Czy można się cieszyć z okładki "Rolling Stone"?

Piotr Żyłka

Słyszę, że jeśli cieszę się z faktu, iż zdjęcie Franciszka wylądowało na okładce magazynu "Rolling Stone", to jestem zakompleksionym katolikiem. Jeśli taka jest miara, to faktycznie jestem zakompleksiony i czuję się z tym doskonale.

Krytyka głośnej publikacji w amerykańskim magazynie dotyczy dwóch tematów. Pierwszy problem - okładka. Tu pojawia się kwestia rzekomych kompleksów. Mateusz Ochman komentując całą sprawę napisał, że "my, katolicy, mamy masę kompleksów. Ciągle potrzebujemy utwierdzenia nas w przekonaniu, że mimo naszej wiary w cuda nie z tej ziemi (w istocie tak jest!) i wynikających z tej wiary przekonań, które sprzeciwiają się ‘sprawom tego świata’, jesteśmy normalni. Potrzebujemy utwierdzenia nas w przekonaniu, że jesteśmy fajowi, życiowi, cool. Że jesteśmy równiachy".

Drugi zarzut dotyczy artykułu, który pojawił się wewnątrz pisma. Autor chwali papieża Franciszka, ale równocześnie przeciwstawia go Benedyktowi XVI, który według dziennikarza miał być "surowym naukowcem i do minimum ograniczał swój udział w audiencjach generalnych". W tym wypadku zarzut dotyczy manipulacji mediów, które robią z Franciszkiem, co chcą, dopasowują go do swojej ideologii i wykorzystują do własnych celów.

Zacznę od drugiej sprawy. Nie ma sensu bronić amerykańskiego dziennikarza. Zresztą na ten temat wypowiedział się już rzecznik Stolicy Apostolskiej. - Artykuł w "Rolling Stone" to znak, że nowości wprowadzane przez papieża Franciszka przyciągają uwagę najróżniejszych środowisk. Niestety w artykule popełniono błąd powierzchownego dziennikarstwa. By ukazać pozytywne aspekty papieża Franciszka, w negatywny sposób opisano pontyfikat papieża Benedykta. Uczyniono to z zaskakującą obcesowością - oświadczył Lombardi SJ.

Dodam tylko na marginesie jedną myśl. Oczywiście przeciwstawianie Franciszka Benedyktowi XVI w mediach jest żenujące, jest to manipulacja i realny problem, ale jeszcze większym problemem są katolicy, którzy na każdym kroku krytykują Franciszka i podkreślają, jak wspaniały był Benedykt, a jak słaby i beznadziejny jest obecny papież.

Wróćmy do sprawy kompleksów. Wspomniany już wcześniej Mateusz Ochman pisze: "My - katolicy - klaszczemy uszami, bo ‘świat’ uhonorował naszego. Zacytuję więc klasyka: a komu to potrzebne? A dlaczego?". Być może istnieje jakaś grupa katolików, którzy faktycznie cieszą się, bo ktoś nas docenił, ale nie warto generalizować i wrzucać wszystkich do jednego worka.

Bardzo się ucieszyłem, gdy zobaczyłem zdjęcie Franciszka na okładce "Rolling Stone". Nie dlatego, że czuję, że Kościół został przez "świat" doceniony, ale dlatego, że wiem, iż z tego wydarzenia może wyniknąć coś naprawdę dobrego. Wizerunek papieża dotarł do milionów ludzi na całym świecie. Okładka bardzo szybko zrobiła furorę w mediach społecznościowych. A to oznacza, że ktoś niechętny Kościołowi mógł ją zobaczyć i to mogło wystarczyć, by skłonić go do zastanowienia się nad jego stosunkiem do wiary i Kościoła. Internet ma naprawdę potężną siłę rażenia. Jestem pewien, że jest sporo osób, które zobaczyły okładkę i pomyślały: "Kurczę, ten papież coś w sobie ma". Część z nich mogło pójść krok dalej i zainteresować się tym, co papież mówi i co robi. Zostały zaintrygowane, a to już naprawdę dużo.

Mój znajomy zwrócił mi uwagę, że ludzi do Boga i Kościoła przyciąga żywe świadectwo, autentyczne doświadczenie Boga w życiu osoby, a nie okładka. Jest w tym zdaniu wiele racji, ale nie mogę się z nim zgodzić w 100 procentach. Sam fakt zamieszczenia zdjęcia papieża na okładce "RS"nie wystarczy, żeby ktoś spotkał Boga (choć cudów wykluczać nie powinniśmy), ale to może działać jak reakcja łańcuchowa. Sam tak wróciłem do Kościoła. Poznałem kogoś, kto był "spoko człowiekiem". Czy nawróciłem się dzięki temu, że był on spoko? Nie. Najpierw zobaczyłem, że ktoś jest OK i traktuje na poważnie wiarę. To wystarczyło, żeby mnie zaintrygować. Cała reszta przyszła później - rozmowy, poszukiwania, realne świadectwo itd. Ale zaczęło się od bardzo powierzchownej rzeczy - od tego, że ktoś jest spoko i jest zaangażowanym katolikiem. Podobnie może zadziałać zobaczenie "kontrowersyjnej" okładki. Najpierw zaciekawienie, a na resztę przyjdzie czas później.

Na koniec jeszcze jedna fenomenalna myśl ojca Kaspra Mariusza Kapronia Ofm, który tak komentuje całe to okładkowe zamieszanie:

"Papież Franciszek ulubieńcem kultury masowej, dobrze o nim mówią w kręgach nie zawsze w pełni ortodoksyjnych, zdobywa popularność wśród gejów i innych grzeszników. Ta popularność w środowisku pop-kultury nie zawsze jest dobrze odbierana przez środowiska konserwatywne, przez osoby o wyższym stopniu kultury i o wyrafinowanym zmyśle estetycznym i moralnym. Ale jak to było: «Szły za nim tłumy, także wielu celników i grzeszników. Faryzeusze i uczeni w Piśmie widząc to mówili: Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?»".

Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg i papieskiego profilu Franciszek. Jego projekty można znaleźć na blogu autorskim

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy można się cieszyć z okładki "Rolling Stone"?
Komentarze (48)
PB
Przemek B.
5 lutego 2014, 09:43
Piotr powodzenia w wiadrze pomyj, siły z Wysoka! Robisz dobrą robotę.
E
eNeN
3 lutego 2014, 19:42
po co pisac jakiekolwiek komentarze skoro pzylka ma monopol na wiedze i prawde absolutna
P
prowokator
3 lutego 2014, 11:59
Coraz większy rozłam... A gdyby tak , wzorem naszych braci protestantów ustanowić nowy kościół  pod wezwaniem 'Chrystusa lukrowanego "  takiego co to nie widzi grzechu [ po co się spowiadać ? ]  który nie niósł Krzyża ,...niepotrzebny bo nie ma grzechu,  takiego który nie wie co to sprawiedliwość , takiego ktory nie wie co to szatan, nie zna tego pojęcia, takiego co to grzech sodomii nazywa "nieuporządkowanym życiem "  To ilu z naszych biskupów mogłoby być jego papieżami ? Fajna fucha ! chciałbym , jakiż to wysiłek intelektualny ?  wszystkie kazania są takie same  o milości, z miłością , przy okazji miłości w  a w ogóle kochcajmy się !
J
jewka
3 lutego 2014, 11:50
cóż - zawsze się znajdzie kilku "dobrych synów", których wkurza, że Ojciec zadaje się z "celnikami i grzesznikami" ... zamiast docenić ICH doskonałość ...
X
x
3 lutego 2014, 04:02
"Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom". (Łk 6:26) "Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi". (J 15:19) "Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową" (Mt10, 34-35) "Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam" (Łk 12, 51) "Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! Jak poprzednio stwierdziliśmy, tak i teraz powtarzam: Gdyby wam ktoś głosił ewangelię inną od tej, którą otrzymaliście, niech będzie wyklęty! A zatem teraz: czy zabiegam o względy ludzi, czy raczej Boga?  Gdybym jeszcze teraz ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusa". (Gal. 1,7-10) "Ci fałszywi apostołowie to podstępni działacze, udający apostołów Chrystusa. I nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości. Nic przeto wielkiego, że i jego słudzy podszywają się pod sprawiedliwość. Ale skończą według swoich uczynków". (2 Kor 11,13-15) ..."Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie” (Łk 16, 13)
3 lutego 2014, 00:26
@jr > Przypomnę, że zwróciłam Ci uwagę w związku z Twoim odniesieniem się do określenia 'spoko gość" użytego przez @Milenę. OK, mea culpa. > Czasem człowiek zaczyna od teletubisiowatej wizji wiary, ale taki początek wcale nie wyklucza dojrzewania w wierze i weryfikacji przekonań. Z tym się bez zastrzeżeń zgadzam, choć określam to na własny użytek cyniczniej mianem stosowania przynęty za którą powinien iść mocny hak i zdecydowanie to oczywiście nie Pan Żyłka jest właściwą instancją do adresowania pretensji o brak owego haka. Na (mizernie słabą, przyznaję bez bicia) obronę wyrażanych przeze mnie pretensji mogę jedynie stwierdzić, że to nie jest prywatny blog Pana Żyłki, a element pewnej większej całości pt. portal Jezuicki Deon i czasem może się Panu Żyłce z mojej strony obrywać za zaniedbania 'kolegów'.
PW
Piotrek W.
2 lutego 2014, 23:39
Katoliki... sam taki kompleks mam. Boję się, że ludzie mnie wyśmieją. Dlaczego? Bo brakuje mi poczucia własnej wartości jako Dziecka Bożego. Boję się, uciekam, nie mam własnego, mocnego zdania, przyklaskuję jak ktoś wyżej położony ode mnie w końcu coś zrobi, bo sam cykam! Wziąłbym się wreszcie w garść, reszcie katolików też polecam! Nasz Ojciec ześle pomoc i Jego pokój.
J
jr
2 lutego 2014, 21:50
1.(...) gościmy konkretnie u Pana Żyłki i moje określenie co Pan Żyłka najprawdopodobniej uznaje za bycie 'spoko gościem' pochodzi ze znajomości twórczości Pana Żyłki (...) 2. 'bycispokowość' to twór Pana Żyłki. Niestety nie daje się On za język pociągnąć odnośnie explicite wyartykułowania co znaczy 'bycie spoko' i 'poważne traktowanie swojej wiary', więc rozwikływanie 'co autor miał na myśli' można prowadzić jedynie w oparciu o autora twórczość. 3. Co do 'podążania za Chrystusem' - ja nigdzie nia napisałem, że roszczę sobie pretensje do najlepszego podążania za Chrystusem i najlepszego przyciągania Doń ludzi. ... @piotr_slowinski 1. Ja nie wspomniałam ani słowem na temat Piotra Żyłki! Przypomnę, że zwróciłam Ci uwagę w związku z Twoim odniesieniem się do określenia 'spoko gość" użytego przez @Milenę. 2. Nie jest mi potrzebne uszczegółowianie przez @Piotra Żyłkę, co dokładnie rozumie pod pojęciem 'spoko gość' oraz 'poważne traktowanie wiary', więc nie podzielam Twojego "niestety". Nie zawsze przekonują mnie tezy stawiane przez Piotra Żyłkę, choć cenię w Autorze to, że stawia te tezy w perspektywie pewnej możności, pewnej otwartej perspektywy (często tytuły mają formę pytań). 3. Ja też nie sugerowałam, że rościsz sobie takie prawo :) P.S. Czasem człowiek zaczyna od teletubisiowatej wizji wiary, ale taki początek wcale nie wyklucza dojrzewania w wierze i weryfikacji przekonań. Jak w przypowieści o kąkolu - nie jest ideałem od razu wyrywać chwasty, bo można przy okazji zadeptać kiełkujące dobre ziarno. Ja odnoszę wrażenie, że Tobie trochę takiej cierpliwości brakuje. Pozdrawiam
2 lutego 2014, 18:48
@M M G R > Jednak co do pierwszej części cytatu i odniesienia do popularności różnica (przynajmniej moim zdaniem) jest diametralna. Grzesznicy szli za Jezusem, gdyż pragnęli nawrócenia. Niestety wielu grzeszników idzie za Papieżem po to by skłócić owce mu powierzone, by niszczyć plony, przeinaczać jego słowa. Że tak powiem: grzesznik, grzesznikowi nie równy. Nie ująłbym tego lepiej. Ale taka obserwacja nasuwa pewne pytania: czy rzeczywiście apologeci rzekomej 'otwartości na grzeszników' nie zauważają tej fundamentalnej różnicy, czy tylko udają, że jej nie zauważają; jeśli udają to w imię czego - poprawiają w pysze Pana Boga, czy dzialają z pełną świadomością szkodliwości zacierania owej podstawowej różnicy?
2 lutego 2014, 18:41
@jr > Uznawanie kogoś za 'spoko gościa' jest pojęciem dość nieprecyzyjnym, i każdy podkłada do tych słów treść według własnej miary i wyobrażeń. O ile Cię dobrze zrozumiałam, to Ty przypisujesz temu określeniu teletubisiowaty hipisizm. Prawie dobrze. Prawie, ponieważ gościmy konkretnie u Pana Żyłki i moje określenie co Pan Żyłka najprawdopodobniej uznaje za bycie 'spoko gościem' pochodzi ze znajomości twórczości Pana Żyłki, której Pan Żyłka nie rozpoczął dzisiaj. NB skłonność do teletubisiowatego hipisizmu nie jest zmonopolizowana przez Pana Żyłkę oczywiście, ale 'bycispokowość' to twór Pana Żyłki. Niestety nie daje się On za język pociągnąć odnośnie explicite wyartykułowania co znaczy 'bycie spoko' i 'poważne traktowanie swojej wiary', więc rozwikływanie 'co autor miał na myśli' można prowadzić jedynie w oparciu o autora twórczość. Co do 'podążania za Chrystusem' - ja nigdzie nia napisałem, że roszczę sobie pretensje do najlepszego podążania za Chrystusem i najlepszego przyciągania Doń ludzi.
2 lutego 2014, 18:32
@Rafał Borowski > Jak ktoś może dopuszczać myśl, że jedyną skuteczną metodą głoszenia Ewangelii jest głoszenie jej ogniem i mieczem? Nie ma wynikania. Z dezaprobaty dla hipisowskiego pacyfizmu nie wynika apologia ognio-i-mieczyzmu.
2 lutego 2014, 18:30
@Milena I 'spoko czlowieków' i 'dewotów' wziąłem w cudzysłów, bo tak de facto trzeba by uzgodnić co dla każdego z nas się pod owymi etykietkami kryje, żeby prowadzić konstruktywną dyskusję. Natomaist niezależnie co się dokładnie pod pojęciem 'spoko człowieków' kryje, to dodanie określenia 'spoko człowieki nie wstydzące się swojej wiary' implikuje istnienie 'niespoko człowieków nie wstydzących się swojej wiary' i owych 'niespoko' człowieków pozwoliłem sobie wiedziony intuicją zaetykietkować 'dewotami', bo pewnie gdzieś w tych okolicach owo 'niebycie spoko' by wylądowało.
CM
ciota ma idola
2 lutego 2014, 17:28
Ciota PŻyłka ma idola.
MR
Maciej Roszkowski
2 lutego 2014, 16:30
a świecie wychodzą tysiące gazet. Czy mamy się cieszyć lub smucić z powodu umieszczenia zdjęcia Papieża na okładce każdego z nich? Chciałbym mieć takie problemy.
MM
M M G R
2 lutego 2014, 16:20
Nie lubię nieuzasadnionej krytyki wobec Papieża Franciszka, zarazem jestem wielkim fanem nauki Papieża Benedykta XVI (każdy Papież jest Nasz - nie tylko bł. Jan Paweł II). Co do cytatu zamykającego tekst mam wrażenie, że jest on tylko połowicznie słuszny. Część o faryzeuszach w wielu przypadkach jest trafiona. Jednak co do pierwszej części cytatu i odniesienia do popularności różnica (przynajmniej moim zdaniem) jest diametralna. Grzesznicy szli za Jezusem, gdyż pragnęli nawrócenia. Niestety wielu grzeszników idzie za Papieżem po to by skłócić owce mu powierzone, by niszczyć plony, przeinaczać jego słowa. Że tak powiem: grzesznik, grzesznikowi nie równy. ([url]http://malywielkiblog.blogspot.com/[/url])
HP
hejterskie Pismo Święte
2 lutego 2014, 16:11
"Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom". (Łk 6:26) "Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi". (J 15:19) "Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową" (Mt10, 34-35) "Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam" (Łk 12, 51) "Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! Jak poprzednio stwierdziliśmy, tak i teraz powtarzam: Gdyby wam ktoś głosił ewangelię inną od tej, którą otrzymaliście, niech będzie wyklęty! A zatem teraz: czy zabiegam o względy ludzi, czy raczej Boga?  Gdybym jeszcze teraz ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusa". (Gal. 1,7-10) "Ci fałszywi apostołowie to podstępni działacze, udający apostołów Chrystusa. I nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości. Nic przeto wielkiego, że i jego słudzy podszywają się pod sprawiedliwość. Ale skończą według swoich uczynków". (2 Kor 11,13-15) ...
MK
Marcelina Koprowska
2 lutego 2014, 16:02
Co przeczytam artykuł na deonie a potem komentarze, to się zastanawiam, jak to się dzieje, że tu tyle hejterów, i co trzeba by było napisać, żeby to było jakoś normalnie z kulturą odebrane, bez wyzywania od heretyków, argumentów ad personam (typu że autor mądrzejszy od...). jeśli chodzi o pytanie zadane w tytule: a czemu nie? oczywiście, że można się cieszyć. niekoniecznie trzeba się tym interesować, więc niekoniecznie trzeba. i nie chodzi tu o żadne zakompleksienia, czemu mogę się cieszyć z kwiatków na okładce a z Franciszka już nie? okładka jak okładka. Tak, rozumiem, że jak na okładkę dość niezwykła. co do artykułu wewnątrz nie będę się wypowiadać, bo nie czytałam.
&
<...>
2 lutego 2014, 15:56
"Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom". (Łk 6:26) "Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi". (J 15:19) "Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową" (Mt10, 34-35) "Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam" (Łk 12, 51) "Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! Jak poprzednio stwierdziliśmy, tak i teraz powtarzam: Gdyby wam ktoś głosił ewangelię inną od tej, którą otrzymaliście, niech będzie wyklęty! A zatem teraz: czy zabiegam o względy ludzi, czy raczej Boga?  Gdybym jeszcze teraz ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusa". (Gal. 1,7-10) "Ci fałszywi apostołowie to podstępni działacze, udający apostołów Chrystusa. I nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości. Nic przeto wielkiego, że i jego słudzy podszywają się pod sprawiedliwość. Ale skończą według swoich uczynków". (2 Kor 11,13-15)
2 lutego 2014, 11:44
Rz 10, 14: "Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił?" Jakże mieli usłyszeć (nie tylko w sensie akustycznym, ale wysłuchania, wzięcia poważnie do serca, co ktoś mówi), jeśli czuli nienawiść, albo przynajmniej niechęć do głoszącego? Jak ktoś może dopuszczać myśl, że jedyną skuteczną metodą głoszenia Ewangelii jest głoszenie jej ogniem i mieczem? Najpierw muszą w jakiś sposób polubić, poczuć sympatię, żeby w ogóle zacząć słuchać (zwłaszcza we współczesnym natłoku informacji), co taki człowiek (w tym przypadku Papież Franciszek) ma jeszcze więcej do powiedzenia.
S
skorumpowany
2 lutego 2014, 11:26
Codziennie ... Idę przez blokowiska i widzę "snajperów" czasem rozpoznaję twarze osób z którymi nigdy nie zamieniłem nawet słowa ...one wiedzą wszystko o mnie , o sąsiadach ,  o ich dsamochodach , o ich chorobach itd. Zimą wystają w oknach ,w lecie wysiadują na ławkach. Co ma piernik do wiatraka ? Ma, oto owe osoby  NIE MAJĄ WŁASNEGO ŻYCIA, muszą więc żyć cudzym życiem. Czy katolicyzm musi życ cudzym życiem ?  Co mnie szeregowego czlonka k.k .ma obchodzić jakaś tam okładka?  Obchodzi o tyle , o ile dochodzę do smutnego wniosku ,że nie żyjemy własnym życiem. Nie mamy własnej ekonomii , własnego sądownictwa , własnych tzn, wspólnych ,jednoczących kosciół  śr. społecznego przekazu .  [ pardon ,oprócz Internetu ]  Kiedyś , za czasów pierwszych chrześcijan to świat komentował co robia oni wyznawcy Jezusa [" patrzcie jak oni sie miłują" ] dzisiaj to wyznawcy Wszechmogącego komentują to co robią poganie ,  to cena którą płaci kościół za społeczna bierność , wysoka cena.
M
Milena
2 lutego 2014, 11:04
Wielu ludzi nie wstydzi się swojej wiary, tylko jak nie są 'spoko człowiekami', to są 'dewotami', prawda? Co ciekawsze - dla wielu po rzekomym 'spotkaniu spoko Chrystusa' wciąż pozostają 'dewotami', prawda? Nie ma miejsca pośród 'spoko człowieków' dla 'dewotów', prawda? Zbija mnie z tropu ten cudzysłów. Bo jeśli piszesz faktycznie o "dewotach", a nie dewotach, to chyba zauważyłeś, że wszyscy katole są "dewotami, katotalibami, moherami" dla niemałej części ateitów (i nie tylko). Ja jestem "dewotką" i Ty też jesteś... A o dewotach bez cudzysłowu- rzeczywiście, nie jest to przykład postawy ani atrakcyjnej, ale i co najważniejsze- godnej naśladowania, wiec tak - masz rację, z dewotów staram się jednak nie brać przykładu...
J
jr
2 lutego 2014, 10:55
@jr Pan Żyłka dał się czemuś pociągnąć, jak i Pani Milena. Z faktu, iż żywią oni gębokie przekonanie, iż dali się pociągnąć Chrystusowi nie wynika, iż dali się rzeczywiście Chrystusowi pociągnąć. Dopiero analiza tego czegoś czemu dali się pociągnąć z naciskiem na porównanie tego czegoś z tym, co postulował Chrystus pozwala stwierdzić czy X, któremu dano się pociągnąć jest Chrystusem. Trudno mi uznać teletubisiowaty hipisizm za drogę, którą wskazuje Chrystus, nie na podstawie moich, a Jego słów. ... @ piotr_slowinski Podobnie można zakwestionować Twoje przekonanie, że Ty dałeś się pociągnąć Chrystusowi i uznać, że dałeś się pociągnąć swojemu wyobrażeniu Chrystusa. I dowodzić tej tezy w oparciu o cytaty w Piśma Świętego... A analiza, o której piszesz, też prawdopodobnie byłaby do podważenia. Określenie "metanoia', tłumaczone na język polski jako "nawrócenie", oznacza przemianę myślenia. Ale jak może nastąpić przemiana myślenia u kogoś przekonanego o swej nieomylności? Marne szanse. Można się przerzucać oskarżeniami o to, że 'to oni błądzą a nie ja', ale tak naprawdę o tym, kto pobłądził, a kto szedł za Chrystusem, przekonamy się dopiero przy Sądzie Ostatecznym. Chrystus zapowiada, że wielu będzie zdziwionych, że przecież prorokowali mocą imienia Chrystusa i wyrzucali złe duchy mocą Jego Imienia, ale Chrystus im powie że ich nie zna (Mt 7,22) Więc raczej strzeżmy się, by te słowa nie okazały się być słowami o nas. Uznawanie kogoś za 'spoko gościa' jest pojęciem dość nieprecyzyjnym, i każdy podkłada do tych słów treść według własnej miary i wyobrażeń. O ile Cię dobrze zrozumiałam, to Ty przypisujesz temu określeniu teletubisiowaty hipisizm. Pozdrawiam
2 lutego 2014, 09:49
> Najpierw zobaczyłem, że ktoś jest OK i traktuje na poważnie wiarę. Bycie 'OK' jest dość proste do rozszyfrowania i w sumie marginalnie istotne, ale czym jest traktowanie poważne wiary według Pana Żyłki to nader interesujący konstrukt, bo zdecydowanie nie jest nim szukanie poważnych odpowiedzi na poważne pytania (który to kierunek bliżej realizuje Mateusz Ochman), a jeśli nie to, co zatem co?
2 lutego 2014, 09:06
@jr Pan Żyłka dał się czemuś pociągnąć, jak i Pani Milena. Z faktu, iż żywią oni gębokie przekonanie, iż dali się pociągnąć Chrystusowi nie wynika, iż dali się rzeczywiście Chrystusowi pociągnąć. Dopiero analiza tego czegoś czemu dali się pociągnąć z naciskiem na porównanie tego czegoś z tym, co postulował Chrystus pozwala stwierdzić czy X, któremu dano się pociągnąć jest Chrystusem. Trudno mi uznać teletubisiowaty hipisizm za drogę, którą wskazuje Chrystus, nie na podstawie moich, a Jego słów.
M
M.
2 lutego 2014, 08:54
Jezus jadł i pił z grzesznikami, ale nie utwierdzał ich w przekonaniu, że ich grzechy są OK! Ostatni, będący cytatem akapit jest oczywistą manipulacją Ewangelii! Jeśli poczytamy o ucztach, w których Pan uczestniczył, od razu zobaczymy, że Jego obecność przemienia serca gospodarzy. Przyjmują oni Jezusa, Jego naukę, porzucają dawne nałogi i rozpoczynają nowe życie. Z samego chodzenia za Nim jeszcze nic nie wynikało...
RP
radość P. Żyłki
2 lutego 2014, 07:14
Bardzo się ucieszyłem, gdy zobaczyłem zdjęcie Franciszka na okładce "Rolling Stone". Nie dlatego, że czuję, że Kościół został przez "świat" doceniony, ale dlatego, że wiem, iż z tego wydarzenia może wyniknąć coś naprawdę dobrego. Wizerunek papieża dotarł do milionów ludzi na całym świecie. Okładka bardzo szybko zrobiła furorę w mediach społecznościowych. A to oznacza, że ktoś niechętny Kościołowi mógł ją zobaczyć i to mogło wystarczyć, by skłonić go do zastanowienia się nad jego stosunkiem do wiary i Kościoła. Internet ma naprawdę potężną siłę rażenia. Jestem pewien, że jest sporo osób, które zobaczyły okładkę i pomyślały: "Kurczę, ten papież coś w sobie ma". To zapewne Piotr Żyłka by się jeszcze bardziej cieszył gdyby zdjęcie papieża ukazało się np. na okładce "Playboy'a". Wówczas wizerunek papieża dotarłby do jeszcze większej ilości ludzi na całym świecie, a okładka szybko by zrobiła jeszcze większą furorę w mediach społecznościowych. A to by oznaczało, że ktoś niechętny Kościołowi mógłby ją zobaczyć i to mogłoby wystarczyć, by skłonić go do zastanowienia się nad jego stosunkiem do wiary i Kościoła. Internet ma naprawdę potężną siłę rażenia. Jestem pewien, że jest sporo osób, które zobaczywszy papieża na okładce "Playboy'a" pomyślałyby: "Kurczę, ten papież coś w sobie ma".
7G
7 grzechów głównych
2 lutego 2014, 01:39
Pycha, Chciwość, Nieczystość, Zazdrość, Nieumiarkowanie, Gniew, Lenistwo http://www.youtube.com/watch?v=QEcuIGVNPZg&list=UUHg5k1X3JLjv2J57gUdJS2A&feature=c4-overview
J
jr
1 lutego 2014, 23:56
Wielu ludzi nie wstydzi się swojej wiary, tylko jak nie są 'spoko człowiekami', to są 'dewotami', prawda? Co ciekawsze - dla wielu po rzekomym 'spotkaniu spoko Chrystusa' wciąż pozostają 'dewotami', prawda? Nie ma miejsca pośród 'spoko człowieków' dla 'dewotów', prawda? ... Zupełnie bez sensu czepiasz się tej wypowiedzi Mileny, insynuując jej coś, czego ani nie powiedziała, ani nie wynika z kontekstu jej wypowiedzi. Nie sceduj na nią swoich frustracji. Bez urazy, ale jeśli w realu tak traktujesz ludzi, jak tu traktujesz innych komentatorów, to się nie dziwię, że Twój przykład jakoś nikogo do Chrystusa nie pociąga...
1 lutego 2014, 23:18
@Milena > 7 lat temu spotkałam kogoś, kto nie wstydził się swojej wiary, a do tego " był spoko człowiekiem" Wielu ludzi nie wstydzi się swojej wiary, tylko jak nie są 'spoko człowiekami', to są 'dewotami', prawda? Co ciekawsze - dla wielu po rzekomym 'spotkaniu spoko Chrystusa' wciąż pozostają 'dewotami', prawda? Nie ma miejsca pośród 'spoko człowieków' dla 'dewotów', prawda?
S
Staszek
1 lutego 2014, 22:55
Swego czasu na jednym z blogów ukazał się list, którego fragment zacytuję: "[...] warto wytępić „hejterstwo”. Komentator na portalu ma się czuć bezpiecznie, a nie że jest atakowany personalnie za swoje poglądy, co się zdarza częściej, niż dobra polemika na dany temat." Czytając niektóre komentarze, można odnieść wrażenie, że to forum dla niektórych jest miejscem odregowywania własnych negatywnych emocji i frustracji.
M
Milena
1 lutego 2014, 22:42
Martulka, dokładnie to samo chciałam napisać, zgadzam się z Tobą w 100%. Nie jestem naiwna (a może jednak jestem człowiekiem małej wiary?), że po tej okładce tłumy się nawrócą, ale mam dokładnie takie samo doświadczenie jak pan Żyłka - 7 lat temu spotkałam kogoś, kto nie wstydził się swojej wiary, a do tego " był spoko człowiekiem". Jakkolwiek to dziwnie zabrzmi, ale właśnie od takiego dosłownie ZAUROCZENIA żywą wiarą zaobserwowaną u innych, człowiek zaczyna mieć ochotę na własne spotkanie z Jezusem. Jestem też pewna, że tak działa Pan - Jezusa poznaje się właśnie najpierw przez drugiego człowieka, najpierw przychodzi On W drugim człowieku. Czy w ogóle jest inna droga?  Wracając do papieża Franciszka - czy okładka to od razu świadectwo żywej wiary? Niby nie, ale...  skoro znaleźli się ludzie, którzy zobaczyli w nim coś ciekawego i DOBREGO, w dodatku godnego pokazania innym, naprawdę można mieć nadzieję, że spośród choćby tumanów zabiegów marketingowych, ofiar w postaci papieża Benedykta, i nie wiadomo czego jeszcze, gdzieś w tym leży autentyczne ziarno tego, że Franciszek na prawdę wzbudza sympatię ludzi "spoza", a to natomiast jest dowodem na coś w mojej opini ważnego - zauważcie, że "tym" ludziom w gruncie rzeczy NIEWIELE potrzeba - ot, proste gesty! Nie umniejszam zasług Franciszkowi, ale przypuszczam, że to właśnie nimi wzbudził sympatię, a nie adhoracją czy innymi "branżowymi" publikacjami. Może to jest też pewien przykład dla nas - że do ludzi "z zewnątrz" trzeba wychodzić z prostymi gestami, a nie od razu z moralizatorskim głosem "nieznoszącym sprzeciwu".  Jezus "robiąc" cuda w gruncie rzeczy posługiwał się też prostymi gestami, zanim kogoś uzdrowił, jakoś nie zaczynał od wypytywania i moralizowania, sprawdzania okoliczności itp. Proste gesty, słowa: wstań, chodź, wyciągnij rękę... 
1 lutego 2014, 22:22
> W tym wypadku zarzut dotyczy manipulacji mediów, które robią z Franciszkiem, co chcą, dopasowują go do swojej ideologii i wykorzystują do własnych celów. Hmmmm > Sam tak wróciłem do Kościoła. Poznałem kogoś, kto był "spoko człowiekiem". Czy nawróciłem się dzięki temu, że był on spoko? Nie. Najpierw zobaczyłem, że ktoś jest OK i traktuje na poważnie wiarę. Hmmmmm - 'tuuuuliiiiiiiimyyyyyy' to traktowanie poważnie wiary? Traktować poważnie znaczy zadawać poważne pytania, a nie 'głęboko się egzaltować'. To właśnie Mateusz Ochman, który jakoś kością w gardle stanął, jest tym, który traktuje poważnie wiarę. Infantylizm i powaga w parze nie chodzą, jeśli ktoś traktuje infantylność poważnie, to nie jest poważny.
Grzegorz Kramer SJ
1 lutego 2014, 22:08
Piotr, ja wiem, że się nie przejmujesz, ale chcę Ci powiedzieć - nie przejmuj się;-)
K
kami
1 lutego 2014, 21:56
a P. Zylka zawsze na opak. Deon to jednak nędza
sodomita żyłka
1 lutego 2014, 21:49
Sodomita Żyłka szaleje nożyczkowo.
E
eNeN
1 lutego 2014, 21:16
autorowi gratulujemy znajomosci 7 grzechow glownych - pewnie z ich znajomosci plyna idee zawarte w jego deonowych produkcjach
C
chrysorroas
1 lutego 2014, 21:14
@chrysorroas Twój komentarz został usunięty. Mnie możesz obrażać, luzik, ale każdy wpis, który będzie obrażać papieża, będzie usuwany. ... Wskaż, co miało być rzekomo obraźliwe. Cytat z Ewangelii?
Marta Staniszewska
1 lutego 2014, 21:07
Przepraszam, ale niektórzy z tych, którzy tutaj komentują chyba zapomnieli czym jest wiara - to nie jest PRAWO, ale relacja z żywym Bogiem. Bogiem, który kocha każdego bez wyjątku i dopiero ta Miłość przemienia największego grzesznika (którym jest każdy z nas) w świętego człowieka ! I oto chodzi, by na wzór Jezusa docierać do największych grzeszników i mówić im najpierw NIE o Prawie, ale o Miłości Ojca do nich !! O tym, jak ich poszukuje i czeka, że każdego ukochał zanim ten w ogóle o Bogu usłyszał. Taka jest wiara ! Ludzie, przestańcie zionąć taką nienawiścią !!! Mamy być jak Jezus źródłem światła, a nie źródłem osądów !!! Zgadzam się z Piotrem Żyłką, że to nie okładka przyciąga, ale czasem to jest taki pierwszy sygnał , jak np. otrzymana od kogoś ulotka o jakiś rekolekcjach, czy bilboard o jakiejś wspólnocie przykościelnej... czy to też mam odrzucać wg niektórych tu komentujących? Przecież nie sam Papież "pchał" się na okładki, ale inni go umieścili.. Ludzie, wróćcie do swojego serca i szczerze tam pogadajcie z Bogiem, zanim będziecie coś wypisywać na forach, zwłaszcza zionące podziałami wypowiedzi... +++
A
AP
1 lutego 2014, 21:06
 @ PZylka Sprytne, sprytne... czyli przekierował Pan zarzut o zakompleksieniu na środowiska konserwatywne.  Bo oczywiście ten fragment: "Jeśli taka jest miara, to faktycznie jestem zakompleksiony i czuję się z tym doskonale." to taka ironia, jak niedawno z piekłem przy kominku. Spryciarz z Pana.
Piotr Żyłka
1 lutego 2014, 20:59
@chrysorroas Twój komentarz został usunięty. Mnie możesz obrażać, luzik, ale każdy wpis, który będzie obrażać papieża, będzie usuwany.
A
Ania
1 lutego 2014, 20:54
Szczerze mówiąc, nie rozumiem tylu negatywnych opinii na temat tego artykułu. Przecież ludzie mają prawo się cieszyć, z tego czego chcą. A poza tym, moim zdaniem to dobrze, że nie tylko wierzący interesują się Papieżem Franciszkiem, tym co mówi. Widać, że ta autentyczność przemawia do innych. Przecież z tego trzeba się cieszyć. Jeśli chodzi o porównanie pontyfikatów dwóch papieży. To jak porównanie dwóch różnych historii życia, zwykłych ludzi. Nie da się ich porównać, gdyż każdy z nas jest wyjątkowy i ma swoją własną, indywidualną i niepowtarzalną historię, której nie da się porównać do innej. Myślę, że nawet nie można tego robić, ponieważ to nie ma sensu.
G
Gienek
1 lutego 2014, 20:31
Czekamy na okładki Playboya i Różowej Landrynki.  Panie Żyłka - Kościół to nie teatr, wiara to nie show. Zalecam powrót do formacji.
1 lutego 2014, 20:28
problemem są katolicy, którzy na każdym kroku krytykują Franciszka i podkreślają, jak wspaniały był Benedykt, a jak słaby i beznadziejny jest obecny papież. Prawdziwym problemem jest fakt, że Franciszka chwalą wrogowie KK. Gdy wrogowie chwalą, to należy mocno się zastanowić, czy jest się z czego cieszyć. ... Czy aby szukanie wszędzie wrogów to posawa chrześcijańska , być może chociaż mnie bardziej kojarzy się z sektami ale to takie moje prywatne odczucie.
jazmig jazmig
1 lutego 2014, 19:57
problemem są katolicy, którzy na każdym kroku krytykują Franciszka i podkreślają, jak wspaniały był Benedykt, a jak słaby i beznadziejny jest obecny papież. Prawdziwym problemem jest fakt, że Franciszka chwalą wrogowie KK. Gdy wrogowie chwalą, to należy mocno się zastanowić, czy jest się z czego cieszyć.
A
asse
1 lutego 2014, 17:51
Wiadomo - promotor jezuitów wszystko robi dla hucpy - nawet adopcję i zdradę zakonu. Któż mu zakaże niegodnego parcia na szkło....
Grzegorz Kramer SJ
1 lutego 2014, 17:32
Dzięki. Jak ja lubię te nasze różne punkty patrzenia;-)
A
asse
1 lutego 2014, 16:59
Pzylka znowu chce być mądrzejszy od innych? Żenada. Nie czytał wypowiedzi ks. Lombardi?
1 lutego 2014, 16:44
Ojciec Kaproń w komentarzu strzelił bardzo celnie - czas się nawracać (ciągle :)