Co z tego (nie) wynika?

(fot. rlanvin/flickr.com)
Dominik Ciołek SJ

Za różnie motywowanymi żalami nad słabnącą frekwencją w kościołach, często kryje się uproszczenie, które zakłada, że im mniej ludzi na niedzielnych Mszach św., tym mniej wiary, ba, nawet dobra w Polakach. Tymczasem zaprzestanie wykonywania praktyk religijnych nie musi świadczyć o utracie wiary. Czasami, boleśnie, wskazuje na głód Boga i słabość człowieka, również i tego, który administruje instytucjami religijnymi.

Ostatnio opublikowane dane statystyczne nt. frekwencji na niedzielnych Mszach św. nie zaskakują. Choć do kościoła chodzi nas nieco mniej (41% w 2010 wobec 41,5% w 2009), to mimo wszystko nie zanosi się na poważne tąpnięcie, przynajmniej w najbliższym czasie. Jednak obserwując stały spadek liczby dominicantes na przestrzeni ostatnich 20 lat, należy spodziewać się utrzymania tendencji spadkowej.

Ponieważ wyniki najnowszych badań są podobne do statystyk powstałych po 1989 r., również liczne komentarze przypominają te, które do tej pory słyszeliśmy. Spadkowi frekwencji w kościołach sprzyja ciągła migracja ze wsi do miast i osłabienie więzi ze wspólnotą lokalną, szukanie klimatycznych kościołów i dobrych kaznodziejów poza macierzystą parafią oraz rosnący brak zainteresowania młodzieży religijnością zinstytucjonalizowaną, reprezentowaną w tym przypadku przez katolicyzm. Pomimo liczniejszych ostatnimi czasy powrotów, emigracja po 2000 r. objęła ok. 2 mln Polaków. Wśród młodych ludzi rośnie mobilność zamieszkania i pracy, i co za tym idzie, również większa niezależność w kwestiach moralnych i religijnych. Dlatego warto przyglądać się młodzieży, jako grupie wiekowej, w której spadek liczby dominicantes jest największy.

DEON.PL POLECA

Wierzymy nie tylko tak, jak się modlimy, ale przede wszystkim, tak jak żyjemy na codzień. Jeśli jest to prawdą, to klucza do oceny jakości naszej wiary należy szukać także poza ławkami kościoła. Socjologowie powiadają, że urodzeni w latach 80. ludzie „generacji Y” z bezprecedensową śmiałością przedstawiają swoje oczekiwania względem nowej pracy już podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Nie kryją, że praca jest dla nich jednym ze środków do realizacji ich wizji życia. Choć nie wyzbyci altruzimu, nigdy nie zapominają, jak zatroszczyć się o własne interesy. Pielegnują różnorakie hobby i podkreślają swoją niepowtarzalność . Zależność między tego rodzaju autonomią i asertywnością wobec przełożonych a subiektywizacją wiary jest bardziej niż oczywista. Młodzi ludzie są bardziej sceptyczni wobec autorytetów, i to nie z racji wieku, bo przecież zawsze tak było, ale dzięki będącemu już standardem wyższemu wykształceniu oraz coraz wcześniej zdobywanemu doświadczeniu na rynku pracy. Na płaszczyźnie religijnej, nowa mentalność skutkuje obserwowanym od pewnego czasu odpływem młodzieży od katolicyzmu i wzrostem zainteresowania innymi religiami i formami duchowości. Niesie to ze sobą nieuniknioną, bo skorelowaną z wcześniej wspomnianą moblinością i popularnością elektronicznych sposobów komunikacji, powierzchowność ocen i niestałość zaanagażowań, jednak z drugiej strony stwarza szanse na podejmowanie bardziej samodzielnych decyzji i praktykowanie katolicyzmu nie tylko z metryki urodzenia, ale także z wyboru.

Zwracając się ku całościowemu obrazowi możemy zapytać czy powolny spadek, albo jak kto woli, „mała stabilizacja” dominicantes, może świadczyć o jakości naszego życia religijnego? Myślę, że tak, o tyle o ile chodzenie do kościoła jest publicznym wyznaniem wiary, choć właśnie jakość tego wyznania trudno wykazać w ankietach czy liczeniach wiernych wychodzących z kościoła. To po pierwsze, bo jednoznacza ocena wiary i moralności opiera się badaniom statystycznym. Podobno jako naród jesteśmy przekorni wobec ankieterów i lubimy udzielać nieprawdziwe odpowiedzi, poza tym, na mszy św. można się znaleźć z bardzo różnych powodów. Po drugie, i jest to już większy problem, empiryczna weryfikacja wiary jest bardziej skomplikowana niż proste przełożenie dobrej intencji na dobre uczynki. Często między myślą a czynem pojawiają się zakłócenia przekazu rozmaitej natury, które streszcza Apostol Paweł, kiedy mówi, że często nie robi dokładnie tego, czego chce, a czasami wychodzi mu wręcz przeciwnie. Pomimo tych zastrzeżeń, można powiedzieć z większą pewnością, że wzrost liczby ludzi przyjmujących komunię św. pomimo ogólnego spadku uczestniczących we mszy św., świadczy, że pełne uczestnictwo w Eucharystii pomaga w regularnym chodzeniu do kościoła. Oczywiście, przy założeniu, że ci, którzy nie przyjmują komunii św. łatwiej niż communicantes podejmują decyzję o zaprzestaniu chodzenia do kościoła.

Świadomie i nieco przekornie, niemalże utożsamiłem życie religijne z życiem wiary. To pierwsze jest społeczną manifestacją tego drugiego. Innymi słowy, nie da się prowadzić życia religijnego na bezludnej wyspie. Za doprawdy różnie motywowanymi żalami nad słabnącą frekwencją w kościołach, często kryje się właśnie tego typu uproszczenie, które zakłada, że im mniej ludzi na niedzielnych Mszach św., tym mniej wiary, ba, nawet dobra w Polakach. Przy takiej interpretacji łatwo zapomnieć, że pomiary statystyczne domini- i communicantes nie są testem jakości życia moralnego narodu, ale przeprowadzonym przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego „Badaniem liczby uczestniczących we Mszy Świętej i przystępujących do Komunii św.” Aż tyle i tylko tyle. Zaprzestanie wykonywania praktyk religijnych nie musi świadczyć o utracie wiary. Czasami, boleśnie, wskazuje na głód Boga i słabość człowieka, również i tego, który administruje instytucjami religijnymi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co z tego (nie) wynika?
Komentarze (13)
G
Gabriel
14 czerwca 2011, 14:04
Niezanosi sie na powazne tapniecie w najblizszym czasie tak optymistycznie stwierdza autor artykolu.A te 3,6 % spatku uczeszczajacych do kosciola dwa lata temu to nie bylo tapniecie ? Podobno pogoda przeszkodzila.Ciekawa to byla argumentacja.Czy duchowni naprawde nie widza czy nie chca widziec co sie dzieje z mlodzieza? Ona tak naprawde jest prawie poza kosciolem.Na zachodzie tez byl optymizm ,a obecnie do kosciola uczeszcza tam garstka i mysle ze Polska tez niebedzie tu wyjatkiem.
ŻO
życzliwa osoba
14 czerwca 2011, 13:52
winni są kapłani: Zesłanie Ducha świętego, do zakrystii przed Mszą Świętą o pólnocy przychodzi mężczyzna i pyta o możliwość spowiedzi - w odpowiedzi słyszy że nik teraz nie będzie spowiadał. Do ołatarza wychodzi czterech kapłanów. Ja bym się zraził do takiego kościoła Dalszy ciąg... Mężczyzna uczestniczy we Mszy świętej, po Mszy spowiada się i przyjmuje Komunię świętą. W czym problem? Chyba we własnych uprzedzeniach, więcej Ducha Bożego życzę! Owocnego przeżywania spotkania z Chrystusem! Bez uprzedzeń do ludzi, kapłanów, ciotek i wujków.. miłego dnia.
J
Ja_nie
14 czerwca 2011, 10:58
 winni są kapłani: Zesłanie Ducha świętego, do zakrystii przed Mszą Świętą  o pólnocy przychodzi mężczyzna i pyta o możliwość spowiedzi - w odpowiedzi słyszy że nik teraz nie będzie spowiadał. Do ołatarza wychodzi czterech kapłanów. Ja bym się zraził do takiego kościoła
J
Ja_nie
14 czerwca 2011, 10:53
 
M
Marek
14 czerwca 2011, 07:23
Do Pawła, tak, duchowieństwo jest głównie skoncentrowane na udzielaniu sakramentów, a świeckim też to odpowiada, bo zaliczą mszę, chrzest, I komunię i bierzmowanie dziecka, ślub i mają sprawę z głowy. I tak się to wszystko kręci.
P
Paweł
13 czerwca 2011, 23:21
Napiszę krótko. Jesteśmy jako K-ł w Polsce bardzo słabi misyjnie i w ogóle nie czujemy Nowej ewangelizacji!!
P
pytajnik
13 czerwca 2011, 19:33
Ja chodzę do kościoła i staram się wybierać taki, w którym można usłyszeć dobre kazanie, a nie drętwą mowę podczas której wszyscy usypiają. Uważam, że księża powinni się bardziej przyłożyć do głoszenia homilii i na wiązywać do współczesnych czasów i problemów.
K
katolik
13 czerwca 2011, 18:59
Postępuje laicyzacja Polski, a biskupi śpią zimowym snem niedźwiedzia, pocieszając się tym, że statystyki jeszcze w sumie nieźle wyglądają. Tyle że nasz katolicyzm to religia kulturowa. Jak kultura się zmieni, to i katolicyzm nie będzie odgrywał większej roli. A to się powoli dzieje na naszych oczach.
G
Gosia
13 czerwca 2011, 18:27
No niestety nie zgadzam sie z autorem. Nawet jesli zaprzestanie chodzenia do kosciola nie oznacza natychmiastowej utraty wiary, to na pewno jest to poczatek. Wielu ludzi nie chodzi do kosciola bo jest tzw antykoscielny czy tez antyklerykalny, co oznacza ze kosciol juz nie jest koniecznie moim autorytetem w zyciu. Brak wiedzy biblijnej u katolikow bedzie oznaczal ze ludzie zaczna po malu odchodzic od wartosci chrzescijanskich, bo jak maja je zachowywac jak nie ma nikogo i nic co by moglo utrzymac ich na wlasnie chrzescijanskiej drodze myslenia o roznych sprawach. W Polsce zaczyna sie dziac to co sie dzieje w krajach zachodu. Moi rodzice tez nie chodzili do kosciola, ale wysylali mnie bo kosciol nadal byl autorytetem jesli chodzi o wartosci dla nich. Niestety nie chodzi o to ze coraz mniej ludzi chodzi tylko o wlasnie zmiane myslenia spoleczenstwa...:( Kosciol powienien zaczac plan ewangelizacji Polakow, zanim bedzie a pozno...
M
modecom
13 czerwca 2011, 17:49
Jak czytam, te komentarze, to nasuwają mi się dwa wnioski. Po pierwsze, jak widać, nie każdy umie czytać ze zrozumieniem. Po drugie, mało kto zastanawia się nad tym, co czyta. Oczywiście, raczej nie mówię tu o zatroskanym, a o tomy i as, którym klapki spadły nie tylko na oczy, ale i na inne organy. Wszystkim jednak polecam przeczytanie ostatnich dwóch akapitów, które dość jasno mówią o tym, co autor chciał powiedzieć.  
Z
zatroskany
13 czerwca 2011, 17:24
Zaprzestanie wykonywania praktyk religijnych nie musi świadczyć o utracie wiary. Czasami, boleśnie, wskazuje na głód Boga i słabość człowieka, również i tego, który administruje instytucjami religijnymi. Jeśli wiarę rozumieć tutaj jako coś więcej niż "chodzenie do kościoła", to gotów byłbym zgodzić się z autorem tekstu. Ale jeśli chodzi o wiarę prywatną, która nie potrzebuje wspólnoty, sakramentów, to już teza ta wydaje się kłopotliwa. Bo wtedy mamy do czynienia z wiarą, ale na pewno nie z wiarą chrześcijańską. U nas raczej cierpimy na powiększający się rozdział wiary od codziennego życia.
A
as.
13 czerwca 2011, 17:16
 Panie, chron Kościół przed zakonnikami...
T
tomy
13 czerwca 2011, 16:07
do o. Dominika, czyli nie muszę chodzić na mszę św. ? świetnie od jutra zaczynam