Czego nas nauczyli Benedykt XVI i Franciszek?
Uspokoiły się już emocje, jakie wywołała śmierć Benedykta XVI, a także jego pogrzeb. Przycichły nieco głosy nawołujące do zwolnienia tempa wobec tych, którzy wołali „santo subito” albo tych, którzy nadal nie rozumieją motywów, jakie kierowały papieżem seniorem, kiedy ten ustępował z urzędu. Jedno jest pewne, zakończył się bardzo ciekawy okres w życiu Kościoła. Był pod wieloma względami wyjątkowy. Wspólnota wierzących nie doświadczała niczego takiego od wielu wieków.
Chciałbym dzisiaj zwrócić uwagę na to, jak piękny przykład dobrej, głębokiej, Bożej relacji dali nam Franciszek i Benedykt XVI. Wielu zapewne żachnie się na te słowa, pokazując jak mało o swoim poprzedniku powiedział papież w homilii pogrzebowej, ale jestem przekonany, że od ilości słów dużo ważniejsze są gesty, które przez te wszystkie lata wykonywał, a były one dużo wymowniejsze od deklaracji czy mów pożegnalnych. Nie bez znaczenia jest też fakt, że wolą zmarłego papieża seniora z pewnością była prostota i skromność, którą wszyscy starali się uszanować.
Warto zobaczyć relację Franciszka i Benedykta XVI w kontekście. Przedostatnim papieżem, który abdykował w grudniu 1294 roku był Celestyn V. Parę miesięcy wcześniej został wybrany na Stolicę Piotrową po prawie dwuletnim klinczu na konklawe. Otóż dwunastu ówczesnych kardynałów (6 rzymskich, dwóch Włochów i czterech Francuzów) nie było w stanie wyłonić kandydata, który miałby 2/3 głosów. I wtedy sięgnięto po ponad osiemdziesięcioletniego mnicha, pustelnika, Piotra z Morrone, który przyjął imię Celestyn V.
Przy tej modlitwie papież Franciszek zapłakał
Jego rządy nie należały do spektakularnych, bo rządził spoza Rzymu i ulegał wpływom przy obsadzaniu urzędów kościelnych. Po kilku miesiącach czuł, że powinien zrezygnować z urzędu i zwołał grupę kanonistów, żeby sprawdzili, czy jest to możliwe z prawnego punktu widzenia.
Kiedy oni to potwierdzili, w Castel Nuovo w Neapolu odczytał przygotowaną przez siebie formułę rezygnacji i poprosił kardynałów o wybór nowego papieża. Został nim Bonifacy VIII. Ten, w obawie przed wywieraniem na Celestyna V presji do powrotu i przed ewentualną schizmą, kazał go przenieść i ‘strzec’ w Castello di Fumone. Celestyn V zmarł półtorej roku później, w maju 1296. Jego akt abdykacji został uznany przez potomnych za czyn heroiczny i kolejny z jego następców, Klemens V, wpisał go do katalogu świętych w 1313 roku, 17 lat po śmierci.
Jakże odmienny scenariusz wydarzeń dotyczących Benedykta XVI obserwowaliśmy w ostatnich latach. Od samego początku widać było wyraźnie, że relacje pomiędzy papieżem seniorem i nowowybranym Ojcem Świętym będą nie tylko poprawne, ale że będą wręcz modelowe.
Benedykt XVI, jak sam postanowił, nie odchodził na emeryturę, nie powracał do życia prywatnego, do podróży, spotkań czy konferencji. Wyznał, wyjaśniając podjętą decyzję: „Nie porzucam krzyża, ale na nowy sposób pozostaję przy Ukrzyżowanym Panu”. Po krótkim czasie w Castel Gandolfo osiadł w klasztorze Mater Ecclesiae w samym środku państwa Watykańskiego.
Osobisty sekretarz Benedykta XVI i Prefekt Domu Papieskiego, abp Georg Gänswein, przez kilka lat pracował potem w tej drugiej funkcji z Franciszkiem, będąc też bezpośrednim łącznikiem między urzędującym Papieżem a jego poprzednikiem.
Modlitwa papieża Franciszka o pocieszenie i nadzieję
Nie widać było napięć i obaw o to, kto jest Głową Kościoła, namiestnikiem Chrystusa i następcą św. Piotra. Co więcej, relacje te ze wszech miar wydawały się serdeczne i życzliwe. Franciszek, choć miał za sobą trudne doświadczenia, to jednak jego włosko-argentyński szacunek dla starszych w rodzinie, dla ojców i dziadków nadał ich relacji wyjątkowe ciepło i bliskość. Widać to było przy każdorazowym spotkaniu, a było ich w tych latach całkiem sporo. Zapewne nie bez znaczenia była tu także zakonna formacja Franciszka, która zachęca do odnoszenia się do starszych ojców i braci z należytym szacunkiem i atencją.
Franciszek i Benedykt XVI przez te niemal 10 lat dali piękny wzór życzliwego wspierania się w „krzyżu”, który im przypadł w udziale, każdy na swoim miejscu. Budowali swoim umiłowaniem Kościoła i szacunkiem dla siebie nawzajem. Zostawili nam piękny przykład wierności powołaniu i całkowitego posłuszeństwa woli Bożej. A czy i jak szybko zrealizuje się wobec Benedykta „santo subito”, zostawmy Panu Bogu.
Skomentuj artykuł