Dekada papieża z końca świata

Fot. Univision Noticias / YouTube.com

Dziesięć lat pontyfikatu Franciszka kusi, aby dokonywać ocen i podsumowań. Ulegając tej pokusie warto nie tylko pamiętać, że pontyfikat wciąż trwa, ale przypomnieć sobie, co Papież mówił zaraz po wyborze.

Gdy dziesięć lat temu, 13 marca 2013 r., pierwszy z kardynałów diakonów ogłosił oczekującemu na Placu św. Piotra ludowi Bożemu nazwisko nowego papieża, wiwatujący dotychczas z entuzjazmem tłum nieco przycichł. Wielu zgromadzonym to nazwisko nic nie mówiło. Nie wiedzieli, kim jest Jorge Bergoglio. Zaskoczyło ich też wybrane przez kolejnego Następcę św. Piotra imię - Franciszek.

Chwilę później czekało ich kolejne zaskoczenia. Nowy papież wyszedł do nich w samej tylko białej sutannie, nawet bez stuły. Później media donosiły, że odmawiając założenia papieskiej peleryny i papieskich butów, miał powiedzieć „Karnawał się skończył”. Jakby tego było mało, zamiast użyć któregoś z pobożnych pozdrowień, przywitał się słowami „buona sera” (dobry wieczór).

DEON.PL POLECA

Nie wiadomo, czy w pierwszych słowach chciał nawiązać do słynnego powiedzenia Jana Pawła II, który mówił, że przybył „z dalekiego kraju”. Franciszek powiedział „Dobrze wiecie, że zadaniem konklawe było wybranie biskupa dla Rzymu. Wydaje się, że moi bracia kardynałowie wybrali go z końca świata”. Choć brzmiało to jak żart, dekadę później trudno się oprzeć wrażeniu, że mówił bardzo poważnie. To „wydaje się” było jasnym sygnałem, że w Kościele powszechnym nie ma - lub przynajmniej nie powinno być - miejsc uważanych za „koniec świata”.

W pierwszej papieskiej homilii, wygłoszonej 14 marca 2013 r., w Kaplicy Sykstyńskiej przestrzegał przed Kościołem, w którym nie wyznaje się Jezusa Chrystusa. - Staniemy się pozarządową organizacją pomocową, ale nie Kościołem, Oblubienicą Chrystusa - powiedział. Parafrazował słowa Léona Bloya, francuskiego pisarza katolickiego, który w młodości był pełen nienawiści do Kościoła, mówiąc, że jeśli ktoś nie wyznaje Jezusa Chrystusa, to wyznaje światowość diabła.

Mówił też w tej pierwszej, improwizowanej homilii, o krzyżu. Zwracał uwagę, że kiedy jako członkowie Kościoła idziemy bez krzyża, kiedy budujemy bez krzyża, i kiedy wyznajemy Chrystusa bez krzyża, nie jesteśmy uczniami Pana. - Jesteśmy światowi, jesteśmy biskupami, księżmi, kardynałami, papieżami, ale nie uczniami Pana - zaznaczał.

Powiedział coś jeszcze. Wyznał, że chciałby, aby wszyscy, do których się zwracał, mieli odwagę „chodzić w obecności Pana, z Krzyżem Pana, budować Kościół na Krwi Pana, która została przelana na Krzyżu, i wyznawać jedyną chwałę: Chrystusa ukrzyżowanego”. Dodał, że w ten sposób Kościół będzie się rozwijać.

Niektórzy komentatorzy po wygłoszonej kilka dni później, 19 marca 2013 r. homilii Franciszka podczas Mszy na rozpoczęcie pontyfikatu narzekali, że nie przedstawił w niej programu, który zamierza zrealizować. Być może nie zauważyli, że podstawy swojego programu zawarł już w pierwszej homilii, tej wygłoszonej w obecności kardynałów elektorów.

Według medialnych przecieków kard. Jorge Mario Bergoglio zyskał poparcie uczestniczących w konklawe kardynałów, ponieważ jeszcze przed jego rozpoczęciem przekonująco mówił o reformie Kurii Rzymskiej. Niektorzy watykaniści uważają, że to było główne zadanie, jakie mu powierzono.

Realizacja tej misji zajęła mu dziesięć lat. Wdrażanie reformy wciąż trwa. Np. 7 marca br. serwis Vatican News informował, że Instytut Dzieł Religijnych, popularnie zwany bankiem watykańskim, dostosowuje się do konstytucji „Praedicate Evangelium”, która reformuje Kurię Rzymską. „Odchudzone zostają struktury zarządzania i precyzyjniej określone funkcje, by uniknąć konfliktu interesów. Zamiast kolegialnego kierownictwa przechodzi się do jednego dyrektora odpowiadającego za całość działań Instytutu” - donosił serwis Stolicy Apostolskiej. Wspomniana konstytucja apostolska nosi datę 19 marca 2022 r. Ma więc już rok.

W pierwszych latach pontyfikatu Franciszka nie brak było środowisk pokładających w nim ogromne nadzieje na bardzo poważne zmiany. Były to wcale liczne grupy, zarówno w Kościele, jak i wśród tych, którzy się z nim nie identyfikują. Trwały usiłowania, by „zapisać” Franciszka do której z frakcji. Po pewnym czasie okazało się, że bardzo trudno jest go nie tylko zawłaszczyć, ale nawet zaszufladkować. To zniechęciło wielu jego dotychczasowych fanów.

Sytuację dodatkowo - po 24 lutego ubiegłego roku - skomplikowała postawa Franciszka wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę. Fakt, że Następca św. Piotra nie zdecydował się zająć europejskiego czy zachodniego stanowiska, okazał się dla niejednego (także katolika) wręcz nie do przyjęcia. Mało komu przyszło do głowy, że to jest logiczna konsekwencja cytowanych wyżej pierwszych słów pontyfikatu, w których dawał do zrozumienia, że pozaeuropejska perspektywa tylko „wydaje się” być z końca świata.

W tym samym kontekście warto spojrzeć na sprawę synodalności i sposobu, w jaki aktualny Papież ją przedstawia i w jaki sposób ją wdraża. Nie ma w Kościele nikogo, kto znajduje się „na końcu świata”. A jeśli ktoś kogokolwiek w Kościele tak postrzega (także jeśli tak postrzega samego siebie), to mu się wydaje.

Kard. Michael Czerny, prefekt Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka, w wywiadzie dla Radia Watykańskiego z okazji dziesięciolecia wyboru Franciszka na Stolicę Piotrową stwierdził, że po podjęciu reformy Kurii Rzymskiej przychodzi czas na poświęcenie większej uwagi Kościołom partykularnym. Dodał, że chodzi o to, aby pomóc im w „skoku jakościowym”. Wyjaśnił, że jest to wypełnienie papieskiego powołania do towarzyszenia wspólnotom lokalnym i udzielania im wsparcia.

W wypowiedzi kard. Czernego jest jeszcze co najmniej jedno warte odnotowania zdanie. Stwierdził, że dziesięć lat pontyfikatu Franciszka „zmieniły nas wszystkich na lepsze”. Warto zapytać, dokładnie w rocznicę wyboru kard. Bergoglio na Stolicę Piotrową, kto gotów jest podpisać się pod tą diagnozą.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dekada papieża z końca świata
Komentarze (3)
JP
~Joanna Piotrowska
1 kwietnia 2023, 08:16
Kocham Franciszka. Jest prawdziwym Jezuitą, prawdziwym dzieckiem Boga, żyje w środku Ewangelii, za nic mając opinie światowe. Dla niego liczy się tylko odpowiedź na pytajie-co by Jezus powiedział na jego działanie.... Chciałabym umieć myśleć tak jak on. Uczę się tego...
JS
~Jakub Szymczyk
14 marca 2023, 23:42
To może już wystarczy?
PR
~Ppp Rrr
13 marca 2023, 11:58
Bardzo dobry początek, a potem coraz słabiej, coraz większe zagubienie, a na koniec brak umiejętności jasnego stwierdzenia, kto na kogo napadł w Lutym 2022r. Efekt: konserwatyści nie lubili go od początku, liberałowie przestali go lubić stopniowo. Zaczyna przebąkiwać o dymisji i chyba niewielu będzie protestować. Szkoda, bo ambicje miał dobre. Pozdrawiam.