Głos ks. Stańka powinien być wysłuchany
Czy do słów księdza profesora Edwarda Stańka należy wracać? Myślę, że tak. I to z kilku powodów.
Mnie do napisania tych kilku słów skłonił mail mojego znajomego (człowieka wielkiej uczciwości, wielkiej prawości i głębokiego przywiązania do Kościoła), który wczoraj napisał mi tak: fakt, że dużo mądrzejsi ode mnie mają wątpliwości, czy nauczanie Franciszka jest chrystusowe, daje mi cień nadziei, że nie jestem wariatem ani schizmatykiem.
Ksiądz profesor Edward Staniek to wybitna postać Kościoła krakowskiego, żaden frustrat. Człowiek spełniony tak na polu naukowym, jak i tym kościelnym.
Kapłan, który w jakimś sensie może być uważany za reprezentanta pewnego środowiska nie tylko Kościoła krakowskiego. Podobnie jak on myśli wielu polskich biskupów - czemu dali, dają wyraz w deklaracjach o wiele bardziej wstrzemięźliwych, że amoris laetitia amoris laetitią, ale my mamy Familiaris consortio, której to adhortacji autorem jest nie byle kto, bo najwybitniejszy Syn ziemi krakowskiej i polskiej - św. Jan Paweł II. (O Gombrowiczu wiecznie żywy!)
Podobnie jak ksiądz profesor myśli wielu księży polskiego Kościoła. Taki papież jak Franciszek jest nam niepotrzebny. No chyba że się nawróci! Trzeba byłoby na podstawie tych naszych, kleryckich, obiadów odpustowych, podczas których narzekamy na Franciszka, stworzyć swoisty katalog zarzutów pod adresem biskupa Rzymu.
Podobnie jak ksiądz profesor myśli wielu świeckich. Franciszek widziany jest jako zagrożenie. I dlatego kazanie księdza Edwarda Stańka to taki głos reprezentatywny, który winien być wysłuchany.
P.S. I na koniec dwie uwagi.
Pierwsza: ksiądz profesor zgodnie z doktryną Kościoła katolickiego, że życie ludzkie od chwili poczęcia do naturalnej śmierci jest święte, kwestię transferu papieża Franciszka do Domu Ojca pozostawia Panu Bogu. Co powie, jak się w domu katolickim znajdzie ktoś, jakiś wariat (a tych, proszę mi wierzyć, nie brakuje), kto postanowi Pana Boga (wiadomo Ten nierychliwy) wyręczyć i ów transfer (oczywiście, że dla dobra Kościoła) przyspieszyć?
I druga uwaga: z fragmentów kazania księdza zamieszczonych na portalu PCh24 wynika, że homilia księdza profesora była oparta na grze dwóch słów - władza i autorytet: Jeśli papież nie słucha Jezusa z Góry Tabor, to nie uczestniczy w Jego autorytecie. Kościół Chrystusowy nie jest zbudowany na władzy. Jest zbudowany na autorytecie. Kto wyżej ceni władzę niż autorytet, ten jest obcym ciałem w Kościele Jezusa. Słuchajmy Jezusa, tak jak polecił nam Jego Ojciec na Górze Tabor.
Moje pytanie: Co zrobić, jeśli ze słowników (do których ksiądz profesor ma dostęp przecież) wynika, że pola semantyczne terminów władza i autorytet nachodzą na siebie?
ks. Adam Błyszcz CR - kapłan w zakonie zmartwychwstańców. Od września mieszka i pracuje w Tivoli
Skomentuj artykuł