Co nie pozwala mi cieszyć się ze zwycięstwa s. Cristiny?

Co nie pozwala mi cieszyć się ze zwycięstwa s. Cristiny?
(fot. EPA/MATTEO BAZZI)

Kibicowałem jej od samego początku. Podkreślałem, że powinniśmy się od niej uczyć. Teraz wygrała i na koniec zrobiła coś niesamowitego. Powtórzę to jeszcze raz: siostra Cristina zmiażdżyła system. Smucą mnie jednak reakcje, które towarzyszyły jej występom. Niestety, były to reakcje katolików.

Po jej pierwszym występie w programie "The Voice of Italy" napisałem tekst "Być jak siostra Cristina". Postawiłem w nim taką tezę: uczmy się od niej, obserwujmy dokładnie jej zachowanie, spójrzmy na to, jak w niekonwencjonalny sposób ewangelizuje, przekonajmy się, że możemy wykorzystywać nasze pasje do dzielenia się Dobrą Nowiną. Nie obrażajmy się na zły świat i wrogie media, ale idźmy tam i dzielmy się naszą wiarą. Symbolem takiego sposobu myślenia stała się dla mnie ta przesympatyczna, uśmiechnięta włoska zakonnica.

Już wtedy rozległy się głosy narzekania, powątpiewania, krytyki, a nawet ostrych ataków: Ona się sprzedała; Nie wie, co robi; Tak się nie zachowuje chrześcijanin; To ma być ewangelizacja?!; Zakonnica tak nie może; Pogubiła się!; Na bank odejdzie z zakonu; Ej, nie promuj już jej; To jest nudne; Nie stawiaj Cristiny za wzór... Takich komentarzy było niestety mnóstwo. Bardzo to smutne, że wielu chrześcijan nie potrafi się cieszyć z sukcesu "naszej dziewczyny" .

Niektórzy opierali swoją linię krytykanctwa i marudzenia na kontestowaniu tej radości z sukcesu. Bo przecież zakonnicy nie powinno zależeć na sukcesie, popularności i blasku fleszów. Ona powinna cicho siedzieć w klasztorze i się modlić. Zresztą ona wcale w tym programie nie ewangelizuje, tylko robi karierę.

DEON.PL POLECA

Zacznijmy od ewangelizowania. Siostra Cristina obaliła te wszystkie zarzuty swoim wystąpieniem po odebraniu nagrody za zwycięstwo w programie. Na zakończenie powiedziała: "Mam marzenie: moja obecność tutaj nie powinna być skierowana na mnie, ale na Tego, który jest w górze. Dlatego ostatnie podziękowanie kieruję właśnie do Tego, który jest w górze. Moje marzenie jest takie, abyśmy wszyscy razem powiedzieli Ojcze nasz. Możemy chwycić się za ręce, chcę aby Jezus wszedł również tutaj". Chwilę później marzenie siostry Cristiny stało się rzeczywistością.

Drugą ważną kwestią, na którą warto zwrócić uwagę przy tej okazji, jest obraz zakonnicy w naszym "katolickim" społeczeństwie. Nie rozumiem, jak można wymagać, żeby siostry nie robiły nic innego jak tylko modliły się, gotowały i siedziały cicho w w klasztorach. Taki sposób myślenia jest po prostu chory. Powołanie do życia konsekrowanego nie jest formą masochizmu. Przeciwnie. Jezus zawsze powołuje nas do życia w pełni i radości. Siostry nie muszą rezygnować z realizowania swoich pasji. Oczywiście, ich życie po wstąpieniu do zakonu się zmienia, ale nie jest to zmiana spod znaku "siedź cicho i nawet nie myśl o robieniu czegoś niekonwencjonalnego i kreatywnego". To jest jakieś fatalne nieporozumienie.

Wracając do "życzliwych" katolików, którzy na każdym kroku wyrażali swoją niechęć do występów siostry Cristiny. Patrzę na jeden z programów z jej udziałem i nie wiem, jak oglądając jej występ, można się oburzać, a nie dostrzegać tego, że ona właśnie wyznaje publicznie, przed całym światem (!) miłość Panu Bogu.

Ktoś pewnie powie, że zwracam uwagę wiecznym krytykantom, a sam również piszę krytyczne teksty. To fakt. Moje felietony na portalu DEON.pl często są krytyką czegoś, co się dzieje w Kościele, ale taka jest natura publicystyki. Moim obowiązkiem jest komentowanie rzeczywistości, którą widzę i nie przymykanie oka na coś niepokojącego, tylko dlatego że "nie można podnosić ręki na swoich". Ale prawda jest taka, że znacznie więcej swojego czasu i energii poświęcam na promowanie rzeczy pozytywnych, radosnych i pięknych, jakie cały czas dzieją się w Kościele. Jeśli ktoś nie wierzy, to zapraszam na Projekt faceBóg albo na mojego bloga.

Dlaczego tak trudno nam cieszyć się z dobrych rzeczy, które dzieją się w Kościele i w ogóle na świecie? Widać to wyraźnie od początku pontyfikatu papieża Franciszka, widać to również teraz przy okazji fenomenu włoskiej zakonnicy. Tymczasem te dwie osoby, swoim sposobem działania zrobiły dla Kościoła ogromną i niesłychanie ważną robotę.

Za chwilę będziemy przeżywać Zesłanie Ducha Świętego. Dobrze by było, gdybyśmy pomodlili się o to, by Duch napełnił nasz Kościół radością i otwartością. Ja w każdym razie ponownie będę o to prosić.

Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg i papieskiego profilu Franciszek. Jego projekty można znaleźć na blogu autorskim

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co nie pozwala mi cieszyć się ze zwycięstwa s. Cristiny?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.