Co w nas zostanie po ŚDM?

(fot. Michał Lewandowski)

Tego, co się zobaczyło, nie da się "odzobaczyć", tego, co się usłyszało, nie od się "odusłyszeć". To w nas jest. Może zblaknąć, przykurzyć się, ale będzie to w wielu z nas tkwić i wpływać na życie.

Dawno, dawno temu hitem był w Polsce śpiewany przez Mieczysława Fogga wiersz Juliana Tuwima "Co nam zostało z tych lat?". Utwór z tęsknym tonie analizuje pozostałości "miłości pierwszej". "Czy szczęście to, czy śmierć, czy serdeczny żal, to na zawsze nasze już jest" - konstatuje autor. Przyszła mi na myśl ta niezwykle niegdyś popularna piosenka, gdy zobaczyłem opublikowany właśnie przez CBOS sondaż na temat "Co pozostało po Światowych Dniach Młodzieży 2016?".

Przyszło mi również do głowy pytanie o sens takiego badania zaledwie miesiąc po zakończeniu imprezy i wyjeździe papieża Franciszka z Polski. Wydawałoby się, że to o wiele za wcześnie. Wspomnienia tak ważnego wydarzenia powinny być wciąż żywe i gorące. Emocje nie powinny wygasnąć, a słowa i rozmowy stracić ani odrobiny blasku i znaczenia. Zdałem sobie jednak sprawę, że być może takie wątpliwości miałby sens jeszcze w czasach, gdy Fogg bił rekordy popularności. Dzisiaj tempo życia (nie tylko za sprawą mediów) jest tak wielkie, natłok wrażeń, przeżyć, wiadomości, jest tak ogromny, iż to, co się zdarzyło trzydzieści dni temu to już odległa przeszłość. Zwłaszcza wtedy, gdy nie brało się udziału w zdarzeniu osobiście.

To ważne. To jedna z bardzo ważnych obserwacji, wiążąca się z sondażem na temat "pozostałości" po ŚDM i papieskiej pielgrzymce do naszej Ojczyzny. "Większość Polaków nie widziała w tych dniach Papieża bezpośrednio: w Mszy św. lub innym wydarzeniu z jego udziałem brało udział 2 proc. badanych" - informuje CBOS. To spostrzeżenie karze się zastanowić nad tym, dla jak wielu Polaków były to wydarzenia o charakterze osobistego doświadczenia. Nie twierdzę, że nie da się dogłębnie przeżyć papieskiej wizyty tylko za pośrednictwem telewizji czy Internetu. Jednak przy takim zapośredniczeniu trudniej o osobiste zaangażowanie. Łatwiej o przeżycie powierzchowne, które co prawda rozbudza silne emocje, ale nie zapada mocno w pamięć i nie wpływa na życie. Warto mieć tego świadomość przy późniejszych analizach konsekwencji pobytu Franciszka w Polsce.

Mam wrażenie, że Papież zdawał sobie z tego sprawę i dlatego włożył maksimum wysiłku w starania, aby jego przekaz, niezależnie od drogi, którą docierał do ludzi, pozostał w nich na dłużej, jako poważny, życiowy i pomocny. Franciszek starał się unikać sytuacji i słów, które mogłyby się stać tylko łatwą, ale nietrwałą, wręcz ulotną częścią medialnego kontentu. Myślę, że w tej dziedzinie odniósł duży sukces. Zapamiętaliśmy konkrety. Np. porady małżeńskie (to zdumiewające, jak wielu nie tylko je zapamiętało, ale stara się wcielić je w życie), czy mobilizujące wezwanie, aby "wstać z kanapy", które wręcz weszło już do języka jako zwrot przywołujący konkretne odniesienie.

W kontekście osobistego doświadczenia najnowszy sondaż CBOS na temat ŚDM i wizyty Franciszka pokazuje, jak ważną częścią wydarzenia były Dni w Diecezjach. To dzięki nim dla wielu Polaków ŚDM nie okazały się znaczącym, ale jednak odległym wydarzeniem, odbywającym się w jednym z miast na południu Polski, lecz stały się własnym doświadczeniem i spotkaniem. "Ci, którzy mieli jakikolwiek bezpośredni kontakt z pielgrzymami przybyłymi na ŚDM, stanowią ponad jedną czwartą ogółu dorosłych (29 proc.)" - informuje podsumowania badania. Co prawda dla większości kontakty z pielgrzymami przybyły z całego świata nie nabrały charakteru bliższych relacji, "większość spotkanych osób pojawiła się w życiu respondentów tylko na chwilę", jednak bezpośredni kontakt z podzielającymi tę samą wiarę i ten sam system wartości przybyszami z innych krajów, kontynentów, kultur, ma bardzo duże znaczenie. Zwłaszcza, że odbywał się w ich własnej miejscowości, parafii, a nawet w ich domu. Doświadczyli u siebie powszechności i różnorodności Kościoła. A także, co również nadzwyczaj istotne, przekonali się, że jest to Kościół pełen radości, życzliwości, miłości i nadziei. Że inny, nie znaczy wrogi, groźny, niebezpieczny.

Światowe Dni Młodzieży i pielgrzymka papieża Franciszka mogą się stać dla wielu polskich katolików wydarzeniem, które pozostanie w nich na całe życie, a nie tylko na chwilę. To jest już nasze. Tego, co się zobaczyło, nie da się "odzobaczyć", tego, co się usłyszało, nie od się "odusłyszeć". To w nas jest. Może zblaknąć, przykurzyć się, ale będzie to w wielu z nas tkwić i wpływać na życie.

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Co w nas zostanie po ŚDM?
Komentarze (3)
Monika
15 września 2016, 09:18
Nie da się o takich wydarzeniach mówić ogólnie - co w "nas" zostanie, albo, że "nic w nas nie zostało". Dla kogoś te ŚDM były wydarzeniem, które nic nie zmieniło, ale mogły też odmienić życie innej osoby. Tak zresztą jak z każdym innym wydarzeniem, papieskimi pielgrzymkami, pogrzebem Jana Pawła II czy z Jego kanonizacją. Jeśli będziemy patrzeć na "ogół" to na pewno się nic nie zmieni. Zmiana zaczyna się od jednostki; ode mnie. 
E
Ewcia
12 września 2016, 12:36
Tyle w nas zostanie, co po innych wydarzeniach. Przeżyliśmy wiele: pielgrzymki JPII, pielgrzymkę Benedykta, pogrzeb JPII i jego kanonizację, katastrofę smoleńską... O wszystkim się mówiło, że wyda wielkie owoce zjednoczenia ludzi, mądrości, zmiany życia. Ile z tego zostało? Wielkie G**.
KJ
k jar
10 września 2016, 21:15
Przy okazji tekstu przypomniała mi się sprawa niemieckiego kalendarza Coca-Coli z Santa Clausem z 1952 roku, którego przekaz monitowano do zjednoczenia Niemiec. Kościół będąc instytucją długiego trwania powinien mieć stałą i niezmienną sondażownię, która na bieżąco będzie śledzić wpływ poszczególnych wydarzeń na przekonania i postawy wiernych. CBOS miał monit pielgrzymek papieskich i można było z tego coś wysnuć, a tak to jest wróżenie z fusów. Jednorazowe badania pokazują tylko trendy, z tego o zmianach nie da się nic powiedzieć, a zwłaszcza, czy ziarno słowa wydaje plony, czy nie.