Czy teolog może zajmować się globalnym ociepleniem?

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)

Napisałem dla DEON.pl tekst o ochronie stworzenia (lub jak kto woli o ekologii), nawiązując w tekście do nauczania papieża Franciszka. I jak można było się spodziewać, pojawił się hejt ze strony rzekomych obrońców wiary.

Pojawiły się słowa oskarżeń w stosunku do papieża, który "zamiast bronić prawd wiary, broni pseudo-prawd dotyczących klimatu i zamiast religijności, uprawia polityczny aktywizm". Spora grupa katolików oburza się i dziwi, że papież i wielu duchownych, że teologowie i ludzie Kościoła zamiast zajmować się Bogiem i mówić ludziom o Bogu, wykraczają poza własne kompetencje i zajmują się sprawami z zakresu ekologii, polityki, globalnego ocieplenia itd.

DEON.PL POLECA

Jako katolicki ksiądz, franciszkański zakonnik i teolog odpowiadam: zajmuję się jedynie teologią, ale znaczy to, że interesują mnie także inne kwestie, a interesują mnie one właśnie dlatego, że jestem teologiem. Zadaniem teologa jest bowiem - tak jak o tym napisał św. Tomasz z Akwinu, największy ze wszystkich teologów, w pierwszym zagadnieniu Sumy Teologicznej - "badanie Boga i Jego Objawienia, a następnie wszystkiego innego w świetle Boga (sub ratione Dei), gdyż On jest początkiem i końcem wszystkiego".

Dlatego też przedmiotem teologicznej refleksji nie jest tylko sam Bóg, ale również inne zagadnienia, zawsze jednak trzeba pamiętać, że refleksja nad nimi musi być dokonywana "w świetle Boga". Mówić o Bogu i mówić o innych rzeczywistościach z Bożej perspektywy wydaje się zadaniem prawie niewykonalnym. Po pierwsze: czy jesteśmy w stanie w ogóle mówić o Bogu, jeśli nie można zamknąć Go w ludzkim słowniku? Po drugie: jak można mówić o tych "innych kwestiach", jeśli jest ich tak wiele, że nikt indywidualnie nie może całej zgromadzonej wiedzy ogarnąć i pojąć? Nie chodzi oczywiście o to, aby teolog mówił o ekonomii jak ekonomista, a o polityce jak politolog.

Teolog ma spojrzeć na odkrycia nauk świeckich z Bożej perspektywy, co jednak zakłada posiadanie wcześniejszej wiedzy z zakresu danej dyscypliny, i to wiedzy dogłębnej i krytycznej, a nie tylko pobieżnej. Teolog, szanując autonomię każdej z nauk, ma budować refleksję, opierając się na najpewniejszych rezultatach każdej z tych dyscyplin. I dopiero po tej jakże ciężkiej pracy może zadać pytanie: "Jak należy ocenić daną kwestię, jeżeli skonfrontujemy ją z Bogiem? W jakim zakresie dana kwestia odpowiada transcendentnej wizji człowieka, jego życia, historii?".

Uprawianie teologii nie jest więc rzeczą prostą i łatwą. To jedna z najpoważniejszych dyscyplin, gdyż przedmiotem badań jest sam Bóg. Nie można tego przedmiotu - tak jak w innych naukach - dotknąć, zmierzyć, zbadać. Nie ma sensu poszukiwanie Boga i Jego materialnych pierwiastków w innych bytach lub w cząstkach elementarnych "pola Higgsa". Jeżelibyśmy Go tam znaleźli, oznaczałoby to, że Bóg jest materialną częścią tego świata. Byłby On kawałkiem tego świata, a nie Bogiem i jeżeli chodzi o wiarę w takiego boga, to jestem ateistą. Podpisuję się w pełni pod tym, co o takim bogu powiedział bł. Jan Duns Szkot, franciszkański doktor subtelny: "Jeśli Bóg istnieje tak jak istnieją rzeczy, to Bóg nie istnieje".

Bóg nie należy do porządku rzeczy, które mogą być empirycznie odkryte i opisane. Jest On bowiem Przyczyną, aby rzeczy te mogły w ogóle zaistnieć. Bez Niego nie byłoby niczego z tego, co istnieje (por. J 1, 3). Nie jest On rzeczą, lecz Początkiem wszystkich rzeczy. Teologowie Wschodu, budując podstawy teologii apofatycznej (negatywnej), wskazywali nawet na Boga jako na siłę, która w ogóle pozwala człowiekowi myśleć, a "siła, dzięki której myśl myśli, nie może być przedmiotem myśli".

Na przestrzeni wieków wielu myślicieli wskazywało na wyzwanie, przed jakim staje teolog i że przekracza ono ludzkie możliwości. Wielki francuski kaznodzieja Jan Henryk Lacordaire OP mówił: "Zadanie doktora katolickiej teologii wykracza ponad ludzkie możliwości: trzeba nie tylko poznać cały depozyt wiary, lecz również to, co święty Paweł nazwał elementami świata tego. Jednym słowem trzeba poznać wszystko".

Kartezjusz w "Rozprawie o metodzie" napisał: "Jeżeli ja miałbym uprawiać teologię, musiałbym być kimś więcej niż człowiek". Erazm z Rotterdamu, wielki myśliciel okresu Reformy [reformacji], stwierdził że, "jest coś nadludzkiego w profesji teologa". Przytaczam te cytaty nie po to, aby dokonywać autolaudacji teologii i teologów, lecz aby wskazać na dwie cechy, które powinny charakteryzować prawdziwego teologa: ogrom pracy i wielka pokora. I oczywiście modlitwa, która staje się kontemplacją, zanurzeniem w Bogu, gdyż jak pisał Ewagriusz z Pontu: "Jeżeli jesteś teologiem, będziesz prawdziwie się modlił, a jeśli prawdziwie się modlisz, jesteś teologiem".

Oczywiście istnieje teologia, która nie jest godna nazywać się teologią. Uprawiają ją ci, którzy sami twórczo nie myślą o Bogu, a zadowalają się jedynie mówieniem i pisaniem o tym, co inni o Bogu pomyśleli (o tym, co o Bogu na przykład napisali papieże).

Dzisiaj prawdziwa teologia staje się głośnym krzykiem w obronie przyrody i wzywa człowieka do odkrycia istniejącego związku osoby ludzkiej z wszechświatem. I jest to związek fundamentalny dla teologicznego poznania. Stworzony świat jest bowiem wielką księgą Bożego Objawienia. To na kartach tej księgi możemy spotkać Boga, który pragnie do nas mówić. A ponieważ człowiek zatracił zdolność czytania tej księgi, to Bóg dał człowiekowi także inną księgę: Pismo Święte.

Księga natury pozostaje jednak nadal źródłem Objawienia i jest ona dzisiaj niszczona i dewastowana. Niszcząc tę księgę, człowiek jednocześnie staje się głuchy na to, co Bóg pragnie mu powiedzieć. W jaki sposób będziemy mogli mówić o Bogu i sprawach świata "w świetle Boga", gdy utracimy księgi, które Bóg nam zostawił? I czy niszcząc je (w konsekwencji bez teologii), będziemy zdolni kochać Boga?

Benedykt XVI przypomniał kiedyś: "Każdy, kto kocha Boga, pragnie stać się teologiem - tym, kto rozmawia z Bogiem, kto myśli o Bogu i stara się myśleć podobnie jak Bóg".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy teolog może zajmować się globalnym ociepleniem?
Komentarze (45)
RB
Robert Basinsky
10 stycznia 2016, 12:52
Oczywiście nie ... ale globalnym ocipieniem tak.
J
jack
8 stycznia 2016, 01:01
Teologia to nie ekologia, a ekologia to nie teologia. Lepiej trzymać się swoich specjalizacji. W poprzednim artykule popełnił Ojciec parę błędów. Jeden wspomniałem w komentarzach (ratowanie okresowo wysychającego jeziora przed wysychaniem... zaiste - syzyfowa praca), drugi dotyczy "bezpiecznych" wzrostów temperatury. Wie Ojciec, to wszystko jedno, czy temperatura rośnie 2 stopnie na rok, czy 1 stopień na rok. Kwestia czasu, kiedy się ugotujemy. Chyba że temperatura czasem rośnie, a czasem spada, o czym mówi nam historia Ziemi, zapisana na przykład w lodzie Antarktyki. Być może zanieczyszczając środowisko najbardziej szkodzimy samym sobie, a nie "przyrodzie", czy "naturze", jakkolwiek je pojmujemy. Nie przeceniajmy naszych ludzkich możliwości, albo oceniając je, weźmy pod uwagę również inne czynniki. "Przyroda" poradziła sobie ze znacznie bardziej wszechogarniającymi katastrofami, niż człowiek. Poza tym asteroidy i wulkany nie mają dość inteligencji, by próbować uchronić abstrakcyjne byty przed niebytem. Co do człowieka, to jeszcze nie wiadomo. Jeśli chodzi o "hejt", to zawsze warto wysłuchać drugiej strony, a nie unikać problemu, szufladkując wszystkich, jak leci. Zresztą prawdziwa cnota krytyki się nie boi. Niech się Ojciec ciepło trzyma i pozostanie przy teologii. Niektórzy ekolodzy tak strasznie kombinują i naciągają dane, że wsparcia Kościoła będą potrzebować nie tyle w ratowaniu "przyrody", co w ratowaniu sumień.
7 stycznia 2016, 09:09
Ci sami gangsterzy, którzy utopili we krwi Libię, Syrię, Irak, Afganistan, a teraz szykują się na nas i na Węgrów - chcą do końca zarżnąć gospodaki biednych państw, żeby wszyscy byli uzależnieni od dostaw monopolistów światowych. Kłamliwym, słowiczym śpiewem ze swoich wilczych paszszy rozczulają się nad emisją CO2 aby nachapać więcej kasy i władzy. Jak to cudownie, że biskupi przyłaczają się do tego sympatycznego chórku ....
PA
Piotr A.
7 stycznia 2016, 11:06
Czy mógłby Pan udowdnić choć jedno stwierdzenie z wymienionych przez Pana? (może poza ostatnim zdaniem)
7 stycznia 2016, 11:45
W Iraku w końcu BMR nie znaleziono, a to był oficjalny pretekst dla USA do wkroczenia do Iraku - zgadza się?
K
Karmel
6 stycznia 2016, 00:38
"A ponieważ człowiek zatracił zdolność czytania tej księgi, to Bóg dał człowiekowi także inną księgę: Pismo Święte." Zdanie to jest sprzeczne z nauką Kościoła, zgodnie z którą: "Rozum ludzki przy pomocy właściwej sobie zdolności może w sposób pewny poznać istnienie Boga. Pojęcie Boga jest pierwotnym. Rozumowe poznanie Boga jest możliwe gdy dzięki przyrodzonym siłom rozum człowieka przyjmuje jako oczywiste zdanie "Bóg istnieje".  Wnioskowanie ze stworzenia prowadzi do stwierdzenia istnienia Boga. W sposób równoległy funkcjonuje więc przyrodzone i nadprzyrodzone poznanie Boga. Problem jest w czym innym o czym pisze św.Paweł:  "Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta. To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy. Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych stali się głupimi. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów." (Rz 1,18-23). Człowiek więc zobligowany objawieniem naturalnym oraz nadprzyrodzonym winien oddawać cześć i dziękować Prawdziwemu Bogu i to winno być naszą główna troską.Prawdziwa ekologia jest zaś jedynie tego skutkiem.
5 stycznia 2016, 23:53
Czy teolog może zrobić sobie skarpetki na drutach? Czemu nie, a skoro tak, to również może zajmować się globalnym ociepleniem:)
PG
Pawel G
6 stycznia 2016, 11:48
Skarpetki na drutach to raczej może mu zrobić osoba zaprzyjaźniona, bo większość teologów nie będzie miała do tego cierpliwości i zacięcia;) Sprawa jest jednak prosta, teolog może sobie np. ugotować obiad. Jednak nie robi tego jako teolog, a jako człowiek, który musi coś zjeść.
6 stycznia 2016, 12:00
Jeżeli komuś brakuje cierpliwości w małych i zwyczajnych rzeczach, nie będzie jej również miał w sprawach wielkich.
5 stycznia 2016, 23:45
"Globalne ocieplenie" to jeden wielki przekręt. Szkoda, że tak wielu ludzi w to wierzy, a nawet sam Papież, który powinien umieć odróżniać "dobro" od "zła".
6 stycznia 2016, 08:15
To bardzo mocno zależy od tego co się rozumie pod pojęciem "globalne ocieplenie" (GO). Z GO jest tak samo, jak z gender. Z jednej strony gender jest owszem jakimś polem badań o kulturze, obyczajach i jako pole badań jest uzasadnione i ma jakieś rzetelne wyniki. Z drugiej strony gender nie ogranicza się do samego odkrywania, ale tworzy nierozłączny pakiet z działaniami z obszaru całkowicie pozanaukowego - z obszaru polityki i ideologii, które to działania mają za zadanie sytuację badaną przez "gender naukowe" zmienić w pewien konkretny sposób. Gender to nie samo odkrywanie "jaki człowiek jest", ale i zaspół celów oraz metod tresury "jaki człowiek powinien być" i owe dwa aspekty tworzą w praktyce istnienia nierozłączny pakiet. Obserwacje działania pakietu gender prowadzą wręcz do wniosku, że aspekt naukowy stanowi tylko pretekst uzasadniający działania z obszaru ideologicznego. Tak samo jest z GO. Jest to obszar odkrywania faktów o klimacie i przyczyniania się do stanu klimatu działalności człowieka. Na tym obszarze GO wcale nie musi być przekrętem, ale podobnnie jak w przypadku gender nie ten obszar stanowi i patologiczności GO. Tak samo, jak w przypadku gender patologiczność GO bierze się z faktu, iż analogicznie do gender z GO zostaje stworzony pewien pakiet i to o analogicznym charakterze do gender, czyli badania plus działania mające na celu zmianę sytuacji odkrywanej (zapewne w niezerowym stopniu poprawnie) na sytuację inną - "pożądaną". A to owe działania stanowią pole do rozkwitu patologiczności GO i to dopiero ów pakiet z GO czyni coś, co Pani określa jako "przekręt". Czy to gender, czy GO - badania: jak najbardziej tak; pakiet: badania + metody zmiany - tu już zdecydowanie zaczyna być znacznie mniej ciekawie, a znacznie bardziej niepokojąco.
6 stycznia 2016, 10:38
Mnie chodzi bardziej o to, że ONZ sama stworzyła temat GO, zmieniając (fałszując) fakty o temperaturze na Ziemi na przestrzeni lat dla celów jedynie politycznych. Co się udało, skoro wiele ludzi w to wierzy, zamiast opierać się tylko i wyłącznie na historii i prawdziwych badaniach.
6 stycznia 2016, 11:12
Ewentualnie zafałszowanie badań to jedna sprawa. Gdyby nie chodziło o wykorzystanie owych wyników jako pretekstu do rozpoczęcia pewnych gigantycznych działań - "programu walki z GO", to byłby to tylko błąd akademicki - studenci uczyliby się niepoprawnej wiedzy, naukowcy spieraliby się bazując na błędnych wynikach i budowali w oparciu o nie błędne modele. Dla świata byłoby to szkodliwe w stopniu asymptotycznie bliskim zeru. Inną sprawą jest podjęcie owych gigantycznych działań - dla nich poprawność danych nie jest wbrew pozorom superistotna, bo nawet w przypadku danych poprawnych sam ogrom owych działań czynie je puszką pandory. Nawet jeśli wszystkie wyniki zwiastujące GO są poprawne, to i tak "program zwalczania GO" jest molochem patologicznym z racji samych swoich rozmiarów i proponowanych metod. Ilustracyjnie - jeśli lekarstwem na katar ma być amputacja nosa, to niezależnie do tego, czy chory rzeczywiście katar ma, czy diagnoza o katarze jest błędna, "lekarstwo" jest gorsze od samej choroby.
PA
Piotr A.
6 stycznia 2016, 23:09
Co konkretnie nazywa Pani przekrętem? To, że obserwujemy bezprecedensowy wzrost średniej temperatury Ziemi? Jeśli tak, to na jakiej podstawie - proszę tylko o fakty, a nie żadne domysły. 
PA
Piotr A.
6 stycznia 2016, 23:10
Zdecydowanie nietrafione porownanie. 
7 stycznia 2016, 08:18
Rozumiem zatem, że ani o zakresie i charakterze działań postulowanych (i powoli realizowanych) przez gender, ani o charakterze i zakresie działań postulowanych (i na razie słabo realizowanych) przez GO nie ma Pan pojęcia.
PA
Piotr A.
7 stycznia 2016, 11:04
Źle Pan rozumie. Rzekłbym raczej, że o konsekwencjach dalszego ocieplenia klimatu pojęcia nie ma Pan.
7 stycznia 2016, 11:46
A co konsekwencje ocieplania klimatu, których ani nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam mają wspólnego z faktem, że i gender i GO to pakiet badań plus postulowanych działań, które to porównanie Pan uznał za "nietrafione"?
PA
Piotr A.
11 stycznia 2016, 10:43
Odniosłem się do porówniania GO do kataru.
PG
Pawel G
5 stycznia 2016, 20:45
"Dzisiaj prawdziwa teologia staje się głośnym krzykiem w obronie przyrody  ... Stworzony świat jest bowiem wielką księgą Bożego Objawienia. To na kartach tej księgi możemy spotkać Boga, który pragnie do nas mówić. A ponieważ człowiek zatracił zdolność czytania tej księgi, to Bóg dał człowiekowi także inną księgę: Pismo Święte. " Absolutnie nie. Pismo Święte to nie jest "Księga dżungli" a Jezus Chrystus to nie Rudyard Kipling. Pismo Święte jest samo-objawieniem się Boga. W tym samo-objawieniu "Księga natury pozostaje jednak nadal źródłem Objawienia i jest ona dzisiaj niszczona i dewastowana. Niszcząc tę księgę, człowiek jednocześnie staje się głuchy na to, co Bóg pragnie mu powiedzieć." Jezus nie przyszedł na świat, żeby nas nauczać o pszczółkach, konikach polnych, małpach i krokodylach. Nie przyszedł też ratować ginących gatunków. Przyszedł, żeby dać nam godność dzieci Bożych i otworzyć nam bramy nieba. Przyszedł pouczyć nas o Drodze zbawienia, Prawdzie i Życiu w Bogu. "W jaki sposób będziemy mogli mówić o Bogu i sprawach świata "w świetle Boga", gdy utracimy księgi, które Bóg nam zostawił? I czy niszcząc je (w konsekwencji bez teologii), będziemy zdolni kochać Boga?" A to jest bardzo sprytne, a na pewno New Ageowe, bo oni uważają ziemię za boginię matkę. No i doskonale wpisuje się w program zielonych ratowania "ginących gatunków". Ale jest to z teologicznego punktu widzenia herezja. Całe samo-objawienie się Boga zostało nam przekazane przez Chrystusa w Ewangelii i nie ma obawy, że z jakimś znikającym gatunkiem, coś z tego samo-objawienia utracimy. Jest to też absurd z przyrodniczego punktu widzenia, bo większość gatunków wyginęła na długo przed przyjściem Chrystusa na świat, a także przed Abrahamem. To naturalna kolej rzeczy i nie dotyczy tylko dinozaurów. Jest powiedzenie przecież: "Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą." [Mt. 24.35]
PG
Pawel G
6 stycznia 2016, 12:07
Jeszcze parę cytatów: "Przemija bowiem postać tego świata." [1 Kor 7,31] Czyli przemijanie jest wpisane w "ten świat", w cielesność. Przemijają - zdychają więc poszczególne egzemplarze zwierząt i przemijają całe gatunki i to od setek milionów lat. Przemija też ciało człowieka. "... dla nas, którzy sie wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to zas, co niewidzialne, trwa wiecznie." [2 Kor 4, 18] Czyli znowu przemijanie jest częścią natury, a my dążymy nie do zatrzymania przemijania natury, ale do rzeczy nieprzemijających. "Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki." [1 J 2,17] Czyli my mamy pełnić wolę Bożą, żebyśmy trwali na wieki. Wola Boża jest w przykazaniach, a te są dzisiaj niestety podważane, szczególnie 6te, ale i 5 i inne. "Jeżeli zaś to, co przemijające, było w chwale, daleko więcej cieszy się chwała to, co trwa." [2 Kor 3,1] I znowu priorytet mają sprawy Boskie, zbawienie, a nie sprawy doczesne.
jazmig jazmig
5 stycznia 2016, 17:54
Ekologią mogą się zajmować nawet murarze, a nie tylko ekolodzy czy teolodzy. Jednakże kiedy telog głosi jakieś tezy ekologiczne, to niech wyraźnie zaznaczy, że przedstawia swoją prywatną opinię, a nie stanowisko Kościoła. Zarówno autor, jak i papież, usiłujecie autorytetem KK wzmacniać kwestionowane przez wielu naukowców tezy, jakoby przyczyną globalnego ocieplenia była działalność człowieka. Głosicie także, że człowiek może te zmiany powstrzymać. W ten sposób kompromitujecie KK. Zabieracie głos w sprawach, o których macie marne pojęcie. Głęboko wierzący katolik, profesor fizyki pisze w artykule, który można przeczytać pod tym linkiem: [url]http://autodafe.salon24.pl/686253,anty-nauka-w-natarciu[/url] Pierwszy raz jesteśmy świadkami zmuszania ludzi do przyjęcia kłamstwa o tej przyrodzie ,która jednocześnie jest kolebką życia we wszechswiecie [dostępnym ludzkiemu poznaniu],a tym samym istnienia Ziemian.Kłamstwo to brzmi w lapidarnym ujęciu: Klimat Ziemi, jako globu planetarnego, zależy od działalności przemysłowej[industrializacji] człowieka,w tym od rodzaju źródeł i zasobów wykorzystywanej energii. Każdy autentyczny geofizyk,astrofizyk i klimatolog orzeknie ,że nie istnieją empiryczne dowody na prawdziwość powyższego zdania ,a dotychczas zdobyta wiedza z tej dziedziny swą strukturą logiczną nadaje temu zdaniu postać nonsensu. Pisze on ponadto: limat Ziemi, jako globu planetarnego jest parametrem kosmicznym,a cywilizacja ludzka nie jest wielkością kosmiczną lecz lokalną: jest pochodną określonego miejsca na Ziemi oraz czasu geologicznego Ziemi.Klimat Ziemi zależy od: - procesów energetycznych występujących na Słońcu - procesów zachodzących we wnętrzu Ziemi - pozycji Ziemi w Układzie Słonecznym - pozycji Układu Słonecznego w jego ruchu wewnątrz Galaktyki. Autor może tego fizyka uznać za hejtera, nie zmieni to jednak faktu, że to on ma rację, a nie autor i papież.
PA
Piotr A.
5 stycznia 2016, 18:54
Profesor fizyki?? Skąd ta informacja? "kwestionowane przez wielu naukowców tezy, jakoby przyczyną globalnego ocieplenia była działalność człowieka." Proszę podać choć jeden ośrodek naukowy badający klimat Ziemi, kwestionujący działaność człowieka jako przyczynę GO.
jazmig jazmig
5 stycznia 2016, 20:00
Proszę przeczytać dyskusję pod tym artykułem, tam Eine podaje osrodek naukowy w Oxfordzie, który przeczy bredniom o wpływie człowieka na klimat, a ponadto jest tam link do filmu autorstwa laureata nagrody Nobla z fizyki, który mówi to samo, o czym pisze Eine. Powtarzam: żaden astrofizyk, ani geofizyk nie potwierdza tych bredni.
PA
Piotr A.
6 stycznia 2016, 23:18
Proszę mi wybaczyć, ale nie znalazłem, mógłby Pan mi wskazać gdzie jesto mowa o rzeczonym ośrodku? Proszę się zresztą nie ograniczać do artykułu i poszukać szerzej, choć myślę, że to i tak nie będzie zbyt proste. Niech się Pan jednak nie poddaje. Zatem podbijam pytanie - choć jeden ośrodek naukowy badający klimat Ziemi, kwestionujący działaność człowieka jako przyczynę GO. Zapytam też jeszcze raz - skąd informacja, że autor cytowanego artykułu, niejaki "Eine" jest profesorem fizyki?
EG
ernest griffin
5 stycznia 2016, 16:54
Żenda i kompromitacja. Szkoda zdrowia na czytanie takich głupot. Dowiedziałem się z artykułu, że ojciec jest nadczłowiekiem i broń nas panie boże ojca krytykować, bo ekologia przy teologii to mały pikuś a ojciec wielkim teologiem jest, to taką elkologie ma w małym palcu.
5 stycznia 2016, 13:54
Zdrowe dbanie o środowisko, przyrodę jest takim samym dbaniem o drugiego człowieka, jak: „Gdy był głodny - dałem mu jeść, gdy był spragniony - dałem mu pić”. Również polecenie dla uczniów Chrystusa leczenia chorób ludzi, nie mówiąc o obowiązku ratowania życia.
5 stycznia 2016, 14:31
Oczywiście - wobec zdrowego dbania o środowisko nie ma kontrowersji. Natomiast są one np. wobec bezkrytycznego poparcia organizacji o charakterze molocha, betonującej dystans pomiędzy krajami rozwijającymi się i rozwiniętymi, postulującej wyrzucanie zylionów $$$ na słabo kontrolowane projekty o wątpliwej skuteczności, w których jedynym przewidywalnym pewnikiem jest kapitałochłonność i na dodatek nie kryjącej się specjalnie z planami kontroli populacji w odleglejszej perspektywie. Od papieża można i należy oczekiwać większej rozwagi.
5 stycznia 2016, 16:09
To tak, jakby obecny rząd, obawiając się posądzenia o socjalizm, w wydaniu przegięcia samobójczego zachodniego, czy byłego komunistycznego, bał się wprowadzić teraz 500 zł na dziecko, czy ukrócić co nieco niesprawiedliwe panoszenie się banków i sieci zachodnich hipermarketów w Polsce.
PA
Piotr A.
5 stycznia 2016, 16:44
Proszę podać nazwę organizacji nie kryjącej się z plananami kontroli populacji, którą popiera papież.
5 stycznia 2016, 17:17
Czy rozumie Pan(?) sens i konsekwencje stwierdzenia "odejście od modelu gospodarki opartego o wzrost"? Nieunikniona konsekwencja to nie ta sama kategoria, co deklaracja eksplicite, ale papież to nie byle chłystek, który może sobie nieuniknione konsekwencje ignorować i udawać, że ich nie ma.
5 stycznia 2016, 17:18
Nie Proszę Pana. To jakby Pan widząc uśmiechniętego do Pana człowieka z pistoletem schowanym za plecami zachowywał się, jakby Pan owego pistoletu nie widział.
jazmig jazmig
5 stycznia 2016, 17:57
IPCC, ONZ
PA
Piotr A.
5 stycznia 2016, 18:45
To jeszcze przyda się deklaracja poparcia papieża i stonowisko tych organizacji ws. kontroli populacji.
5 stycznia 2016, 12:40
Ojciec raczy nie zauważać, że głównym przedmiotem krytyki nie jest zakres zainteresowań Franciszka, a rażąco zaburzone proporcje ekspozycji zagadnień w stosunku do ich obiektywnej wagi i pilności. Papież może sobie (hipotetycznie) chodzić na ryby, czy jeździć na nartach, ale jeśli owe przyjemności odbijają się negatywnie na jakości znacznie ważniejszych obowiązków, to jest to sytuacja szkodliwa. Nazywanie merytorycznej krytyki hejtem to również manipulacyjne ustawianie sobie przeciwnika w miejscu w którym nie ma potrzeby odpierania merytorycznych zarzutów.
PA
Piotr A.
5 stycznia 2016, 16:40
"...rażąco zaburzone proporcje ekspozycji zagadnień w stosunku do ich obiektywnej wagi i pilności." Tak to sobie może powiedzieć każdy. Poproszę o analizę częstotliwości, wagi i pilności poruszanych przez papieża zagadnień. 
5 stycznia 2016, 17:15
Wystarczy "ślepota" papieża na popieranie przez te same instancje, które stoją za COP21 programów kontroli populacji, jak i 'ślepota" na to, iż w rozwiązania proponowane przez COP21 jest wmonotowana na dalszym planie kontrola populacji.
PA
Piotr A.
5 stycznia 2016, 18:40
Nie wystarczy. Odwołuję się do merytoryki, którą sam Pan przywołał. Czekam na analizę.
P
piotr_slowinski
5 stycznia 2016, 20:16
Oczywiście, że wystarczy. Ale skoro chce Pan więcej - rażące braki rozeznania powagi sytuacji. Otaczanie się hierarchami z kościołów mocno podupadających, jak niemiecki. Brak prób dyskusji o głębszych przyczynach upadku owych kościołów. Brak reakcji na narastającą dominację lewactwa i jego rozwiązań w świecie, szczególnie zachodnim. Brak umieszczenia problemu "uchodźców" w przestrzeni konfliktu cywilizacji i w przestrzeni wiedzy o nieasymilowaniu się ich w krajach Zachodu, w których żyją nie od wczoraj. Brak działań na rzecz innego, niż tania egzaltacja, rozpoznawania istoty chrześcijaństwa. Postawa uległości i przypodobywania się trędom światowym. Sam wybór ekologii jako przedmiotu pierwszej encykliki ( na razie jedynej). Dezorientacja spowodowana przez Sobór o Rodzinie (rzeczywiście o Rodzinie?). O czym właściwie ten sobór był? Jakieś wątpliwości rozwiązał? Jakąś uzasadnioną otuchę dodał? Brak akcentowania linii które są granicami "non possumus". Brak pracy nad świadomością owieczek poza płytkimi apelami o charakterze rozbudzającymi emocje. Degeneracja intelektualna macierzystego zakonu - Jezuitów, którą doskonale na Deonie można zaobserwować.
5 stycznia 2016, 20:17
(cd) Traktowanie mentalności roszczeniowej i konsumenckiej jako całkowicie poprawnej postawy Chrześcijanina. Retoryka prowincjonalnego proboszcza pochłoniętego najpłytszymi warstwami grzechu i zła. Brak reakcji na działania o charakterze rozkładu. Co najmniej niefortunne wypowiedzi o "rozmnażaniu się jak króliki". Milczenie wobec głębszych problemów z równoczesnym pochłonięciem najpłytszymi. Generalnie Kościół coraz bardziej odchodzi od pozycji rodzica, który w wychowaniu dzieci stara się je zahartować i wychować na jednostki samodzielnie stawiające czoła poważnym problemom świata na rzecz płytkiego rozemocjonowania. Postępy na szlaku chrześcijaństwa lekkiego, łatwego i przyjemnego. Postępująca redukcja chrześcijanskiej miłości do płytkiego "bycia miłym". Nieograniczona pobłażliwość dla flirtowania z dehumanizującym lewactwem. Gdyby porównać Kościół do Armii, to całkowita bezradność wobec postępującego rozkładu dyscypliny rozumianej nie tylko jako podporządkowanej zwierzchności. Oddawanie otwartym wrogom Kościoła pola mentalnego i informacyjnego bez walki, a wręcz fraternizowanie się z nimi bez określonego celu i bez pozytywnych skutków, natomiast ze skutkami negatywnymi.
PA
Piotr A.
6 stycznia 2016, 23:01
Pan chyba zdaje sobie sprawę, że powyższa lista nie ma żadnej wartości merytorycznej? Skoro używa Pan stwierdzeń, jakich używa - proszę wykazać, że mają one jakieś mierzalne podstawy - w przeciwnym razie sam Pan się wrzuca do worka hejterów, a nie uczciwych dyskutantów.  Czekam zatem na analizę *częstotliwości*, *wagi* i *pilności* poruszanych przez papieża zagadnień. 
7 stycznia 2016, 08:49
Widzę, że logika elementarna "leży". "Zamilczanie" jest jednym  z przypadków "rażąco zaburzonych proporcjeI ekspozycji zagadnień". Wykazanie istnienia spraw "przemilczanych" dowodzi (na mocy zawierania) istnienia "rażąco zaburzonych proporcji ekspozycji". Jeśli ma Pan z tym problemy odsyłam do H. Rasiowa "Wstęp do matematyki współczesnej". Zatem: brak dyskusji o tym, co powinno być dyskutowane jest całkowicie wystarczającym dowodem na wykazanie istnienia "rażąco zaburzonych proporcji", zaś przykłady istotnych zagadnień nieobecnych w nauczaniu papieża są podane powyżej. Przynajmniej w tym nauczaniu docierającym szeroko, ale o tym zakresie przecież mówimy, bo o czym sobie Franciszek dyskutuje w jakichś zamkniętych gronach - to na świadomość szerokich "mas" Kościoła wpływu nie ma. Pańska manipulacja dowodzi albo niedoborów narzędzi intelektualnych, albo nieuczciwości, jeśli braki narzędzi nie występują.
PA
Piotr A.
7 stycznia 2016, 11:02
"...rażąco zaburzone proporcje ekspozycji zagadnień w stosunku do ich obiektywnej wagi i pilności." - nie dokonał Pan analizy częstotliwości poruszania przez papieża zagadnień (w tym nie udowodnił Pan "zamilczania")  - nie wykazał Pan ich obiektywnej wagi ani pilności Dowód niepoprawny.
7 stycznia 2016, 11:57
Pan raczy brnąć w ośmieszanie się. Aby stwierdzić, że czyjaś dieta ma "rażąco zaburzone składniki" nie jest bynajmniej konieczne dokonanie analizy bilansu całej diety - wystarczy wskazać poważnie niedobory (czy też szkodliwy nadmiar) zaledwie jednego istotnego składnika całej diety. Dokładnie taka sama sytuacja ma miejsce w przypadku zarzutu o "rażąco zaburzone proporcje ekspozycji" - wystarczy wskazać jeden czynnik który jest istotny i jego ilość jest radykalnie niepoprawna. Pańskie domaganie się "analizy" jest nieuzasadnione, ponieważ dotyczy znacznie poważniejszej tezy - "całkowitego zaburzenia proporcji ekspozycji" (czyli w analogii dietowej - iż w przypadku wszystkich składników ich ilości są w stopniu poważnym niepoprawne). Pan raczy wykazywać nieumiejętność operowania zaprzeczeniem koniunkcji w połączeniu z kwantyfikacją.
D
draugr
11 stycznia 2016, 11:40
Ależ ośmiesza się nie kto inny, jak tylko Pan. Po pierwsze i najważniejsze - nadal nie pokusił się Pan o żaden dowód, pisząc jedynie co należałoby zrobić, aby tezę udowodnić.  Po drugie - stosuje Pan połączenie opisu matematycznego z radosnym słowotwórstwem z Pana strony, nie odnosząc się ani słowem do relacji jednego z drugim. Nieco mniej uważnym czytelnikom może dać to mylne wrażenie, jakoby znał się Pan na rzeczy, ale tak jak pisałem wcześniej - tak to sobie może napisać każdy.