Charyzmatyk = pobożny czarnoksiężnik?

(fot. unsplash.com)

Witajcie w magicznym, charyzmatycznym świecie. W imieniu katolickich wróżek i magów zapraszam na jazdę bez trzymanki. Będą: omdlenia, bełkotliwa mowa, emocjonalne rozedrganie, polowanie na cuda oraz - podobno - mesjanizm i polityka.

Trzy tygodnie temu czytając "Magazyn Świąteczny" Gazety Wyborczej trafiłam na długi wywiad z. ks. prof. Andrzejem Kobylińskim. Chociaż tytuł jest całkowicie nieadekwatny do treści ("Ekstaza, chóralne alleluja i "precz z seksualizacją LGBT". Komu polscy biskupi ukradli know-how" - im dłużej czytam, tym mniej wiem, o co w nim chodzi, szczególnie w kontekście całości), lektura nie rozczarowuje, trzyma w napięciu i daje dużo wrażeń. Część komentatorów, zwłaszcza z kręgów katolicko-intelektualnych - jak zdążyłam zauważyć na facebookowym feedzie - wręcz olśniewa. Nawet rozumiem dlaczego, chociaż nie podzielam. Bo mnie wywiad raczej rozpala. Z irytacji.

Uzielonoświątkowienie albo pomieszanie z poplątaniem

O czym jest rozmowa? Ksiądz profesor rozprawia o swoim ulubionym pojęciu: pentekostalizacji albo inaczej "uzielonoświątkowieniu". Stawia tezę uzielonoświątkowienia polskiego katolicyzmu - reszta wywiadu to już dramatyczny obraz katolików, którzy nie myślą, kierują się w wierze wyłącznie emocjami, których wiara zakrawa wręcz o szamaństwo. Więcej - nie są to pojedynczy wierzący czy nawet pojedyncze wspólnoty. To formacja znacznej większości polskich wierzących i "główny nurt polskiej religijności". "To nowa reformacja, bo wywraca do góry nogami stary porządek religijny, a jej skutki będą głębsze niż konsekwencje reformacji Lutra w XVI wieku" - wyrokuje ks. Kobyliński.

DEON.PL POLECA

Mówi też: "Przenikanie religijności zielonoświątkowej do Kościoła katolickiego łączy się z programem duchowego przebudzenia naszego narodu", dalej powołując się na Lecha Dokowicza, który w wywiadzie z 2011 roku w "Gościu Niedzielnym" mówił o mesjańskiej roli Polski jako "światła dla naszego kontynentu" i kraju, od którego zacznie się reewangelizacja Europy. "Czuć mesjanizm" - komentują dziennikarze prowadzący wywiad. "Na tym polega wyjątkowość uzielonoświątkowienia w Polsce" - potwierdza ks. Kobyliński.

W tym trendzie duchowym zaznacza rolę "charyzmatyków": na ławie oskarżonych jest m.in. ks. John Bashoobora, Myrna Nazzour czy duet Antonello Caddedu i Enrique Porcu. Dużo miejsca zajmują jednak również charyzmatycy jako twór ogólny, niedoprecyzowany. Podkreśla się mocno jego emocjonalność, miałkość intelektualną, częste nawiązania do "złych duchów, diabła, demonów, opętań, egzorcyzmów, proroctw, wizji duchowych, przepowiedni, zniewolenia ludzi przez złe moce itp." oraz - zwłaszcza w Polsce - skupienie na elementach mesjanistycznych i politycznych. Ks. Kobyliński krytykuje przy okazji Szkoły Nowej Ewangelizacji ("nowa ewangelizacja powinna być ukierunkowana na ludzi, którzy utracili wiarę i są dzisiaj ateistami lub agnostykami. Ale w polskiej formie nowa ewangelizacja, splatająca zielonoświątkowe metody z ludowym tradycjonalizmem i mesjanizmem, nie przyciąga wykształconych ateistów lub agnostyków, lecz odstrasza").

Cytując klasyka: "nie odpowiadamy tylko za gradobicie, trzęsienie ziemi i koklusz."

Ci okropni charyzmatycy

Nie domagam się rąk w górze na widok charyzmatyków, ale z tekstu nie wyłania się nawet cień pozytywnego ich obrazu. Ani chociażby proste rozróżnienie między tymi, których podejście do wiary wymaga zdecydowanej korekty, a tymi, którzy w wielu polskich wspólnotach przechodzą uczciwą formację i są bogactwem Kościoła - ksiądz profesor pakuje wszystkich do jednego zbioru. Nawet za cenę opisania pewnej tendencji w polskiej religijności, jest to krzywdzące uproszczenie.

Uporządkujmy. Kim są ci okropni charyzmatycy? Najprościej wyjaśniając: charyzmatyk to człowiek, który jest obdarzony charyzmatami. Charyzmatyk to również członek ruchu charyzmatycznego; związane jest to z doświadczeniem tzw. chrztu w Duchu Świętym1.

Czy każdy katolik jest charyzmatykiem? Na pewno każdy ma potencjał na bycie charyzmatykiem, skoro jest ochrzczony i otrzymał dar Ducha Świętego. Nie oznacza to oczywiście, że każdy katolik otrzyma dar języków, uzdrawiania czy inne ponadnaturalne dary - o tym jasno pisze św. Paweł w 12 rozdziale listu do Koryntian: "Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan…" (1 Kor 12, 4-11). Nie oznacza to jednak również, że katolik NIE otrzyma żadnego z nich albo że to jakaś całkowicie unikatowa sytuacja. Tymczasem z wywiadu można wyciągnąć (błędny) wniosek, że jakiekolwiek "cudowności" wiążą się wyłącznie z fanaberią, poszukiwaniem sensacji, naiwnością i fałszem. Czy nauczanie o charyzmatach to tylko pobożna metafora? Co miał na myśli Jezus, mówiąc uczniom, że będą czynić to, co On - a nawet więcej? Czy każde uzdrowienie, które wydarza się podczas modlitwy, jest z gruntu podejrzane - nawet mimo że jest rozeznane i potwierdzone?

"Istnienie charyzmatów, zwłaszcza czynienia cudów, pokazuje, że człowiek w zjednoczeniu z Bogiem, na mocy nowego stworzenia przekracza granice własnej natury. Co więcej, robi to - jak nieraz przypomina Tomasz - faciliter, prompte et delectabiliter, czyli łatwo, szybko i przyjemnie" - pisze tymczasem znakomity znawca św. Tomasza z Akwinu, o. dr hab. Tomasz Gałuszka OP w swojej ostatniej książce ("Odnowa w łasce. Teologia charyzmatów św. Tomasza z Akwinu").

W innym miejscu dodaje: "W sensie ścisłym (sensu stricto) charyzmaty stanowią "naturalny owoc" współdziałania Boga z człowiekiem będącym w stanie łaski uświęcającej. Nie są one zatem jakąś szczególną nagrodą lub wyróżnieniem, ale raczej wsparciem w postaci nadzwyczajnych darów, udzielonych przez Boga wierzącemu w jakiejś trudnej sytuacji lub misji. Natomiast charyzmaty w sensie szerokim (sensu largo) dotyczą darów darmo danych, które mogą otrzymać również ludzie nieochrzczeni lub w stanie grzechu ciężkiego; w tych przypadkach charyzmaty udzielone są wyłącznie ze względu na dobro innych; obdarowany nie zostaje uświęcony, a co najwyżej zachęcony do nawrócenia i odnowy (innovatio / renovatio). (…) Tomasz utożsamia przejawy niewidzialnego posłania Osób Boskich z charyzmatami. To pokazuje, czym one są w swojej istocie i w zamierzeniu Boga - On współpracuje i obdarowuje pełnią darów tych, którzy się z Nim jednoczą."

Co to oznacza? Ni mniej, ni więcej - Akwinata nie tylko przyjmował istnienie charyzmatów. Rozróżniał ich dwa rozumienia. I, więcej, jedno z nich wydaje się wręcz gorszące: Bóg może posłużyć się nawet zatwardziałym grzesznikiem lub człowiekiem nieochrzczonym ze względu na dobro innych! Kluczowe jest jedno: charyzmaty istnieją i działają. Jeśli tylko człowiek pozwoli na działanie.

Zobacz też: Księże, zamieńmy się rolami >>

Nie czuj

Ksiądz profesor wydaje się apelować nie tylko o wyłączenie charyzmatów, ale również o wiarę zawieszoną w próżni.

"Tradycyjny ludowy katolicyzm też oferuje wzruszenia, rytuały, kadzidła, procesje. Też działa na emocje, uruchamia wspólnotowe przeżycia" - zauważa jeden z dziennikarzy przeprowadzających wywiad. Przejawia tym samym bardzo trafną intuicję. Wiara nie jest przecież czystym, intelektualnym konstruktem, duchowym i nieskalanym. Domaga się przeżycia i wyrażenia - w ciele, również w emocjach. "Tradycyjny ludowy katolicyzm" wyczuwa to - i oferuje całą gamę wyrażenia religijności właśnie za pomocą tych środków, które wymienia dziennikarz.

Rozumiem - albo raczej próbuję zrozumieć - o co chodziło ks. Kobylińskiemu. Masowa religijność, zapalona emocjami, rozbujana wyłącznie "poruszeniami" na pewno nie jest dobra i łatwo może prowadzić do wykolejenia i zwykłej herezji. "Dojrzałą formą praktykowania religii powinno być poszukiwanie równowagi między wiarą, emocjami i rozumem" - mówi ksiądz profesor. Pełna zgoda. Ale ze wszystkich wypowiedzi przebija się przekaz, że zasadniczo przejawy emocjonalności czy "cielesności" w wierze lub podczas modlitwy są złe i lepiej ich unikać, a charyzmatycy, karmiąc się wyłącznie nimi (nieprawda), błądzą. Tymczasem nie ma co wylewać dziecka z kąpielą, skreślać charyzmatyków za ich emocjonalność i popadać w manicheizm: nasz Zbawiciel był (również) człowiekiem - bez metafor. I doświadczał rozmaitych emocji - czasem "rozradował się w Duchu Świętym", czasem "trwożył się", a czasem wypędzał przekupniów ze świątyni. Psalmy, którymi się modlił, prowokują wręcz do wyrażania uczuć podczas modlitwy, do szczerości wobec swojego stanu.

Wiara szukająca zrozumienia

Z jednym się zgadzamy: charyzmatycy zdecydowanie potrzebują formacji. I nie tylko charyzmatycy - "wiara szuka zrozumienia" u każdego katolika. Zwłaszcza patrząc na statystyki: według badań CBOS z 2016-17 roku zaledwie co czwarty katolik wierzy w Zmartwychwstanie2 (!), a z innymi prawdami wiary wcale nie jest lepiej. Sami charyzmatycy z kolei potrzebują wsparcia teologicznego w opisaniu własnych doświadczeń modlitewnych.

Tylko ilu jest teologów, którzy rzeczywiście zajmują się wychowywaniem grup charyzmatycznych w wierze? Czy to nie jest zadaniem profesorów teologii, by rzetelnie wyjaśniać rzeczywistość duchową i popularyzować wiedzę w tym zakresie? Można płakać teraz nad rozlanym mlekiem i biadolić, że mamy pokolenie, które fascynuje się sensacjami w wierze i bardziej niż "Fides et ratio" woli kolejną, kolejną i kolejną mszę z modlitwą o uzdrowienie albo pali słoniki przed kościołem - ale kto jest za to odpowiedzialny? Łatwo załamywać ręce nad wykrzywioną religijnością katolików, trudniej zaopiekować się nami teologicznie i wziąć odpowiedzialność za formację. Ilu jest księży takich jak wspomniany Tomasz Gałuszka OP, Wit Chlodowski OFM, doktor teologii dogmatycznej, który nagrywa vlogi przystępnie wyjaśniające kwestie związane z duchowością charyzmatyczną czy Tomasz Szałanda, doktor habilitowany teologii, autor książki "HARYzMATY"? Ile jest w polskim Kościele inicjatyw w rodzaju Dominikańskich Szkół Wiary działających przy klasztorach braci kaznodziejów lub krakowskiego Dominikańskiego Studium Filozofii i Teologii? I - wreszcie - jak wygląda wiedza i formacja teologiczna samych duszpasterzy podczas studiów, ale i po święceniach? To w końcu oni będą prowadzić innych w wierze.

Zobacz też: "Chrzest w Duchu Świętym"? Mamy to w Kościele od dawna [WYWIAD] >>

Kerygmat - wielki nieobecny

Ks. Kobyliński nie wspomina również o doświadczeniu charyzmatyków, które może być niesamowitym bogactwem dla Kościoła i świata. Integralną częścią Seminariów Odnowy w Duchu Świętym czy innych rekolekcji, które przechodzi się we wspólnotach charyzmatycznych jest przeżycie i przyjęcie kerygmatu. A to - zaraz obok formacji intelektualnej, o której wspomina ksiądz profesor - jest bez wątpienia rzeczą, której wszyscy w Kościele potrzebują jak powietrza. Członkowie wspólnot Odnowy w Duchu Świętym (i nie tylko: kerygmat ściśle związany jest również na przykład z doświadczeniem Ruchu Światło-Życie) przyjmują esencję wiary: prawdę o tym, że Bóg z miłości stworzył swiat i dał go człowiekowi, który odpowiedział grzechem - człowiek został jednak odkupiony śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa. Dziś Bóg przychodzi w Duchu Świętym, który buduje Kościół i wysyła do misji. (Posługując się, zresztą, także darami charyzmatycznymi.)

Charyzmatykom nie chodzi o przyjęcie tego wyłącznie jako suchej informacji, ale o całe życie przesiąknięte kerygmatem. W katolicyzmie "niedzielnym", w religijności praktykowanej wyłącznie ze względu na tradycję - co wciąż się zdarza - powrót do korzeni wiary, entuzjazm z nią związany, autentyczna i szczera chęć życia z Jezusem i otwarte dawanie świadectwa to coś, co mogą przekazać Kościołowi charyzmatycy.

To - całe szczęście - docenia i potwierdza papież Franciszek, chociażby powołując Charis - instytucję koordynującą działalność Odnowy charyzmatycznej w Kościele. Jej misję papież streścił prostymi słowami: "Nowa i jedyna służba komunii".

Ale to chyba przydałoby się nam wszystkim - nie tylko charyzmatykom, również księżom profesorom.

____

1 Szerzej pisał o tym choćby o. Gaspard Martin OFM (kapłan odpowiedzialny za Odnowę Charyzmatyczną w diecezji Quebec, członek redakcji "Selon sa parole" - pisma katolickiej Odnowy Charyzmatycznej w Kanadzie) w artykule "Kto to jest charyzmatyk?" (Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym, 6 (67) 2003).

2 https://www.tygodnikprzeglad.pl/wiara-w-swieconke/

Dominika Frydrych - redaktorka i dziennikarka DEON.pl. Autorka książki "Pełnymi garściami".

Redaktorka i dziennikarka DEON.pl, autorka książki "Pełnymi garściami". Prowadzi blog dane wrażliwe.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Charyzmatyk = pobożny czarnoksiężnik?
Komentarze (11)
K
Konrad
20 sierpnia 2019, 19:01
Są katolicy, którzy jak zobaczą, że jakiś protestant je pomidory, to od tego  czasu przestają je jeść, żeby nie uchodzić za zbrodniczego heretyka. Ks. Kobyliński ma zdaje się podobnie. Tropienie demonów u współwyznawców to ulubiona rozrywka wielu, jego też. I to wszystko. Nic konkretnego w tych ,,krytykach'' charyzmatyków nie ma. Emocje, emocje, emocje, dodajmy: brudnawe emocje. Tradycja duchowości entuzjastycznej jest zupełnie naturalne, ludzie po prostu potrzebują chwalić Boga. Nawet poganie mają choćby bhaktów, którzy nie przestają śpiewać swojemu bogu.  Żydzi mieli pochody proroków z instrumentami i śpiewem, o czym czytamy w historii króla Saula. Są ludzie, którzy po prostu chcą okazywać miłość Bogu na nabożeństwie, czynnie. Czy to coś złego? Czy ktokolwiek ma prawo im tego zakazywać? Nikt. Jeśli się pogubili, to taki mędrzec, jak ks. Kobyliński mógłby im się pomóc odnaleźć. Ale nie, przyjemniej jest ich po prostu oblać pomyjami. Brzydkie to jest.
GQ
Grzegorz Q
22 sierpnia 2019, 11:12
Problemem są fałszywe proroctwa, fałszywe uzdrowienia, fałszywa znaki i fałszywa nauka. Emocji nikt nie zabrania. Problemem jest odrzucenie ROZUMU, dla weryfikacji emocjonalnych uniesień, czyli "sola experientia". Przedstawiasz fałszywy obraz przeciwnika w dyskusji, a potem triumfalnie udowadniasz, że nie ma on racji. To jest nieuczciwe.
WM
Wojciech Muszyński
23 sierpnia 2019, 09:26
Do listy Grześka dodałbym błędne rozpoznawanie złego ducha, które skutkuje fałszywymi "uwolnieniami" i fałszywymi oskarżeniami, że ktoś jest pod wpływem diabła. Medialnym przykładem jest zeszłoroczne "uwolnianie od złego ducha" osoby, która doznała ataku padaczki. Nawiązując do "tropienia demonów u współwyznawców" - Ks. Kobyliński krytykuje pewne postawy i zachowania. Natomiast ze strony charyzmatyków wielokrotnie spotkałem się z DOSŁOWNYM tropieniem demonów u innych osób . I jest to ogromne nadużycie, o którym pisze i mówi ks. Kobyliński
K
Konrad
23 sierpnia 2019, 16:16
No, nie bardzo. Czytuję czasem x. Kobylińskiego i wiem, że ostatnio to na fali ataków na charyzmatyków zaprzeczył wręcz mistyce w KRK. Może i zaczynał merytorycznie (już nie pamiętam zresztą), ale dziś chyba sława zaczyna go roznosić, czy co...
Andrzej Ak
18 sierpnia 2019, 15:41
Kościół Charyzmatyczny to Kościół Ducha Świętego, Ducha od Ojca dla Pana Jezusa, a potem od Pana Jezusa dla nas; Ducha  Pocieszyciela. Wszystkie Dary (Charyzmaty) nie są owocami pracy człowieka (choć mogą z nimi być powiązane), lecz Darami Boga, o których Bóg, a nie ludzie zaświadczają. Jednak Dary Boga nie są skończone, stąd trudno je wymienić wszystkie i bywa, iż są dawane na  konkretną okoliczność, na konkretny czas, bo człowiek nie jest ich właścicielem lecz dzierżawcą. Wielu ludzi zupełnie mylnie identyfikuje charyzmaty, próbując je pojąć lub je odnaleźć u siebie samych. Na tej drodze to nie charyzmaty są najważniejsze, a wspólna droga przez życie z Bogiem, tak by człowiek zbliżał się do swojego zbawienia poprzez właściwe decyzje podejmowane w swoim życiu. Jeżeli człowiekowi do jego zbawienia nie są potrzebne żadne spektakularne charyzmaty to ich po prostu nie otrzyma. Wielu co przystępuje do wspólnot charyzmatycznych tej prawdy nie pojmują i wciąż czekają na jakiś charyzmat. Tymczasem nie zauważają, iż pogłębili zrozumienie Pism Świętych, albo pojęli sposób myślenia przez któregoś ze Świętych (czytając Jego pamiętniki). Proces przemiany duchowej człowieka jest bardzo długi, my ludzie potrzebujemy bardzo dużo czasu, aby poznawać, pojmować i akceptować Wolę Boga względem wszystkich epizodów naszego życia. Droga Kościoła Charyzmatycznego rozpoczęła się w pierwszych wiekach Kościoła Chrystusowego i dziś ku progowi Apokalipsy ten nurt pogłębionej wiary Duch Święty pobudza i ożywia pośród wielu ludzi obecnie żyjących. Wiara przesiąknięta na wskroś przez Ducha Świętego staje się wiarą żywą w człowieku, który się na tą wiarę otworzy całym swoim sercem. Ci co są zaproszeni zapewne pozostaną na tej drodze, inni będą dalej pielgrzymować i dalej szukać Boga w tym świecie.
18 sierpnia 2019, 09:15
Wielcy filozofowie, mędrcy, wielkie religie, bazują na mądrości wielu pokoleń, wieków, a nawet tysiącleci. Wierzę dlatego, że Dekalog jest całyczas aktualny, a uściślił go Pan Jezus, tłumacząc młodzieńcowi, co ma robić, by być zbawionym. Gdy jeszcze przed pół wiekiem, ksiądz poruszał się pociągiem, a najczęściej chłopską bryczką, to podawał zasady wyniesione z Pisma, Ewangelii i zalecane przez Urząd Nauczycielski KK. Teraz, gdy wszyscy mają dostep do komputera, internetu, samochodu, chcą być intelektualistami i pisać swoje, coraz bardziej abstrakcyjne teorie. By to osiągnąć, młodzież jest od najwcześniejszych lat odrywana od rodziców po to, by łatwiej było później człowiekiem manipulować. Gdy dorośnie i założy rodzine, to wręcz odradza się mu kontaktowania z rodzicami, bo oni mogą rozwalić małżeństwo. Podważa się podstawowe zasady wychowania, filary Rodziny, Kościoła i Dekalogu. Taki owoc tego nauczania. [url]https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&cad=rja&uact=8&ved=2ahUKEwif1ojH7IvkAhUQKVAKHXJOCnwQFjAAegQIBBAB&url=https%3A%2F%2Fwww.radiomaryja.pl%2Fmultimedia%2Fwspolne-mieszkanie-malzonkow-z-tesciami%2F&usg=AOvVaw19RR3MQgzERsh1MFfZUQg5[/url]
GQ
Grzegorz Q
17 sierpnia 2019, 11:00
Nikt nie kwestionuje istnienia charyzmatów w Kościele. Problem w tym, że na ilu spotkaniach "charyzmatyków" byłem, wszystkie te ich nowe praktyki były fałszywe, dlatego piszę w cudzysłowie. Pani tutaj definuje "charyzmatyka" jako kogoś po "chrzcie w Duchu Św." i w samej esencji już podważa pani ważność katolickiego chrztu i bierzmowania. Charyzmatyk to ktoś, kto darami od Boga wpiera Jego kościół. Wszyscy "charyzmatycy" w cudzysłowie jakich miałem okazję spotkać robią coś dokładnie odwrotnego, twierdzą, że Duch sam sobie zaprzecza, fałszywie prorokują i obiecują rzeczy bez pokrycia w rzeczywistości. Na chwile przyciągają ludzi, aż do rozczarowania. Prawdą jest, że te fałszywe wizje i uzdrowienia mają wsparcie wysoko w Kościele. Ks.dr Szałanda jest dobrym przykładem orendownika 3 fali charyzmanii z lotniska w Toronto. Temu co głosi bliżej do gnozy niż katolicyzmu. Może dlatego ks.prof.Kobliński publikuje w GW zamiast w katolickiej gazecie, bo prawie nikt w kościele przed tą fałszywą duchowościa nie ostrzega, a wielu zachwyca się tłumami na spotkaniach fałszywych uzdrowicieli.
WB
Wojciech Bartmiński
17 sierpnia 2019, 17:13
Weż pan do ręki przynajmniej słownik ortograficzny, zanim będziesz krytykował "orendowników" czegokolwiek w Kościele....
GQ
Grzegorz Q
17 sierpnia 2019, 19:54
Tylko jeden błąd zrobiłem? Myślę, że pana pustulat, żeby ograniczyć prawo do wypowiedzi tym, co nie znają dobrze ortografii jest mocno dyskryminujący i niesprawiedliwy. A pomylenie "weż" z "weź" też uważa pan za niedopuszczalne?
AZ
Arbuz Zwyczajny
22 sierpnia 2019, 13:37
GrzesiekQ, na jakiej podstawie pisze Pan tak ostre słowa o charyzmatykach? Jakie ma Pan kwalifikacje do oceny prawdziwości lub fałszywości tego, co dzieje się na spotkaniach modlitewnych? Co Pan wie o chrzcie w Duchu Św.? Czytał Pan jakiekolwiek opracowanie teologiczne czym on jest? Bo z całą pewnością nie podważa żadnego z sakramentów. Wie Pan co o chrzcie w Duchu Św. mówi papież?  Dlaczego uważa Pan że charyzmatycy nie wspierają Kościoła, skoro coś przeciwnego mówi papież Franciszek (polecam jego słowa z wigilii Zesłania Ducha Św.) Na jakiej podstawie ocenia Pan proroctwa? Jaka część członków wspólnot charyzmatycznych jest rozczarowana?  Co konkretnie gnostyckiego głosi x. Szałanda?
G
GrzesiekQ
22 sierpnia 2019, 20:56
Na podstawie własnych doświadczeń, przecież napisałem o tym. Pisałem też o "charyzmatykach" w cudzysłowie, tych, których sam spotkałem. Myśle, że w całym kraju wygląda to podobnie niestety, ale nie koniecznie taką samą perspektywe ma papież. Jeśli sakramenty są wystarczające to po co jest ten dodatkowy chrzest (którego sama nazwa uzurpuje sobie rangę sakramentu) ? Dodam jeszcze, że często (nie zawsze, bo co "charyzmatyczny" lider to inne rozumienie podstawiowych "charyzmatycznych" zjawisk) jest to alternatywna sukcesja apostolska po rzekomych "nowych pięćdziesiątnicach", których to podobno było kilka w ostatnim stuleciu. Jak wtrąciłem wcześniej czytałem i słyszałem kilka wersji tego czym ten "chrzest" jest. Różnią się one od siebie i czasem sobie wzajemnie zaprzeczają. Nie znam oficjalnej definicji tego czym to zjawisko jest. Większość zgadza się z tym, że jest to przełomowe w życiu "wylanie Ducha", co wprost zaprzecza temu, że bierzmowanie jest wystarczające. Jeśli ktoś prorokuje "jesteś już zdrowy", a obiektywnie nie jestem, to jest to fałszywe proroctwo. Większości proroctw nie jestem w stanie zweryfikować. Kilka słyszałem ewidentnie fałszywych. Żadnego prawdziwego. x.Szałanda jest orendownikiem tzw. trzeciej fali charyzmatyzmu, czy jak kto woli "Toronto blessing". To jest właśnie gnoza ubrana tylko w chrześcijańskie pozory. Jaka cześć jest rozczarowana nie wiem. Może (w kilku miejscach na świecie na pewno) nawet ta nowa religia przyciąga ludzi na stałe, ale co z tego, skoro to religia fałszywa.