Czy dobry spowiednik powinien nas "sponiewierać"?

(fot. Patrycja Malinowska / Deon.pl)

Według Franciszka dobry spowiednik jest łagodny, spokojny i miłosierny. Dla Tomasza Terlikowskiego to jednak za mało. Prawdziwa spowiedź powinna przebiegać jak wizyta u chirurga - twierdzi. Szybkie, radykalne cięcia, podczas których kapłan "trochę się nad nami znęca". Zapraszam na kolejny odcinek serialu o zbyt miękkim papieżu i zawsze twardych, katolickich publicystach.

"Służba, jaką pełni kapłan jako szafarz z Bożego upoważnienia, aby przebaczać grzechy, jest bardzo delikatna i wymaga, aby jego serce było napełnione pokojem, by nie traktował wiernych źle, ale żeby był łagodny, łaskawy i miłosierny" - mówił Franciszek podczas środowej audiencji ogólnej. Podkreślił przy tym, że każdy, kto przychodzi się wyspowiadać i szuka przebaczenia, jest podobny do ludzi chorych, podążających za Jezusem z nadzieją uzdrowienia. A chorzy to ci, których życie wisi na włosku. Jeśli zatem w nastawieniu kapłana dominuje złość i gniew, zamiast radości z przekazanego miłosierdzia, powinien on na pewien czas zaprzestać spowiadania - stwierdził papież.

Kiedy słuchałem tych słów, wiedziałem, że tylko kwestią czasu będą komentarze o "miękkim" podejściu Franciszka, o złym rozłożeniu akcentów. W końcu, czy to nie naiwność; głosić potrzebę delikatności wobec grzeszników, kiedy aż prosi się, aby zagrzmieć nad ich głowami? Oczywiście dla ich dobra, oprzytomnienia, refleksji...

"(...)czasem to bym jednak chciał, żeby spowiednik się nade mną poznęcał. Tak jak czasem znęca się nade mną lekarz, który ma mnie leczyć, a nie sprawiać mi przyjemność" - pisze Tomasz Terlikowski na portalu Fronda. Dodaje przy tym, że, by zrealizowało się wspomniane przez Franciszka pojednanie, czasem trzeba postawić na kroki radykalne, czyli: "sponiewieranie penitenta", "znęcanie się nad nim". Nie po to, by sprawić mu ból, ale by uleczyć, by prawdziwie okazać miłosierdzie.

Kolejny raz niektórzy katoliccy publicyści okazują się mądrzejsi od papieża. Franciszek mówi wprost - grzeszni są chorzy, ale spójrzcie, jak leczył Chrystus. Przecież każdy opis ewangelicznego uzdrowienia zadziwia swoją łagodności. Dziecko nie umarło, tylko śpi. Łazarz z martwych ma po prostu "wstać". Od tak, jak gdyby się na chwilę zdrzemnął. Oczu ślepego delikatnie dotykają palce Chrystusa, kobieta z krwotokiem muska jedynie jego szaty, aby cierpienie ustało. A sama cudzołożnica? Czy kiedy pobożni Żydzi szykowali się, by ją ukamienować, Chrystus publicznie wykrzyczał jej grzechy? "Poznęcał się" nad kobietą dla jej opamiętania i dobra?

Terlikowski słusznie pisze, że: "spotkanie z Miłosiernym Chrystusem nie oznacza, że będzie milusio, że zostaniemy zapewnieni, że wszystko jest świetnie i że nic nie trzeba zmieniać". Dlatego Jezus nie mówi do prostytutki i celnika: "Jesteś super", tylko "Idź i nie grzesz więcej". Może to za mało, niewystarczająco ostro?

Naprawdę staram się zrozumieć, co Tomasz Terlikowski ma na myśli, gdy pisze o mocy miłosierdzia, która sprawia, że "Chrystus wchodzi ze skalpelem i w bólu odcina to, co grzeszne, złe". Odrzucanie złudzeń o swojej pobożności zawsze boli, to jasne. Kiedy ktoś mówi nam w twarz, że nasze życie jest złe - powinniśmy przyjąć krytykę z godnością. To rozumiem.

Jest jednak diametralna różnica między rzeczową krytyką a krytykanctwem. I na to właśnie zwraca uwagę papież. Człowiek wychodzi sto razy bardziej podbudowany, dowiadując się, że pomimo swoich grzechów zdolny jest do rzeczy wielkich. Chorzy potrzebują lekarza, mam jednak wrażenie, że kuracji zaproponowanej przez redaktora Terlikowskiego, wielu tych o słabszym zdrowiu mogło by nie przeżyć. A właśnie o nich Jezus kazał walczyć najmocniej.

Marcin Makowski - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca portalu DziwnaWojna.pl. Jego teksty można przeczytać na blogu autorskim. Twitter: @makowski_m.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy dobry spowiednik powinien nas "sponiewierać"?
Komentarze (65)
T
Tomek
26 listopada 2013, 21:21
Jestem ofiarą przemocy, wręcz strasznej (mam 33 l.) - jeżeli dla kogoś sformułowania "sponiewierać" i "znęcać" w kontekście Sakramentu Pokuty i Pojednania to bułka z masłem, to mam tylko nadzieję, że taki człowiek nie ma i nie będzie miał dzieci. To tyle.
T
Tomasz
26 listopada 2013, 14:59
Ja mam problem z szczerym opowiedzeniem o swoich grzechach księdzu. Moje sumienie najbardziej wyrzuca mi to, że moje spowiedzi nie są do końca szczere. Nie mogę się przełamać z tym, że opowiadam o sobie obcemu facetowi a nie Bogu. W wieku 13 lat podczas spowiedzi zostałem właśnie dość nietaktownie potraktowany przez księdza i to doświadczenie blokuje mnie podczas spowiedzi. Doskonale rozumiem, co miał na myśli papież dając takie upomnienie spowiednikom. Raz,  źle doświadczony człowiek albo będzie miał opory albo nie przystąpi alb nie będzie szczery w spowiedzi
T
tomo
28 lutego 2015, 22:11
Spowiedz to...tak naprawdę poniżenie nasze...aby szczerze się wyspowiadać musimy"upokorzyć się przed drugim człowiekiem( wiadomo że nic fajnego opowiedzieć o swoich złuch czynach...ja osobiście wybieram się do spowiedzi, takiej prawdziwej z całego życia...wstyd mi, ale wiem że muszę się "upokorzyć"...aby było mi odpuszczone...mam nadzieję ze znajdę na to siły...pozdrawiam wszystkich
A
a
26 listopada 2013, 01:12
Niejednokrotnie DOBRA spowiedź wymaga silnego i szczegółowego sponiewierania 
Z
zero
25 listopada 2013, 20:45
Zatwardziałym grzesznikom, zdeprawowanym, czy łajdakom powinno się dawać za pokutę codzienne czytanie i "kontemplację" wizji piekła, jakie doświadczyli niektórzy mistycy
SM
strong man
25 listopada 2013, 18:00
"... Chorzy potrzebują lekarza, mam jednak wrażenie, że kuracji zaproponowanej przez redaktora Terlikowskiego, wielu tych o słabszym zdrowiu mogło by nie przeżyć..." Kogo autor ma na myśli pisząc o tych o "słabszym zdrowiu"? Czy chodzi o osoby, których sumienia są bardziej obciążone, np. przemocowców, złodziei, gwałcicieli, cudzołożników, morderców, pedofilów.. itp ? Czemu  większy grzesznik miałby cieszyć się większymi względami? Jeśli był taki "silny" w grzeszeniu to nie trzeba z niego robić mięczaka przy konfesjonale.  Takich właśnie trzeba operować bez znieczulenia,"na żywca", a nie serwować uśmiech spowiednika w konfesjonale
J
jagna
25 listopada 2013, 14:47
Dobry spowiednik powienien modlić się o rozeznanie, co w danym przypadku powinien zrobić: powiedzieć ,,idź precz szatanie" czy też ,,nie potępiam Cię, idź i nie grzesz więcej". Żeby kogoś ocucić nie głaskamy go lecz, lecz uderzamy w twarz.  Otóż to! Nie ma jednego przepisu na dobrą i owocną spowiedź. Każdy z nas jest inny, ma inną wrażliwość sumienia, inne potrzeby duchowe. Te same słowa jednego nawrócą, a drugiego wręcz przeciwnie. Mało tego: jedno zdanie usłyszane dzisiaj może spowodować rewolucję w moim życiu duchowym, a jutro, będąc w innym stanie ducha i emocji, to samo zdanie uznam za nieznaczący banał.
S
Słaba
25 listopada 2013, 13:53
@tak Moim zdaniem porównanie grzechu do choroby jest bardzo dobre pod wieloma względami. Grzechem również "zarażamy" się jedni od drugich - to chyba mniej więcej oznacza grzech pierworodny. Cierpimy z powodu skutków grzechu własnego i grzechów cudzych. Temu, co nas oddziela od Boga jesteśmy winni w różnym stopniu. Posiadamy osobiste słabości, zarówno skłonności do określonych chorób, jak i określonych grzechów. Chorobia często spotyka nas bez winy, ale też możemy być winni np.chorobie wenerycznej, lub spowodować wypadek przez np. zaniedbanie lub jazdę po pijanemu. Wsakramencie pojednania spotykam się z Jezusem przynosząc ten cały złożony "bagaż", to wszystko, co mnie oddala od jedności z Bogiem, aby Jezus to uleczył. Jak sobie to uświadomęi, to przed spowiedzią nie strach mnie przepełnia, tylko błaganie o miłosierdzie Boże, bo sama jestem tu bezradna i bezsilna.
S
Słaba
25 listopada 2013, 13:17
@tak Porównanie grzechu do choroby "wymyślił" Pan Jezus, a nie ja (np. Mt.2; 17). On też porównuje Siebie do lekarza. Jeśli masz inne zdanie na ten temat, to najlepiej porozmawiaj z Nim o tym. Ja proponuję popatrzenie (takie kontemplacyjne) na to, co robi lekarz. lKapłan w sakramencie pokuty jest szafarzem takiej leczącej i ocalającej życie łaski Chrystusa. I powinien pełnić tę rolę z wsłuchaniem się w Chrystusa, z rozeznaniem. To Krwią Chrystusa zostaliśmy odkupieni, a nie naszymi wysiłkami. Łaska może nie zostać przyjęta, podobnie jak pacjent może nie zgodzić się na leczenie. Ale, jak znam życie, to spokój i życzliwość lekarza bardziej sprzyja zgodzie pacjenta, niż pokrzykiwanie na niego.
T
tak
25 listopada 2013, 12:04
.~ Oczywiście, że przyjmuję, że są lepsi ode mnie i wcale mnie moja ułomność nie cieszy. Chodziło mi o to, że w logice istnieje błąd nietrafnych porównań. Równie dobrze możesz  przyrównac spowiedź do jazdy samochodem (np. bywa niebezpieczna dla zdrowia), skoku ze spadochronem (np: nie skacz to nie zginiesz, po co ryzykować), do wspinaczki na Mont Everest itd. Tylko, że taki zabieg może doprowadzic do dowolnej Niekiedy niestety błednej interpretacji. Każdy z nas kurczy się w sobie gdy klęka przed konfesjonałem, bo nie jest przyjemnie uzmysławiać sobie swoje czyny z których człowiek nie jest dumny. I dobrze. Wyobraź sobie ludzi, którzy są dumni ze swojego łajdactwa;dla nich spowiedź byłaby niczym, żadnym przeżyciem. Gdy uzmysławiamy sobie nasze zło to to  musi boleć i ksiądz nie jest od tego, żeby nam mówic , że nic się nie stało. Mało , czasami musi nam uzmysołwić jak wiele zła się stało. My sami jesteśmy doskonałymi swoimi obrońcami, wymyślamy finazyjne, chociaż często kłamliwe strategie obrony -dlaczego to zło "musielismy" zrobić . Wtedy spowiednik musi nam ukazać jak bardzo sami siebie oszukujemy. To może się wydawać okrutne, ale jest zbawienne. Bez tego trudno nam będzie pojednać się z Bogiem. W Twoim wpisie czuje ogromne rozdrażnienie. Niepotrzbnie. Zastanów się dlaczego jesteś na mnie zła, jakie jest tego źródło.
P
P
25 listopada 2013, 07:45
Niedawno pojawiała się informacja o Franciszku zapewniającym swojego oponenta, że bardzo ceni sobie krytykę. Jeśli to nie jest informacje zmyślona tak jak rzekomy "wywiad" z papieżem, to jasno widać, że papież potrzebuje także osób, które nie potakują mu we wszystkim.
.
.
25 listopada 2013, 00:52
Słaba, spowiedź nie jest dokładnie leczeniem. To jedynie przenośnia. Chyba jestes w stanie to odróżnić. Jak pójdziesz dalej w dosłownym braniu pod uwage tej przenośni to dojdziesz do wniosku , że nie jestes niczego winna bo skoro grzech to choroba a nikt nie chce być chory i najczęsciej choroba nie jest przez nas zawiniona to znaczy, że jestesmy bez winy, więc nie ma sensu chodzić do spowiedzi- z grzechu lekkiego nie musimy sie spowiadać , a komunia św. głądzi takie grzechy. Więc likwidujmy konfesjonały. Domagasz się dla siebie super delikatnego traktowania, a zastanów sie czy na to zasłużyłaś. Ja wiem, że zbyt często nie zasłużyłem. ...@ tak Nie każdy zasłużył. Niektórzy nie zasługują na złe traktowanie i musisz się pogodzić z faktem, że są na świecie ludzie lepsi od Ciebie pod względem moralnym. Którzy, co więcej, nie mają najmniejszego zamiaru poprawiać papieża i kreować się na jajo mądrzejsze od kury. Rozumiem, że trudno abstrahować od własnego "ja", które przesłania cały swiat, i od własnego punktu widzenia, ale można by chociaż spróbować uczynić taki wysiłek. To nie boli.
T
tak
25 listopada 2013, 00:13
Słaba, spowiedź nie jest dokładnie leczeniem. To jedynie przenośnia. Chyba jestes w stanie to odróżnić. Jak pójdziesz dalej w dosłownym braniu pod uwage tej przenośni to dojdziesz do wniosku , że nie jestes niczego winna bo skoro grzech to choroba a nikt nie chce być chory i najczęsciej choroba nie jest przez nas zawiniona to znaczy, że jestesmy bez winy, więc nie ma sensu chodzić do spowiedzi- z grzechu lekkiego nie musimy sie spowiadać , a komunia św. głądzi takie grzechy. Więc likwidujmy konfesjonały. Domagasz się dla siebie super delikatnego traktowania, a zastanów sie czy na to zasłużyłaś. Ja wiem, że zbyt często nie zasłużyłem.
M
m
24 listopada 2013, 23:31
i wlasnie dlatego nie czytam Frondy. szkoda czasu
S
Słaba
24 listopada 2013, 19:50
Lekarz nie "znęca się nad pacjentem", ani go nie "poniewiera". Przy bardzo bolesnych zabiegach stosuje środki przeciwbólowe lub narkozę. Leczy niewinnie cierpiących jak również tych, którzy przyczynili się do swojwej choroby, czy spowodowali wypadek; zarówno "porządnych ludzi" jak i "meneli". Czasem warto to pokontemplować...
W
Wojtek1957
24 listopada 2013, 18:00
Kobieta cudzołożna ledwie uniknęła śmierci, więc została już dostatecznie "sponiewierana". Współczesny świat nierzadko pochwala grzech, więc niektórym penitentom należy ukazać jego zło (jeżeli sami go nie widzą - ja czasem nie widzę!). Grzech jest chorobą duszy, ale chorobą zawinioną, trudno wieć porównywać grzesznika do chorego. Lepiej sięgnąć do przypowieści o synu marnotrawnym. Ważna jest decyzja: wstanę, wrócę. Trzeba jednak w prawdzie uznać swój grzech, a nie wmawiać sobie, że nic się nie stało.
A
Ania
24 listopada 2013, 15:04
tzn. Panie Marcinie, jakoś zapamiętałam drugie imię. Przepraszam :)
A
Ania
24 listopada 2013, 15:03
Panie Łukaszu, dziękuję za ten tekst.
BN
byle nie świętokradzka spowied
24 listopada 2013, 12:59
4. Nienawidzę Różańca...ten zniszczony wstrętny sprzęt Tej Kobiety tam, jest dla mnie jak młotek, który rozbija mi głowę... Jest wymysłem fałszywych chrześcijan, którzy nie są mi posłuszni, przez co idą a tym babskiem! Są fałszywi, fałszywi... zamiast słuchać mnie, który panuję nad całym światem, co fałszywi chrześcijanie, idą modlić się do Tej Kobiety, mojej największej nieprzyjaciółki, z tym sprzętem... ach, ileż bólu mi zadają... (wybuch płaczu)... 5. Największym złem dla mnie w tym czasie, są nieustanne Obecności (objawienia) tej baby... w całym świecie... we wszystkich narodach objawia się i mnie prześladuje, wydzierając mi z rąk tak wiele dusz... tysiące... tysiące... ach, ileż bólu mi zadają... (wybuch płaczu). 6. Jednak tym, co mnie niszczy najbardziej, to ośle posłuszeństwo temu Człowiekowi ubranemu na biało (Papieżowi), który rozkazuje w imieniu tego fałszywego Odkupiciela i fałszywego waszego Zbawiciela... jakie osły... owce... tchórze...! Być posłusznym człowiekowi, który kocha Kobietę, Która mnie prześladuje od zawsze... jaki wstyd... to niszczy moje królestwo... Ja zwyciężę, ja zwyciężę...(śmiech).  Przyprawie Go o śmierć, doprowadzę do Jego zabójstwa... sprawie, że będzie miał brzydki koniec... jest ohydny dla moich zwolenników, ten Polak, który kocha Tę Kobietę... który rozpowszechnia Różaniec Tej podłej Kobiety, jako swoja ulubiona modlitwę... co za nikczemnik... osioł... miażdży mnie...! (wybuch szlochu!).              ...  gorliwa modlitwa, pokuta, a także częstsza praktyka sakramentalnej spowiedzi, gdzie Krew  Jezusa oczyszcza nas i daje bardzo mocna tarczę do pokonania naszego nieprzyjaciela. Zwycięzcami – mówi nam Apokalipsa – są ci, którzy „oczyścili swe dusze we Krwi Baranka...” zwyciężyli smoka w Krwi. Frag z książki Pellegrino Ernetti „Pouczenia Złego Ducha”  
BN
byle nie świętokradzka spowied
24 listopada 2013, 12:56
To co nie podoba się Lucyferowi (z niektórych egzorcyzmów) 1. Spowiedź .. co za głupi wynalazek...Ależ mnie ona boli, jakie mi sprawia katusze... Krew tego waszego fałszywego Boga... jakże mnie miażdży... niszczy mnie... obmywa wasze dusze i zmusza mnie do ucieczki...(straszliwe wybuchy płaczu)... Ta Krew, Ta Krew jest moja najokrutniejszą karą... 2. Posiłek, gdzie spożywacie Ciało i Krew Tego Ukrzyżowanego,  Którego ja zabiłem... To tutaj jestem rozbrajany... już nie mam sił do walki... ci, którzy spożywają to Ciało i pija Krew, staja się silni przeciwko mnie, staja się nie do pokonania, przez moje przebiegłe zasadzki i pokusy, staja się zupełnie inni, mają jakby szczególne światło i niezwykle bystry umysł... szybko mi się wymykają... oddalają ode mnie, wyrzucają mnie jak psa... co za smutek..., co za ból mieć do czynienie z takimi kanibalami! (wybuchy płaczu)... Ja ich jednak okrutnie prześladuję... a tylu idzie jeść Tę Hostię, będąc w grzechu! Ależ jestem zadowolony... co za radość... nienawidzą swego Boga i Go jedzą... haha! Moje zwycięstwo... zwycięstwo...haha...haha!... 3. Jakże niedorzeczni są ci, którzy tracą wiele godzin dniem i nocą na kolanach, aby adorować ten kawałek chleba  ukrytego w pudle na ołtarzu tego fałszywego Boga! (jest to godzina adoracji). Jakże mnie denerwują te osoby!
K
komentarz
24 listopada 2013, 08:02
Spowiednik powinien sponiewierać pana Terlikowskiego, który swoim tekstem najwyraźniej zgłasza taką potrzebę. Nie trzeba chyba wyjaśniać, że każdy człowiek jest inny i wymaga zindywidualizowanego potraktowania.
N
nick
24 listopada 2013, 02:16
"...spójrzcie, jak leczył Chrystus. Przecież każdy opis ewangelicznego uzdrowienia zadziwia swoją łagodnością". Człowiek nie jest Chrystusem. Ani penitent, ani spowiednik ani Papież. Uleczenie z grzechu niejednokrotnie musi boleć. A wszelkie środki uspokajające i znieczulające łatwo zamienić na pobłażliwość grzechowi. I brak wyleczenia. Więcej pokory przed Tajemnicą sakramentu pojednania. ...Czy dobry spowiednik powinien nas "sponiewierać"? Tak - jeśli uzna, że brak jest POKORY !
1
1234
23 listopada 2013, 20:03
O, gdyby tak jakiś spowiednik zechciał sponiewierać kiedyś biskupa Wesołowskiego to ilu tragedii i zgorszenia można by było uniknąć
będzie łatwo
23 listopada 2013, 16:20
Dzisiaj ludzie są wygodni i  wszyscy chcieliby żeby było łatwo, szybko i przyjemnie. Takiej też oczekują spowiedzi i broń Boże, żeby spowiednik miał stawiać wymagania. Cechuje nas postawa roszczeniowa: wrzucam grzechy, a spowiednik wydaje rozgrzeszenie. A za pokutę jeden raz Ojcze Nasz. Terlikowski napisał prawdę: spowiednik powinien wstrząsnąć. Ale teraz nie ma spowiedników takich jak o. Pio i sami widzimy co się dzieje z ludźmi mieniącymi się katolikami. Jeden przykład: w tym roku ślubów kościelnych jest najmniej od 1945 roku (tak podał jeden z portali katolickich). Za 10 lat może już nawet zlikwidują konfesjonały w kościołach i będzie tak, jak na Zachodzie Europy, będziemy się "spowiadać" bezpośrednio Panu Bogu. Będzie szybko, łatwo i przyjemnie.  
B
basia
23 listopada 2013, 15:40
Oj ludzie przykro, że znowu na deonie kolejny temat, coby pokazać, że deonowi pisarze, mają rację? czy aby znowu doprowadzić do komentarzy w okolicach trzystu. Nie wiem w jakim kontekście wypowiadał się Terlikowski i nie wiem czy tu dziennikarz, który się z nim nie zgadza przytoczył całą wypowiedź Terlikowskiego. Nie bronię Terlikowskiego, nie odważyłabym się podważać wypowiedzi papieża. Tak czy inaczej wszystkim dyskutującym polcecam bardzo ciekawą lekturę: a mianowicie: adhortacje apostolską Jana Pawła II o spowiedzi. Tam papież pisał, że spowiednik pełni rolę sędziego i lekarza, który leczy i uzdrawia nasze rany. Jest więc w spowiedzi miejsce na coś, o czym mówi Terlikowski i jest to, o czym mówił ostatnio papież Franciszek - uzdrowienie, Boże miłosierdzie. Ja osobiście staram się przyjmować wszystko na spowiedzi z pokorą. Jeśli doświadzę surowego spowiednika mówię Jezusowi "dzisiaj chciałeś mi dać taką naukę", częściej jednak doświadczam tych łagodniejszych. Za wszystkich Chwała Panu
23 listopada 2013, 14:47
@Rafał Borowski Akhem - czy sądzi Pan, że Chrystus odgrywał przed św. Faustyna Kowalską jakiś spektakl zabierająć Ją do niepustego piekła?
23 listopada 2013, 13:55
Z odpuszczaniem grzechów, uwalnianiem ludzi od tego powiązany jest dalszy los, po tamtej stronie. Oby jak najmniej ciężarów ludzi wnieśli z tego świata na tamten. Ciekawe spojrzenie abpa Marka Jędraszewskiego w temacie powszechnego zbawienia: [url]http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/dialogi-w-katedrze/art,9,czy-pieklo-moze-byc-puste.html[/url]
23 listopada 2013, 12:46
@rafi > Wspominam jedynie słowa Jezusa: "Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!". Natomiast ja wskazałem Panu na efekty interpretacyjnej nonszalancji. Słyszał Pan o Skopcach?
PO
prosić o dobrego kapłana
23 listopada 2013, 12:01
MODLITWA DO MATKI BOŻEJ KAPŁANÓW Maryjo, Matko Chrystusa-Kapłana Matko kapłanów na całym świecie, Ty ukochałaś kapłanów w szczególny sposób bo są oni żywym obrazem Twojego Jedynego Syna Przez całe swoje ziemskie życie pomagałaś Jezusowi, a teraz wstawiasz się za nami w niebie. Błagamy Cię, módl się za kapłanów! Módl się do Ojca Niebieskiego, "by posłał robotników na żniwo swoje". Módl się, by nie zabrakło nam kapłanów, którzy będą udzielać nam sakramentów, będą wyjaśniać Ewangelię Chrystusa, i uczyć nas, jak stać się dziećmi Bożymi! Maryjo, Ty sama uproś Boga Ojca, by dał kapłanów, jakich nam potrzeba, bo Twoje Serce może wszystko u Niego wyprosić, Uproś nam kapłanów, którzy będą święci. Amen.
Z
zero
23 listopada 2013, 11:36
Spowiednik powinien naukę dopasować do wyznawanych grzechów i tyle w temacie.  Czy tak samo potraktujemy kogoś, kto nas potrącił w autobusie i przeprosił, a kogoś kto  wyrwał torebkę z pieniędzmi i uciekł? Do obydwu  osób się uśmiechniemy i powiemy: "nic nie szkodzi"?
P
pancogito
23 listopada 2013, 11:20
Mimo szacunku dla papieża i tego portalu nie mogę się zgodzić z tezą, że spowiednik nie może podczas spowiedzi pozwolić sobie na ostrzejsze słowa. Konfesjonał to nie maszynka do rozgrzeszeń. Czasem potrzebny jest wstrząs. Jeden z najsłynniejszych spowiedników w historii, św. o. Pio, potrafił swoich penitentów zmieszać z błotem łącznie z wyrzuceniem z konfesjonału, kiedy widział, że to im jest potrzebne-można przeczytać wiele świadectw, w których  wspominają, że gbydy o. Pio nimi nie potrząsnął dalej trwaliby w grzechu. Dobry spowiednik powienien modlić się o rozeznanie, co w danym przypadku powinien zrobić: powiedzieć ,,idź precz szatanie" czy też ,,nie potępiam Cię, idź i nie grzesz więcej". Żeby kogoś ocucić nie głaskamy go lecz, lecz uderzamy w twarz. 
SM
strong man
23 listopada 2013, 11:00
Autor coś pomieszał. Uzdrowienia z fizycznej choroby, dokonane przez Jezusa, odniósł do materii grzechów. Tam, gdzie  Jezus uzdrawia dziecko, wskrzesza Łazarza, czy leczy ze ślepoty niewidomego, jest mowa o chorobach ciała. Do grzeszników nieraz mówił ostrzej, choćby we fragmencie, gdzie jest mowa o zawaleniu się wieży, ktróra zabiła wiele osób i wtedy Jezus powiedział: "Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie". Czy tu jest jakieś głaskanie po główce? Nie, tu jest wręcz ostrzeżenie, że brak nawrócenia doprowadzi do śmierci. Czy w ten sposób mówią dzisiaj spowiednicy? A przecież takie słowa usłyszanie w konfesjonale niektórzy by odebrali jako "sponiewieranie", bo ten niedobry spowiednik straszy... śmiercią!
R
rafi
23 listopada 2013, 10:37
...i będziecie jako bogowie... Dziećmi Bożymi jesteśmy
WP
więcej pokory
23 listopada 2013, 09:40
"...spójrzcie, jak leczył Chrystus. Przecież każdy opis ewangelicznego uzdrowienia zadziwia swoją łagodnością". Człowiek nie jest Chrystusem. Ani penitent, ani spowiednik ani Papież. Uleczenie z grzechu niejednokrotnie musi boleć. A wszelkie środki uspokajające i znieczulające łatwo zamienić na pobłażliwość grzechowi. I brak wyleczenia. Więcej pokory przed Tajemnicą sakramentu pojednania. ...i będziecie jako bogowie...
23 listopada 2013, 09:39
Warto byłoby popatrzeć na genezę, ideę spowiedzi. Gdy o tym myślę, od razu mi dźwięczą słowa z J 12,47: "Nie przyszedłem bowiem, aby świat sądzić, ale by świat zbawić" Czy spowiedź nie powinna być praktyczną realizacją sensu odkupienia grzechów przez Chrystusa? Bożego Miłosierdzia w tym? A do pracy nad grzechem służy bardziej codzienna formacja chrześcijanina? Być może się mylę, nie jestem teologiem, doktrynerem KKK, podchodzę do wiary, Boga i Pisma Św. w miarę prosty i bezpośredni sposób. Ale może czegoś nie wiem do końca...
K
Kenny
23 listopada 2013, 08:37
Rację ma Franciszek. Ile ludzi przestaje chodzić do spowiedzi z powodu obraźliwej postawy spowiedników...? A Terlikowskiemu jak brakuje chirurga to niech idzie do kiosku po żyletki...
E
Ew
23 listopada 2013, 08:33
Pan Tomasz wyraźnie tęskni za Świętą Inkwizycją.
V
Viktor
23 listopada 2013, 08:01
"...spójrzcie, jak leczył Chrystus. Przecież każdy opis ewangelicznego uzdrowienia zadziwia swoją łagodnością". Człowiek nie jest Chrystusem. Ani penitent, ani spowiednik ani Papież. Uleczenie z grzechu niejednokrotnie musi boleć. A wszelkie środki uspokajające i znieczulające łatwo zamienić na pobłażliwość grzechowi. I brak wyleczenia. Więcej pokory przed tajemnicą sakramentu pojednania.
R
rafi
23 listopada 2013, 07:29
@piotr_slowinski Wspominam jedynie słowa Jezusa: "Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!". Czemu miałoby to nie dotyczyć spowiedzi?
W
wanda
23 listopada 2013, 03:53
Już samo to,że człowiek klęka przed konfesjonałem,oznacza,że sam siebie oskarża.Spowiednik powinien docenić tę odwagę.Niestety,poprzez wprowadzenie tzw kartek od spowiedzi,wymaganych  w określonych sytuacjach,sakrament spowiedzi został zbrukany -handlem....Masz kartkę od spowiedzi-otrzymasz sakrament.....Zainteresowany,klęka,coś tam poklepie i już ma kartkę.....Skoro umęczony problemami dnia codziennego człowiek przychodzi na Mszę Świętą i klęka przed konfesjonalem to jest doprawdy cierpliwym Chrześcijaninem,kiedy słyszy z ambony oskarżenia o jego  grzesznym życiu,a w konfesjonale jest poniżany,kiedy tych,których nie ma  w Kościele nie ocenia się lub  wykazuje się wobec nich niezwykłą delikatność.
A
AP
23 listopada 2013, 02:38
Zespół naczyń połączonych: red.Terlikowski krytykuje papieża, red.Terlikowskiego krytykuje red.Makowski.
T
Tomek
23 listopada 2013, 00:28
Myśle że wypowiedzi Ojca Św i pana Terlikowskiego nie musza stac w sprzecznosci. Tyle że dopóki redaktor Terlikowski mówi o mocniejszym upomnieniu to ok, czasami, niektórym moze sie przydać, ale poniewieranie to juz nie. Dlaczego? Człowiek poniewierany wychodzi z konfesjonalu z raną, z bolem , bywa ze do niego nie wraca przez kilkadziesiat lat. Przyszedł po pojednanie a odchodzi z odrzuceniem i upokorzeniem. Czy to nie przeczy samemu sakramentowi spowiedzi? Ktos przytoczyl ojca Pio, tyle że on mial wejrzenie w wnetrze czlowieka z daleka, czul zapach jego grzechow nawet tych niewypowiedzialnych, wiec co wy tu porownujecie? A zdajmy sobie sprawe ze wiekszosc spowiednikow zle traktujacych penitentow trwa zajadle w swoim grzechu, pysze, slepocie, rozgoryczeniu albo pozwala sobie na niepohamowane zdenerwowanie samemu grzeszac i narazajac sie na kare Bożą, ktora bywa ze czasem bardzo niespodziewanie nadchodzi.
22 listopada 2013, 23:52
@rafi Nieprawdą jest, że to czego chcemy (w tym przypadku to, jak chcemy być traktowani) musi być dla nas dobre. Ojciec Pio np przykład odsyłał ludzi spod swojego konfesjonału nie udzieliwszy im spowiedzi wcale.
Dariusz Piórkowski SJ
22 listopada 2013, 22:47
Wydaje mi się, że spowiednik jest surowy i potępiający w kilku przypadkach: 1. Gdy sam potępia siebie i jest zbyt surowy wobec siebie, zbyt perfekcyjny. 2. Gdy jest niezwykle pobłażliwy wobec siebie, i nie widzi swojego grzechu. Wówczas zachowuje się jak ten, co drzazgę widzi w oku brata , a belki w swoim nie zauważa. 3. Gdy jest zmęczony. 4. Gdy odczuwa bezsilność i sądzi, że musi jej natychmiast zaradzić. 5. Gdy nie ma wiary w miłosierdzie Boga.
R
rafi
22 listopada 2013, 22:03
Dobrym kryterium jest spytać się, gdybym był takim spowiednikiem, a po drugiej stronie była moja żona, był mój mąż, moje dziecko, mój ojciec, matka, albo jakaś inna osoba, na której nawróceniu mi zależy - jak bym taką osobę traktował? A przede wszystkim - jak ja sam chciałbym być traktowany? Pan Terlikowski, jeśli chce być potraktowany ostro, może poprosić o to spowiednika. Jednak niech nie przykłada swojej miary do wszystkich.
A
Ania
22 listopada 2013, 22:02
Jak zwykle Papież Franciszek przez duże P ...
A
Ania
22 listopada 2013, 22:01
Jak zwykle Papież Franciszek prze z duże P
T
tak
22 listopada 2013, 21:30
Zamiast od razu wyszydzać , no powiedzmy krytykować, możę warto się zastanowić, czy dla wszystkich pacjentów należy stosować tę sama terapię. Przecież sami możecie zacytować setki przykładów z Waszego życia, i potwierdzić, że są osoby, którym wystarczy zwrócić uwagę a przeproszą za to i podziękują bo jakoś swojego mało grzecznego zachowania nie zauważyli. Ale , wiemy o tym dobrze , że są i tacy, którymi trzeba mocno wstrząsnąc aby się opamiętali. Przecież wszyscy o tym wiemy, więc dlaczego robicie wszystko aby przywalić Terlikowskiemu? On ma taki charakter (a jestem pewny, że nie tylko on), że woli jak nim mocno potrząsną. Mówi to szczerze. Czy zaleca dla wszystkich taką kurację? nie. Nie krytukuje tylko uzupełnia , to co mówił Papież. Poniżej ktoś o tym pisał nie podał swojeo nika, ale nikt z dyskutantów się do tego nie odniósł. Odnoszę wrażenie , że zbyt dużo tu osób skoncentrowanych na sobie. Widzą od razu siebie w tej opisanej nieprzyjemnej sytuacji  i swoje opory albo obawy projektują na wszystkich innych. A przecież są różni ludzie, o różnej wrażlwosci, różnych cecha osobowych.
WD
Wojtek Duda
22 listopada 2013, 21:03
ale red. Terlikowski odjeżdza coraz bardziej na maxa ! teraz ogłasza wszem i wobec, że chciałby, aby się nad nim poznęcać... dziwne upodobania. 
L
Lue
22 listopada 2013, 21:01
w artykule o Harym Poterze jakoś deon był mądrzejszy od Benedykta XVI i nauczał przeciwnie. Widać jak wygodnie, tak się mówi, byle swoje obronić... Coraz mniej tu zaglądam.
M
morski
22 listopada 2013, 20:39
Autor się myli, że Jezus traktował grzeszników wyłącznie z delikatnością i łagodnością. Na pewno ostro rozprawił się z kupcami w świątyni, a Jego cierpliwość do grzeszników też miała swoje granice. Dowodem na to jest przypowieść o nieurodzajnym drzewie figowym: "Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. 7 Rzekł więc do ogrodnika: "Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?" 8 Lecz on mu odpowiedział: "Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; 9 może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć"»." ... To ty się mylisz. Czym innym jest upominanie, nawet surowe, zadeklarowanych grzeszników, a czym innym podejście do tych, którzy widzą, że robią nie tak i/lub chcą zmienić swoje życie - a skoro ktoś przychodzi do spowiedzi, to znaczy, że jakoś go rusza sumienie, choćby i minimalnie.
M
morski
22 listopada 2013, 20:35
Mam wrażenie, że jesteśmy zbyt surowi dla pana Terlikowskiego. Jak wiemy słynie on z bardzo mocnych wypowiedzi i ma tendencje do przesadzania. ... Sorry, ale to nie jest usprawiedliwienie. To może "rozgrzeszymy" też w ten sposób Stefana Niesiołowskiego?
IJ
istotny jest rodzaj choroby
22 listopada 2013, 20:20
Jeśli już porównujemy spowiednika do lekarza, a penitenta do człowieka chorego, to należy zwrócić uwagę, że inaczej lekarz podejdzie do pacjenta z bólem głowy, a inaczej do tego, który ma nowotwór. Temu pierwszemu wystarczy Apap, a drugi nie uniknie skalpela, a potem jeszcze czeka go chemioterapia i radioterapia oraz częste kontrole by sprawdzać czy nie wystąpiły przerzuty. Czyli grzesznik, który np. ukradł jabłko sąsiadowi zostanie potraktowany inaczej, niż ten, co obrabował bank, zgwałcił kobietę, lub pobił ze skutkiem smiertelnym człowieka. "Kuracja" tego drugiego potrwa nawet może parę lat, tym bardziej jeśli okaże się, że jest już tak zdeprawowany, że nawet "sponiewieranie" przez spowiednika  w konfesjonale nie robi na nim wrażenia
DF
drzewo figowe
22 listopada 2013, 19:15
Autor się myli, że Jezus traktował grzeszników wyłącznie z delikatnością i łagodnością. Na pewno ostro rozprawił się z kupcami w świątyni, a Jego cierpliwość do grzeszników też miała swoje granice. Dowodem na to jest przypowieść o nieurodzajnym drzewie figowym: "Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. 7 Rzekł więc do ogrodnika: "Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?" 8 Lecz on mu odpowiedział: "Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; 9 może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć"»."
BT
br. Tomasz Mikołajczyk CSsR
22 listopada 2013, 19:13
Mam wrażenie, że jesteśmy zbyt surowi dla pana Terlikowskiego. Jak wiemy słynie on z bardzo mocnych wypowiedzi i ma tendencje do przesadzania. Uważam, że akurat dobrze zrobił, że wspomniał o "chirurgicznym cięciu" i nie postrzegam jego tekstu, jako krytykę  a jego postawę, jako bycie mądrzejszym od papieża. Co jest to raczej przypomnienie dla miłośników pluszowej spowiedzi, że spowiedź może boleć... O czym wspomniał sam autor. 
K
kasia
22 listopada 2013, 18:58
Franciszek ma racje, autor też, ale przyszła mi do głowy dodatkowa interpretacja. Jezus w Ewangelii jest zazwyczaj bardzo łagodny dla wiiększości grzeszników, takich jak zagubione kobiety - cudzołożnice, czy skorumpowani celnicy szukający mimo wszystko prawdy. Jeśli odnosi sie do kogoś ostro, to tylko do ludzi bardzo silnych, bezczelnych, zbyt pewnych siebie, jak handlarze w świątyni czy faryzeusze. Może pan Terlecki w wielkiej pokorze zalicza sam siebie do tego grona... ;)
S
szalupa
22 listopada 2013, 18:01
Zauważyłam, że publicyści, dziennikarze religijni tacy jak pan Terlikowski, oceniają ludzi i religię według własnego widzimisię. Przecież punktem odniesienia każdego człowieka-katolika, powinna być Ewangelia. W przypowieści o robotnikach w winnicy, Bóg daje zapłatę według własnej sprawiedliwości i uzurpuje sobie do tego prawo, a nie według logiki człowieka. A pan Terlikowski ma własną logikę...skąd to się bierze ? z pychy wydaje mi się...po prostu.
Z
zremek
22 listopada 2013, 16:28
Na początek nadmienię iż słowa Papieża dla mnie nie brzmiały tak, by to przesadna grzeczność i naiwność miały się stać domeną konfesjonałów - choć niektóre interpretacje to sugerują i mogą niektórym wskazać taką drogę do własnych przemyśleń. Czytałem wypowiedzi Obu Panów i mam wrażenie iż oboje mówicie o Tym samym "medalu" tylko każdy patrzy na swoją stronę... Obojgu chodzi o to by miało to właściwą formę. Jednemu trzeba mocniejszych treści drugiemu spokoju... Aby zobaczyć cały "medal" trzeba roztropności i sporej empatii... Znam ludzi którzy rzeczywiście potrzebują przysłowiowego kopa w zadek, ale innych wyrzucić to może znacznie dalej niż zamierzał kopiący... Dla jednych skalpel to jedyna droga by sobie naprawić nos a dla innych wystarczy usunąć lustro...  Ale zawsze znajdą się tacy którym to nie pomoże... Tylko w czym? w samowybaczeniu? Spokoju sumienia? Akceptacji? Na mnie kop i skalpel nie podziała... nos mam ok. Gorzej z duszą... Natomiast głaskanie po główce zbyt bardzo ulizuje włosy a z tym czasami można też mieć problem... :)
jazmig jazmig
22 listopada 2013, 16:23
Spowiednik powinien być prawdziwy. Nie powinien wprowadzać penitenta w błąd co do jego grzechów, ale również nie powinien rozwodzić się przesadnie nad nimi. Jednakże spowiedź jest po to, żeby tych grzechów żałować i chcieć się poprawić, więc wmawianie penitentowi, iż nic strasznego nie zrobił, nie świadczy dobrze o spowiedniku. Spowiednik może coś doradzić penitentowi, żeby mu było łatwiej unikać grzechów. We wszystkim potrzebny jest umiar.
J
Jakub
22 listopada 2013, 16:08
*papieży, ależ błąd, ależ błąd...
Z
Zosia
22 listopada 2013, 16:08
Zgadzam się z Papieżem. Spowiednik powinien być w stanie przekazać nam pozytywna energię, a przebaczenie podszyte złością i gniewem -tym niewypowiedzianym, stlumionym w środku, daje mieszany przekaz. Jezus byl lagodny ale nie osądzał- tak widze po przytoczonych przykladach powyżej. Nie chciałabym byc osądzana podczas spowiedzi. Raz podczas spowiedzi ksiądz śmiał sie ze mnie- to było upokarzające. straciłam wtedy zaufanie do księży,spowiedzi i księdza jako autorytetu. Mam takie wyobrażenie,nie wiem czy to jest prawdą czy nie, ale nastawienie Pana Terlikowskiego na słowa Papieża z czegoś wynikają, skądś sie to bierze. Mam wrażenie, że to jest przeniesieniowa reakcja na ojca. Być może jego ojciec był karcący,oceniający, krytykujący- dopiero po tym 'wybaczał'. Może Pan Terlikowski widzi w Papieżu ojca (lub innego ważnego mężczyzny,autorytetu) i stąd tak reaguje. Napewno nie jest to powód aby wszyscy tak mieli i musieli mieć bo jemu tak się wydaje. To jest powód do pracy nad sobą Panie Terlikowski, do pracy nad własnymi zranieniami, traumami i niezagojonymi ranami.
J
Jakub
22 listopada 2013, 16:06
Błagam, Maria Magdalena nie była prostytutką. Nie ma żadnych podstaw do utożsamiania nawróconej grzesznicy ze sceny w domu faryzeusza (Łk 7, 36nn), albo kobiety uratowanej przed kamienowaniem z Marią Magdaleną. Takie przekonanie z tego co się orientuje zaczeło się rozpowszechniać w VI w. i jest to dość wątpliwa zasługa jednego z papierzy, który chciał sobie ułatwić homilię...
K
Kalir
22 listopada 2013, 16:02
Pan Terlikowski już od pewnego czasu nie jest traktowany w świecie publicystów a nie w przestrzeni katolickiej. Jego wizje daleko odbiegające od rzeczywistości coś zbyt okaleczone z człowieczeństwa a on sam przybrał skórę skrajnego radykalisty dlatego też ja sam nie traktuję go poważnie
VI
vera icon
22 listopada 2013, 15:57
Zgadzam się z Autorem. I bardzo się cieszę, że pan Terlikowski nie jest spowiednikiem. Czemu niby spowiednik powinien się nad penitentem "poznęcać", skoro sam Bóg nigdy się nad nami nie znęca ani nigdy znęcał nie będzie.  Mam tylko jedno zastrzeżenie do Autora: jakby się Pan czuł, gdyby Panu ktoś publicznie zarzucał jakieś niesprawdzone grzechy? Pewnie bardzo źle. Więc proszę tak nie mówić o św. Marii Magdalenie, bo ona nie była żadną cudzołożnicą i nie było jej w tej scenie, o której Pan mówi.
22 listopada 2013, 15:39
Problem polega na tym, że najłatwiej mierzyć nam innych naszą własną miarą. Owszem, być może Pan Redaktor Terlikowski nie ma nic przeciwko łajającemu go spowiednikowi. Kłopot jednak w tym, że ktoś inny w takiej sytuacji albo nie wróci więcej do konfesjonału, albo odejdzie nie w pokoju, lecz z jeszcze większym bałaganem w sumieniu. Osobiście życzę spowiednikom jak najwięcej Bożych łask i roztropności.