Drogowskaz wszystkich darów Ducha Świętego

(fot. shutterstock.com)

Czy praca i modlitwa sama w sobie powinna być okraszona czymś jeszcze, by była prawdziwa, szczera i wartościowa? Odpowiedź na to pytanie daje nam sam Bóg, "który tak umiłował świat, że Syna Jednorodzonego nam dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne".

Dziś chcę Ci opowiedzieć mój Drogi Czytelniku o etosie chrześcijanina, czyli człowieka, którego orężem jest miłość.

Nie wiem, czy pamiętacie (dawno nie pisałam, ale wiele się działo w tym czasie, wiele było na moich barkach, jednak z Bożą pomocą udało się przez to przejść), żyję w małżeństwie mieszanym - jestem żoną ewangelika. Myśląc o naszych braciach w wierze w Jezusa Chrystusa, przychodzi mi do głowy wyrażenie "etos ewangelika".

Etos ten kojarzy się nam z ciężką pracą, gorliwą modlitwą, codzienną lekturą Pisma Świętego, oszczędnością, powściągliwością, zaradnością, skromnym trybem życia, cichością serca. Krótko mówiąc, codzienne życie to tzw. ora et labora. Znani mi ewangelicy do tych cech dodają coś specjalnego. Cóż to jest?

Czy praca i modlitwa sama w sobie powinna być okraszona czymś jeszcze, by była prawdziwa, szczera i wartościowa? Myślę, że tak! Odpowiedź na to pytanie daje nam sam Bóg, "który tak umiłował świat, że Syna Jednorodzonego nam dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne". Bóg zesłał nam czystą i prawdziwą miłość. To ona, tak myślę, jest wskazówką na każdy dzień.

Mówi nam o tym Bóg w Pierwszym Liście do Koryntian, w rozdziałach 12 - 14, a w szczególności w rozdziale 13, tj. przez Hymn o miłości. Przeczytaj, proszę, Czytelniku tę triadę rozdziałów, wówczas umiłowany przez narzeczonych Hymn o miłości zobaczysz w nowym świetle.

Skąd u mnie takie wnioski - że miłość jest drogowskazem wszystkich charyzmatów (darów) Ducha Świętego, które pozwalają nam działać na chwałę Bożą w codziennym życiu. A stąd: podczas jednej ze spowiedzi wyznałam swoje uczynki, opowiedziałam o tym, co było złe i co dobre, co mnie trapi, z czym sobie radzę, a na co nie potrafię mieć wpływu, co mnie obezwładnia. Na co spowiednik dał mi wspaniałą receptę: właśnie Hymn o miłości, który ma być dla mnie drogowskazem w codziennych relacjach z ludźmi, w prostych czynnościach, postępowaniach czy przy trudnych wyborach.

Bo miłość jest zawsze frontem do człowieka: cierpliwa, łaskawa, niezazdrosna, nie szukająca poklasku czy nie unosząca się pychą. Miłość także jest wstydliwa, nie szukająca swego, nie unosząca się gniewem, przebaczająca, ubolewająca nad niesprawiedliwością i zawsze wierna prawdzie. Wszystko znosząca, ufna, pokładająca nadzieję, wszystko przetrzymująca. Miłość zawsze i na zawsze.

Wszystkie te przymioty byłyby wspaniałym i jedynie romantycznym wyznaniem między kobietą a mężczyzną, gdyby nie treść wcześniejszego - 12 i późniejszego rozdziału - 14, a także okoliczności, że rozdział 13 dotyczy modlitwy, wyznawania Pana czy porządku na zebraniach liturgicznych. Zatem Hymn o miłości wiedzie do wniosku, że miłość jest modlitwą do Boga, że wszystko, co w życiu robimy, powinno odbywać się przez modlitwę pełną prawdziwej, wiecznej miłości.

A cóż to ma wspólnego z etosem katolika czy ogólniej z etosem chrześcijanina? Myślę, że wiele. Jeśli pracujesz, rób to z miłością, jeśli mówisz - z miłością, jeśli uczysz się - z miłością, jeśli bawisz się - z miłością, jeśli spędzasz czas z rodziną czy przyjaciółmi - z miłością, jeśli wychowujesz dzieci - z miłością, jeśli modlisz się - z miłością.

W swoim życiu poznałam zaledwie kilka osób, które każdy swój czyn prześwietlały przez światło miłości, ale siłę do tego czerpały ze spotkania z Panem Bogiem. Im więcej czasu spędzały na modlitwie i studiowaniu Pisma Świętego, tym więcej dobrego czasu miały dla rodziny, bliskich, domu, pracy… dla drugiego człowieka. Czas także na każdego z nas, by żyć z miłością.

Przygotowując się do napisania do Was, Drodzy Czytelnicy, zastanawiałam się, gdzie w Biblii znajdziemy taką jednoznaczną odpowiedź mówiącą o tym, jakich zasad na co dzień przestrzegać, by być dobrym chrześcijaninem. Prostych, jasnych wytycznych, które nie pozwolą nam zbłądzić. Szukałam długo, studiowałam, rozmyślałam i najprostsza odpowiedź okazała się, moim zdaniem, najwłaściwsza.

Przepis na codzienne życie według etosu chrześcijanina to Dziesięć Przykazań i nic ponad to. Dziesięć składników naszego dobrego życia. Jezus Chrystus prosi, aby je umacniać miłością, gdyż miłość to największe z tych przykazań (Mt 22, 36-40). Jako prawnik zawsze stosuję jakąś wykładnię wszystkiego, co napotkam w swoim życiu. Kiedy zastanawiam się jednak nad każdym z Dziesięciorga Przykazań z osobna, widzę, że one z gruntu i u swej podstawy wynikają z miłości. Proszę, spójrzcie na nie w ten sposób. Jeśli którekolwiek z nich nie będzie czytane przez ten pryzmat, to myślę, że ich sens nie będzie właściwy.

A jak znaleźć miłość i ją stosować, kiedy brak sił, kiedy się nie powodzi, kiedy choroba, śmierć, brak miłości ze strony drugiego człowieka. Modlić się o miłość, gorliwie prosić o nią. A resztą przyjdzie sama. Zatem parafrazując wcześniejszą paremię łacińską: Czym jest etos katolika? Ora et ama.

Kończąc, na ten Wielki Tydzień życzę wszystkim wiele miłości. Dla mnie etos katolika to miłość na każdym kroku, w każdym słowie, myśli i słowie.

Joanna - dająca świadectwo matka, żona, córka, przyjaciółka itd.

A teraz dwa słowa z nauki braci ewangelików, przekazywanych wyraźnie dzieciom już podczas pierwszych zajęć szkółki niedzielnej. Czytając Pismo Święte, należy kierować się triadą: Co ono mówi? Co ono znaczy? Co Bóg chce przez nie do mnie powiedzieć? Mam wrażenie, że o tej zasadzie wiedzą nasi duchowni, głosząc Ewangelię.

Wydaje się jednak, że zbyt rzadko powtarza się nam, katolikom, wprost ten nakaz studiowania Biblii. Spróbujmy od dziś czytać Słowo Boże właśnie w ten sposób. Podzielcie się, proszę, ze mną Waszą refleksją, co dała Wam ta właśnie zasada?

A przechodząc od etosu chrześcijanina [do czego], chciałam zaprosić Was do lektury kolejnego artykułu specjalnie dla mam, w którym napiszę, jak umacniam się w Bogu jako mama i jakie przez to mam "supermoce".

Joanna Uchańska - niespełna trzydziestoletnia mama trzyletniej córeczki i półrocznego synka. Żona ewangelika. Rodowita Ślązaczka, która od 10 lat mieszka w Krakowie. Zawodowo prawnik, związana naukowo z Uniwersytetem Jagiellońskim. Napisała doktorat na temat patentowania wynalazków biotechnologicznych. Zajmuję się prawem własności intelektualnej oraz life science. Prywatnie pasjonuje się zdrowym gotowaniem i pieczeniem dla całej rodziny. Zaangażowana społecznie w sprawy ochrony srodowiska, wolności  obywatelskich i szkolnictwa wyższego

Podwójna matka, żona Ewangelika, rodowita Ślązaczka, od kilkunastu lat mieszkanka Krakowa. Doktor nauk prawnych i radca prawny – specjalizuje się w prawie własności intelektualnej oraz life science & healthcare.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Drogowskaz wszystkich darów Ducha Świętego
Komentarze (7)
atanazy atanazy
11 kwietnia 2018, 21:39
Apropos darów Ducha Świętgo... Przypomnę słowa jednego ze świętych, szczególnie kieruje je do członków tzw. odnowy w Duchu Świętym, w której "posluguje się" "darem języków", w której mówi wielu na raz, w którym nie ma tlumacza [chodziłem na spotkania "Odnowy", więc niejedno widziałem]. Teodoret z Cyru, Komentarz do 1 i 2 Listu do Koryntian, III, XII, 1. (...) szczególnie wbijał w pychę dar języków, gdyż posługiwali się różnymi językami bez pomocy znawców i tłumaczy; i nie czynili tego po kolei, ale często po dwóch, po trzech czy czterech jednocześnie. (zob.<a href="http://www.analizy.biz/apologetyka/index.php-option=com_content&task=view&id=1072&Itemid=0.htm">http://www.analizy.biz/apologetyka/index.php-option=com_content&task=view&id=1072&Itemid=0.htm ).</a>
Andrzej Ak
9 kwietnia 2018, 21:10
Z czytaniem Pism Świętych to dobry kierunek, ale tego trzeba uczyć stale i każde pokolenie nieco chyba inaczej (na innych przykładach). Warto też podkreślać, iż interpretacja Pism Świętych jest "celniejsza" w stanie bliskości z Duchem Świętym, którym ma nas pouczać i prowadzić. Dobrze jest mieć też dobry kontakt z Panem Jezusem, bo z kim jak nie z Królem możemy iść przez ten świat by kiedyś razem z Nim wejść do Królestwa Niebieskiego. Nie zapominajmy też o Matce Pana Jezusa i naszej Maryji i Jej opiece.
WJ
Wiesław Jojo
7 kwietnia 2018, 14:21
Pani Joanna Uchańska Ja natomiast muszę Panią ostrzec przed takim człowiekiem jakim jest ‘’atanazy’’ Ów człowiek zupełnie ignoruje słowa Ewangelii Chrystusa a nawet całego NT.  Człowiek, który jest księdzem i widzi jak może skończyć ( brak pieniędzy za msze, chrzty, śluby, pogrzeby i inne) zrobi wszystko aby zachować swój obecny stan. On wielokrotnie dał dowód, że nie obchodzą go słowa z NT lecz tylko słowa z Katechizmu KK, które z Ewangelią Chrystusa nie mają nic wspólnego. Ów człowiek w biały dzień twierdzi, że to KK zbawia a nie Pan Jezus Chrystus a na słowa ZBAWICIELA: ’ "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. 8 Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. 9 Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. 10 Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości.’’ każe się przepraszać bo tylko KK zbawia a nie Pan Jezus Chrystus. Proszę zwrócić uwagę jak sprytnie próbuje Panią uśpić słowami ‘’ Dla każdego katolika winno być zaś jasne,iż samodzielna lektura Biblii może prowadzić do błędnych i heretyckich jej interpretacji.Dlatego też z zasady - Pismo Święte jest dla teologów, którzy mają odpowiednie instrumenty (gruntowna znajomość Nauki Kościoła) aby je właściwie interpretować.’’ A to jest nieprawda ponieważ Pan Jezus Chrystus powiedział: ‘’ 25 W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom12. 26 Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. 27 Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić’’ Jak widać słowa jego są kłamstwem. Potwierdzają to słowa z Ew. Jana : ‘’ 13 Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. 14 On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. 15 Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi.’’ Nie ma tutaj żadnego wyszczególnienia, że Duch Święty będzie działał tylko na teologów. Wręcz przeciwnie na ''prostaczków'' Proszę zwrócić uwagę jak ów człowiek na końcu swojej wypowiedzi  podstępnie kieruje Panią , aby korzystała Pani tylko z Katechizmu KK w czasie gdy prosi się sama zachęta do korzystania z NT. Tak jak napisałem na wstępie, jest to osoba, która ma w nosie słowa NT a przykłada wagę tylko na swój byt. Darmowy byt. Co do męża to ja Pani proponuję rozmowy i tłumaczenie Ewangelii Chrystusa lecz tej PRAWDZIWEJ KTÓRA NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z KKK. PS Proszę nie zwracać uwagi na punktowanie komentarzy, ponieważ ten człowiek opanował możliwość dawania nawet w setkach plusy czy minusy. Większość tutaj zna go od tej strony i nie zwraca na to uwagi. Myślę, że jest to jedyne jego dowartościowanie.
7 kwietnia 2018, 11:13
Kolejny dowód jak trwała obecność wokół nas osób obcych wyznaniowo może być niebezpieczna.Jest to jak widać szczególnie prawdziwe gdy mamy do czynienia z małżeństwem. U szanownej autorki w całym jej tekście brak jakiegokolwiek odniesienia do nauki Kościoła.Mamy zaś bezustanne wertowanie Pisma Świętego. Dla każdego katolika winno być zaś jasne,iż samodzielna lektura Biblii może prowadzić do błędnych i heretyckich jej interpretacji.Dlatego też z zasady - Pismo Święte jest dla teologów, którzy mają odpowiednie instrumenty (gruntowna znajomość Nauki Kościoła) aby je właściwie interpretować. Droga Pani, Pani mąż jako protestant poszedł droga sola sc<x>riptura i pobłądził, wyznaje wiarę która nie jest tożsama z wiarą rzyskokatolicką a więc tą którą zaszczepił Kościołowi Nasz Pan Jezus Chrystus. Mając to na uwadze w trosce o własne zbawienie proponuję więc aby skupiła się Pani na lekturze Katechizmu, za męża zaś proponuje się modlić... o nawrócenie. 
Zbigniew Ściubak
7 kwietnia 2018, 17:00
samodzielna lektura Biblii może prowadzić do błędnych i heretyckich jej interpretacji.Dlatego też z zasady - Pismo Święte jest dla teologów, którzy mają odpowiednie instrumenty (gruntowna znajomość Nauki Kościoła) aby je właściwie interpretować.
9 kwietnia 2018, 08:32
"Atanazy" - bardzo proszę nie kłamać. KRK nie jest kosiołem założonym przez naszego Zbawiciela, ale przez ludzi. Początki tego koscioła siegają IV wieku, ale tak naprawde możemy mówić o jego gruntownym powstaniu dopiero ok VII/VIII wieku. Mało tego, KRK powstał jako heretycka sekta, która na rzecz pychy i bogactwa odeszła od prawdziwej nauki Jezusa Chrystusa, którą to naukę możemy poznać jedynie ze Słowa Bożego. Katechizm, który stworzył KRK nie jest Słowem Bożym. Taka jest prawda, a "atanazy" głosi kłamstwo i jedyne co można to modlic się o jego nawrócenie ...
10 kwietnia 2018, 13:35
Można setki razy powtarzać, że tylko w Słowie Bożym jest Prawda, że znajomość ludzkich nauk w niczym nie pomaga, a dalej znajdą się zwolennicy heretyckich bredni głoszący, że Biblia nie jest do samodzielnej lektury. A przecież Paweł w II Liście do Tymoteusza pisze zupełnie coś odmiennego. A już bardziej nie może nas sam Bóg przekonać niż w słowach Pawła z 16 i 17 wersetu: "Wszelkie Pismo od Boga natchnione [jest] i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości - aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu."