Dlaczego "Rzeczpospolita" publikuje bzdury o Papieżu?

(fot. © Mazur/catholicnews.org.uk)

"Rzeczpospolita" - według mojej oceny - jest gazetą, która broni wartości chrześcijańskich. I właśnie dlatego nie rozumiem, dlaczego w takim dzienniku pojawia się tekst o znamiennym tytule: "Czy Franciszek na pewno jest papieżem?".

Gdy diabeł przyszedł do Ewy - nie kusił jej wprost do zła. Odpowiednimi pytaniami zasiał w jej sercu wątpliwość, która pierwszych ludzi doprowadziła do upadku. Metody złego ducha nie zmieniły się w XXI wieku. Jest taki rodzaj mówienia i pisania, który wprost nie głosi złych tez, ale poprzez odpowiednio postawione pytania sprawia, że odbiorca wpada w wątpliwości, które go osłabiają.

W piątkowym numerze "Rzeczpospolitej" (w rubryce EX LIBRIS; str. 2) ukazało się krótkie omówienie książki Antoniego Socci zatytułowanej "Czy to naprawdę Franciszek?". Pani Redaktor Beata Zubowicz zaczyna swoje omówienie od apologii Socciego, próbując wykazać, że jest on autorem poważnym.

DEON.PL POLECA

Po przedstawieniu autora przechodzi do czegoś, o czym wspomniałem na początku tego tekstu. Wyciąga z książki kilka tez, które obraca w pytania. Nie stawia żadnej jednoznacznej tezy. Jednak już po chwili można się zorientować, że są poważne wątpliwości co do tego, czy Papież Franciszek naprawdę jest papieżem. Omawiając książkę Socciego, Beata Zubowicz podpiera się innym znanym nazwiskiem - Vittorio Messoriego. Pytanie kim w takim razie jest?

"Rzeczpospolita" - według mojej oceny - jest gazetą, która broni wartości chrześcijańskich, często w ostrych nawet polemikach staje po stronie Kościoła. I właśnie dlatego nie rozumiem, dlaczego w takim dzienniku pojawia się tekst o znamiennym tytule: "Czy Franciszek na pewno jest papieżem?".

Jasne, że tego typu teksty można przemilczeć, można udawać, że się nie ukazały. Jednakże stawianie takich pytań, zaraz po Synodzie, podczas którego pojawiło się wiele krytycznych głosów na temat Papieża - również ze środka Kościoła, nie wyłączając z tego duchowieństwa - może prowadzić do próby celowego obniżania autorytetu Papieża Franciszka.

Tekst jest skonstruowany podobnie do tego, co widzimy na początku Księgi Rodzaju. Nic wprost, nikt nikogo nie obraża. A jednak zostaje spory niesmak. W lipcu przyszłego roku Franciszek będzie obecny na ŚDM w Krakowie w Polsce. Czy "Rzeczpospolita" napisze wtedy tekst o tym, że może jednak nie przyjechał do nas Papież?

Grzegorz Kramer SJ - duszpasterz powołań Prowincji Polski Południowej TJ, współtwórca projektu Banita. Na jego blogu znajdziesz codzienne rozważania do Ewangelii

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego "Rzeczpospolita" publikuje bzdury o Papieżu?
Komentarze (61)
PP
Piotr Polmański
3 listopada 2015, 10:08
Panu Slowińskiemu ku rozwadze. Jeremiasz 31:34 34 „I już nikt nie będzie uczył swego towarzysza ani nikt swego brata,+ mówiąc: ‚Poznajcie Jehowę!’,+ wszyscy bowiem będą mnie znali, od najmniejszego z nich do największego z nich”+ — brzmi wypowiedź Jehowy. „Bo przebaczę ich przewinienie, a ich grzechu już więcej nie wspomnę”. A zatem kiedy Bóg Jehowa przebacza skruszonym grzesznikom, nie pamięta ich grzechów. Bóg chce, byśmy wiedzieli, że jeśli zdobędziemy się na szczerą skruchę, On nam chętnie przebaczy. A kiedy przebaczy, to również zapomni.
3 listopada 2015, 12:23
Człowieku - opamiętaj się! Niewiedzę na poziomie Katechizmu ze szkoły podstawowej próbuje Pan zakrzyczeć wycierając sobie twarz znajomością Boga i skruchą? Gdyby była w Panu skrucha, to by Pan się zwyczajnie poduczył i zrozumiał co znaczą takie terminy jak Odkupienie, jaki jest związek pomiędzy naszymi grzechami, a Odkupieniem i resztą spraw, które zdegenerowane chrześcijaństewko egzaltacyjne uznaje za nieistotne wobec własnej egzaltacji.
PP
Piotr Polmański
3 listopada 2015, 14:21
O to samo chciałem właśnie Ciebie człowieku poprosic i zapytać. ale chyba szkoda czasu, bo pierwszy lepszy cytat z Biblii, obalił Twoją argumentację. Prosze się zatem modlić o zdrowie.
3 listopada 2015, 14:29
Pan najwyraźniej nie rozumie różnicy pomiędzy puszczniem w  niepamięć, czyli nie domaganiem się zdośćuczynienia za to co się puszcza w niepamięć, a otrzymaniem jakiegoś zadośćuczynienia, choćby przez kogoś innego, co automatycznie puszczeniem w niepamięć nie jest. Pan zaprzecza, że Odkupienie jest odpłatą za nasze grzechy poniesioną przez Chrystusa? Zatem w Skaramencie Pokuty zachodzi przeniesienie odpłaty, czy puszczenie konieczności odpłaty w niepamięć?
PP
Piotr Polmański
3 listopada 2015, 14:53
Prosze sie pouczyc i czytac nie tylko literalnie treść Pisma Św. ale także wykładnie teologów, a nie odwracac tu kota ogonem. Pan Bóg puszcza w niepamięc nasze grzechy, co nie znaczy, ze o nich nie wie. Troche za trudne dla Pana, chyba ?  
3 listopada 2015, 17:59
Chronologia naszej dyskusji obnaża Pańskie nieudolne manipulacje: Ja: > Bóg sam ustanowił granice miłosierdzia. Gdyby było inaczej niepotrzebne byłoby wymagające ogromnego cierpienia i śmierci Odkupienie, bo wystarczałoby "miłosierne" puszczenie grzechów w niepamięć. Pan: > W sakramencie pokuty Pan Bóg właśnie puszcza grzechy w niepamięć.
3 listopada 2015, 19:45
Piotrze, a spójrz teraz na to, co napisałeś świeżym wzrokiem: "Ja sam ustanowiłem granice miłosierdzia. Gdyby było inaczej niepotrzebne byłoby wymagające ogromnego cierpienia i śmierci Odkupienie, bo wystarczałoby "miłosierne" puszczenie grzechów w niepamięć."
3 listopada 2015, 19:50
Proponuję Piotrze przeczytać swoje słowa jeszcze raz z nową optyką. "Ja puszczam w niepamięć swoje grzechy, co nie znaczy, że o nich nie wiem."
3 listopada 2015, 20:19
"A zatem kiedy ja  przebaczam skruszonym grzesznikom, nie pamiętam ich grzechów. Ja chcę, byśmy wiedzieli, że jeśli zdobędziemy się na szczerą skruchę, ja wszystkim chętnie przebaczę. A kiedy przebaczę, to również zapomnę."  Inni również mieszczą się w Tobie, Piotrze. Kiedy innym przebaczasz, sobie tak naprawdę przebaczasz.
4 listopada 2015, 07:08
Ja doskonale wiem co napisałem. Wedle Nauki Katolickiej (i wielu chrześcijańskich) Odkupienie było konieczne, aby zapłacić za popełniane przez nas grzechy, zatem nie następuje traktowanie grzechów jako niebyłe, tylko przeniesienie odpłaty z grzesznika na Chrystusa. Gdyby miłosierdzie miało charakter "nieograniczony" niepotrzebne byłoby żadne Odkupienie, bo wystarczyłoby zaprzestanie domagania się od grzeszników odpłaty, które wedle Nauki nie nastąpiło. Stąd - miłosierdzie w wykonaniu Boga ma pewne ograniczenia - np. wymaga odpłaty za grzechy, bo jeśli coś jest uzależnione od czegoś innego, to automatycznie jest tym czymś ograniczone. QED Wystarczy wyobrazić sobie alternatywne rozwiązanie - odpuszczanie grzechów z zarzuceniem domagania się za nie odpłaty, a wtedy Odkupienie staje się całkowicie zbędne. Twierdzenie o puszczaniu grzechów w niepamięć świadczy o ignoracji w zakresie kompleksowego rozumienia znaczenia przeniesienia odpłaty za grzechy i Odkupienia w któym owa odpłata nastąpiła. Jeśli następuje odpłata to nie następuje zaniechanie żądania odpłaty, które jest żelaznym warunkiem uznania czegoś za puszczone w niepamięć, czy uznania za niebyłe. Przeniesienie odpłaty nie jest darowaniem odpłaty.
M
Milosc
5 listopada 2015, 13:44
Piotrze, pozwól, że jeszcze raz zmienię Twoją optykę. Przyjmujesz symbolicznie duchowe ciało i krew Chrystusa w Komunii św. tj. przyjmujesz również Jego umysł (sposób myślenia i działania), a więc świadomość Chrystusową. Jezus nauczał: "cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, mnieście uczynili". Proszę zatem, myśl jak Jezus teraz. Te słowa oznaczają, że jesteś Jednym z wszystkimi, gdyż cokolwiek uczynisz komuś - SOBIE to uczynisz. Np. jeżeli sprawisz, że komuś wyrządzisz przykrość, to Ciebie to będzie gryzło, jeżeli kogoś poniżysz, to Ty będziesz się z tym źle czuł. Tak samo odwrotnie - jeżeli z kimś podzielisz się chlebem, pomożesz w czymś czy coś komuś podarujesz, poczujesz ciepło na sercu, poczujesz się "dobrym człowiekiem". Zatem wszystko do Ciebie wraca, zgadza się? To jest ta ZAPŁATA. A wracając do przykładów wyrządzenia komuś przykrości i złego samopoczucia - to przecież Ty jesteś odpowiedzialny za to, by swoje samopoczucie poprawić. Co wtedy zwykle robisz? No mówisz do tego człowieka "przepraszam, nie chciałem Cię zranić, przykro mi, nie gniewaj się" - tak czy nie? A jeżeli nadal nie potrafisz spojrzeć w oczy drugiemu (zwierciadło duszy, pamiętasz?), to chociaż w duchu to przerabiasz - nie puszczasz w niepamięć, bo przeżywasz to. W końcu tłumaczysz sobie swoje zachowanie, bo wiesz z czego ono wynikało, rozumiesz je, a więc można powiedzieć wybaczasz sobie. A jeśli wybaczasz sobie, to automatycznie uwalniasz też drugiego. Tak samo, gdy mówisz mu bezpośrednio "przepraszam, nie gniewaj się na mnie" - puszczasz to, uwalniasz się. I na tym polega Odkupienie, Piotrze. 
5 listopada 2015, 13:45
c.d. Ten religijny przekaz z Jezusem na krzyżu jest SYMBOLEM, Piotrze. Należy go rozpatrywać w wymiarze DUCHOWYM  - Jedna Dusza w Chrystusie. Domyślam się, że dotąd pojmowałeś to tak materialnie, cieleśnie, że Chrystus to ktoś zewnętrzny, ktoś inny niż Ty, odseparowany od Twojego "ja-Piotr".  Jezus jako człowiek owszem - Syn Boży tak jak i Ty na równi z Tobą - Dzieckiem Bożym. Ale świadomość Chrystusowa to świadomość Jednej Duszy. Rozpatrzysz swoją wiarę w sensie duchowym, a będziesz miał czytelny obraz.
5 listopada 2015, 18:36
Ja nie uprawiam wobec Pani 'agitacji' i o nieuprawianie niej wobec mnie również prosiłem. Szanuję Pani uczciwość prowadzenia dyskusji, choć z postulatami nie zgadzam się chyba wcale. Ma Pani tu wystarczająco dużo chętnych na 'agitację' za czy przeciw 'stanowisku', więc może mnie Pani chyba akurat w tych obszarów dyskusji wyłączyć? Wyjaśniałem tylko logiczną strukturę przedstawionej przez mnie kontstrukcji.
TP
Tomasz Pierzchała
5 listopada 2015, 18:43
Miłość, Twoje teksty to duchowa masturbacja uprawiana na własny użytek.Ważne jest to,iż przeczysz ,iż Jezus jest Bogiem (nie mylić z powszechnym jakoby boskim pierwiastkiem), przeczysz Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu.Przeczysz wreszcie temu,iż jesteśmy odrębnymi bytami fundamentalnie różnymi od Boga.Powyższe kłóci się więc nie tylko z prawdami wiary katolickiej(teologia) ale też ze zdrowym rozsądkiem (filozofia).Ponadto przekaz Twój pisany jest z pozycji osoby jakoby oświeconej.Oświecona z pewnością nie jesteś, gdybyś bowiem taką była niie szukałabyś uczniów , oni sami znalazliby Ciebie. Dlatego też nie masz co szukać na tym portalu   
5 listopada 2015, 20:16
O jakiej agitacji Pan mówi? Przecież rozmawiamy o tym, w co Pan wierzy, a zdaje się nie pojmować. Pan owszem przedstawił logiczną strukturę, ja mówię o jej zastosowaniu w praktyce. Z którymi zatem "postulatami" Pan się nie zgadza i dlaczego?
5 listopada 2015, 20:24
A mógłbyś proszę podać, w którym miejsu czemukolwiek przeczę? Karmel, ja tłumaczę to, w co wierzysz, żebyś to rozumiał i potrafił zastosować w swoim życiu, a nie tylko wierzył, że coś takiego miało miejsce, że ktoś taki jak Jezus był i czegoś dokonał. Co dla Ciebie znaczy być naśladowcą Jezusa, być Jego uczniem? Co do uczniów i oświecenia... Odpowiedz proszę - czy Jezusa uczniowie sami sobie znaleźli czy to On ich wybrał?
TP
Tomasz Pierzchała
5 listopada 2015, 21:03
Ty uprawiasz gnozę co oznacza ,że przy użyciu domniemanej wiedzy chcesz partycypować w życiu wewnętrznym Boga.Nie rozumiesz,że to nie Ty odnajdujesz Boga ale to On odnajduje Ciebie.To Bóg jeśli zechce udziela Tobie swego życia wewnętrznego.To co Ty odnajdujesz to jedynie własna jednostkowa świadomość, która w Twej optyce urosła do nieskończonych rozmiarów, jednak to nie Bóg.Ty jako byt niższy nie możesz z natury do niczego zmusić byt wyższy.Wiedza w Twoim przekazie to czysta uzurpacja do bycia władcą.Bóg jest Królem, Ty jedynie poddanym. P.S. Nie porównuj się do Jezusa ,bo to brzmi żałośnie.  
5 listopada 2015, 21:29
O czym Ty do mnie piszesz, Karmelu? "chcesz partycypować w życiu wewnętrznym Boga", "zmusić byt wyższy", "uzurpacja do bycia władcą"??? Ty widzę w ogóle nie zrozumiałeś o czym ja piszę... P.S. Nie tyle o porównanie chodzi, co o pokazanie Ci, że przecież wiesz, że Nauczyciel wybrał sobie uczniów, a piszesz "gdybyś bowiem taką była [oświeconą] nie szukałabyś uczniów , oni sami znalazliby Ciebie". Zastanów się proszę co piszesz zanim napiszesz, bo się no... gubisz po prostu. ;)
TP
Tomasz Pierzchała
5 listopada 2015, 23:07
"O czym Ty do mnie piszesz, Karmelu?" O tym,że pobłądziłaś. Jest takie chińskie powiedzenie:"Nauczyciel przychodzi, gdy uczeń jest gotowy".Miłość,jak czekista czekiście -my nie jesteśmy gotowi na Twe nauki, znakiem tego nie udawaj nauczyciela, tylko pomedytuj sobie przed jakąś ścianą najbliższe 10 lat, my zaś będziemy się za Ciebie modlić, może Bóg wróci Ci duchowy rozum - POKORĘ.
7 listopada 2015, 06:24
Nie ja pobłądziłam, a wyciągnąłeś po prostu fałszywe wnioski z tego, co pisałam. Dopytałam Cię nawet o to, po których moich wpisach wysnuwasz wnioski jak cytowane powyżej, ale wiem, że nie znajdziesz dla nich miejsca gdzie indziej, jak w swojej głowie.  Nauki, z którymi się tu spotykasz nie są moimi naukami a Jezusa, więc sam się zastanów dlaczego jako Jego uczeń piszesz, że nie jesteś na nie gotowy. Czy i Jego odesłałbyś pod ścianę, by pomedytował sobie przez 10 lat, żeby nauczył się pokory? Bo może od siebie musiałbyś jednak zacząć, hm?  Duchowość nie jest jeszcze Twoją mocną stroną, Karmel. Swoimi wpisami potwierdzasz na razie, że nie poznałeś na czym ona polega i dlatego póki co nie jesteś gotowy. 
D
demokracja.net
2 listopada 2015, 21:27
www.rp.pl  cenzuruje  posty,  zwłaszcza w temacie "wolnych" wyborów , przykładowy post, którego nie umieścili : Jak to się stało że PIS w senacie ma 61%  a w sejmie 37%  ?  jak to się stało że PSL stracił nagle 19% poraeciea  ?  Odpowiedź: http://ruchkontroliwyborow.pl/
2 listopada 2015, 22:21
Do senatu obowiązuje system JOW, a do sejmu proporcjonalny.
2 listopada 2015, 16:27
Metody złego ducha nie zmieniły się w XXI wieku.Jest taki rodzaj mowienia i pisania, który wprost nie głosi złych tez, ale poprzez odpowiednio postawione pytania sprawia, że odbiorca wpada w wątpliwości,które go osłabiają. (...) Nic wprost, nikt nikogo nie obraża. A jednak pozostaje spory niesmak. Lepiej nie dałoby się tego ująć.
PP
Piotr Polmański
2 listopada 2015, 11:12
Poniżej niektórzy z dyskutujących uważaja obecne nauczanie Franciszka za zaśmiecanie doktryny. Twierdzą, że Papież rozmywa biblijną mowę tak, tak, nie, nie. Niektórzy nawet stwierdzają, że nie jest Papieżem, albo stawiają takie pytania, jak w tym artykule. Jestem Ciekawy czy Duch św, który zapewne pomaga Franciszkowi prowadzic Kościół, też tak myśli. Jednak to dla tzw. "prawdziwych katolików" nie ma znaczenia. Oni wiedzą zawsze lepiej i własną pychą stawiają Panu Bogu granice Jego Miłosierdzia.  
TP
Tomasz Pierzchała
2 listopada 2015, 12:53
W istocie, Bóg musi być bardzo miłosierny skoro toleruje rozmaite rewelacje Franciszka
2 listopada 2015, 14:04
Bóg sam ustanowił granice miłosierdzia. Gdyby było inaczej niepotrzebne byłoby wymagające ogromnego cierpienia i śmierci Odkupienie, bo wystarczałoby "miłosierne" puszczenie grzechów w niepamięć.
2 listopada 2015, 14:31
Bóg jest Miłosierdziem, Nieograniczeniem, Życiem, więc nie ustanawia żadnych granic - jak to czyni człowiek. Życie siebie nie ogranicza. To człowiek nieświadomy swej jedności z Bogiem ustanowił ramy dla Jego jeszcze raz podkreślę niczym nieograniczonego i nieskrępowanego miłosierdzia. 
PP
Piotr Polmański
2 listopada 2015, 14:37
Boskie Miłosierdzie nie zna granic, więc prosze nie siać herezji. W sakramencie pokuty Pan Bóg właśnie puszcza grzechy w niepamięć. Boże, z jakimi katolikami przychodzi mi tu dyskutować..
PP
Piotr Polmański
2 listopada 2015, 14:38
Karmel, modlitwa o zdrowie pozostała już tylko...
2 listopada 2015, 15:32
Pan ma braki z katechizmu na poziomie elementarza. W Sakramencie Pokuty nie następuje "puszczenie grzechów w niepamięć" - nastąpuje przeniesienie ciężaru zapłaty za owe grzechy na Chrystusa, który za nie zapłacił w akcie Odkupienia.
TP
Tomasz Pierzchała
2 listopada 2015, 16:24
z radością witam u ciebie nagły przypływ wiary
TP
Tomasz Pierzchała
2 listopada 2015, 20:02
Granicą dla Bożego Miłosierdzia nie jest żaden brak świadomości jedności z Bogiem lecz decyzja trwania w grzechu.Twoja subiektywna świadomość tzw. jedności z Bogiem wobec obiektywnego złamania Bożych przykazań i trwania w grzechu jest zwykłym sianem.
2 listopada 2015, 21:44
powiedz to Jezusowi ;)
PP
Piotr Polmański
2 listopada 2015, 22:33
Pan się najadł szaleju i bredzi coraz bardziej. 
2 listopada 2015, 23:13
Prosze zapytać jakiegokolwiek "klechy", któremu Pan ufa, czy rozpoznanie, które przytaczam (a którego nie jestem autorem) jest Nauczaniem Kościoła KRK (i nie wyłącznie KRK), skoro Pan mi nie wierzy. http://www.gotquestions.org/Polski/ofiara-zastepcza.html Jeśli nie zna Pan podstaw tego o czym mówi, to Pańskie gadanie nadaje się do spłukania z toalecie.
PP
Piotr Polmański
3 listopada 2015, 09:49
Z czego Pan wnioskuje, że nie znam podstaw i powinienem się pytać kapłana ? Otóż, ja je znam i wiem o czym mówię i dlatego twierdzę, że Pan nie raz bredzi na tym portalu. To te Pana "mądrości" można spłukać, bo niewiele są warte.  
3 listopada 2015, 12:25
Gdyby Pan miał podstawy o których mowa, to nie bredziłby Pan o puszczaniu grzechów w niepamięć podczas sakramentu pojednania, bo owe grzechy puszczanie w niepamięć nie są, tylko za nie właśnie zawisł na krzyżu Syn.
PP
Piotr Polmański
3 listopada 2015, 14:31
Pan nawet nie rozumie dzieła odkupienia, bo przecież Jezus już nas wszystkich odkupił i dał zbawienie. A cytat z Jeremiasza wyraźnie pokazuje, że Pan Bóg puszcza w niepamięć nasze grzechy, co nie znaczy, że o nich nie wie. To w niczym nie zmienia faktu, że za nasze grzechy Jezus zawisł na krzyżu. Ale widzę, że to za trudne dla Pana do zrozumienia, a to są właśnie podstawy. Tylko skąd Pan to może wiedzieć ? 
4 listopada 2015, 07:18
Czy jeśli Pan jest mi winny 100 zł, ja zaprzestanę domagać się od Pana zwrotu długu, ale będę się domagał jego zwrotu od Pana sąsiada i on mi owe 100zł odda - to czy puściłem całą sprawę długu w niepamięć, czy nie puściłem? Przeniesienie odpłaty to nie zaniechanie odebrania odpłaty, a wtedy można by jedynie mówić o puszczeniu sprawy w niepamięć. Stąd Pańskie wygibasy intelektualne polegające na ograniczeniu terminu "puszczenia w niepamięć" do samego dłużnika są niczym więcej, jak wygibasami właśnie. Zatem - Bóg nie zaniechał poboru długu, tylko zgodził się naodebranie go od kogoś innego, niż dłużnik, zatem miłosierdzie Boże postąpiło w tym przypadku w sposób ograniczonym - pozostając przy konieczności odbioru długu, a możemy sobie przecież wyobrazić inne jego działanie - polegające na zaniechaniu odbierania długu od kogolwiek, a wówczas całe Odkupienie, związane z ogromnym cierpieniem przecież, nie byłoby konieczne.
PP
Piotr Polmański
4 listopada 2015, 10:18
A te 100 zł, to sa grzechy moje, czy sąsiada ? Człowieku przestań bredzić i skończ tą głupawą z twojej strony dyskusję, bo sie kompromitujesz coraz bardziej z każdym wpisem. Widać, że jesteś "mundry inaczej" Nie mam juz czasu na Twoje jalowe dyskusje. Nara..
4 listopada 2015, 11:24
Pan albo nie rozumie albo przekonująco nierozumiejącego udaje. Raz, że znaczenie Odkupienia ma wedle Nauki KRK dokładnie takie znaczenie, jak opisuję - jest to przenisienie zapłaty za grzechy z grzeszników na Chrystusa, a skoro następuje przeniesienie, a nie zaniechanie odebrania "długu", to nie ma puszczenia "długu" w niepamięć. Dwa - mowa była o tym, że z takiej Nauki wynika ograniczenie miłosierdzia - gdyby było one nieograniczone, to Bóg zniechałby domagania się "zwrotu długu", zamist odebrać go w akcie Odkupienia. Z samego faktu Odkupienia wynika ograniczenie Bożego miłosierdzia, a nie jego nieograniczoność. Gdyby było nieograniczone (szczególnie w rozumieniu płytkich emocjonalistów), to zamiast zapłaty, czyli Odkupienia nastąpić by musiało zaniechanie odbioru długu, które czyniłoby Odkupienie niepotrzebnym.
2 listopada 2015, 00:33
O. Grzegorzu, najpierw przeczytaj książkę, a potem komentuj. Rzp może pisać co chce, bo mamy, jak by nie było, wolne media. Ale ty się nie wywnętrzaj w sprawach tego nie wartych. Messori, Socci i Torinielli to trio, najlepszych, żyjących watykanistów - apologetów  (każdy z nich ma bardzo ciekawą historię życia i dojścia do Boga) i wato im poświęcić trochę czasu.
WDR .
1 listopada 2015, 16:23
@ o.Kramer ""Rzeczpospolita" - według mojej oceny - jest gazetą, która broni wartości chrześcijańskich, często w ostrych nawet polemikach staje po stronie Kościoła." Obecna Rzepa? Być może wiem skąd wzieła się taka ocena. Mamy GW, która prezentuje informacje nie tylko jednostronnie, ale stronniczo. W takiej sytuacji gdy weźmiemy do ręki Rzeczpospolita, która lepiej lub gorzej prezentuje głosy z obu stron barykady czy sporu to może się wydawać, że to poprzednie to norma, a Rzepa stoi po stronie wartości, a prawda jest taka, że Rzeczpospolita to zwykła gazeta, a ta pierwsza jest stronnicza. Cieszę się, że mogłem pomóc :-)
1 listopada 2015, 13:34
Jest jeszcze inny problem, który nie jest nowy. W Kościele byli antypapieże, np. św. Hipolit, mieli oni część poparcia kolegium kardynalskiego, tak sobie myślę, że Franciszek (nie wiem czy świadomie) otwiera stare, nabrzmiałe rany, przewodzi Kościołowi, który wewnętrznie jest podzielony, co ujawnił synod biskupów. Historycznie przyczyną podziałów były spory teologiczne, a także polityczne, walka o wpływy. Papież jako duchowy syn Ignacego Loyoli jest lekarstwem na te rany, bo ani sukces tej czy innej opcji, ani zaszczyty, ani władza i urzędy nie są Kościołowi potrzebne, w sensie celu a nie środka.  Pytania dziennikarzy o posługę Piotra są jak najbardziej potrzebne a odpowiedzi na nie przybliżają nas do papieża Franciszka, poprzez styl jego pontyfikatu. 
1 listopada 2015, 16:21
Swoim wężowato giętkim postępowaniem Franciszek otwiera "dialogersom" pole do popisu dla opartego o "dialogowanie" wyjaśnienie postępowania Franciszka w hermeneutyce ciągłości. Niestet jak przychodzi co do czego, to samozwańczy "otwartersi' i "dialogersi" uciekają się do retoryki terroryzującej i stygmatyzującej inne stanowiska, zamiast wyjaśniającej. Ot łżedialogowanie wkomponowuje się doskonale w łżeotwartość i łżemiłosierdzie.
Dariusz Piórkowski SJ
1 listopada 2015, 12:29
Problem polega na tym, że każde medium wybiera sobie to z nauczania Kościoła czy Papieża, co mu pasuje. GW traktuje wybiórczo nauczanie, podobnie Rzeczpospolita czy W Sieci, a nawet Nasz Dziennik, który ideę narodu absolutyzuje. Jest to po części zrozumiałe, bo to nie sa media o charakterze religijnym, ale wykorzystują Kościół i religię, by zdobyć zwolenników i czytelników. Mnie tylko dziwi, że niektórzy przedstawiciele Kościoła uważaja, że mogą we wszystkim liczyć na poparcie mediów tzw. chrześcijańskich. To dopiero jest pokusa i pułapka. W Sieci nic nie przeszkadza, aby z jednej strony kreować się jako gazeta, która stoi po stronie Kościoła i zarazem prezentować teksty i komentarze szkalujące Papieża Franciszka.
TP
Tomasz Pierzchała
1 listopada 2015, 15:20
Problem polega na tym,iż Franciszek dokłada wszelkich starań aby dowartościować sedewakantystów
WDR .
1 listopada 2015, 16:14
W takim sensie Deon też wybiera. Przed poprzednim spotkaniem synodalnym jedyny temat, który Was interesował to komunia dla rozwodników w kolejnych świeckich związkach.
1 listopada 2015, 16:17
"Szkaluje"??? - przecież to język dzielący, zamknięterski, a nie "dialogowanie".
1 listopada 2015, 12:23
NB - z anatomii manipulacji: sam tytuł już jest stwierdzeniem manipulacyjnym. Gdyby nie był, to brzmiałby "Czy Rzepa publikuje bzdury o papieżu" zaś treść artykułu byłaby merytorycznym rozniesieniem w puch tez Socciego. Oczywiście jeśli się nie daje roznieść merytorycznie w puch tez, to się dezawuuje autora/propagatorów na rozmaite sposoby, co jest działaniem nieuczciwym intelektualnie, manipulacyjnym i ogłupiającym, do którego jednak ochoczo uciekł się o. Kramer. Elementarz erystyki, obnażający krętactwa zamiast mowy "tak-tak, nie-nie".
1 listopada 2015, 11:19
zastanawia mnie też to przypisywanie dziłania "złego" dziennikarce rzeczpospolitej. o. Grzegorzu coś jest na rzeczy, że dziennikarze zastanawiają się nad posługą św. Piotra naszych czasów, możemy się nie zgadzać z ich wnioskami i słusznie to zauważasz, ale postawione pytania przez dziennikarkę  są jak najbardziej właściwe. Co więcej próbując zrozumieć papieża, w głebi myślę, że jest to pytanie o posługę świeckich.  postawiłbym inną tezę, że wszyscy jesteśmy św. Piotrami pod przewodnictwem św. Piotra naszych czasów, którą wyjaśnia św. Jan Paweł II, tak dobitnie w Christifideles Laici, każdy kto przeszedł formację AK doskonale to rozumie, że wezwanie Pana" idźcie i wy więc do winnicy" oznacza szerzenie pokoju i sprawiedliwości poprzez czynny udział w życiu politycznym,  społecznym  i kulturalnym przez udział w róznych instytucjach. To jest zapewne troską papieża i to jest nasz udział w misji Chrystusa, którego widzialną głową jest papież. Zagrożeniem tego jest zbytnie zaangażowanie w Kościele, kosztem tej działalności, zobojętnienie religijne, bardziej groźne niż ateizm czy w końcu humanizm, który przeradza się w bałwochwalstwo.
1 listopada 2015, 10:32
Dwa milenia skutecznego działania i rozwoju Kościoła mają zerową wartość dowodową dla tych, któzy powinni mieć w małym palcu przyswojone "poznawanie po owocach". Liczą się jedynie osobiste chciejstwa i wytrząsnięte z owych chciejstw przekonanie, że wywyracanie działania Kościołą do góry nogami jest na pewno właściwą drogą naprawy tego, co spowodowane zostało owym wywracaniem działania Kościoła do góry nogami. Metoda polemiki o. Kramera spodziewalnie erystyczna - żadnego odniesienia się do przedstawionych informacji, tylko apriori nazywanie ich "bzdurami", identyfikacja intencji autora (oczywiście niedobrych), szerokim łukiem obchodzone meritum na rzecz erystycznych insynuacji. Tak Ojcze - w ten sposób działa szatan.
PP
Piotr Polmański
2 listopada 2015, 10:33
Odczytywanie dziś słów zapisanych 2 tys lat temu, wyłącznie, jako mowa tak, tak, czy nie, nie, jest pozbawianiem wiary rozumu Panie Słowiński i żadna erystyka tu nie pomoże. Jak Panu, zapewne jako "prawdziwemu katolikowi" sie podoba krytyka pod adresem Franciszka i podważanie Jego autorytetu i zarazem Kościoła, któremu przewodzi, to Pana sprawa. Wiara jest osobistym wyborem. Ale mnie i np. O. Grzegorzowi, jak domniemywam sie to nie podoba, więc pozwoli Pan, że będę pisać, co uważam.  
2 listopada 2015, 11:14
Nowe interpretacje biorą się z napływu nowych odkryć, czy informacji, a nie z czczego chciejstwa, co ma miejsce w przypadku o którym mówimy. Nie pojawiły się nowe informacje czy odkrycia odnośnie sposobu działania/funkcji/charakteru małżeństwa i jego nierozerwalności, wszystkie bredzenia roszczeniowców z powodzeniem mogły być wypowiedziane 2000 lat temu w takim samym sensie i z takim samym ładunkiem roszczeniowości. Jeśli próbuje Pan stosować pewne pojęcia to prosze je stosować umiejętnie - w sposób adekwatny do ich funkcji, a nie byle jakiś szum mający pozory spójności i zawartości rozumu z siebie wydalić.
PP
Piotr Polmański
2 listopada 2015, 11:53
Nie sądzę i pozostanę przy swoim. Zreszta podobnego zdania jest 2/3 biskupów, którzy brali udział w obradach Synodu. Raz jeszcze powtórzę, że wiara i rozum zawsze razem.
2 listopada 2015, 12:19
Wystarcza całkowicie, żeby jeden Bóg był zdania odmiennego i całe 2/3 biskupów może sobie na zielonej trawce w pici polo na małe brameczki pogrywać. Bóg natomiast jakiegoś radykalnej zmiany Swojego nastawienia odnośnie tego czym wedle Niego jest miłosierdzie nie pokazał, przeciwnie - poprzez św. Faustynę w "Dzienniczku" przypomniał, że miłosierdzie nie jest "za darmo", a wymaga od obdarowywanego poważnej współpracy w pokorze i skrusze. Mamy zatem radykalnie odmienne zdanie pewnych ludzi i konsekwentne nauczanie samego Boga, które nie do końca do siebie pasują. Jeśli Pan wybiera zdanie ludzi nad zdanie Boga - pańska sprawa.
PP
Piotr Polmański
2 listopada 2015, 14:35
Dziennie rozmawiam z Bogiem i to mnie utwierdza w tym co piszę. A pańska chora wyobraźnia sili się na określenie tego miłosierdzia i postawienie mu granic, życzę powodzenia. Mnie taka gra na małe bramki nie interesuje..
TP
Tomasz Pierzchała
2 listopada 2015, 19:17
Twój Bóg to prawa człowieka i z takim bogiem rozmawiasz
TP
Tomasz Pierzchała
2 listopada 2015, 19:39
Taki Bóg usprawiedliwia wszelkie działania człowieka w tym również te grzeszne.Uznaje on prawo człowieka do grzechu.To nie jest Bóg chrześcijan.Granicę Bożemu miłosierdziu, które z zasady jest nieskończone stawia ludzka decyzja trwania w grzechu.I to jest droga do piekła.   
TP
Tomasz Pierzchała
1 listopada 2015, 10:31
Jedno jest pewne.Na Deonie jednak wierzą w istnienie diabła.Wprawdzie jego obszar działania ograniczyli do środowisk tradycjonalistycznych, ale znajac "twórczość" o.Kramera jest to zrozumiałe. Nie wdając się więc w dyskusję z tropicielem Szatana zacytuję jedynie fragment wypowiedzi abp Georga Gansweina udzielonej po wyborze Franciszka:„Mam dwóch panów. Pod pewnym względem tak jest i mogę dodać, że jest możliwe żyć z dwoma panami. Moją służbę pełnię w pełnej harmonii z oboma papieżami; staram się być mostem między nimi." 
D
deon
1 listopada 2015, 09:28
"Rzeczpospolita" - według mojej oceny - jest gazetą, która broni wartości chrześcijańskich. I właśnie dlatego nie rozumiem, dlaczego w takim dzienniku pojawia się tekst o znamiennym tytule: "Czy Franciszek na pewno jest papieżem?". <a href="http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2199,dlaczego-rzeczpospolita-publikuje-bzdury-o-papiezu.html">więcej</a>