Co nie pozwala mi cieszyć się ze zwycięstwa s. Cristiny?

(fot. EPA/MATTEO BAZZI)

Kibicowałem jej od samego początku. Podkreślałem, że powinniśmy się od niej uczyć. Teraz wygrała i na koniec zrobiła coś niesamowitego. Powtórzę to jeszcze raz: siostra Cristina zmiażdżyła system. Smucą mnie jednak reakcje, które towarzyszyły jej występom. Niestety, były to reakcje katolików.

Po jej pierwszym występie w programie "The Voice of Italy" napisałem tekst "Być jak siostra Cristina". Postawiłem w nim taką tezę: uczmy się od niej, obserwujmy dokładnie jej zachowanie, spójrzmy na to, jak w niekonwencjonalny sposób ewangelizuje, przekonajmy się, że możemy wykorzystywać nasze pasje do dzielenia się Dobrą Nowiną. Nie obrażajmy się na zły świat i wrogie media, ale idźmy tam i dzielmy się naszą wiarą. Symbolem takiego sposobu myślenia stała się dla mnie ta przesympatyczna, uśmiechnięta włoska zakonnica.

Już wtedy rozległy się głosy narzekania, powątpiewania, krytyki, a nawet ostrych ataków: Ona się sprzedała; Nie wie, co robi; Tak się nie zachowuje chrześcijanin; To ma być ewangelizacja?!; Zakonnica tak nie może; Pogubiła się!; Na bank odejdzie z zakonu; Ej, nie promuj już jej; To jest nudne; Nie stawiaj Cristiny za wzór... Takich komentarzy było niestety mnóstwo. Bardzo to smutne, że wielu chrześcijan nie potrafi się cieszyć z sukcesu "naszej dziewczyny" .

Niektórzy opierali swoją linię krytykanctwa i marudzenia na kontestowaniu tej radości z sukcesu. Bo przecież zakonnicy nie powinno zależeć na sukcesie, popularności i blasku fleszów. Ona powinna cicho siedzieć w klasztorze i się modlić. Zresztą ona wcale w tym programie nie ewangelizuje, tylko robi karierę.

DEON.PL POLECA

Zacznijmy od ewangelizowania. Siostra Cristina obaliła te wszystkie zarzuty swoim wystąpieniem po odebraniu nagrody za zwycięstwo w programie. Na zakończenie powiedziała: "Mam marzenie: moja obecność tutaj nie powinna być skierowana na mnie, ale na Tego, który jest w górze. Dlatego ostatnie podziękowanie kieruję właśnie do Tego, który jest w górze. Moje marzenie jest takie, abyśmy wszyscy razem powiedzieli Ojcze nasz. Możemy chwycić się za ręce, chcę aby Jezus wszedł również tutaj". Chwilę później marzenie siostry Cristiny stało się rzeczywistością.

Drugą ważną kwestią, na którą warto zwrócić uwagę przy tej okazji, jest obraz zakonnicy w naszym "katolickim" społeczeństwie. Nie rozumiem, jak można wymagać, żeby siostry nie robiły nic innego jak tylko modliły się, gotowały i siedziały cicho w w klasztorach. Taki sposób myślenia jest po prostu chory. Powołanie do życia konsekrowanego nie jest formą masochizmu. Przeciwnie. Jezus zawsze powołuje nas do życia w pełni i radości. Siostry nie muszą rezygnować z realizowania swoich pasji. Oczywiście, ich życie po wstąpieniu do zakonu się zmienia, ale nie jest to zmiana spod znaku "siedź cicho i nawet nie myśl o robieniu czegoś niekonwencjonalnego i kreatywnego". To jest jakieś fatalne nieporozumienie.

Wracając do "życzliwych" katolików, którzy na każdym kroku wyrażali swoją niechęć do występów siostry Cristiny. Patrzę na jeden z programów z jej udziałem i nie wiem, jak oglądając jej występ, można się oburzać, a nie dostrzegać tego, że ona właśnie wyznaje publicznie, przed całym światem (!) miłość Panu Bogu.

Ktoś pewnie powie, że zwracam uwagę wiecznym krytykantom, a sam również piszę krytyczne teksty. To fakt. Moje felietony na portalu DEON.pl często są krytyką czegoś, co się dzieje w Kościele, ale taka jest natura publicystyki. Moim obowiązkiem jest komentowanie rzeczywistości, którą widzę i nie przymykanie oka na coś niepokojącego, tylko dlatego że "nie można podnosić ręki na swoich". Ale prawda jest taka, że znacznie więcej swojego czasu i energii poświęcam na promowanie rzeczy pozytywnych, radosnych i pięknych, jakie cały czas dzieją się w Kościele. Jeśli ktoś nie wierzy, to zapraszam na Projekt faceBóg albo na mojego bloga.

Dlaczego tak trudno nam cieszyć się z dobrych rzeczy, które dzieją się w Kościele i w ogóle na świecie? Widać to wyraźnie od początku pontyfikatu papieża Franciszka, widać to również teraz przy okazji fenomenu włoskiej zakonnicy. Tymczasem te dwie osoby, swoim sposobem działania zrobiły dla Kościoła ogromną i niesłychanie ważną robotę.

Za chwilę będziemy przeżywać Zesłanie Ducha Świętego. Dobrze by było, gdybyśmy pomodlili się o to, by Duch napełnił nasz Kościół radością i otwartością. Ja w każdym razie ponownie będę o to prosić.

Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg i papieskiego profilu Franciszek. Jego projekty można znaleźć na blogu autorskim

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co nie pozwala mi cieszyć się ze zwycięstwa s. Cristiny?
Komentarze (242)
KP
Katolik P
15 września 2014, 23:15
Na ile Piotrze twoja krytyka jest twoją prawdziwą krytyką, a na ile to co piszesz jest prawdziwe i nie sprzedane! Na ile możesz pisać prawdę a na ile pod publikę? To, że piszesz w DEON to nie znaczy, że wszystko co piszesz to jesteś ty! Cieszyć się powinniśmy z każdej małej rzeczy, która jest pozytywna w kościele. Jedynie nie uznaje Zakłamanych Katolików, a takich można poznać bardzo szybko :(
I
iwa
3 lipca 2014, 10:07
Siostra Christina przypomniała, że chrześcijaństwo jest RADOSNE !!! i że w Europie panuje WOLNOŚĆ SŁOWA !!  Brawo siostro :)
A
Ania
10 czerwca 2014, 11:51
A co tam! Napiszę to jeszcze raz! Bardzo dobry tekst!  A to co zrobiła s. Cristina jest po prostu GENIALNE! Świadectwo. Ewangelizacja. Pasja. Pozdrawiam kochane siostry i braci w wierze! :)
M
MW
10 czerwca 2014, 00:49
Podawać się jako Katolik może każdy. Nawet Kot Palący może tak zrobić. Zawsze dziwił mnie kontrast pomiędzy poglądami a frustracją ludzi głoszących, że religia to opium dla ludu.
S
Soth
9 czerwca 2014, 19:27
No a jakże, siostra, jak ona mogła i jeszcze przemyciła katolickie wartości i modlitwę Pańską. Szczyt bezczelności i obłudy. Powinien wygrać pan "Konczita Kiełbasa" co? to by było dobrze bo tak dzisiaj społeczeństwo "postępowe" postrzega normalność.
B
barbara.cherubini27@gmail.com
9 czerwca 2014, 11:47
przepraszam ale było dużo lepszych i pełnych głosów w tym programie a to ,że właśnie ona go wygrała uważam za niesprawiedliwe i obrzydliwe!!!!!!!!  numer na koniec z modlitwą to był już szczyt bezczelności. z pozdrowieniami dla tych którzy naprawdę powinni wygrać !!!!!!
K
kaczor
9 czerwca 2014, 15:24
no tak , jak ona tak śmiała... bezczelna
KF
kaczor foz-zoh
8 czerwca 2014, 22:15
czytam te brednie w kometarzach i nasówa się tylko jedna myśl: "NO PROSZĘ WAS CO TO ZA BZDURY. BABKA MA GENIALNY GŁOS. REAKCJE JÓROROW TEŻ NA TO WSKAZYWAŁY A Z KOŚCIŁEM WIELE WSPÓLNEGO NIE MIELI" pozatym jak świętsi od papierza chcecie być (on dał błogoslwienstwo siostrze) to jakie wy macie propozycje na Ewangelizacje. Ona w finale bardzo ładnie załatwila sprawe z "Ojcze nasz" Kto z was farzyeusze miał by odwage zrobić coś takiego w publicznym programie czy wogóle publicznie. "WIARA RODZI SIĘ ZE SŁYSZENIA" (jak by kotś zapomniał). Papierz sam nawołuje by odchodzić od pewnych schematów Siotra go posłuchala. Nie bylo żadnego łamania regól zakonnych musial dostać pozwolenie od przełożnych. Trzeba być ślepcem by nie zauwarzyć pięknej skromności jaka prezętuje siostra. CHRYSTUS PANEM NIEBA I ZNIEMI, zMARWYCHSTAŁ I ODKUPIŁ KAŻDEGO CZŁOWIEKA NIE BĘDZIE UWIELBIONY W NASZYM ŻYCIU, PRZEZ NIEKONWENCJONALNE ŚRODKI gŁOSZENIA JEGO MIŁOŚCI AMEN!!!
W
WDR
8 czerwca 2014, 22:19
Proszę przypomnieć błogosławieństwo od papieża.
KF
kaczor fos-zoch
8 czerwca 2014, 22:45
ok błąd. połączyłem, dwa wydarzenia i pomyliłem osoby dzwoniace i do tkórych było dzwonione.
K
kaczor
8 czerwca 2014, 22:54
wkradla się pomyłka (za co przepraszam) chodziło o wypowiedź watykanu. [url]http://gosc.pl/doc/1928262.Watykan-odpowiada-na-show-w-habicie[/url] była informacja tylko że Ojciec święty nie dzwonił ale jest oczekiwany telefon. co nie zmienia faktu że poszła za głosem Ojca świętego i wykonała zadanie NOWA EWANGELIZAJA tak jak oto prosi ojciec święty
J
jr
8 czerwca 2014, 23:18
Chrystus niech będzie uwielbiony w naszym życiu także przez... dbałość o poprawną ortografię ojczystego języka (papieŻ a nie papieRZ, jUrorzy, regUł a nie regÓł, a nie jÓrorzy,etc etc). W razie wątpliwości co do pisowni można napisać tekst najpierw w jakimś edytorze tekstu, który wyłapie błędy ortograficzne. Dbałość o poprawność języka jest też wyrazem szacunku do tych, do których wpis jest kierowany. Pozdrawiam :)
K
kaczor
8 czerwca 2014, 23:22
racja
W
WDR
9 czerwca 2014, 04:06
czyli nie papież, a kardynał, i nie w imieniu Watykanu tylko prywatnie na swoim koncie na twitterze :-))))) Dobrze jednak, że udało się Panu ustalić fakty.
E
ech:)
9 czerwca 2014, 07:36
No proszę iście chrześcijańska odpowiedź. Pełna mądrych i pouczających słów. Tak skromna, że aż chce się naśladować. Ale ja jestem zwykłą błądzącą chrześcijanką i  tak górnolotne mówić nie pootrafię.  Za to wiem, że kazdy ma prawo do własnej lecz szczerej modlitwy. Jedni wolą słowa, inni śpiew, a jeszcze inni estrady. Dla mnie jako do chrześcijanki niedoskonałej bardziej dociera "show"  ewangelizacyjny typu Matki Teresy, niż arena Eurowizjii (może tam też zaśpiewa Dirty dancing, a dla mnie to tak samo jakby zakonnik wykonał hip hopa, czy rapa w oryginalnym soczystym tekstem). Wolę "show" braci chrześcijan na bliskim wschodzie, niż zachodzie. Gdyż ci pierwsi trwają pomimo przesladowań, aci drudzy zwłaszcza nowoczesni protestanci, czy niemieccy kataolicy znikają z mapy świata.
K
kaczor
9 czerwca 2014, 15:23
była tylko posłuszna. myślisz że się nie modli, prowadzi normalne życie zakonne i napewno służy osobom jej powierzonym. nie tak jak Matka Teresa ale pracując z młodzierzą. 
J
Jarek
8 czerwca 2014, 20:15
"Powołanie do życia konsekrowanego nie jest formą masochizmu". Dokładnie. Zupełnie jak każde inne powołanie, nawet do życia świeckiego, żadne nie jest masochizmem. I każde powinno być radosne, bo wszystko co stworzył Bóg jest dobre. Zatem skąd te narzekania, skąd myślenie, że radosny katolik, to ktoś podejrzany o czczenie diabła, mamony???
9 czerwca 2014, 11:11
Bierze się to z kiepskiego używania aparatu logicznego, ponieważ podczas poprawnego używania go nie trzeba wyjaśniać, że zgłaszanie zastrzeżeń czy wątpliwości jest tożsame z rzucaniem podejrzeń o czczenie diabła, czy mamony.
E
Ewa
8 czerwca 2014, 19:21
Zupełnie nie rozumiem dyskusji. siostra Cristina wg mnie wcale talentem nie jest ma przeciętny głos. Niech sobie spiewa, jeżeli ma ochotę i nie lamie reguły. Ja się nia nie zachwycam.
F
fabritiuss
8 czerwca 2014, 18:49
Wszystko byłoby dobrze, wzór byłby światły... gdyby siostra Cristina umiałą śpiewać. Gdyby posiadała możliwości i umiejętności wokalne pozwalające wygrać taki program jak The Voice of Italy. Niestety swojego awansu siostra Cristina nie zawdzięcza umiejętnościom wokalnym (z takimi występami w PL nie przeszła by nawet kwalifikacji) ale temu... że jest siostrą zakonną. Nie wiadomo w tym miejscu - cieszyć się czy smucić.  Czy fory dla chrześcijanina są zjawiskiem pozytywnym czy negatywnym. Wybór chrześcijanina przez zlaicyzowane społeczeństwo jest bardzo pozytywnym sygnałem. Wiem jednak, że nie kupię z pewnością płyty fałszującej siostry Cristiny. To co mamy robić - róbmy porządnia... a chrześcijaństwo niech nam pomaga w zmaganiu z codziennością a nie w publicznym awancie.
OO
o obcowaniu ze światem
8 czerwca 2014, 17:06
siostra Cristina zmiażdżyła, ale Regułę zakonu Urszulanek Rozdział III - O obcowaniu ze światem Po pierwsze: niech się nie zadają z kobietami, które się źle prowadzą. Po drugie, nie należy pod żadnym warunkiem przyjmować od mężczyzn lub kobiet zleceń, zwłaszcza potajemnych. Po trzecie, nie należy brać udziału w weselach, a tym bardziej w balach, turniejach czy innych podobnych widowiskach i rozrywkach światowych. Po czwarte, z wielu powodów niech się wystrzegają wystawania na balkonach, tym bardziej w bramach domów i na ulicach, same lub w towarzystwie. Po piąte, kiedy są na ulicy lub w drodze, niech chodzą z oczami spuszczonymi, okryte skromnie chustą. Powinny iść szybko, bez ociągania się i zatrzymywania tu czy tam, bez przystawania, by przyjrzeć się czemuś ciekawie. Wszędzie bowiem są niebezpieczeństwa, różne zasadzki i sidła szatańskie. Po szóste: gdyby ich matki lub inni świeccy opiekunowie pragnęli wystawiać je na takie lub podobne niebezpieczeństwa, albo też chcieli powstrzymywać od postu, modlitwy, spowiedzi czy innych dobrych czynów, powinny natychmiast powiadomić o tym zarządzające Towarzystwem, by temu zaradziły. Pisma św. Anieli, Reguła zakonu Urszulanek:  [url]http://www.osu.pl/older/pisma_sw_anieli_regula_num.html[/url]
J
Jarek
8 czerwca 2014, 20:19
A Katechiźmie Rzymskim (ale nie w KKK, bo to m.in. był powód jego powstania) jest napisane, że nieprzystoi spoglądać na kobietę ubraną. Zatem, zaiste, siostra Christina powinna chyłkiem przy ścianie pomykać ze spuszczonymi oczami.  Gdybyśmy chcieli wszystko literalnie odczytywać, to doprawdy, ogłądanie ubranych kobiet byłoby nieprzyzwoite :D
M
Mirek
9 czerwca 2014, 09:20
Zasady rodem z krajów gdzie panuje Islam...
A
a
8 czerwca 2014, 16:29
@ samarytanka dobre posumowanie artykułu Piotra Żyłki.  No właśnie: "dlaczego tak łatwo szukamy tego co nas dzieli ? Czepiamy się siebie wzajemnie i tego w jaki sposób kto oddaje Jemu chwałę". Dobre pytanie: dlaczego ? 
R
real
8 czerwca 2014, 16:12
Niech se śpiewa jak chce, na estradzie, czy przy sprzątaniu korytarzy. Ale nie róbcie z tego WIELKIEJ EWANGELIZACJI! Spiewanie to jej hobby i tyle w temacie. Jeden zbiera znaczki, drugi śpiewa. Gdyby występowała w teleturnieju "Jeden z dziesięciu" i doszła do finału, to też by to ktoś uznał za "wyznanie przed całym światem miłości Panu Bogu"?
S
samarytanka
8 czerwca 2014, 15:34
"...Wiatr wieje tam, gdzie chce i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha" J 3,8 Ze smutkem czytam tę dyskusję. Zawsze coś we mnie krzyczy kedy czytam takie słowne przepychanki nas katolików. Bóg jest miłością, a tu tej miłości nie widzę, mimo, że większość tych wpisów zrobili Jego uczniowie. Tylko Bóg zna swój zmysł a mam wrażenie, że wielu z nas wydaje się, że został on im objawiony. Jego Chwała może się objawić nawet w zdarzeniach dla nas niepojętych. Po owocach poznamy...i nie nam to osądzać. Dlaczego tak łatwo szukamy tego co nas dzieli ? Czepiamy się siebie wzajemnie i tegi w jaki sposób kto oddaje Jemu chwałę. Tylko On zna serce i prawdziwe intencje. Dla mnie wiara to postawa wypływająca z miłości do Niego, postawa miłości wobec Niego, siebie i drugiego człowieka, coś co wrasta w nas, czym sie stajemy. Często mam wrażenie, że traktujemy to tylko jak jakiś program, coś w rodzaju: przynależę do ugrupowania zwanego katolikami, ale nie staje sie to moim życiem, a może się staje ale nie umiem tego przełożyć na konkrety. Naprawdę boli wiele z tego co przeczytałam. Tego pięknego dnia na koniec jeszcze trzy myśl, zanim zaczniemy dalej rzucać w siebie gniewnymi słowami. "Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali" J 13, 35 "Gdybyście zrozumieli, co znaczy: chcę raczej  MIŁOSIERDZIA  niż ofiary, nie potępialibyście niewinnych" Mt 12,1-2.7 Przyjdź, Duchu Święty, napełnij serca swoich wiernych i zapal w nich ogień swojej miłości (miłości miłosiernej)
H
H
8 czerwca 2014, 16:11
Oczywiście wyróżnikiem chrześcijan ma być miłość, ale nie ślepa i głucha. Bo ślepa "miłość", to nie miłość. A trochę dyskusji prawdziwej miłości nie zaszkodzi, w przeciwieństwie do zamiatania pod dywan. Pierwsi chrześcijanie też prowadzili spory. Niebiańska harmonia będzie dopiero w ... Poznajcie prawdę ...
S
samarytanka
8 czerwca 2014, 20:06
nikt nie pisze o ślepej miłości, tylko o dyskutowaniu albo jak kto woli o spieraniu sie ale jednak z miłością
S
strada
8 czerwca 2014, 09:21
Myślę, że krytykactwo siostry to taka miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Dużo jest takiego brzęczenia w Kościele, dlatego tym bardziej dziekuję autorowi za mądrość i odwagę. Życzę wytrwałości i pogody ducha.
M
M
8 czerwca 2014, 09:50
Dla redaktora, aby postaral sie zrozumiec sens zycia zakonnego i chrzescijanskiego: http://www.youtube.com/watch?v=gYWaEdzHrzU
8 czerwca 2014, 09:55
Myślę, że zachwyt nad takimi przypadkami to symptomy 'ślepego przewodnictwa ślepców'. Remis w myśleniu. Co dalej?
S
strada
8 czerwca 2014, 13:04
Robimy z zakonników cudaków. Piosenek im spiewać nie wolno, cieszyć się, że ktoś im bije brawo. A sens zycia zakonnego sprawadza się do bycia poza swiatem. Wszystko jak w zamkniętej beczce. Tak się kisi ogórki. I dziwć isę, że nie ma powołań.... 
S
strada
8 czerwca 2014, 13:08
A co tu ma do rzeczy czyjś zachwyt lub jego brak. Siostra zaśiewał, bo lubi. Sprawia jej to radość. I innym też. Ciesząc sie była równoczesnie radosnym swiadkiem Chrystusa. MIAŁA SIĘ PYTAC KAŻDEGO, CZY MOŻE? cZY MU SIĘ TO PODOBA???? Zrobila tak i już. Nie widzisz owoców????? To jest sprawdzianem wszystkiego,
G
Grzegorz
8 czerwca 2014, 14:31
~M Muszę Ci przyznać, że filmik wskazany przez Ciebie jest doskonałym argumentem w sprawie s. Cristiny. Przy czym ja widzę tam więcej podobieństw niż różnic, które pozornie dominują. Wydawać by się mogło, że nie ma między nimi nic wspólnego - biedna zakonnica służąca najuboższym w Indiach i zakonnica "robiąca karierę w telewizji" we Włoszech. Ja jednak oglądając podany przez Ciebie filmik widzę bardzo wyraźne podobieństwa: 1. Radość z bycia osobą wierzącą. Z bliskiej relacji z Bogiem. Jak to powiedział Papież Franciszek - "smutny chrześcijanin, to słaby chrześcijanin". Matka Teresa oraz jest wpółsiostry najbardziej urzekały uśmiechem i radością, tak samo jak s. Cristina. 2. Heroiczne świadectwo w nieprzyjaznym środowisku. To jest wprowadzanie Boga tam, gdzie nikt inny nie potrafił sobie Go wyobrazić. Dlaczego mielibyśmy pozwolić, by środowiska, które "świetnie sobie radzą bez Boga" miały Go nigdy nie spotkać. Bo telewizja to popularność, a popularność to zło. Bóg chce być wszędzie w naszym życiu, zwłaszcza w ciemnych zakamarkach naszego życia, bo tylko tak może nas z nich wyprowadzić. 3. Całkowitą niekonwencjonalność. Matka Teresa była osobą skrajnie kontrowersyjną z punktu widzenia tamtejszej kultury. Odbierała wręcz ludziom nadzieję na poprawienie ich karmy. Bezwzględnie i okrutnie skazywała ich na kolejne życie żebraka lub jeszcze gorszy los. 4. Otwartość wobec każdego człowieka, niezależnie od tego jaka jest jego historia, religia, czy poglądy. Nie oceniam drugiego człowieka, nie do mnie należy sąd. "Ponieważ On sprawia, że słońce jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych." Mt 5, 45 To, że juror ma tatuaże z symbolami śmierci - oznacza, że potrzebuje Boga, którego ja jako chrześcijanin mogę, a nawet potrzebuję mu pokazać.  To tyle. Pozdrawiam wszystkich komentujących. Z Bogiem.
8 czerwca 2014, 16:15
Sama Pani zaczęła od 'kytykanctwa' i 'cymbałów brzmiących', a teraz Pani się pyta co ma do rzeczy zachwyt lub jego brak? Ten 'cymbał brzmiący' musiał się odnosić do śpiewu Siostry Critiny w takim razie; tertium non datur. Przyjęcie DOBROWOLNE pewnych ograniczeń w swoim życiu i ich złamanie to nie to samo, co życie bez przyjęcia owych ograniczeń, więc i bez ich złamania. Zmajstrowanie dziecka przez osobę ślubującą celibat to nie to samo, co przez rodziców połączonych sakramentem małżeństwa.
8 czerwca 2014, 21:46
"seks też nie jest zły. Po co ograniczać go do małżeństwa? Lubię to, chcętym wychwalać ...... gdzie sie da i z kim się da. Tej radości nie można ograniczać!" ;) To jest takie myślenie
9 czerwca 2014, 01:19
> Jak to powiedział Papież Franciszek - "smutny chrześcijanin, to słaby chrześcijanin" Natomiast Szef papieża Franciszka powiedział 'błogosławieni, którzy się smucą' - i kogo tu słuchać?
Jack French
9 czerwca 2014, 14:47
Stawianie na równi seksu ze śpiewaniem? To jest właśnie myślenie strikte zamknięte, ślepe i przechadzające się gdzieś na poziomie człowieka z epoki kamienia łupanego. Siostra nie narzuciła na siebie zakaz publicznych wystąpień, oraz zakaz publicznego śpiewu. Wasze argumenty to naprawdę wielkie inwalidy i nie zasłaniaj się tu nikt logiką, bo ona nie jest po waszej stronie.
Jack French
9 czerwca 2014, 14:49
Ponieważ jak się nie rozumie sensu błogosławieństw, to się ogólnie jest człowiekiem nierozumnm, któy nie wie kogo słuchać. Pozwól, że po krótce postaram Ci oświecić trochę sens słów. "Błogosławieni, którzy się smucą" - człowiek, który znalazł się w sytuacji, która go zasmuca, będzie otrzymywał łaskę błogosławieństwa. W żadnym przypadku nie ma tu nawet wskazania, aby samemu, z własnej woli narzucać sobie smutek. Wniosek? Siostrę nie trapi żaden smutek, więc nie jest smutna. W żaden sposób nie czyni ją to gorszą od tych co się smucą.
10 czerwca 2014, 10:42
> Siostra nie narzuciła na siebie zakaz publicznych wystąpień, oraz zakaz publicznego śpiewu. Nawet w przypadku niesfromalizowanych zachowań wstępuje pewne mimowolne narzucenie sobie ograniczeń: idąc na koncert symfoniczny nie zakładam shortów i podkoszulki. W przypadku poważniejszych decyzji, jak np. wstąpienie do zakonu, czy w szeregi kapłanów przyjmuje się regułu tam obowiązujące. Zachowanie całkowicie dopuszczalne, albo i wskazane w jednych okolicznościach może być naganne w innych okolicznościach. Strada użyła argumentu, czy Siostra C powinna się pytać każdego, czy jej występ mu nie przeszkadza, co jest typowym błędem redukcji zagadnienia do reakcji jednostkowych, które oczywiście mają tu znaczenie drugorzędne.
Jack French
3 lipca 2014, 10:38
Zgadza się, dezycja powoduje narzucenie pewnych ograniczeń. Uważam, że życie w zakonie nie narzuca braku pozwolenia na wystąpienia publiczne. Za mną podpisze się masa ludzi, więc nie wolno tego zredukować do "Ty myślisz, ja myślę, mamy remis". 
A
amen
8 czerwca 2014, 01:35
Jak widać w Kościele nie ma bata na takie indywidua. Bat jest wyłącznie na pobożne i ortodoksyjne Franciszkanki Niepokalanej. Ale, jak mawiają Francuzi, revenons à nos moutons. Sioistra Krystyna śpiewa piosenkę z filmu Dirty Dancing: With my body and soul I want you more than you'll ever know So we'll just let it go Don't be afraid to lose control, no Yes, I know what's on your mind When you say, "Stay with me tonight." (stay with me) And remember You're the one thing I can't get enough of... (Bill Medley and Jennifer Warnes: (I’ve Had) The Time of My Life) Czyli, że całym ciałem i duszą chce go bardziej niż się jemu wydaje, niech się dzieje co chce, ma się (ten on, co z nią tańczy) nie obawiać, że straci kontrolę nad sobą, że ona wie co mu chodzi po głowie, gdy mówi, żeby została z nim na noc i że nigdy nie będzie mieć go dość. http://www.youtube.com/watch?v=nJYNj6cZo10 Taka tam, antyfona moczopłciowa. A katolickie merdia znowu się będą jarać... 
A
AP
8 czerwca 2014, 05:06
W tym programie częściej dostaje się piosenki od organizatorów niż samemu się je wybiera. Zapewne tak było w tym wypadku, a siostra próbowała przekierować słowa na miłość do Boga, ale... w tej piosence jest to trudne i siostra poległa. Powinna powiedzieć nie. Trudno sobie wyobrazić, żeby na tym etapie nie uwzględnili jej weta. Pański sprzeciw jak najbardziej uzasadniony.
T
T
7 czerwca 2014, 17:59
Kopiuje bo madre slowa...a sa na samym poczatku i nie kazdy je czyta:...WOJCIECH do redaktora: Jak może Pan widzieć zachowania nie licujące z zachowaniem zakonnicy skoro chciałby Pan wywrócić instytucje zakonów jako takich ? Nie chciałby Pan ? Wszystko co je stanowi : od konstytucji i reguł , poprzez cel , na srodkach skończywszy jest dla Pana tematem kiepsko zaowalowanej kpiny.  Jak takiemu "pryszczatemu" wyjasnić że kontemplacja to nie "siedzenie cicho w klasztorach" ? A posługa tych sióstr , nawet w najbardziej prozaicznych czynnosciach czynionych wobec swiata jako wzór oddania Chrystusowi buduje głęboki szacunek i wdzięcznosć - nie tylko wierzących ( niech Pan wspomni tysiace siostr posługujących w szpitalach , przytułkach i niech im Pan powie że uprawiaja masochizm). Panu się myli ewangelizacja z akwizycją."
P
Pedro
7 czerwca 2014, 17:48
Pewnie zostanę przydzielony do grona tych krytykantów i hejterów, ale przytoczę fragment reguły Urszulanek z pism św. Anieli: "Po trzecie, nie należy brać udziału w weselach, a tym bardziej w balach, turniejach czy innych podobnych widowiskach i rozrywkach światowych." Wiem, wiem. Siostra dostała pozwolenie od swoich przełożonych, co napawa jeszcze większym smutkiem, że one też nie szanują reguły zakonnej. Wypada tu przytoczyć słynny cytat św. Jana Pawła II "Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od Was nie wymagali". 
D
drtom
7 czerwca 2014, 18:46
pisma Założycieli, a obecna reguła zgromadzeń zakonnych mają często baaardzo wiele rozbieżności, choćby ze względu na inną kulturę, np. św. Franciszek napisał w Regule, że Franciszkanin nie może dosiadać konia - dziś by napisał, że nie może jeździć Mercedesem czy BMW. np. św. Pallotti napisał, że Pallotyn w rozmowie z kobietą powinien stać 2 m od niej i patrzeć się w czubki własnych butów - dziś pewnie by nieco inaczej to ujął ;-) czy Siostry Urszulanki mają nadal w regule zapis z pism Założycielki, tego nie wiem, ale nawet jeśli mają - to interpretujemy ducha Prawa, a nie literę.
UU
Urszulanka UR
7 czerwca 2014, 19:51
Proszę nie cytować tekstu naszej Zalożycielki z XVI w, który był adresowany do kobiet nie będących zakonnicami w innej epoce i innym kontekście.A tak nawiasem mówiąc to święta Aniela mówi też do nas o czytaniu ducha czasu i życiu życiem nowym....
7 czerwca 2014, 20:16
Wszyscy tak wycierająten argument z kulturowego kontekstu... A jest on użyty nie trafnie. Bo kontekst teżmożę byćzły z punktu widzenia jakiejśreligi, kontekst jest tworzony przez ludzi, kontekst mozę byćteżdobry: [url]http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/kultura-koscioa-kultury-swiata.html[/url]
7 czerwca 2014, 20:16
"Pallotti napisał, że Pallotyn w rozmowie z kobietą powinien stać 2 m od niej i patrzeć się w czubki własnych butów - dziś pewnie by nieco inaczej to ujął ;-)" T osąrzeczy które sięnie zmieniają. Kontekst sięowszem zmienia, ale nie moralność .Bo konktest mozębyćzły, albo dobry
L
leszek
8 czerwca 2014, 00:20
Istnieje coś, co się nazywa "dyspensa". W uzasadnionych przypadkach przełożona może zwolnić siostrę z przestrzegania pewnych ustaw zakonnych. Sugeruję nie lać krokodylich łez i nie udawać, że się zna lepiej regułę zakonu urszulanek od samych sióstr i ich przełożonych zaś św. Jana Pawła II zostawić w spokoju i nie przywoływać do podpierania fałszywych zarzutów i lichej logiki.
K
Kamelka
7 czerwca 2014, 17:05
ps. zapomnialam - Gratulacje dla s. Cristiny!!:) tez byla moja faworytka od poczatku-przycmila wszystkich kandydatow:)
K
Kamelka
7 czerwca 2014, 17:01
no coz takie mamy wady narodowe juz we krwi... moze gdybysmy byli bardziej wdzieczni za wszystko co mamy sytuacja bylaby bardziej optymistyczna, i wiecej usmiechu na twarzy, wiem ze ciezko u nas bo bieda i brak pracy nie pozwalaja tak b cieszyc sie ale warto sprobowac 
J
Justyna
7 czerwca 2014, 16:37
SSSSSSSSSSSSSuper, ze wygrała! Niech widzą, że zakonnice sa KUL!
G
Grzegorz
7 czerwca 2014, 16:17
fragment filmu : zakonnica  w przebaraniu !!! żenada !!!
Ż
Życzliwy
7 czerwca 2014, 16:13
Ani dobre emocje, ani radość nie są świadectwem działania Ducha Świętego. Przecież Duch Święty może równie dobrze działać poprzez sprawiedliwy gniew. Przebóstwianie śpiewania popowych piosenek przez zakonnicę jest grubą przesadą. Jeśli jest młoda, a przełożeni jej pozwolili, ich odpowiedzialność, ale robienie z tego wzoru, działania na rzecz Kościoła, wielkiej ewangelizacji jest fantazjowaniem. My katolicy nie jesteśmy zakochani w cierpiętnictwie. To jakiś staroświecki stereotyp, z którego zjawą niektórzy ciągle próbują walczyć, rozpaczając, że brak nam w wierze wesołości. 
E
Ewa
7 czerwca 2014, 15:17
To fakt ,że my katolicy zakochani jesteśmy po uszy w jednej pieśni "...w krzyżu zbawienie , w krzyżu cierpienie" i dla większości z nas dobra nowina to smutna nowina.Kochamy smutek i cierpiętnictwo...mam wrażenie ,że jest to pokłosiem głoszonej w Kościele Katolickim  " dobrej nowiny " pod tytułem  tylko cierpienie jest drogą do zbawienia...W porannych i wieczornych modlitwach "odklepane" mamy tylko " jako w niebie tak i na ziemi ".A to ,że  spokój ducha niesiesie radość to kto by o tym pamiętał....  beznadziejne smutasy jesteśmy ...amen
E
em
7 czerwca 2014, 16:54
"Jako w niebie tak i na ziemi" odnosi się do "bądź wola Twoja" ...
7 czerwca 2014, 20:18
Zrozum, zęto, co Ty uznajesz za smutne jest źródłem wielkiego szczęścia. Szkoda, zę go nie dostrzegasz, tylko szukasz w świecie. Szkoda żę innym zarzucasz fałszywie brak smutku
E
Ewa
8 czerwca 2014, 09:18
To znaczy ,że tutaj na ziemi mamy sie pogrążyć we łzach i zawodzić z żalu i bólu?Czy,że nie jest napisane w księdze Syracha:"...radość serca jest zyciem człowieka....oddal długotrwały smutek od siebie;bo smutek zgubił już wielu".... Jak dla mnie tam gdzie radość  jest i spokój ducha , a tam gdzie  jest smutek  to dusza zyje w strachu .Czy według Ciebie jak ty się 24h na dobę smucisz to jesteś bardziej pokorny i kochający Boga niż ja z swoją radością w secu?
E
Ewa
8 czerwca 2014, 09:20
A czyż wola Boża nie przejawia się w naszych pragnienieniach serca.Jesli są dobre i pełne radości to co Bóg nam nie błogosławi tylko nas karze?
8 czerwca 2014, 14:34
Przepraszam, pomyliłem się, Powinno być: "Szkoda, że Ty zarzucasz innym brak radości..." Przydałaby się możliwość edytowania.
8 czerwca 2014, 14:36
NIeporozumienie wynikło z pomyłki, przepraszam. Chodzi mi o to, zę niesłusznie niektózy widzą u innych smutek.
GM
Grzegorz M.
8 czerwca 2014, 14:47
A ja odnosze wrażenie, że oboje macie rację i jedno drugiemu nie musi przeczyć. chodzi o to, by zarówno w radości jak i cierpieniu być autentycznym, naturalnym - wdzięcznym Bogu. Jeśli na Niego się skierujemy, to ani cierpienie, smutek, ani radość, ani udział w telewizyjnym show, ani śmierć, ani życie, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od Boga. Wszystko może być naszym świadectwem. A zewnętrzna ocena zazwyczaj i tak będzie błędna.
7 czerwca 2014, 14:10
Jeśli śpiewanie, czy radocha jest jakimś charyzmatem (?) Ducha Św., to czemu mogą śpiewać i cieszyć się z życia ludzie ewidentnie oddani złu lub niewierzący?
A
anonimus
7 czerwca 2014, 15:59
to Duch Święty nie może towarzyszyć osobom niewierzącym? Nie może poprzez nie napełniać radością i miłością wierzących? No popatrz, a zawsze myślałam, że Bóg jest wszędzie, że kocha wszystkich...
7 czerwca 2014, 23:09
"Każda prawda, niezależnie przez kogo wypowiedziana, pochodzi od Ducha Świętego" Św. Augustyn (a może Akwinata?) Jaki argument przemawia za tym, iż taka sama implikacja dotyczy emocji pt. radość, skoro nietrudno wskazać radość o negatywnych charakterze np. schanedfreude?
A
anonimus
7 czerwca 2014, 23:38
Schadenfreude, skoro już błyszczymy słownictwem. I naprawdę nie dostrzegasz różnicy między prawdziwą, czystą radością, a "radością" wypaczoną (oczywiście, idąc tym tropem można nazwać "radością" choćby uczucia mordercy po dokonaniu zabójstwa, pewnie, czemu nie; i bez wątpienia jest to znakomite, adekwatne porównanie z zakonnicą dzielącą się swoją miłością do Boga poprzez korzystanie z otrzymanego od Niego talentu)?
8 czerwca 2014, 00:55
Słaby chwyt z tym redukowaniem pytania do casusu s C. Schadenfreude rozpełzło sie po świecie, więc teutońska pisownia rzeczowników nie jest obowiązująca. Zgadzam się, że nie każda 'radocha' jest tak samo nieskazitelna, ale a) jak odróżniać te skazitelne od nieskazitelnych (a.1. czy wykroczenie przeciwko zakonnej regule jest skazitelne?) b) niejeden obdarzony ewidentnym telentem w rozumieniu ludzkim po zbliżeniu się do Boga poniechał go dla większego Dobra, jak np. brat Albert Chmielowski. Jakieś przykłady przeciwnego przebudzenia?
C
CatLinaaa
7 czerwca 2014, 13:40
hejterów nigdy nie zabraknie :) zawsze można na nich liczyć <3 .. ja sama śpiewam w chórze i wiem ile radości sprawia śpiewanie dla Boga, do Boga i przede wszystkim z Bogiem :) też jako chór jeździmy na konkursy, robimy koncerty i je wygrywamy! Nie ma w tym nic złego aby robić karierę i pokazywać światu, że jest się wierzącym - łatwo hejtować - argumentów nigdy nie zabraknie to fakt. Ale zastanówcie się czy wy coś robicie aby głosić Ewangelię? :) czy tylko hejtujecie? a może Bogu się podoba, że ona zrobiła to w ten sposób? ... Jan Paweł II gdyby nie tv mało kto wiedziałby gdzie bywał co robił itp. Też można powiedzieć "ooo robił to na pokaz!".. krytykowac łatwo, ale szukać drogi, pomagać innym - nie ma komu. Śpiewanie wyzwala dobre emocje, a śpiewanie dla Boga łączy, a nie dzieli. Mówi się "kto śpiewa ten dwa razy się modli" -  więc ona zrobiła dwa razy więcej niż wszyscy z znas..
MC
Mateusz Cz.
7 czerwca 2014, 13:18
Jako jeden z tych "krytykantów", o których Pan pisze, chciałbym poprzez kilka pytań przedstawić swój punkt widzenia: 1. Skąd Pana pewność, że Duchowi Świętemu idzie o właśnie taką radość i otwartość?  2. Dlaczego uważa Pan, że Ci, którzy to krytykują, nie zajmują się poza tym w swojej działalności przekazem pozytywnym, głoszeniem Ewangelii? 3. Dlaczego Pan wymaga od wszystkich, żeby traktowali te występy jako dobre i cieszyli się nimi? Czy uważa Pan, że opinia przeciwna jest nie do przyjęcia? Jest zła? Niezgodna z Ewangelią? Generalnie: obawa tkwi w tym zachwycaniu się "nową ewangelizacją". Jako "krytykant" pytam: kto po skończonym show zostanie, by przyjąć codzienny trud wiary, moralność, pokorę itd.? Kto stanie się takim "nudziarzem", chodzącym na msze bez fajerwerków, bez piosenek Leonarda Cohena, chodzącym do spowiedzi? Nawet jeśli ten występ stanie się dla kogoś bodźcem do nawrócenia (czego życzę każdemu), nie popadajmy w przesadę i nadmierny zachwyt, bo się tym zachwytem zachłyśniemy. Skąd to niezbite przekonanie o tym, że taki występ przyniesie trwałe owoce? Nie gorączkujmy się, Panie Piotrze, jak młodzież, bo już do niej nie należymy.
7 czerwca 2014, 14:26
Świetnie wypunktowałeś. Właśnie o to chodzi. NIestety współćzesne modele ewangelizacji odrywająod rzeczywistośći. Proponuję coś przeciwnego: [url]https://www.facebook.com/pages/Zwyczajny-katolik/480194412014682[/url] Zapraszam Cię do przygody, do głębokiego, mistycznego przeżywania zwykłych spraw. Posłuchaj wstępu i czekaj na następne pogadanki. Dziś się serwuje dobrym wierzącym wiarę głównie w słowach, albo a w akcjach oderwanych od rzeczywistości, podczas gdy kultura, praktyka nie wyraża treści wiary, a jest często z nimi sprzeczna. Jest tak dlatego, bo wielu katolików dało się przekonać , że formy kultury są obojętne wobec treści wiary. Jakże złudne to przekonanie. Trzeba więc dzieciom i nam wszystkim katolickiej kultury, tego: [url]https://www.youtube.com/watch?v=NhXAyeQwGWE[/url] Bo jak dziecko słyszy słowo, a nie widzi w rzeczywistości do czego się to słowo odnosi, to takiego słowa nie przyjmie głęboko. Potrzebuje zewnętrznych form. Inaczej w przyszłości te formy, które się mu serwuje, mimo iż gadaliśmy mu o wierze, wygenerują w nim nowe słowa- niekoniecznie zgodne z katolicyzmem.
E
Ewa
7 czerwca 2014, 15:43
Mateusz a co to takiego  codzienny trud wiary? Czym miłość jest ciężarem ?Czy jak się kogoś kocha to nie jest się radosnym  od poranka do ciemnje nocy ? A tak wogóle to poczytaj ten fragment ewangelii który mówi o talentach.Po to Ci Bóg  dał talent byś nim zył z pasją i cieszył nim innych.Siostra ma talent do śpiewania to nim głosi chwałę Pana. " Radość serca jest życiem człowieka, a wesołość męża przedłuża dni jego.Wytłumacz sobie samemu, pociesz swoje serce, i oddal długotrwały smutek od siebie;bo smutek zgubił już wielu i nie ma z niego żadnego pożytku" Polecam Syracha być możę wtedy będzie Ci lżej w dźwiganiu swojego codziennego : trudu  wiary "
E
el
7 czerwca 2014, 17:01
Ewa, sorry, ale jeśli wierzysz na poważnie, w pewnym momencue wchodzisz w ciemną noc. Tak działa Bóg. Wyprowadza z tego potem nas lepszymi, mądrzejszymi, ale trzeba przez to przejść. Jeśli ktoś zatrzymuje się na euforii, to daleko nie dojdzie. Poczytaj mistyków, świętych, przekonasz się. I nie zaczynaj tej stałej śpiewki z "co złego w radości", bo od razu odpowiadam: nic. Czasem tylko etap w życiu jest inny i wtedy też trzeba wierzyć, nie rozdzierając szat, że brak radości. To jest ten trud wiary. Trwać, gdy emocje odejdą. Chociaż niektórzy są na tak wielkim emocjonalnym haju, że tylko na emocjach się koncentrują. Droga donikąd. 
J
Ja
7 czerwca 2014, 17:16
W końcu ktoś normalny..
E
Ewa
8 czerwca 2014, 09:26
Matruszu radość to nie haj jak to napisałeś to stan serca i duszy pełnej radości i miłości Boga.Dał nam Bóg wolną wolę..z tym chyba się zgodzisz ? Każdy z nas idzie swoją drogą  jedni kroczą z radością w secu a drudzy z smutkiem .Jesli Twoją wolą jest ta druga opcja to powodzenia ... czasem jednak zamiast czytac mistyków zaglądnij do Biblii  bo to jest słowo Boże....amen
E
el
8 czerwca 2014, 13:34
Nic nie rozumiesz. Ale to już twoja wolna wola. 
N
nihil
10 czerwca 2014, 11:55
nie wchodzi się w noc ciemną dobrowolnie, świadomie, czy też automatycznie w wyniku podjętych praktyk. noc ciemna jest doświadczeniem zsyłanym przez Boga na dusze naprawdę Mu bliskie. trzeba przyznać, że niektóre środowiska mają wielki talent do zawłaszczania pojęć i do ich wypaczania. zwą się konserwatystami i tradycjonalistami, a stosują metody jak najbardziej wspólczesnego świata. żal i smutek ogarnia, gdy patrzy się na coś takiego
P
pawson
7 czerwca 2014, 12:42
wszystko było by w miarę do przyjecia  gdyby nie ten gest pozdrowienia diabła  
7 czerwca 2014, 10:47
Rozumiem, gdyby 100% sióstr zakonnych porzuciło od teraz swoje dotychczasowe zajęcia i zajęło się wyłącznie takim śpiewaniem. Zakonnice i zakonnicy są potrzebni w wielu różnych miejscach. W klasztorach, w przytułkach, szpitalach, przedszkolach, szkołach, uczelniach. W telewizji, w radio, w książkach, czasopismach, w internecie. Dobrze, że jest choć jedna siostra, która jest również w takim show, bo wielu z oglądających to nie miało okazji na zbliżenie się do Boga w tych innych miejscach, bo tam ich nie było, nie ma i być może nie będzie. A modlitwa „Ojcze Nasz” na finiszu to przepiękne świadectwo: „Spójrzcie, mogę również zaśpiewać, bo to dobry Bóg obdarzył mnie takim talentem, ale pamiętajcie zawsze: 'Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię Twoje...'”. Skąd wiadomo ile osób, które z nich pod wpływem chwili otworzyły się w ten, czy inny sposób na tą modlitwę i na ewentualną łaskę Boga? Duch Św. będzie sobie działał, niepostrzeżenie. Przypomni tą wartość nie dziś, nie jutro, to za miesiąc, może za rok, a może po wielu latach, tchnie w sercu kogoś, kto zacznie pękać, nawracać się. A jak kogoś męczy ten gest z pierwszego występu, uważany rzekomo za satanistyczny, to już było wiele razy wyjaśniane - w języku migowym to po prostu „kocham cię”: [url]https://www.google.pl/search?q=j%C4%99zyk+migowy+kocham+ci%C4%99&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=VsiSU4bLOoG8ygOXsYJg&sqi=2&ved=0CDIQsAQ&biw=1280&bih=626[/url]
7 czerwca 2014, 11:50
Poprawne myślenie to myślenie kompleksowe, czyli starające się objąć wszelkie istotne elementy, a nie wyrywkowo tylko te wygodne. To stereotypowa blondynka kupuje samochód biorąc pod uwagę tylko zewnętrzne atrybuty, jak kolor, ładnoś tapicerki, milusiość itp, a zaniedbując całkowicie co tam ma on pod maską, awaryjność, koszty eksploatacji, paliwożerność i wszystko to, co jest nudne i nie na pierwszym planie. Siostra otwarcie wystąpiła przeciwko regule Urszulanek zalecającej unikanie udziału w publicznych zabawach. Złożone palce znaczące 'kocham cię' to nie osobiste wyjaśnienie siostry C, a naciągane chciejstwo entuzjastów. Zredukowanie zagadnienia do samego postępowania konkretnej siostry Cristiny to również niepoprawna redukacja. Z całkowicie 'dobrych' intencji mogą płynąć 'niedobre' owoce i vice versa. Problemem w dyskutowaniu o casusie siostry C polega głównie na braku warsztatu umożliwiającego merytoryczną dyskusję u hurraentuzjastów casusu siostry C.
E
em
7 czerwca 2014, 17:05
Naciagane chciejstwo entuzjastów -w życiu nie ujęłabym tego lepiej. Już nawet nie mówię, czy mi się ten występ podobał, czy nie, ale litości! Pokazała, co pokazała, kontekst rozmowy był tak wyraźny, że jasne jest, co to było. Intencji złych nie ośmieliłabym się jej przypisać, ale zaklinanie rzeczywistości to jakaś paranoja.
7 czerwca 2014, 23:15
Niestety casus siostry C nie stanowi precedensu, skoro glosolalia została uznana za modlitwę językami w KK :/
H
Hastatus
7 czerwca 2014, 10:31
"Drugą ważną kwestią, na którą warto zwrócić uwagę przy tej okazji, jest obraz zakonnicy w naszym "katolickim" społeczeństwie. Nie rozumiem, jak można wymagać, żeby siostry nie robiły nic innego jak tylko modliły się, gotowały i siedziały cicho w w klasztorach. Taki sposób myślenia jest po prostu chory." A to sobie red. Żyłka pojechał po "katolickim społeczeństwie" i jego wyobrażeniach. Jakie to postępowe i, chciałoby się powiedzieć, deonowe. Ale jak podkreślali komentatorzy poniżej, taki jest właśnie charyzmat niektórych zakonów. Uzupełnię, że jest jeszcze "gorzej", choć to może przyprawić redaktora o palpitację serca. Są zakony typu trapiści, gdzie mnisi tylko modlą się i pracują prawie ze sobą się nie komunikując. Oczywiście jest to zupełnie niezgodne z duchem "tego świata". A może by tak pomyśleć o jakimś nowym składzie redakcji Deonu? Nie mówię jakimś pluralizmie, ale o osobach, które by się tak strasznie na to "katolickie społeczeństwo" nie  oburzały, szczególnie jeśli nie ma żadnego powodu.
BR
Bądź realistą
7 czerwca 2014, 11:07
Nie dość że słaby jesteś z biologii kolego, to jeszcze piszesz próbując uczepić się, czegokolwiek...jak sam napisałeś, niektóre zakony, nie wszystkie...pozatym widzę że zależy aby nie wyciągać, na swiatło dzienne, nie poruszać i komentować tematów które ewidentnie są nie tak w kościele?, i to dlatego redakcja deon-u jest "nieodpowiednia"? Przemyśl co piszesz, z głębi serca to piszę, i przepraszam za formę, nie za treść ;)
H
Hastatus
7 czerwca 2014, 11:33
Drogi Kolego, o biologii nie napisałem ani jednego słowa(?), a przynajmniej nie miałem takiego zamiaru. O "tematach nie tak w Kosciele" też raczej nie dyskutujemy. No może poza tym, że jak widać, niektórym redaktorom mediów nominalnie katolickich  trudno pewne sprawy zrozumieć. W blogach jednak znajdą odpowiedź na swoje problemy.
D
Dominik
7 czerwca 2014, 13:20
A czy nie jest tak, że trapiści odcinają się od świata właśnie po to aby znaleźć większą radość i pokój serca? A Pan widząc z zewnątrz życie zakonne jako "formę masohizmu", nie dostrzega, że wszystkie narzucone sobie rygory służą znalezieniu jeszcze większego szczęście płynącego z niezagłuszonej z zewnątrz relacji z Bogiem?
W
Wajola
7 czerwca 2014, 08:36
Przy każdym występie bylo widać 'Jezusową' radość bijącą z siostry. Człowiek oglądając ją, chciał uzyskać trochę tej radości dla siebie. Chciał ją oglądać i oglądać, napełniać się boskim 'czymś', chciał się stać tak pozytywny, wielbiący Boga - jak siostra.. Ci wszyscy krytycy, najprawdopodobniej są zazdrośnikami, a zarazem (nie chce nikogo urazić, być może źle to sformuuję) niepełnymi chrześcijanami. Czemu nie wierzycie w tą moc? Ona jest widoczna gołym okiem.
Rafał Dąbrowa
7 czerwca 2014, 08:21
Cieszmy się razem z tymi którzy się cieszą! Alleluja!
8 czerwca 2014, 16:18
Ostatnio komuniści i UBecy cieszyli się na Powązkach z zagrania na nosie swoim ofiarom. Czy z nimi również mamy się cieszyć?
FP
fan-club Piotra Żyłki
7 czerwca 2014, 07:41
Tak właśnie działa demoniczny fan-club Piotra Żyłki. Jakieś tam smrodliwe pierdnięcie na wabia mistrza i spuszczenie z łańcucha piesków gończych z przyswojonym selektywnym węchem. Ot, takie behawioralne warunkowanie psów Pawłowa znajduje swoje kolejne potwierdzenie. 
A
alfa
7 czerwca 2014, 07:40
Poprzez śpiew i taniec chwalmy Pana swego... nic dodać nic ująć. Bóg prosił nie stawiajcie mi żadnych świątyń ni cielców złotych, a co robią chrześcijanie ? Wolę radość siostry zakonnej ,która śpiewem i tańcem chwali Pana swego niż tych co zbierają na tacę i jeżdżą furami za 100 tyś.
J
jr
7 czerwca 2014, 02:09
"Nie rozumiem, jak można wymagać, żeby siostry nie robiły nic innego jak tylko modliły się, gotowały i siedziały cicho w w klasztorach. (...) Powołanie do życia konsekrowanego nie jest formą masochizmu." Szanowny Autorze, czy te dwa zdania stanowią ciąg jednego wywodu? Bo niektóre zakony taki mają charyzmat (np. zakony klauzurowe) - nikt tego od zakonnic nie wymaga. Jeśli te dwa zdania stanowią ciąg myślowy, to czy modlitwa i gotowanie są przez Autora postrzegane jako formy masochizmu? Bo ja na przykład uwielbiam gotować :) Podobno bardzo dobrze gotuję, gdy ktoś pyta, jak ja to robię, zdradzam swoją małą tajemnicę - przed gotowaniem proszę w krótkiej modlitwie żeby Pan pobłogosławił mój trud, aby potrawa smakowała tym, dla których ją przygotowuję. Nie jestem zakonnicą i zapewniam że połączenie modlitwy i gotowania nie ma w moim przypadku ani cienia masochizmu :) Pozdrawiam
O
ona
7 czerwca 2014, 08:23
Gratuluję umiejętności nie tylko gotowania! :) I pozdrawiam ciepło samemu idąc przygotowywać jutrzejszy obiad
Jack French
7 czerwca 2014, 00:04
a ja sie pytam kany jest jazmig i jego cudne komentarze? i jego krytykanctwo s.Cristiny i jej osąd. jakoś tu cicho... i cicho.
Z
zoz
6 czerwca 2014, 23:25
Zgadzam się w pełni z autorem tekstu! Tak trzymać :)
T
Tom
6 czerwca 2014, 23:16
Panie Piotrze, spoko tekst, ale może odniesiesz się do reguły jej zakonu, który moim zdaniem złamała. Jakoś o tym nie piszesz. Jesli chcesz być obiektywy odnieś się i do tego wątku.
DT
do Toma
7 czerwca 2014, 00:08
Nie bądźmy małostkowi. Reguła zakonna to nie dogmat wiary, a s. Cristina ma przełożonych, którzy jej najwyraźniej pozwolili na udział w programie. 
K
k24
6 czerwca 2014, 22:45
Ważne jest co siostra Cristina Scuccia zrobi teraz! Niech Bóg jej dopomoże.
F:
Fanka :)
6 czerwca 2014, 22:19
Kocham tą siostrzyczkę ! :) Jest naprawdę świetna i ma kawał głosu :) I nie rozumiem osób oceniających ją negatywnie wiążac to z jej powołaniem ! Ona właśnie w taki własnie sposób okazuje swoją miłośc do Boga i jak widać sprawia jej to ogromną radość :) Szczerze powiem ,że oddałabym wszystko by mieć ją w moim Kościele :) Myślę ,że wtedy byłyby tłumy na mszach świętych i atmosfera byłaby na pewno świetna z jej udziałem ;) Pozdrawiam .
H
hmm
6 czerwca 2014, 22:12
Często jest tak, że jedna rzecz wpływa na to, w jaki sposób odbieramy daną osobę. Ja niestety zapamiętam siostrę jako osobę konsekrowaną, która publicznie oddała cześć demonom. Jeden, z pozoru nic nie znaczący gest, pokazuje więcej niż wszystkie jej słowa na chwałę Boga... Nie urodziłą się wczoraj - wie dokładnie, co ten gest oznacza.
X
xyz
7 czerwca 2014, 00:16
ten gest nie wszędzie oznacza to samo generalnie jest on uważany za symbol rockowców czy metalowców tylko u nas się tak przyjęło że od razu niby niesie jakieś satanistyczne przesłania.. myślę że ona chciała po prostu wyrazić taki power i swoją energie tym gestem
D
Daria
7 czerwca 2014, 00:18
o jaki gest chodzi, co takiego zrobiła? 
H
hmm
7 czerwca 2014, 12:19
Może i tak, ale od osób publicznych wymaga się więcej i ponoszą większą odpowiedzialność za swoje czyny. Sam Pan Jezus ostrzegał przed grzechem zgorszenia. Proponuję też zajrzeć do listu św. Pawła do Rzymian (Rz 14, 13-23), co Apostoł Narodów mówił o zgorszeniu. Rozumiem, że to Słowo dotknie niektórych, ale właśnie tak Ono działa - ma rozdzielać duszę i ducha, szpik od kości. Z miłości do bliźniego chrześcijanin nie powinien narażać innych na zaprzyjaźnianie się ze Złym, nie powinien używać gestów, które mają tak naprawdę tylko jedno przesłanie (jak mówił o geście rogatej dłoni Ron Dio z Black Sabbath). Odrobina radykalizmu (wierności Słowu) naprawdę nie zaszkodzi. Mamy być "tak, tak", "nie, nie", a co jest inne od Złego pochodzi.
M
mao
6 czerwca 2014, 22:05
Na wszystko jest czas pod słońcem. Na taniec, śpiew i radość również. Moim zdaniem to jeden z możliwych sposobów jakimi Kościół może i powinien przemawiać do świata. Naturalnie nie jedyny i nie wyłączny, ale możliwy. To może być piękna odpowiedź na wezwanie papieża Franciszka do głoszenia evangelii gaudium (radości ewangelii). Niestety świata młodych nie przekonują kolejne peregrynacje, procesje, koronacje - z jednej strony - z drugiej zaś nie do końca jest prawdą, że wszyscy młodzi sprowadzają życie do poziomu plastiku. Wielu owszem tak, ta wersja jest dobrze widoczna. Jeżeli wszyscy nie weźmiemy sobie do sreca słów Jana Pawła II, że drogą kościoła jest człowiek, a nie jak życzą sobie jeszcze niektórzy duchowni, że drogą człowieka jest kościół (najlepiej w ich autorskim rozumieniu) i to każdy z osobna człowiek, a nie jako niedzielna masa, to będzie kiepsko. Na koniec zadam pytanie, rodem z korporacyjnego przesłuchania: co ja osobiście zrobiłem dzisiaj dla konkretnej osoby by tak czy inaczej pokazać jej Chrystusa i radośc wiary. Czyniąc sobie z tego pytania stały elemnt rachunku sumienia - przestaniemy emocjonować się wydarzeniami, na które nia mamy wpływu, a skupimy na realnym tu i teraz, a co najważniejsze - na konkretnym kimś.
L
leszek
6 czerwca 2014, 21:50
Rozumiał bym krytykę, gdyby siotra Cristina fałszowała czy kiepsko śpiewała. Ale ona rzeczywiście ma ładny głos i dobrze śpiewa, cały występ tchnie radością i dobrą energią. ---- [url]http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1394[/url] ---- Kol, 3 -------------- 16 Słowo Chrystusa niech w was przebywa z [całym swym] bogactwem: z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach. 17 I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko [czyńcie] w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego. ---------
7 czerwca 2014, 10:21
Totezkrytyka nie jes twymierzona ani w piękny głos siostry, ani w nią samą. Tu chodzi o coś, o co trudno mi jąobwiniać Jest to raczej sparwa struktur zła, o których pisał JPII, struktur kulturowych: Tu nie chodzi o krytykętego, zę siostra śpiewa nawet w takim programie. Chodzi o to, co temu towarzyszy-  NIe jest to tylko dawanie przykłądu światu, ale  współuczestniczenie w tym, co w tym świecie złe. NIe obwiniam o to siostry Cristiny. Bardzo sięcieszę, zezmówiła ojcze nasz, żę występowałą w habicie, itd... Tylko jest pewien problem muzyczny, z którego wielu katolików sobie nie zdaje sprawy, równieżCI, co siostrę krytykują. Zwracał nań uwagękard., Ratzinger w książce "Nowa Pieśń dla Pana":
7 czerwca 2014, 10:21
c.d... Pomyślmy na przykład o dionizyjskim typie religii i jego muzyce, o           której mówił Platon ze swego religijnego i filozoficznego punktu widzenia22. W niejednej formie religii muzyka służy odurzeniu, ekstazie. Wyzwolenie człowieczeństwa z wszelkich ograniczeń, ku któremu zmierza właściwy człowiekowi głód nieskończoności, ma byćosiągnięte poprzez święty obłęd, poprzez szaleństwo rytmu i instrumentów. Taka muzyka obala bariery indywidualności i osobowości; człowiek uwalnia się w niej od brzemienia świadomości. Muzyka staje się ekstazą, wyzwoleniem od własnego „ja", zjednoczeniem z wszechświatem. Zeświecczony nawrót tego typu przeżywamy dzisiaj w muzyce rockowej i pop, której festiwale sąidącym w tym samym kierunku antykultem – żądzą niszczenia, zniesieniem barier codzienności i iluzją wyzwolenia od własnego „ja" w dzikiej ekstazie hałasu1   masy. Chodzi tu o formy wyzwolenia, które są pokrewne działaniu środków odurzających i z gruntu przeciwstawne chrześcijańskiej wierze w zbawienie. Tak więc jest rzeczą zrozumiałą, że w obszarze tym szerzą się dzisiaj coraz bardziej kulty satanistyczne i satanistyczna muzyka, na których niebezpieczną moc – zamierzoną dezintegrację i rozbicie osobowości - nie zwraca się dotąd dostatecznej uwagi2'. Spór, jaki Platon rozgrywa między muzyką dionizyjską a apollińską, nie jest sporem naszym, Apollo nie jest bowiem Chrystusem. ..
7 czerwca 2014, 10:22
Ale pytanie, jakie postawił Platon, jest dla nas ogromnie ważne. Muzyka w dzisiejszej postaci, jakiej o jedno pokolenie wcześniej nie mogliśmy nawet przeczuwać, stalą się zdecydowanym wyrazem pewnej antyreligii i tym samym widownią rozdzielenia duchów. Ponieważ muzyka rockowa szuka wybawienia na drodze wyzwolenia od osobowości i związanej z nią odpowiedzialności, łączy się bardzo ściśle z ideami anarchicznej wolności, jakie dzisiaj na dużych obszarach świata coraz jawniej podnoszą głowę; właśnie dlatego jednak jest ona z gruntu sprzeczna z chrześcijańską wizją zbawienia i wolności, stanowi jej przeciwieństwo. Zatem nie z przyczyn estetycznych, nie z racji konserwatywnego uporu czy historycznej inercji, lecz z samej zasady muzyka tego typu winna zostać z Kościoła wykluczona.[z przypisu- dop. mój:]Ten zbyt mało dostrzegany związek ukazuje wyraźnie w swoich pracach były disc jockey i kierownik zespołu rockowego Bob Larson: Rock and Roli. The devils diversion, 1967; tenże. Rock and the Church, 1971; Hippies, Hindus and Rock and Roli, 1972. Na temat mniej może szkodliwej, ale ze swej istoty również sprzecznej z celami liturgii muzyki jazzowej i pop por. H.J. Burbach, Sacro-Pop, w: „Internationale katholische Zeitschrift" 3 (1974) 91-94. S. 94: „Udający tutaj awangardo-wość «sacro-pop» jest produktem "reglamentującej kultury masowej*, która reprodukuje tani gust niewybrednej konsumpcyjnej publiczności". Tenże, Aufgaben und Versuche, w: R.G. Fellcrer (wyd.), Geschichte der katholischen Kirchenmusik II (Kasscl 1976) 395-405. Podsumowująca ocena s. 404: „Jest to muzyka, która przede wszystkim w swoim «rytmie» zmierza do coraz dalej posuniętej likwidacji indywiduum, i to w świecie, który w związku z coraz większą koncentracją władzy przechodzi do zarządzania totalnego. Muzyka staje się ideologią. Steruje ona, kieruje, filtruje i łączy w jedno pozbawiony początkowo kierunku strumień odczuć. Zacieśnia go i sprowadza do wzorca stereotypowych przeżyć".
E
erato
6 czerwca 2014, 21:02
ZA kazdym razem jak slucham tej wspanialej kobiety...rycze ze wzruszenia...i mam nadzieje ,ze Bóg pozwoli jej dalej tak pieknie spiewac i uczyc milosci do drugiego Czlowieka i milosci do Boga!!!!
M
Mad-D.
6 czerwca 2014, 20:59
wielkokrotnie jest napisane w Biblii, zebysmy spiewali Panu i wykrzykiwali mu. zreszta jak sie spojrzy na narod Izraelski tam wszyscy tancza i spiewaja na ulicach... tylko w Europie jest jakies takie dziwne przekonanie, ze jak sie modlimy to musimy byc powazni, ze ksieza i zakonnice to musza chodzic jak gbury bo inaczej to juz nie wypada..  popieram mocno autora tekstu
F
felicja
6 czerwca 2014, 20:59
w programie ma być kontrowersyjnie, więc wizerunek siostry został po prostu wykorzystany, to czy przyniesie owoce w Kościele się okażde w przyszłości; mam nadzieję, że katolikom nie zależy na tym, by do Kościoła przychodzić jak do kolejnego targowiska próżności, w którym liczy się sława, show i nie ma nić ponad to... pożyjemy zobaczymy, czy sposób S. Cristiny okaże się skuteczny
N
nela
6 czerwca 2014, 20:50
męczący tekst, do siostry nic nie mam, ale męczy mnie taka liberalizacja w Kościele jaką tu widzimy, ale życzę autorowi wszytskiego dobrego, mam nadzieję, że  w tum zauroczeniu i euforii codziennością nie zapomni dostrzegać tych, o których świat zapomniał
9
96basia
6 czerwca 2014, 20:31
Ja uważam, że to coś niesamowitego! Powiedziała w komercyjnej telewizji, na żywo Ojcze Nasz - nikt nie był w stanie jej zatrzymać, to było conajmniej piękne! :) A co do samego uczestnictwa w programie - myślę, że sama nie wzięła i nie poszła na casting, ale musiała rozmawiać z przełożonymi! Wierzę, że jej decyzja, decyzja przełożonych a co za tym idzie ich przyzwolenie a nawet (jak było widać wielki entuzjazm) na udział w programie było "przemodlone". Zaufajmy Panu, Bożego człowieka zawsze prowadzi za rękę, a s. Cristina pokazała swoim absolutnie publicznym wyznaniem wiary, że takim jest! Chwała Panu za takie cuda! :)
KA
ks. Adam B
6 czerwca 2014, 20:23
Autor ma rację. Dobry krok we właściwą stronę. Teraz czas na równie radosne występy sióstr zakonnych w nocnych klubach, pubach i innych ludzkich przybytkach. Po prostu ja również "nie rozumiem, jak można wymagać, żeby siostry nie robiły nic innego jak tylko modliły się, gotowały i siedziały cicho w  klasztorach. Taki sposób myślenia jest po prostu chory. Powołanie do życia konsekrowanego nie jest formą masochizmu".
S
sawka
6 czerwca 2014, 21:03
hm hm moze tak we wlasnym ogrodku kamyczkow by ks. poszukal ?
D
Daniel
6 czerwca 2014, 19:31
Kiepski,nie przekonywujący artukuł nie przedstawiający żadnej prawdy prócz oczywiście prawdy Pana Piotra Żyłki 
CP
Chwalmy Pana niebios, chwalmy go
6 czerwca 2014, 19:30
Szczerze mówiąc Chwała Panu! To się nazywa uwielbienie Jezusa przed całym światem. A my się nie martwmy Duch Święty w siostrze zadziałał. Może złamała regułę, a może dostała na to pozwolenie albo dostała znak, że w zakonie jest właśnie po to, aby wyjść do świata? Tego nie wiemy, ale wiem, że chciałabym takim pięknym głosem uwielbiać Jezusa podczas adoracji. Chwalmy Pana za naszą siostrę!
M
Marta
6 czerwca 2014, 19:11
zmiażdżyła system i regułę urszulanek , która brzmi no ale co jej to przeszkadza? wcale jej to nie przeszkadza... Rozdział III - O obcowaniu ze światem: " nie należy brać udziału w weselach, a tym bardziej w balach, turniejach czy innych podobnych widowiskach i rozrywkach światowych."
Q
Quest
6 czerwca 2014, 21:37
A nie pomyślałeś drogi człowieku o tym, że może dostała specjalne odstępstwo od tej reguły, od przełożonych? Jest za pewne też kilkadziesiąt innych reguł których Ty możesz nie znać. Można by napisać: Jeśli nigdy nie wykraczałaś poza zasady, pierwsza rzuć kamień.
A
Aśka
6 czerwca 2014, 21:59
Ile reguł ustanowionych przez ludzi złamał Jezus, by uratować jedną ludzką duszę? Czy nie to zarzucali mu ciągle faryzeusze?
E
Ewak
6 czerwca 2014, 18:58
To krytykowanie jest bardzo smutne. Dlatego "odlubiłam" Deon na FB, bo nawet jeśli artykuł, który tu znalazłam zainteresował mnie - wrogość i niechęć w komentarzach pod nim, zwalała mnie z nóg. Pana artykuły mimo tego czytam, bo wydaje mi się Pan troche z innej rzeczywistości, tej jaśniejszej, otwartej, ewangelizującej. 
6 czerwca 2014, 18:48
To jest właśnie istota preoblemu: Ci co zarzucają innym dzielenie, brak luzy, brak przeżywania, sami to dzielenie tworzą. Tak samo było z Tradsami, pobożnością ludową (uznaną przez postępowych  za pustą i niezrozumiałą, albo magicznie pojmowaną- Tradycyjna pobożnośćwcale nie jest zimna, pusta.): [url]https://www.youtube.com/watch?v=qXhHuOPAw6M[/url] [url]http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/odwoac-niesuszna-krytyke-czy-forma-bya.html[/url] [url]https://www.facebook.com/pages/Zwyczajny-katolik/480194412014682[/url]
6 czerwca 2014, 19:06
Co nie tak napisałem, że mi dałeś minusa? Odpowiedz, jeśli minusujesz. Tak to każdy potrafi.
W
Wiktor
6 czerwca 2014, 18:42
Dla mnie naprawdę smutne jest to, że tak dużo osób źle wypowiada się o siostrze Christinie. Ja nikogo nie krytykuję za przeżywanie swojgo katolicyzmu w samym sobie i "zimnym" kościele. Dlaczego tak dużo ludzi zabrania mi cieszyć się muzyką i imię ewangelizacji. Zapraszam Was do Dominikanów aby poczuć ten leciutki luz. I wiedźcie, że "Ojcze nasz" w Rai2 pojawiło się pewnie pierwszy raz od pewnie 100 lat. To jest coś. I dlatego uważam, że potrzeba nam więcej takich ludzi.
&
"katolka"
6 czerwca 2014, 18:33
To znaczy, że dziwadło w postaci Conchity Kiełbasy mogło wygrać, bo musimy być tolerancyjni, a siostra katolicka nie? Żenada!
I
iza
6 czerwca 2014, 20:52
a może nie nazywałabyś jej dziwadłem skoro domagasz się zrozumienia dla siostry?
N
nietolerancyjna
7 czerwca 2014, 23:56
ale Conchita to dziwadło i nie ma porównania do siostry zakonnej. Siostra Cristina to noramalna kobieta, która jest młoda, chcę spełniać swoje marzenia i cieszyć się z życia. Natomiast Conchita to chory psychicznie mężczyzna, który powinien się leczyć, bo to tylko choroba psychiczna. I nie powinnien być akceptowany jako kobieta, bo to sprzeczne z naturą. 
A
AP
6 czerwca 2014, 18:29
@ Autor Papież Franciszek prosił żeby robić raban, a Pan tę ideę propagował na deonie. Robiąc to, chyba nie zakładał Pan, że każdy raban będzie się Panu podobał? Mi się akurat występ siostry w tym programie podobał, choć zgadzam się z krytyką gestu, który uczyniła na początku, argument przeciw udziałowi w trakcie Wielkiego Postu też nie był bezzasadny. Z drugiej strony wielu księży zawęża miejsca gdzie chodzą w sutannie, a nawet w koloratce, a tu siostra Cristina występuje w pełnym "umundurowaniu". Każdy gdzieś ma jakąś granicę. Ja bym nie chciał, żeby jakaś siostra wystąpiła w podobnym typie programu, ale o modelkach. Nie oglądam go, nie znam nawet nazwy, ale wiem, że istnieje i jestem pewien, że udział jakiejś siostry w takim programie też znalazłby swoich adoratorów.
J
jola
6 czerwca 2014, 18:19
póki diabeł się nie cieszy, Chrystus triumfuje
E
enter
6 czerwca 2014, 18:46
znaczy jest dobrze bo Żyłka się nie cieszy
A
Anna
6 czerwca 2014, 18:07
Bardzo się cieszę. Chciałabym gdzieś obejrzeć to co powiedziała siostra Cristina. A komentarzami "katolików" już dawno przestałam się przejmować. 
O
oa
6 czerwca 2014, 18:53
...w tekście autora masz link do tego co powiedziała s. Cristina:) pozdrawiam!
M
m
6 czerwca 2014, 17:56
Nie no Żyłki nie da się czytać - czy Ty człowieku napisałeś coś kolwiek dobrego o katolikach innych niż Ty sam lub Ci z Deonu, pouczasz tylko i ganisz - punknij się w swoje piersi, najpierw, i zapytaj siebie jaki cel mają Twoje teksty - i jaki skutek mogą przynieść - dobro z nich wynika czy zło.... ? to takie pytanie retoryczne - bo może ta drzazga w oku Twoim strasznie CI przeszkadza PIotrze.
Jan P
6 czerwca 2014, 18:19
co ty pieprzysz?
BO
bo On Mesjasz prawdziwy
6 czerwca 2014, 17:40
Chwała Panu!!!  :)
C
Chrześcijanin
6 czerwca 2014, 17:34
Fajnie ze wygrała tylko jest jedno pytanie czy gdy by śpiewała piosenki chrześcijańskie dla Boga czy by wgrała ona pszła troche na układ ze śwaietm gdzies tam wpuściła Pan Boga. Ludzie którzy w polskich takich produkcjach telewizyjnych śpiewali o bogu byli na wstępie kasowani i do dalszego etapu nie przechodzili. Myśle i by tak było z ta siostrą. bogosławie siostre i wszystkich z forum z Bogiem
E
Eni
6 czerwca 2014, 18:14
Piosenki są dla Boga, gdy się je dla Niego śpiewa lub tworzy, a nie gdy koniecznie jest w nich słowo "Bóg". Siostra śpiewała piosenki o miłości i wyraźnie dawała sygnał, o Kim śpiewa. Przecież chrześcijaństwo to nie chodzenie tylko z różańcem w ręku, czytanie tylko Biblii i śpiewanie tylko kościelnych pieśni. Chrześcijanin żyje dla Boga i sprawia, że świat i ludzie są lepsi, szczęśliwisi i czują sie kochani - konsekracja zakonna posyła, by kochać ludzi w imieniu Boga.
SH
Sr. Hon
6 czerwca 2014, 17:23
Hej, ja jestem siostrą i absolutnie zgadzam się z Autorem: "Powołanie do życia konsekrowanego nie jest formą masochizmu. Przeciwnie. Jezus zawsze powołuje nas do życia w pełni i radości." Kocham moje powołanie i nie chcę tej miłości ukrywać "siedząc cicho i nie myśląc". Dlaczego nie robić nic czegoś niekonwencjonalnego i kreatywnego? W imię mojego Pana!
T
TAKtak
6 czerwca 2014, 17:20
Takich ludzi nam dzisiaj potrzeba, takich którzy wyjdą z ukrycia muru i staną przed światem  by krzyczeć..... Jezus Cię kocha! Brawo Siostra! :)
~
~nieznana
6 czerwca 2014, 17:17
Występ siostry Cristiny może i jest kontrowersyjny, ale jednak coś znaczy - w dzisiejszych czasach naprawdę potrzeba odwagi, żeby przyznawać się do wiary, a co dopiero w takim show. Niestety, ludzie uważają teraz wiarę za coś wstydliwego - siostra Cristina udowadnia, że nie ma czego się wstydzić!
A
Ania
6 czerwca 2014, 17:13
SUPER! Cieszę się bardzo! Bo dzięki Bogu, jesteśmy zwyciężcami.  On nie chce, żebyśmy się ukrywali, ale wygrywali dzięki Niemu! Dobra robota!
WW
Wątpiący w sukces siostry
6 czerwca 2014, 16:53
Wszystko fajnie i super że siostra zakonna wygrała i wogóle że wymiata i takie tam ale jest kilka kwestii które należałoby tu poruszyć jeżeli chodzi o kwestię czy to wypada by tak zachowywała sie siostra zakonna. Na początku należy zaznaczyć to co mówił papież Benedykt XVI zwracając się do księży i seminarzystów, a także kierując swoje słowa do wszykich osób duchownych w Warszawskiej katedrze, że (parafrazując) osoba duchowna ma być przede wszysktim specjalistą od spraw duchowych, a nie innych a co do tej siostry to jeszcze jedno nie spodobało mi sie to że gdy została wybrana to pokazywała znaki szatańskie no i wybrała sama osobę, która z Bogiem ma niewiele wspólnego... i to pozostawię do rozwagi czy to Boże czy .... :) a jej sukces to raczej duchowy nie jest... 
P
Piotr
6 czerwca 2014, 17:13
W Polsce są to znaki satańskie. W innych krajach,nie są one używane przez sataństów,bądź mają inne znaki. Polecam zajrzeć troszkę do literatury. Jeżeli chcesz z czymś walczyć musisz najpierw wiedzieć jak to wygląda w innych krajach. Pozdrawiam
K
ktoś
6 czerwca 2014, 18:23
Nawet jeśli wybrała osobę, która ma niewiele z Bogiem wspólnego, to kto wie, czy ten człowiek podczas wielu wzruszeń, jakie okazywał podczas programu, dzięki tego rodzaju "śpiewnej ewangelizacji" Siostry nie przybliżył się do Miłości Boga.... Ave Chrystus!
S
seder
6 czerwca 2014, 19:02
a skąd wiesz że jej sukces nie jest duchowy??? ...nie nam to oceniać... nie wiemy ile ludzi pomyślało o Bogu, przypomniało sobie swoją wiarę, lub zaczęło reflekcję nad swoim życiem patrząc na tę siotrę...na prawdę nie wiemy...i dlatego czy to sukces duchowy to wie tylko Bóg... a tak jak ktoś już pisał...jeśli choć jeden człowiek pod wpływem jej występów przybliżył się do Boga to warto było...  pozdrawiam i życzę dobrych reflekcji!
SX
Sarto X
6 czerwca 2014, 16:45
Fragment homilii świętego Jacka "Toleruj głupców, lecz tęp głupotę i podły gust. Nie pozwól w imię miłości zamykać sobie ust! Niech wiedzą niedoskonali, że są niedoskonali, albowiem prawdziwa miłość w prawdzie się doskonali" http://youtu.be/Y28VAHL61Sw?t=56s
M
Maddalena
6 czerwca 2014, 16:39
Pragnę zaserwować jeden krótki komentarz dotyczący wszytskich innych komentarzy: najważniejsze w życiu człowieka to mieć serce i sumienie: serce miej dla innych, sumenie pozostaw dla siebie. Tak odnośnie relacji z drugim człowiekiem. Pozdrawiam ;)
6 czerwca 2014, 16:37
Milutki pluszowy kościółek. A siostrze życzę, aby miała prawdziwych wokół siebie przyjaciól, bo teraz czeka ją wielka próba. Wybór pomiędzy tym swiatowe, a tym co wieczne.
P
puella
6 czerwca 2014, 16:33
"Bo przecież zakonnicy nie powinno zależeć na sukcesie, popularności i blasku fleszów." - rozumiem, że popularność i blask fleszów, bycie w centrum, to jest coś czego nikomu zabronić nie można, tak? Chrześcijanin nie marzy o blasku fleszów, tylko o czymś innym. "Nie rozumiem, jak można wymagać, żeby siostry nie robiły nic innego jak tylko modliły się, gotowały i siedziały cicho w w klasztorach." - a krytyka publicznych, hałaśliwych występów jest już jednoznaczna z chęcią zamknięcia sióstr przed światem?  "Moje felietony na portalu DEON.pl często są krytyką czegoś, co się dzieje w Kościele, ale taka jest natura publicystyki. Moim obowiązkiem jest komentowanie rzeczywistości, którą widzę i nie przymykanie oka na coś niepokojącego, tylko dlatego że "nie można podnosić ręki na swoich". " - i vice versa. Jak się coś komuś nie podoba, to mówi o tym, bez względu na to czy jest publicystą, czy zwykłym zjadaczem chleba. I szanujemy się obustronnie! Do jasnej anielki! Abstrahując już od s. Christiny, takie wypowiedzi świadczą nie o postawie krytykantów, tylko o autorze tekstu. Nie podoba mi się ten ironiczno-manipulacyjny charakter i ciągłe najeżdżanie na tych, co są już zmęczeni robieniem z siostry wielkiej gwiazdy.
SX
Sarto X
6 czerwca 2014, 16:01
Pisma św. Anieli, Reguła zakonu Urszulanek Rozdział III - O obcowaniu ze światem Ponadto przypomina się po pierwsze: niech się nie zadają z kobietami, które się źle prowadzą. Następnie: nie należy pod żadnym warunkiem przyjmować od mężczyzn lub kobiet zleceń, zwłaszcza potajemnych. Po trzecie, nie należy brać udziału w weselach, a tym bardziej w balach, turniejach czy innych podobnych widowiskach i rozrywkach światowych. Po czwarte, z wielu powodów niech się wystrzegają wystawania na balkonach, tym bardziej w bramach domów i na ulicach, same lub w towarzystwie. Po piąte, kiedy są na ulicy lub w drodze, niech chodzą z oczami spuszczonymi, okryte skromnie chustą. Powinny iść szybko, bez ociągania się i zatrzymywania tu czy tam, bez przystawania, by przyjrzeć się czemuś ciekawie. Wszędzie bowiem są niebezpieczeństwa, różne zasadzki i sidła szatańskie. Po szóste: gdyby ich matki lub inni świeccy opiekunowie pragnęli wystawiać je na takie lub podobne niebezpieczeństwa, albo też chcieli powstrzymywać od postu, modlitwy, spowiedzi czy innych dobrych czynów, powinny natychmiast powiadomić o tym zarządzające Towarzystwem, by temu zaradziły. http://1.bp.blogspot.com/-s4tvXbvzu8g/U28k2Dt2BPI/AAAAAAAAI1A/oGKjORE-EMY/s1600/gify3.gif http://1.bp.blogspot.com/-VHnjHQ1NL3k/U28k2UsN8nI/AAAAAAAAI1E/-QuDEzcZQ2I/s1600/gify2.gif http://3.bp.blogspot.com/-b1sJF0diTVU/U28k2fPcaUI/AAAAAAAAI1I/yxYFXGqEZk4/s1600/gify1.gif
6 czerwca 2014, 16:06
Ale przecież to oczywiste, że "dziś chrzescjaństwo musi mieć inny charakter niż wtedy gdy żył Jezus" (ironia)
SX
Sarto X
6 czerwca 2014, 16:11
Encyklika Mirari Vos - papież Grzegorz XVI "Ponieważ używając słów Ojców Soboru Trydenckiego, pewnym jest, że Kościół został założony przez Jezusa Chrystusa i Jego Apostołów i że cieszy się on nieustanną opieką Ducha Świętego, który nigdy nie przestanie nauczać go całej prawdy. (...) ZAPRAWDĘ ABSURDEM JEST DOMAGAĆ SIĘ ODNOWIENIA CZY ODRODZENIA KOŚCIOŁA, TAK JAKBY ON POSIADAŁ JAKIEŚ BRAKI LUB POPADŁ W JAKIEŚ BŁĘDY. BYŁOBY TO POMNIEJSZENIEM JEGO DOSTOJEŃSTWA I SPROWADZENIEM GO Z RZĘDU INSTYTUCJI BOSKIEJ DO POZIOMU LUDZKIEJ".
E
Emilia
6 czerwca 2014, 15:54
Świetna konkluzja całego fenomenu zaistnienia siostry Cristiny w show telewizyjnym! Obowiązkiem chrześcijaniina jest mówienie o miłości Boga i siostra Cristina odwoływała się do Stwórcy podczas każdego swojego występu. Piosenki sceny muzyki rozrywkowej, które miała dobrane, zaśpiewane w odniesieniu do Boga nabierają zupełnie innego przekazu! A juror w czapeczce była tak zafascynowany osobą siostry od samego początku, że daj mu Boże, żeby to był początek jego nawrócenia, być może nie pierwszego właśnie dzięki tej edycji The Voice of Italy dzięki siostrze Cristinie! Teraz czas na polskie zakonnice!!! Zbyt długo byłyście spychane do ról wyłącznie służalczych.
X
xxx
6 czerwca 2014, 15:27
Przede wszystkim rośnie groźba chrześcijaństwa zaadaptowanego, które zostaje z radością podchwycone przez społeczeństwo jako przyjazny człowiekowi sposób bycia chrześcijaninem i przeciwstawione rzekomemu fundamentalizmowi ludzi, którzy nie potrafią mieć tak opływowych kształtów. Narasta groźba dyktatury opinii – kto nie trzyma z innymi, zostaje odizolowany, dlatego nawet zacni ludzie nie śmią się już przyznać do takich nonkonformistów”. Kard. Joseph Ratzinger 
W
Wojciech
6 czerwca 2014, 15:54
Pełna zgoda
V
Velasquez
6 czerwca 2014, 20:14
B XVI to jest Gość.
V
Velasquez
6 czerwca 2014, 15:06
W jednym z nie tak dawnych numerów PSJ szefostwo deonu.pl głosiło jak to chce łączyć, a nie dzielić. Jak nie chce budzic kontrowersji, jak tworzy płaszczyznę do wymiany poglądów i "tłumaczenia świata", a tu każdy tekst pana Żyłki idzie na wojnę. Z każdego wynika, że w Kościele są jacyś oni i jacyś my. Przy czym my - to ci światli, otwarci, którzy wiedzą lepiej i ich przeżywanie wiary jest jedynie słuszne oraz oni - ciemnota skrepowana zabobonami (ludzie wędliny z kościoła św. kiełbasy albo jak powyżej, których myslenie jest chore). I to jest smutne, a nie to, że niektórym występ zakonnicy w debilnym programie się nie podobał. Miał prawo się podobać i nie podobać. Komuś pasuje 2Tm 2,3, a komuś innemu Ave Maria Schuberta. Dla jednych Hołownia w TVN to świetne świadectwo, a dla innych to komercyjna prostytucja. I już. Po co iść zaraz na szable. A pan Żyłka swoimi artykułami takie sytuacje prowokuje.
6 czerwca 2014, 18:39
To jest właśnie istota preoblemu: Ci co zarzucają innym dzielenie sami to dzielenie tworzą. Tak samo było z Tradsami, pobożnością ludową (uznaną przez postępowych  za pustą i niezrozumiałą, albo magicznie pojmowaną): [url]https://www.youtube.com/watch?v=qXhHuOPAw6M[/url] [url]http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/odwoac-niesuszna-krytyke-czy-forma-bya.html[/url] [url]https://www.facebook.com/pages/Zwyczajny-katolik/480194412014682[/url]
S
Stan
6 czerwca 2014, 14:55
 Nie tak dawno, w " zachodnim swiecie", byly zgromadzenia "niezadowolonych" z otaczajacego ich swiata, pod nazwa "dzieci kwiatow".Czyzby nastala pora,aby mieli sie schronic w klasztorach.Siostra Krystyna jest badzo sympatyczna osoba,jednak nasuwa sie pytanie, czy przystepowala do klasztoru,gdzie modlitewne " nudy" sa urozmaicane   wystepami na estradach np.telewizyjnych? Owszem, talenty spiewacze  sa bardzo potrzebne na misjach wsrod narodow,gdzie wiele obrzedow odbywa sie w rytm muzyki czy tanca.
R
R.
6 czerwca 2014, 15:00
Co zrobiłeś dzisiaj dla ewangelizacji świata? Jeszcze nic? To do roboty - "idźcie i nauczajcie wszystkie narody", gdzieś to słyszeliśmy ostatnio.  Zrobiłeś dzisiaj bardzo wiele? To doskonale, Kościół jest różnorodny więc każdy znajdzie swoją formę głoszenia Jezusa Pana i Zbawiciela - ważne żeby to robić z radością, bo glosimy DOBRĄ NOWINĘ ;)
A
apel
6 czerwca 2014, 14:55
do @sp; W czym Ci pomogły występy siostry Cristiny? Nie wiedziałeś, że chrześcijanin może się uśmiechać i tańczyć? Masz spaczony obraz chrześcijaństwa. Jednak miejsce siostry nie jest na scenie! Mnie takie "chrześcijaństwo" po prostu odstręcza. Gdyby wszystkie siostry i kapłani  zajęli się tylko występami estradowymi, to czy taki Kościoł by jeszcze komuś był potrzebny?
K
kP
6 czerwca 2014, 15:03
otórz to!
P
Pepiś
6 czerwca 2014, 15:05
Bracie, na tym polega jeden z przymiotów Kościoła. Jest on powszechny, co oznacza, że są nam potrzebne przeróżne osoby, z przeróżnymi charakterami i talentami.  Czy aż tak bardzo Cię dręczy przykład siostry, że musisz się wypowiadać o tym, że Ci się jej postawa nie podoba? Proszę Cię, napisz pod moim komentarzem choć 1 pozytywną rzecz, której możemy się uczyć od siostrzyczki. Jeśli nic nie napiszesz to znaczy, że masz język skropiony jakąś żółcią i plujesz nią teraz, żeby sie jej pozbyć, niezdając sobie sprawy, że krzywdzisz, co nie przystoi katolikowi
R
radosna_chrześcijanka
6 czerwca 2014, 15:11
Dlatego nie każda siosta i ksiądz występuje na scenie. Spójrz, że dziś chrzescjaństwo musi mieć inny charakter niż wtedy gdy żył Jezus, dziś musimy znaleźć nowe sposoby na ewangelizacje, bo zmienił się świat. I nie rozmiem, dlaczego ta siostra nie miała spełnić swoich marzeń, jest młodą kobietą jest człowiekiem, który tak samo jak ja i Ty ma prawo cieszyć się życiem i właśnie ona pokazała, że siostry nie siedzą w swoich klasztorach i "klepią" różniec, ale są otwarte na ludzi, radosne, żyjące pełnią życia. Ludzie dziś tego nie zauważają, bo widzą wiecznie smętnych ludzi, siostry zakonne, których strach się bać. Więc bardzo dobrze, że wystapiła, a co więcej wygrała. Może ktogoś to zaintryguje i pomyśli "kurcze coś w tym chrześcijaństwie musi być skoro ona poszła do zakonu, a nadal cieszy się życiem i raduje. Myślę, że nie jesteś jeszcze dojrzałym chrześcijaninem, skoro tak uważasz, bo chrześcijaństwo to religia miłości i RADOŚCI!
B
bz
6 czerwca 2014, 15:13
a czy ktoś tu sugerował, że 'WSZYSTKIE siostry i kapłani  zajęli się TYLKO występami estradowym'? Podobnie: gdyby wszyscy byli kapłanami i siostrami zakonnymi, to ludzkość by wyginęła - ale przecież niektórzy są do tego powołani, co również nie znaczy, że muszę być identyczni w tym co i jak robią. ale ja pasuję już w tej dyskusji - trochę mało tu szacunku do współrozmówców, a przecież można dyskutować konstruktywnie
S
sp
6 czerwca 2014, 15:21
Drogi @apel, widzę że nie zrozumiałeś mojego komentarza. Nie chodzi o to żeby teraz wszystkie zakonnice i księża zaczęli skakać po scenie (chociaż na rekolekcjach czasem to robią i nikt nie ma o to pretensji). Zapewne zakon siostry Cristiny i sama ona na codzień pomagają wielu potrzebującym. Zdecydowanie bardziej wolę oglądać siostrę śpiewającą z przesłaniem niż półnagie dziewczyny lub jak ktoś wcześniej wspomniał "kobietę z brodą".
6 czerwca 2014, 15:26
> dziś chrzescjaństwo musi mieć inny charakter niż wtedy gdy żył Jezus Taaaaaa
6 czerwca 2014, 16:13
> są nam potrzebne przeróżne osoby, z przeróżnymi charakterami i talentami To prawda - dlatego lekarz powinien leczyć, a sprzątaczka sprzątać, a nie odwrotnie.
E
em
7 czerwca 2014, 17:19
Ja mam pretensje, kiedy skaczą po scenie. Dekoncentrują mniei odwacają moją uwagę od Najważniejszego.
R
radosna_chrześcijanka
8 czerwca 2014, 00:02
Panie Piotrze widocznie źle mnie Pan zrozumiał, a ja niejasno się wyraziłam, chodziło mi o charekter chrześcijaństwa w ewangelizacji :) Musimy jeszcze bardziej wychodzić do ludzi, w różny sposób czasami bardzo kontrowersyjny jak siostra Cristina. Papież Franciszek różnież budzi wiele kontrowersji, a jednak jest Głową Kościoła. :)
R
radosna_chrześcijanka
8 czerwca 2014, 00:03
Ale lekarz również może wystąpić na scenie i wygrać The Voice of... tak jak i sprzątaczka, tak jak i siostra zakonna ;)
9 czerwca 2014, 00:53
No ja mam nadzieję, że to była tylko językowa niezręczność.
9 czerwca 2014, 00:55
Lekarz nie powinien występowac w konkursie 'kto najszybciej i najwięcej zje', albo 'kto najszybciej spali paczkę fajek'. Tak mi się wydaje.
K
Kasia
6 czerwca 2014, 14:48
Miałam mieszane uczucia. Bałam się, że tą przekochaną siostrzyczkę media ośmieszą, a w tym i samego Boga, ale tak się nie stało. Siostra wygrała i też zastanawiałam się jakże ona teraz będzie koncertować w środowiskach oddalonych od Boga. Teraz jednak powiem: idźmy z Ewangelią tam, gdzie Jej najbardziej brakuje. To właśnie robi ta zakonnica. Pokazuje, że Chrześcijanie to nie same szare myszki, beztalęcia i ludzie bez pasji. Brawo siostro!
S
sp
6 czerwca 2014, 14:45
Tylu ludzi uważa że chrześcijaństwo jest nudne, staroświeckie i zacofane,że to tylko siedzenie w kościele i klepanie zdrowasiek, a jak pojawia się ktoś z optymizmem który chce pokazać że można uczestniczyć w "nowoczesnym" świecie a zarazem nie rezygnować z religii to od razu jest krytykowany. Chrześcijaństwo nie musi być smutne. Gratuluję siostrze Cristinie bo przepięknie śpiewa, a jej zwycięstwo pokazało że jednak ludzie popierają takie inicjatywy :)
A
apel
6 czerwca 2014, 14:35
Dla równowagi pan Zyłka powinien napisać teraz o innych siostrach, które naprawdę robią coś pożytecznego dla bliźnich, na przykład opiekują się chorymi, prowadzą sierocińce, uczą dzieci w szkołach, itp. O takich siostrach nie pisze się, a to są ciche bohaterki realizujące naukę Chrystusa w życiu, w praktyce.  A podskakującej zakonnicy, już dajmy spokój. Miała swoje pięć minut i wystarczy. Niech wraca do klasztoru i realizuje swoje prawdziwe powołanie (o ile jeszcze je ma)
F
Fraktal
6 czerwca 2014, 14:48
Przezorny Katolik zawsze swoje 5 gr. wrzuci do puli.  Fajnie, że umiesz wartościować porzyteczność :)  I tak na zaś, wchodź częsciej na Deona to może znajdziej artykuły o innych siostrach, albo po prostu czytaj o świętych z dnia. Codziennie w Kościele jest mowa o kimś kto się poświęca dla bliźniego w przykładach które przytoczyłeś. A o takiej siostrze niestety jeszcze nie było, stąd ta różnica ilości artykułów o niej.  Szczerze, jak czytam Twoje komentarze, bo zawsze używasz tego samego nicku, to ewidentnie Cię jakaś niewyobrażona zazdrość zbiera - walcz z tym bracie w sobie, a  nie wylewaj ją na innych
M
macias
6 czerwca 2014, 14:49
"a to są ciche bohaterki..." no właśnie, to po co tę ewangeliczną cichoć naruszać i trabić"
M
Michał
6 czerwca 2014, 15:08
Primo. Z perspektywy kilku tysięcy kilometrów nie jesteś w stanie ocenić jakie jest jej "prawdziwe powołanie" Drugie primo. ;] To prawda, że o tych innych siostrach, cichych bohaterkach piszę rzadziej, zbyt rzadko, ale moim zdaniem przykład tej właśnie siostry może się stać pretekstem do tego żeby temat życia i posługi osób zakonnych częściej się pojawiał. ALE... Trzecie primo, ultimo... ...to nie będzie "dla równowagi" bo to by oznaczało, że siostra Cristina robi coś przeciwnego do posługi innych sióstr i dlatego potrzebne jest równoważenie tego. To może być bardziej konsekwencja... piękny ciąg dalszy...
X
xxx
6 czerwca 2014, 14:35
"Wielu katolików rozmiłowanych w epoce współczesnej, ślepych na wszelkie właściwe jej zagrożenia, upojonych wszystkim, co nowoczesne, nie pyta już o to, czy coś jest prawdziwe, czy jest dobre i piękne, albo – czy ma wewnętrzną wartość. Pytają oni tylko, czy jest to aktualne, czy odpowiada człowiekowi współczesnemu i epoce technologii, czy jest prowokujące, dynamiczne, śmiałe, lub – czy jest postępowe." Dietrich von Hildebrand
P
Pepiś
6 czerwca 2014, 14:53
"niepytają o to, czy coś jest prawdziwe, czy jest dobre i piękne" Chłopie, ta sprawa już stokroć była wałkowana na wielu forach, m.in. na tym. Skoro osoby (m.in Papież), które zajmują się opisywaniem katolickiego wyrażana prawdziwości, prawdy i piękna chrześcijaństwa stwierdzili, że siostra bardzo dobrze postępuje, to jak bardzo Twój komentarz na tym forum jest niedorzeczny? 
X
xkw
6 czerwca 2014, 14:15
W Rzeszowie zakonnice też nie próżnują: https://www.youtube.com/watch?v=21cdpkalp14#t=57
M
Magdalena
6 czerwca 2014, 14:14
Ja mam mieszane odczucia,chociaż uważam,że siostra bardzo dobrze śpiewa,ale przepraszam bardzo czy wierząca osoba a tym bardziej duchowna powinna pokazywać znak szatana?zauważcie w którymś z jej występów ułożyła dłoń z wystawionym palcem wskazującym i małym.Wiecie jaki gest mam na myśli???Byłam w szoku kiedy to zobaczyłąm więc naprawdę niewiadomo co myśleć.Co Wy na to?????!!!!!
B
bz
6 czerwca 2014, 14:23
Magdaleno - mieszane uczucia oznaczają że myślisz - więc jest ok :) Hipotetycznie - jeżli taki znak pokazuje świadomie, codziennie, z premedytacją - to ktoś mógłby ją miłosiernie upomnieć. Ale tego nie wiem jak jest. Nie wiem jaką ta siostra ma przeszłość... może jakiś dawny nawyk jej się wymsknął pod wpływem emocji. Zresztą ja mam większe grzechy na sumieniu niż chwilowe niefortunne ułożenie palców, więc się za osądzanie nie biorę. pozdr.
E
ew
6 czerwca 2014, 14:26
Siostra Cristina to Włoszka, ich zamiłowanie do gestykulacji jest powszechnie znane. Jeżli wszędzie widzisz znaki złego to Ci współczuję. Rozejrzyj się wkoło i dojrzyj znaki Boże. Pozdrawiam.
K
kP
6 czerwca 2014, 14:27
jak widać wszystko katolicy porafią wytłumaczyć na swój sposób...
B
bz
6 czerwca 2014, 14:33
ciekawe dlaczego wg Pana/Pani to 'mój sposób'? «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień» /J 8,7/ Zapewniam, że sama bym nie wymyśliła czegoś tak mądrego
F
Fraktal
6 czerwca 2014, 14:37
Myślę, że Wam po prostu brakuje obycia się z włoską kulturą. Tam ten znak oznacza co innego, tj. rogacza. Ten sygnifikat we Włoszech po prostu nie ma pejoratywnego znaczenia. Jest on w tej kulturze od dawien dawna, dopiero znak ten przejął pewien metalowy zespół, w dodatku innaczej się układa palce do rogacza (chodzi mi o te środkowe, leżą na kciuki, uginając się w kiernku osoby pokazującej go)a inaczej do znaku szatana (palce środkowe są pod kciukiem). Któryś raz o tym znaku tłumaczone jest na tej stronie pod artykułami o siostrze, jednak przezorni Polacy nie czytają innych komentarzy, tylko zawsze za święte uważąją to co wiedzą na stan obecny. 
B
bz
6 czerwca 2014, 14:41
dzięki za rzeczowe wyjaśnienie - ciekawe to. Ja przyznam, że pierwszy raz się w dyskusję włączam (zazwyczaj nie śledzę komentarzy) więc nie wiedziałam o takiej różnicy kulturowej.
S
~somebodyja
6 czerwca 2014, 15:54
Twoja odpowiedz do Magdaleny nie była zbyt przyjemna. Zamiłowanie Włochów do gestykujacji jest znane, ale ten znak jest również powzechnie kojarzony z satanizmem, więc nic dziwnego, że pani Magdalena miała wątpliwości. Nie ma również powodów twierdzić, że nie dostrzega znaków Bożych. Również pozdrawiam
S
szafirek
6 czerwca 2014, 14:06
Siostra Cristina ma szczęscie być w zgromadzeniu, w którym są przełożeni zdolni do wychodzenia do innych,  nie bojący się szukania niecodziennych form przekazu- które trafiałyby do ludzi naszych czasów.  Niestety, wiele sióstr i braci (choć to dotyczy bardziej zgromadzeń żeńskich) zamiast być motywowanym do fascynacji, pasji swojego powołania, odkrywania i wykorzystywania swoich talentów w służbie Bogu i pomocy innym, są gaszeni. Zamiast z nadzieją patrzeć w niebo (jak robi to s. Cristina) Patrzą w dół, dają się wciągać w szablony, automatyzm i rutynę. Czy na tym ma polegać chrzescijaństwo?  Panie Piotrze, dziękuję za artykuł.
6 czerwca 2014, 14:04
"W niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia" (Łk 15,7). To oznacza że trzeba wyjść do grzeszników z ewangelizacją!!! To nie sztuka ewangelizować w kościołach, na pielgrzymkach, rekolekcjach czy choćby w klasztorach. "Jedni drugich brzemiona noście" - trzeba iść do grzeszników! Czasami mówić językiem dla nich zrozumiałym i jeżeli choćby jeden z nich się nawróci to będzie w niebie największa radość. Chwała Panu za siostrę Cristinę i za jej postawę! Jestem pewny że dzięki niej nie jeden a wielu się nawróciło i nawraca. Widzieliście łzy wzruszenia na twarzach którzy ją słuchali? Ona wykazała się postawą miłosierdzia wychodząc przed tą publiczność ze słowem bożym i modlitwą poprzez śpiew. <a href="http://youtu.be/TpaQYSd75Ak">Na YT jest już pona 50 mln. odsłon!</a> - ilu z tych którzy ją słuchali się nawróci? 1? 10? 100? 1000? - choćby tylko jeden to już jest coś! Chwała Panu za to że otworzyła się na Ducha Św.! :)
N
nihil
6 czerwca 2014, 14:01
największymi kontestatorami są szeroko rozumiani tradsi. najchętniej, gdyby tylko mogli, to ogłosili by ekskomunikę na wszystkich, którzy inaczej myślą. jednak i tak nie ma co się nimi przejmować, dla wielu z nich współczesny Kościół to sekta okupująca Watykan i synagoga szatana. w związku z czym lepiej chyba miłosiernie przemilczeć te środowiska...
K
kP
6 czerwca 2014, 14:07
nie uważam się za jakiegoś tradsi czy ultrakatola, ale występ siostry nie przemawia do mnie w żaden sposób, ani pod względem duchowym, ani artystycznym. wysęp jak wystę- "kwestia gustu" jak mawia mój proboszcz :D
T
tomtom
6 czerwca 2014, 14:40
Nie istnieje taka konstrukcja jak: „miłosiernie przemilczeć”… Polecam przypomnieć sobie Uczynki Miłosierne względem Duszy a dużo się Panu wyjaśni- także w odniesieniu do postawy „tradsów” wobec „postępowego kościoła”… Pozdrawiam
6 czerwca 2014, 13:59
Tu nie chodzi o krytykętego, zę siostra śpiewa nawet w takim programie. Chodzi o to, co temu towarzyszy-  NIe jest to tylko dawanie przykłądu światu, ale  współuczestniczenie w tym, co w tym świecie złe. NIe obwiniam o to siostry Cristiny. Bardzo sięcieszę, zezmówiła ojcze nasz, żę występowałą w habicie, itd... Tylko jest pewien problem muzyczny, z którego wielu katolików sobie nie zdaje sprawy, równieżCI, co siostrę krytykują. Zwracał nań uwagękard., Ratzinger w książce "Nowa Pieśń dla Pana":
6 czerwca 2014, 14:00
c.d... Pomyślmy na przykład o dionizyjskim typie religii i jego muzyce, o           której mówił Platon ze swego religijnego i filozoficznego punktu widzenia22. W niejednej formie religii muzyka służy odurzeniu, ekstazie. Wyzwolenie człowieczeństwa z wszelkich ograniczeń, ku któremu zmierza właściwy człowiekowi głód nieskończoności, ma byćosiągnięte poprzez święty obłęd, poprzez szaleństwo rytmu i instrumentów. Taka muzyka obala bariery indywidualności i osobowości; człowiek uwalnia się w niej od brzemienia świadomości. Muzyka staje się ekstazą, wyzwoleniem od własnego „ja", zjednoczeniem z wszechświatem. Zeświecczony nawrót tego typu przeżywamy dzisiaj w muzyce rockowej i pop, której festiwale sąidącym w tym samym kierunku antykultem – żądzą niszczenia, zniesieniem barier codzienności i iluzją wyzwolenia od własnego „ja" w dzikiej ekstazie hałasu1   masy. Chodzi tu o formy wyzwolenia, które są pokrewne działaniu środków odurzających i z gruntu przeciwstawne chrześcijańskiej wierze w zbawienie. Tak więc jest rzeczą zrozumiałą, że w obszarze tym szerzą się dzisiaj coraz bardziej kulty satanistyczne i satanistyczna muzyka, na których niebezpieczną moc – zamierzoną dezintegrację i rozbicie osobowości - nie zwraca się dotąd dostatecznej uwagi2'. Spór, jaki Platon rozgrywa między muzyką dionizyjską a apollińską, nie jest sporem naszym, Apollo nie jest bowiem Chrystusem. ..
6 czerwca 2014, 14:00
Ale pytanie, jakie postawił Platon, jest dla nas ogromnie ważne. Muzyka w dzisiejszej postaci, jakiej o jedno pokolenie wcześniej nie mogliśmy nawet przeczuwać, stalą się zdecydowanym wyrazem pewnej antyreligii i tym samym widownią rozdzielenia duchów. Ponieważ muzyka rockowa szuka wybawienia na drodze wyzwolenia od osobowości i związanej z nią odpowiedzialności, łączy się bardzo ściśle z ideami anarchicznej wolności, jakie dzisiaj na dużych obszarach świata coraz jawniej podnoszą głowę; właśnie dlatego jednak jest ona z gruntu sprzeczna z chrześcijańską wizją zbawienia i wolności, stanowi jej przeciwieństwo. Zatem nie z przyczyn estetycznych, nie z racji konserwatywnego uporu czy historycznej inercji, lecz z samej zasady muzyka tego typu winna zostać z Kościoła wykluczona.[z przypisu- dop. mój:]Ten zbyt mało dostrzegany związek ukazuje wyraźnie w swoich pracach były disc jockey i kierownik zespołu rockowego Bob Larson: Rock and Roli. The devils diversion, 1967; tenże. Rock and the Church, 1971; Hippies, Hindus and Rock and Roli, 1972. Na temat mniej może szkodliwej, ale ze swej istoty również sprzecznej z celami liturgii muzyki jazzowej i pop por. H.J. Burbach, Sacro-Pop, w: „Internationale katholische Zeitschrift" 3 (1974) 91-94. S. 94: „Udający tutaj awangardo-wość «sacro-pop» jest produktem "reglamentującej kultury masowej*, która reprodukuje tani gust niewybrednej konsumpcyjnej publiczności". Tenże, Aufgaben und Versuche, w: R.G. Fellcrer (wyd.), Geschichte der katholischen Kirchenmusik II (Kasscl 1976) 395-405. Podsumowująca ocena s. 404: „Jest to muzyka, która przede wszystkim w swoim «rytmie» zmierza do coraz dalej posuniętej likwidacji indywiduum, i to w świecie, który w związku z coraz większą koncentracją władzy przechodzi do zarządzania totalnego. Muzyka staje się ideologią. Steruje ona, kieruje, filtruje i łączy w jedno pozbawiony początkowo kierunku strumień odczuć. Zacieśnia go i sprowadza do wzorca stereotypowych przeżyć".
6 czerwca 2014, 14:01
Joseph Ratzinger „Nowa Pieśń dla Pana”, str 193-194 za: http://misjakultura.blogspot.com/2013/01/zy-rock.html
B
bz
6 czerwca 2014, 13:52
i jeszcze moje absolutne prywatne zdanie - wolę śpiewającą zakonnicę (nawet jak nie śpiewa Barki, Zwiastunom z Gór etc.) niż faceta z brodą w obcisłej sukni!
D
Daniel
6 czerwca 2014, 13:50
Jak czytam te komentarze to na prawdę, nie mogę uwierzyć. Ilu ludzi czeka na coś pozytywnego by dać "strzałkę dół" i na coś negatywnego, by dać "strzałkę w górę". Bóg nam mówi że mamy kochać nieprzyjaciół, a my nie potrafimy kochać tak pięknych osób jak siostra Krystyna... Niech Was wszystkich Pan Bóg błogosławi. :)
K
kP
6 czerwca 2014, 13:52
kochać, ale to nie znacz mieć swojego zdania na dany temat. zresztą dotykający każdego chrześcijanina
B
bz
6 czerwca 2014, 13:46
to patologiczne, ale my katolicy lepiej wypadamy w sytuacjach gdy się słyszy o Pralniach Magdalenek itp. sprawach - wtedy możemy się po prostu 'z czystym sumieniem zamknąć' bo trochę nam głupio. A jak ktoś działa, rozwija talenty... ale robi coś co nie przystaje do 'naszej jedynie słusznej wizji księdza/zakonnicy/ministranta/pani z kościelnego sklepiku' to 'sumienie' nam nie pozwala nie krytykować
N
Nikola
6 czerwca 2014, 13:45
W końcu jakiś racjonalny artykuł o siostrze Chrisitinie! Chwała Panu! :) 
6 czerwca 2014, 13:31
> Dlaczego tak trudno nam cieszyć się z dobrych rzeczy, które dzieją się w Kościele i w ogóle na świecie? Może przez wydźwięk 8 Błogosławieństw? Ni cholery nie widzę tam żadnego błogosławieństwa życia lekkiego, łatwego i przyjemnego. "Błogosławieni którzy się smucą" w nowoczesnej interpretacji znaczy błogosławieni, którzy się cieszą, a smutasy swoim ponuractwem sami się oddzielają od Chrystusa!
6 czerwca 2014, 13:36
Szczegónie tych zapisanych u Łukasza.
K
kP
6 czerwca 2014, 13:44
popadanie w skrajności. we wszystkim należy zachować umiar... ale niektórym trudno to wytłumaczyć
I
Izabel.a
6 czerwca 2014, 13:45
ale też w ewangeli Jana pisze "Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości. Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce." :)
6 czerwca 2014, 14:30
Pan widzi w artykule(-ułach) Pana Żyłki (czy Deonu) umiar i wyważenie, czy natrętne stręczenie 'radościzmu'?
6 czerwca 2014, 14:31
Za wysoko dla mnie Pan aluzjami strzela :S
6 czerwca 2014, 16:34
Piotrze - to nie aluzja.. Łk 6 25b-26
6 czerwca 2014, 16:42
Znaczy byłem nadmiernie podejrzliwy spodziewając się drugiego dna :S Chyba powinienem trochę terapii Pana Żyłki sobie zaaplikować
6 czerwca 2014, 17:17
To może Pani zajrzy do Mistyków co dla Nich jest tym życiem w obfitości i czy to jest aby na pewno brykanie i śpiewanie?
M
MJ
6 czerwca 2014, 13:28
Siostra Cristina daje tyle radości ! nie rozumiem jak ktoś może to krytykować. Miała tyle odwagi , aby wyjść do tylu ludzi i głosić Pana :) Proszę Was ludzie zobaczcie w tym wielkie dobro a nie szukajcie podtekstów. Jest bardzo dobrym głosicielem Bożej Miłości ! Dziękuję DEONowi za wtsawianie filmików z jej występami,  dawała dużo radości w każdym dniu ! Pozdrawiam
K
kP
6 czerwca 2014, 12:57
jednakże są pewne rzeczy, zachowania, które nie przystoją siostrze zakonnej czy księdzu i chyba niema co do tego żadnych wątpliwości ;)
Piotr Żyłka
6 czerwca 2014, 12:59
Oczywiście, ale żadnej z tych rzeczy nie zaobserwowałem u siostry Cristiny :)
K
kP
6 czerwca 2014, 13:05
widocznie moje postrzeganie kościoła różni się od Pańskiego spojrzenia na jego problemy 
M
M
6 czerwca 2014, 13:06
Kompletnie nie znasz zycia zakonnego i obrazasz inne siostry. Modlitwa do Ducha sw. i Tobie sie przyda...aha i nie wykorzystuj autorytetu Papieza...
Piotr Żyłka
6 czerwca 2014, 13:08
O mogę wiedzieć w jaki sposób obraziłem inne siostry?
K
kP
6 czerwca 2014, 13:10
jeśli kobieta się zdecydowała na życie zakonne powinna przyjąć je jakie jest a nie szukać "uciech" w programach rozrywkowych. 
M
M
6 czerwca 2014, 13:11
Pomysl sam...ale przeczytaj dokladnie co napisales...
Piotr Żyłka
6 czerwca 2014, 13:13
No ale jakie jest to życie zakonne? Gdzie jest powiedziane, że siostry (pomijam klauzurowe; Chwała Panu za nie i za to co robią!) nie mogą wychodzić do świata i wykorzystywać swoich talentów do ewangelizacji?
K
kP
6 czerwca 2014, 13:19
podporządkowane regule to przede wszystkim. nie wiem czy robienie show, chwilowej atrakcji dla gawiedzi można nazwać ewangelizacją, ciekaw jestem ile osób nawróci, przywróci do wiary jej show... siostra- zakonnica to powinna być zakonnica, a nie gwiazda ze szklanego ekranu
T
tomtom
6 czerwca 2014, 13:26
W Wielkopostnych emisjach programu rozrywkowego z udziałem siostry Cristiny jak rozumiem nie „zaobserwował” Pan redaktor nic niewłaściwego…? No cóż- jak się „odwołało” Wielki Post to i trudno się dziwić… Pytanie co stało się przyczyną Pańskiej „ślepoty”… bo do czego ona prowadzi raczy Pan prezentować  w większości swoich tekstów… A jako się rzekło o Duchu Św. to niech łaskawy Pan Bóg obdarzy Pana wszystkimi siedmioma Darami Ducha Św. Pozdrawiam
Piotr Żyłka
6 czerwca 2014, 13:27
Po pierwsze: nie nazywaj ludzi "gawiedzią". Chrześcijaństwo uczy nas przecież szacunku dla KAŻDEGO człowieka. Po drugie: i ja i Ty nie mamy pojęcia jak wiele dobra przyniosły jej występy. Może zamiast krytykować, pomódlmy się, żeby te owoce były jak największe?
W
Wojciech
6 czerwca 2014, 13:28
Jak może Pan widzieć zachowania nie licujące z zachowaniem zakonnicy skoro chciałby Pan wywrócić instytucje zakonów jako takich ? Nie chciałby Pan ? Wszystko co je stanowi : od konstytucji i reguł , poprzez cel , na srodkach skończywszy jest dla Pana tematem kiepsko zaowalowanej kpiny.  Jak takiemu "pryszczatemu" wyjasnić że kontemplacja to nie "siedzenie cicho w klasztorach" ? A posługa tych sióstr , nawet w najbardziej prozaicznych czynnosciach czynionych wobec swiata jako wzór oddania Chrystusowi buduje głęboki szacunek i wdzięcznosć - nie tylko wierzących ( niech Pan wspomni tysiace siostr posługujących w szpitalach , przytułkach i niech im Pan powie że uprawiaja masochizm). Panu się myli ewangelizacja z akwizycją.
B
Barbara
6 czerwca 2014, 13:30
Zyjemy w innym swiecie niz nasi przodkowie. Chcac dotrzec do serc mlodych ludzi naszego wieku , musimy miec cos z nimi wspolnego. W Afryce niekiedy ksieza wprowadzaja instrumenty i muzyke tubylcow do kosciola po to, by religia chrzrescijanska nie jawila sie jako religia obcych. Siostra zaszokowala mnie w pierwszej chwili, nie jestesmy przyzwyczajeni do takich obrazow. Jednak wzruszylam sie mysla, ze pokazala wielu mlodym dziewczynom, ze mozna kochac Boga i normalnie zyc. Podczas swoich wystepow nie zmienila ubioru, stylu tanca, zachowania. Wciaz jawila sie jako skromna siostra zakonna o pieknym, podziwianym przez wszystkich, glosie. Chcialabym jeszcze dodac, ze w Ameryce ksieza wychodza na ulice starajac sie dotrzec z Dobra Nowina do jak najszerszego grona ludzi. Pamietam historie przewodnika duchowego, ktory strojem i zachowaniem na pierwszy rzut oka nie roznil sie od mlodych z "zaniedbanych" srodowisk. Pozdrawiam.
P
panna.s
6 czerwca 2014, 13:35
@kP Mnie zewangelizowała. Mówię to jako katolik, i jako człowiek, który rozumie "ewangelizację" jako niesienie Dobrej Nowiny. Siostra Christina pokazała mi, że człowiek Ewangelii nie powstydzi się jej nigdy, bo Pan jest z nim, i tylko od Pana mam wszystko, co mam. S. Christina nigdy nie ukrywała, że jest siostrą, ba! podkreślała na każdym kroku relację z Panem. I, co jest dla mnie cholernie ważne, sprawiła, że ludzie usłyszeli "Ojcze nasz", tysiące ludzi, może pierwszy raz od dawna. Duch święty tchnie kędy chce. Nie musimy rozumieć wszystkiego, wystarczy otworzyć głowę i dopuścić do siebie fakt, że każdy z osobna przeżywa swoje powołanie. Na chwałę Pana. No, i módlcie się za nią, strzeżonego Pan Bóg strzeże. :)
K
kP
6 czerwca 2014, 13:38
trochę nie rozumiem pokrętnej Pana logiki... ja mam się modlić- okej. ale dlaczego siostra ma robić karierę skoro zapewne ślubowała, posłuszeństwo, czystość...? świeccy mają być pokorni, żadnego prawa głosu, mają klęczeć i klepać "zdrowaśki", a siostry z tego zwolnijmy bo woli poskakać na scenie w imię ewangelizacji. myślę że więcej "owoców" przyniosło by dla kościoła wysłanie jej na misje a nie robienie przez niej kariery w TV, gdzie w rzeczywistości będzie bohaterką jednego sezonu
I
Izabel.a
6 czerwca 2014, 13:47
To co piszesz jest niedorzeczne. Trzeba wyjść ewangelizować w świat a nie tylko "klepać" jak to powiedziałeś zdrowaśki. 
6 czerwca 2014, 13:50
Jaką karierę? Udział w programie TV to żadna kariera. Gdzie złamała ślub czystości? Skąd Pan/Pani wie, jakie owoce przyniesie jej występ? Kto każe świecikim klęczeć i klepać "zdrowaśki". No i "Kościół" piszemy w tym znaczeniu z wielkiej litery.
K
kP
6 czerwca 2014, 13:51
nie możemy wilowiekowej tradycji kościoła przekreślać w imię neońskiej ewangelizacji, czy zdobywania posłuchu u "młodych" ludzi. myślę że nie tędy droga. przez takie zachowania kościół się ośmieszy.chrześcijanin powinien świadczyć o Chrystusie a śpiewanie świckich "kawałków" jakim jest świadectwem? o czym świadczy?
6 czerwca 2014, 13:55
Dużo złoścliwości, mało konkretów w Pana wypowiedzi. Jak ktoś chce zaobserwować, jak Pan pisze, coś niewłaściwego, to zapewne znajdzie Pan to i u Ojca Świętego. Pewnie u św. Jana Pawła II też znalazłoby się kilka "niewłaściwych" gestów. Ludzie, zdecydujcie się, albo liczy się dla Was Niebo, albo faryzejskie przestzreganie litery prawa i pouczanie zakonnic, jak ma wyglądać ich życie zakonne.
K
kP
6 czerwca 2014, 13:55
napisane było z nutką ironi :P
Z
zyta
6 czerwca 2014, 13:57
Zazdrość przemawia przez Ciebie. Smutne to.
K
kP
6 czerwca 2014, 13:58
autor artykułu sugeruje modlitwę- w komentarzach do mnie ;) a czy znane są Panu/Pani grzechy cudze- Kościół Katolicki o nich naucza. polecam się zapoznać. kościół pisałem małą literą bo na szybko :P
K
kP
6 czerwca 2014, 14:01
poczym to widać?
S
sawka
6 czerwca 2014, 14:07
Strasznie trudno w pani/a kp komentarzach dostrzec choc cien milosci Boga czy radosci dziecka bozego.Przeciwnie wieje lodem , sypia sie gromy ...i pycha wylewa sie z kazdego slowa.Chcialby pan/i kazdemu wskazac miejsce w szeregu i upokorzyc bo pan/i wie najlepiej i jest najmadrzejszy/a?Zapewne to ta zakonnica z radoscia i miloscia , dzielaca sie talentem jakim obdarzyl ja Bog zdziala wiecej dobrego niz pan/i swoja gorycza i pycha.
K
kP
6 czerwca 2014, 14:09
wcale nie robisz inaczej ode mnie w takim razie
T
tomtom
6 czerwca 2014, 14:32
Drogi Panie- Radosne podrygi w jakimkolwiek „teleturnieju” w czasie postu i pokuty nie licują z katolicką postawą. Co w wykonaniu zakonnicy było dla mnie szokujące… „Jak ktoś chce zaobserwować” naiwność (w najlepszym wypadku) siostry Krystyny to ją zaobserwuje, nie musi się zbytnio wysilać a zwrócenie uwagi na problem wynikać będzie z troski i właściwie rozumianego miłosierdzia… Uważam natomiast że lepiej jest coś „zaobserwować” i skrytykować  niż wypierać i udawać że wszystko jest OK- bo przecież jest COOL... tym bardziej że moja krytyka nie jest skierowana do zakonnicy a do jej czynów i mam szczerą nadzieję że kiedyś to zrozumie… (Pan również…)
S
seder
6 czerwca 2014, 15:07
"Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie." (Mt 6,17-18) a skąd wiesz ~tomtom ,że s.Cristina nie pościła? niesienie dobrej nowiny światu też może być Postem... może ją to bardzo dużo kosztowało żeby tam być i może było to dla niej trudne? nie wiemy tego...więc nie osądzajmy jej serca.  Jezusa który szedł do grzeszników, do faryzeuszów, żeby z nimi "ucztować" też krytykujesz? bo to właśnie przez tę obecność, przez wejście w kontakt z nimi, mógł im ogłosić dobrą nowinę i wezwać do nawrócenia... pozdrawiam i życzę dobrych refleksji...
T
tomtom
6 czerwca 2014, 15:23
seder, oceniam konkretne czyny, intencji nie znam ale wg mnie to naiwność lub zła wola- (wolałbym oczywiście to pierwsze)... Dobrymi zaś chęciami to wiemy co jest wybrukowane... Twoja misterna próba "podciągnięcia" występów w teleturnieju ze śpiewem "Girls just want to have fun" na ustach pod wyrafinowaną formę pokuty nie wymaga komentarza... Ja mam znacznie prostszy sposób interpretacji faktów... Wielka Środa to wspomnienie zdrady Jezusa przez Judasza więc i skojarzenia miałem odpowiednie...