Adhortacja Radość Miłości. Doktryna nie jest najważniejsza

Piotr Żyłka

Nowy dokument Franciszka pewnie wielu zaskoczy. Jest to tekst mocny, radykalny i prowokujący. Te słowa będą nas uwierać. Miejmy nadzieję, że będą też w nas pracować. O czym pisze papież?

Już na samym początku Franciszek zwraca się do tych wszystkich, którzy na adhortację oczekiwali w skrajnie różnych nastrojach. Jedni z nadzieją na daleko idące zmiany, drudzy z obawą, że papież podejmie decyzje, które - w ich mniemaniu - byłyby zdradą tradycyjnego nauczania Kościoła dotyczącego rodziny. Franciszek potrafi stanąć ponad tymi podziałami i zwraca uwagę na rzecz, która ma fundamentalne znaczenie dla całego dokumentu.

Doktryna nie jest Bogiem

W Kościele nie chodzi o to, żeby o wszystkim w sposób ostry, jasny i niepozostawiający miejsca na dyskusję wypowiadały się władze instytucjonalne i hierarchiczne. Kościół jest przestrzenią wolności, zaufania i wrażliwości. Prawo, dokumenty, moralność - to wszystko nie jest celem samym w sobie, ale ma być dla nas pomocą w szczęśliwym życiu i na drodze do spotkania z Bogiem. Nie jest tak, że jeden człowiek siedzący w Watykanie jest w stanie rozwiązać wszystkie problemy ludzi żyjących na całym świecie i rozstrzygać, czy dana postawa jest dobra, czy zła.

«Pragnę podkreślić, iż nie wszystkie dyskusje doktrynalne, moralne czy duszpasterskie powinny być rozstrzygnięte interwencjami Magisterium. Oczywiście, w Kościele konieczna jest jedność doktryny i działania, ale to nie przeszkadza, by istniały różne sposoby interpretowania pewnych aspektów nauczania lub niektórych wynikających z niego konsekwencji (...) W każdym kraju lub regionie można szukać rozwiązań bardziej związanych z inkulturacją, wrażliwych na tradycje i na wyzwania lokalne. Ponieważ "kultury bardzo różnią się między sobą i każda ogólna zasada […] potrzebuje inkulturacji, jeśli ma być przestrzegana i stosowana w życiu"» (punkt 3).

Kościół robi to źle

Papież w końcu powiedział głośno coś, co dla wielu ludzi na całym świecie od dawna było oczywiste. Mamy kryzys dotykający rodziny, małżeństwa i budowania relacji. Ale nie możemy mówić, że za taki stan rzeczy jest odpowiedzialny wyłącznie "zły świat". W bardzo dużym stopniu jest to nasza wina. Nasza, czyli całego Kościoła - biskupów, księży i świeckich. Nie da się przekonać ludzi do założenia i zbudowania szczęśliwej rodziny, jeśli koncentrujemy się na mówieniu, że tak trzeba, tak musi być, i dodatkowo używamy przy tym kompletnie niezrozumiałego dziś języka. Grzmienie z ambony i powtarzanie w kółko, że "tak masz robić, tak masz żyć i nie zadawaj pytań", bo takie jest nauczanie Kościoła, jest po prostu przeciwskuteczne.

«Trzeba pokornie i realistycznie uznać, że ​​czasami nasz sposób prezentacji przekonań chrześcijańskich i sposób traktowania ludzi przyczyniły się do spowodowania tego, co obecnie jest powodem narzekania i z czego wypada nam dokonać zdrowej samokrytyki. Z drugiej strony często przedstawialiśmy małżeństwo w taki sposób, że jego cel jednoczący, zachęta do wzrastania w miłości i ideał wzajemnej pomocy pozostawały w cieniu z powodu niemal wyłącznego nacisku na obowiązek prokreacji. Nie wsparliśmy dostatecznie młodych małżeństw w pierwszych latach ich wspólnego życia, przedstawiając im propozycje dostosowane do godzin ich zajęć, do ich języka, do bardziej konkretnych niepokojów. Innymi razy przedstawialiśmy ideał teologiczny małżeństwa zbyt abstrakcyjny, skonstruowany niemal sztucznie, daleki od konkretnej sytuacji i rzeczywistych możliwości rodzin takimi, jakimi są. Ta nadmierna idealizacja, zwłaszcza gdy nie obudziliśmy ufności w działanie łaski, nie pozwoliła na to, aby małżeństwo było bardziej pożądane i atrakcyjne, ale wręcz przeciwnie» (punkt 36) .

Powrót do źródeł

Jak jest odpowiedź Franciszka na ten stan rzeczy? Przede wszystkim zachęca on nas wszystkich do nawrócenia. Mówi, żebyśmy wrócili do źródła, czyli do Pisma Świętego. Do Ewangelii, w której czeka na nas orędzie miłości i czułości. Żebyśmy spojrzeli na Boga i na Jego sposób kochania. Jeśli to zrobimy, zrozumiemy, że w życiu nie chodzi o nakazy i zakazy, że naszym celem nie jest pouczanie niewierzących i potępianie grzeszników. Bóg proponuje nam wszystkim o wiele więcej. Papież nam tylko o tym przypomina i w świeży sposób pisze o budowaniu związków, małżeństwie, seksie, byciu rodzicem, a nawet o edukacji seksualnej.

A co z tzw. tematami kontrowersyjnymi, budzącymi największe emocje? Co z osobami rozwiedzionymi, żyjącymi w ponownych związkach? Czy zostaną dopuszczone do sakramentów? Przede wszystkim Franciszek jeszcze raz podkreślił, że "biorąc pod uwagę niezliczoną różnorodność poszczególnych sytuacji, można zrozumieć, że nie należy oczekiwać od Synodu ani też od tej adhortacji nowych norm ogólnych typu kanonicznego, które można by stosować do wszystkich przypadków". Papież zachęca do rozeznawania każdego przypadku indywidualnie, do bycia wrażliwym na dramaty dotykające ludzi. Do nierzucania kamieniami i nieoceniania, ale do budowania wspólnoty i pomagania sobie nawzajem.

Jeśli miałbym podsumować adhortację jednym słowem, wybrałbym słowo "ale". W wielu miejscach Franciszek pisze, że tradycyjne nauczanie Kościoła jest takie i takie, ale trzeba brać pod uwagę różne konteksty, w których żyje konkretny człowiek. Niektórych może to oburzać. Będą mówić, że papież znowu coś kręci, że rozmywa nauczanie. Nic bardziej mylnego. Franciszek jest ewangelicznym fundamentalistą. Pan Jezus działał podobnie. Nie znosił prawa, ale nadawał mu głębszy sens. I zawsze starał się tłumaczyć, że prawo ma nam służyć, a nie nakładać na nas ciężary, których nie da się udźwignąć. Bóg jest po naszej stronie, a nie przeciwko nam. Chce nam pomóc znaleźć szczęście. Właśnie o tym jest adhortacja Radość miłości.

Piotr Żyłka - redaktor naczelny DEON.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Adhortacja Radość Miłości. Doktryna nie jest najważniejsza
Komentarze (28)
P
Paweł
18 listopada 2016, 21:31
"Doktryna nie jest Bogiem". Tak, ale miłość też nie jest Bogiem. To Bóg jest miłością. 
24 kwietnia 2016, 00:33
Adhortacja (łac. adhortatio – upomnienie, napomnienie, zachęta) – dokument zwyczajnego nauczania papieskiego o charakterze duszpasterskim, adresowany do określonej grupy osób (na przykład zakonników, rodzin) albo do całego Kościoła. Adhortacje wydawane są co kilka lat po zakończeniu danego synodu. Czy adhortacja jest oficjalnym stanowiskiem KK czy jedynie zachętą, przypomnieniem a zatem wskazówką, która nie powinna zmieniać a jedynie wskazywać. Mam mieszane uczucia odnośnie tego dokumentu. W relacji z Bogiem nie chodzi aby powiekszać zakres własnych praw i wolności ale aby je ograniczać robiąc tym samy miejsce na działanie Ducha świętego. Jeżeli żyję grzesznie, to żaden dokument tego nie zmieni. Zmienić to może moje nawrócenie: żal za popełnione grzechy i pragnienie poprawy a to dzieło Łaski. Trwanie w grzechu sprawia, że stajemy sie zatwardziali w uporze, w oddzieleniu od Boga. "Królestwo Boże to sprawiedliwość, radość i pokój w Duchu świętym" - to się chyba jeszcze nie zmieniło?
AT
Anna Tumialis
11 kwietnia 2016, 16:22
zapraszam osoby zainteresowane do odwiedzenia strony na facebooku,,niesakramentalni szukający Boga"
KG
Kamil Gołuszka
11 kwietnia 2016, 10:25
"Pan Jezus działał podobnie. Nie znosił prawa, ale nadawał mu głębszy sens." Tak... zwłaszcza w kazaniu na górze... Nie zniósł, ale podniósł! Nie powiedział Pan Jezus w kazaniu na górze - nie patrz pożądliwie na inne kobiety, chyba, że Twoja indywidualna sytuacja to usprawiedliwia... powiedział jasno i wyraźnie - popełnisz grzech cudzołóstwa. Do jawnogrzesznicy, którą chcieli ukamienować Jezus nie powiedział, że właściwie to nie ma problemu, bo Twoje osobiste uwarunkowania Cię usprawiedliwiają, ale powiedział: "Idź i NIE GRZESZ więcej". Chyba czytamy inne Ewangelie. 
KG
Kamil Gołuszka
11 kwietnia 2016, 10:20
Tak sobie myślę... po co w takim razie Pan Jezus powiedział do Piotra, że jest Skałą? To o co mamy się teraz opierać?
H
Henry
11 kwietnia 2016, 05:27
Bóg z biblii, biblia od boga, czyli bajczarstwo pospolite i kołowacizna kwadratu z trzeciej księgi Mitów greckich, rzymskich i współczesnych mitomanów! Religię zostawiam inaczej rozgarniętym, a kościołem czarnego zakonu ojców pefilów brzydzę się!
MN
Maciej Nitkowski
10 kwietnia 2016, 12:12
Doktryna nie jest ważna? Norma ogólna nie obowiązuje w poszczególnych przypadkach? Nauczanie kościoła w kwestii 10 przykazań ma uwzględniać specyfike lokalnych kultur? Czyli, że nauczonie koscioła będzie od dzisiaj polegać na tym, że owszem, "nie cudzołóz" ale z uwzględnieniem lokalnej specyfiki i poszanowaniem dla indywidualnego przypadku?  "Niech wasza mowa będzie prosta. Tak, tak, nie nie." Czy może: "TAK ale indywidualne cechy miejscowego stylu życia dają prawo do tego że NIE" A może Papież też jest nieomylny pod pewnymi warunkami a jego słowa należy przefiltrować przez miejscową tradycję i stosować się do nich w zależności od indywidualnego punktu widzenia? Co jeśli moim kręgu kulturowym przejmowanie się tą adhortacją jest uważane za głupstwo?
MR
Maciej Roszkowski
10 kwietnia 2016, 19:26
Np. Mniej kradnij!
MR
Maciej Roszkowski
9 kwietnia 2016, 20:38
"Doktryna nie jest Bogiem, a jeden człowiekm w Watykanie..." Człowiek w Watykanie nie musi polegać jedynie na swoim rozumie, ma za przewodnika Ducha Św. Dostaliśmy dostatecznie wiele wskazań, a niektóre nie pozstawiaja wątpliwośi ani miejsca na "interpretacje", nowe rozumienie etc. Przykazania są dla jednostek niekiedy trudne do przestrzegania, dzisiejszy człowiek nie chce nakazów i zakazów. Najchętniej widzilibyśmy może te sprawy jako płynne, zależne od okolicznośći ...etc. Są niezbędne dla przeżycia społeczności i naszej drogi do Boga.  
M
M.W.
9 kwietnia 2016, 18:17
Czytając ten artykuł i adhortację można odnieść wrażenie, że papież przewyższył swoim rozumem samego Stwórcę. Papież wie lepiej co komu potrzeba, "Ponieważ "kultury bardzo różnią się między sobą i każda ogólna zasada […] potrzebuje inkulturacji," A Jezus nie przewidział inkulturacji, bo nie powiedział: "nauczajcie wszystkie narody, ale zgodnie z ich kulturą bycia." Problem rozwodników polega na tym, że ktoś zaczął reklamować i wtłaczać do głów schemat działania, że "jak się zepsułeś to wiem co zrobię, zamienię Ciebie na lepszy model" Człowiek stracił godność i stał się rzeczą. Rozpowszechnianie szkodliwych schematów życia, prowadzi do eskalacji patologii. Przypuśćmy że za 30 lat będzie 90% rozwodników w powtórnych związkach. Dojdziemy do takiej sytuacji, że Kościół będzie musiał uznać powtórne związki za coś świętego, podczas gdy św. Jan Chrzciciel został brutalnie zamordowany za słowa "Nie wolno ci mieć żony swego brata”. Wtedy wytnie się niewygodne słowa i już. Ot taka hipokryzja. Strach pomyśleć co powie (i czy w ogóle powie) papież na ŚDM odnośnie aborcji. Czy też powie młodym ludziom, że w nowoczesnej Europie, biorąc fakt, że to zjawisko jest normą zapisaną w cywilnym prawie, można bez żadnych wyrzutów sumienia dokonywać tego zabiegu. Przecież musimy uwzględnić kulturę życia bogatej i wypasionej Europy. O ile na świecie odnotowujemy wzrost intelektualny w dziedzinie fizyki, matematyki, chemii o tyle w dziedzinie moralności i godności człowieka widać drastyczny spadek. Jak to pogodzić z rozumem, który niby jest bardziej wykształcony a w podstawowych i fundamentalnych sprawach przeczy zdrowej logice! Ta adhortacja to wielki cios (policzek) w słowa JPII żeby wymagać więcej. Nie o takie wymagania chodziło papieżowi. Po tej adhortacji już nikt nie będzie wymagał więcej odnośnie uczciwego życia, tylko zacznie wymagać więcej w ustępstwach od fundamentalnych norm. Owocem tej adhortacji bedzie, kłamstwo uznane za prawdę.
BP
Bruno Polkowski
9 kwietnia 2016, 15:31
co to jest ta "adhortacja"  jakies nowe koscielne slowo ?
MK
Michał K.
9 kwietnia 2016, 13:51
Niestety ten dokument to hańba dla papieża i całego Kościoła. Pan Jezus nie mówił o "rozeznawaniu", "nieregularnych związkach", "ideale małżeńskim". Nie powiedział, że małżeństwo jest nierozerwalne "ale". To jest nie tylko rozmycie nauki Kościoła. To już jej ZDRADA
9 kwietnia 2016, 11:14
​W nawiązaniu do mojego poprzedniego wpisu o interpretacji adhortacji przez lewackie media  - jakie szkody wyrządzi ta adhortacja już widać. Lewacy się cieszą. GW wyborcza obwieściła" "Rewolucyjny przypis papieża w sprawie komuni świętej dla rozwodników". Niemieccy biskupi sie cieszą. Jak Pan redaktor zinterpretuje stanowisko biskupów niemieckich i radość lewaków???
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
9 kwietnia 2016, 03:53
Doktryna (oparta o Słowo Boże) nie jest najważniejsza. Sakramenty nie są najważniejsze. Liturgia nie jest najważniejsza. Głoszenie Słowa (np. Żydom. Muzułmanom) nie jest najważniejsze, bo wystarczy, że ktoś wierzy w Boga (a Bóg jest przecież jeden). Najważniejszy jest człowiek, jego pragnienia i szczęście na tej ziemi. Szatan rechocze z radości. On mu to natychmiast, i to bez żadnych warunków wstępnych, jest w stanie zapewnić.
9 kwietnia 2016, 13:06
Nie dramatyzuj Agnes. Jesteś w gronie tych osób, które odkąd pamiętam wieszczą upadek Kościoła jak pojawił się Franciszek. Obecny Papież jest jak najbardziej ewangeliczny, biblijny, działający w Duchu Św., tak jak jego wielcy poprzednicy. A jego działania i decyzje jest mi tym łatwiej przyjąć, zaakceptować, że jakoś tam współgrają z moją własną intuicją, którą artykułowałem, gdy półtora roku temu zastanawialiśmy się na forach, jakie to też ostateczne kroki podejmie Franciszek po zakończeniu synodu: [url]http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,1798,malzenstwo-w-pierwszych-wiekach.html[/url] [url]http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,1807,synod-tryumf-ortodoksji.html[/url]
9 kwietnia 2016, 01:13
Od V2 nie tekst jest ważny lecz jego interpretacja. Doktryny ruszyć się nie dało, bo to nie jest możliwe. Ważne jest więc,iżby podkreślać ,iż owa doktryna to rzecz wagi trzeciorzędnej. Róbcie tak dalej towarzyszu redaktorze, róbcie tak dalej...     
AT
Anna Tumialis
8 kwietnia 2016, 23:04
Zapraszam do odwiedzenia strony na facebooku ,,Niesakramentalni szukający Boga"
8 kwietnia 2016, 22:25
Wychodzi na to, że nie spełniły się oczekiwania z czasu burzy okołosynodalnej dużego otwarcia dla osób homoseksualnych, czy legalnych rozwodów. Na co mieli niektórzy nadzieję, a drudzy odsądzali od czci i wiary Papieża Franciszka na taką ewentualność i wszczynali larum, że to byłby koniec Kościoła, schizma, dopuszczając tylko i wyłącznie nie drgnięcie nawet o milimetr również w przypadku osób w ponownych związkach (komunia św.). Nie będzie więc sakramentalnych małżeństw homoseksualnych. Nie będzie legalnych rozwodów heteroseksualnych małżeństw sakramentalnych, za to w przypadku ponownych związków jednak będzie pewna furtka miłosierdzia, w indywidualnych, bardzo uzasadnionych przypadkach. I dobrze. A ponieważ najważniejsze, żeby wspierać i umacniać przede wszystkim małżeństwa/rodziny sakramentalne, tak też jest tym przepełniona z duszpasterską czułością i wyrozumiałością adhortacja. I bardzo dobrze.
WDR .
8 kwietnia 2016, 21:33
"Innymi razy przedstawialiśmy ideał teologiczny małżeństwa zbyt abstrakcyjny, skonstruowany niemal sztucznie, daleki od konkretnej sytuacji i rzeczywistych możliwości rodzin takimi, jakimi są." Bo takie rzeczy tylko na rekolekcjach.
WDR .
9 kwietnia 2016, 00:24
Dla jasności mojego komentarza dodam, że na rekolekcjach, księża potrafią dotknąć życia i przedstawić rzeczywiste sytuację więc serdecznie wszystkim polecam.
Z
Zosia
8 kwietnia 2016, 21:19
Śledzę deona od dłuższego czasu i patrząc na komentarze muszę przyznać, że musi być ciężko być redaktorem naczelnym tego portalu. Panie Piotrze, życzę wytrwałości i pogody ducha! Niech Duch Święty tam nad Wami czuwa w redakcji :)
DP
Danuta Pawłowska
8 kwietnia 2016, 16:58
Hulaj dusza, grzechu i piekła nie ma!!! To jest wstęp do biblli szatana!!!
MS
Michał Sztajer
8 kwietnia 2016, 14:54
Sprawa jest prosta. Modernisci przegrali, miedzy innymi dzieki ostremu oporowi prawowiernych biskupow i dokument nie zawiera podwazenia nauczania Kosciola w sprawach homoseksualistow i rozwodnikow. I trzeba ta przegrana przykryc jakimis zakleciami o "doktrynie" ktora nie jest wazna. Ale fakt jest faktem, panie Żyłka, przegraliście to i Bogu niech będą dzieki.
8 kwietnia 2016, 14:01
Parę uwag po szybkim przeczytaniu. - Ogólna wymowa jest dobra no bo po prostu chrześcijańska. - Brak jasnego odniesienia do rzeczy najważniejszych i nienaruszalnych (np. Euchrystia dla rozwiedzionych). - Kompletnie niepotrzebne osłabianie wymowy doktryny KK i dawanie pola do osobistych interpretacji Prawdy Objawionej. Bo tak to niestety będzie odczytywane przez wszystkich "rozmiękczających" KK. Pierwszym tego testem będzie interpretacji lewackich mediów (zobaczymy jaka będzie ich wykładnia). - Brakuje niestety paru "kropek nad i", które uporządkowałyby tematykę i  nie dawały pola do nadużyć w kościołach lokalnych. 
Kamila
8 kwietnia 2016, 14:00
Do Cogito. Widzę zasadniczą różnicę pomiędzy "doktryna nie jest najważniejsza", a "Pismo Święte nie jest najważniejsze". Otóż Pismo Święte jest najważniejsze i niezmienne, a doktryna jest zmienna (bo niezmienny dogmat jest tylko jednym z jej elementów).
8 kwietnia 2016, 16:37
Dziękuję pani Kamilo za uwagę. Pokazuje ona, że manipulacja działa i wzbudza reakcję – czego należało dowieść. Pismo Święte jest „święte” bo tak uznał Kościół. Inaczej mówiąc, Pismo Święte jest par excellence zatwierdzone [bardzo solidnie, to fakt] ale doktryną. (A ta, jak pani powiedziała, o zgrozo, może się zmieniać!) Dlatego katolicy nie zgadzają się z fundamentalną zasadą protestantów „sola sc<x>riptura”. Dlatego „Pismo Święte nie jest najważniejsze”, bo swoją ważność ma dopiero kiedy odczytuje się je w Tradycji Katolickiej i we wspólnocie Kościoła…. Zaraz, zaraz jaki w ogóle był cel dyskusji? - A nieważne jaki, ważne, że już forumowicze się okładają na argumenty :) Czujemy teraz „chwyt marketingowy” stawiania spraw / nagłówków / tez zaczepnych w ten sposób?
8 kwietnia 2016, 13:00
Ustawia Pan, panie Piotrze, w tytule, „Doktrynę” jako chłopca do bicia. Znowu, żeby nabić klikalność. Reszta artykułu jest bardzo w porządku i całość byłaby super gdyby nie nagłówek. Dobrze Pan wie, że problemem nie jest doktryna tyko podejście do niej. Równie dobrze można napisać że „Pismo Święte nie jest najważniejsze”. Bo i nie jest. Tylko po co to w taki sposób ogłaszać światu?
Barbara Koch-Letachowicz
8 kwietnia 2016, 12:43
Moje życie to taka historia, która w 100% potwierdza to co napisałeś Piotrze. Papież Franciszek daje prawo do godności każdemu.