Ewangelizacyjne ciarki wstydu

(fot. Brent Moore / flickr.com / CC BY-NC 2.0)

Ostatnia akcja z plakatem oznajmiającym, że konkubinat to grzech wywołała wiele oburzenia zarówno w środowiskach ludzi niewierzących jak i tych, którzy przyznają się do wiary. Reakcja była, i chyba dalej jest, bardzo stanowcza, nawet do tego stopnia, że niektórzy zaczynają podejrzewać, że skoro poruszyła tak wrażliwe rejestry, to widocznie jest w niej coś dobrego. Nie będę jej bronić, choć nie ze wszystkimi kontrargumentacjami się zgadzam. Chciałbym jednak wydobyć z niej, i z innych jej podobnym, kilka punktów wspólnych, które wywołują u mnie ewangelizacyjne ciarki wstydu.

1. Strach i zamknięcie. Kiedy papież Franciszek na początku roku w bardzo mocnych słowach zwracał się do pracowników kurii watykańskiej, wyliczył 15 chorób, które toczą jej organizm. No właśnie. Dlaczego mówił o chorobach, a nie o grzechach? Przecież każdy z punktów o których wspominał można bez problemu nazwać grzechem, niewiernością a nawet… zdradą.

Jednak to świadomość choroby otwiera nas na Tego, który może nas uleczyć. Jeżeli więc w ewangelizacji chcemy zwrócić uwagę na jakiś trudny dla człowieka fakt, to zawsze musimy dawać mu informację o tym, w jaki sposób może zostać pokonana jego trudność. Znaczy to też, że sami zadamy sobie trud, aby służyć mu pomocą.

Jeżeli więc mieszkasz w konkubinacie, to spróbuj wyszukać tego co jest dla ciebie najważniejsze w małżeństwie. Zacznij szukać! Razem z twoim partnerem umówicie się na spotkanie ze znajomymi, którzy mają dłuższy staż małżeński - zapytajcie ich jak dają sobie radę z trudnościami? Co ich najbardziej buduje?

DEON.PL POLECA

2. Pustosłowie. To co tutaj napiszę wielu na pewno się nie spodoba. Myślę bowiem, że zdania typu "Bóg cię kocha!" "Jesteś zbawiony!" a nawet znane krakowskie "Jestem" wywieszone na istniejącym od zawsze, nierozbieralnym szkieletorze, jest tak naprawdę czczym gadaniem. Nic bowiem nie wnosi w życia człowieka, no chyba, że ma już za sobą jakieś doświadczenie wiary. Mam nawet ku temu konkretny przykład.
Na Woodstocku zaszokował mnie pewien podpity chłopak, który ledwo trzymając się na nogach powiedział mi, że bardzo polubił kapucynów z Przystanka Jezus. Dlaczego? Bo nie mówili mu nic w stylu "Bóg cię kocha!", ale jako jedyni pozwolili mu się wypowiedzieć - po prostu go posłuchali. Dzisiaj wielu chce mówić, my sami możemy mieć wiele wspaniałych odpowiedzi na najtrudniejsze pytania dotyczące wiary, moralności czy Kościoła. Tylko, że w świecie, który pełny jest mówienia, to czego potrzeba najbardziej, to kogoś, kto zacznie słuchać.

Poszukujesz wiary? Jesteś pełen wątpliwości i pytań? Znajdź kogoś, kto wzbudzi twoje zaufanie na tyle, że będziesz w stanie powierzyć mu wszystkie swoje poranione i podeptane nadzieje. Jeżeli raz ci się nie udało, szukaj dalej. Prędzej czy później trafisz na kogoś godnego Twojej tajemnicy.

3. Dziecinada. To jest temat bardzo szeroki mający wiele niuansów. Po pierwsze chodzi mi o ogólnie pojęty profesjonalizm. Czy ewangelizacja to rozdawanie obrazków Jezusa Miłosiernego przed wejściem do supermarketu w niedzielę? Czy ewangelizacja to koszulki w stylu "Jezus ma największy zasięg"? Myślę, że zbyt często ewangelizacja ma kolor szarego papieru i nutę piosenki Arki Noego śpiewanej na skrzyżowaniu ulic w centrum miasta przy akompaniamencie rozstrojonej gitary. Staramy się minimalnymi środkami zrobić ogromne dzieło licząc, że Pan Bóg jakoś sobie poradzi. Nie przygotowujemy za bardzo kazań, akcji czy rekolekcji licząc na powiew Ducha.

Niestety dziecinada może iść też dużo głębiej. Czasami można spotkać podejście, że w obliczu różnych represji czy publicznego używania sobie na wierzących powinniśmy zachować niejako jezusowe milczenie, jezusową bierność, czy też nadstawić drugi policzek. Problem jednak w tym, że sam Jezus, kiedy został uderzony przed obliczem Arcykapłana to Jego reakcją nie było nadstawienie drugiego policzka, ale pytanie Dlaczego mnie bijesz? Ewangelizacja domaga się od nas zaangażowania. Potrzeba zadać najpierw sobie samemu pytania o swoją wiarę, tak aby nasza odpowiedź z jednej strony mogła być zgodna z tym w co wierzymy, a z drugiej była zrozumiała. Chrześcijaństwo umie powiedzieć odpowiedzieć na zarzuty, stara się być zrozumiałe dla przeciętnego niewierzącego.

Chcesz nieść Jezusa innym? Najpierw ich posłuchaj. Zobacz gdzie w ich życiu już teraz działa Boży Duch, a odkryjesz dlaczego to Tobie Bóg pozwoli odkryć Siebie samego. Potem tak rozmawiaj, aby Jego światło stawało się coraz bardziej wyraźne.

Na koniec muszę przyznać, że inicjatywa plakatów o konkubinacie niesie dla mnie jedną dobrą informację. Pokazuje mi, że jako Kościół w Polsce jesteśmy w stanie wydobyć niemałe pieniądze, aby ewangelizować. To bardzo dobrze! Jedyne co nam pozostaje to podejść do sprawy profesjonalnie, zbierać opinie, weryfikować i szukać najlepszego scenariusza, a po zakończeniu akcji dokonać głębokiej ewaluacji. Dzięki temu będziemy mogli istotnie wpływać na efektywność relacji między wierzącymi a resztą społeczeństwa.

Duszpasterz akademicki wspólnoty DA Winnica w Gdańsku Wrzeszczu. Bydgoszczanin. Ukończył filozofię na Akademii Ignatianum w Krakowie. Pracował w Szkole Kontaktu z Bogiem. Studiował teologię na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Podharcmistrz i kilkukrotny przewodnik grupy SZARA WAPM

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ewangelizacyjne ciarki wstydu
Komentarze (129)
P
Poirytowany
10 marca 2015, 21:49
Ależ proszę się nie wstydzić za innych...  Proszę coś robić, aby mógł ktoś popełnić artykuł "Łaska Ewangelizacji i Jej dobre Owoce"
T
tak
10 marca 2015, 12:02
Zdaniem biskupa Henryka Tomasika kampania nikogo nie atakuje, lecz broni wartości. - Wielką wartością jest małżeństwo i sakrament małżeństwa. O tym mówi ten plakat. Gdyby pojawiły się plakaty z treścią np. pamiętaj, nie kradnij, czy atakowalibyśmy je wiedząc, że są osoby, które zajmują się tym procederem? Tymczasem z wielu informacji wynika, że plakat "Konkubinat to grzech. Nie cudzołóż" uświadomił niektórych osobom problem. Jest to wyzwanie dla nas wszystkich, aby odbudować szacunek dla wielkiej wartości, którą jest małżeństwo, sakrament małżeński i wierność małżeńska - powiedział biskup Tomasik w cotygodniowej audycji "Kwadrans dla Pasterza" na antenie Radia Plus Radom. Gość.pl
C
chochlik
10 marca 2015, 12:43
Do kogo skierowana jest ta kampania ? do dzieci czy dorosłych ? Jeśli po iluś tam lat katechezy , homilii ludzie dorośłi lekce sobie ważą ten grzech to co  ...plakat to naprawi ? cofnie wiele lat wadliwego kształtowania postaw ? ...to nieprawdopobne , bardzo nieprawdopodobne ."takie rzeczy to tylko w Erze " Ale grzech jest grzechem ,ok.  Znacznie poważniejszym pytaniem jest to ktore odnosi się do procesu społecznego , wadliwości nauczania itd.    JAK MOGŁO DO TEGO DOJŚĆ POD OKIEM PASTERZY KOSCIOŁA ? nauczyciel wskazuje błędy uczniów ale ...nie jest wstanie dostrzec własnych przewin . Można ze mną polemizowac , nie zgadzac się ok. ale nikt nie wmówi mi ,że ten grzech spadł nagle " z choinki " to proces WIELOLETNI , jakie przeciwdziałanie zastosował kosciół nauczajacy ? no...dokumenty są  i co ? nauczycielu ucz się sam ... to postawa strażaka który biegnie do pożaru kiedy już płonie większość zabudowań ,to postawa panny z przypowieści , ta która troszczy sie o oliwę do lampy kiedy już lampa dogasa , za poźno, teraz pora mysleć o przyczynach,analizować błędy, ...ale jak znam życie to duchowieństwo woli rozmawiac o winach lakatu o swoich już nie...  
Jack French
10 marca 2015, 19:21
Kradzież to zło uniwersalne, nieważne czy dotyczy osób wierzących, czy nie. Kradzież to wykroczenie w świetle świeckiego prawa. Konkubinat to grzech w świadomości nas chrześcijan - katolików. Ciężko porównać dwie odmienne sprawy ze sobą.
T
tak
10 marca 2015, 20:52
Widocznie bawi Cię oskarżanie Kościoła o wszystkie nędze tego świata. Aż nie do wiary , że ktoś może nie zauważyć jaki wpływ na kondycję małżeństwa ma pornografia tak łatwo dostępna też dla młodzieży już od lat 90. Jak można nie zauważyć wpływu filmów, tv, książek wręcz reklamujących "swobodny" tryb życia, wolne związki, rozwody, sex z każdym itp. Jak można nie zauważyć namolnego reklamowania i popularyzowania w mediach ideologii lewackich i feministycznych wspierających rozwody. Albo masz kłopoty z zauważaniem tego co się dzieje wokół Ciebie , albo wolisz tego nie widzieć bo najbezpieczniej jest walić w Kościół. Ani to prawdziwe ani bohaterskie. A właściwie to każdy tchórz to potrafi. Spróbuj krytykować Islam.
11 marca 2015, 11:44
:-) katolicki - znaczy powszechny ale nie uniwersalny chrześcijański - związany z Chrystusem uniwersalny - znaczy dotyczy wszystkich. bardzo wiele systemów normatywnych uważa dokonanie kradzieży za dobre - ukradłeś OK. Jeśłi chodzi o okradzionego - to podchodzą bardzo różnie: np. skoro się dało to wina okradzionego, jeśli należy do wyższej grupy/kasty to jest
S
skierka
9 marca 2015, 18:06
        Uwagi człowieka zamyślonego . Ile kosztowała akcja plakatowa informująca ,ze konkubinat jest grzechem ? myślę o pieniądzach..dużo , czasy ciężkie tzn. ,że problem jest poważny. Czy plakat mówi cos odkrywczego ? skąd ,to katechizmowy banał . dlaczego więc tego problemu nie załatwia się przez normalne struktury , przez parafię tylko okrężną drogą taki..."bajpas " Wniosek jest jeden:  kryzys ewangelizacji jet pokłosiem ostrego kryzysu strukturalnego , w tych strukturach można np. zorgnizawać ...święcenia pokarmów , rezurekcje ,procesję Bożego Ciała a więc proste, nieskomplikowane problemy , tych bardziej złożonych te obecne strukturu nie rozwiążą . Dlaczego plakat a nie np. prasa katolicka ? widać ..nie ma ona mocy docierania do podstawowych rzesz kościoła . Przepraszam za skrzywienie zawodowe , ale tego tematu nie da się obejść co instytucja  w tym czasie czyni, żadna akcja plakatowa , żadne "okienko w TV tego problemu nie załatwi...szkoda pieniędzy. BEZ AKTYWIZACJI SPOŁECZNEJ LAIKATU WSZYSTKIE POWTARZAM WSZYSTKIE TEGO TYPU INICJATYWY SĄ TEMATEM UBOCZNYM , BEZ ZASADNICZEGHO WPŁYWU NA KOSCIÓŁ ... ergo , instytucja nosi ...za duże insygnia , nie powinna nosić pastorału tylko jego miniaturkę wpiętą w klapę , taki jest rzeczywisty wpływ władz kościoła na kościół .    
F
faryzeusz
9 marca 2015, 14:58
Dlaczego robimy to my ,a nie instytucja ? Przecież to ona ma najwięcej danych , ma naukowców do ich opracowania , dlaczego milczy ? "Mamy problemy z ewangelizacją bo... " Cóż to "tajemnica" dwadzieścia pięć lat zmienionej rzeczywistości społecznej , to chyba własciw czas na porównania , podsumowania . Za odniesienie proponuję [ nie tylko ja ]stan kościoła w 1989r.
GN
Gość Niedzielny
9 marca 2015, 12:57
Nauczanie JPII prowadzi do "piekła dla kobiet"? DODANE 2015-03-09 11:20 o. Jarosław Kupczak OP Lektura wywiadu doktor Justyny Melonowskiej „Święty nie znaczy nieomylny”, który ukazał się w ostatnim numerze „Wysokich Obcasów”, dodatku do „Gazety Wyborczej”, jest smutnym i konsternującym doświadczeniem. Nauczanie JPII prowadzi do "piekła dla kobiet"?  HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ S. Jan Paweł II wielokrotnie wypowiadał się pozytywnie na temat różnych form zaangażowania kobiet w przestrzeni publicznej, wielokrotnie za to zaangażowanie w Kościele i świecie dziękował. Tekst wywiadu, w którym szczególne miejsce zajmuje krytyka nauczania Jana Pawła II na temat płci i małżeństwa jest przedziwną mieszanką zniekształceń, nieporozumień i uproszczeń. Autor tego tekstu zgadza się z warszawską feministką w co najmniej jednym punkcie. Rozpoczynając wywiad, słusznie zwraca ona uwagę na częstokroć niski poziom rodzimego komentowania i analizowania filozoficznej i teologicznej myśli Jana Pawła II. Przykro, że jej własne refleksje na ten temat tego poziomu na pewno nie podnoszą. Strach przed stereotypami W tle rozważań publicystki „Więzi” znajduje się obawa przed taką refleksją nad naturą mężczyzny i kobiety, która prowadzi do tworzenia stereotypów, nierzadko krzywdzących dla kobiet. Ta obawa daje o sobie znać w takich momentach wywiadu, gdzie pojawiają się wspomnienia wiejskiej religijności, gdzie mężczyźni i kobiety uczestniczą w mszy niedzielnej w odrębny sposób i w odrębnych przestrzeniach. Obawa przed krzywdzącym stereotypizowaniem kobiet daje się także zauważyć w tle sprzeciwu filozofki wobec utożsamiania powołania kobiety z macierzyństwem. Szkoda, że ten sprzeciw, w wielu miejscach wywiadu, połączony jest z upraszczaniem  i zniekształcaniem myśli Karola Wojtyły/Jana Pawła II.
F
Frank
8 marca 2015, 21:42
Ciekawy artykuł o kondycji dzisiejszego kapłaństwa: http://www.rp.pl/artykul/1042191.html?print=tak&p=0
8 marca 2015, 21:12
@Paweł Kowalski SJ Czy na serio Ojciec uważa, że w kampanii reklamowej należało nie popełniać "błędu/nieścisłości telogicznej" tzn.nie używać słowa cudzołóstwo a termin właściwy nierząd ?
Paweł Kowalski SJ
8 marca 2015, 22:46
Uważam, że powinno się zorganizować sprytną akcję promocji małżeństwa. 
8 marca 2015, 22:55
Chodziło mi o wpis Ojca z 15:38:34 | 2015-03-06 ale z odpowiedzi widzę, że nie ma Ojciec ochoty o nim rozmwawiać...
Paweł Kowalski SJ
9 marca 2015, 10:44
Robiąc promocję czegokolwiek warto nie popełniać błędów - oczywiście jest to też punkt, w którym i ja muszę pierwszy uderzyć się w piersi. Jednak to nie zmienia prawdy, że lepiej, aby przekaz był poprawny. 
9 marca 2015, 10:56
Pod poprzednim wpisem zapytałem więc: 1. Czy Kościól katolicki w nauczaniu w KKK popełnia błąd omawiając konkubinat porzy VI. przykazaniu? 2. Czy w świetle dzisiejszego znaczenia słów konkubinat jest cudzołóstwem (związkiem pozamałżeńskim) czy raczej nierządem (prostytucją)?
Paweł Kowalski SJ
9 marca 2015, 12:01
1. KKK jasno rozróżnia konkubinat od cudzołóstwa. A zebranie wielu tematów w jednym miejscu widziałbym raczej jako zabieg organizacyjny. [KKK w tym miejscu mówi o małżeństwie i o wielu innych tematach związanych z seksualnością] 2. Myślę, że nie można zrównać konkubinatu z cudzołóstwem. Jasne rozróżnienie jest np. u Mateusza 19,9, kiedy omawia nierozerwalność małżeństwa. Mówi wtedy, że rozstanie z małżonkiem i wzięcie innego jest cudzołóstwem, chyba, że w przypadku nierządu [z greki porneia - czyli m.in. wspólnego mieszkania bez ślubu]. Zrównanie jednego z drugim nie jest zatem biblijne, i niosłoby ze sobą poważne konsekwencje.
9 marca 2015, 12:59
Napisał Ojciec: nazwanie konkubinatu cudzołóstwewm to wynik "błędu/nieścisłości telogicznej" -  "Konkubinat jako taki to nierząd," 1. Teza mojej wpisu była następująca: dla współczesnego człowieka znacznie jaśniejszy jest komunikat: konkubinat to cudzołóstwo [odczytanie: nie współżyjesz z mężem/żoną] , niż konkubinat to nierząd [odczytanie: konkubentko jesteś prostytuką] - i to zarówno ze względu na zakres pojęciowy jak i praktykę duszpasterską (omawianie VI. przykazania). Podsumowując: jakiego zwrotu użyć? Nie kombinuj? ;-) Na marginesie: Obniżanie rangi grzechów dotyczących nierządu w porównaniu z grzechami dotyczącymi cudzołóstwa deprecjonuje niejako sens przygotowania do małżeństwa. 2. Konkubinat jako taki zarówno potocznie, jak i w prawodawstwie cywilnym, nie informuje o tym czy osoby pozostające w konkubinacie są (zgodnie z prawem cywilnym lub religijnym) w związku małżeńskim. [np. konkubent może dziedziczyć po konkubencie niezależnie od pozostawania w {innym} związku małżenskim] - czyli dla potrzeb tych rozważań czy jest cudzołóstwem czy nierządem. 3. Sprytna promocja małżeństwa bardzo źle mi się kojarzy :-) Obiecać coś co nie jest prawdą? Zapewnić, że będzie dobrze? Małżeństwo sakramentalne to "jedynie" obietnica pomocy od Boga i błogosławieństwo - ale nie ma gwarancji, skutek i tak zależy od ludzi.
Paweł Kowalski SJ
9 marca 2015, 13:58
Mimo wszystko, mimo, że dla kogoś coś wydaje się jaśniejsze bardziej lub mniej, mimo, że ktoś może coś uznać za deprecjonowanie kursów itp., konkubinat to nie cudzołóstwo, co ma jasne korzenie biblijne - nie ma co kombinować. :)
Paweł Kowalski SJ
9 marca 2015, 13:59
A sprytna promocja - to właśnie nowoczesne pokazanie czym jest małżeństwo - to chyba nie okłamywanie kogokolwiek :)
9 marca 2015, 14:11
:-) Szczerze mówiąc nie wiem jak mam Ojca przekonać... Tylko, że jak nie przekonam Ojca to tym bardziej moich sąsiadów :-) Oni utrzmują, że żyją w konkubinacie i nie cudzołożą - gdyż konkubinay to nie cudzołóstwo... ;-) a wszyscy myślą, że cudzołożą bo znają ich sakramentalnych małóżonków. A jak skorzystam z rady Ojca i powiem, innym sąsiadom, że nie cudzołożą a jedynie uprawiają nierząd to dostanę w końcu po mordzie ;-) "gdyż nierządnicą to Ona nie jest".
9 marca 2015, 22:16
Skąd to powtarzanie, że konkubinat to nie cudzołóstwo? W sensie biblijnym w bardzo wielu przypadkach jest to dokładnie cudzołóstwo. W sensie potocznym zawsze (katoliku jesteś w nie tym co trzeba łóżku)
T
tak
10 marca 2015, 21:02
Co to znaczy sprytną? Dla kogo będzie sprytna a dla kogo wcale taka nie będzie? Dlaczego sprytna a nie dobra? Można sobie tak gaworzyć jak niemowlę tylko nic z tego nie wynika, zwłaszcza, że sprytna kojarzy mi się z manipulacją.
S
skierka
8 marca 2015, 18:34
Przede wszystkim dziekuję za żywy oddźwięk . Jak to Słowo Boże nie ma mocy ? ma...ale tylko Słowo Żywe tylko Ono, patrz św. Jakub . Jesli ktoś nie wie jak postępować to niech porówna się z Jezusem [ Ja jestem FROGĄ , Prawdą ... itd.] Chrystus nie tylko mówilł ale i działał , bo oto tłumy podążały za Nim WIDZĄC CZYNY JEGO [Łukasz] własciwie, to On nawet najpierw zaczął działąć niz mówić [ Kana Galilejska ]no... to oczywiście kwestia konwencji . Ale to co jest w tym wszystkim najważniejsze ...jego uczniowie mają robić rzeczy nawet większe...doprawdy ? nie zawuwazyłem nawet intencji działań innych niz słownych .. .Mniejsza o moje odczucia, patrząc na struktury k.k. to on nawet nie jest zdolny do czegoś innego niż przemawianie [ troche się na tym znam ] uważaja ,ze ich słowa sa większe niz Jezusa ?potrafią lepiej ...? wiem niebezpieczne pytanie . Argument ostateczny to w końcu nie kto innych ale Pan powiedział ,ze po owocach ich poznajemy ... no nie są te "owoce "zbyt zachęcajace . To nieprawda ,że w ateistycznej UE nie ma miejsca na religię , a teraz to bedzie ośmieszające bo oto na terenach kanonicznych k.k. wzrasta Islam ...  a czym od się różni od chrzescijaństwa ? ano min.tym ,że dużą wagę przywiązuje nie tylko do credo ale i do realizacji słów proroka . to nie prawda ,że to tylko kwestia narodowości , coraz więcej jasnookich konwertytów. Sa dwa typy duchowosci:  jednemu można powiedzieć "pójdź za Mną "i pójdzie, drugiego trzeba zrzucić z konia na drodze do Damaszku, pozwolić mu wetknąć swój brudny paluch w rany, "dać po oczach ". Tym drugim kościół tylko mówiący nie ma niczego do zaoferowania .  Co roku ich traci ...to się nazywa laicyzacja.
S
skierka
8 marca 2015, 18:46
ps . nie lubie słowa "postęp" postep to ruch ,zwykle zarzynam uzywajacych tego slowa pytaniem : postep ?... a jakim kierunku...krok w kerunku zapaści społecznej to też postęp.  Polecam metodę , pyszna zabawa , zwykle interlokutor sie plącze.   Więc pytam czy to co nazywamy "postępem cywilizacyjnym to postęp , ciąg matematyczny w kierunku w ktorym limes jest ateizmem,  pogaństwem czy Biblią ? no...dalej mamy "gościa na widelcu "postęp w kierunku przepaści to też postęp. A może czas juz wypracować własną definicję postępu społecznego ? czas nawyższy , tyle uczelni ...a  za punkt odniesienia bierzemy to co ateistyczne... to co pochodzi z mediów głównego nurtu ...to jest ...wstyd.
8 marca 2015, 19:06
Postęp społeczny to ruch w kierunku tego, co służy człowiekowi, co się sprawdza, co funkcjonuje. To ewolucja, rozwój.
S
skierka
8 marca 2015, 21:18
a co siĘ sprawdza ? niewiernośc małżeńska ?  Słyuszałem ...że obozy koncentracyjne się spawdzały bo ...były sprawne, sprzedaż  heroiny nieletnim też...bo przecież działa .  A tak poważnie ,prosze rozwinąć temat : co się sprawdza, to co fonkcjonuje to jest DOBRE ?
8 marca 2015, 21:38
Wszystko się sprawdza, co służy miłości siebie i bliźniego, a nie zabija czy wyniszcza.
S
skierka
9 marca 2015, 12:43
ok.  W takim razie wierzacy powinni odrzucić jeśli nie wszystko to wiekszość z tego co proponuje świat w ramach tzw. postępu np. rozwody i niewierności ,  co niewyniszcza innego człowieka ? ok.  to jaki wpływ na dzieci maja rozwody rodziców ?  jak bardzo je wyniszczają ? temat jest rozległy . ok. ale my tutaj o ewangelizacji, prawda ? Więc pytam co w zamian proponuje kosciól nauczający ? nic... nie rozwodź się , nie morduj dzieci w łonie matki itp. o czymś  jednak zapomniał .... o tym , że wszystkie [  !  ] w/w grzechy i zbrodnie mają swój początek w systemie społecznym , porządku tego świata urządzonego na sposób pogański czy ateistyczny. W k.k. to sie nazywa grzechem cudzym , grzechem prowokacji do zła , grzechem szatana... O to mam do niego żal , o obskurantyzm , kościół nauczajacy nie zauważa relacji pomiędzy np. seksem w reklamamch namolnych i wytrwalym , przekazach kinematografii , a agresywnością systemu gospodarczego ...nawet nie usiłuje nie tylko tych zjawisk powstrzymać ale...nawet nie polemiizuje . To tak jalby ktoś skarżył się ,ze jego pwnicę zalewa woda a nie zauważał niesprawności drenażu i całego systemu meliioracyjnego ...ograniczony ogląd rzeczywistości. W tej systuacji ów anty-genderyzm , anty-aborcyjnośc itd. staje się hybrydą nie pasującą społecznie hybrydą ,  to tak jakby chcieć do silnika beznzyniowego wlewać olej napędowy ...teki eksperyment nie ma szans na realizację , czytaj ewangelizacja nie ma szans na społeczne zaistnienie , być może znajdą się jacyś eremici na wzór Eliasza ,ale to dotyczy zjawisk pojedynczych a nie masowych .  K.k. staje się mikroświatem ...na własne życzenie.
M
Milosc
10 marca 2015, 19:09
Skierko, tak - obecne systemy się nie sprawdziły - żaden tak naprawdę - polityczny, gospodarczy, zdrowotny, edukacyjny, społeczny, ani niestety duchowy. W tym ostatnim szokuje nietolerancja, agresja, niechęć, roszczeniowość co do posiadania prawdy na wyłączność i przemoc tak werbalna jak i pozawerbalna. Jestem głęboko przekonana, że to, co możemy zrobić w sferze duchowości, to przyczynić się do zmiany poglądów panujących na temat relacji Bóg - Człowiek, Człowiek - Człowiek oraz Człowiek - Życie.  A ponieważ wyobrażenia wielu na temat Boga są skażone u podstaw, to dlatego zamiast ewolucji duchowej, religie tj. ich liderzy i wyznawcy walą głową w mur. Czegoś jednak jako społeczeństwo nie zrozumieliśmy na temat Boga i pora się do tego przyznać. Pytanie - czy jesteśmy na to gotowi.
N
non
8 marca 2015, 11:45
~nie -Wyborcza 16:31:29 | 2015-03-07 ~Wyborcza bis 08:10:02 | 2015-03-07 ~Wyborcza 19:48:52 | 2015-03-06 Billboardy Episkopatu W kilku miastach trwa kampania reklamowa prowadzona przez Krajowe Duszpasterstwo Rodzin działające przy Episkopacie. Wywiesiło billboardy, na których czytamy, że "konkubinat to grzech". Akcja wzbudziła wiele emocji, także wśród samych katolików. Zaczęli się zastanawiać, czy to dobra metoda na ewangelizację, czy zamiast straszyć, nie lepiej mówić o miłosierdziu, a wreszcie - czy pieniędzy wydanych na billboardy nie dałoby się spożytkować lepiej? POPATRZCIE JAK SIĘ SPODOBAŁ PAWEŁ KOWALSKI SJ WYBORCZEJ! TYLKO POGRATULOWAĆ! JAKI WYGLĄD TAKIE "WYBORCZE" POGLĄDY ? A MOŻE DO KONKRETNIEJ PRACY BY SIE TEN DUCHOWNY ZABRAŁ A NIE SIAŁ ZGORSZENIE? LETNI DUCHOWNY CZY LENIWY I ŁASY NA MEDIA? Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,17530837,A_jednak__Kandydat_Duda_z_PiS_ma_swo
S
skierka
8 marca 2015, 10:05
                    Szanowni Internauci !                     Czy mozna mówic o ewangelizacji ...z pominięciem Ewangelii , nonsens ,prawda ? A co o ewangelizacji gojów mówi Ewangelia ? Każdy to zna...rzekł Pan do sługi : wyjdź na rozdroża , i przymuszaj chromych , kalekich, aby przybyli aby napełnił się Mój dom. Clou zagadnienia jest owo "przymuszaj " To nie oznacza przemocy ale może oznaczać np.propozycję cywilizacyjną .Ergo, nie ma ewangelizacji bez postępu cywilizacyjnego. Jesli nie mam racji ,to ewangelizacja powinna rozwijać się spontanicznie niezależnie od miejsca , od mapy a zależnie od np. uzdolnień kaznodziejskich misjonarzy . Jeśli mam rację , to ewangelizacja ma swoją "mapę"  rozwija się np. na terenach ludów pierwotnych, gdzie chrześcijaństwo posiada supremację cywilizacyjną , a cofa się z terenów gdzie chrześcijańska cywilizacja ustępuje przed ateistyczną czy pogańską np... w Europie. No... wszystko to można sprawdzić , to nie są pojedyncze , wybiórcze fakty ale prawidłowości społeczne , masowe , statystyczne , bezdyskusyjne . Jesli tak , to omawianie ewangelizacji z pomięciem np. zagadnień prawa, ekonomii , obyczajowości itp. zagadnień tworzących podstawy cywilizacji jest błędem metody , grubym błędem metody , bo świetle Ewangelii sama tylko działaność werbalna z pominięciem materialnej  jest z punktu widzenia mechanizmów ewangelizacji ...jałowa . Ewangelii jeszcze nikt nie pokonał ...nawet teolodzy.
A
ania
8 marca 2015, 11:00
a to ciekawe, tzn. że Słowo Boże nie ma żadnej mocy? a ja myślałam, że Bóg może posłużyć się nawet osłem, żeby przemówić, przynajmniej Biblia taki przypadek opowiada... myślałam, że Słowo Boże głoszone  z wiarą i słuchane z wiarą wystarczy; no ale ze statystykami nie wygram...
D
DG
8 marca 2015, 11:27
Cytaty przytaczane w tłumaczeniu bywają bardzo zdradliwe. Owo "przymuszaj" okazuje się błędnym tłumaczeniem. Kto nie zna greki starozytnej, i to greki koine, proszony jest o ostrożność przy cytowaniu Ewangelii.
T
tak
8 marca 2015, 11:52
skierko, wydaje mi się, że w Twoim rozumowaniu  nauczanie Boga zastąpiłaś propozycją cywilizacyjną. To do niej , do zmiany obyczajów jaką proponuje, jej światopoglądu powinno się dostosować nauczanie Boże. To zwodnicze myślenie. Tzw. postęp cywilizacyjny nie ma ojca, nie wiadomo jak się utworzył-sami widzimy gołym  okiem , że jest w nim wiele zła. Czy uważasz, że zło powinno wypierać dobro, czyli jeżeli tzw. postęp cywilizacyjny proponuje wielożeństwo, aborcje to nauczanie Kościoła powinno się do tego dostosować? Z tego wynika, że nauczanie Boże nie jest stałe, ale skąd mamy wiedziec, że Bóg się zgadza na propozycje postępu cywilizacyjnego? Zatem co jest dla nas ważniejsze wola Boża czy propozycje cywilizacyjne? I dlaczego własnie one?
A
ania
8 marca 2015, 01:57
ciekawa teoria, ale chyba nieprawdziwa; osobiście mam wrażenie, że Bóg bardzo lubi posługiwać się "skromnymi środkami"; inaczej jak wyjaśnić fenomen obrazu Jezusa Miłosiernego? taki kicz, a taka skuteczność...
A
aga
8 marca 2015, 00:28
Myślę, że czasem tak bardzo się zastanawiamy, czy nasze pomysły na ewangelizację są wystarczająco inteligentne, dopracowane, nieoklepane, oryginalne, błyskotliwe, czy coć powiedzieć tak, siak czy owak, że... w ogóle rezygnujemy z mówienia innym o Bogu, o złu i dobru
T
tak
8 marca 2015, 11:56
Masz rację, zwłaszcza, że Chrystus nie martwił sie o jakieś wyszukane wywody. Przypowieści są bardzo prostye i niejednego mogły obrazic. No , ale co zrobić z obrażaliskimi? Nimi się kierować. uważam, że w artykule jest też parę ważnych i trafnych spostrzeżeń. Dotyczą one formy , a nie treści.
A
aga
8 marca 2015, 00:22
ad2 Tak się składa, że jestem osobą, którą kiedyś znienacka potężnie wstrząsnęło jedno z takich "oklepanych zdań"  - konkretnie było to "Chrystus szuka Cię, Chrystus walczy o Ciebie". Nie wiem czemu te słowa i czemu wtedy, ale spowodowały konkretne zmiany w moim życiu, wręcz lawinę kolejnych wydarzeń. Nie wiadomo co, kiedy, gdzie do kogo dotrze. Jeden otworzy się na wyrafinowane, dowcipne, pomysłowe, itd. formy ewangelizacji, innego poruszy proste: człowieku, orząśnij się, to nie ta droga...
9
99
7 marca 2015, 21:50
Bardzo dobry tekst, popieram w 100%
M
mendoza2
7 marca 2015, 16:44
chciałbym delikatnie w sposób  wyważony opisać mój pogląd: 1. w mądrosci bankrutów życiowych: AA NA SA pada po wiele razy ,,przestaliśmy rozróżniać dobro od zła(znaleźliśmy się w takiej miary chorobie ducha że straciliśmy kontekst dobra i zła dla naszych czynów) 2. wydaje się że właśnie dlatego,że konkubinat jest wielkim grzechem doświadczenie ludzi uwikłanych w powtórne związki( przecież nie zawsze drugie, czasem trzecie i kolejne ) jest podobnym doświadczeniem. 3. wobec takich osób w moim odczuciu i doświadczeniu winno się okazywać ,,uczucia jak wobec chorego przyjaciela" 4. konkubinat jest chorobą naszych czasów 5. żyję samotnie, jestem po rozwodzie i nie roszczę sobie praw do bycia autorytetem , zmądrości 12 kroków jednak zalecałbym daleko idące miłosierdzie i wyrozumiałość 6. jestem przekonany że nie jestem złym człowiekiem ale owszem- jestem chorym człowiekiem podobnie jak żyjacy w konkubinatach 7. dlatego przez 24 godziny nie będę się wiązał z kimś innym niż Jezus Eucharystyczny. dziękuję
N-
nie -Wyborcza
7 marca 2015, 16:31
~Wyborcza bis 08:10:02 | 2015-03-07 ~Wyborcza 19:48:52 | 2015-03-06 Billboardy Episkopatu W kilku miastach trwa kampania reklamowa prowadzona przez Krajowe Duszpasterstwo Rodzin działające przy Episkopacie. Wywiesiło billboardy, na których czytamy, że "konkubinat to grzech". Akcja wzbudziła wiele emocji, także wśród samych katolików. Zaczęli się zastanawiać, czy to dobra metoda na ewangelizację, czy zamiast straszyć, nie lepiej mówić o miłosierdziu, a wreszcie - czy pieniędzy wydanych na billboardy nie dałoby się spożytkować lepiej? POPATRZCIE JAK SIĘ SPODOBAŁ PAWEŁ KOWALSKI SJ WYBORCZEJ! TYLKO POGRATULOWAĆ! JAKI WYGLĄD TAKIE "WYBORCZE" POGLĄDY ? A MOŻE DO KONKRETNIEJ PRACY BY SIE TEN DUCHOWNY ZABRAŁ A NIE SIAŁ ZGORSZENIE? LETNI DUCHOWNY CZY LENIWY I ŁASY NA MEDIA?  Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,17530837,A_jednak__Kandydat_Duda_z_PiS_ma_swoj
D
DG
7 marca 2015, 11:57
Nie ulega wątpliwości, że życie w konkubinacie nie jest zgodne z doktryną katolicką. Natomiast akcja plakatowa wydaje się zawierać pewien błąd percepcji. Grzech jest pojęciem, które ma sens tylko w odniesieniu do Boga. Tymczasem większość Polaków raczej mało sie nad swymi relacjami z Bogiem zastanawia. Więcej, zdecydowana większość naszego ludu jest już chyba niewierząca. Przekonanych katolików jest w Polsce nie więcej niż 4 miliony.  Wniosek: odwoływanie się do pojęcia grzechu nie jest akcją ewangelizacyjną, gdyż poważne traktowanie zagadnienia grzechu jest obce większości naszych obywateli. Akcję plakatową możnaby nazwać akcją dyscyplinującą, skierowaną do katolickiej mniejszości. Czy jednak wiernym jest potrzebna taka akcja dyscyplinująca?
T
TT
7 marca 2015, 20:21
Mylisz sprawy wiary z psychologią. Grzech jego konsekwencje są rzeczywistością niezależną od czyjejś wrażliwości religijnej, stanu psyche itp. To tak, jak z ostrzeganiem przed jazdą po pijanemu. Niektórzy uważają, że jazda po kelichu to dowód odwagi i fantazji. Jednak konsekwencje cudzołóstwa mogą być nieskończenie gorsze - zagrożenie potępieniem.
D
DG
7 marca 2015, 22:19
Niczego nie mylę. Tylko w myśleniu religijnym funkcjonuje pojęcie grzechu. Osoby niereligijne się nim nie posługują. Pojęcie grzechu nie jest neutralnym pojęciem technicznym, które można stosować niezależnie od światopoglądu. Stąd tylko osoba odczuwająca jakąkolwiek relację z Bogiem może używać pojęcia grzechu na serio, bez drwiny czy ironii. Poza tym: nie znamy się osobiście, proszę używać przyjętych form.
MA
Marek Aureliusz
7 marca 2015, 10:35
Gdzie  jest sedno zagadnienia ?  a moze ...pokusze się o kulawą definicje tego czym jest ewangelizacja od tego należało by chyba zacząć, prawda ? Ewangelizacja jest procesem SPOŁECZNYM w którym to co ateistyczne ,pogańskie ustępuje przed tym co Boże , prościej juz nie potrafię... a to zgóry zakłada konfrontację światopogladową problem w tym ,ze kościół tej konfrontacji nie porzyjmuje , przed nią ucieka ,konfronatacja pomiędzy światami religijnymi a ateistycznym panstwem w Europie istnieje ale...prowadzą ją [ skutecznie ] muzułmanuie my nie...my niwalczymy ... my staramy sie przyjąc ugodowe , symbiotyczne postawy w stosunku do coraz to bardziej agresywnego oponenta.  a więc jeśli Allah zwycięży to....rękami muzułmanów. Nie można zwyciężyc uciekając .  "Ufajcie, Jam ZWYCIĘŻYŁ świat" ... widać nie ufamy.
T
TT
7 marca 2015, 20:29
Racja, chrześcijaństwo przegrywa w Europie z powodu wycofania się ludzi wiary: wiernych, kapłanów, osób zakonnych, biskupów i kardynałów. My już nie świadczymy o Chrystusie, gdy występują jakiekolwiek trudności, nie mówiąc o zagrożeniu. Napiszę krótko: winne jest tchórzostwo. Ale oczywiście my mamy swoje wytłumaczenia, że słowa by uraziły, że by zraziły (j.w.), że trzeba być otwartym, prowadzić dialog, być nowoczesnym, konsultować, żyć jak inni. Ksiądz nie odważy się mówić o 6. przykazaniu, a tym bardziej o grzechu użycia środków antykoncepcyjnych, nie powie, że gender to absurdalna ideologia, że edukacja seksualna to demoralizowanie dzieci. I chrześcijaństwo jest skutecznie wypierane krok po kroku, konsekwentnie, metodycznie, celowo,  i ginie.
K
kate
7 marca 2015, 10:29
Już sam fakt, jak wiele komentarzy przeciw akcji billbordowej się pojawiło w mediach świadczy, że temat i przesłanie "rusza". Można się sprzeczać i nawet trzeba na temat wartości artystycznej tego plakatu, ale faktem jest, ze potrzeba w naszej przestrzeni społecznej billbordowych akcji ewangelizacyjnych. Dlatego pytanie jest oczywiste: kto ma za to płacić, kto to wykonywać i kto to nadzorować (jakie gremium). Dobrze, żeby było takich ośrodków wiele, które reprezentowałyby różne stopnie wraźliwości ewangelizacyjnej: potrzeby misji, walka z prześladowaniami chrześcijan, ruch pro life, etyka małzeńska i rodzinna. Na pewno jest to miejsce na działania świeckich: ich wrażliwość może tutaj dużo powiedzieć o potrzebach konkretnych akcji, np. wsparcie dla rodzin wielodzietnych, ubogich, chorych psychicznie, itp. Myślę, że lepiej odnosić się w cytowaniu i tworzeniu haseł do Ewangelii, to zapisu Biblii, niż wymyślać "lotne" hasła. To bardziej mówi o ewangelizacji niż szokujące billbordy.
3
346
7 marca 2015, 12:00
Tym co najbardziej porusza jest skrajna, dziecięca naiwność autorów tej akcji. Wiedzą, że jest stary stereotyp przypisujący katolikom ograniczenia pojęcia grzech do spraw płci, a jednak nie zrażają się...
X
xxx
7 marca 2015, 09:53
ks. Divo Barsotti (†2006): "Wiara (…) jest zagrożona przez nastraszonych teologów: jest to kompleks niższości łacinników przed tym, co zostało napisane po niemiecku, jest to kompleks niższości kultury chrześcijańskiej wobec kultury laickiej, dlatego przyjmuje się na serio każdą niedorzeczność, która pochodzi od niewiary lub agnostycyzmu, bez zwalczania jej w imię prawdy, jakby należało. Lęk także przed niepopularnością, z powodu którego niektórzy przystosowują Ewangelię do oczekiwań ludzi, zapominając, że sam Jezus chciał odebrać złudzenia swojemu narodowi. Czystość seksualna, pokuta, życie wieczne: tematy, których już się unika w głoszeniu kazań, z obawy, aby nie okazać się niezbyt [sympatycznym]. Ale co w ten sposób zrobimy z chrześcijaństwa?"
P
pg
7 marca 2015, 09:45
Ciarki mnie przechodzą jak czytam, że jezuita Paweł Kowalski wstydzi się mówienia o grzechu i próbie odważnej publicznej ewangelizacji. Jego pomysły ewangelizacji z tekstu są pokrętne, a podejrzewam,że dla wielu niezrozumiał i wsposób oczywisty niszowe. To jaka ewangelizacja jest lepsza? Prosty publiczny przekaz w oczywistej sprawie czy elitarne pisanie o względnym pojęciu grzechu?
WB
Wyborcza bis
7 marca 2015, 08:10
~Wyborcza 19:48:52 | 2015-03-06 Billboardy Episkopatu W kilku miastach trwa kampania reklamowa prowadzona przez Krajowe Duszpasterstwo Rodzin działające przy Episkopacie. Wywiesiło billboardy, na których czytamy, że "konkubinat to grzech". Akcja wzbudziła wiele emocji, także wśród samych katolików. Zaczęli się zastanawiać, czy to dobra metoda na ewangelizację, czy zamiast straszyć, nie lepiej mówić o miłosierdziu, a wreszcie - czy pieniędzy wydanych na billboardy nie dałoby się spożytkować lepiej? POPATRZCIE JAK SIĘ SPODOBAŁ PAWEŁ KOWALSKI SJ WYBORCZEJ! TYLKO POGRATULOWAĆ! Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,17530837,A_jednak__Kandydat_Duda_z_PiS_ma_swoj
R
rafi
7 marca 2015, 09:18
Myślę że Bogu też się podoba. I to jest najważniejsze.
6 marca 2015, 22:13
Dziękuję ojcu za mądry głos :)
F
fajny
7 marca 2015, 08:11
Jak wygląda tak pisze. Jak Wyborcza. Dlatego mądry głos?
P
Paciorek
6 marca 2015, 21:58
czyżby Ks Paweł Kowalski wstydził sie koloratki występując publicznie? Wiem, ze nie szata zdobi człowieka ale drażni mnie to i to bardzo ...
F
feliks
6 marca 2015, 22:03
a niech chodzi chłopak jak mu się podoba,to jego sprawa.tak samo jak to czy ktoś żyje w grzechu czy nie to są sprawy osobiste i podlegają osobisej ocenie a nie publicznej
E
ech:)
6 marca 2015, 21:20
W dzisiejszym "poprawnym" zakłamanym swiecie nauczyliśmy się uzywac eufenizmów. Omijamy prawdę szerokim łukiem. Grzech, to grzech nie choroba. O grypie nikt nie powie, że to grzech, by nie obrazić, czy zawstydzić chorego.  O nałogu też dzisiaj mówimy choroba uzależnienia, chociaż to już bardzo bliskie prawdy. Dlatego dzisiaj mamy "małżeństwa jednopłciowe" a nie pary homoseksualne. Bo nie wypada mówić inaczej. Dajmy spokój. Gdy ateiści wywiesili plakat zawstydzający wierzących, tyle szumu nie bylo. Co w tym takiego złego. Obudziło wiele sumień? Zmusiło do zadania sobie pytania? Każe nam bronić swoich racji bo tak naprawdę sami wiemy, że coś jest nie tak? Nie Powiedział do Magdaleny "Dziewczyno jesteś chora, trzeba cie po cichu wyleczyć" tylko " NIe grzesz więcej" Nie Powiedział " Kto z was jest chory niech pierwszy rzuci kamieniem" Tylko kto z was jest bez grzechu ..." Przestańmy być politycznie, europejsko i zachodnio poprawni, a zacznijmy być jak cherzescijanie. Pozwólmy by choroba była chorobą a grzech grzechem. Bo nie chciałabym usłyszeć, że mam grzech grypy i muszę wziąć tabletki i chorobę uczynku i muszę iść do konfesjonału.
F
feliks
6 marca 2015, 21:20
Dość patologii pojawia sie w głównym wydaniu wiadomości- zabójstwa ,choroby etc.czy już nie ma nic pięknego na tym świecie wartego pokazania np.jakiś zachód słońca albo tęcza na bilbordzie, tylko sam syf i brud konkubinat srubinat o co kaman?
F
franek
6 marca 2015, 20:59
Taki bilboard powieszony koło reklamy kostki klozetowej rzeczywiście szokuje.przestrzeń miejska powinna byc przestrzenią wolności.myslę ,że to nie jest dobry sposób na uswiadamianie.idąc z zakupami z targu czytam tekst konkubinat coś tam coś tam - to jet chore.jakby wywlekanie brudów na ulicę.
P
pg
6 marca 2015, 21:22
Coś Ty Franek? Przypomnienie, że coś jest grzechem to są brudy? To jest ewangeliczne zapełnianie przestrzeni wolnosci właśnie. Chyba, że uważasz że ta przestrzeń jest nie dla wszystkich.
F
franek
6 marca 2015, 21:49
to niech wywieszą bilboardy o wszystkich grzechach i będziemy żyć w takim mieście i w takiej przestrzeni a prosytutki będą chodziły po ulicy w biały dzień i nikogo już to nie zdziwi,nawet dziecko idące do szkoły.to jest chore przynajmniej według mnie ehh
NC
nie cudzołożę
6 marca 2015, 20:55
Ja bym bardzo chciała, żeby mnie ktoś wysłuchał, potrzebuję modlitewnej pomocy :(
S
Słaba
7 marca 2015, 21:32
Ale jak my możemy cię wysłuchać? Chyba tylko jeśli byś napisała coś więcej tutaj... Szukaj mądrej osoby, która cię wysłucha. Pomodlę się za ciebie.
P
pg
6 marca 2015, 20:27
To co? To "nie cudzołóż" już nie jest grzechem. Coraz bardziej się gubię w tych jezuickich naukach.
W
Wyborcza
6 marca 2015, 19:48
Billboardy Episkopatu W kilku miastach trwa kampania reklamowa prowadzona przez Krajowe Duszpasterstwo Rodzin działające przy Episkopacie. Wywiesiło billboardy, na których czytamy, że "konkubinat to grzech". Akcja wzbudziła wiele emocji, także wśród samych katolików. Zaczęli się zastanawiać, czy to dobra metoda na ewangelizację, czy zamiast straszyć, nie lepiej mówić o miłosierdziu, a wreszcie - czy pieniędzy wydanych na billboardy nie dałoby się spożytkować lepiej? POPATRZCIE JAK SIĘ SPODOBAŁ PAWEŁ KOWALSKI SJ WYBORCZEJ! TYLKO POGRATULOWAĆ! Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,17530837,A_jednak__Kandydat_Duda_z_PiS_ma_swoja_ciemna_strone.html#ixzz3TdILnuo1
G
GN
6 marca 2015, 19:12
Zdaniem Piotra Żyłki billboardy z napisem "Nie cudzołóż" to ewangelizacyjny strzał w stopę, bo ewangelizacja to głoszenie dobrej (a nie złej) nowiny. I chociaż uważam, że kampanii daleko do doskonałości, to nie sposób nie zadać pytania: Czy Bóg również się pomylił? Billboardowa akcja pod tytułem "Konkubinat jest grzechem. Nie cudzołóż" zorganizowana przez Ośrodek Duszpasterstwa Rodzin działający przy Episkopacie Polski spotyka się z bardzo zróżnicowanym odbiorem również w środowisku katolickim. Solidną krytykę pomysłu przedstawił m. in. Piotr Żyłka na portalu Deon.pl. OCZYWIŚCIE ZNACZNIE JEST GORZEJ BO DO CHÓRU OPRÓCZ ŻYŁKI DOŁANCZA JAK ZWYKLE P. KOWALSKI SJ, co to się zna na wszystkim i najbardziej lubi kontestację innych duchownych, biskupów. Sieje zgorszenie. Dobrze że jest Gość Niedzielny i Niedziela a nie tylko deon, Wyborcza, TVN czy TP
6 marca 2015, 18:36
Po co komu takie plakaty, które tak naprawdę nikomu nie pomagają a dzielą? Nie lepiej pokazać na nich, w jakiś sprytny a może i cwany (tak na miarę TVNu) sposób, to jak dobry jest Bóg? Przecież są w Polsce solidne, katolickie źródła finansowania, które taką kampanie mogłyby opłacić? Zamiast w Radio Maryja, którego odbiorcami są głównie ludzie starsi, tłuc im to co oni już wiedzą, można by pieniądze przeznaczyć na jakąś atrakcyjną kampanię dla młodych, która pokaże im, że wiara, Bóg to coś zupełnie normalnego i naturalnego, czego nie ma co się wstydzić. Niech nikt nie mówi, że wiara się sama obroni. Czasem tak, ale Bóg dał nam zdolności, inteligencję, chęć rozwoju, żebyśmy kształtowali rzeczywistość. Przykład z RM to tylko przykład. Możecie tam podstawić każdy inny podmiot będący w analogicznej sytuacji. Podsumowując... pomysł z plakatem tak, ale niech ktos to przemyśli lepiej od strony PR i psychologii, bo szkoda kasy. To już lepiej ją dać mi - sam bym to zrobił lepiej jako automatyk i robotyk niż autor tego hasła. Pozdrowienia.
L
LJim
6 marca 2015, 18:12
"Na koniec muszę przyznać, że inicjatywa plakatów o konkubinacie niesie dla mnie jedną dobrą informację ..., że jako Kościół w Polsce jesteśmy w stanie wydobyć niemałe pieniądze, aby ewangelizować." Niemałe pieniądze za ledwie parę plakatów? Jaką miarą są to niemałe pieniądze? Widać o. Kowalski postanowił wbić szpilkę z powodu wydania paru złotych.  W porównaniu do budżetu TVN, Polsatu, GW to promile promili. Kościół finansuje arcy drogie przedsięwzięcia medialne typu Radio Plus, Duchowy, Więź, Znak, TP,..., które albo nie mają wiele wspólnego z wiarą, albo wręcz ją podkopują. A teraz taki krzyk z powodu wydania paru złotych na tak potrzebne plakaty. Porównajmy też skuteczność tych paru plakatów i z drugiej strony tych nominalnie katolickich mediów, które w najlepszym przypadku tylko rozmywają prawdy wiary. A jak już autor zajmuje się wnioskami na temat zarządzania i skuteczności, to i ja sobie na to pozwolę. Obsadźmy te media ludźmi rzeczywiście wierzącymi, a nie podkopującymi wiarę i wiecznie mającymi jakieś swoje lub nie swoje ALE. Wtedy nagle się okaże, że Kościół zyskał mocnego sojusznika medialnego zamiast przeciwnika. Zwiększy to skuteczność ewangelizacji i zakończy niestety tak częste podważanie działań ludzi wierzących i zaangażowanych.
R
rafi
6 marca 2015, 17:42
Ja kompletnie nie rozumiem, czemu autorzy tego billboardu tak się cackają z grzesznikami. Jeśli już się nawołuje do nawrócenia, to wali się z grubej rury. Zobaczcie jak Jezus to robił. Teksty mogłyby wyglądać np. tak: Czy myślicie, że mieszkańcy Ukrainy są gorszymi grzesznikami od was, że dotyka ich wojna? O nie! Lecz powiadam wam: jeśli się nie nawrócicie, wszyscy doświadczycie koszmaru wojen. Albo tak: Czy myślicie, że mieszkańcy Syrii, Nigru, Czadu, Libii, ... są gorszymi grzesznikami od was, że spotykają ich takie prześladowania? O nie! Lecz powiadam wam: jeśli się nie nawrócicie, doświadczycie takich samych prześladowań.
KI
ktoś inny
6 marca 2015, 18:02
Gdybym zobaczył plakat z takimi napisami to odszedłbym od Kościoła. Fanatyzm jeszcze nikogo nie uczynił lepszym a nawrócenie pod wpływem starchu nigdy nie jest trwałe ani autentyczne.
R
rafi
6 marca 2015, 22:23
Cóż... W każdym razie głęboko wierzę w to, że Bóg może odmienić losy wojny na Ukrainie - i warto się o to modlić. Podobnie - może odmienić los prześladowanych chrześcijan. Bardzo mi to wszystko leży na sercu - dlatego takie przykłady ;)
L
leszek
6 marca 2015, 17:20
Całkowicie się zgadzam z autorem. Ewangelizacja to nie wywieszanie haseł, ale spotkanie twarzą w twarz z drugim człowiekiem. Uważne wysłuchanie i podzielenie się Dobra Nowiną. Zaś te plakaty i bannery to takie odwrócenie się plecami od człowieka. Cytując klasyka "Nie chce mi sie z Tobą gadać" (szkoda czasu, nie ma sensu, i tak nic do Ciebie nie dotrze), ale przynajmniej przeczytaj sobie, co o Tobie sądzimy. Może sie przestraszysz i sam do nas przyjdziesz, a jak nie przyjdziesz, to nie będziesz miał wymówek na Sądzie Ostatecznym, że czegoś nie wiedziałeś. Było na plakacie wielkimi wołami.
A
Anna
6 marca 2015, 17:34
Chwila, chwila, chcesz powiedzieć, że w kościele nie ma NIC więcej poza tym plakatem? :D Nie przyszło Ci do głowy, ze obok tego plakatu będą i rozmowy, i "twarzą w twarz", że czasami coś może być punktem wyjścia? Że zwyczajnie są różne sposoby "trafienia" do człowieka. Przecież nie ma też np. jednego tylko typu zakonów, wiele wiele, bardzo różnych, bo ktoś widzie siebie w takiej, a nie innej formacji. 
KI
ktoś inny
6 marca 2015, 17:39
A dlaczego miałbym chcieć, żeby ktoś taki jak ty do mnie przemawiał? I to jeszcze o Bogu? Zwyczajnie sobie nie zyczę. Najpierw napraw to co zrobiłaś złego, a potem rób z siebie wielką swiętą, którą bynajmniej nie jesteś.
L
leszek
6 marca 2015, 17:40
Ja nie twierdzę, że ten plakat wyczerpuje całą naukę Kościoła. Piszę tylko o mojej percepcji tych plakatów, jak ja odbieram przesłanie tej akcji. Oczywiście, do serca i sumienia można i należy trafiać na wiele sposób. Ale trafienie może być celne i może być także strzałem Panu Bogu w okno. Obawiam się, że ta akcja wpada w tę druga kategorię.
A
Anna
6 marca 2015, 18:00
Do głowy by mi nie przyszło widzieć w sobie "wielką świętą", chcieć Ciebie nauczać. Najpierw widzę w sobie źdźbło, nim zacznę krzyczeć o belce w czyimś oku. Po prostu odnośnie tego plakatu nie uważam, że to jedyny sposób przekazu, ale to także proste przywołanie 6 przykazania. 
A
Anna
6 marca 2015, 18:02
Miało być " widzę w sobie belkę":)
M
M.
6 marca 2015, 17:15
U W A G A   nie dajcię się wkręcać ! To plakat    od  J A N U S Z A   P A L I K O T A   .
T
TT
6 marca 2015, 15:52
O. Kowalski chyba nie do końca zrozumiał, co się stało na audiencji u Franciszka. Mówił on do bardzo konkretnej grupy kardynałów i to przed kamerami. To jakby proboszcz prosił wszystkich o pozostanie po sumie, a po niej kazał wyjść na środek Kowalskiemu, Malinowskiemu, Piotrowskiej, ... I zaczął mówić o ich "chorobach": skąpstwie wobec parafii, braku poświęcenia, nieobyczajnym życiu itd. Jeśli chodzi o użyte przez Franciszka słowo "choroba", to jak z pewnością o. Kowalski wie, znaczy ono w języku Ewangelii grzech.
.
.
6 marca 2015, 15:50
Z tym profesjonalizmem to miałabym zastrzezenia. Nie bądźcie sztywnymi profesjonalistami, ale ludźmi Ducha Świętego, On wie lepiej, chociaż burzy wszekie schematy działania.
6 marca 2015, 17:04
Profesjonalizm nie jest synonimem "formalizmu".
.
.
6 marca 2015, 17:59
Ale jest trzymaniem się ludzkich zasad, których się wcześniej nauczyliście, więc może was zamykać na prowadzenie Boże. A zreszta róbcie sobie co chcecie, cała ta ewangelizacja i tak służy waszej chwale a nie Bogu i ludziom.
M
Marysia
6 marca 2015, 15:44
to moze nowy cykl swiadect na deonie, o tym dlaczego warto zyc w malzenstwie :-) (wiem ze jest cykl o czystosci, ale to nie to samo). chetnie wysle swoje :-) 
Paweł Kowalski SJ
6 marca 2015, 15:45
Popieram! :)
M
Marzena_Aleksandra
6 marca 2015, 16:09
No właśnie! Cykl świadectw osób i par, które po epizodzie / epizodach konkubinatu względnie małżeństwa cywilnego, w jakimś momencie życia zdecydowały się na sakrament i co to zmieniło. (skoro ewangelizatorzy cały czas trąbią - i słusznie - że ślub ma w naszym życiu wiele zmnienić). W granicach dobrej i kulturalnej komunikacji, ale bez cenzurowania faktów, przeżyć i emocji. 
M
Marzena_Aleksandra
6 marca 2015, 16:46
I fajnie by było, gdyby ostatecznym kryterium w tych świadectwach były owoce małżeństwa sakramentalnego (zgodnie z zasadą: "po owocach ich poznacie"). Emocje, przeżycia, osobiste opinie i oczekiwania są czymś bardzo ludzkim i potrzebnym, ale ostatecznie działanie Boga poznajemy po owocach :)
Paweł Kowalski SJ
6 marca 2015, 17:34
Nie mogę się wypowiadać za redakcję Deonu, ale proszę do nich napisać z tą propozycją. 
6 marca 2015, 23:16
Irytuje mnie, że jezuici piszący na DEONie zawsze odpowiadają, że nie odpowiadaja za redakcję DEONu :-)
A
Anna
6 marca 2015, 14:03
A mi jest przykro, gdy z ust kapłana słyszę określenia strach, zamknięcie, pustosłowie, dziecinada, w odniesieniu do odwiecznych Bożych Przykazań.  To naprawdę może gorszyc...
Paweł Kowalski SJ
6 marca 2015, 14:23
Proszę przeczytać uważnie artykuł. Nie krytykuję przykazań, ale kształt akcji.
A
Anna
6 marca 2015, 14:42
Przeczytałam dokładnie. Akcja polegała tylko na prostym przytoczeniu treści VI przykazania, na niczym więcej, więc de facto, to ono miałoby wywołac, Ojca zdaniem, zamknięcie i strach. Ja tak to odczytuję. Poza tym z Ojca artykułu wynika, jakoby istniała tylko jedna kategoria osób, odbierająca plakat negatywnie. Są ludzie, którzy takich prostych komunikatów potrzebują. Sa ludzie, dla których taki plakat mógł byc impulsem, który pomógł im zwalczyc pokusę konkubinatu. Nie podoba mi się krytykowanie w czambuł tej Akcji, bo nie bierze się pod uwagę, że ludzie są różni, tylko wtyka się stereotyp grzesznika, który koniecznie "musi" reagowac alergicznie na przykazania i najmniejszą wzmiankę o grzechu.
A
Anna
6 marca 2015, 14:44
Anno (imiennniczko) tylko się pod tym, co napisałaś, podpiszę. 
A
Anna
6 marca 2015, 14:52
Przejrzałam Twoje wpisy i też się z Tobą zgadzam, więc chyba możemy tu współistniec jako dwie Anny:):):)
Paweł Kowalski SJ
6 marca 2015, 15:38
Drogie Anny :) po pierwsze plakat bazował na błędzie/nieścisłości teologicznej. Przykazanie "nie cudzołóż" dotyczy małżeństwa - czyli kiedy mąż/żona współżyje z inną osobą. Zatem VI przykazanie dotyczy konkubinatu tylko, jeżeli jedna ze stron ma już męża/żonę.  Konkubinat jako taki to nierząd, a nie cudzołóstwo - to radykalnie inne pojęcia, o róznej też ciężkości. [bardzo ciekawie wyłożył to na podtswie Pisma Świętego ks. Wojciech Węgrzyniak - http://wegrzyniak.com/biblista/orody-biblijne-u-anny/intrygujace-slowa-st/1457-naaf-cudzolozyc ] Po drugie plakat, oprócz wskazania grzechu nie mowi nic w jaki sposób rozwiązać problem. Ewangelizacja to wprowadzanie Dobra do życia, a nie same tylko wypunktowanie grzechu.
A
Anna
6 marca 2015, 15:48
Ojcze, tylko żyjemy teraz w czasach, kiedy małżeństwo nie jest już oczywistością jak kiedyś. Za to "modne" stało się mieszkanie razem przed ślubem (także wielu katolików), bo to "sprawdzenie męża/żony" lub świadome odrzucenie małżeństwa.  I jeśli jezuici są tak zniesmaczeni tym plakatem, proszę wykazać się w ewangelizacji i "wprowadzaniu Dobra do życia". 
.W
...ciągle w drodze...
6 marca 2015, 16:00
Nie sądzę, że błąd, o którym Ksiądz pisze ma dla sprawy jakiekolwiek znaczenie. Zakładam też, że pierwszym krokiem do "rozwiązania problemu" jest uświadomienie sobie jego istnienia - moim zdaniem to właśnie jest Dobre w tej kampanii.
AN
Anna nr 1
6 marca 2015, 16:13
Drogi Ojcze:) Darujmy sobie kazuistykę. Mamy 10 Przykazań, a VI choc literalnie mówi o cudzołóstwie, my katolicy odnosimy je do wszystkich grzechów związanych z nieczystością. To rozróżnienie kompletnie nie ma znaczenia, bo istotny jest sens Akcji, która miała uświadomic/przypomniec, że konkubinat w oczach Boga jest grzechem. Odnośnie rozwiązywania problemu. Nie wiem, jak plakat, który w założeniu ma formułę hasłową, miałby rozwiązywac problem. A tak między nami mówiąc, to jedynym tak naprawdę rozwiązaniem problemu jest zerwanie z grzechem. I o tym plakat mówi świetnie.
AN
Anna nr 1
6 marca 2015, 16:35
I jeszcze dedykacja dla Ojca - cytat z Waszego założyciela: "To, co pochodzi od Boga, rodzi najpierw strach, przykrość, gorycz; a następnie radość i pokój. To, co pochodzi od diabła – odwrotnie." św. Ignacy Loyola
M
Maria
6 marca 2015, 16:46
Wstydzę się, że Ci, którzy powinni ewangelizować sa zgorszeni mówieniem prawdy o grzechu. Tylko prawda nas wyzwoli.
AN
Anna nr 2
6 marca 2015, 16:49
Ojcze, a do cytatu założyciela ojca zakonu przywołanego przez Annę nr 1 dodam jeszcze , że np. bardzo często działanie seksty polega na pokazywaniu tylko "rzeczy pięknych i łatwych",takie przywabienie, by potem spokojnie poddać indoktrynacji na maksa, gdzie nie ma mowy o wolnej woli, własnym wyborze. 
Paweł Kowalski SJ
6 marca 2015, 17:33
Z tymi cytatami z Ignacego to trzeba uważać, bo można sięnaciąć. Gdy papieżem został wybrany Piotr Caraffa, nieprzyjaciel zakonu jezuitów, Ignacy, kiedy się o tym dowiedział dostał drgawek [jak zeznali świadkowie]. Efektem tamtego pontyfikatu było znaczne utrudnienie pracy jezuitom, również utrudnienie pracy Soboru Trydenckiego. Czyżby więc Ignacy dosznał szoku dlatego, że promień Boży rozdzierał jego grzeszną dusze? Śmiem wątpić ;) Należy bowiem rozróżnić smutek i radość duchową od tych emocjonalnych.  Nie chodzi też o to, że chrześcijaństwo jest rzeczywistością w której nie ma nawrócenia i odrzucenia grzechu - takie coś byłoby karykaturą wiary! Tyle, że jest to drugi krok wiary. Pierwszy to spotkanie z bezwarunkową Miłością - to jest kerygmat! W Ewangelizacji chodzi o to, żeby z człowiekiem iść krok za krokiem, a nie skakać po stopniach wiary bo można się srogo przewrócić. 
E
echo
6 marca 2015, 19:14
A kto by brał pisaninę księdza na poważnie. Przecież wiemy co deon zamawia i jak sie tym bawi deonowy jezuita. Straszne
JK
Jan Kowalski
6 marca 2015, 20:23
Witam. Ostatnio Jezuici otwierająprzed wierzącymi nowe możliwości, zwłaszcza na Deonie. Suuuuuuuuuuper Czy mogę przysłać do ojca moją córkę? Bidula żyje w związku nie formalnym,chłopakniechcesiężnić a te ciemne klechy w naszym mieście (Cz-wa) nie chcą jej dać rozgrzeszenia "bo códzołoży" i przez to jest odcięta od sakramentów. Proszę podać adres gdzieby mogłaojcaznaleźć.
6 marca 2015, 23:36
@Paweł Kowalski NA SERIO????? To nie obejmuje seksu przedmałżeńskiego? I moj nieżonaty syn może współżyć z kobietą niezamężną??? Omawiając 6 przykazanie, Kościół w KKK naucza: „Wiele osób zamierzających zawrzeć małżeństwo domaga się dzisiaj swoistego prawa do próby. Bez względu na powagę tego zamiaru ci, którzy podejmują przedmałżeńskie stosunki płciowe, ‘nie są w stanie zabezpieczyć szczerości i wierności relacji międzyosobowej mężczyzny i kobiety, a zwłaszcza nie mogą ustrzec tego związku przed niestałością pożądania i samowoli” (Kongregacja Nauki Wiary, dekl. Persona humana, 7). Zjednoczenie cielesne jest moralnie godziwe jedynie wtedy, gdy wytworzyła się ostateczna wspólnota życia między mężczyzną i kobietą. Miłość ludzka nie toleruje ‘próby’. Domaga się całkowitego i ostatecznego wzajemnego daru z siebie (Por. Jan Paweł II, adhort. apost. Familiaris consortio, 80)”. (KKK 2391) Czy naucza bazując na błędzie/nieścisłości telogicznej?
6 marca 2015, 23:53
A bardziej merytorycznie: jedynym stosunkiem pozamałżeńskim (w dzisiejszym rozumieniu), ktorego by nie obejmowała definicja nie cudzołóż byłby.... pierwszy stosunek osób z których obie nie sa małżonkami - a nie obejmowała by, bo oznaczała by zawarcie małżeństwa... Do zawarcia małeństwa wystarczało: zapłacenie za żonę, zawarcie kontraktu lub odbycie stosunku.
7 marca 2015, 00:00
@Paweł Kowalski SJ I jeszcze: ściśle cudzołóstwo było odmianą nierządu. Dziś znaczeniowo nierząd oznacza prostytucję - stąd użycie tego słowa na plakacie TO DOPIERO BY BYŁO!!!!
F
Frank
6 marca 2015, 14:00
I mamy kolejny artykuł pod znakiem bla, bla, bla. Ojcze, sprawa jest prosta. Proszę popatrzec na kraje Europy Zachodniej, gdzie takie metody ewangelizacji są na porządku dziennym i zobaczyc, jakie efekty przyniosły. Ile ludzi się nawróciło. Jak wzrosła liczba wiernych. A potem proszę usiąśc i jeszcze raz przemyślec swój artykuł.
D
drum
6 marca 2015, 13:52
Do "Studentka". Może jesteś jedną osobą na milion, która mieszka z chłopakiem, do kórego nie żywi żadnego uczucia, ale nie ma gdzie się podziać. Tak to jest, że większość osób, które meiszkają ze sobą mają się ku sobie. Dziwny ten Pani mail i nieprawdziwy.  
B
bainsizza
6 marca 2015, 14:02
To przykre, że coś takiego piszesz. Nie ukrywam, że zrobileś/aś mi przykrość. Nie znasz mnie... a oceniasz. 
S
Studenka
6 marca 2015, 13:38
Bardzo proszę o wyjaśnienie. Nie rozumiem fali krytyki, ani potępienia. Jestem studentką i mieszkamy razem z chłopakiem. Żyjemy w czystości. Czemu jesteśmy krytykowani? Nie rozumiem istosty grzechu "bo mieszkacie razem i to jest grzech, bo gorszycie innych i narażacie się na pokusę".  Jestem osobą wierzącą, mój chłopak też... Co jest złego w tym, że mieszkamy razem, razem się modlimy i chodzimy do Kościoła. Czemu od razu przyszywa się nam metkę grzeszników, którzy na pewno muszą grzeszyć w łóżku.  Jak tak czytam takie komentarze, to wydaje mi się, że to nie ja grzesze, tylko te osoby, które sobie wyobrażają jak może wyglądać moje mieszkanie razem z chłopakiem i insynuują nam to, że sypiamy razem. Ludzie! Obudźcie się, seks nie jest najważniejszy w życiu i na prawdę są pary, które zyją w czystości.  Wierzę w Boga i to on daje mi siłę, by czekać do ślubu. Ślub jest moim marzeniem, tak samo jak mojego chłopaka. Więc gdzie widzicie nasz grzech?  Proszę o wyjaśnienie, bo nie rozumiem tych ataków.
T
TT
6 marca 2015, 13:46
Widzisz, nie żyjemy na bezludnych wyspach, każdy na swojej. Jest coś takiego jak zgorszenie. Swoim postępowaniem, słowami, zachowaniem, sposobem życia możemy ludzi gorszyć. I to gorszenie jest grzechem. Jezus bardzo ostro się o tym wyraził, mówiąc, że lepiej jest komuś przywiązać kamień młyński, niż żeby miał być przyczyną zgorszenia maluczkich.
A
Anna
6 marca 2015, 13:47
A rozumiesz, że konkubinat nie oznacza z reguły "życia w czystości"? Ba- jest propagowany wśród młodych jako najważniejszy przed ślubem "dowód na sprawdzenie ptzyszłego męża", jeśli ciągiem dalszym ma być ślub.  Są też konkubinaty, bo odrzucone zostaje małżeństwo z powodów różnych. 
.W
...ciągle w drodze...
6 marca 2015, 13:48
Orzecznictwo i praktyka określają konkubinat jako "wspólne pożycie, analogiczne do małżeństwa". Wam życzę wytrwałości :)
Z
Zygmunt
6 marca 2015, 13:49
Mój znajomy specjalista od duchowości powtarza, że "natura jest nieraz silniejsza od kultury". Niemniej życzę wytrwałości aż do wymarzonego ślubu:) I trzymam kciuki za takich jak wy.
6 marca 2015, 13:49
- małżeństwo to nie tylko stosunek... - wspólne mieszkanie ma też wymiar społeczny patrz też: x. Pawlukiewicz [url]https://www.youtube.com/watch?v=ix22i1qoE5c[/url] [url]http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/droga_201418_przed_slubem_mieszkanie.html#[/url]
S
Studentka
6 marca 2015, 13:58
Bardzo dziękujemy! Planujemy ślub za 2 lata - to niedługo :) 
S
Studentka
6 marca 2015, 13:59
Dziękuję! Zapoznam się z materiałami.
6 marca 2015, 14:23
Jak by co jest jeszcze wiele aspektów: - niech Ci, który się wydaje że stoją uważają by nie upadli - nie należy się wystawiać na okazję PS. I dowcip z poradni małeńskiej: Jeśli dziewczyna i chłopak wystawieni przez długi okres pokusy nie zgrzeszą  - to powinno się zastanowić czy tej parze można im udzilić ślubu... I niekoniecznie chodzi o to czy doszło między nimi do stosunku
S
Słaba
7 marca 2015, 21:45
To o czym piszesz, nie jest określane jako konkubinat (pisze o tym @...ciągle w drodze...). I nie ma tam cudzołóstwa. Plakat was nie dotyczy. :-) Życzę wam pięknej, czystej i ofiarnej miłości! I wytrwałości.
AC
Anna Cepeniuk
6 marca 2015, 13:37
Bardzo dobry tekst... Dziękuję za zajęcie stanowiska w tej sprawie... I podobnie... odczuwam wstyd....
Z
Zygmunt
6 marca 2015, 13:25
Strach i zamknięcie. A może przegrywamy w dziele ewangelizacji właśnie dlatego, że się boimy prawdy i jesteśmy zamknięci, bo "pewnie nazwą nas zaściankiem i oskarżą o iranizację"? I wtedy bawimy się w "pobożne słodkości", żeby nikogo nie urazić (bo przecież nikogo nie obrażamy). Prawdę głoszoną w kościołach nie wszyscy usłyszą, bo ich tam nie ma. Gdzie więc? W tvn? Bilbord jest profesjonalną metodą jak na dzisiejsze czasy. Pustosłowie? Czy słowa "Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego dał..." są puste? Poza tym to my sami za dużo "słuchamy" - tego świata, i on nas "przerabia" na swój sposób myślenia. Za mało krzyczymy, że Bóg jest obrażany i lekceważony. Zwłaszcza przez "wierzących". Dziecinada - tak, za dużo energii wkładamy w uczenie dzieci, a za mało w konkretną katechezę dorosłych.
A
Anna
6 marca 2015, 13:20
I mówi ojciec, że gdyby użyto słowa "choroba" zamiast "grzech" - i tą chorobą byłby konkubinat, nagle kościół spotkałby się z uznaniem, zmianą swojego życia niektórych?  Bo np. w tamtym wątku była jakże posta odpowiedź pani w konkubinacie: "nie mają kasy na unieważnienie ślubu jej konkubenta" , będzie kasa, będzie unieważnienie, będzie w "kościółku piękny ślub" - o co chodzi?  Czy raczej lepiej powiedzieć za św. Pawłem: "Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne"?
W
Wojciech
6 marca 2015, 13:19
"Zbierać opinie, weryfikować i szukać najlepszego scenariusza" Jeszcze "ewaluacja" no i "efektywnosć relacji".   No to najlepiej zacząć te peregrynacje od CBOS-u, podrasować dane w GUS-ie i na koniec wystapić z katolicką premier na konferencji podsumowującej wzrost relacji. A nie było lepiej od razu oddać całą ta ewangelizacyjną robotę rządowi ? Profesjonalnie i po katolicku . A tu taki wstyd...
6 marca 2015, 12:59
Ta akcja bilbordowa nie jest idealna ale... im dłużej czytam krytykę tej akcji tym bardziej widzę, jak bardzo była słuszna. 1. Jeśli zobaczysz, że Twoja matka jest chora to jej nie powiesz bo będzie jej przykro? 2. Dlaczego katolicyzm przegrywa z sektami? Bo sekta przyjmuje i bomabarduje miłością (zaakceptuje wszystkie zawiedzione nadzieje) -  a potem wykorzystuje pozyskanego, a katolicyzm od początku mówi o co chodzi... 3. Jest kolęda warto przejść się po domach w dużym mieście, to będzie się miało szansę posłuchania ich
.W
...ciągle w drodze
6 marca 2015, 12:51
Mam bardzo poważny problem czy właściwe (a nawet: czy dopuszczalne) jest stosowanie "światowych" kryteriów (efektywność projektów ewangelizacyjnych, definiowanie grup docelowych) do spraw Bożych, wymagających radykalizmu (zaparcia się siebie, wzięcia krzyża, pójścia za Jezusem). Dla mnie granicę radykalizmu w głoszeniu spraw Bożych wyznacza szacunek dla drugiego człowieka, a w przypadku tej kampanii granica ta nie została moim zdaniem przekroczona.
6 marca 2015, 13:08
- kradzież to grzech - katowanie dziecka to grzech - bicie żony to grzech - jazda po pijanemu to grzech dajemy na plakat i wszyscy biją brawo... a jak powiedzieć cudzołóstwo to grzech...?
A
Anna
6 marca 2015, 13:22
Dlatego jak już to widziałabym taką serię plakatów z przypominaniem rzeczy złych, które dla chrześcijanina są grzechem.
P
PR
6 marca 2015, 13:59
To dlaczego nie dajemy tych plakatów, tylko wszystko się zawsze skupia na seksie?
6 marca 2015, 14:19
:-) Ja to mam farta! U nas takie plakaty wisiały na tablicy przed kościołem...