Dzień Niepodległości ratują poznaniacy, osoby bezdomne i pewien ksiądz

(fot. Elena Rostunova / Shutterstock.com)

Być może to ja mam za duże oczekiwania, bo pochodzę z Wielkopolski. Tam jest inaczej. Zawsze można przecież znaleźć przynajmniej jedną rzecz, która nas łączy. Mogą nią być choćby imieniny patrona ulicy. I to, że jesteśmy razem, jest prawdziwym powodem do świętowania. Niestety to jeden z niewielu pozytywnych przykładów.

Kiedy we wtorek przeglądałem w pracy agencje prasowe, zrozumiałem, że świat lepiej uczci 100-lecie odzyskania niepodległości Polski niż my sami. Tego dnia news feed wyglądał mniej więcej tak:

1. Prezydent Warszawy zakazała marszu niepodległości

2. Wieża CN Tower w Toronto 11 listopada rozbłyśnie na biało-czerwono

DEON.PL POLECA


3. Burzliwa debata o dniu wolnym 12 listopada. Poseł obraził prezydenta

4. W Brukseli uroczystości 100. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę

5. Prezydent i Premier organizują własny marsz. Reakcje polityków na zakaz: "Hańba!"

6. Z okazji święta niepodległości piramidy w Gizie zostaną podświetlone na biało-czerwono

7. W tym samym czasie jeden z posłów ocenia: "To będzie marsz hańby"

8. W litewskim parlamencie wystawa uczniów "Dziś są Twoje urodziny, Polsko!"

9. Kolejni dziennikarze krytykują list KEP na dzień niepodległości

10. Rada Miejska w Nowym Jorku uchwaliła dzień 11 listopada "Dniem Niepodległości Polski w Nowym Jorku"

11. Papież życzy, by naród polski mógł żyć darem wolności w pokoju

I mógłbym tak wymieniać dalej. Papieskie życzenia są chyba najlepsza puentą ostatnich wydarzeń. Jest mi po prostu przykro, że kolejny raz nie potrafimy być ze sobą, zrobić razem czegokolwiek. Każdego roku to przerabiamy: stawianie własnych małych interesów nad wspólnotę. W tym roku jednak zrobiliśmy to z prawdziwym rozmachem - w końcu mamy 100-lecie. Niepodległość kosztuje sporo, zwłaszcza dzisiaj.

Można inaczej, bez patosu

W zeszłym roku, będąc w Kanadzie, brałem udział w Canada Day. To coroczne święto z okazji założenia państwa. W 2017 r. miało ono jednak szczególny charakter, bo Kanada obchodziła swoje 150-lecie. Ich sposób świętowania zrobił na mnie ogromne wrażenie. Najpierw wybraliśmy się do katedry w Vancouver. Mszę sprawował abp John Miller. W ławkach siedzieli najróżniejsi ludzie z całego świata - jak się okazało typowi Kanadyjczycy. Przy bocznym ołtarzu stała kanadyjska flaga, nie skupiała na sobie uwagi. Msza była bez patosu, bez oficjeli i kamer. W procesji liturgicznej w stronę ołtarza szli przede wszystkim członkowie rady parafialnej, wierni dbający o kościół, ministranci, lektorki, zakrystiania, a za nimi zwykli ludzie. Podobno był ktoś ważny z Rady Miasta, ale przyszedł prywatnie. Było też jedno (!) przemówienie - szef rady parafialnej wyszedł wszystkich powitać i życzyć dobrego dnia, żadnej polityki. Po mszy wierni wraz z arcybiskupem zawierzyli wszystkich Kanadyjczyków Bogu, modląc się prostymi słowami. A chwilę później zebrani wyszli przed katedrę, żeby porozmawiać ze sobą. Prosili ksieży o modlitwę wstawienniczą i błogosławieństwo, chwalili dobre kazanie, zadawali pytania. Tyle i aż tyle.

W wielu miastach tego dnia odbywały się też liczne parady. My widzieliśmy jedną z większych w Vancouver. Szli w niej reprezentanci każdej grupy społecznej, ludzie różnych ras, wyznań i wrażliwości - wszyscy jako Kanadyjczycy. Ubrani byli w charakterystyczne dla swojego kręgu kulturowego stroje. Nieśli flagi oraz transparenty z napisami takimi jak: "Pakistańczycy dumni z bycia Kanadyjczykami"; "Kanadyjscy sikhowie świętują Dzień Kanady". W pełni uznawali to, skąd pochodzą i jednocześnie czuli się częścią tego państwa i jego radości. Wzdłuż ulic czekały tysiące mieszkańców, którzy ich pozdrawiali i życzyli sobie wzajemnie: "Happy Canada Day!". Miejscy urzędnicy i wolontariusze przebrani za kowbojów i kowbojki rozdawali okolicznościowe napoje i muffiny. Z różnych zakamarków miasta wyłonili się ludzie bezdomni, których nikt nie przeganiał. Dołączyli się do świętowania. Ludzie mieli do siebie ogromne zaufanie, co widać było choćby w ilości policji obstawiającej paradę. W czasie kilometrowej trasy naliczyłem ich… aż 7. Bez masek, gazu i tarcz.

(fot. archiwum prywatne)

Już wtedy pomyślałem sobie, jak fantastycznie byłoby zobaczyć coś takiego w Polsce. Miałem nadzieję, że może uda się kiedyś wprowadzić ten styl świętowania i bycia razem. Byłem nawet gotów, żeby samemu zrealizować ten plan. Po powrocie zrozumiałem jednak, że nie jest to możliwe. Zamiast parady mamy marsze i manifestacje, które - mam takie przekonanie - służą bardziej ogłaszaniu niepodległości od tych, którzy się nam nie podobają niż jednoczeniu nas. Wielkie świętowanie od kilku lat kończy się zwyczajną bijatyką.

Make ROGAL, not war!

Być może to ja mam za duże oczekiwania, bo pochodzę z Wielkopolski. Tam zawsze było inne podejście do rozumienia niepodległości i patriotyzmu, a obyczaje łagodził rogal świętomarciński, którym zajadali się wszyscy pomimo różnic światopoglądowych. Zawsze można przecież znaleźć przynajmniej jedną rzecz, która nas łączy. Mogą nią być choćby imieniny patrona ulicy. I to, że jesteśmy razem, jest prawdziwym powodem do świętowania.

Niestety to jeden z niewielu pozytywnych przykładów. Drugi znalazłem w Krakowie. Osoby w kryzysie bezdomności uszyły 100 krakusek na 100-lecie odzyskania niepodległości. Zainicjowali tym samym powstanie szwalni społecznej. Oby im się udało! Ta inicjatywa więcej mówi o niepodległości niż oficjalne gale.

Jeśli znacie więcej podobnych inicjatyw, podzielcie się nimi w komentarzach. Może przebijemy się przez zalew negatywnych wiadomości i odzyskamy święto, które ktoś nam skradł. Pozwoliliśmy na to.

Każdego roku 11 listopada wracam myślami do Poznania. Wielkopolanie od pokoleń nauczeni byli, że Polska to różnorodność. Może dlatego, że jesteśmy posklejani z różnych grup społecznych, które po wojnach zasiedlały Wielkopolskę. Od Bambrów po Kresowiaków. Jesteśmy w tym chyba podobni do Kanadyjczyków, żyjących w świadomości, że są narodem imigrantów.

Co właściwie świętujemy?

Jeśli ktoś na podstawie mojego kanadyjskiego doświadczenia wysnuł wnioski, że Kanadyjczycy są narodem jednolitym, to bardzo się myli. Mają swoje utarczki, problemy i konflikty, ale wychodzą z założenia, że rozwiązuje się je przede wszystkim przy urnach wyborczych. Gdy świętują, zawieszają polityczne spory. My też mieliśmy dwa tygodnie temu wybory i wszyscy obiecywali, że na poziomie lokalnej polityki będzie inaczej, bo przecież liczą się tylko nasze małe ojczyzny. Jest kilka dni po drugiej turze wyborów, a nowe władze już zdążyły się pokłócić ze starymi. Myślę, że największą obrazą dla Polski, jest nasz stosunek do siebie wzajemnie. "Kiedy my żyjemy" śpiewane w hymnie znaczy tyle, że Polska to Polacy. Coraz rzadziej patrzymy w ten sposób na nasz kraj.

Niepodległość to nie tylko fakt historyczny i polityczny, ale też stan umysłu. I chyba mamy z tym największy problem, bo po 100 latach wciąż do niej nie dorośliśmy na wielu poziomach życia. Zewnętrznie wolni, wewnętrznie zniewoleni, skonfliktowani i uzależnieni od posiadania racji. Kilka dni temu ks. Łukasz Kachnowicz napisał na Facebooku słowa, które powinny być przeczytane podczas ogłoszeń w każdej parafii zamiast lub zaraz po liście KEPu. W kilku zdaniach powiedział to, co niestety naszym hierarchom nie udało się na kilku stronach:

Nie potrzebujemy pompy, patetycznych gestów, wielkich słów i lamentu nad dziejowymi zranieniami, żeby uczcić ten dzień. Od wielu lat jesteśmy podzieleni, może najlepszym sposobem będzie, po prostu spędzić go razem? To już konkret. Życzę wszystkim tego dnia dobrego rogala. Po prostu aż rogala. Bo to chyba jedyny bezpieczny symbol. A na pewno wyraża najwięcej tego dnia. Rogalem można i wypada się podzielić - Polską także.

Przepis na udane święto niepodległości jest bardzo prosty:

1 kg przesianej mąki

400 ml ciepłego mleka

20 g świeżych drożdży

7 jaj + 1 żółtko

370 g cukru

0,5 łyżeczki soli

205 g miękkiego masła

300 g zmrożonego masła do wałkowania

500 g białego maku

250 g miodu

100 g migdałów

85 g rodzynek

2 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej

I najważniejsze! Nie zapomnij zaprosić sąsiadów.

Dziennikarz, reporter, autor książek. Specjalista ds. social mediów i PR. Interesuje się tematami społecznymi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Dzień Niepodległości ratują poznaniacy, osoby bezdomne i pewien ksiądz
Komentarze (14)
WDR .
10 listopada 2018, 22:24
Szanowny Autorze, Dzień Niepodległości? To już Halloween nie wystarczy? Nasze święto też musimy amerykanizować? W języku polskim obchodzimy Święto Niepodległości, a dokładnie Narodowe Święto Niepodległości. Jeżeli piszemy po angielsku to można użyć ich zwrotu po to, żeby lepiej dotrzeć z przekazem do odbiorcy z innej kultury, ale po polsku...? Proszę nie odebrać tego jako ataku. To prośba.
9 listopada 2018, 23:57
A dlaczego autor tych mącących nie nazywa po imieniu? To przecież totalna opozycja, która już po raz kolejny bucha nienawiścią. A prezydent i premiej nie organizują prywatnego marszu, tylko otwierają możliwość marszu dla wszystkich. Decyzją HGW powinna się zająć prokuratura i sąd. Swoją drogą jak daleko zaprowadza człowieka nienawiść, a była w Odnowie w Duchu Świętym, tragedia...
Andrzej Ak
10 listopada 2018, 13:34
I co z tego, że była w Odnowie, skoro i tak ostatecznie wybrała swój Talmud i drogę My Wybrani oraz oni, których trzeba oszukiwać, okradać itd. Pan Jezus właśnie ich nazywał plemieniem żmijowym. Jednak do tego plemienia dołączy każdy, który w swoim sercu nosi podział na My wybrani oraz oni, których należy wykorzystywać, oszukiwać okradać itd. Ci nie wejdą do Królestwa Pana Jezusa i Jego Ojca, niezależnie z jakiej religii pochodzić będą oraz jakie zasługi sobie przypiszą. Być może jakiś "święty dostojnik" zaraz by zapytał: A to dlaczego? Mnie to przecież nie dotyczy, nie spotka. Dopowiadam więc. W Królestwie Boga nie ma waśni ani kłótni, żadnych sporów. Dlatego ludzie, którzy rodzili podziały i waśnie, albo czynili niesprawiedliwość, nigdy Tam nie wejdą, bo kiedyś zamienili by Królestwo Boga w dom upadłych, a taka próba już kiedyś miała miejsce. Dawno temu tak powstał wymiar tzw piekła.
ZZ
Zyg zyk
10 listopada 2018, 14:22
No to napompowani pychą wyższości płynącą z poczucia lepszego zrozmienia intencji Boga od tępego motłochu, który był Kościołem przez 2000 lat Deonici i cała reszta otumaniona poczcuiem prowadzenia przez Ducha Świętego nie poddająca owego "prowadzenia" krytycznemu ociosaniu przez hermeneutykę ciągłości mają przechlapane.
9 listopada 2018, 23:30
Jeszcze w Warszawie nie zaczęliśmy świętować, a Wy już wiecie, że nie będzie się wam podobało. Właściwie dlaczego mnie to nie dziwi?
Andrzej Ak
9 listopada 2018, 23:12
Cieniem na uroczystościach tego Święta położyła się sprawa uwięzienia Basi Poliszuk. [url]http://www.radiomaryja.pl/informacje/protest-przeciwko-skazaniu-na-4-miesiace-wiezienia-barbary-poleszuk/[/url] O istnieniu tej dziewczyny sam dowiedziałem się niedawno. Jednak jakbym miał porównywać komu bliżej do Piłsudzkiego, to Basi pewnie jest bliżej niż wielu politykom. Narodowcy zapewne nie raz jeszcze wypomną Prezydentowi tą sprawę, a mnie samego nawet dziwi obojętność rządzącego obozu politycznego wobec tej rażącej niesprawiedliwości. Najwyraźniej i w tym układzie nastąpiło tąpnięcie i zaczya się to wszystko sypać, co by objaśniało kulisy wyników ostatnich wyborów. Zastanawiam się czy my naprawdę zasługujemy na to Święto?
Andrzej Ak
10 listopada 2018, 17:31
Prostuję, sprawa dotyczy Basi Poleszuk. Więcej informacji w wywiadzie rodziny Basi: [url]https://www.youtube.com/watch?v=AnY6FULS_Eg[/url]
WK
Wiktor Kowal
9 listopada 2018, 17:25
<Pakistańczycy dumni z bycia Kanadyjczykami>. Super. Też chciałbym w Polsce zobaczyć podobne obrazki na Dzien Niepodległości. Nasza najmocniejsza mniejszośc narodowa, w tym Dniu skupia się jednak na demaskowaniu faszystów.
KB
Kasia Brzez
9 listopada 2018, 14:22
Bardzo pozytywny artykuł i bardzo trafne spostrzeżenia. Opis świętowania Kanadyjczyków sam maluje się przed oczami i rzeczywiście, człowiek marzy o czymś takim w Polsce. Pozdrawiam!
S
Szymon
9 listopada 2018, 11:04
Trafne zestawienie, też mi to się rzuciło w oczy. Do docenienia niepodległości niestety trzeba dorosnąć, ale powszechnym usprawiedliwieniem w Polsce jest "ryba psuje się od głowy". P.S. To nie przepis, tylko same składniki.
ZZ
Zyg zyk
9 listopada 2018, 10:43
"Wszyscy fajni, tylko Polska taka gó****na" odc. 873244783264
LB
Lenny Belardo
9 listopada 2018, 10:46
Mistrzu logiki, może warto to wreszcie przyznać i coś zmienić, to nie będzie odcinka 873244783265? Jak myślisz?
ZZ
Zyg zyk
9 listopada 2018, 11:11
Myślę, że where there is demand, there will be supply, a zapotrzebowanie na zdrajców i pożytecznych idiotów dbających o interesy niepolskie w których to interesach Polska ma miejsce co najwyżej jako użyteczne popychadło wciąż jest spore i zmiana tej sytuacji nie podpada pod niepoważne uproszczenie zawierające się w określeniu "coś zmienić".
ZZ
Zyg zyk
9 listopada 2018, 13:39
Errata. Jest where there is demand, there will be supply powinno być where is demand, there will be supply.