Co oznacza płacz Franciszka w Santiago?

(fot. praszkiewicz / Shutterstock.com)

Czy papieskie łzy w czasie spotkania z ofiarami wykorzystania seksualnego przez duchownych nie są przypadkiem wyrazem bezsilności wobec tak drastycznego i dotkliwego zła, z którym zmaga się od pewnego czasu wspólnota Kościoła?

Zanim papież Franciszek wyruszył w poniedziałek w swoją szóstą podróż do Ameryki Łacińskiej komentatorzy dywagowali m. in., czy ostatecznie w programie jego pielgrzymki znajdzie się spotkanie z ofiarami wykorzystania seksualnego przez duchownych. Okazało się, że do spotkania doszło bardzo szybko, bo już we wtorek. Miało ono miejsce w nuncjaturze apostolskiej w Santiago, gdzie Franciszek mieszkał w czasie wizyty. Odbyło się bez kamer i wszędobylskich przedstawicieli mediów, nastawionych najczęściej na sensację i budzenie płytkich emocji.

O tym, że do spotkania doszło, poinformował watykański rzecznik Greg Burke. Podkreślił, że rozmowa miała charakter ściśle prywatny. Relacjonując krótko przebieg wydarzenia stwierdził, że pokrzywdzeni opowiedzieli Papieżowi o swych cierpieniach, natomiast Franciszek "wysłuchał, modlił się i płakał wraz z nimi".

DEON.PL POLECA

Dla niejednego mogło to dziwnie zabrzmieć. "Płakał wraz z nimi"? Czy to właściwa reakcja Następcy św. Piotra na ogrom zła, jakiego doświadczyli ci ludzie ze strony reprezentantów Kościoła, ze strony tych, którym zaufali, oczekując od nich miłości i bezpieczeństwa, a nie bezwzględnego wykorzystania? Czy nie właściwsze byłoby, gdyby zagrzmiał właśnie w bezpośrednim kontakcie z ofiarami strasznych nadużyć radykalnym potępieniem czynów i ludzi, którzy je skrzywdzili na całe życie, także w sferze duchowej? Czy nie powinien napiętnować, wybuchnąć szczerym gniewem, obiecać na wszystkie świętości, że każdy duchowny, który w jakikolwiek sposób miał udział w krzywdzeniu dzieci, zostanie wytropiony i surowo ukarany? Czy nie to dałoby pokrzywdzonym satysfakcję i poczucie, że wreszcie doczekali się sprawiedliwości? Czy papieskie łzy nie są przypadkiem wyrazem bezsilności wobec tak drastycznego i dotkliwego zła, z którym zmaga się od pewnego czasu wspólnota Kościoła?

Aby zrozumieć zachowanie papieża Franciszka podczas spotkania z z ofiarami wykorzystania seksualnego przez duchownych, trzeba przypomnieć, jakie znaczenie przywiązuje on do łez. Jaką wartość przypisuje "zdolności do płaczu". Co ciekawe, na jej potrzebę zwraca uwagę zwłaszcza kapłanom. W 2014 roku podczas spotkania z rzymskim duchowieństwem postawił wprost pytanie, czy jego uczestnicy płaczą czy już zatracili zdolność płakania. Przypomniał modlitwę o dar łez, która kiedyś znajdowała się we Mszale. Porównywała ona łzy do wody, która wypłynęła ze skały, gdy Mojżesz uderzył w nią na polecenie Boga. "Ilu z nas płacze wobec cierpienia dziecka, wobec zniszczenia rodziny, wobec wielu ludzi, którzy nie znajdują drogi? Płacz dzisiaj… Płaczesz za twój lud?" - pytał Franciszek.

Rok później znów mówił do księży o łzach. Komentując odczytywany w Środę Popielcową fragment Księgi Joela powiedział m. in.: "Prorok podkreśla szczególnie modlitwę kapłanów, zauważając, że powinny jej towarzyszyć łzy. Warto, abyśmy wszyscy, a zwłaszcza my kapłani, na początku Wielkiego Postu, prosili o dar łez, aby uczynić naszą modlitwę i naszą drogę nawrócenia coraz bardziej autentyczną, bez obłudy. Warto, abyśmy postawili sobie pytanie: czy płaczę, czy papież płacze, czy kardynałowie płaczą, czy biskupi płaczą, czy osoby konsekrowane płaczą, czy kapłani płaczą? Czy płacz jest w naszych modlitwach?". Dodał, że że obłudnicy nie potrafią płakać. "Zapomnieli, jak się płacze. Nie proszą o dar łez".

Płacz Franciszka podczas spotkania z ofiarami wykorzystania seksualnego przez ludzi Kościoła jest czymś więcej niż gestem współczucia. Jest objawem szczerego żalu, pragnienia nie tylko potępienia i naprawienia zła, ale zdecydowanego jego odrzucenia. Jest wyrazem nawrócenia.

Zanim doszło w Chile do spotkania z pokrzywdzonymi, Papież zdążył dwa razy w ciągu niewielu godzin publicznie w ostrych słowach mówić o skandalu pedofilii - w przemówieniu do władz kraju oraz podczas spotkania z duchowieństwem w katedrze w Santiago. Jednak pełny sens jego słowa zyskały dopiero poprzez dar łez, w czasie spotkania z nuncjaturze. Dlatego Franciszek "wysłuchał, modlił się i płakał wraz z nimi". By nie było wątpliwości, że w tym przypadku chodzi o nawrócenie bez obłudy.

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co oznacza płacz Franciszka w Santiago?
Komentarze (21)
M
Marek
23 stycznia 2018, 11:37
Ksiądz jako przewodnik, wzór dla innych powinien być poza podejrzeniami.  ​A propos bpa chilijskiego - brak dowodów? A w takim razie po co jest sąd kościelny? To Kościół nie ma instrumentów, żeby oczyścić lub potwierdzić oskarżenia? ​"To do "roboty".  
Zbigniew Ściubak
20 stycznia 2018, 14:42
Drogi księże Arturze! Określenia "płakał wraz z nimi" nie należy - prawdopobnie - oczytywać w sensie literalnym, to znaczy uczestnikom leciały łzy i rozlegał się szloch. Nie można jednak wykluczyć pojawienia się łez. Płacz oznacza zawsze jedno - ból psychiczny. Moim zdaniem, nie należy słowom "zdolność do płaczu" w żadnym wypadku przypisywać (tu ponownie) znaczenia literalnego! Nie chodzi o to, by faceci ronili łzy. Nie chodzi o to, by łatwiej albo częściej płakali. To nonsens i propagowanie płaczu jako wartościowej reakcji na rzeczywistość jest piękne w damskim pojmowaniu świata, ale już nie w męskim. Papieżowi chodzi - myślę - o doświadczenie i realne współodczuwanie bólu. To współodczuwanie sprawia, że pasterz jest naprawdę ze swoim ludem oraz daje mu motywację do działania. A teraz zejdźmy na moment z obłoków na ziemię i zapytajmy, jak to było z abp. Petzem w Polsce. Otóż... papież święty Jan Paweł wysłał komisję celem zbadania sprawy, bo dowiedział się o zdarzeniach - i tu uwaga - od osoby świeckiej i to kobiety. I teraz dalej - moglibyśmy bez trudu po nazwiskach hierarchów, którzy wiedzieli, a ukrywali zjawisko molestowania seksualnego kleryków przez odsuniętego arcybiskupa. I co? I co teraz? Pozostaje chyba płacz... I tu właśnie kłania się zdolność do płaczu rozumianego jako zdolność do realnego współodczuwania bólu, która karze właśnie działać, bo się jest razem z pokrzywdzonymi.
Zbigniew Ściubak
20 stycznia 2018, 14:45
W słowie "karze" jest oczywiście błąd ortograficzy! Skandal!
MA
Marian a
20 stycznia 2018, 13:21
co oznacza ten płacz? NIC.
MR
Maciej Roszkowski
20 stycznia 2018, 12:55
Płacz i współczucie to jedno. Bezwzględna walka z patologiami to drugie. Tego drugiego bardzo mi brakuje.
Oriana Bianka
20 stycznia 2018, 12:43
Papieżowi Franciszkowi życzę siły i mądrosci w walce z pedofilią w Kosciele, wyjatkowo odrażajacym zjawiskiem. Myślę, że łzy ne oznaczją słabosci, lecz smutek z powodu grzechu pedofilii w Kosciele i współczucie dla ofiar.
20 stycznia 2018, 12:55
Łzy są tu nie tyle oznaką współczucia dla ofiar a współodczuwania z ofiarami, a to jest coś znacznie więcej.
Oriana Bianka
20 stycznia 2018, 16:14
Zdradź zatem, co jeszcze w tych łzach widzisz.
20 stycznia 2018, 22:28
A co może być większego w tej sytuacji od współodczuwania?
20 stycznia 2018, 12:10
Ksiadz Krzysztof Litwa zabil Roberta Wojtowicza. Dlaczego s ram na grobie ksiedza Kazimierza Janczarza? - odpowiada siostra Judyta Pudelko PDDM https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/krakow/ksieza-ukrywaja-prawde-o-smierci-roberta-wojtowicza-z-krakowa/shrq6ke     Czytaj równiez http://www.se.pl/wiadomosci/swiat/wielkie-orgie-w-watykanie-egzorcysta-ojciec-amorth-twierdzi-ze-w-watykanie-wykorzystywano-dzieci_258537.html oraz odbierz cudowny skraweczek relikwii ktorymi sobie w d upach grzebali znani homoseksualisci o. Tomaszek i o. Strzalkowski, meczennicy franciszkanscy z Peru.
ZZ
z z
20 stycznia 2018, 10:40
Nie wierzę w ani jedno słowo i gest tego fałszywego proroka
20 stycznia 2018, 09:51
Można też płakać z wdzięczności, dzieje się tak wtedy kiedy otrzymuje się dar, który człowieka przerasta. Łzy są jednocześnie wyrazem skruchy, która jest odpowiedzią na dar.
20 stycznia 2018, 12:02
Ile ty masz lat kobicino?
20 stycznia 2018, 12:08
Tyle samo co pani minus 10.
20 stycznia 2018, 12:18
.
20 stycznia 2018, 12:25
Ja napisałam w oparciu nie o czyjeś doświadczenia z Wikipedii a swoje własne. Odniosłam się do daru łez w ogóle, a nie opisanej tu sytuacji. Nie byłam nigdy molestowana, może pani tak skoro takie oburzenie. Papież też nie napisał o darze łez w kontekście molestowania tylko w ogóle. Wiek nie ma tu nic o rzeczy. Swoją wybitną wulgarnością chce mnie pani poniżyć a to świadczy o pani niedojrzałości.
20 stycznia 2018, 22:52
.
20 stycznia 2018, 23:06
Magdalena a w awatarze zdjęcie mężczyzny? Ktoś naprawdę daje się na to nabrać? Proszę pamiętać, że tylko to się liczy co służy przyszłemu życiu. A pani życie marnuje.
20 stycznia 2018, 23:12
.
21 stycznia 2018, 01:24
.
20 stycznia 2018, 09:36
Na chwile odezwalo się sumienie i stąd ten płacz.