Katolwica: Mam nadzieję, że za jakiś czas dobre listy Episkopatu staną się normą
List KEP z okazji zbliżającego się 100-lecia Niepodległości wywołał niemałe kontrowersje. Wielu komentatorów oceniło go negatywnie, jednak nie wszyscy. "Nie jestem fanką listów duszpasterskich, lecz akurat przy święcie 11 listopada ta forma ma sens" - pisze Angelika Szelągowska-Mironiuk.
Cały wpis możecie przeczytać na profilu naszej blogerki i autorki Angeliki Szelągowskiej-Mironiuk, znanej jako Katolwica:
Słyszeliście już list biskupów napisany z okazji odzyskania niepodległości? Jak dla mnie był naprawdę okej. Ogólnie rzecz ujmując, nie jestem fanką listów duszpasterskich, lecz akurat przy święcie 11 listopada ta forma ma sens. W dniu, kiedy zwracamy uwagę na narodową jedność, dobrze jest, by wszyscy wierni w całej Polsce usłyszeli ten sam list.
To, co wywołało moja pozytywną reakcję:
- mowa o chrześcijanach innych wyznań, którzy mieli udział w budowaniu polskiej niepodległości. To prawda, że Kościół katolicki zawsze był w Polsce liczącą się instytucją, ale przecież nasz kraj od setek lat zamieszkują nie tylko Polacy-katolicy, ale także Polacy-prawosławni czy Polacy-ewangelicy. W liście nie było niestety mowy o polskich Żydach czy muzułmanach, ale i tak jest nieźle. Ten mały wers w liście to wielki skok w kierunku ekumenizmu.
- autorzy listu otwarcie przyznają, że do utraty niepodległości przyczyniła się nie tylko przemoc obcych mocarstw, ale także nasza słabość i zaniedbania - zwłaszcza ze strony szlachty. To wspaniałe, że wychodzimy poza ramy martyrologii.
- perełką jest fakt, że w liście jest także mowa o tym, że do zaborów przyczynili się niektórzy hierarchowie Kościoła. Zwykle w listach Kościół przedstawiany jest jako oblężona twierdza; taka refleksja i uderzenie się we "własne" piersi to miód na uszy wszystkich tych, którzy nie lubią bezkrytycznego podejścia Kościoła do swojego "personelu".
- w liście nie ma tekstów o ofierze polskiej krwi przelanej na ołtarzu miłości do Ojczyzny i innych wojnofilskich zdań. Jest mowa o tym, że niepodległość została nie tylko wywalczona, ale także wymodlona (w co wierzymy) i wypracowana - o czym każdy z nas powinien wiedzieć.
Tym, co mi się w liście nie spodobało, było powtórzeniem pewnych schematów myślowych na temat historii - że to właśnie w XIX wieku mieliśmy najwięcej wybitnych artystów:
- Mickiewicz, Słowacki, Sienkiewicz i reszta romantyków, i pozytywistów, bez wątpienia tworzyła wspaniałe rzeczy, ale jednak ich kult wiąże się w znacznej mierze z tym, że ich utwory wpisują się w legendę o spragnionych wolności Polakach, którzy chcieli kruszyć kajdany, a także przez to, że mają związek z polskim mesjanizmem. Osobiście uważam, że Żulczyk czy Pilch dorównują kunsztem Sienkiewiczowi, choć - z oczywistych względów - ich utwory nie staną się raczej ikonami i tekstami omawianymi na języku polskim.
- zdanie o kobietach, które uczyły kolejne pokolenia miłości do Ojczyzny, też jakoś mi zgrzyta - schemat uczącej potajemnie polskiego Matki Polki inspirowany Mickiewiczem, bez wątpienia działa na wyobraźnię, ale jednak ja nie lubię, gdy o kobietach mówi się ogólnie, jak o niezróżnicowanej, wyodrębnionej ze społeczeństwa grupie.
Całościowo jednak - jak już pisałam - na plus! Mam nadzieję, że za jakiś czas dobre listy Episkopatu staną się w polskich kościołach normą. Jeśli już muszą tam być.
Komentatorzy bardzo krytycznie o liście KEP. "Lepiej, by tego listu w ogóle nie było"<<
Skomentuj artykuł