KNS w walce z kryzysem w Unii Europejskiej?

Protest policjantów w Grecji (fot. EPA/Sotiris Barbarousis)
KAI / drr

Impulsy płynące z katolickiej nauki społecznej powinny stanowić pomoc w zwalczaniu kryzysu przeżywanego przez Unię Europejską. Tę koncepcję przedstawił przewodniczący Rady Europy Herman van Rompuy uczestnikom “posiedzenia kryzysowego" frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EVP) w Parlamencie Europejskim, które obradowało 7 i 8 września we Florencji. Te obrady odbywały się równolegle z konferencją dialogu przedstawicieli Kościołów i EVP, również we Florencji.

Z katolickiej nauki społecznej można w czasie kryzysu nauczyć się zwłaszcza znaczenia solidarności i subsydiarności - uważa van Rompuy. - To uczniowie jezuitów będą teraz musieli ratować Unię Europejską - powiedział komentując fakt, że podobnie jak on, także przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, premier Włoch Mario Monti, premier Hiszpanii Mariano Rajoy, szef Europejskiego Banku Centralnego, Mario Dragi są absolwentami szkół prowadzonych przez jezuitów.

W różnych miejscach Florencji - m.in. we franciszkańskim klasztorze św. Krzyża - europejscy politycy, posłowie i przedstawiciele Kościołów, a także rabini i imamowie, zastanawiali się w ramach konferencji nad tym, jak wyjść z kryzysu socjalnego. Jest on związany z kryzysem finansowym i gospodarczym, jaki przeżywają niektóre kraje UE, ale ma o wiele głębsze przyczyny, takie jak utrata wartości i osłabienie więzi religijnych.

DEON.PL POLECA

Z wystąpień w czasie tych obrad wynikało, że Europie trudno będzie wyjść z przezywanego kryzysu, jeśli nie nawiąże bardziej do swojej "duszy", do swych zasobów duchowych.

- Unia Europejska od dawna i za długo śniła sen o spokojnym życiu w zamkniętej szklanej kapsule - powiedział sekretarz generalny Komisji Episkopatów Unii Europejskiej, ks. Piotr Mazurkiewicz. Podkreślił, że kryzys finansowy i gospodarczy oraz kryzys euro brutalnie wyrwał polityków ze snu i postawił w obliczu nierozwiązanych problemów. Najbardziej drastycznie kryzys odbija się na ludziach młodych, którzy studiowali wiele lat, a teraz nie mogą znaleźć pracy. Do tego jeszcze coraz większe problemy przeżywają rodziny.

Otmar Karas, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego nie zgodził się z twierdzeniem, jakoby winę za kryzys euro ponosiły kraje południa Europy. - Problemy Europy nie byłyby mniejsze również wtedy, gdyby nie było kryzysu w Grecji - uważa austriacki polityk.

Jego zdaniem, ważnym elementem w pokonywaniu kryzysu jest polityka oświatowa, która dotychczas prowadzona jest w ramach tylko niektórych krajów. Karas podkreślił, że oświata zawsze musi łączyć przekazywanie wiedzy, ale i wartości.

- Ten sam dylemat braku kompetencji UE widać także w podstawowych kwestiach ekonomii - mówił wiceprzewodniczący PE. Zwrócił uwagę, że z jednej strony chodzi o zastąpienie obecnej formy gospodarki rynkowej przez społeczną gospodarkę rynkową, która będzie ekologiczna i zrównoważona społecznie. Z drugiej natomiast - Unii Europejskiej brakuje w obecnej chwili niezbędnych instrumentów, które wdrażałyby te formy gospodarki. W swoim wystąpieniu austriacki europolityk wielokrotnie wskazywał na naukę społeczną Kościoła i przypominał, że Europejska Partia Ludowa - chrześcijańscy demokraci (EVP) - widzi w tym modelu wzór do działania.

Ks. Mazurkiewicz, Otmar Karas i sekretarz Papieskiej Rady ds. Rodziny, ks. Carlos Simon Vazquez zwracali w swoich wystąpieniach uwagę również na znaczenie rodziny jako czynnika stabilizacyjnego dla krajów dotkniętych kryzysem. Polski duchowny skrytykował brak w polityce rodzinnej środków pomocy kobietom, które nie zdecydowały się na pracę zarobkową, ale na pracę matki i żony prowadzącej dom.

Grecko-prawosławny archimandryta Aimilianos Bogiannou z Patriarchatu Ekumenicznego wyraził zaniepokojenie rozwojem partii i ruchów nacjonalistycznych, eurokrytycznych i wrogich wobec obcych w Europie. Jego zdaniem, wielkim niebezpieczeństwem jest to, że będzie się szukało "kozłów ofiarnych" odpowiedzialnych za kryzys i oskarży się za zaistniałą sytuację migrantów oraz mniejszości etniczne i religijne.

Szef komisji społeczno-politycznej Konferencji Kościołów Europejskich (KEK) w Genewie, Rüdiger Noll, zaapelował o dialog między UE i Kościołami, który by się odbywał na prowadzonych regularnie, rutynowych spotkaniach. Przypomniał, że dotyczący Kościołów art. 17 Traktatu Lizbońskiego powinien być w pełni uznany zwłaszcza obecnie, w czasie kryzysu. Według mówcy, dziś pilniej niż kiedykolwiek dotąd Unia Europejska potrzebuje Kościołów jako sprawdzonych sojuszników idei europejskiego pojednania, solidarności i odrzucenia izolacjonistycznego sposobu myślenia.

Wiceprzewodniczący EVP, odpowiedzialny za kontakty ze wspólnotami religijnymi Jan Olbrycht ostrzegł przed zawężaniem idei dialogu przez próby wykorzystywania dla celów politycznych wartości motywowanych religiami. - Właśnie dlatego ważne jest, aby wspólnoty religijne na poziomie Unii Europejskiej prowadziły dialog nie tylko z chrześcijańskimi demokratami, ale także z liberałami i socjaldemokratami - uważa polski polityk.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

KNS w walce z kryzysem w Unii Europejskiej?
Komentarze (1)
jazmig jazmig
10 września 2012, 20:13
 Jaka jest różnica między gospodarką rynkową, a społeczną gospodarką rynkową? Taka, jak między krzesłem, a krzesłem elektrycznym.  Gdy do jakiegoś określenia dodajemy nowy przymiotnik, to nowe określenie oznacza coś zupełnie innego. Tak więc społeczna gospodarka rynkowa będzie gospodarką sterowaną ręcznie przez urzędników, albowiem ma ona być ekologiczna i zrównoważona społecznie. Coraz częściej zadaję sobie pytanie, po kiego grzyba obalaliśmy komunę? Gdy widzę, co wyrabia eurobiurokracja i jakie ma ambicje, to zaczynam tęsknić za komuchami. Wtedy nikt nie gnębił homoseksualistów, ale też ich nikt nie lansował i nie dawał im dzieci do adopcji. Bandyta był bandytą i trafiał do więzienia, a nie biedną ofiarą społeczeństwa represyjnego, który po kilku latach w kiciu wraca na wolność i dalej robi to, co wcześniej. Gospodarka była ręcznie sterowana, więc przywrócenie ręcznego sterowania w niczym mnie nie zaboli. Ja to już przeżyłem, a Europa Zachodnia nareszcie pozna skutki ręcznego sterowania gospodarką. Tylko co to wszystko ma wspólnego z subsydiarnością? Domyślam się, że będzie subsydiarność społeczna.