Benedykt XVI o wykorzystywaniu seksualnym. Pomaga czy przeszkadza?

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)

Benedykt XVI niespodziewanie opublikował artykuł poświęcony kwestii pedofilii w Kościele. Według jednych, chce pomóc Franciszkowi w walce z nadużyciami seksualnymi duchownych. Według innych krytykuje go. Warto dostrzec, na co kładzie nacisk w swoim eseju.

Zachowujący niemal całkowite milczenie emerytowany papież Benedykt XVI uznał, że powinien zabrać publicznie głos w pewnej sprawie. 11 kwietnia br. w kilku miejscach i w kilku językach równocześnie opublikowany został jego tekst zatytułowany "Kościół a skandal wykorzystywania seksualnego". Niemal natychmiast został on zinterpretowany na wiele - w tym również skrajnie różnych - sposobów, od uznania go za mocne i zdecydowane wsparcie dla działań obecnego Następcy św. Piotra aż po traktowanie eseju jako uderzenie we Franciszka i pójście w sukurs jego najgorliwszym krytykom.

Benedykt XVI: Kościół a skandal wykorzystywania seksualnego [CAŁY TEKST] >>

DEON.PL POLECA

Wśród komentatorów można dostrzec zapędy do ogłaszania światu, co czcigodny Autor miał na myśli, a światowe media skupiają się głównie na postawionej przez Benedykta XVI tezie, że poważnym źródłem kryzysu, który tak dotkliwie doświadcza Kościół katolicki na całym świecie, była rewolucja seksualna lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Nie zabrakło w reakcjach na tekst papieża emeryta powoływania się m. in. na słynny raport ze stany Pensylwania, który wskazuje na istnienie bardzo poważnego problemu znacznie wcześniej.

Można oczywiście dyskutować z diagnozami formułowanymi przez Benedykta XVI co do przyczyn popełniania przez duchownych tak strasznych nadużyć wobec bezbronnych nieletnich. Można dopatrywać się intencji, jakie nim powodowały, gdy decydował się na upublicznienie swojego głosu w gorącej wciąż sprawie. Trzeba jednak przede wszystkim potraktować z całą powagą jego własne słowa. Papież emeryt stwierdził otwarcie, że w związku z watykańskim szczytem przewodniczących episkopatów z całego świata zadał sobie pytanie, co on mógłby w tym momencie "wnieść do nowego początku". Przygotował materiały po to, "aby wspomóc w tej trudnej godzinie". Jako bezpośredni uczestnik związanych z problemem nadużyć seksualnych wydarzeń na szczytach Kościoła w ostatnich kilku dziesięcioleciach jest pożądanym uczestnikiem toczących się debat. Ma unikatową wiedzę i jedyne w swoim rodzaju doświadczenie w tej materii. Jego znajomość faktów, kulis i procesów ma szczególną wartość i trzeba dziękować, że zechciał się nią podzielić, wyrażając również swoją ocenę. Pokazał w ten sposób pewien konkretny sposób myślenia i jego konsekwencje.

W całym wywodzie Benedykta XVI moją uwagę zwrócił fakt patrzenia na problem w perspektywy, o której rzadko się przy tej bolesnej i dramatycznej sprawie mówi, być może uznając ją za oczywistą. W rzeczywistości wielu szczerze zatroskanym i szukającym najskuteczniejszych rozwiązań ta perspektywa umyka.

Chodzi o patrzenie na tragedię kapłańskich nadużyć seksualnych wobec najmłodszych w kontekście wiary. Przecież cały dramat dotyczy właśnie ludzi połączonych wspólną wiarą. Chodzi o wiarę ofiar i o wiarę sprawców. O wiarę kościelnych przełożonych, którzy tuszowali zło, poświęcając cierpiącego człowieka na rzecz ochrony instytucji. Wreszcie chodzi o wiarę całej wspólnoty chrześcijańskiej, wspólnoty Kościoła katolickiego, zranionej, skrzywdzonej wielkim złem popełnionym przez tych, których zadaniem i misją jest głoszenie i umacnianie wiary.

Tekst Benedykta XVI nie jest skierowany ku przeszłości, lecz ku przyszłości. Jest szukaniem dróg wyjścia z kryzysu i to jest jego podstawowa wartość. Jest obroną Kościoła nie przez zaprzeczanie złu, lecz przez przypomnienie, że dobro w nim jest wciąż obecne. I to wcale nie w mniejszości.

Esej emerytowanego Następcy św. Piotra okazuje się faktycznym wsparciem dla Franciszka i jego coraz intensywniejszych działań. Równocześnie jest zwróceniem uwagi na niewystarczalność środków ludzkich w walce ze złem. Zwłaszcza tak wielkim, przerażającym i wciąż wielu nie mieszczącym się w głowach, złem. Problemu nadużyć seksualnych księży wobec dzieci nie rozwiąże się skutecznie tylko nawet bardzo radykalnymi zmianami w prawie kościelnym, najcelniejszymi wytycznymi, precyzyjnymi procedurami czy rygorystycznymi zasadami mówiącymi, czy ksiądz może dziecko przytulic albo pocałować. One są niezbędne, ale pozostaną puste i nieskuteczne, jeżeli nie nastąpi głęboka przemiana wewnętrzna wierzących. Benedykt XVI przytoczył w swoim artykule szokującą historię księdza, który molestowanie zaczynał każdorazowo od zacytowania słów konsekracji. To drastyczny przykład pokazujący ścisły związek problemu nadużyć seksualnych duchownych i wiary. Bez intensywnej pracy nad silną, prawdziwą, zgodną z nauczaniem Kościoła wiarą we wszystkich wymiarach naszego życia, nawet najintensywniejsze działania zaradcze będą zawieszone w próżni, a ich efektowność będzie krótkotrwała. Być może uważna lektura tekstu Benedykta XVI pomoże wielu to sobie uświadomić.

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Benedykt XVI o wykorzystywaniu seksualnym. Pomaga czy przeszkadza?
Komentarze (21)
.A
. Anakin
23 kwietnia 2019, 11:01
Nie przerwał milczenie, tylko artukułem przerwał przemilczanie jego pracy napisanej już pewien czas temu na potrzebę Synodu.
Martino
15 kwietnia 2019, 23:39
Zgadzam się z ks. T. Isakowiczem - Zaleskim, ktory w wywiadzie opublikowanym na fronda.pl powiedział: "Tak postaram się podsumować: dla mnie ten list (może to zabrzmi mocno, ale ja to tak odbieram) to list kierowany do papieża Franciszka.". Niezależnie więc od intencji, jakie kierowały BXVI oraz trafności zawartych w artykule spostrzeżeń, uważam jego opublikowanie za bardzo niezręczne. Papież jest jeden, jest nim Franciszek, a cała ta sytuacja wygląda, jakby poprzedni papież pouczał obecnego. 
Patryk Gliński
15 kwietnia 2019, 13:49
doskonała analiza, zero o klerykalizmie, za to papież emeryt napisał wprost o klikach homoseksualistów w KK, czyżby wierzył w teorie spiskowe? Co na to redakcja deona? jak żyć? co myśleć?  Proponuję kilka artykułów obsmarowujących BXVI, ale tak delikatnie, żeby nikt nie zauważył...
Dariusz Piórkowski SJ
15 kwietnia 2019, 13:27
Najbardziej zastanawiające jest to, że Papież napisał taki tekst, chociaż twierdził, gdy ustępował, że czas spędzi teraz na modlitwie. Owszem, mógł zmienić zdanie. Na tym polega rozeznawanie woli Bożej. Tylko dlaczego nie zostało to napisane przed szczytem w sprawie pedofiili? Pewnie, żeby nie wpływać na jego przebieg. Ale przecież po szczycie również można wpłynąć na jego odbiór. I dokładnie tak się dzieje pod wpływem tego tekstu. Jego wydźwięk jest nieco inny niż wnioski, do których doszli biskupi i Franciszek na tym spotkaniu. Przyznam, że nie rozumiem tego ruchu Benedykta w tym momencie. Choć niezwykle cenię Benedykta XVI i jego pisma, to jednak ten tekst wydał mi się nieco dziwny. Owszem, Papież ma rację, że najbardziej cierpi tutaj wiara w Chrystusa. Jednak przecież z brakiem wiary wiążą się wszystkie grzechy, nie tylko pedofilia wśród duchownych. Czy tuszowanie tych przestępstw nie wpływa i nie wpłynęło na wiarę ludzi? O tym ani słowa w tekście. A czy rozwody, korupcja, kłamstwo, nadużycia władzy, cudzołóstwa i wiele innych grzechów nie osłabia wiary? Niby jest najgłębsza przyczyna - osłabienie wiary, ale też Papież pisze wprost o szczegółowych powodach. I właśnie w tym punkcie trudno się zgodzić z tym tekstem. Gdyby powodem kryzysu była jedynie rewolucja seksualna i załamanie teologii moralnej po soborze, pedofilii nie byłoby wcześniej. Co najwyżej można to uznać za jedne z powodów, ale nie jedyne. To mi się wydaje niezwykle słabym punktem w całym tym tekście.  
Patryk Gliński
15 kwietnia 2019, 13:47
cóż... papież emeryt nie napisał zgodnie z narracją Watykanu - nie ma nic o klerykalizmie, jest wprost o homoseksualnych klikach i upadku moralność seksualnej ludzi KK... teraz "maluczcy" się gubią, nie wiedza co myśleć... prosze poczekać aż ktoś z centrali da znać, co należy mysleć i pisać. Takie niejasne przytyki o "słabych punktach" doskonałego eseju papieża proszę sobie darować.
S
Szymon
15 kwietnia 2019, 14:31
Ten tekst powstał przed szczytem, ale nie został tam udostępniony: [url]https://wpolityce.pl/kosciol/442644-tekst-b16-nie-trafil-do-przewodniczacych-episkopatow[/url] To dopiero jest zastanawiające, nie?
Dariusz Piórkowski SJ
15 kwietnia 2019, 14:52
Dyskutować i rozmawiać można z człowiekiem, który drugiego szanuje. "Przytyki" jak to Pan ujął są jasne, ale trzeba przynajmniej zakładać dobrą wolę u rozmówcy, żeby je zrozumieć. Tekst został opublikowany w czasopismie, więc nie jest tekstem Urzędu Nauczycielskiego ani nauczaniem zwyczajnym Papieża. Jest opinią byłego Papieża. A z opiniami można dyskutować, a nawet należy. Pan ma swoje zdanie, ja mam swoje. Osądzi nas Bóg.
Patryk Gliński
15 kwietnia 2019, 15:25
przepraszam jeśli byłem niegrzeczny, ale Pańskie tezy są tak nietrafione jak to zwykle w Pana komentarzach: "I właśnie w tym punkcie trudno się zgodzić z tym tekstem. Gdyby powodem kryzysu była jedynie rewolucja seksualna i załamanie teologii moralnej po soborze, pedofilii nie byłoby wcześniej." tymczasem papież emeryt napisał: "Długo przygotowywany i trwający proces rozpadu chrześcijańskiej koncepcji moralności był – jak próbowałem pokazać – naznaczony bezprzykładnym radykalizmem w latach 60-tych XX wieku." Co oznacza, że rozpad moralności chrześcijańskiej (który faktycznie jest przyczyną kryzysu nadużyć, a nie jak Ksiądz to ujął 'załamanie tologi moralnej') zaczął się wcześniej, a w latach 60 miał swoje epicentrum. Nie ma też nigdzie postawionej tezy, że wcześniej nie było przypadków nadużyć. To nieuczciwe przypisywać fałszywe tezy, a potem je obalać.
Dariusz Piórkowski SJ
15 kwietnia 2019, 15:27
Jest zastanawiające i nie. Po pierwsze, Benedykt XVI sam zadeklarował, że nie będzie się wypowiadał ani w jakikolwiek sposób wpływał na obecnego Papieża. Dlatego tekst nie mógł być czytany na spotkaniu z biskupami. Benedykt dobrowolnie zrzekł się papiestwa. A teraz mamy właśnie pierwsze problemy z tym związane. Bo rodzi się wątpliwość: kto jest Papieżem? Po drugie, ze względu na specyfikę tej sytuacji, w sposób nieunikniony głos byłego Papieża byłby ( i w istocie jest) brany za wypowiedź oficjalną. I tak właśnie niektórzy ją wykorzystują. Oto "prawdziwy" Papież wypowiedział się jak należy, a "fałszywy" Papież przemilczał ważne przyczyny. Takie podejście do sprawy powoduje dalszy podział i tworzenie "dwóch" Kościołów. I to jest największy problem i nieszczęście związane z tym tekstem, chociaż Benedykt XVI na pewno chciał i chce dobrze. 
Patryk Gliński
15 kwietnia 2019, 16:31
rodzi się wątpliwość: kto jest Papieżem? - ?????? What?????????? papieżem jest Franciszek, a Benedykt usunął się w cień i skupił na modlitwie, ale z miłości do Matki Kościół zabrał głos - czy zrobił coś złego? Jeśli nie, to o co chodzi? Jeśli ktoś chce uznać Franciszka za fałszywego papieża, to nie potrzebuje do tego wypowiedzi Benedykta, proszę Go nie oskarżać podstępnie.
Patryk Gliński
15 kwietnia 2019, 18:47
BTW - wydaje mi się, że nie zrozumiał ksiądz istoty eseju: kryzys nadużyć seksualnych wynika z kryzysu wiary (nie na odwrót).
S
Szymon
15 kwietnia 2019, 22:25
Skoro Benedykt sam zrzekł się papiestwa, to przez kogo miałby być brany za "drugiego papieża"? Przez biskupów na zebraniu? Poza tym dalej chyba pozostaje biskupem, więc czemu nawet jako taki nie mógł zostać wysłuchany?
Rafał Szewczyk
15 kwietnia 2019, 22:57
Oj coś Ksiądz ucieka od odpowiedzi zasłaniając się brakiem kultury u rozmówcy. Czyżby zabrakło argumentów? Proszę przemyśleć to wszystko jeszcze raz, to na pewno Ksiądz coś znajdzie.
Patryk Gliński
15 kwietnia 2019, 23:36
tak czasem bywa - puszczamy bąka, a gdy koś nas przyłapie, cichcem opuszczamy pokój...
Dariusz Piórkowski SJ
16 kwietnia 2019, 03:12
Po co mam z Panem czy Panami rozmawiać, skoro wszystko wiecie. Dlaczego nie piszę, dlaczego mnie nie ma. Już wiecie. Co ja mogę dodać do Waszej wszechwiedzy? 
Dariusz Piórkowski SJ
16 kwietnia 2019, 12:56
Oczywiście, dziękuję za uświadomienie. Nie zrozumiałem niczego. Istoty też. Na szczeście są tacy, co rozumieją. 
Rafał Szewczyk
16 kwietnia 2019, 21:02
Coś Ksiądz wymyśli. Niemal każdą głupotę papieża Franciszka potrafi Ksiądz wytłumaczyć, to i z nami da sobie radę.
Patryk Gliński
16 kwietnia 2019, 21:32
"Nie zrozumiałem niczego" - nic takiego nie napisałem, znowu metoda 'ad absurdum' - a możeby tak zamiast erystyki podyskutować? 
Patryk Gliński
16 kwietnia 2019, 21:35
z opinią papieżą należy dyskutować, ale z opinią księdza Piórkowskiego już nie, bo zaraz się zostanie nazwanym "wszystkowiedzącym" - znowu nieuczciwy chwyt erystyczny - tym razem 'ad personam'. Tak się składa, że czytałem Schopenhauera.
GQ
Grzegorz Q
17 kwietnia 2019, 11:31
Benedykt miał się skupić na modlitwie. Nie pamiętam, żeby mówił o tym, że nie będzie odzywał. W historii Kościoła były abdykacje po których ustępujący papież wracał do statusu kardynała.
.A
. Anakin
23 kwietnia 2019, 11:03
"Tylko dlaczego nie zostało to napisane przed szczytem w sprawie pedofiili?" Zostało napisane. Ten esej ma już wiele miesięcy. Został napisany, przesłany i zignorowany.