Chcecie zrozumieć system klerykalny? Czytajcie Hessego

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Alexandros Michailidis / Depositphotos.com

„Gra szklanych paciorków” Hermana Hessego to książka literacko znakomita. Jeśli jednak polecam ją czytelnikom portalu Deon, to z innych niż literackie przyczyn.

Hermana Hessego nie trzeba nikomu przedstawiać. Laureat Nagrody Nobla, jeden z tych niemieckich literatów, którzy - obok Tomasza Manna - nie splamili się współpracą z nazistami, i który w okresie nazizmu wytrwale pomagał uciekającym z Niemiec opozycjonistom, a także Żydom. „Gra szklanych paciorków” to powieść, która powstała właśnie wtedy i która nosi na sobie ślady trudnych czasów. Wielu komentatorów zwraca uwagę, że jest to dzieło, które jest odpowiedzią na kryzys nazizmu, że jest ono próbą opowiedzenia utopii pedagogicznej, która ma być odpowiedzią na dramat irracjonalizmu i nienawiści.

Jeśli tak jest, a z listów Hessego wynika, że tak, to w pewnym sensie jest to opowieść o krainie, gdzie mieszkają mędrcy jest literacką odpowiedzią na wielki apel Edmunda Husserla, który przypominał, że źródłem nazizmu jest rezygnacja z mądrości filozofii europejskiej, a metodą na walkę z nim - powrót do greckich źródeł myślenia.

Ten element „Gry szklanych paciorków” Hessego był z pewnością bliski Benedyktowi XVI, dla którego powieść ta była jedną z ulubionych. Kastalia, czyli utopijna kraina studiów nad mądrością, to miejsce, które można przeciwstawić każdej epoce barbarzyństwa, a Joseph Ratzinger na swoje czasy spoglądał - niekiedy - z takiej właśnie perspektywy.

Tym, co odbudowuje świat, jest zaufanie do mądrości przodków, studia nad tym, co ona nam przynosi, wejście w nauczanie mistrzów. I tym - wiele lat - zajmował się Joseph Ratzinger, także jako papież. Ale - jeśli rzeczywiście w powieści tej szukać klucza do jego życia - to istotniejsze jest to, że główny bohater „Gry szklanych paciorków” w pewnym momencie rezygnuje ze swojego urzędu, zacnego urzędu, którego celem jest konserwowanie mądrości, by zacząć wychowywać jednego chłopca, a wreszcie poświęca swoje życie dla niego. Czy właśnie jako na taką ofiarę można patrzeć na rezygnację Benedykta XVI z urzędu papieskiego? Zostawiam tę sprawę otwartą, ale z pewnością lektura Hessego mogła być istotnym elementem w rozważaniach papieża.

DEON.PL POLECA

Jednak moje odczucia po lekturze tej książki są inne. „Gra szklanych paciorków” to dla mnie niesamowite wprowadzenie do tego, co stanowi istotę systemu klerykalnego. Hesse - choć z pewnością nie o to mu chodziło - świetnie opisuje system, do którego wprowadzenie oznacza dla „wybranych” z jednej strony celibat, a z drugiej przekonanie o własnym, szczególnym powołaniu. I żeby nie było wątpliwości: nie jest to opowieść wyłącznie negatywna. Hesse wskazuje, że celibat, wpajanie członkom systemu, że są wybrani i szczególni, może mieć także pozytywne znaczenie, może konserwować instytucje, ale jednocześnie wskazuje, jak łatwo może się on wyrodzić w coś zupełnie innego, i jak łatwo prowadzi do wyobcowania, a nie do głębokiej mądrości. Jednostki, wybitne jednostki mogą w takim systemie osiągnąć świętość, ale wielu staje się po prostu skupionymi na własnej doskonałości bufonami czy karierowiczami.

Zwieńczenie tej powieści ukazuje zaś także świeckim katolikom, jak mocno system wchodzi także w nas. Gdy główny bohater Józef Knecht odchodzi z Kastalii, jego rozmówca przyznaje, że nie może patrzeć na jego decyzję jako na szczególne powołanie czy szczególną drogę, bo to oznaczałoby, że sam odrzuci swoje powołanie. Warto zadać sobie pytanie, czy my często właśnie dlatego, że boimy się o własną drogą, nie spoglądamy tak na ludzi, którzy odchodzą od Kościoła? Czy nie tak spoglądają niekiedy na byłych księży ich współbracia w kapłaństwie? Czy u źródeł osądzania nie leży właśnie lęk przed samym sobą? To wszystko są pytania, z którymi pozwala się zmierzyć „Gra szklanych paciorków”.

Ale jest coś jeszcze, co daje tej powieści szczególną moc. Otóż jest to historia o tym, że nasze życie jest drogą, i że ostatecznie drobne decyzje mają w naszym losie niekiedy najważniejsze znaczenie. To dlatego warto czytać Hessego. Ta literatura ma moc.

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chcecie zrozumieć system klerykalny? Czytajcie Hessego
Komentarze (2)
AI
~Anastazy Iksiński
10 lutego 2024, 21:42
Mam wrażenie, że Pan Terlikowski popada w jakiś rodzaj obsesji i we wszystkim wokół siebie widzi jeden jedyny temat.
MM
~Monika Monika
6 lutego 2024, 18:32
nieco stronnicze odczytanie Hessego, mam wrażenie że nietrafne i na siłę pod postępowe i tolerancyjne tezy PT. Terlikowskiego. w Grze szklanych paciorków porzucenie powołania przez głównego bohatera nie jest w żaden sposób ocenione pozytywnie. negatywnie też nie - Hesse zmusza każdego do samodzielnego zastanowienia się, czy Knecht postąpił słusznie, czy zmarnował to, co było w nim cennego. pewne wnioski można jednak wyciągnąć ze sposobu [SPOILER ALERT] w jaki bohater skończył, na pewno nie było to "ukoronowanie" dla/pełne chwały.