"Każdy grób żołnierza wołaniem o pokój"

(fot. PAP/Leszek Szymański)
PAP / psd

Każdy grób żołnierza jest wołaniem o pokój, z każdego cmentarza wojennego płynie apel o przebaczenie i pojednanie, dialog i zaniechanie przemocy - mówił w homilii podczas mszy św. na Monte Cassino biskup polowy Wojska Polskiego bp Józef Guzdek.

"Każdy grób żołnierza jest wołaniem o pokój, z każdego cmentarza wojennego płynie apel o przebaczenie i pojednanie, dialog i zaniechanie przemocy. Niech Monte Cassino zdobią czerwone maki, ale niech już nigdy nie piją żołnierskiej krwi. Ludzkość może postawić tamę wojnie i przemocy jedynie przez poszanowanie przysługujących każdemu człowiekowi praw - w tym prawa do wolności sumienia i wyznania, do własnej kultury i bezpiecznych granic państwa" - mówił bp Guzdek.

 >> Zobacz tekst homilii bpa Józefa Guzdka

Podkreślił, że w kontekście 70. rocznicy bitwy o Monte Cassino należy przypomnieć wcześniejsze wydarzenia z II wojny światowej. Zaznaczył, że we wrześniu 1939 r., kiedy Polska została napadnięta przez hitlerowskie Niemcy i sowiecką Rosję, nie była w stanie sama się obronić. "Tymczasem świat milczał i przyglądał się biernie konaniu młodego państwa, które jeszcze raz zostało wykreślone z mapy Europy" - mówił biskup.

Wspominał też o "Golgocie wschodu" - o dramacie, jaki Polacy doświadczyli ze strony sowieckiej Rosji, m.in. w łagrach. Zaznaczył, że setki tysięcy Polaków przegrały walkę z głodem i zimnem i morderczą pracą w trudnych warunkach. "Katyń, Miednoje, Ostaszków, Starobielsk, Twer, Bykownia i wiele innych miejsc najpełniej przypominają dramat eksterminacji polskiego narodu na nieludzkiej ziemi" - mówił.

Zaznaczył jednak, że latem 1941 r. zaświtała "jutrzenka nadziei" - podpisano umowę Sikorski-Majski. Do tworzącej się polskiej armii w Buzułuku i Tockoje dotarło 115 tys. rodaków uratowanych od niechybnej śmierci. Bp Guzdek przypomniał, że gen. Władysław Anders komentował to zdarzenie słowami: "Bóg nas uratował z domu niewoli".

Biskup polowy zaznaczył, że żołnierze 2. korpusu pod dowództwem gen. Andersa przebyli drogę przez Iran, Irak i Palestynę, aż wreszcie w maju 1944 r. stoczyli zwycięską bitwę pod Monte Cassino. Za zdobycie wzgórza zapłacili jednak za to wielką cenę - ok. 1000 zginęło, a 3 tys. zostało rannych. Dzięki temu - mówił bp. Guzdek - brama na Rzym została otwarta, i możliwy stał się "dalszy marsz przywracający wolność Europie".

Bp Guzdek zaznaczył, że wielu uczestników bitwy pod Monte Cassino nie doczekało wolnej Polski, o którą walczyli. Jednak ich marzenia o wolnej Polsce już się spełniły: od 25 lat żyjemy w wolnym państwie. "Będziemy o waszym męstwie opowiadać kolejnym pokoleniom i uczyć je wartości za które oddaliście życie" - powiedział bp Guzdek wspominając poległych żołnierzy.

 

Tekst homilii bpa Józefa Guzdka

Monte Cassino... Aby zrozumieć miejsce na którym stoimy oraz dzieje z nim związane, trzeba koniecznie przypomnieć, że Polska we wrześniu 1939 roku, zaatakowana przez hitlerowskie Niemcy i sowiecką Rosję, nie była w stanie sama się obronić. Tymczasem świat milczał i przyglądał się biernie konaniu młodego państwa. Polska jeszcze raz została wykreślona z mapy Europy. Rozpoczęła się długa i ciemna noc okupacji.

Nade wszystko należy jednak przypomnieć "Golgotę Wschodu" - dramat naszych rodaków, którzy doświadczyli wygnania, chłodu Syberii, surowości Workuty i bezkresu kazachskich stepów. Osadzeni w sowieckich więzieniach i łagrach marzyli o wolnej Polsce. Śnili o powrocie do domu. Tęsknili za spotkaniem z najbliższymi. Jednak nie pozwolono im nawet długo śnić i tęsknić. Setki tysięcy naszych rodaków przegrało nierówną walkę z głodem i zimnem, morderczą pracą w skrajnie trudnych warunkach. Nigdy już nie wrócili do swoich domów. Katyń, Miednoje, Ostaszków, Starobielsk, Twer, Bykownia i wiele innych miejsc najpełniej przypominają dramat eksterminacji polskiego narodu na "nieludzkiej ziemi".

Jutrzenka nadziei na wolność zaświtała latem 1941 roku, po zawarciu umowy Sikorski-Majski. Do tworzącej się polskiej armii w Buzułuku i Tockoje dotarło ponad 115 tys. rodaków cudem uratowanych od niechybnej śmierci. Jak wyznał gen. Władysław Anders: "Bóg nas uratował z domu niewoli" (Bez ostatniego rozdziału, s. 170). Wszyscy ocaleni byli przekonani, że "wiara w Opatrzność boską, która sprawiła tak wielki cud […], była wraz z ukochaniem swego narodu i kraju największą siłą duchową. […] Starzy żołnierze płakali jak dzieci podczas nabożeństwa, pierwszego po tylu latach, gdy zagrzmiała pieśń Ojczyznę, wolność racz nam wrócić, Panie…" (tamże, s. 97).

Przebywszy długą drogę przez Iran, Irak i Palestynę, żołnierze II Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa w maju 1944 roku stoczyli zwycięską bitwę o Monte Casino. Za zdobycie tego wzgórza zapłacili bardzo wysoką cenę. Około tysiąca z nich poległo na polu walki i prawie 3 tys. zostało rannych. Niektórzy, konając, mówili: "Za Polskę i dla Polski". Biało-czerwona flaga zatknięta na gruzach benedyktyńskiego klasztoru była znakiem, że "jeszcze Polska nie zginęła". Dzięki ofiarnej walce "za wolność naszą i waszą" brama na Rzym została otwarta. Możliwy stał się dalszy zwycięski marsz przywracający wolność Europie.

Wśród żołnierzy panowało powszechne przekonanie, że już niedługo będą mogli wrócić do wolnej Polski, za którą tak bardzo tęsknili. Po zakończeniu wojny chcieli pisać kolejny rozdział naszej narodowej historii w wolnej Europie. Ale niestety, nie było im to dane. Wspomnienia gen. Władysława Andersa z lat 1939-1946 noszą znamienny tytuł: Bez ostatniego rozdziału. Kończąc je, napisał: "Dla innych sprzymierzonych wojna kończyła się wówczas zwycięstwem. Dla Polski nie. Żyjemy teraz oczekiwaniem ostatniego rozdziału… Czekamy i… wierzymy" (s. 16).

Dziś, po upływie 70 lat od historycznego zwycięstwa pod Monte Cassino, stoimy na cmentarzu wojennym, aby dziękować Bogu za męstwo i ofiarę krwi polskich żołnierzy. Dziękujemy za charyzmatycznego dowódcę II Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa, za biskupa polowego Józefa Gawlinę, którego mogiła także znajduje się na tym cmentarzu. W tym roku obchodzimy 50. rocznicę jego śmierci. Wyrażamy wdzięczność Bogu za wszystkich kapelanów, którzy towarzysząc żołnierzom umacniali ich ducha, wlewali w serca nadzieję na ostateczne zwycięstwo. Sprawując Eucharystię przy Chrystusowym ołtarzu wzmacniali wiarę w sens ofiary składanej na ołtarzu wolności. Zapewne często powtarzali słowa z odczytanego dziś fragmentu Ewangelii św. Jana: "Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich". Objaśniali też wypisane na sztandarach słowa: "Bóg, Honor, Ojczyzna" oraz "Miłość żąda ofiary".

Cena, jaką w przeszłości polscy żołnierze zapłacili za naszą niepodległość na wielu frontach II wojny światowej, miała ogromne znaczenie dla przyszłości Ojczyzny. Przed dwudziestu laty Jan Paweł II napisał: "Jeżeli po I wojnie światowej trzeba się było zmagać o przywrócenie Polski na mapę Europy, to po II wojnie światowej nikt już co do tego nie mógł mieć wątpliwości. Naród polski zapłacił tak wielką cenę, tylu wysiłkami i ofiarami okupił swoje prawo do istnienia jako państwo, że nawet nasi wrogowie albo - powiedzmy - wątpliwi przyjaciele na Wschodzie i na Zachodzie nie mogli tego prawa zakwestionować".

Panie Generale, dowódco II Korpusu Polskiego!
Biskupie Polowy, Józefie!
Oficerowie i Żołnierze spoczywający na tym wojennym cmentarzu!

Wam, zdobywcom Monte Cassino nie było dane napisać ostatniego rozdziału burzliwej księgi życia - zamieszkać w wolnej i niepodległej Polsce. Spoczywacie tu, pod lazurowym niebem Italii. Wielu waszych towarzyszy broni po zakończeniu II wojny światowej musiało szukać miejsca na obczyźnie, w państwach, które stały się ich drugą ojczyzną. Tam żyli i pracowali, zakładali rodziny i budowali domy. Tam też wielu z nich znalazło miejsce oczekiwania na zmartwychwstanie.

Dziś chcemy Wam powiedzieć, że ofiara życia oraz wierność najwyższym wartościom wyrażonym w słowach: Bóg, Honor, Ojczyzna przyniosły plon stokrotny. Spełniły się Wasze marzenia o wolnej Polsce. Od 25 lat piszemy piękny rozdział historii naszej Ojczyzny, niedokończony przez żołnierzy walczących pod Monte Cassino. Żyjemy w niepodległym państwie, o losie którego decydują jego obywatele.

Będziemy o Was pamiętać! O Waszym męstwie będziemy opowiadać kolejnym pokoleniom. Będziemy ich uczyć wierności wartościom, za które oddaliście życie. Jakże czytelnym znakiem potwierdzającym tę obietnicę jest warta zaciągnięta przy każdym grobie przez polskich harcerzy z kraju i spoza jego granic. Mamy nadzieję, że to nasze dziś, jest wstępem, do jeszcze lepszego jutra naszej Ojczyzny.

Drodzy Weterani, uczestnicy walk o Monte Cassino!
Droga Młodzieży.
Bracia i Siostry,

Każdy grób żołnierza jest wołaniem o pokój. Z każdego cmentarza wojennego płynie apel o przebaczenie i pojednanie, dialog i zaniechanie przemocy. Niech Monte Cassino zdobią czerwone maki, ale niech już nigdy nie piją żołnierskiej krwi. Ludzkość może postawić tamę wojnie i przemocy jedynie przez poszanowanie przysługujących każdemu człowiekowi praw, w tym prawa do wolności sumienia i wyznania, do własnej kultury i bezpiecznych granic państwa.

Kanonizowany niedawno papież Jan XXIII przypominał w encyklice Pacem in terris, że trwały pokój można zbudować tylko w prawdzie i zgodnie z zasadami sprawiedliwości (por. Pacem in terris, nr 49-51). Zaś święty papież Jan Paweł II wielokrotnie przekonywał, że "wojna jest przegraną ludzkości". Ona "nie rozwiązuje problemów, ale je mnoży". "Wojny są często przyczyną kolejnych wojen" - przestrzegał. Jednocześnie zapewniał, że "Kościół katolicki nie przestanie walczyć przeciw przemocy i angażować się na rzecz pokoju w świecie" (Asyż, 1986 r.).

Trzeba więc sadzić drzewa przebaczenia i pojednania w nadziei, że wyrośnie las pokoju.

Ołtarz i krzyż są dla nas źródłem duchowej siły, przebaczenia i miłości. Krzyż Chrystusa wciąż odnosi zwycięstwo, dając nam udział w Jego zwycięstwie nad nienawiścią, przemocą i śmiercią. Jednocześnie wzywa, aby zaprzestać rzucania kamieni. Jest czas na bliskość. Czas na pisanie nowej, piękniejszej historii współczesnej Europy.

Wołajmy z tego miejsca donośnym głosem: chcemy chodzić drogami pokoju! Niech usłyszą nas wszyscy ludzie dobrej woli. Niech z przekonaniem powtórzą: tak, pokój jest możliwy. Amen.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Każdy grób żołnierza wołaniem o pokój"
Komentarze (1)
Paweł Tatrocki
18 maja 2014, 12:27
Należy być silniejszym od szatana a nawet od całego piekła. Wtedy takie wojenki przejdą do historii. Co prawda mogą być jeszcze straszniejsze bo duchowe, grożące unicestwieniem całych społeczeństw w jednej chwili, ale jeśli Kościół lub też jego poszczególni wierni będą silniejsi od całego piekła, gdy pokonają wzorem Chrystusa śmierć na ziemi to będą takim przykładem życia dla całej ludzkości, że nikt nie będzie chciał być satanistą. Piekło zostanie pokonane, kąkol zostanie wyrzucony precz spośród pszenicy, która przez jakiś czas będzie nizachwaszczona, bo czas żniwa się zbliża zgodnie z tym co objawił Jezus św. Faustynie Kowalskiej, że ma przygotować świat na ostateczne przyjście Jezusa. Skoro to było 80 lat temu to pytanie jest takie: ile jeszcze lat ma upłynąć do końca świata? 100, 200 skoro z proroctw św. Faustyny wynika, że czas jest już bliski.