Dziadkowie jako świadkowie wiary

fot. Ruggiero Scardigno / Depositphotos

Gdy rozmawiam z młodymi wierzącymi ludźmi coraz częściej zdarza mi się słyszeć, że są obiektem rodzinnych kpin i przytyków ze względu na swoje "staroświeckie" poglądy i wiarę. Można mówić, że młodzi z Kościoła odchodzą, wszak statystyki są jednoznaczne. Co jednak z tymi młodymi i osobami w wieku średnim, którzy są blisko Kościoła, żyją wśród swoich bliskich, ale jakby na odludnej wyspie?

Można śmiało stwierdzić, że problemów jest więcej niż te, które widać, parząc tylko z zewnątrz. Wielu poszukuje sensownej formacji czy wspólnoty i niewiele poza Domowym Kościołem ma w swoim zasięgu. Ludzie szukają głębi po omacku, bo nie mają w życiu duchowych towarzyszy i przewodników. Niezrozumienie otoczenia jest coraz bardziej wyczuwalne, bo ludzie lawinowo odchodzą z Kościoła, albo zostają w nim tylko w teorii.

Jeszcze czterdzieści lat temu nieślubne dziecko, czy rozwód były powodem pewnego wstydu. Teraz celebryci chwalą się kolejnymi związkami, a ludzie wokół - również katolicy - klaszczą im i gratulują. Nikt nie płacze nad rozpadem kolejnej rodziny czy czyjegoś życia w grzechu (czasem wręcz życia niemoralnego i gorszącego). Dziś rodzice i dziadkowie pozwalają zamieszkać pod swoim dachem dzieciom czy wnukom z ich kolejnym partnerem i nie widzą w tym najmniejszego problemu. Nie starają się nawet w jakikolwiek sposób wpłynąć na ich decyzję, bo sami przestali uważać ją za niewłaściwą. Dlaczego?

DEON.PL POLECA

Kto z nas ma bądź miał dziadków, którzy się za nas modlili? Mam jedno wspomnienie mojej zmarłej przed trzydziestoma laty babci, która powiedziała, że codziennie się za mnie modli. Wierzę, że jej modlitwa zmieniła wiele. Wytrwała modlitwa babci - może ta wyśmiewana dziś pobożność, z dziadkami z różańcem w dłoni. Jednak takiej pobożności bardzo nam dziś brakuje, bo za nią też często szło życie zgodne z tym, do czego zachęca nas Kościół. Nie widzę wokół siebie zbyt wielu dziadków, którzy są wsparciem w duchowej drodze nastolatków, młodych dorosłych czy ludzi w średnim wieku, jeśli ich starsi już rodzice bądź dziadkowie jeszcze żyją.

Dziś częściej z ust dziadków słyszy się "takie czasy, teraz jest inaczej", niż "weź się w garść, zawalcz o siebie i swoją rodzinę". Brakuje nam autorytetów, bo często w rodzinie darmo ich szukać, a wokół nie zawsze widzimy tych, którzy mogliby się nimi dla nas stać.

Lubię chodzić wieczorami na Msze w mojej parafii. Przed każdą z nich jest odmawiany różaniec i ogromnie cieszy mnie ta garstka starszych ludzi, którzy codziennie odmawiają go na kolanach. Można się z tego śmiać, ale kogo z nas stać na taki wysiłek, poświęcenie czasu, bycie przy Bogu? Dla mnie ci ludzie są obrazem mojego głębokiego pragnienia bym sama za czterdzieści lat mogła klęczeć na ich miejscu, na starych i obolałych kolanach, z miłości do Boga i ludzi. Ta garstka jest dla mnie światełkiem nadziei.

Gdzie szukać dziś autorytetów, gdy nie można go odnaleźć wśród najbliższych? Z kim rozmawiać o swoich wątpliwościach, problemach, duchowych rozterkach, jeśli jest się jedyną osobą w domu, która przy wigilijnym stole chce odczytać fragment Ewangelii? Czy to, że jest się "odludkiem" w rodzinie nie sprawia, że się od niej jeszcze bardziej oddalamy? Czy czyjś śmiech i kpina nie stają się powodem porzucenia dobrych i wartościowych praktyk?

Szukajmy wokół siebie autorytetów. Jeśli nie ma ich wśród najbliższych, być może są gdzieś obok, np. w kościele parafialnym na modlitwie różańcowej przed wieczorną Mszą? Jeśli nadal nie widać ich na horyzoncie, poszukajmy wśród rówieśników. Ostatnio coraz częściej przekonuje się o tym, że mam wokół siebie bardzo wielu świadomie wierzących 30-40 latków, którzy podobnie jak ja, chcieliby usiąść przy swojej babci odmawiającej z nimi różaniec. Babcia się jednak nie modli, albo już jej z nami nie ma… Może jednak znajdzie się ktoś inny?

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dziadkowie jako świadkowie wiary
Komentarze (4)
AM
~Ana M.
22 października 2022, 09:25
Trwanie przy Bogu z różańcem w ręce jest piękne o ile jest połączone z trwaniem przy bliźnich. A trwanie przy bliźnich w rodzinach jest trudne gdy różni nas tak wiele - wiara lub jej brak, a jeśli wiara to różny sposób jej przeżywania, różnice pokoleniowe itd. Mamy ochotę zerwać kontakty, odciąć się żeby nie cierpieć z powodu rozczarowania naszymi bliskimi. Ale z bólem serca podejmujemy kolejne próby. Staram się to robić dla Jezusa.
PR
~Ppp Rrr
22 października 2022, 07:22
Jak ktoś lubi się modlić - OK. Jeśli jednak taka babcia/dziadek/ciocia/wujek będzie zamęczać młodego pytaniami, czy był na mszy, co było w kazaniu, o czym Ewangelia, czy był u spowiedzi - po śmierci takiego "żandarma" młody szybko i z entuzjazmem opuści Kościół. I wątpliwe, by kiedykolwiek wrócił. Pozdrawiam.
DB
~Danuta Bartkowiak
21 października 2022, 17:27
Kiedyś w mojej kuchni na parapecie stał krzyż. Niewierzący teść raz tylko nieprzychylnie skomentował, że to jest wiejski zwyczaj. Jakbym nie slyszała. W domu był stary bardzo zniszcozny modlitewnik jego ojca. Co mój teść zrobił z wiarą swoich rodziców? Zgubił ją. Powoli w wielopokoleniowej rodzinie wszystko się zmieniało. Nie ma już tu niewierzących. Dziś jestem babcią. Oczywiście modlę się za swoją rodzinę. Niedawno wnuk nie chciał być bierzmowany. Martwilam się. Po pewnym czasie zmienił zdanie. Po bierzmowaniu powiedział: „babciu, jestem bardzo szczęśliwy”. Dla mnie to był plaster na serce. Stale jednak wiem - nie można odpuszczać, bo jest też duch zły. Módlmy się i zawierzajmy Bogu nasze rodziny jako dziadkowie i rodzice i i nic na siłę nie róbmy. Cichy przykład jest bardzo ważny. Obojętnie czy jest się dziadkiem, babcią czy młodym.
DM
~Danuta M.
21 października 2022, 16:21
Ja miałam obie babcie modlące się za mnie i dbające o zamówienie mszy w mojej intencji co roku. Ale mój syn już takich babć nie ma. Pokolenie 60+ niewierzące jest w mojej rodzinie.