Czas uderzyć pięścią w stół

Wojciech Żmudziński SJ

Wiara wyraża się w czynach, w relacjach, a nie w obrzędach. Wspierając rodziców umierającego dziecka nie zastanawiam się, czy należą do krzyżowców, czy do esbeków.

"Prawdziwa pobożność wyraża się w bezinteresownej pomocy potrzebującym" - pisze w swoim liście św. Jakub (por. Jk 1,27). Zapominają o tym rzesze chrześcijan i tracą coraz bardziej kontakt z rzeczywistością.

Wydeptujemy ścieżki wokół sanktuariów i nie szczędzimy stóp na długie, męczące pielgrzymki. Chodzimy na religijne ceremonie, palimy świeczki przed figurkami świętych, mnożymy nowenny i uroczyste procesje. Ale czy czyni to nasze życie bardziej wartościowym? Ludzie coraz częściej skaczą sobie do oczu kłócąc się o to, czy Komunię należy przyjmować na klęczkach, czy na stojąco. Przestają rozmawiać z tymi, którzy wierzą lub nie wierzą w te, czy inne prywatne objawienia. Katolickie rodziny doświadczają głębokich podziałów stając podczas religijnych marszów po różnych stronach barykady. Jedni śpiewają, że "rozpadnie się w proch i pył krzyżacka zawierucha", a inni "esbecka zawierucha".

DEON.PL POLECA

Wszyscy starają się chodzić na niedzielne msze wybierając coraz częściej te kościoły, w których kaznodzieja wydaje się podzielać ich poglądy na religijne obrzędy i poczynania polityków. Niestety księża dolewają oliwy do ognia i nie kryją już głębokich podziałów, jakie wdarły się do wspólnot zakonnych i diecezji. Najgorszym scenariuszem w całej tej trudnej sytuacji byłoby zamykanie oczu albo szukanie zastępczych, czyli bezpiecznych tematów.

Nie gender i nie sprawy klimatu, lecz problem poważnie skłóconej wspólnoty, powinien być najważniejszą kwestią dla polskiego Kościoła. Racja nie leży tylko po jednej stronie. Często tematem zastępczym jest narzekanie na zmniejszanie się liczby młodzieży związanej z Kościołem. A po co mają wiązać się z Kościołem? Nasze obrzędy mają coraz mniej wspólnego z relacjami, których tak bardzo potrzebują. Wspólne świętowanie przy akompaniamencie muzyki nie rozwiąże realnych problemów. Wolimy wpatrywać się w Najświętszy Sakrament niż spędzić ten czas u boku osoby samotnej, z którą i tak pokłócilibyśmy się o dopuszczanie lub niedopuszczanie do Komunii osób żyjących w ponownych związkach. Tracimy z oczu Ewangelię, gdy na świecie wybucha wielki kryzys migracyjny i nie czujemy, że coś zgrzyta, gdy śpiewamy "Nie lękajcie się" a jednocześnie "robimy w portki" na samą myśl o islamie.

Jest taka książka jednego z laureatów Literackiej Nagrody Nobla zatytułowana "Czekając na barbarzyńców". Zdradzę jej zakończenie. Otóż, gdy po wielu latach tzw. "barbarzyńcy" (wcale nie tacy straszni) wreszcie przychodzą, zastają już kraj zniszczony, gdyż ludzie ze strachu wytłukli się nawzajem, podejrzewając jeden drugiego o sprzyjanie barbarzyńcom. Czy takiego scenariusza chcemy?

Nie ma łatwych rozwiązań ani pigułek na kontakt z rzeczywistością. Są jednak nauczyciele i pasterze, którzy powinni podjąć temat nie poprzez organizowanie modlitewnych marszów i długich, religijnych ceremonii, nie poprzez zbiórki na budowanie kolejnych obiektów sakralnych czy koronowanie kolejnych obrazów, lecz rozpaleni świętym gniewem powinni uderzyć ręką w stół, wezwać do narodowej pokuty, a nie do aktów wynagradzających za cudze grzechy. Uderzyć ręką w stół i postawić warunki, a nawet odwołać uroczystości do czasu narodowego pojednania i wyjść do ludzi z posługą jednania skłóconych. Relacje, relacje i jeszcze raz relacje. Tego dziś brakuje najbardziej.

Wiara wyraża się w czynach, w relacjach, a nie w obrzędach. Wspierając rodziców umierającego dziecka nie zastanawiam się, czy należą do krzyżowców, czy do esbeków. Dopóki nie otworzymy oczu i nie zaczniemy słuchać się i służyć sobie nawzajem, bez względu na poglądy, to każda Eucharystia będzie świętokradztwem.

Wojciech Żmudziński SJ - dyrektor Centrum Kształcenia Liderów i Wychowawców im. Pedro Arrupe, redaktor naczelny kwartalnika o wychowaniu i przywództwie "Być dla innych"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czas uderzyć pięścią w stół
Komentarze (57)
B
Beata
23 sierpnia 2017, 20:17
Myślę, że autor artykułu niczego nie obśmiewa, tylko przypomina pewną hierarchię. Formy religijne czasami przerastają treść. Gdybysmy tak silnie jak w obrzędach realizowali naszą wiarę w uczynkach w Polsce byłby raj, a dobrze wiemy jak daleko nam do niego na codzień. Dziekuję Ojcu za ten tekst , za pamięć o samotnych , za odwagę mówienia tego , co może niewygodnie nam czytać . Przywraca mi Ojciec nadzieję, że także niektórzy książa widzą problem i że nowa, silna fala  wzmożonej obrzędowości ( czasami świetnie wspoółistniejącej z przejawami magii czy pogaństwa np.: na moim osiedlu obserwuję czerwone wstążeczki przy wózkach ) nie zawsze idzie w parze z silną wiarą.  
KP
Krzysztof Perkowski
23 sierpnia 2017, 13:27
Artykuł bardzo dobry, słowa o pojednaniu bardzo mądre i prawdziwe, prowokujące do myślenia. Pojednanie jest bez wątpienia potrzebne. Tylko czy nie jest tak, że siłę do kochania bliźniego a co za tym idzie do służenia mu powinniśmy czerpać od Jezusa? Czy to podczas modlitwy ( w tym pielgrzymki, adoracja itd.). Autor jak najbardziej ma racje, czasami jest tak, że udział w pielgrzymce, adoracji czy w innych religijnych obrzędach służą uspokojeniu sumienia. Jednak poprzez modlitwę właśnie mamy zbliżyć się i upodobnić do Jezusa co poskutkuje tym, że staniemy się po prostu lepsi.  Sam wiele razy będąc po sprzeczce z kimś doświadczyłem tego, że Jezus właśnie podczas adroacji przekonywał mnie o tym, że mam zapomnieć o żalu, przeprosić i nie żywić urazy. W tym przypadku nie widzę sensu prześmiewczego tonu odnośnie pielgrzymek itd. Marny też pożytek ze spędzenia czasu z osobą samotną, kiedy będzie to powodem do pychyi gardzenia osobami, które w tym czasie poszły na pielgrzymkę czy pracowały aby moc złożyć ofiarę na budowę świątyni.
AZ
Andrzej Zduńczyk
22 sierpnia 2017, 19:12
Jakże mądre słowa.Niestety niektórzy odczytali je jako zachętę do rezygnacji z liturgii, ale to tylko świadczy o ich braku zrozumienia dla poruszanego problemu.Otóz: "po owocach ich poznacie", czyż to nie zachęta do czynu, do pomocy potrzebującym,nieważne czy Arabom, żydom,pederastom itp itd.Toż to jądro nauki chrzścijańskiej. A co proponują rożni Głodzie,Jedraszewscy,Hosery??
MarzenaD Kowalska
22 sierpnia 2017, 19:54
Cóż za dobro i życzliwość bije z takiego sfomułowania "A co proponują rożni Głodzie,Jedraszewscy,Hosery??". 
MarzenaD Kowalska
22 sierpnia 2017, 18:16
[url]https://twitter.com/wyd_tyniec/status/899918282555371520[/url]
22 sierpnia 2017, 13:50
No tak, ale kto wezwie do narodowej pokuty? Nie sądzę, żeby taki Ktoś się znalazł. Narodowe pojednanie, tego nie widać nawet za horyzontem.
22 sierpnia 2017, 14:00
Może ''Johnny''. On wygląda na takiego nowoczesnego księdza. Jego podejście jest iście ojcowskie. Poleciłabym także ''tarpana'' ale chłopina pisze, że nie potrafi analizować tekstów.
22 sierpnia 2017, 14:04
Hehe, ale fajnie się naparzamy. W tym o. Żmudziński ma rację.
22 sierpnia 2017, 12:55
"Wiara wyraża się w czynach, w relacjach, a nie w obrzędach. Wspierając rodziców umierającego dziecka nie zastanawiam się, czy należą do krzyżowców, czy do esbeków." Dwa zdania nie mające ze sobą NIC wspólnego. Jeżeli wiara nie wyraża się w obrzędach, to po co Ojciec odprawia codziennie Mszę Św. (mam nadzieję, że tak jest)? Szastanie takimi nieprzemyślanymi zdaniami jest bardzo toksyczne.
22 sierpnia 2017, 09:51
Żmudziński, Żmudziński znów nie wziąłeś leków... Jeżeli ktoś potrzebuje piksów na zakontaktowanie z rzeczywistością to przede wszsytkim szanowny Autor. Ale cóż - Bergoglio w Watykanie, a Żmudziński w Polszcze... JAKI PAN TAKI KRAM!  XD
AC
Anna Cepeniuk
22 sierpnia 2017, 08:42
Nareszcie.... bardzo dziękuję Ojcu za te słowa... Dokładnie tak samo uważam..... i wiem, że nie jestem w tym odosobniona...
J
JW53
22 sierpnia 2017, 01:57
Każdy ma prawo do zmęczenia, znużenia, a nawet zwątpienia, ale to co pisze o. Żmudziński to objaw frustracji wymagający głębokiej refleksji. Cóż, może nie spełnione ambicje, może niechciana misja? Nie mnie oceniać, a już w ogóle sądzić, gdyż w wcześniejszych komentarzach sądów wydano o wiele za wiele. Może o. Prowincjał otoczyłby braterską opieką o. Wojciecha. Niepokojące jest to marginalizowanie adoracji Najswiętszego Sakramentu, a nawet Mszy Świętej, pogardzanie pielgrzymkami itd. Jedna z Pań komentujących pisze,że właśnie w/w dają jej siłę do wieloletniej opieki nad chorym. ​W mojej jezuickiej parafii proboszcz, też dyrektor zainicjował po objęciu urzędu codzienną adorację N. S. i zachęca parafian do uczestniczenia wg. potrzeb i możliwości. Nie dzieli parafian, nie różnicuje, ale zachęca do modlitwy za Ojczyznę, parafię, sąsiadów i rodziny. Centrum Kształcenia to nie parafia, mało modlitwy, a dużo "filozofii", może tam dewiza " módl się i pracuj" nie obowiązuje. Katolicy, także komentujący winni modlić się za swoich pasterzy. O to proszę,a sam to obiecuję o. Wojciechu. Za pozostałych: zagubionych, wrogów Kościoła, pozostających w służbie Złego i wszelkiego rodzaju piszących bazyliszków też trzeba się modlić.  
Oriana Bianka
22 sierpnia 2017, 08:33
 "Niepokojące jest to marginalizowanie adoracji Najswiętszego Sakramentu, a nawet Mszy Świętej, pogardzanie pielgrzymkami itd." ​Moim zdaniem o. Wojciech tego nie robi, lecz zadaje pytanie:  "Ale czy czyni to nasze życie bardziej wartościowym?" 
22 sierpnia 2017, 08:53
Nie ma rzeczy przypadkowych. Tak i tu na Deonie dobór artykułów przypadkowy nie jest. Artykuł heretyka Siewniaka z niedzieli i wczorajszy o.Żmudzińskiego nie są bynajmniej objawem słabszego dnia autorów ani ich duchowych rozterek . W istocie realizują one w praktyce swoiście pojęte aggiornamento (samo w sobie bezsensowne,  bo to nie Kościół winien dostosowywać się do świata) będące w tym przypadku próbą dostosowania katolicyzmu do masowej apostazji,która ma miejsce na Zachodzie poprzez uznanie jej za swoją . Piszą tu autorzy,którzy albo już dawno starcili wiarę albo też realizują swą utopijną wizję stworzenia potworka religiopodobnego dla niepoznaki przebranego w miłe szaty humanitaryzmu. P.S. To prawda,że za kapłanów należy się modlić,lecz gdy głoszą fałszywą naukę, należy mieć ją w głębokiej pogardzie i czym prędzej wyrzucić na śmietnik.Zbyt wiele bowiem mamy do stracenia. 
22 sierpnia 2017, 08:59
Doprawdy, nie wiem co myśleć o katoliku,który ma wątpliwości się czy adoracja Najświętszego Sakramentu uczyni jego życie bardziej wartościowym? Właściwie chyba to ,że właśnie przestał być katolikiem
Oriana Bianka
22 sierpnia 2017, 09:15
Adoracja Miłości powinna napełniać miłoscią, przemieniać nas.
22 sierpnia 2017, 09:29
Nie jesteśmy aniołami.Gdybyśmy jednak nie adorowali Najświętszego Sakramentu bylibyśmy z pewnością o wiele gorsi niż jesteśmy. Warto też w tym miejscu przypomnieć sobie fragment Ewangelii o Marii i Marcie: "Maria obrała najlepszą cząstkę" 
Oriana Bianka
22 sierpnia 2017, 09:48
Maria słuchała słów Jezusa i wierzę, że nie zatrzymała ich tylko dla siebie, ale że się tym dzieliła z innymi ludźmi. Miłość do Boga wyraża się w miłości do ludzi.
DP
Danuta Pawłowska
21 sierpnia 2017, 22:03
Przy końcu czasów zostanie chyba garstka prawdziwych kapłanów ! Wojciech Żmudziński SJ jeżeli się nie nawróci, nie ma szans zostać w tym gronie!
21 sierpnia 2017, 23:40
A asyz uważa się za katolika ... ale jaja. hahahhahahahahhaha
WDR .
21 sierpnia 2017, 22:00
O.Żmudizński: "Niestety księża dolewają oliwy do ognia i nie kryją już głębokich podziałów, jakie wdarły się do wspólnot zakonnych i diecezji." Tak, też pamiętam księdza "słynny" felieton nt. Tygodnika Niedziela. Napisać o nim ostry to nic nie napisać ;-)
MB
Mariola Bień
21 sierpnia 2017, 20:41
Ojcze Wojciechu, Proszę się nie przejmować, że mało kto rozumie co tu ksiądz napisał. Ewangelię też mało kto rozumie... Te zjadliwe komentarze potwierdzają tylko księdza spostrzeżenia... pogarda i przekonanie o własnej nieomylności. To naprawdę przykre... Bo nie chodzi tu o to, że ktoś ma inne poglądy i inne doświadczenia ale o to, że przekazuje je w sposób agresywny, cyniczny a czasem wręcz wulgarny.
MarzenaD Kowalska
21 sierpnia 2017, 21:03
Proszę jeszcze raz przeczytać zdanie " Wolimy wpatrywać się w Najświętszy Sakrament niż spędzić ten czas u boku osoby samotnej, z którą i tak pokłócilibyśmy się o dopuszczanie lub niedopuszczanie do Komunii osób żyjących w ponownych związkach. "- kapłan , który deprecjonuje adorację, zaskakuje. Bardzo. 
21 sierpnia 2017, 21:15
Proszę zestawić ten tekst z tym co zamieszczono na Deonie w dniu wczorajszym (Siewniak). Gołym okiem widać,iż wypowiedzi te płyną jednym nurtem, któremu na imię NOWA RELIGIA,KTÓRA MA ZASTĄPIĆ KATOLICYZM. 
21 sierpnia 2017, 21:32
A  czy aby już nie probuje się zastąpić Katolicyzm jakimś Katolicyzmem Narodowym?
21 sierpnia 2017, 23:00
Nie
21 sierpnia 2017, 23:42
nacjonalistyczy kościół Rzeszy Polskiej .... jak to fantastycznie brzmi. Katoliki... bez rozumku.
21 sierpnia 2017, 23:45
A może to dewocjonalny i fanatyczny katolicyzm zaskakauje. Mówię o takim co mówi ... człowiek jest nieważny, ale krzyż to wartość sama w sobie. To rzczywiście może zaskakiwać, że wiara w mity jest ważniejsza niż inny człowiek. (bo człowiek biskup to musi mieć fajnie, pałacyk i sługi, i mamona i może nawet ministrancik .... )
DS
Dariusz Siodłak
21 sierpnia 2017, 20:34
Powstaje pytanie dlaczego ks. Żmujdziński nie zajmie się jakąś uczciwą robotą np. w hospicjum czy jakiejś instytucji charytatywnej tylko zajmuje się takimi bzdurami jak msza święta- to wynika wprost z jego kuriozalnego tekstu. "Wolimy wpatrywać się w Najświętszy Sakrament niż spędzić ten czas u boku osoby samotnej, z którą i tak pokłócilibyśmy się o dopuszczanie lub niedopuszczanie do Komunii osób żyjących w ponownych związkach." - nie wiem nawet jak skomentować ten bełkot.Czyli właśwsze jest pójście z przyjacielem do kina niż adoracja Najświętszego Sakramentu ? Zamiast mszy świętej grill z rodziną ?
21 sierpnia 2017, 23:46
przewyżasza to Twoje rozumowanie .... fanatyzm jest debilny.
Zbigniew Ściubak
21 sierpnia 2017, 20:28
Generalnie świetny tekst. Niestety od kilku pokoleń, niewiele się zmieniło na lepsze, co można zobaczyć na przykładzie listu kard. Hlonda. Jest też w tym trochę winy błędów duszpasterskich Kościoła. Można powiedzieć, że się niektórym środki z celami pomyliły, tak mocno się bowiem skupili na środkach. A to moja najpiękniejsza na świecie książka, no wiem, najbrzydsza: [url]http://camino.zbyszeks.pl/droga-pobieranie/[/url]
Zbigniew Ściubak
21 sierpnia 2017, 20:21
Oto słowa listu, jaki do Polaków i katolików sformułował hierarcha katolicki: "Ideałem obywateli katolików i działaczy politycznych powinno być dalej uzdrowienie życia politycznego z przywar, które je doprowadziły do opłakanego zdziczenia. Klęską dzisiejszego życia publicznego jest nienawiść, która dzieli obywateli Państwa na nieprzejednane obozy, postępuje z przeciwnikami politycznymi jak z ludźmi złej woli, poniewiera ich bez względu na godność człowieczą i narodową, zniesławia i ubija moralnie. Zamiast prawdy panoszy się kłamstwo, demagogja, oszczerstwo, nieszczery i niski sposób prowadzenia dyskusji i polemiki. Żądza władzy i prywata prowadzą bezwzględną walkę o rządy i stanowiska, a pozorują ją troską o Państwo, które zwykle odłamy polityczne utożsamiają z sobą. Chorobliwe podniecenie i namiętność polityczna zasłaniają spokojny sąd o ludziach i sprawach, mieszają politykę do wszystkiego, wszystko osądzają ze stanowiska partyjnego, wyolbrzymiają znaczenie wypadków publicznych, wnoszą niepokój w całe życie. Te szkodliwe przejawy powinny ustąpić pod działaniem etyki chrześcijańskiej, która niestety dziedziny życia publicznego jeszcze należycie nie przeniknęła" List kardynała Augusta Hlonda z 1932 roku I co wy na to?
KJ
k jar
21 sierpnia 2017, 21:02
Cytujesz list Hlonda,który się ma nijak do tekstu o. Wojciecha Żmudzińskiego.Fakt niektórzy komentatorzy porównują obecnie rządzącą partię PiS do sanacji przedwojennej i nawet vicepremiera Morawieckiego nazywają drugim Kwiatkowskim,ale co to ma wspólnego z tekstem w DEON-ie.Nie widzę żadnego związku z przemówieniem Hlonda do działaczy politycznych i społecznych Akcji Katolickiej, którzy weszli do BBWR i współpracują z sanacją,a zamiast zgodnie z przyjętym programem AK uspokajać umysły i wprowadzać zasady etyki chrześcijańskiej do działań politycznych tego nie robią (otwarte pozostaje pytanie,czy mogli to zrobić i czy byli na tyle wpływowi,aby móc oddziaływać na te polityczne struktury) z tekstem, który wypływa z frustracji,że nie jest tak, jakby chciał o. Żmudziński.
Zbigniew Ściubak
21 sierpnia 2017, 23:09
1. Nie jesteśmy na "Ty". 2. Związek obu tekstów jest jasny.
KJ
k jar
22 sierpnia 2017, 07:57
1.Przepraszam,nie miałam zamiaru urazić 2.Proszę wskaż ten związek,bo ja go nie widzę
Zbigniew Ściubak
22 sierpnia 2017, 10:14
> "2.Proszę wskaż ten związek,bo ja go nie widzę" Ponownie proszę o stosowanie form zwracania się, właściwych kulturze polskiej a nie angielskiej. Wskazuję związek, którego Pani nie dostrzega. Pisze Autor w swoim tekście: "Katolickie rodziny doświadczają głębokich podziałów stając podczas religijnych marszów po różnych stronach barykady. Jedni śpiewają, że "rozpadnie się w proch i pył krzyżacka zawierucha", a inni "esbecka zawierucha". "problem poważnie skłóconej wspólnoty, powinien być najważniejszą kwestią dla polskiego Kościoła. Racja nie leży tylko po jednej stronie" Pisze kard. August Hlond w 1932r: "Klęską dzisiejszego życia publicznego jest nienawiść, która dzieli obywateli Państwa na nieprzejednane obozy"
KJ
k jar
22 sierpnia 2017, 12:27
Sam Pan zauważa,że Żmudziński odnosi się do wspólnoty religijnej, a kard. Hlond od świata polityków,więc gdzie związek. Wyraźnie nadinterpretowuje Pan albo jeden,albo drugi tekst. Uważam wystąpienie o. Wojciecha za obraz frustracji,że katolicy w Polsce nie są tacy jakby on sobie życzył.Dodatkowo o. Żmudziński w związku z własnymi poglądami politycznymi chce na świat religii przerzucić obraz sporu politycznego,co już jest nadużyciem. To że ludzie w Polsce mają różną mentalność religijną nie znaczy,że inaczej wierzą. Mentalność nie  odpowiada za zbawienie tak jak kolor sukni panny młodej nie odpowiada za ważność ślubu.
Zbigniew Ściubak
22 sierpnia 2017, 23:03
1. "Sam Pan zauważa,że(...)" stwierdzenie całkowicie bezpodstawne i błędne. Typowa projekcja własnych wniosków i spodziewań na rozmówcę. 2. "Żmudziński odnosi się do wspólnoty religijnej" - nonsens. Autor w jednym zdaniu nawiązał także do wspólnot zakonnych i diecezji. Wcześniej wyraźnie pisał o "ludziach" w pojęciu ogólnym. Również jako zadanie dla Kościoła wymienia problem ze wspólnotą. Nie ze wspólnotami tylko (liczba pojedyncza) ze wspólnotą. Taka jedna wspólnota to po prostu społeczeństwo. 3. "Hlond od świata polityków" - nie. Kardynał Hlond odnosi się do Polaków, do życia publicznego, którego częścią są politycy. EOT
Oriana Bianka
21 sierpnia 2017, 16:31
Bardzo dobry, mądry artykuł. Całkowicie się z Ojcem zgadzam. Myślę, że jest więcej ludzi, którzy myślą podobnie i dostrzegają ten problem. Mój ksiądz powiedział ostatnio, że sianie nienawisci między ludźmi, tworzenie podziałów we wspólnocie państwa, Kościoła i rodziny to straszne grzechy. Potrzeba jest więcej mądrych pasterzy, którzy uswiadamialiby wiernym, że być chrześcijaninem oznacza życie Ewangelią, czyli nasladowanie Jezusa, dla którego miłość do Boga i ludzi była najważniejsza. Uczestnictwo we Mszy Świętej powinno nam o tym przypominać i sprawiać, abysmy mieli siłę podażać drogą wskazana przez Chrystusa, a o tym świadczy właśnie nasz stosunek do bliźnich, potrzebujących, dbanie o relacje, szacunek jaki okazujemy ludziom, życzliwość.
KJ
k jar
21 sierpnia 2017, 14:38
O. Wojciecha wyraźnie przegrzało słońce aktywizmu. Panie Boże, potowarzysz mu troszeczkę,bo biedakowi brakuje relacji, czuje się taki samotny wobec tych tłumów idących na Jasną Górę, modlących się tam,wiernych,którzy choćby zbierają na zniszczony dach gorzowskiej katedry.Nawet go denerwują włoscy fundatorzy koron dla Matki Bożej Częstochowskiej.Jak śmią finansować kolejną koronację.O.Wojciech chce,żeby go wszyscy słuchali,żeby na jego głos i uderzenie pięścią w stół wszyscy się rzucali sobie w objęcia i kochali się.A tu nikt nie wspiera rodziców jakiegoś umierającego dziecka (nie wiemy nawet,gdzie ono jest,aby je wspierać,ale co tam), ktoś "robi w portki" na myśl o islamie i też nie wiemy,komu pupcię obcierać,ale co tam. Nie wiem,co o. Wojciech zażył, ale wyraźnie go potargało i nie moze dojść do siebie.Więc tym bardziej Panie Boże potowarzysz mu troszeczkę!
21 sierpnia 2017, 15:15
Nie wiem, czy to co napisałaś o ks W. Żmudzińskim  pochodzi z wnętrza twojego czy słyszysz te głosy fizycznie, dosłownie (tak jak słyszy się kogoś stojącego obok), czy to twoje wewnętrzne przekonanie, które każe ci robić tak jak robisz ( kłapanie bez żadnego poziomu) . Nie wiem też czy  rozumiesz takie powiedzenie „od jakiegoś czasu” – od dwóch tygodni, miesiąca, pół roku? Jest wiele pytań na które warto spróbować odpowiedzieć: jak to się zaczęło? W jakich okolicznościach? Jaka jest tego intensywność? Czy zachowujesz się tak tylko wobec wybranych osób itd. Na te pytania niestety nie da się uzyskać odpowiedzi poprzez konsultację za pomocą strony internetowej. Potrzebna jest rozmowa. Poza tym jesteś już mocno podciągniętą  osobą i wiele rzeczy się po prostu w tobie buntuje . Nic nie dzieje się bez przyczyny. Pierwszym etapem będzie znalezienie powodu twoich agresywnych zachowań.. Chciałabym cię zachęcić do szczerej rozmowy ze swoimi rodzicami ( jeśli jeszcze żyją , mają większe doświadczenie od ciebie )  o tym co się dzieje. Być może potrzebna będzie konsultacja z psychologiem. Jeśli mieszkasz w Warszawie lub okolicy, możecie poprosić o spotkanie w  Fundacji Pomocy Psychologicznej i Duchowej INIGO. Jeśli gdzieś dalej, to na pewno są księża, którzy potrafią cię mądrze pokierować. Z jednej strony nie ma co panikować i warto zachować spokój, z drugiej nie można takich sygnałów bagatelizować i warto się nimi mądrze zająć. Nie wiem czy to pocieszy Ciebie ale na tym forum jest wiele osób podobnych Tobie. Zobacz taki ''misjonarzm'' pobił własnego ojca , opisał to wszystko mówiąc, że dobrze mu tak i jeszcze afiszuje się obrazkiem ''Jezu ufam Tobie'' To jest straszne. Weź się w garść i zrób jak wyżej Tobie napisałam.
21 sierpnia 2017, 23:48
Fanatyzm jest debilizmem. pozdrawiam
KJ
k jar
22 sierpnia 2017, 07:57
Wiara jest debilizmem?Dziwne stwierdzenie na portalu katolickim
22 sierpnia 2017, 11:58
Pisałem o fanatyźmie religijnym, ale skoro wspominasz o "wierze" to coś w tym jest. Jeśli ktoś wierzy, że istnieją krasnoludki, jest co najmniej "dziwny". Gdy wierzy w nadistotę, która słucha myśłi każdego człowieka, i odpowiawa  za wszystko co sie dzieje .... to juz "dziwny" nie jest. A to taka sama infantylna wiara w mity i klechdy.
DN
Danuta Nowak
21 sierpnia 2017, 13:51
No i czy np. Sobieski czy Piłsudski mieli z otwartymi ramionami przyjąć zalewajacą nas fale pogaństwa i laicyzacji??? Był cud nad Wisłą czy nie było?  Sobieski był obrońcą wiary czy nie był? A przecież o tym teraz mówimy w Europie zachodniej to jest planowa, regularna wojna z chrześcijaństwem! Czy ksiądz jako pasterz tego nie rozeznaje, nie widzi, nie czyta, nie analizuje? 
MB
Mariola Bień
21 sierpnia 2017, 20:52
ks. Henryk Zieliński we wstępniaku do ostatniego "Idziemy" napisał:  " ...do prawdziwej odnowy moralnej sanacja zbytnio się nie paliła. Przeciwnie - w 1933 roku jako pierwszy w Polsce aborcję zalegalizował prezydent Mościcki za zgodą marszałka Józefa Piłsudskiego" Jeśli tak było to interesujące jakiej to wiary bronił Piłsudski.
DN
Danuta Nowak
21 sierpnia 2017, 13:36
Czy ksiądz komuś pomagał, jakiejś starszej, chorej osobie, ale nie z doskoku tylko na stałe, parę lat? Ja pomagam od wielu lat...i gdybym nie spędziła godzin przed Panem Jezusem, gdym się nie modliła, nie pielgrzymowała, nie praktykowała, nie brała udziału w nabożeństwach SKĄD MIAŁABYM MIEĆ SIŁE?????  Jak można napisać takie dyrdymały i pomieszać tak wiele spraw?? Człowiek musi mieć kształtowane sumienie w relacji z Bogiem inaczej nie będzie zdolny przebaczać i służyć. A spory w Polsce są specjalnie podpalane, by skłócić naród, bo takim łatwiej manipulować i niszczyć Jego tożsamość. Twierdzenie natomisat, że my Polacy nie chcemy pomagać uchodźcom wojennym jest kłamstwem i oszczerstwem serwowanym przez lewicę. Polacy wielokrotnie pomagali prześladowanym, wygnanym. Warto zapoznać się z historia Polski.
M
magdas
22 sierpnia 2017, 02:07
Bardzo dobry komentarz! Dzięki za mądre słowa Udana! Program Caritasu - "Rodzina rodzinie" spotyka się z dużym odzewem ludzi. W mojej parafii przez ostatnie pół roku pomagaliśmy 12 rodzinom syryjskich chrześcijan z Aleppo. Okazało się, że zebranych pieniędzy wystarczyło na pomoc ponad 15 rodzinom. Oprócz tego mamy parafialną akcję wspierania (odwiedzinami i konkretną pomocą - jeśli potrzeba) osób starszych - nie wychodzących z domu. A kilkugodzinne adoracje Najświętszego Sakramentu są u nas co najmniej 2 razy w miesiącu. Oprócz tego na niabożeństwach i wieczorach uwielbienia. Mamy też różańcową modlitwę o pokój. A teraz jeszcze też o pojednanie między Polakami. Z tych modlitw, a przede wszystkim z Eucharystii płynie cała nasza (tzn. ludzi) siła. Może by o. Żmudziński zamiast "uderzać pięścią w stół i używać liczby mnogiej ("my" to, "my" tamto - wszystko źle), rozejrzał się trochę wokoło.
FF
Franciszek2 Franciszek2
21 sierpnia 2017, 12:44
To nawet zabawne, gdyby nie było tak tragiczne, że uczony jezuita nie rozumie w co i w Kogo wierzy i co z tego wynika. Cała argumentacja sprowadza się do tego, że zjedzenie jabłka w Ogrodzie Eden było złamaniem jakiegoś regulaminu porządkowego, a tu zaraz takie halo. Oczywiscie że nie chodziło tam o żaden grzech, to ma się rozumieć, wymysł diabła, a diabeł z kolei jest, jak wiadomo jest tylko konstrukcją wymyśloną przez człowieka. 
21 sierpnia 2017, 15:39
Franiu!! Drogi prostolinijny chłopie ...Ty wiesz co. Opamiętaj się bo ci wstydu narobię.
21 sierpnia 2017, 10:35
Dziękuję ojcu za ten mądry i potrzebny tekst, który co oczywiste spotka się z atakiem bo burzy nasze dobre i prawdziwie katolickie samopoczucie.
S
stos
21 sierpnia 2017, 10:18
Lubię niektórych felietonistów. Wśród nich są i ci,którzy nie dość,że pieprzą trzy po trzy to jeszcze prężą przy tym muskuły. Czytam więc,że należy walnąć pięścią w stół po czym napotykam taki oto passus: "Wiara wyraża się w czynach, w relacjach, a NIE W OBRZĘDACH (!)". Sugeruję więc autorowi umieścić własną pięść miast na stole to na miejscu nieco powyżej brwi, może to coś pomoże, zwłaszcza jak grzmotnie sie dość silnie (choć w przypadku jezuitów jest to raczej beznadziejne) Co zaś się tyczy podziałów to specjalistą od ich pogłębiania jest nasz ukochany papież Franciszek (jezuita oczywiście). Jego bowiem "twórcze" rozwiązanie problemu cudzołożników karmiących się nadzieją na przystąpienie do komunii świętej niebawem (co daj Boże) doczeka się oficjalnej korekty. Póki co mamy bajzel co się zowie. W tym stanie rzeczy przywiązanie przez katolików w Polsce do tradycyjnych ,zewnętrznych form pobożności jest nie tylko uzasadnione lecz powinno być wzorem dla całego Kościoła,jak zachowywać się w czasach doktrynalnego zamieszania (lex orandi lex credendi). Ojca Żmudzińskiego to jednak mierzi i woli "katolicyzm" bezobrzędowy acz sympatyczny,otwarty,dostosowujący się i wygodny dla wszystkich - taki jak na Zachodzie (oczywiście to już nie jest katolicyzm,ale dla jezuity zaangażowanego w pracę na religijnych pereyferiach jest to bez znaczenia),katolicyzm wyjałowiony z transcendencji, katolicyzm przemianowany na humanitarystyczną herezję. Konkludując,dopóki będziemy mieli takich przewodników duchowych jak Franciszek, czy o.Żmudziński zamieszania i podziałów w Kościele nie unikniemy, co więcej będą one nawet pożądane (oczywiście czasowo - do chwili wyrugowania modernizmu, co daj Boże niech nastąpi jak najszybciej), w przeciwnym bowiem razie, praktykując uległość wobec błędu czy wręcz herezji, stalibyśmy się owczarnią prowadzoną nie do portu zbawienia lecz na zatęchłą mieliznę śmieszności.   
21 sierpnia 2017, 09:39
Świat widziany przez pryzmat telewizora jakby rózni sie od swiata realnego. Ostatnie tygodnie w mojej okolicy pokazały że kto jak kto, ale Polacy są bardzo skorzy do bezinteresownej pomocy w obliczu faktycznego zagrozenia.  Spory i dysputy dotycząca raczej tych, co żyja wirtualnie, a nie realnie, bo co i rusz widzę ostatnio miejsca, gdzie można przynosic dary potrzebne potrzebujacym, którzy ucierpieli w ostatnich wichurach. ​Wiele osób sama z siebie oragnizuej sie i jedzie tam pomagać.  ​O kontach bankowych przeznaczonych potrzebujaćycm nie wspominam, bo to oczywiste.  ​Co ważne, nikt nie pyta czy sie jest katolikiem czy ateistą, czy wyznawcą PIS, czy PO. To w obliczu faktycznych klęsk nie ma znaczenia. ​Natomiast ma znaczenie dla tych, którzy żyja światem kreowanym przez media. Więc wyłaczamy media i do dzieła w realnym świecie.
21 sierpnia 2017, 11:04
''​Co ważne, nikt nie pyta czy sie jest katolikiem czy ateistą, czy wyznawcą PIS, czy PO. To w obliczu faktycznych klęsk nie ma znaczenia.'' Ale duże znaczenie ma jak się jest gejem.
KJ
k jar
21 sierpnia 2017, 14:07
Czyli co osoba,która straciła dach nad głową do przychodzących jej z pomocą ludzi krzyczy "jestem gejem" czy odwrotnie- niosący paczki z pomocą żywnościową ludzie wręczają je ze słowami "to od gejów"?
MarzenaD Kowalska
21 sierpnia 2017, 09:37
" Wolimy wpatrywać się w Najświętszy Sakrament niż spędzić ten czas u boku osoby samotnej, z którą i tak pokłócilibyśmy się o dopuszczanie lub niedopuszczanie do Komunii osób żyjących w ponownych związkach. " zdanie zadziwiające. 
21 sierpnia 2017, 23:50
Dla osoby mało myślącej tak. Wiara zamiast zycia prwadzi do ułomności.