Ambicja i kościelna kariera

(fot. Mateus Campos Felipe / Unsplash)

Przypadek McCarricka oraz wnioski, jakie musimy z tego wyciągnąć, powinny odnosić się nie tylko do ewentualnych modyfikacji procedury mianowania na kluczowe stanowiska w strukturze Kościoła, ale sięgnąć znacznie niżej - do wciąż kulejących kryteriów weryfikacji tych, których akceptujemy do seminariów i zakonów.

W opublikowanym na DEON-ie artykule byłego rzecznika Watykanu, o. Federico Lombardiego SJ na temat raportu o skandalu McCarricka - artykuł ten, nawiasem mówiąc, jest nieco rozczarowujący - znalazł się jeden ważny postulat. Otóż jak sugeruje Lombardi, lekcja, jaką powinniśmy wyciągnąć z całego skandalu jest taka, że przy mianowaniu biskupów należałoby zwracać uwagę nie tylko na “świadectwo moralności”, ale także wnikliwie przebadać, czy kandydat nie przejawia chorobliwych ambicji. Na różnych etapach poszczególnych nominacji byłego kardynała z Waszyngtonu tylko jeden z opiniujących McCarricka zwrócił na to uwagę, ale i on uznał, że ważniejsze od tej słabości będzie dobre wykorzystanie pozytywnych cech duchownego. Tymczasem jak się okazało, wspinaczka po szczeblach kariery, której motywem były nigdy niezaspokojone ambicje, stała się drogą do jego upadku, a sama ambicja otwartą bramą do wielu innych, poważnych grzechów, niosących cierpienie pokrzywdzonym, a w końcu wywołującą skandal, który dotyka wszystkich wierzących.

Dobrze byłoby, gdyby przypadek McCarricka oraz wnioski, jakie musimy z tego wyciągnąć, odnosiły się nie tylko do ewentualnych modyfikacji procedury mianowania na kluczowe stanowiska w strukturze Kościoła, ale sięgały znacznie niżej - do wciąż kulejących kryteriów weryfikacji tych, których akceptujemy do seminariów i zakonów. I to zwłaszcza teraz, gdy wciąż malejąca liczba kandydatów niesie pokusę, aby jeszcze bardziej złagodzić stawiane im wymagania.

DEON.PL POLECA

Weryfikacja kandydatów do kapłaństwa nie jest łatwym zadaniem. Mamy przecież świadomość, że poniekąd weryfikujemy Bożą inspirację - potocznie nazywaną “powołaniem”. Jednak weryfikacja ta jest konieczna, ponieważ w grę wchodzi rozeznanie, czy rzeczywiście mamy do czynienia z głosem Bożym, jaki ktoś usłyszał i rozpoznał, czy kandydat zdaje sobie sprawę z konsekwencji takiego wyboru i czy jest gotowy podjąć związany z tym wysiłek. W dodatku - i to wynika z postulatu Lombardiego - trzeba rozpoznać, czy przypadkiem nie marzy o tym (jak w sytuacji apostołów Jakuba i Jana), aby za poniesioną ofiarę Bóg wynagrodził go uprzywilejowanym miejscem w królestwie Bożym (por. Mt 20,21). Wielu z nas słyszało przecież nieraz romantyczne opowiadania o rodzącym się powołaniu: o rodzicach, którzy zawsze chcieli mieć księdza w rodzinie, lub o babci, która “powołanie wymodliła”. Albo nieco bardziej dramatyczne, jak te o odrzuconej miłości, ucieczce od świata czy o tym, co dziś wydaje się nadzwyczaj podejrzane, że ktoś w ogóle nie zwraca uwagi na kobiety. Dziś to już nie robi wrażenia takiego, jak dawniej. Dodatkowo dobrze byłoby też zmienić entuzjastyczne nastawienie do tzw. powołaniowych boomów, z jakimi mamy do czynienia w biednych krajach świata albo w biedniejszych regionach naszego kraju. Przecież dla wielu z tych młodych ludzi seminarium lub zakon daje jedyną szansę solidnego wykształcenia i rozwoju (i to jeszcze nie byłoby najgorsze) albo wręcz dobrobytu - wszystkich tych, którzy marzą o lepszym życiu, należy trzymać jak najdalej od kapłaństwa. Prawdziwe powołanie nie jest wystrojone w odprasowaną sutannę, ale opiera się na pragnieniu, aby z Bogiem iść do ludzi oraz aby dla Boga, czasami z ręki ludzi, umrzeć. Bezwzględna ambicja w życiu Kościoła - tego zupełnie niechcący nauczył nas McCarrick - jest niemoralna.

Średniowieczny mistyk Tomasz a Kempis, w słynnej książeczce “O naśladowaniu Chrystusa” pisał tak: “Ma dziś Jezus wielu miłośników Królestwa Jego Niebieskiego, lecz mało krzyż jego dźwigających. [...] Wielu idzie za Jezusem aż do łamania chleba, lecz niewielu aż do spełnienia kielicha męki”. Czy zatem przy weryfikacji kandydatów do seminariów - oraz na jakiekolwiek kościelne stanowiska - nie należy odrzucić tych pierwszych, a pozostawić tylko tych, którzy życia nie wyobrażają sobie wyłącznie jako wystawnego bankietu zorganizowanego na koszt wiernych?

Dyrektor Wydawnictwa WAM i DEON.pl. W latach 2014-2020 przełożony Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego. Autor kilku przekładów i książek, m.in. "Po kostki w wodzie. Siedem katechez o wierze uczniów Jezusa" (dostępnej także jako audiobook).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ambicja i kościelna kariera
Komentarze (24)
ŁM
~Łukasz Morawski
3 lutego 2021, 07:23
Ja tak naprawdę nie rozumiem po co tak rozbudowane struktury w kościele, Jezus miał uczniów, a my mamy diakonów księży kanoników dziekanów biskupów arcy kardynałów prymasów papieża, wszyscy chcą być po rękach całowani a ludzie i tak najbardziej szanują skromnych zakonników.
JY
~john yossarian
3 lutego 2021, 23:45
Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę. A oprócz tego o ego, władzę, ambicje, pychę, prestiż... A gloria mundi i tak sobie transit.
MW
~Michał Wołodźko
1 lutego 2021, 17:14
Naprawiajcie sobie, kochani duchowni, kościół w ramach własnych struktur watykańskich. Póki cały lud boży, czyli też świeccy nie będą decyzyjni w sprawach nominacji na urzędy kościelne nic się nie zmieni. Tylko zamiecie pod dywan.
MR
~Ma Rek
1 lutego 2021, 15:16
Jeśli selekcja, to tylko z udziałem szerszej wspólnoty, w tym świeckich, ale zawsze pod kątem, czy dana osoba jest już naprawdę niereformowalna. Powołanie pochodzi od Boga, aczkolwiek ten Jego głos musi jednocześnie być zapośredniczony przez ludzi. Np. Wojtyle, by został księdzem, mówił m.in. kard. Sapieha i przełożony robót podczas wojny. Problem jest bardziej w jałowości formacji seminaryjnej, w miernych formatorach także, a później, oczywiście, w decyzjach biskupów i i ich kurialistów. Tak jak wielu pozwolono na zaspokojenie ambicji o władzy, tak też wielu już stłamszono w Kościele tylko za rzetelną próbę reformy.
DL
~Dorota Liszkowicz
1 lutego 2021, 14:47
A co może być bardziej smutne dla kapłana, jeśli Jezus nazywa go : Gadająca głowa? Moralista nie mający kontaktu z własnym sercem. Żadna władza i pieniądze nic tu nie pomogą jeśli w oczach Pana jest tylko Gadającą głową. Kapłan Jezusa ma być zakochany i zafascynowany Mistrzem. Wtedy przestaje być już tylko gadającą głową jakich pełno w telewizji i nie tylko.
WG
W Gedymin
1 lutego 2021, 13:58
po incydencie przed kościołem św Szczepana na stronie ogłoszeń parafii pojawiło się: Oświadczenie Ze względu na niewłaściwe zachowanie kapłana z diecezji odesko-symferopolskiej (Ukraina) posługującego w naszym kościele wobec wolontariuszki WOŚP w dniu 31.01.2021 r. składamy wyrazy ubolewania i przepraszamy Wolontariuszkę i Wszystkich, których te słowa i zachowanie kapłana obraziły, a które nie powinny nigdy mieć miejsca. Ks. Proboszcz z duszpasterzami Parafii św. Szczepana. a na końcu ogłoszeń czerwoną czcionką mamy: UWAGA !!! WIELKA ORKIESTRA ŚWIĄTECZNEJ POMOCY ZBIERA W TYM ROKU PIENIĄDZE NA LARYNGOLOGIĘ DZIECIĘCĄ. POMOGA W TYM TZW. STRAJK KOBIET, KTÓRY ŻĄDA ABORCJI, CZYLI ZABIJANIA DZIECKA POCZĘTEGO, BEZ OGRANICZEŃ. Czy księża sprawdzają kto składa pieniądze na tacę, nie przyjmują kolędowej koperty jeżeli nie widzą osoby co tydzień w swoim kościele? Co mają żądania Strajku Kobiet do zbiórki na WOŚP?
KS
Konrad Schneider
2 lutego 2021, 17:07
Dzieki, ze zwrocil Pan na to uwage!
WG
W Gedymin
3 lutego 2021, 14:17
To "zwrócenie uwagi" moderator puścił, ale inne cenzor skasował. Kiedyś to było raz na tydzień, teraz będzie co drugi, trzeci dzień, a wkrótce doszlusuje do innych katolickich mediów.
AM
~Andrzej Mackiewicz
1 lutego 2021, 11:08
Trochę to "śmieszne", a tak naprawdę przykre, żałosne to cofnięcie się do czasów, gdy pewne mechanizmy były tworzone. Z tego co wiem (słuchając konferencji o regułach św. Benedykta oraz ówczesnej ich "aplikacji"), to było np. tak : Nawet jak któryś z braci ze wspólnoty zakonnej był uzdolnionym rzemieślnikiem (czyli kimś cenniejszym niż niejeden obecny profesor, a ponadto mógł zapewnić spory (!) dochód wspólnocie), ale praca zgodnie z talentem nie służyła mu duchowo, to opat ... odsuwał takiego uzdolnionego od tej pracy (rezygnując, przy okazji, z sowitych przychodów). Warto też wiedzieć jak bracia wybierali opata i jak podejmowane były decyzje (często kolegialnie). OPIS TEGO JAK PAN MAC C SAM (!) SKUTECZNIE SIĘ "WYPROMOWAŁ" PRZED JPII TO ... (jak dla mnie) CAŁKOWITA PORAŻKA (!). Poproszę o artykuł opisujący mechanizm nominacji polskich biskupów w latach 60, 70, 80, 90 - tych ...
JY
~john yossarian
1 lutego 2021, 10:07
W pełni się zgadzam z postulatami Ojca. I jestem też całkowicie przekonany, że będzie dokładnie odwrotnie. Liczba powołań w Polsce maleje i będzie malała, bo ci, co "w ogóle nie zwracają uwagi na kobiety" (he he świetne :) nie muszą już wybierać stamu duchownego, coraz łatwiej im wyjść z szafy. Poza tym konfitury związane z sutanną będą się zmniejszać w miarę laicyzacji; poważanie wśród ludu też już nie to; a i jakoś wszyscy na ręce i inne członki patrzą i pohasać coraz trudniej. Więc to coraz mniej atrakcyjna droga życia. I co: tych nielicznych, co się zgłoszą jeszcze przesiewać?! To kto się ostanie?! Myślę, że raczej zwycięży podejście: "Zgrzeszy(ł)? No zgrzeszy(ł)... A kto nie ma pokus? Wszyscy jesteśmy grzeszni. Witaj na pokładzie!"
WS
~Wojciech Stępień
1 lutego 2021, 14:57
Czy fakt że jest i będzie coraz mniej duchownych napełnia cię smutkiem czy radością? Wiele o sercu człowieka mówi to, czy dana informacja nas cieszy czy smuci.
KS
Konrad Schneider
2 lutego 2021, 17:16
~Wojciech Stępień: Wie Pan, nasze serce jest bardzo zlozonym fenomenem. Dlatego nie mozna tak czarno-bialo rozdzielic, czy cos nas cieszy albo smuci. Znane jest przeciez przyslowie, ze odbieram jakies zjawisko z jednym radosnym i z jednym placzacym okiem.
JY
~john yossarian
2 lutego 2021, 22:12
Perspektywa, że byłoby coraz mniej duchownych, którzy są wyrachowanymi karierowiczami, którzy wybierają stan duchowny, by ustawić finansowo rodzinę i siebie, którzy uciekają do seminariów przed swymi problemami osobowościowymi, którzy ukrywają swój homoseksualizm, którym marzy się władza w jakiejkolwiek postaci i ustawianie bliźnim życia, którzy marzą o całowaniu ich po rękach i pierścieniach I takich, którym się po prostu "robić nie chce" napełnia mnie wielką radością. Ale to tylko marzenia...
WG
W Gedymin
1 lutego 2021, 10:03
Może zajrzy tu ksiądz Biskup, albo inny mądry ksiądz i odpowie na pytanie: czym rzeczywiście są msze "smoleńskie" w warszawskiej katedrze, że w TVPinfo jest "Homilia mszy św. w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej" (transmisja na żywo), a telewizja Trwam retransmituje ją o 2 w nocy. Przepraszam, że powtarzam pytanie, ale dotychczas żaden ksiądz nie miał odwagi podjąć tematu.
WG
W Gedymin
1 lutego 2021, 09:58
"Abp Wojciech Polak zwrócił się dziś(8.XII.2020) pisemnie do o. Janusza Soka, prowincjała polskich redemptorystów i przełożonego o. Tadeusza Rydzyka, z prośbą o adekwatną reakcję." - czy ktoś słyszał coś o tej adekwatnej reakcji.
KS
Konrad Schneider
1 lutego 2021, 09:48
A co robic z tymi, ktorzy juz dorwali sie do stanowisk dzieki swojej ambicj?
M*
Monika * Monika
1 lutego 2021, 13:33
Przecież nikt ich nie ruszy. Pozostaje czekać na (ich) emeryturę, bo w zmianę zachowania albo nagłe rozliczenie chciwości przez przełożonych nie wierzę.
MW
~Michał Wołodźko
1 lutego 2021, 17:24
A nie, bo każdego wyświęconego można przenieść do stanu świeckiego i odebrać mu urząd.
KS
Konrad Schneider
2 lutego 2021, 17:17
~Michał Wołodźko: A to nie jest znowu takie latwe. Jednego ksiedza ze Szczecina juz ponad 20 lat probuja przeniesc do stanu swieckiego! I nic!
WS
~Wojciech Stępień
1 lutego 2021, 09:48
Z tego co mówią duchowni, to właśnie ci bardziej wartościowi księża odmawiają biskupowi, kiedy proponuje im wyższe stanowiska, połączone z większą odpowiedzialnością, albo nawet biskupstwo. Wielu albo nie ma takich ambicji, albo woli święty spokój i zadowala się funkcją proboszcza lub katechety - nie chcąc wystawiać się na falę dokuczliwego antyklerykalizmu.
MB
~Marcin Baran
1 lutego 2021, 19:15
Można zostać świętym również odmawiając swojemu biskupowi przyjęcia godności biskupa czy opata. Dowodem na to są liczni święci np św. Tomasz z Akwinu czy św. Jan Bosko.
JN
~Jolanta Nowak
1 lutego 2021, 22:57
Zaręczam ci że kiedy biskup czy papież usłyszał od nich "nie. nie chcę. nie podejmę się" to wcale nie myślał o nich i nie mówił, jak o świętych, tylko używał słów znacznie bardziej nieparlamentarnych
KP
~katolik pomniejszego płazu
1 lutego 2021, 09:46
Naprawdę ambicja a nie chorobliwe ciągoty?