Dziś widzę w Kościele przede wszystkim dobro

Fot. Depositphotos

Rekolekcje parafialne, na których miało mnie nie być. Termin zupełnie rozmijający się z grafikiem pracy, choć w ostatniej chwili okazało się, że wiele rzeczy da się przesunąć i będę mogła wziąć w nich udział. Nie miałam wielkiego pragnienia, raczej wybrałam się na nie z myślą, że to okazja by być codziennie na Mszy, szkoda byłoby ją zmarnować.

Jednak już na pierwszym spotkaniu, na które udało mi się dotrzeć, usłyszałam zdanie, które mocno mnie dotknęło. Rekolekcjonista odwołał się do hasła obecnego roku duszpasterskiego "Uczestniczę we wspólnocie Kościoła" i nawiązując od niego, zadał bardzo celne pytanie. Czego potrzebuję od Kościoła? Nie tyle co sama mogę dać, bo by dawać trzeba najpierw otrzymać. Czego ja potrzebuję, chcę, co mogę otrzymać od Kościoła?

Uśmiechnęłam się do tego pytania, bo zadaję je sobie sama co jakiś czas. Czego dziś potrzebuję, czasem wręcz wymagam jako pewnego minimum? Co mnie tak nielitościwie wkurza? Czy mam na to jakiś wpływ? Gdzie mam się zwrócić, gdy czegoś mi brak? Jak zobaczyć i nazwać to, czego potrzebuję?

DEON.PL POLECA

Rekolekcjonista odwołał się do rzeczy oczywistej, która pojawia się często, gdy myślimy o tym, co daje nam Kościół. Sakramenty. Bez Kościoła nie mamy do nich dostępu, to jasne. Bez kapłanów nie będzie Mszy, a więc i Komunii. Nie będzie spowiedzi ani sakramentu namaszczenia chorych. Ta oczywista odpowiedź nie była jednak jedyną, która pojawiła się we mnie samej…

Wracając do domu, myślałam o tym jak wiele dostaję od Kościoła, szczególnie w mojej parafii i zaprzyjaźnionym domu rekolekcyjnym. Choć nie jest to obrazek sielankowy, bo tam gdzie są ludzie, pojawiają się też konflikty, zranienia, chęć wysłania innych w kosmos, najlepiej bez biletu powrotnego. To wszystko jest, wcale nie jest mi obce, choć dziś widzę w Kościele przede wszystkim dobro.

Sakramenty tuż pod nosem, kilka minut od domu. Spotkania kobiet, gdzie razem modlimy się i rozmawiamy na bardzo głębokim poziomie, w poczuciu ogromnej empatii i zrozumienia. Kierownictwo duchowe mądrego kapłana, którego nie zamieniłabym na najlepszego w Polsce mistrza couchingu. Róża różańcowa rodziców modląca się za dzieci, dzięki której czuję, że nie jestem sama w swoich zmaganiach. Wspólnota małżeństw, która jest dla mnie niezwykłą przestrzenią do wymiany życiowych doświadczeń i wzajemnym wzmacnianiu się na drodze małżeńskiej codzienności. Spotkania oazowe, na których moi synowie czują się nie tylko akceptowani i zawierają wartościowe znajomości, ale też poznają Boga, kochającego Ojca. Weekendy u mniszek Benedyktynek, u których mój telefon nie łapie zasięgu, więc mam przestrzeń na ciszę, kawę wypitą bez pośpiechu i ładowanie baterii, by wrócić do trudnej rzeczywistości silniejszą. Rekolekcje ignacjańskie, gdzie przez 8 dni mogę być sam na sam z Bogiem, ale też w poczuciu, że obok są ludzie, którzy zadbają o każdą moją potrzebę, zanim powiem o niej głośno. Wymieniać dalej?

Mój powrót z rekolekcji do domu był wypełniony ogromną wdzięcznością. Nie tylko dlatego, że przestałam się skupiać na braku, który od jakiegoś czasu do mnie krzyczy, a dotyczy głównie relacji z jednym, bardzo trudnym dla mnie osobnikiem w koloratce. Zobaczyłam jak wiele mam, jak wiele przestrzeni jest na wyciągnięcie ręki. Zobaczyłam też, że te przestrzenie w dużej mierze tworzą ludzie świeccy. Trzeba czasem włożyć w to sporo wysiłku - by wieczorem dojechać do sąsiedniego miasta, by znaleźć czas na spotkanie z kierownikiem duchowym. By odwieść dzieci na spotkanie, w sobotę o 9 rano… Tak, to nie pojawia się samo, ot tak. Ale jest. Mogę z tego skorzystać, jeśli tylko zechcę. Mogę wziąć to, co proponuje mi Kościół, jeśli tylko jest we mnie takie pragnienie i jeśli rzeczywiście teraz tego potrzebuję. Mamy to. Blisko. Jeśli nie we własnej parafii, możemy sobie to zorganizować, albo poszukać w sąsiednich. Pytanie czy nam się chce… Szukać, wpierw nazywając swoje pragnienia i oczekiwania. Włożyć wysiłek, by wtedy, gdy już znajdziemy, realnie i poważnie się zaangażować, tak by z czasem mogły pojawić się z tego owoce w naszej codzienności, w relacji z Bogiem, samym sobą i drugim człowiekiem. Decyzja jak zawsze leży po naszej stronie…

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Dziś widzę w Kościele przede wszystkim dobro
Komentarze (3)
E3
edoro 333
1 marca 2024, 14:56
Dobry artykuł, bo mówi Pani o własnym doświadczeniu. Co JA dobrego otrzymuje w Kościele. Własne doświadczenie a nie jakieś ogólniki
OO
~Otto Otto
1 marca 2024, 10:52
Gratuluję dobrego samopoczucia .
JO
Jan Ops
5 marca 2024, 09:40
Również, tak jak autorka, doświadczam dobra w Kościele i podziwiam jego piękno. Więc też dziękuję za gratulacje drogi Ottonie!