Czy szatan jest osobą?
W całej dyskusji dotyczącej wypowiedzi Generała Jezuitów, o. Arturo Sosy SJ na temat szatana, wydaje się, że przynajmniej część krytyków jest przekonana, iż traktowanie szatana jako osoby stanowi dogmat wiary katolickiej.
Powołują się tutaj na nauczanie Katechizmu Kościoła Katolickiego z 1992 roku. W komentarzu do prośby z Modlitwy Pańskiej „Ale nas zbaw ode Złego” w tymże katechizmie napisano, że „Zło, o którym mówi ta prośba, nie jest jakąś abstrakcją, lecz oznacza osobę, Szatana, Złego, anioła, który sprzeciwił się Bogu” (KKK 2851). I owszem, po łacinie użyto tutaj słowa „persona”, czyli „osoba”.
W innym miejscu tego Katechizmu, za nauczaniem Piusa XII zawartym w encyklice Humani generis stwierdzono, że „jako stworzenia czysto duchowe aniołowie posiadają rozum i wolę, są stworzeniami osobowymi (łac. creaturae personales) i nieśmiertelnymi. Przewyższają doskonałością wszystkie stworzenia widzialne” (KKK 330). Te słowa odnoszą się również do szatana, który jest przecież upadłym aniołem. Innymi słowy, na podstawie tego stwierdzenia wynika, że aniołowie są bytami osobowymi.
Jednak powstaje pytanie, czy na podstawie powyższych sformułowań można od razu orzekać, że unikanie słowa „osoba” w stosunku do aniołów dobrych bądź złych, jest tym samym sprzeczne z nauczaniem Kościoła katolickiego, a może nawet trąci herezją? Najpierw trzeba podkreślić, że gdyby miało być herezją, to nazywanie aniołów osobami musiałoby być dogmatem wiary katolickiej. Jednak jak dotąd nie ogłoszono tego nauczania w sposób aż tak uroczysty.
Wreszcie warto sięgnąć przy tej okazji choćby do definicji anioła ujętej w Katechizmie św. Piusa X z początku XX w. Na pytanie „Kim są Aniołowie?”, pada odpowiedź: „Aniołowie są stworzeniami rozumnymi i czysto duchowymi” (nr 14). Na pytanie, „Jaki jest kształt i wygląd Aniołów?”, katechizm ten daje taką odpowiedź: „Aniołowie nie mają kształtu, ani wyglądu, gdyż są czystymi duchami, które zostały stworzone przez Boga dla życia bez zjednoczenia ciałem fizycznym” (nr 16).
A na pytanie „Dlaczego zatem Aniołowie są przedstawiani w postaci widzialnej?”, autorzy katechizmu odpowiadają: „Aniołowie są przedstawiani w postaci widzialnej, bo to pomaga naszej wyobraźni, a ponadto w taki sposób Aniołowie ukazywali się ludziom, a jest to opisane w Piśmie Świętym” (nr 17).
Należy zwrócić uwagę, że autorom tego katechizmu nigdzie nie przyszło do głowy, aby nazwać anioła osobą czy bytem osobowym. Co więcej, nawet w komentarzu do słów „Ale nas zbaw ode złego” (zresztą „złego” napisanego małą literą), zło utożsamiane jest z grzechem i wiecznym potępieniem, będącym karą za grzech, a nie ze złym duchem (por. nr 39). Tu też daremnie by szukać słowa „osoba”.
Również w podręcznikach do teologii dogmatycznej sprzed Soboru Watykańskiego II definiowano anioła jako istotę stworzoną, czysto duchową, rozumną, samoistnie bytującą („Brevior Synopsis Theologiae Dogmaticae” nr 614). Jakoś nikomu wtedy nie przyszło do głowy, żeby użyć tutaj słowa „osoba”. Skąd zatem ta zmiana?
Z pewnością trzeba jej szukać w posoborowym teologicznym personalizmie, kiedy to słowo „osoba” (łac. persona), zrobiło zawrotną karierę. Wręcz można mówić o tym, że teraz panuje moda na używanie tego słowa w teologii. Ta moda doprowadziła nawet do tego, że już nie określamy zwierzęcia słowem osobnik (bo źle się kojarzy) i nie mówimy, że zwierzę zdechło, ale umarło.
Jeśli ktoś nadal nie dowierza, że dopiero po Soborze Watykańskim II słowo „osoba” zrobiło taką karierę, to warto sięgnąć raz jeszcze do Katechizmu św. Piusa X, i zapoznać się w nim z definicją człowieka: „Człowiek jest stworzeniem rozumnym, złożonym z duszy i ciała” (nr 28). A zatem, dogmatyzowanie pojęcia osoba nie tylko wobec aniołów, ale nawet ludzi, może być postrzegane jako podważanie ortodoksyjności języka teologicznego sprzed Soboru Watykańskiego II!
Owszem, ktoś powie, że przecież słowa „osoba” używamy w odniesieniu do Ojca, Syna i Ducha Świętego. Z drugiej strony wschodnie chrześcijaństwo unika w tym kontekście posługiwania się terminem „osoba” na korzyść „hipostazy”. Katechizm Kościoła Katolickiego tak to wyjaśnia: „Dla sformułowania dogmatu Trójcy Świętej Kościół musiał rozwinąć własną terminologię za pomocą pojęć filozoficznych. (…) Kościół posługuje się pojęciem (…) "osoba" lub "hipostaza", by określić Ojca, Syna i Ducha Świętego w tym, czym rzeczywiście różnią się między sobą” (KKK 251-252). Chrześcijański Wschód uważa bowiem, że słowo „Osoba” nie jest wystarczająco adekwatne do opisywania Boga w Trójcy Jedynego.
Poza tym należy pamiętać, że słowo „osoba” w języku polskim również zmieniło znaczenie, czego pozostałością są słowa kolędy „Wśród nocnej ciszy”, powstałej na przełomie XVIII i XIX wieku: „Padniemy na twarz przed Tobą, wierząc, żeś jest pod osobą chleba i wina”. W tym kontekście słowo „osoba” oznaczało tyle, co „postać”, czyli „pod postacią chleba i wina”. A ponieważ ktoś pomyślał sobie swego czasu, że autorzy kolędy się pomylili, to zmienił słowo „osoba” na „osłona”, i jeszcze się zaczął kłócić, że tak to ma być. I podobnie może być z tymi, którzy się upierają, że anioł koniecznie musi być nazywany osobą.
A zatem, dogmatyzowanie pojęcia „osoba” w odniesieniu do aniołów nie tylko jest nieuzasadniona, ale może być wręcz szkodliwa! Definiowanie aniołów jako osoby może prowadzić do ich… personifikacji. To już przerabialiśmy: diabeł wtedy ma rogi, szpony, kopyta, ogon, czarne skrzydła, zionie ogniem, trzyma w ręku widły. A anioł dobry ma młodziutką twarzyczkę, białe skrzydła albo wygląda jak pulchne niemowlątko. W rezultacie chrześcijaństwo zostaje wtedy sprowadzone do groteskowej bajeczki dla (nie)grzecznych dzieci.
Tak naprawdę to mamy bardzo blade pojęcie o naturze stworzeń zwanych aniołami
A tak naprawdę to mamy bardzo blade pojęcie o naturze stworzeń zwanych aniołami, czyli posłańcami (gr. angelos). Natomiast wschodnie chrześcijaństwo próbując określić ich naturę, nazywa je Bezcielesnymi Mocami (gr. asomatoi dynameis). Można przypuścić, że niezmordowani łowcy herezji z pewnością będą chcieli zapolować i na ten podejrzany termin. W rezultacie jeszcze się dowiemy, że wschodni chrześcijanie to już nie wierzą ani w anioły, ani w diabły, tylko w jakieś bezosobowe Moce rodem z New Age.
Skomentuj artykuł