Jak możesz być taki niewierzący!

Rośnie w polskim Kościele grupa katolików, którzy wręcz do bólu pielęgnują w sobie postawę starszego brata z przypowieści o synu marnotrawnym. Czyli, w skrócie rzecz ujmując, przyjmują pozę oburzonego przykładnego chrześcijanina, który wkurza się na swoich młodszych braci i siostry, ponieważ, jego zdaniem, nie zasługują oni w pełni na miano katolików, nie mówiąc już o dzieciach Bożych.

Dla polskich starszych braci najważniejsza w chrześcijaństwie jest moralność, a zwłaszcza jej słowna obrona przed innymi. Cechuje ich przy tym wysokie poczucie własnej sprawiedliwości i ortodoksyjności. Czasem niektórzy prześcigają się w gorliwości nawet z Papieżem. Harują bowiem w pocie czoła, żeby zarobić na niebo, bo przecież Bóg za darmo niczego nie daje. W ślad za tym poświęceniem idą oczywiście spore oczekiwania i roszczenia. Nie może być tak, że ten łotr, celnik, nierządnica, cudzołożnik, otrzyma to samo. Nawet jeśli jest ze mną w tym samym Kościele. Co to, to nie.

I tak niemal całą swoją energię trawią na skrupulatne określanie, w oparciu o zalatujące moralizmem i faryzeizmem taryfikatory, kto jest "prawdziwym" katolikiem, a kto już nim nie jest. Świetnie posługują się linijką praw i przepisów, wymierzając zwłaszcza innym, z dokładnością do milimetra, co powinni zrobić, a czego nie. I doskonale wiedzą, dlaczego tak jest, że nie robią, bez konieczności rozmowy i poznania drugiego człowieka. Nie można, broń Boże, zadawać niepokojących pytań, bo od razu uderzasz w fundamenty. Wątpliwości i trudności z wiarą? Są codziennym chlebem tych, co nie wierzą, jak należy…

Starsi bracia Kościoła w tempie wyszukiwarki Google, wygrzebią z encyklik, listów i wywiadów Papieży odpowiednie cytaty, najczęściej wycięte z kontekstu, które mają uprawomocnić ich słuszne przekonania, bo przecież Ojciec Święty powiedział… Jeśli bowiem ktoś śmie w ogóle postawić pytanie, zacznie "po swojemu" komentować encyklikę, z miejsca staje się katolikiem "otwartym". Jeśli ktoś jest niewierzący, to już nic dobrego nie można od niego oczekiwać. Cokolwiek by powiedział, nie ma większej wartości, bo to przecież niewierzący.

DEON.PL POLECA


Nabrali też godnej podziwu wprawy w wynajdywaniu i przyklejaniu innym rozmaitych łatek. Wyspecjalizowali się w umieszczaniu "nieprawowiernych" w odpowiednich szufladkach swojego umysłu. Czasem mam wątpliwości, czy sam Pan Jezus zdołałby wypełnić wszystkie wymagania, przepisy, formy i rytuały, które, ich zdaniem, należy spełnić, by załapać się na miano prawdziwego chrześcijanina.

Co więcej, w swojej chrześcijańskiej gorliwości mają za złe niewierzącym, że ci nie wierzą, a agnostykom, że się wahają i nie potrafią się zdecydować. Wszak to przecież tylko kwestia dobrej woli - powiadają.

Niektórzy posuwają się jeszcze dalej. Najchętniej chcieliby się pozbyć ze swojego otoczenia i z polskiego krajobrazu wszystkich niewierzących, nieprawomyślnych, niekochających ojczyzny tak jak należy, wszystkich, którzy wydają się być zgorszeniem i zakałą Kościoła. Chcieliby im wręcz odebrać prawo do istnienia.

Kiedy obserwuję spory, swary i podziały (niestety dużo poważniejsze niż w wierszu "Na straganie" Jana Brzechwy): katolik taki, śmaki i owaki, to dochodzę do wniosku, że ciągle brak nam jednego.

Istnieje coś takiego jak akceptacja człowieka na poziomie głębszym niż myślenie, zachowanie i postawy. Z góry uprzedzam, że nie chodzi mi o zawłaszczoną przez niektóre środowiska tolerancję. Właśnie dzięki ewangelicznemu, czyli Bożemu spojrzeniu na każdego człowieka, można bowiem przyjąć każdego, nawet jeśli nie zgadzam się z jego opiniami, realizowanymi wartościami, wyborami i żywionymi do niego uczuciami. O jaką postawę i rodzaj akceptacji tutaj chodzi?

O przyjęcie człowieka na poziomie osobowym, albo inaczej na poziomie istnienia. Bez względu na to, co myślimy i jak postępujemy, w istnieniu jesteśmy wszyscy równi, czy nam się to podoba, czy nie. Całe nasze myślenie o nowej ewangelizacji spali na panewce, jeśli nie zaczniemy od nauki tej postawy, nie tylko wobec ludzi spoza Kościoła, ale najpierw wewnątrz Kościoła. A w Polsce zdaje się to być dużym problemem.

Bóg zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Dlaczego? Bo afirmuje istnienie człowieka, którego sam chciał. Dlaczego ojciec cieszy się, że jego młodszy syn był umarły, a ożył i nie wierci mu dziury w brzuchu, bo niewdzięczny synowiec rozpuścił mu majątek? Ponieważ przyjmuje swego syna na poziomie bycia. Cieszy się, że syn jest.

Tę ewangeliczną postawę wyraziła w prostych słowach św. Teresa z Avili (jutro będziemy ją wspominać). Pisała w "Twierdzy wewnętrznej", że w sercu ludzkim lśni "źródło i słońce jaśniejące, obecne zawsze w pośrodku duszy, chociażby grzechem śmiertelnym zmazanej i nigdy nie traci ono boskiej jasności swojej i żadna złość grzechu nie zdoła zaćmić przedwiecznej jego piękności".

Podobną postawę opisał św. Ignacy Loyola w swojej słynnej uwadze na początku Ćwiczeń Duchowych: "Trzeba z góry założyć, że każdy dobry chrześcijanin jest bardziej skory przyjąć wypowiedź bliźniego, niż ją odrzucić" I dodaje, że jeśli natrafia się na przeszkody w rozumieniu drugiego, jeśli, powiedzmy sobie, czyjaś opinia mnie oburza, to nie powinienem zrównać takiego człowieka z ziemią albo odbierać go jako wroga, który podważa moje utarte wyobrażenia i opinie. Ignacy każe mi robić wszystko, co w mojej mocy, aby drugiego człowieka wysłuchać, zrozumieć i przyjąć jego wypowiedź. Owszem, czasem trudno kogoś zrozumieć, ale jeśli nie będziemy najpierw dla siebie ludźmi, nie będziemy próbowali się wysłuchać do końca, to prawienie kazań o byciu dobrymi chrześcijanami można wyrzucić do kosza.

Takie zrozumienie wyprzedza moralność. Jest wstępem do tego, żeby w ogóle z kimś nawiązać więź. Potem dopiero można dyskutować o wartościach, spierać się o to, co ważne.

Gdyby Bóg postępował z nami wyłącznie według prawideł moralności i naszych wyobrażeń o Nim, już dawno poumieralibyśmy z braku powietrza i wody. Na szczęście, Bóg ma inne miary, zdecydowanie odmienne od sprawiedliwego starszego brata, który pewnie przepędziłby swego młodszego brata na cztery wiatry. Dobrze, że w chwili powrotu marnotrawnego syna starszy był akurat na polu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak możesz być taki niewierzący!
Komentarze (256)
M
monika
22 października 2012, 14:45
T7HRR, cieszę się, że jest szansa na zakończenie tej wymiany zdań. Jeśli nie udało mi się rozwiać Twojego niepokoju co do ";-)", to przykro. Mam nadzieję jednak, że ekspryment się powiedzie i nie będziesz już w przyszłości przypisywał mi słów, myśli i intencji, których nie mam. Pozdrawiam! Wszystkiego, co dobre!
22 października 2012, 14:32
Wybacz, ale ja nie potrafie napisać komuś, w dyskusji: "Jesteś mądry 'średnik''zamknij nawias'" kwestia wychowania... To nie pisz tak, jak nie potrafisz czy nie chcesz. Ja też tak nie piszę. widzę, że się rozumiemy - więcej juz nic nie napiszę ;)
M
monika
22 października 2012, 14:22
Wybacz, ale ja nie potrafie napisać komuś, w dyskusji: "Jesteś mądry 'średnik''zamknij nawias'" kwestia wychowania... To nie pisz tak, jak nie potrafisz czy nie chcesz. Ja też tak nie piszę.
22 października 2012, 13:12
@~monika Ja prowadzę ten "eksperyment" od dawna. Wiem juz nawet, ze z faktu, że ktoś jest życzliwie nastawiony mogą wynikac jego przykre (dla mnie) słowa. I  nic w tym złego. Wybacz, ale ja nie potrafie napisać komuś, w dyskusji: "Jesteś mądry 'średnik''zamknij nawias'"   kwestia wychowania...
M
monika
22 października 2012, 12:51
T7hrr, proponuję ekspryment: gdy zobaczysz kiedyś komentarz napisany przez użytkownika ~monika spróbuj sobie wyobrazić, że użytkownik ~monika jest do Ciebie życzliwie nastawiony, a dopiero potem przeczytaj treść komentarza. Może bierz przykład ze mnie. Nie przyszlo mi do głowy, że Bogna sobie ze mnie żartuje: A mnie się wydaje, że liczba taich katolików maleje, że taki Kosciół odchodzi do lamusa. Nie wiem, o kim ojciec pisze i po co taki tekst? bardzo enigmatczny,dziwny. Też mi się tak wydawało, że odchodzi do lamusa... dopóki nie zaczęłam czytać komentarzy na deon.pl. Monika oczko do ciebie ode mnie ;) Co do reszty, to powiedziałam już wszystko na ten temat. Drążenie przez Ciebie i próba udowodnienia mi, że nie myślę tego, co myślę, i piszę co innego niż piszę, robi się niepokojące. Ze swej strony kończę temat. Pozdrawiam!
22 października 2012, 12:09
Wikipedia: ;) uśmiech z przymrużeniem oka Większość emotikonów posiada warianty z "noskami" i bez. Na przykład emotikon ":-)" (z "noskiem") jest równoważny ":)" (bez noska). Co do drugiej części, prosiłabym Cię, żebyś nie pisał, że coś do kogoś piszę, gdy tego nie piszę. Słowo "parafrazując" nie wystarczy. Po prostu nie przypisuj mi wypowiedzi, której nie było. Tym bardziej, że wielokrotnie wyraziłam swoje zdanie i jesto ono inne od tego, które sugerujesz. Pozdawiam! Muszę kończyć. Mimo wszystko dziękuję za wymianę zdań. @monika Proponuję eksperyment wejdż na stronę sprzyjająca XX Wejdż na strnę gdzie większość forumowiczą to zolenicy XX i napisz: "Szacunek dla XX" oraz  "Szacunek dla XX ;)" ;) może być bez noska. Pod XX postawa odpowiednio obecznego Premiera lub byłego Prezydenta. Porównaj reakcje forumowiczów... Wejdź na stronę zoelieników faszyzmu i wpisz: "Szacunek i poszanowanie dla YY" W miejsce YY wpisz nazwisko twórcy III Rzeszy Jak zostanie odebrany Twoj tekst? [Na stornie faszystów podpisz się od razu imieniem i nazwiskiem - po co słuzby mają się męczyć żeby ustalac po IP]
:
:(
22 października 2012, 09:50
@Ta Czy o to chodzi, żeby być jednym z nielicznych sprawiedliwych? Potrzeba łatwego sukcesu? Czy naprawdę trzeba wierzących naszczuwać na siebie i potępiać, zamiast łączyć, tłumaczyć? Ach ta potrzeba bycia lepszym od innych! I to w myśl przewrotnej zasady "im gorzej tym lepiej". Im więcej niewiary, wątpliwości, nieposzanowania Bożych przykazań, tym większa szansa na awans do klubu "lepszych" chrześciajn.
L
leon
22 października 2012, 09:45
oj, oj. To Ignacy chciał reformować klasztor do którego miałby wstąpić w czasie gdy jeszcze nie wiedział czego Bóg od niego oczekuje, to On i Jezuici byli źródłem a co najmniej ważną częścią reformy Kościoła o powrotu do gorliwości. A dzisiaj Ojciec redaktor musi sobie też uśwaidomić że zewsząd atakuje nas "tolerancja", "tumiwisizm" i słowa Poncjusza Piłata "cóz to jest prawda". Inaczej przecież reaguję na publicznie wypowiedziane słowa, tymbardziej wypowiedziane przez jakiegoś grupowego wyraziciela, a inaczej gdy słyszę słowa człowieka skierowanedo mnie podczas prywatnej rozmowy. Przy takiej prywatnej rozmowie nie powinienem własnie być jak starszy brat, ale jeżeli mówimy o publicznym wypowiadaniu się na temat.. to jak najbardziej Kościół i jego przedstawiciele powinni jassno przedstawiać soje stanowisko wynikające z wiary i religii - w publiicznej wypowiedzi nie wolno rozwadniać przekazu. Uwaga Ojcze na relatywizm (moralny)
22 października 2012, 09:06
@T7HRR Jelii rozmawiasz z czlowiekiem napastliwym jak imapientia Och, nie! Moniko! Nie besztaj @T7HRR za to, że dopuścił czyny karygodnego u chrześcijan, a mianowicie dokonał oceny mojej osoby. @impatientia Gubisz się: nie dokonałem oceny Twojej osoby. Nie powiedziałem czy jesteś dobry czy zły. Dokonałem jedynie opisu Twojego postepowania: "człowiek napastliwy". Taki czlowiek wymaga szczególnie dużo szacunku i wrażliwości że strony rozmówcy.
T
tak
20 października 2012, 00:04
Dla mnie to jest bardzo niedobry tekst. Tekst , który dzieli, a nie łączy, potępia jednych a wybacza innym, wydaje wyroki jakby był samym Bogiem, napuszcza jednych na drugich: skłóca starszego brata z młodszym, dezorientuje katolików, karze wstydzić się ludziom głęboko wierzącym, z jakichś powodów wmawia nam, że ludzie silni wiarą są gorsi niż wahający się i wątpiący. Nie rozumiem co jest złego w tym, że ludzie całkowicie i z oddaniem wierzą w to co Kościół naucza? Że nie są pełni wahań, zwątpień itd.? Czy męczennicy byli pełni wątpliwości? Gdyby byli takimi jak ksiądz proponuje nie czcilibyśmy ani jednego męczennika. Nie wiem skąd sobie ksiądz wytrzasnął jakichś okropnych katoli, którzy wywyższają się nad innych, strofują, wszystko wiedzą lepiej, nie przebaczają innym , już nie do pomyślenia, że uważają, że do zbawienia potrzebne są dobre uczynki. Czyżby ksiądz nie czytał Ewangelii , albo nie zwrócił uwagi na słowa z listu św. Jakuba Apostoła, że wiara bez uczynków martwa jest? Potem za księdzem powtarzają nieszczęśni księdza kibice, że uczynki się nie liczą: radzę przeczytać cały list. Artkuł księdza zaszczepia niechęć i lekceważenie ludzi, którzy przecież też są naszymi braćmi z jakichś powodów zupełnie mi nieznanych uważa ich ksiądz za gorszych. W dodatku też nieznanych powodów uważa ksiądz , że ich liczba wzrasta. Czy o to chodzi, żeby być jednym z nielicznych sprawiedliwych? Potrzeba łatwego sukcesu? Czy naprawdę trzeba wierzących naszczuwać na siebie i potępiać, zamiast łączyć, tłumaczyć? Ach ta potrzeba bycia lepszym od innych!
19 października 2012, 19:15
@TomaszL Proste pytanie, jak byś sie poczuł, gdyby w ten sposób ktoś ciebie ocenił? A jak byś się czuł, gdybyś będąc kanalią słyszał wokól, że wszyscy cię miłują i szanują? Tak już nieraz bywało na dworach tyranów. Lubisz taką fałszywą atmosferę? A może jednak prawda nas wyzwoli? Ty kogoś nazwiesz "kanalią", ktoś nazwie tak Ciebie. Cóż jest to jakaś forma realizacji miłości bliźniego. Jak chcesz w takiej formie ten nakaz realizować - Twój wybór. Osobiście wybieram szacunek dla każdego człowieka.
I
impatientia
19 października 2012, 18:09
@TomaszL Proste pytanie, jak byś sie poczuł, gdyby w ten sposób ktoś ciebie ocenił? A jak byś się czuł, gdybyś będąc kanalią słyszał wokól, że wszyscy cię miłują i szanują? Tak już nieraz bywało na dworach tyranów. Lubisz taką fałszywą atmosferę? A może jednak prawda nas wyzwoli?
19 października 2012, 17:54
Ja???? Ludzkość od wieków niektórych ludzi nazywa: "kanalia", "szuja", "łajdak", "nicpoń", itp. Czyżby poprawność polityczna uznała już, że należy usunąć ze słownika wszelkie określenia pejoratywne? I o kanaliach mamy mówić""szlachetni inaczej", czy "niepełnodobrzy"? Proste pytanie, jak byś sie poczuł, gdyby w ten sposób ktoś ciebie ocenił? Myślisze że to niemożliwe, że jesteś tak doskonały, ze masz prawo w ten sposób nazywać innych, a inni Cię tak nie nazwą. To sie głęboko mylisz. Jakim sądem sądzisz innych, takim i Ty będziesz osądzony.
M
marco
19 października 2012, 16:39
Szanowny Autorze i Drodzy Dyskutanci NIE MA I BYĆ NIE MOŻE MIŁOŚCI DO BOGA BEZ UZNANIA JEGO WOLI, A TYM SAMYM JEGO PRAW !!! Twierdzenie czegoś innego jest tworzeniem bardzo szkodliwego zamieszania. Człowiek nie jest samym tylko istnieniem (nie jest Bogiem !), ale istnieniem danym od Boga w swej niedoskonałości (potencjalności) REALIZUJĄCYM SIĘ ZAWSZE I KONIECZNIE w treści wyborów i uczynków, które albo są albo nie są zgodne z wolą Boga (prawami Boga) - jest to skutek grzechu pierworodnego. Bóg tak chciał, abyśmy w swojej wolności W SPOSÓB EGZYSTENCJALNIE KONIECZNY to istnienie budowali aż do naszej śmierci. Nasze istnienie będąc dobrem danym nam od Boga właśnie z tej racji posiada Jego wartość w nas i tylko z tego wynika jej nienaruszalność. Natomiast czym innym jest godność wynikająca z naszego - ludzkiego wypełniania swego istnienia treścią decyzji i uczynków ! Nie będziemy przecież przez Boga sądzeni za samo istnienie, ale za to, co z tym istnieniem w wolnych decyzjach i uczynkach zrobiliśmy. Jaką treścią to istnienie zostało wypełnione. Nie mieszajmy tych dwóch porządków - tego co nam dane od Boga z tym, co przez nas i na naszą wyłączną odpowiedzialność zbudowane !Jeżeli ktoś mówi, że Prawa Boże są czymś innym niż wypełnieniem Bożej Miłości skierowanej do człowieka, to nie wie czym jest Boża Miłość i nie wie czym są Prawa Boże. A tworzenie sztucznych podziałów i antagonizmów na tym tle jest szczególnie bardzo zastanawiające w przypadku, gdy czyni to ksiądz !!!  Proszę poczytać także o Miłosierdziu Bożym w KKK http://www.teologia.pl/m_k/kkk1m06.htm
I
impatientia
19 października 2012, 16:32
@TomaszL Rościsz sobie prawo do oceny innych ludzi, ba niektórych jak wynika z wpisów nazywasz "kanalia". Proste pytanie, jak byś sie poczuł, gdyby to samo ktos ciebie nazwał? Ja???? Ludzkość od wieków niektórych ludzi nazywa: "kanalia", "szuja", "łajdak", "nicpoń", itp. Czyżby poprawność polityczna uznała już, że należy usunąć ze słownika wszelkie określenia pejoratywne? I o kanaliach mamy mówić""szlachetni inaczej", czy "niepełnodobrzy"?
19 października 2012, 16:22
Rościsz sobie prawo do oceny innych ludzi, ba niektórych jak wynika z wpisów nazywasz "kanalia". Proste pytanie, jak byś sie poczuł, gdyby to samo ktos ciebie nazwał?
M
monika
19 października 2012, 13:35
@moniko ;-) oznacza żart ironię, czyli że to nie jest powiedziane na serio, :-) oznacza usmiech, radość, sympatię To nie ja wymysliłem... to znaczki miliardów internatów... Co znaczy wpis na fb: "Wszyscy uczniowie odrabiają sumiennie lekcje ;-)" Ja nie szukam drugiego dna czytam jedynie litery, które piszesz. ------------------------- Jelii rozmawiasz z czlowiekiem napastliwym jak imapientia muszisz się starać unikac niepotrzebnej warstwy nieporozumienia, by zrozumieć na czym na prawde polega problem. To do impatietnii piszesz ciąglę (parafrazuję) "Darzę Hitlera szacunkiem" a to budzi ambiwalnetne uczucia, bo może sugerowac coś więcej niż posznowanie jego jako osoby storzonej przez Boga- może sugerować akceptację jego poglądów. Wikipedia: ;) uśmiech z przymrużeniem oka Większość emotikonów posiada warianty z "noskami" i bez. Na przykład emotikon ":-)" (z "noskiem") jest równoważny ":)" (bez noska). Co do drugiej części, prosiłabym Cię, żebyś nie pisał, że coś do kogoś piszę, gdy tego nie piszę. Słowo "parafrazując" nie wystarczy. Po prostu nie przypisuj mi wypowiedzi, której nie było. Tym bardziej, że wielokrotnie wyraziłam swoje zdanie i jesto ono inne od tego, które sugerujesz. Pozdawiam! Muszę kończyć. Mimo wszystko dziękuję za wymianę zdań.
I
impatientia
19 października 2012, 13:27
@T7HRR pogubiłes(aś) się - ja nie pisałem o miłości do szatana. Człowieka obowiązuje miłość do Boga i bliźniego. Nie pogubiłem się. Jako jedyny powód tego obowiązkowego miłowania kanalii podałeś fakt stworzenia jej przez Boga. Dlaczego zatem przez analegię nie obowiązuje nas miłość do szatana?
I
impatientia
19 października 2012, 13:27
@T7HRR pogubiłes(aś) się - ja nie pisałem o miłości do szatana. Człowieka obowiązuje miłość do Boga i bliźniego. Nie pogubiłem się. Jako jedyny powód tego obowiązkowego miłowania kanalii podałeś fakt stworzenia jej przez Boga. Dlaczego zatem przez analegię nie obowiązuje nas miłość do szatana?
I
impatientia
19 października 2012, 13:23
@T7HRR Jelii rozmawiasz z czlowiekiem napastliwym jak imapientia Och, nie! Moniko! Nie besztaj @T7HRR za to, że dopuścił czyny karygodnego u chrześcijan, a mianowicie dokonał oceny mojej osoby.
19 października 2012, 13:15
@T7HRR Szanowanie szatana - mimo, że pokonanego przez Chrystusa - wyraża się w tym Jak to? Jakim prawem go pokonał? Jak mozna kogoś kochać i szanować, a z nim walczyć? I w dodatku pokonać! @impatientia pogubiłes(aś) się -  ja nie pisałem o miłości do szatana. Człowieka obowiązuje miłość do Boga i bliźniego. Jeśli chesz dyskutowac odpowiedz po kolei na moje trzy pytania i powiedz co myślisz a nie baw się w przywoływanie Złego...
19 października 2012, 13:09
@moniko ;-) oznacza żart ironię, czyli że to nie jest powiedziane na serio,  :-) oznacza usmiech, radość, sympatię To nie ja wymysliłem... to znaczki miliardów internatów... Co znaczy wpis na fb: "Wszyscy uczniowie odrabiają sumiennie lekcje ;-)" Ja nie szukam drugiego dna czytam jedynie litery, które piszesz. ------------------------- Jelii rozmawiasz z czlowiekiem napastliwym jak imapientia muszisz się starać unikac niepotrzebnej warstwy nieporozumienia, by zrozumieć na czym na prawde polega problem. To do impatietnii piszesz ciąglę (parafrazuję) "Darzę Hitlera szacunkiem" a to budzi ambiwalnetne uczucia, bo może sugerowac coś więcej niż posznowanie jego jako osoby storzonej przez Boga- może sugerować akceptację jego poglądów.
I
impatientia
19 października 2012, 13:06
@T7HRR Szanowanie szatana - mimo, że pokonanego przez Chrystusa - wyraża się w tym Jak to? Jakim prawem go pokonał? Jak mozna kogoś kochać i szanować, a z nim walczyć? I w dodatku pokonać!
19 października 2012, 12:59
@impatientia Nie chcesz odpowiedzieć na zadne z tych pytań :-) , ale Twoja odpowiedź wskazuje na źródło problemu: Szanowanie szatana wyraża się w uzaniu, że został stworzony przez Boga, jak byt duchowy mądrzejszy od człowieka. Wycieranie sobie nim gęby jest formą zbliżania go do innych ludzi. Szanowanie szatana - mimo, że pokonanego przez Chrystusa - wyraża się w tym, ze nie wchodze z nim w dialog - a egzorcyzmy pozostawiam Kościołowi.
M
monika
19 października 2012, 12:58
(...) Należy szanować człowieka, ze względu na fakt, że jest człowiekiem, stworzonym na obraz i podobieństwo Boże. Czy masz jednak jakiś z tym problem? 2. Ciesze się z Twojego przedostatniego zdania. Nie wiem czy świadomie czy nieświadomie przyjęłaś moje uwagi, wyraziłaś myśl w sposób jasny unikając spornego co do znaczenia rzeczownika: szacunek (cześć, uznanie). Wskazałaś powód szanowania człowieka leżacy poza wolą czy poglądami osoby szanowanej. Tylko, że ja od początku mówiłam o szanowaniu, cała dyskusja na ten temat zaczęła się od tego, że upomniałam się u jednego z komentujących o to, by szanował mnie, ponieważ jestem człowiekiem). Powód szanowania podawałam także za KKK -  może przeoczyłeś. Gdybyś chciał to naprawdę nie miałbyś problemu ze zrozumieniem mnie. Zawsze zresztą możesz dopytać, gdy czegoś nie rozumiesz. Ale trzeba chcieć zrozumieć. To fascynujące wg mnie dowiadywać się, jak ktoś inny patrzy na świat - a dokonuje się to także za pomocą słów, których ktoś używa - czasem poetyckich, a czasem do bólu precyzyjnych, wręcz technicznych. Zresztę wg Ciebie sporne słowo szacunek wcale takie sporne nie jest. Jeżeli to stosunek do osoby godnej uznania, to jak najbardziej godnym uznania jest człowiek w swoim człowieczeństwie, bo jest stworzony na obraz i podobieństwo Boże. To samo, tylko innymi słowami. Kto chce, niech rozumie.
I
impatientia
19 października 2012, 12:46
@T7HRR Czy uznajesz człowieka za stworzonego przesz Boga? Czy uznajesz, że skoro kochasz Boga musisz kochać każego człowieka (chcieć jego dobra)? Czy uznajesz, że skoro Bóg stworzył człowieka, to niezaleznie od czynów tego czlowieka należ szanować jako człowieka? Czy uznajesz szatana za stworzonego przez Boga? Czy uznajesz, że skoro kochasz Boga to musisz kochać również szatana? Czy uznajesz, że skoro Bóg stworzył szatana, to niezależnie od jego czynów należy go również szanować?
M
monika
19 października 2012, 12:45
Zastanawia mnie dlaczego na katolickim portalu wygłoszenie podstawowej prawdy zawartej w nauczaniu św Pawła powoduje koniecznośś wyrażenia szacunku dla powtarzającego te słowa... Niepoki mnie tez emotikon: ";-)" jeśli jest użyty rozmyslnie, zmienia znaczenie wypowiedzi.... Rozwiń myśl, jeśli możesz (pierwszy akapit). Tak, rozmyślnie: z życzliwością, tak jak mrugasz do kogoś okiem uśmiechając się zarazam. Ale już to wycofuję, bo zapomniałam, że we wszystkim dopatrujesz się n-tego dna i dzielisz włos na czworo. Emotikon wycofuję, szacun pozostaje.
19 października 2012, 12:36
Zastanawia mnie dlaczego na katolickim portalu wygłoszenie podstawowej prawdy zawartej w nauczaniu św Pawła  powoduje koniecznośś wyrażenia szacunku dla powtarzającego te słowa... Niepoki mnie tez emotikon:  ";-)" jeśli jest użyty rozmyslnie, zmienia znaczenie wypowiedzi....
M
monika
19 października 2012, 12:28
(...) Należy szanować człowieka, ze względu na fakt, że jest człowiekiem, stworzonym na obraz i podobieństwo Boże. Czy masz jednak jakiś z tym problem? @monika 1. Zdecydowanie mam problem - to skutej grzechu pierworodnego i to zarówno z postawą miłości wobec wszystkich, jak i szanowaniem wszyskich. Szacun, za tę odpowiedź. ;-)
19 października 2012, 12:25
(...) Należy szanować człowieka, ze względu na fakt, że jest człowiekiem, stworzonym na obraz i podobieństwo Boże. Czy masz jednak jakiś z tym problem? @monika 1. Zdecydowanie mam problem - to skutej grzechu pierworodnego i to zarówno z postawą miłości wobec wszystkich,  jak i szanowaniem wszyskich. 2. Ciesze się z Twojego przedostatniego zdania. Nie wiem czy świadomie czy nieświadomie przyjęłaś moje uwagi, wyraziłaś myśl w sposób jasny unikając spornego co do znaczenia rzeczownika: szacunek (cześć, uznanie). Wskazałaś powód szanowania człowieka leżacy poza wolą czy poglądami osoby szanowanej.
M
monika
19 października 2012, 12:00
@monika Podejmujesz rozważania o godności osoby ludzkiej i powołujesz sie na definicje (porównując początek i koniec wpisu). Jesli odczytasz pojęcie godnośc osoby ludzkiej zgodnie z podana definicją - to okaże się, że osoby chore (bez poczucia własnej wartości i szacunku dla samej siebie) nie posiadaja godności... To pułapka w która uporczywie wpadasz. Czepiasz się wyuczonych sformułowań czy definicji a nie starasz się zrozumieć ich znaczenia Nie masz racji. Definicjami próbuję zwrócić Twoją uwagę, że zarówno w definicji słowa poszanowanie, jak i słowa godność, pojawia się słowo szacunek. Dlatego Twoje udowadnianie mi, że nieprawidłowo używam znaczeń słów, jest niezasadne. Nie jest istotne, czy się użyje słowa szacunek, poszanowanie czy godność. Należy szanować człowieka, ze względu na fakt, że jest człowiekiem, stworzonym na obraz i podobieństwo Boże. Czy masz jednak jakiś z tym problem?
19 października 2012, 11:46
@monika Podejmujesz rozważania o godności osoby ludzkiej i powołujesz sie na definicje (porównując początek i koniec wpisu). Jesli odczytasz pojęcie godnośc osoby ludzkiej zgodnie z podana definicją - to okaże się, że osoby chore (bez poczucia własnej wartości i szacunku dla samej siebie) nie posiadaja godności... To pułapka w która uporczywie wpadasz. Czepiasz się wyuczonych sformułowań czy definicji a nie starasz się zrozumieć ich znaczenia
19 października 2012, 11:39
@monika sprawdźmy. @impatietia Czy uznajesz człowieka za stworzonego przesz Boga? Czy uznajesz, że skoro kochasz Boga musisz kochać każego człowieka (chcieć jego dobra)? Czy uznajesz, że skoro Bóg stworzył człowieka, to niezaleznie od czynów tego czlowieka należ szanować jako człowieka?
19 października 2012, 11:33
@T7HRR - proponujesz zabawy słowne, jakies znaczenia itd. Jak sie faktycznie, a nie deklarytywnie uzna równość ludzi i zacznie sie oceniać nie człowieka, a jego czyny, to sprawa nazewnictwa staje sie nieistotna. A jak kiedyś tam faktycznie zacznie się kochać bliźniego, czyli z całego serca chcieć dla niego tego najlepsze, to i szacunek dla człowieczeństwa drugiej osoby sam sie pojawia. @TomaszL Ja nie proponuję. Podoba mi się to co zaproponowali inni. Sprawa nazwnictw jest istotne w kontakcie z dugimi ludźmi. Oczywiści: jeśli kochasz Boga (chrześcijan) to szanujesz drugiego czlowieka.
19 października 2012, 11:02
Nie znam nikogo osobiście, kto oddawałby cześć Hitlerowi czy Stalinowi, i o czci nie pisałam. Z tą czcią to bym uważal, bo jednemu i drugiemu oddawano cześć za życia. Ba, stali sie  w tamtym czasie dla części ludzi wręcz bogami.
M
monika
19 października 2012, 10:56
T7HRR, zacznijmy od początku. Godność osoby ludzkiej. Godność to rzeczownik. Nie ma czasownika, który pochodzi od tego rzeczownika. Jest natomiast wyrażenie: uznawać czyjąś godność. To uznawanie godności można zastąpić bliskoznacznym słowem szacunek. Oczywiście nie jest to to samo. Natomiast wyraźnie napisałam, że szacunek rozumiem jako uznanie godności osoby ludzkiej. Hitler i Stalin mieli miłość Boga. Byli ludźmi i jako tacy byli kochani przez Boga - i to bulwersuje. Nie znam nikogo osobiście, kto oddawałby cześć Hitlerowi czy Stalinowi, i o czci nie pisałam. Nikt nie może jednak odmówić Bogu prawa kochania człowieka - Hitlera, Stalina czy Kowalskiego. Oczywiście pisanie: "Mam szacunek i poszanowanie dla Hitlera i Stalina. Jestem chrześcijaninem" są kiepską ironią. Chrześcijanina nie czyni "stosunek do osób lub rzeczy uważanych za wartościowe i godne uznania" wedle własnego widzimisię. Tak się składa, że to Bóg uznał człowieka za godnego uznania za swoje dziecko. Nie podważam rozróżnienia, które podałeś: na szacunek i poszanowanie, ale zauważ, że są to rzeczowniki, a wśród czasowników prostych nie mamy zbyt dużego wyboru. Jest tylko szanować. I tak jak wcześniej napisałeś: szanować od szacunek i szanować od poszanowanie. Dlatego spór co do słów, który podejmujesz jest tak naprawdę wtórny i nie za wiele wnosi do istoty sprawy, ale dla Ciebie znalazłam także definicję słowa godność 1. «poczucie własnej wartości i szacunek dla samego siebie». Tak się składa, że całkiem nieźle dogaduję się z ludźmi i sporo czasu spędzam na różnych rozmowach, ale doceniam Twoją troskę i dobre rady. Pozdrawiam serdecznie!
19 października 2012, 10:45
@T7HRR - proponujesz zabawy słowne, jakies znaczenia itd. Jak sie faktycznie, a nie deklarytywnie uzna równość ludzi i zacznie sie oceniać nie człowieka, a jego czyny, to sprawa nazewnictwa staje sie nieistotna. A jak kiedyś tam faktycznie zacznie się kochać bliźniego, czyli z całego serca chcieć dla niego tego najlepsze, to i szacunek dla człowieczeństwa drugiej osoby sam sie pojawia.
19 października 2012, 10:41
@TomaszL Przyjmując Twój sposób myślenia jesteś człowiekiem bezgrzesznym, czy tez niewartym szacunku (bo zhańbionym grzechem) ? Nie jestes moim spowiednikiem, więc pilnuj swoich "czynów". Dokładnie tak samo nie jesteś spowiednikiem drugiego człowieka, więc dlaczego rościsz sobie prawo do jego oceny? Ale przyjmując Twój sposób myślenia, potrzebuję uściślenia. O ile mi wiadomo, katechizm jeszcze nie został "otwarty" i Pan Bóg wciąż jeszcze jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, ą za zło karze. Czy zatem wynagradza i karze ludzi, czy "uczynki"? Myslę ze ocenę postępowania , czyli uczynków człowieka pozostawmy Bogu. No chyba że czujesz sie bogiem wobec swojego bliźniego.
19 października 2012, 10:20
KKK 1700 Godność osoby ludzkiej ma podstawę w stworzeniu jej na obraz i podobieństwo Boże (...) Szacunek, czy poszanowanie - jak kto woli, rozumiem jako uznanie tej godności. Mam szacunek i poszanowanie dla Hitlera i Stalina ! Jestem chrześcijaninem To prawda: Bóg i chrześcijaństwo bulwersują. @monika Język rozwija się by oddawać myśli. Nie jesteśmy pierwszą grupą, która się zastanawia nas szanowaniem drugiego człowieka.  Polecam poszperanie w dyskusjach na ten temat. Będąc chrześcijaninem uważam, że człowiek jest dziełem Stwórcy, wyróżnionym wsród stworzenia - i z tego wypływa konieczność szanowanie go jako takiego. To co szanowaniem wynikającym z samego istoty - to poszanowanie.  Można szanowac kogoś za to co robi, kim jest (ponad to, że jest człowiekiem)  - i tu uzywa się pojęcia: szacunek. Oczywiście, możesz odrzucić wprowadzone przez innych ludzi znaczenie słów ale wtedy nigdy się z nimi porozumiesz. Bo jeslii nie przyjmiesz znaczenia słów: to (za SJP) cześć to po pierwsze szacunek! Cześć czyli czcić....jeśli szacunek zastapimy najblizszym znaczeniowo cześć. To... nie chce mi ię nawet pisac tego zdania  
M
monika
19 października 2012, 09:41
KKK 1700 Godność osoby ludzkiej ma podstawę w stworzeniu jej na obraz i podobieństwo Boże (...) Szacunek, czy poszanowanie - jak kto woli, rozumiem jako uznanie tej godności. Mam szacunek i poszanowanie dla Hitlera i Stalina ! Jestem chrześcijaninem To prawda: Bóg i chrześcijaństwo bulwersują.
I
impatientia
19 października 2012, 09:34
@TomaszL Przyjmując Twój sposób myślenia jesteś człowiekiem bezgrzesznym, czy tez niewartym szacunku (bo zhańbionym grzechem) ? Nie jestes moim spowiednikiem, więc pilnuj swoich "czynów". Ale przyjmując Twój sposób myślenia, potrzebuję uściślenia. O ile mi wiadomo, katechizm jeszcze nie został "otwarty" i Pan Bóg wciąż jeszcze jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, ą za zło karze. Czy zatem wynagradza i karze ludzi, czy "uczynki"?
19 października 2012, 09:21
@TomaszL Nie rozróżniasz czynu od człowieka. Co innego jest potępić jakiś czyn, co innego potępić człowieka. Oczywiście, że nie rozróżniam i nie zamierzam dokonywać takich schizofrenicznych rozróżnień. Czyny nie są jakimś samoistnym bytem. Jeśli mówimy, że jakiś człowiek grzeszy, to czasownik "grzeszy" jest orzeczeniem. Podmiotem jest "człowiek". I na człowieka spada hańba lub chwała, a nie na jakieś tam "czyny". Przyjmując Twój sposób myślenia jesteś człowiekiem bezgrzesznym, czy tez niewartym szacunku (bo zhańbionym grzechem) ?
I
impatientia
19 października 2012, 09:06
@TomaszL Nie rozróżniasz czynu od człowieka. Co innego jest potępić jakiś czyn, co innego potępić człowieka. Oczywiście, że nie rozróżniam i nie zamierzam dokonywać takich schizofrenicznych rozróżnień. Czyny nie są jakimś samoistnym bytem. Jeśli mówimy, że jakiś człowiek grzeszy, to czasownik "grzeszy" jest orzeczeniem. Podmiotem jest "człowiek". I na człowieka spada hańba lub chwała, a nie na jakieś tam "czyny".
18 października 2012, 20:26
Mam nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek osądzania bliźnich jesli chcę wypełnić polecania Jezusa, w których kazał się wystrzegać kwasu faryzeuszy czy fałszywych proroków. Kto sam się zwalnia z tego trudu pod fałszywym pretekstem "panmiłości", jest sługą gnuśnym i bezużytecznym. Tak to jest, jak dopasowuje sie fragmenty Biblii do własnych potrzeb. Przecytaj całość, aby zrozumieć. A jak już jakiś fragment to np. Ł. 6 - tam jest dokładnie napisane o powściągliwosci w sądzeniu. i o tym co nazwałeś "panmiłosci"
18 października 2012, 20:18
Przebaczenie ma koniecznie oznaczać szacunek? Masz totalny zamęt w tych sprawach. Jeśli twoje informacje są prawdziwe, to by znaczyło, że JPII uważał strzelanie do niewinnych ludzi za wartościowe i godne uznania, zgodnie z przytoczoną wcześniej definicją: "szacunek" 1. «stosunek do osób lub rzeczy uważanych za wartościowe i godne uznania» Nie rozróżniasz czynu od człowieka. Co innego jest potępić jakiś czyn, co innego potępić człowieka. Tak trudno jest to pojąć? Człowiek czyni źle, ale nie oznacza to automatycznie ze jest godzin jedynie pogardy. Należy szanować jego człowieczeństwo bo samo w sobie  jest wartością. I dalej nie rozumiem, jak można mówić o kochaniu bliźniego jednocześnie np nim pogardzając.
A.
ave ... (?)
18 października 2012, 19:19
Szanowny Autorze i Drodzy Dyskutanci NIE MA I BYĆ NIE MOŻE MIŁOŚCI DO BOGA BEZ UZNANIA JEGO WOLI, A TYM SAMYM JEGO PRAW !!! Twierdzenie czegoś innego jest tworzeniem bardzo szkodliwego zamieszania. Człowiek nie jest samym tylko istnieniem (nie jest Bogiem !), ale istnieniem danym od Boga w swej niedoskonałości (potencjalności) REALIZUJĄCYM SIĘ ZAWSZE I KONIECZNIE w treści wyborów i uczynków, które albo są albo nie są zgodne z wolą Boga (prawami Boga) - jest to skutek grzechu pierworodnego. Bóg tak chciał, abyśmy w swojej wolności W SPOSÓB EGZYSTENCJALNIE KONIECZNY to istnienie budowali aż do naszej śmierci. Nasze istnienie będąc dobrem danym nam od Boga właśnie z tej racji posiada Jego wartość w nas i tylko z tego wynika jej nienaruszalność. Natomiast czym innym jest godność wynikająca z naszego - ludzkiego wypełniania swego istnienia treścią decyzji i uczynków ! Nie będziemy przecież przez Boga sądzeni za samo istnienie, ale za to, co z tym istnieniem w wolnych decyzjach i uczynkach zrobiliśmy. Jaką treścią to istnienie zostało wypełnione. Nie mieszajmy tych dwóch porządków - tego co nam dane od Boga z tym, co przez nas i na naszą wyłączną odpowiedzialność zbudowane !Fajna zasługa z faktu samego istnienia ! Ale von Balthazar namieszał w głowach ludziom swoją dialektyką. Nie ma prawdy, to wszystko jest już możliwe. Chcesz iść drogą szatana - no problem... przecież to też istnienie dane od Boga - trzeba tylko wysłuchać, zrozumieć i przyjąć jego wypowiedzi jak radzi ks. Piórkowski. No to dalej studiować dzieła A.S. LaVey'a. A miłosierny Bóg wszystko i tak pozałatwia tak, że będziemy wszyscy szczęśliwie kosztować wieczności. Na co mi tam jakiś KK..
D&
dobre "RADY"
18 października 2012, 19:14
Papieski Dekalog Młodych JP II 1. Wymagam od siebie, nawet gdy inni nie wymagają 2. Nie zagłuszam sumienia 3. Walczę o własną słuszną sprawę 4. Dbam o moją Ojczyznę i moje życie 5. Buduję cywilizację miłości 6. Tworzę kulturę i jestem przez nią tworzony 7. Nie jestem niewolnikiem rzeczy ani namiętności 8. Szukam pomocy u rodziców 9. Wiem, że wiedza otwiera horyzonty 10. Nie lękam się głosić Ewangelii.
I
impatientia
18 października 2012, 18:23
@TomaszL Ale zauważ jaka naukę ał nam JP II przebaczył swojemu niedoszłemu mordercy, szanował go jako człowieka Przebaczenie ma koniecznie oznaczać szacunek? Masz totalny zamęt w tych sprawach. Jeśli twoje informacje są prawdziwe, to by znaczyło, że JPII uważał strzelanie do niewinnych ludzi za wartościowe i godne uznania, zgodnie z przytoczoną wcześniej definicją: "szacunek" 1. «stosunek do osób lub rzeczy uważanych za wartościowe i godne uznania»
D
dx
18 października 2012, 18:14
Szanowny Autorze i Drodzy Dyskutanci NIE MA I BYĆ NIE MOŻE MIŁOŚCI DO BOGA BEZ UZNANIA JEGO WOLI, A TYM SAMYM JEGO PRAW !!! Twierdzenie czegoś innego jest tworzeniem bardzo szkodliwego zamieszania. Człowiek nie jest samym tylko istnieniem (nie jest Bogiem !), ale istnieniem danym od Boga w swej niedoskonałości (potencjalności) REALIZUJĄCYM SIĘ ZAWSZE I KONIECZNIE w treści wyborów i uczynków, które albo są albo nie są zgodne z wolą Boga (prawami Boga) - jest to skutek grzechu pierworodnego. Bóg tak chciał, abyśmy w swojej wolności W SPOSÓB EGZYSTENCJALNIE KONIECZNY to istnienie budowali aż do naszej śmierci. Nasze istnienie będąc dobrem danym nam od Boga właśnie z tej racji posiada Jego wartość w nas i tylko z tego wynika jej nienaruszalność. Natomiast czym innym jest godność wynikająca z naszego - ludzkiego wypełniania swego istnienia treścią decyzji i uczynków ! Nie będziemy przecież przez Boga sądzeni za samo istnienie, ale za to, co z tym istnieniem w wolnych decyzjach i uczynkach zrobiliśmy. Jaką treścią to istnienie zostało wypełnione. Nie mieszajmy tych dwóch porządków - tego co nam dane od Boga z tym, co przez nas i na naszą wyłączną odpowiedzialność zbudowane !
18 października 2012, 18:10
@niestety - proste pytanie, uważasz ze należy kochać każdego bliźniego ? Jeżeli tak, to czy należy szanować każdego bliźniego? Czy tez niektórych można kochać i jednocześnie nie szanować? A jak długo i jak wnikliwie obserwujesz świat, bez dogmatycznych okularów? Na tyle długo, ze nie uwierzę iż można prawdziwie kochać kogoś jednocześnie nie mając dla niego szacunku. Nie wyobrażam sobie, aby chcieć szczęścia dla drugiej osoby, jednocześnie np. ja pogardzając.
M
m
18 października 2012, 15:10
KKK 1700 Godność osoby ludzkiej ma podstawę w stworzeniu jej na obraz i podobieństwo Boże (...) Szacunek, czy poszanowanie - jak kto woli, rozumiem jako uznanie tej godności. Mam szacunek i poszanowanie dla Hitlera i Stalina ! Jestem chrześcijaninem
18 października 2012, 14:46
@ Mam nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek osądzania bliźnich jesli chcę wypełnić polecania Jezusa, . Wybacz ale wobec takich argumentów jestem bezsilny Pozdrawiam ,Szczęść Boże
K
katolik
18 października 2012, 14:42
O Wierze się nie dyskutuje. Albo się Wiarę przyjmuje, albo odrzuca. Bez dyskusji. Tak jak nakazał nasz Pan Jezus Chrystus: I rzekł do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony”. Mk 16. 15-16
KL
kumpel lumpa
18 października 2012, 14:36
@TomaszL Jeżeli uważasz się za boga i przyznajesz sobie prawo do osądzania ludzi to masz racje. Natomiast jeżeli jesteś tylko człowiekiem, to nie masz żadnego prawa do osądzania równego sobie człowieka. Mam nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek osądzania bliźnich jesli chcę wypełnić polecania Jezusa, w których kazał się wystrzegać kwasu faryzeuszy czy fałszywych proroków. Kto sam się zwalnia z tego trudu pod fałszywym pretekstem "panmiłości", jest sługą gnuśnym i bezużytecznym.
N
niestety
18 października 2012, 14:29
@niestety - proste pytanie, uważasz ze należy kochać każdego bliźniego ? Jeżeli tak, to czy należy szanować każdego bliźniego? Czy tez niektórych można kochać i jednocześnie nie szanować? A jak długo i jak wnikliwie obserwujesz świat, bez dogmatycznych okularów? Bo ja wiidziałem wielu mężów puszczalskich żon, którzy je kochali, choć nie byli w stanie szanować. Analogicznie żony chamowatych mężów. Tak samo armia rodziców głupio żyjących dzieci.
18 października 2012, 14:28
Tak, tak , Beniaminie. Dokładnie tak. Bo sprawiedliwość Chrystusa nie będzie rozdzielać włosa na czworo, odcedzać grzesznika od jego grzechów, posyłać grzechów do piekła, a grzeszników do nieba. Na szczęście Bóg jeszcze nie postradał zdrowego rozsądku. Jeżeli uważasz się za boga i przyznajesz sobie prawo do osądzania ludzi to masz racje. Natomiast jeżeli jesteś tylko człowiekiem, to nie masz żadnego prawa do osądzania równego sobie człowieka.
18 października 2012, 14:25
Jasne - jak ci sąsiad przyprawi rogi i okradnie piwnicę - koniecznie napiętnuj cudzołóstwo i kradzież, ale sąsiadowi przekaż wyrazy najgłębszego szacunku:)))) I jak ci tylko przyjdzie do głowy zła myśl na temat żony i sąsiada, "od razu rozpoznaj ją w sobie i wyeliminuj"! Tako rzecze wszak Beniamin! I nie zapomnij upomnieć policji, żeby przykładnie wsadzili za kratki kradzież, ale złodzieja puścili wolno. Co by było gdyby ... Ale zauważ jaka naukę dał nam JP II przebaczył swojemu niedoszłemu mordercy, szanował go jako człowieka
KL
kumpel lumpa
18 października 2012, 14:22
@TomaszL Dokładnie tak, osoadza sie czyny, nie człowieka. Człowieka nalezy szanować, czyny niekiedy piętnować.Pietnowac z miłosci do czlowieka, aby go ratować. @Beniamin  Bo sprawiedliwość Chrystusa to nie sprawiedliwość tego świata. Tak, tak , Beniaminie. Dokładnie tak. Bo sprawiedliwość Chrystusa nie będzie rozdzielać włosa na czworo, odcedzać grzesznika od jego grzechów, posyłać grzechów do piekła, a grzeszników do nieba. Na szczęście Bóg jeszcze nie postradał zdrowego rozsądku.
18 października 2012, 14:10
@niestety - proste pytanie, uważasz ze należy kochać każdego bliźniego ? Jeżeli tak, to czy należy szanować każdego bliźniego? Czy tez niektórych można kochać i jednocześnie nie szanować?
18 października 2012, 14:09
@TomaszL Dokładnie tak, osoadza sie czyny, nie człowieka. Człowieka nalezy szanować, czyny niekiedy piętnować.Pietnowac z miłosci do czlowieka, aby go ratować. Jasne - jak ci sąsiad przyprawi rogi i okradnie piwnicę - koniecznie napiętnuj cudzołóstwo i kradzież, ale sąsiadowi przekaż wyrazy najgłębszego szacunku:)))) I jak ci tylko przyjdzie do głowy zła myśl na temat żony i sąsiada, "od razu rozpoznaj ją w sobie i wyeliminuj"! Tako rzecze wszak Beniamin! I nie zapomnij upomnieć policji, żeby przykładnie wsadzili za kratki kradzież, ale złodzieja puścili wolno. Rozumiem że być może łatwiej było by kieriować się prawem Hammurabiego czy zasadą ,,oko za oko....."ale chrześcijanie kierują się nauką Mistrza który nauczał : Jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi (Mt 5,39) Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz (Mt 5,40) Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące (Mt 5,41 Bo sprawiedliwość Chrystusa to nie sprawiedliwość tego świata. Trudne?Pewnie i to jak ale jeżeli uwierzysz że On jest z tobą to trochę lżej. Można też uznać że to zasady nieżyciowe i nieprzystające do obecnych czasów, niektórzy tak robią i szukają łatwiejszych rozwiązań ale relatywizmy to tylko półśrodki które wątpię by dały szczęście ale Pan daje nam wolność , a za wytrwanie obiecuje nagrodę.
N
niestety
18 października 2012, 13:47
OK. Ale powiedział też:"Nie dawajcie psom tego, co święte, ani nie rzucajcie pereł waszych przed wieprze, by ich przypadkiem nie podeptały nogami i obróciwszy się nie rozszarpały was". Zatem musimy dokonywać trzeźwego osądu a nie samooszukiwania. Jezli z tego cytatu wnioskujesz, ze masz prawo nie szanowac człowieka, to jest to dosyć swobodna interpretacja. Tomaszu, nie przypisuj mi wniosków, do których sam doszedłeś. Mój wniosek z cytatu jest umieszczony pod nim. Przeczytaj do końca zanim się wypowiesz.
KL
kumpel lumpa
18 października 2012, 13:43
@TomaszL Dokładnie tak, osoadza sie czyny, nie człowieka. Człowieka nalezy szanować, czyny niekiedy piętnować.Pietnowac z miłosci do czlowieka, aby go ratować. Jasne - jak ci sąsiad przyprawi rogi i okradnie piwnicę - koniecznie napiętnuj cudzołóstwo i kradzież, ale sąsiadowi przekaż wyrazy najgłębszego  szacunku:)))) I jak ci tylko przyjdzie do głowy zła myśl na temat żony i sąsiada, "od razu rozpoznaj ją w sobie i wyeliminuj"! Tako rzecze wszak Beniamin! I nie zapomnij upomnieć policji, żeby przykładnie wsadzili za kratki kradzież, ale złodzieja puścili wolno.
18 października 2012, 13:36
 OK. Ale powiedział też:"Nie dawajcie psom tego, co święte, ani nie rzucajcie pereł waszych przed wieprze, by ich przypadkiem nie podeptały nogami i obróciwszy się nie rozszarpały was". Zatem musimy dokonywać trzeźwego osądu a nie samooszukiwania. Jezli z tego cytatu wnioskujesz, ze masz prawo nie szanowac człowieka, to jest to dosyć swobodna interpretacja.
N
niestety
18 października 2012, 13:33
@Beniamin Słyszeliście, że powiedziano: „Będziesz miłował swego bliźniego”, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się zatych, którzy was prześladują   OK. Ale powiedział też:"Nie dawajcie psom tego, co święte, ani nie rzucajcie pereł waszych przed wieprze, by ich przypadkiem nie podeptały nogami i obróciwszy się nie rozszarpały was". Zatem musimy dokonywać trzeźwego osądu a nie samooszukiwania.
18 października 2012, 13:32
Szacunek, czy poszanowanie - jak kto woli, rozumiem jako uznanie tej godności. I nie bardzo rozumiem, dlaczego budzi to taki sprzeciw, bądź co bądź u chrześcijan. A gdy ktoś jest kanalią i łotrem, to uczono mnie na katechezie, że nie osądza się takiego człowieka (czyny owszem, czasem przez sądy i czasem wsadza się do więzienia), ale człowienia się nie osądza w myśl słów: nie sądźcie abyście nie byli sądzeni. Nigdy nie wiesz, czy w innych okolicznościach nie zrobiłbyś czegoś o wiele gorszego, nie znasz serca tego człowieka i nie masz prawa go osądzać. Dokładnie tak, osądza sie czyny, nie człowieka. Człowieka nalezy szanować, czyny niekiedy piętnować. Piętnować z miłosci do czlowieka, aby go ratować.
18 października 2012, 13:29
ABeniamin Trzeba też rozpoznawać w sobie i od razu eliminować każdą nieprzyjazną myśl o braciach, gdy tylko się w nas pojawi. Co ty powiesz? Nawet jeśli brat jest kanalią? To chyba ojciec kłamstwa cię natchnął taką złotą myślą. Bo Jezus od nikogo nie wymaga samooszukiwania. Dla Ciebie "kanalia" nie jest bliźnim, czy tez miłosc do bliźnich obwarowujesz wyjątkami - "kanali" nie nalezy kochać jak brata ?
M
monika
18 października 2012, 13:29
KKK 1700 Godność osoby ludzkiej ma podstawę w stworzeniu jej na obraz i podobieństwo Boże (...) Szacunek, czy poszanowanie - jak kto woli, rozumiem jako uznanie tej godności. I nie bardzo rozumiem, dlaczego budzi to taki sprzeciw, bądź co bądź u chrześcijan. A gdy ktoś jest kanalią i łotrem, to uczono mnie na katechezie, że nie osądza się takiego człowieka (czyny owszem, czasem przez sądy i czasem wsadza się do więzienia), ale człowienia się nie osądza w myśl słów: nie sądźcie abyście nie byli sądzeni. Nigdy nie wiesz, czy w innych okolicznościach nie zrobiłbyś czegoś o wiele gorszego, nie znasz serca tego człowieka i nie masz prawa go osądzać. Tyle w tym temacie ode mnie.
N
niestety
18 października 2012, 13:26
@monika Powinno być wytłuszczone: "Niech twoi bliscy słowem i przykładem pomogą ci zachować godność dziecka Bożego nieskalaną aż po życie wieczne". Polecam lekturę katechizmu. Grzech ciężki pozbawia nas tej godności:(
18 października 2012, 13:26
Słyszeliście, że powiedziano: „Będziesz miłował swego bliźniego”, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się zatych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzinad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Mt 5,38-48 ,,Zacytowane słowa Pana Jezusa dedykuję -wpierw sobie- tym wszystkim, którzy dają się "ponieść emocjom" i niezbyt po katolicku reagują na wpisy czy komentarze przeciwników Kościoła, lub nie zgadzadzają się z tymi osobami." 
I
impatientia
18 października 2012, 13:20
ABeniamin Trzeba też rozpoznawać w sobie i od razu eliminować każdą nieprzyjazną myśl o braciach, gdy tylko się w nas pojawi. Co ty powiesz? Nawet jeśli brat jest kanalią? To chyba ojciec kłamstwa cię natchnął taką złotą myślą. Bo Jezus od nikogo nie wymaga samooszukiwania.
M
monika
18 października 2012, 13:17
@monika W każdym razie Kościół uczy, że człowiek jest godny - ma godność dziecka Bożego. Dopóki jej nie utraci prowadząc podłe życie. Dlatego modlimy się w obrzędzie chrztu św.: "Niech twoi bliscy słowem i przykładem pomogą ci zachować godność dziecka Bożego nieskalaną aż po życie wieczne". Powinno być wytłuszczone: "Niech twoi bliscy słowem i przykładem pomogą ci zachować godność dziecka Bożego nieskalaną aż po życie wieczne".
I
impatientia
18 października 2012, 13:16
Ależ nie mówimy o Tobie, ani o żadnym użytkowniku Deona, tylko o hipotetycznych kanaliach, wyzutych z wszelkiej czci i wiary, a jednak obdarowanych przez Ciebie prawem do szacunku.
N
Nikita
18 października 2012, 13:16
 Kolejny świetny artykuł. Dziękuję :)
18 października 2012, 13:15
Trzeba też rozpoznawać w sobie i od razu eliminować każdą nieprzyjazną myśl o braciach, gdy tylko się w nas pojawi. W przeciwnym razie pozwalamy siłom zła wykorzystywać nasze umysły jako nadajniki nienawiści, zła i gniewu. http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,555,byc-nadajnikiem-boga-rozwazanie.html 
M
monika
18 października 2012, 13:12
@monika W każdym razie Kościół uczy, że człowiek jest godny - ma godność dziecka Bożego. Dopóki jej nie utraci prowadząc podłe życie. Dlatego modlimy się w obrzędzie chrztu św.: "Niech twoi bliscy słowem i przykładem pomogą ci zachować godność dziecka Bożego nieskalaną aż po życie wieczne". Nie trzeba prowadziś podłego życia. Wystarczy gniewać się na brata lub powiedzieć do niego "bezbożniku" (patrz Kazanie na Górze). Wszystkiego dobrego!
M
monika
18 października 2012, 13:11
szacunek 1. «stosunek do osób lub rzeczy uważanych za wartościowe i godne uznania» I nadal będziesz się upierać, że szacunek należy się kanaliom? Czytaj obie definicje: poszanowanie to szacunek dla kogoś lub czegoś. Rozróżnienie na poszanowanie i szacunek nic nie wnosi niczego nowego, choć czasem może być pomocne. Kanalią nie jestem i upieram się, że powinnam być traktowana z szacunkiem. Razi Cię to? :-)
I
impatientia
18 października 2012, 13:05
szacunek 1. «stosunek do osób lub rzeczy uważanych za wartościowe i godne uznania» I nadal będziesz się upierać, że szacunek należy się kanaliom?
I
impatientia
18 października 2012, 13:02
@monika W każdym razie Kościół uczy, że człowiek jest godny - ma godność dziecka Bożego. Dopóki jej nie utraci prowadząc podłe życie. Dlatego modlimy się w obrzędzie chrztu św.: "Niech twoi bliscy słowem i przykładem pomogą ci zachować godność dziecka Bożego nieskalaną aż po życie wieczne".
M
monika
18 października 2012, 10:21
Wyczytałem ciekawe rozróżnienie: szanować - od poszanowania czy szacunku? Poszanowanie - kogoś ze zwględu na to że jest człowiekiem. Szacunek - dla kogoś za jego osiągnięcia, postawę, postępowanie, pojedynczy czyn. wg Słownika Języka Polskiego (sjp.pwn.pl), jeśli to komuś pomoże... poszanowanie 1. «szacunek dla kogoś lub czegoś» 2. «nienaruszenie czegoś przez szacunek; też: przestrzeganie czegoś» szacunek 1. «stosunek do osób lub rzeczy uważanych za wartościowe i godne uznania» 2. «przybliżone określenie wartości, wielkości lub ilości czegoś» W każdym razie Kościół uczy, że człowiek jest godny - ma godność dziecka Bożego.
U
udana
18 października 2012, 10:20
do kumpel lumpa Cieszę się, że się wzruszyłeś :-) A jak myślisz dlaczego Pan Bóg szatana zostawił na ziemi po zbuntowaniu? Przecież mógł go zgładzić i zniszczyć? Św. Tereska pisała, że szatan jest jak pies na łańcuchu. Dopóki się do niego dobrowolnie nie zbliżamy dopóty on nie może nam nic zrobić jedynie głośno poszczekać i powarczeć. do T7HRR Przemawia do mnie ten podział na poszanowanie i szacunek. To obrazuje dobrze naszą postawę względem każdego.
18 października 2012, 09:51
@Artur 'Kochaj [Boga] i rób co chesz' (św. Augustyn) Ta myśl wyraża jedna prawdę pradziwa miłość do Boga objawia się w pragnieniu bycia z Bogiem i dobra dla drugiego cżłowiek. Narzuca on większe samograniczenia kochającemu, niz wszystkie przykazania Boże i Kościelne rame wzięte...  @TomaszL Miłość (postawa) ma wynikać z faktu, że Bóg stworzył każego człowieka. ("dogmat"). Szanować należ każdego czlowieka, gdyż wynika to z miłości. ("pewnik") Wyczytałem ciekawe rozróżnienie: szanować - od poszanowania czy szacunku? Poszanowanie -  kogoś ze zwględu na to że jest człowiekiem. Szacunek - dla kogoś za jego osiągnięcia, postawę, postępowanie, pojedynczy czyn.
A
Artur
17 października 2012, 17:00
Już się pogubiłem. Skoro jak wynika z wpisów miłość "nie jedno ma imię" -  rozbieżności w jej rozumieniu albo jakieś ogólnikowe "wystarczy kochać", zadam takie pytanie: czy aby być katolikiem właśnie wystarczy kochać nie przestrzegając praw bożych, czy też trzeba również te prawa przestrzegać ? Czy miłość do Boga powinna respektować Jego wolę, czy też ma to być jakaś miłość partnerska w której uzgadniamy jak ta miłość ma wyglądać ? I w takim razie co to właściwie znaczy "miłość do Boga" ? Bo z tego co powszechnie wiadomo o wielkiej miłości do Boga mówili i mówią także wyznawcy różnych sekt chrześcijańskich !
A
Artur
17 października 2012, 17:00
Już się pogubiłem. Skoro jak wynika z wpisów miłość "nie jedno ma imię" -  rozbieżności w jej rozumieniu albo jakieś ogólnikowe "wystarczy kochać", zadam takie pytanie: czy aby być katolikiem właśnie wystarczy kochać nie przestrzegając praw bożych, czy też trzeba również te prawa przestrzegać ? Czy miłość do Boga powinna respektować Jego wolę, czy też ma to być jakaś miłość partnerska w której uzgadniamy jak ta miłość ma wyglądać ? I w takim razie co to właściwie znaczy "miłość do Boga" ? Bo z tego co powszechnie wiadomo o wielkiej miłości do Boga mówili i mówią także wyznawcy różnych sekt chrześcijańskich !
KL
kumpel lumpa
17 października 2012, 14:50
@udana jak się pomyśli, że ten ,,inny'' to też stworzenie Boże jak ja i Pan Bóg Go chciał i ukochał Oj, rozczuliłaś mnie... Jak sobie pomyslę, że szatan to też stworzenie Boże i Pan Bóg go chciał i ukochał, to od razu mi skacze miłość i szacunek dla niego....
U
udana
17 października 2012, 14:25
 Dziękuję za ten artykuł. Myślę, że każda inność jest trudna do zaakceptowania ale jak się pomyśli, że ten ,,inny'' to też stworzenie Boże jak ja i Pan Bóg Go chciał i ukochał to czasem łatwiej o te ,,oczy Boże'' w patrzeniu na  drugiego. A jak sie popatrzy na swoje grzechy (pychę, arogancję, złoścliwość, złość, obmowę, złe myślenie, złe mówienie itp.itd.) to te grzechy drugiego dziwnie bledną... poza tym... każdego  grzesznego człowieka szanujcie ale czynów Jego nie naśladujcie...
17 października 2012, 14:25
Człowiek wg niektórych z Was musi zasłużyć sobie na szacunek. A co z siostrzaną/braterską miłością? Czy jesteście w stanie prawdziwie kochać kogoś, kogo jednocześnie nie darzycie szacunkiem? A może ta miłość ma wypływać wyłącznie z "poczucia przyzwoitości, litości, współczucia, miłosierdzia"? Czy sami osobiście uważacie, iż ktoś mówiący iż Was kocha, a jednocześnie nie szanuje, prawdziwe składa deklaracje miłości ? A może fałszywie brzmi ta opowieść o miłości bliźniego kogoś, kto jednocześnie nie szanuje tego bliźniego?
KL
kumpel lumpa
17 października 2012, 12:49
@monika niekumata, a czy Tobie należy się szacunek? Z Wikipedii: Argumentum ad personam (łac. argument skierowany do osoby) – pozamerytoryczny sposób argumentowania, w którym dyskutant porzuca właściwy spór i zaczyna opisywać faktyczne lub rzekome cechy swego przeciwnika. W ten sposób unika stwierdzenia, że jego racjonalne argumenty zostały wyczerpane .
M
monika
17 października 2012, 11:59
niekumata, a czy Tobie należy się szacunek?
M
monika
17 października 2012, 11:59
niekumata, a czy Tobie należy się szacunek?
N
niekumata
17 października 2012, 11:54
@T7HRR Okaż im taki szacunek na jaki zasługują: - prawo do obrońcy w czasie procesu - wyrok zgodny z KK - czyste więzienne ubranie, i czysta miska z ciepłym jedzeniem - prawo uczestnictwa we Mszy św (jak zechca) A to my się nie rozumiemy. Te wszystkie świadczenia wynikają z poczucia przyzwoitości, litości, wspólczucia, miłosierdzia, ale nie z szacunku. To całkiem inna kategoria.
N
Nika
17 października 2012, 11:47
@Nika jeśli On ma szacunek dla każdego to czyż my nie winniśmy szanować drugiego człowieka... czyż jesteśmy lepsi.... tak, właśnie tak trzeba mieć szacunek, nawet dla kanalii O tak, a największy szacunek On okazuje kanaliom, jak każe im spadać do piekła. Ale my Go zawstydzimy robiąc z kanalii celebrytów:))) Szacownych, a jakże... Oj Kumplu lumpa, strasznie jakiś przekorny jesteś ale jak sądzę świetnie rozumiesz o co chodzi, masz poczucie humoru więc coś mi się zdaje, że prowokujesz... :-)) mam rację?
KL
kumpel lumpa
17 października 2012, 11:39
@Nika jeśli On ma szacunek dla każdego to czyż my nie winniśmy szanować drugiego człowieka... czyż jesteśmy lepsi.... tak, właśnie tak trzeba mieć szacunek, nawet dla kanalii O tak, a największy szacunek On okazuje kanaliom, jak każe im spadać do piekła. Ale my Go zawstydzimy robiąc z kanalii celebrytów:))) Szacownych, a jakże...
KL
kumpel lumpa
17 października 2012, 11:39
@Nika jeśli On ma szacunek dla każdego to czyż my nie winniśmy szanować drugiego człowieka... czyż jesteśmy lepsi.... tak, właśnie tak trzeba mieć szacunek, nawet dla kanalii O tak, a największy szacunek On okazuje kanaliom, jak każe im spadać do piekła. Ale my Go zawstydzimy robiąc z kanalii celebrytów:))) Szacownych, a jakże...
17 października 2012, 11:36
Nie chcę nikogo zgnoić i wytłuc, tylko szanować ludzi szlachetnych i odmawiać szacunku podłym. A dla mnie naprawdę upadłym człowiekiem wcale nie jest pijaczek leżący na ulicy. On jest słaby. Naprawdę upadłymi ludźmi jest dla mnie na przykład zarząd spółki Amber Gold. I nie zamierzam przymuszać się do fałszywego szacunku dla nich. Okaż im taki szacunek na jaki zasługują: - prawo do obrońcy w czasie procesu - wyrok zgodny z KK - czyste więzienne ubranie, i czysta miska z ciepłym jedzeniem - prawo uczestnictwa we Mszy św (jak zechca)
N
Nika
17 października 2012, 11:24
@Nika Ja tak sobie myślę, że motywacją do walki ze słabościami winna być głównie miłość do Boga. Chcę byc lepszym człowiekiem bo kocham Boga, który daje mi swoją bezinteresowną miłość. To ty tak myslisz. Ale różne typy spod ciemnej gwiazdy kochają nie Boga tylko siebie i dobra materialne. Ale oczywiście pełny szacun mają mieć? A jak sądzisz czy taki człowiek urodził się już typem spod ciemnej gwiazdy...przecież każde dziecko rodzi się piękne, czyste, niewinne a potem coś się w jego życiu dzieje nie tak, czasem nie z jego winy a czasem sam z sobą sobie nie radzi, brnie w nałogi, zniewolenia, materializm,  jeśli nie spotka nikogo kto mu pokaże jak żyć inaczej,  jak myślisz, ma szansę na wydobycie się z bagna? Bywa, że interweniuje Bóg bezpośrednio, zwala z nóg, przychodzi opamiętanie ale czasem Bóg che działać przez innych i do tego jesteśmy zobowiązani by to Boże działanie nieść tym ludziom. Szacun... owszem... Bóg dał nam wolność właśnie przez bezgraniczną miłość i szacunek dla każdego człowieka, nikogo nie chce Sobą zniewolić a jeśli tak, jeśli On ma szacunek dla każdego to czyż my nie winniśmy szanować drugiego człowieka... czyż jesteśmy lepsi.... tak, właśnie tak trzeba mieć szacunek, nawet dla kanalii, czasem właśnie okazany szacunek wzbudza w takim człowieku chęć bycia lepszym, przywołuje opamietanie, motywuje do zmiany życia... tak szacun im się należy :-))
N
niekumata
17 października 2012, 11:20
@T7HRR Jest poziom szacunku należny za samo bycie człowiekiem. Wyraża sie np. brakiem poszanowania cudzej woli - jeśłi pijany leży na ulicy w ziemie i mówi: "zostawcie mnie tutaj". Popracuj z ludźmi naprawdę upadłymi - nauczysz się szacunku - albo "zgnoisz ich i wytłuczesz". Nie chcę nikogo zgnoić i wytłuc, tylko szanować ludzi szlachetnych i odmawiać szacunku podłym. A dla mnie naprawdę upadłym człowiekiem wcale nie jest pijaczek leżący na ulicy. On jest słaby. Naprawdę upadłymi ludźmi jest dla mnie na przykład zarząd spółki Amber Gold. I nie zamierzam  przymuszać się do fałszywego szacunku dla nich.
17 października 2012, 11:11
@monika Napisałem, dlaczego nie chcę Ci zarzucać i nie zarzucam - a Ty wciąż piszesz o zarzucaniu.  Boisz się ogólnego stwierdzenia, które wypowiadam bo traktujesz je jako atak na siebie. A to jest tylko stwierdzenie historycznego faktu.  
KL
kumpel lumpa
17 października 2012, 11:02
@Nika Ja tak sobie myślę, że motywacją do walki ze słabościami winna być głównie miłość do Boga. Chcę byc lepszym człowiekiem bo kocham Boga, który daje mi swoją bezinteresowną miłość. To ty tak myslisz. Ale różne typy spod ciemnej gwiazdy kochają nie Boga tylko siebie i dobra materialne. Ale oczywiście pełny szacun mają mieć?
17 października 2012, 11:01
Światło Wiary najjaśniej świeciło w Średniowieczu, następnie zaczęło przygasać. Czy Pan Jezus znajdzie wiarę na ziemi jak przyjdzie? Rzeczywiście to forum jest do kitu skoro trzeba kilka razy wpisać kod. Boicie się prawdy? "Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego złych czynów." J 3:20 @katolik idź wobec tego gdzie indziej, gdzyż katolicy ufaja, że: Mt 7,8c Innymi slowy: skończ waść te wygłupy.
M
monika
17 października 2012, 10:58
@monika Nie wiem co jest a co nie jest w Twoich słowach. Wiem że formy pobożności były podstawowy wyróżnikiem, deklaracją wyznawania, niektórych herezji. Twoje pouczenia, wraz ze słowami o ekskomunice i herezjach, jak mam potraktować? Przeczytaj jeszcze raz tamten mój wpis. Pisałam o katolikach. Gdy pisałam o różnicach w przeżywaniu wiary, pisałam właśnie o katolikach. Czyli o różnicach, które mieszczą się w doktrynie. Gdybyś chciał, odczytałbyś to dobrze. Zaden tekst, ani zaden komentarz, nigdy nie będzie pełnym przedstawieniem tematu. Komentarze, rozmowa, często polegają właśnie na dopowiedzeniach. Zarzut herezji jest śmieszny. Dlatego tylko z uśmiechem mogę na niego odpowiadać. Pozdrawiam! Bóg Ciebie kocha! bez odbioru
17 października 2012, 10:56
@Nika niestety upadki zdarzają się wszystkim, istotne jest czy człowiek próbuje się z nich podnosić czy chce walczyć ze słabościami, jeśli tak to trzeba mu raczej pomagać Kiedyś ludzie chcieli walczyć ze słabościami, bo zależało im na szacunku innych. Ale teraz, jak każdy łajdak ma "prawo do szacunku", to już nie ma takiej motywacji. I to ma być pomoc? @niekumata Jest poziom szacunku należny za samo bycie człowiekiem. Wyraża sie np. brakiem poszanowania cudzej woli - jeśłi pijany leży na ulicy w ziemie i mówi: "zostawcie mnie tutaj". Popracuj z ludźmi naprawdę upadłymi - nauczysz się szacunku - albo "zgnoisz ich i wytłuczesz".
N
Nika
17 października 2012, 10:56
@Nika niestety upadki zdarzają się wszystkim, istotne jest czy człowiek próbuje się z nich podnosić czy chce walczyć ze słabościami, jeśli tak to trzeba mu raczej pomagać Kiedyś ludzie chcieli walczyć ze słabościami, bo zależało im na szacunku innych. Ale teraz, jak każdy łajdak ma "prawo do szacunku", to już nie ma takiej motywacji. I to ma być pomoc? Ja tak sobie myślę, że motywacją do walki ze słabościami winna być głównie miłość do Boga. Chcę byc lepszym człowiekiem bo kocham Boga, który daje mi swoją bezinteresowną miłość. Szacunek innych jest rzeczą względną ale gdy kochasz ludzi z pewnością na niego zasłużysz :-)) czego Ci z całego serca życzę :-))
K
katolik
17 października 2012, 10:55
Światło Wiary najjaśniej świeciło w Średniowieczu, następnie zaczęło przygasać. Czy Pan Jezus znajdzie wiarę na ziemi jak przyjdzie? Rzeczywiście to forum jest do kitu skoro trzeba kilka razy wpisać kod. Boicie się prawdy? "Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego złych czynów." J 3:20
K
katolik
17 października 2012, 10:53
Światło Wiary najjaśniej świeciło w Średniowieczu, następnie zaczęło przygasać. Czy Pan Jezus znajdzie wiarę na ziemi jak przyjdzie?
17 października 2012, 10:50
@monika Nie wiem co jest a co nie jest w Twoich słowach. Wiem że formy pobożności były podstawowy wyróżnikiem, deklaracją wyznawania, niektórych herezji. Nie wiem co wiesz. Więc pisze tak by było jak najmniej wątpliwości co do tego co chcę powiedzieć. Jasno wyrażam to co chcę powiedzieć - jakie dobro dostrzegam a jakie zło w wypowiedzi. Natomiast paternalistyczo-prześmiewczy sposób w jaki się do mnie zwracasz stoi w kontraście do pożegnania: "Kochany" i "łaskawy" w tym kontekście raża w połączeniu z "Pozdrawiam z miłością!"
N
niekumata
17 października 2012, 10:45
@Nika  niestety upadki zdarzają się wszystkim, istotne jest czy człowiek próbuje się z nich podnosić czy chce walczyć ze słabościami, jeśli tak to trzeba mu raczej pomagać Kiedyś ludzie chcieli walczyć ze słabościami, bo zależało im na szacunku innych. Ale teraz, jak każdy łajdak ma "prawo do szacunku", to już nie ma takiej motywacji. I to ma być pomoc?
M
monika
17 października 2012, 10:38
Za odmienność w przeżywaniu wiary Kościół nakłada nieraz kary kościelne - do ekskomuniki włącznie. Proszę tylko nie pisz o braku miłości - Kościoł robi to z miłości by uzmysłowieć człowiekowi, że jego przezywanie przeczy Objawieniu.   T7, naprawdę łaskawy jesteś dla mnie:-) Kochany, naprawdę sporo na ten temat wiem, ale dziękuję za troskę. Odmienność przeżywania wiary - patrzy duchowość, patrz pobożność. Nie doczytuj się w moich słowach tego, czego w nich nie ma. Pozdrawiam z miłością!
M
monika
17 października 2012, 10:33
Trend jest skierowany na podbijanie i podkreślanie miłosierdzia, a nie wewnętrznej, jakże ciężkiej (ale wygranej) walki z pokusami i pożądliwościami. A już powiedzenie o odpowiedzialności człowieka za swoje czyny powoduje paniczny atak zwolenników miłosierdzia wraz z oskarżeniami o faryzeizm, postawę starszego brata itd. TomaszuL, dziękuję za doprecyzowanie. Upewniłam się, że piszesz ogólnie, a nie jakoś szczególnie do mnie. Bo nie odnajduję się w tym obrazie. Przeciwstawianie sprawiedliwości i miłosierdzia nie ma zbytnio sensu. Nie oddaje prawdy. O tym, że obecnie zbytnio podkreśla się miłosierdzie i że sprawiedliwość jest przed miłosierdziem, i wynika to z dzieła odkupienia, którego dokonał Jezus, pisałam całkiem niedawno w komentarzu pod innym tekstem. Chodzi więc o przyjęcie całości, a nie o akcentowanie tylko części.
17 października 2012, 10:26
@monika Nie bierz tego zbyt do siebie. Nie zamierzam domadac się ekskomuniki za Twoje wypowiedzi. Uważam, że są przerysowane gdyż odpowiadając uzpełniasz cudzą wypowiedź o to co  brakuje - pomijając to co w wypowiedzi jest. Jeśli zebrac same uzupełnienia - z tego wychodzi często "herezja" - to głowny powód gorących rozmów - spór o to że uzupełnienia sa całą terścią. Za odmienność w przeżywaniu wiary Kościół nakłada nieraz kary kościelne - do ekskomuniki włącznie. Proszę tylko nie pisz o braku miłości - Kościoł robi to z miłości by uzmysłowieć człowiekowi, że jego przezywanie przeczy Objawieniu. Jeśli spotykasz się na modlitwie, czy dzieleniu istnije zasada by nie dyskutować ze świadectwem uczestników - jedynym wyjątkiem jest prawa prowadzącego księdza do interwencji w wypadku mijania się z Objawieniem. W przypadku normalnej rozmowy ze znajomymi poziom zeleży od ludzi :-) 
17 października 2012, 10:17
Nie bluźnij i nie stawiaj w jednym szeregu świętych pańskich i potępieńców. Jeślii dla ciebie są równie godni szacunku, to wcale nie znaczy, że są "równi". Znaczy to tylko, że ty masz zaburzony system wartości. O ile w wypadku niektórych świętych Kościół orzeka na podstawie pewnych przesłanek, iż są oni świętymi, o tyle nie spotkałem się, aby kogoś zaliczył do potępieńców. Dlaczego wiec to czynisz? Masz jakieś podstawy sądzić swojego bliźniego, równego Tobie? Tak, to jest bolesna prawda o bliźnim, jesteśmy sobie równi. I jeszcze jedna prawda - jeżeli chcesz, aby Ciebie szanowano, szanuj innych.  Przyjmij do wiadomości, że podstawą Kościoła nie była żadna "nędza moralna", tylko heroiczna cnota. Bo wymienieni przez ciebie święci potrafili w sposób radykalny pokonać własną grzeszność. Sami potrafili? Z własnej woli i za sprawą własnego wyboru Szaweł stal się Pawłem, a Szymon Piotrem ? Nie tak było. Ostateczną "zasługą" ich jest to, że pod wpływem Duchem Świętym odpowiedzieli Bogu. I to jest ważne, bo nie wiesz nigdy, jakie są plany Boga wobec bliźniego. Dziś może być "nędzą", a jutro świętym. A co do bluźnienia – przeczytaj sobie Stary Testament, tam to dopiero się działo. A to jest rodowód naszego Kościoła.
M
monika
17 października 2012, 10:14
@monika To nie jest złośliwość, tylko poszukiwanie konsekwencji. Nie dokonuję wpisów by zrobić Ci na złość. Z całą pewnością mogłem cos przegapić we wpisach - niestety z lektury pozostała mi główne wrażanie zbitka: połajanek i wchodzenia w role Ojca. Nie dokonałeś także wpisu, by stanąć w obronie kogoś, kto jest obrażany... w tym przypadku mnie. Znam naprawdę wielu katolików, którzy mają różną duchowość, różną pobożność, różną wiedzę religijną, i bardzo sobie to cenię. Takie spotkania ubogacają. I nigdy nie spotkałam się z sytuacją, żeby ktoś obrażał drugiego z powodu jakiejś odmienności w przeżywaniu wiary. A w komentarzach zamieszczanych w internecie - owszem. Nie dziw się więc, że będę sprzeciwiać się temu słowem. Co do przypowieści, to dobrze kombinujesz: każdy może w sobie odnaleźć i starszego, i młodszego brata, i zaproszony jest do postawy Ojca. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny...
N
Nika
17 października 2012, 10:07
@Nika Kluczem jest milosc do czlowieka. Potepiac mozna uczynki ale nigdy czlowieka, absolutnie nikogo. Jesli prawdziwie kochasz wiesz o czym mowa. A to Pan Jezus nie ma miłości chrześcijańskiej? Bo nie ma dla łajdaków żadnego szacunku:( Powie im tylko "idżcie precz ode mnie, którzy dopuszczacie się nieprawości". I w dodatku na potępienie do piekła nie wysyła samych "uczynków", tylko w komplecie z człowiekem. Oj moja kochana Niekumata, ciężkie jest życie grzesznika, mało że grzech go rani to jeszcze nie ma szans na niebo, ciekawe tylko kto zatem do nieba wchodzi bo na tym padole płaczu same grzeszniki tylko po świecie łażą....  cała wszak nadzieja w tym, że od grzechu się odwrócą a by się odwracali to nie trzeba ich potepiać tylko podać rękę i okazać własnie miłość i miłosierdzie. Jak czujesz gdy sama jakąś "nieprawość" przez przypadek zdarzy Ci się popełnić, motywuje Cię do poprawy bardziej odrzucenie, reprymenda, przygana, potępienie, osąd czy wolisz by ktos z życzliwością pouczył o złym postępowaniu ale zaraz potem przygarnął i okazał Ci miłość... no jak sądzisz jak by postapił Pan Jezus z Tobą... niestety upadki zdarzają się wszystkim, istotne jest czy człowiek próbuje się z nich podnosić czy chce walczyć ze słabościami, jeśli tak to trzeba mu raczej pomagać a nie dołować że jest taki, siaki i owaki... tak więc ludzi leczy miłość a nie osąd, potepienie i odrzucenie. Wystarczy głębiej zaglądnąc do serca a widac to jak na dłoni :-))
17 października 2012, 09:57
@monika To nie jest złośliwość, tylko poszukiwanie konsekwencji. Nie dokonuję wpisów by zrobić Ci na złość. Z całą pewnością mogłem cos przegapić we wpisach - niestety z lektury pozostała mi główne wrażanie zbitka: połajanek i wchodzenia w role Ojca.
M
monika
17 października 2012, 09:50
Komentarze tylko potwierdzają diagnozę Autora tekstu. Wszystkich dobrego dnia życzę! Bóg jest Dobry! @monika Ważne by odczytać tekst jako pisany do siebie: Skoro ~veritas błądzi - jest synem marnotranym. Skoro ty trwasz przy Ojcu - jestes starszym bratem. Chyba próbowałaś go wychować wypominając "chamstwo". Czy weszłaś w rolę Ojca? T7, rozumiem, że nie mogłeś się też pohamować. Złośliwości w białych rękawiczkach pozostają złośliwościami. Mam nadzieję, że śledziłeś wszystkie komentarze. O upominaniu braterskiem, czy też grzechu cudzym, pisałam także do Ciebie. Bo wg mnie pomyliłeś przypadki. Powtórze: starszy brat w ogóle nie odzywał się do młodszego brata - miał pretensje do Ojca. Nie chodziło mu o brata. Pozdrawiam! Tobie również wszystkiego dobrego!
17 października 2012, 09:40
Komentarze tylko potwierdzają diagnozę Autora tekstu. Wszystkich dobrego dnia życzę! Bóg jest Dobry! @monika Ważne by odczytać tekst jako pisany do siebie: Skoro ~veritas błądzi - jest synem marnotranym. Skoro ty trwasz przy Ojcu - jestes starszym bratem. Chyba próbowałaś go wychować wypominając "chamstwo". Czy weszłaś w rolę Ojca?
N
niekumata
17 października 2012, 09:36
@Nika Kluczem jest milosc do czlowieka. Potepiac mozna uczynki ale nigdy czlowieka, absolutnie nikogo. Jesli prawdziwie kochasz wiesz o czym mowa. A to Pan Jezus nie ma miłości chrześcijańskiej? Bo nie ma dla łajdaków żadnego szacunku:(  Powie im tylko "idżcie precz ode mnie, którzy dopuszczacie się nieprawości". I w dodatku na potępienie do piekła nie wysyła samych "uczynków", tylko w komplecie z człowiekem.
M
monika
17 października 2012, 09:24
Komentarze tylko potwierdzają diagnozę Autora tekstu. Wszystkich dobrego dnia życzę! Bóg jest Dobry!
K
klara
17 października 2012, 09:01
@TomaszL Powiem dalej ta „nędza moralna” stała się dawniej podstawą Kościoła. Ze też wymienię kilku „nędzników” – Szymon – człowiek, który w momencie próby okazał się tchórzem, Szaweł, którego główną przyjemnością było zabijanie chrześcijan. Całość spisał Mateusz, pogardzany celnik. Był tez jeden zaufany (bo trzymał kasę), sprzedał Mistrza za cenę niewolnika. Nie bluźnij i nie stawiaj w jednym szeregu świętych pańskich i potępieńców. Jeślii dla ciebie są równie godni szacunku, to wcale nie znaczy, że są "równi". Znaczy to tylko, że ty masz zaburzony system wartości. Przyjmij do wiadomości, że podstawą Kościoła nie była żadna "nędza moralna", tylko heroiczna cnota. Bo wymienieni przez ciebie święci potrafili w sposób radykalny pokonać własną grzeszność.
17 października 2012, 07:14
Boże Prawo jest drogowskazem dla kochajacych Boga oraz ciężarem nie do udźwigniecia dla pozostałych.
.
...
17 października 2012, 07:08
Jeżeli ktoś mówi, że Prawa Boże są czymś innym niż wypełnieniem Bożej Miłości skierowanej do człowieka, to nie wie czym jest Boża Miłość i nie wie czym są Prawa Boże. A tworzenie sztucznych podziałów i antagonizmów na tym tle jest szczególnie bardzo zastanawiające w przypadku, gdy czyni to ksiądz !!! Boże Prawa są zupełnie fundamentalnym przejawem Bożej Miłości, których wypełnianie przenosi i zakorzenia harmonię Miłości Bożej wśród ludzi. Mało, czyni w ogóle możliwym powszechne (przeciwieństwo elitarności) zrozumienie i przyjęcie na siebie (w prostocie przekazu: np. nie zabijaj, nie kradnij...) odpowiedzialności za tworzenie Bożej Cywilizacji (Bożego Królestwa) na ziemi. I czyni w ogóle możliwym powszechne zrozumienie i przyjęcie na siebie nakazu miłości bliźniego (bo wiem, że nie należy zabijać albo kraść - obiektywne stwierdzenie faktu). Wynikająca ostatecznie z pychy rezygnacja albo podważanie tego jest zarazem rezygnacją albo podważaniem samej Miłości Bożej i wystawia człowieka na niebezpieczeństwa relatywizowania, subiektywizowania i w konsekwencji manipulacji znaczeniem (definiowaniem) słowami miłość i miłosierdzie bez odnoszenia ich do prawdy. Stając się jednocześnie czymś wręcz szatańskim w jakimkolwiek usiłowaniu zdjęcia odpowiedzialności z decyzji i wyborów (uczynków) człowieka przed Bogiem i ludźmi.Dlatego upadek cywilizacji jest tak ściśle związany z kryzysem w KK. Rezygnacja z miary obiektywnej prawdy (dobra i zła), ucieczka od odpowiedzialności za czyny w miłosierdzie Boga który za nas wszystko pozałatwia, bo przecież jako nieskończenie miłujący nie może inaczej. A wszystko to bez wysiłku, przyjemnie, bez ograniczeń z nadzieją "pustego piekła"- tworzymy piekło na ziemi...   Cóż za niebywała pycha godna swego mistrza !Ot, jeśli chce się miłości bezrozumnej najlepiej ją znaleźć w domu publicznym
17 października 2012, 06:47
Idea szacunku dla wszystkich bez żadnych zasług wypływa z tego samego źródełka co idea nieba dla wszystkich bez żadnych zasług. Czyli ze wspólczesnego indyferentyzmu moralnego. Dawniej szacunkiem darzono ludzi, którzy postepowali według cenionych w społeczności reguł. Nędza moralna mogła liczyć najwyżej na wspólczucie. Ale dziś lansuje się poszanowanie i uznanie wszystkich. Czyli także dla występku. A co zostanie dla cnoty? A! Już wiem! Zarzut faryzeizmu. Powiem dalej ta „nędza moralna” stała się dawniej podstawą Kościoła. Ze też wymienię kilku „nędzników” – Szymon  – człowiek, który w momencie próby okazał się tchórzem, Szaweł, którego główną przyjemnością było zabijanie chrześcijan. Całość spisał Mateusz, pogardzany celnik. Był tez jeden zaufany (bo trzymał kasę), sprzedał Mistrza za cenę niewolnika. Dawniej tak było. Zasługi dla nieba – post, modlitwa, jałmużna. Nic więcej nie potrafisz zrobić. Bo nawet żyć bez uleganiu pokusom sam z siebie nie potrafisz. Ot i nędza człowieka.
NN
nikomu nikogo
17 października 2012, 00:13
 Fakt, rozumu to za duzo nie mam ale za to latwiej mi kochac ludzi :-))
O
olaf
17 października 2012, 00:08
Jeżeli ktoś mówi, że Prawa Boże są czymś innym niż wypełnieniem Bożej Miłości skierowanej do człowieka, to nie wie czym jest Boża Miłość i nie wie czym są Prawa Boże. A tworzenie sztucznych podziałów i antagonizmów na tym tle jest szczególnie bardzo zastanawiające w przypadku, gdy czyni to ksiądz !!! Boże Prawa są zupełnie fundamentalnym przejawem Bożej Miłości, których wypełnianie przenosi i zakorzenia harmonię Miłości Bożej wśród ludzi. Mało, czyni w ogóle możliwym powszechne (przeciwieństwo elitarności) zrozumienie i przyjęcie na siebie (w prostocie przekazu: np. nie zabijaj, nie kradnij...) odpowiedzialności za tworzenie Bożej Cywilizacji (Bożego Królestwa) na ziemi. I czyni w ogóle możliwym powszechne zrozumienie i przyjęcie na siebie nakazu miłości bliźniego (bo wiem, że nie należy zabijać albo kraść - obiektywne stwierdzenie faktu). Wynikająca ostatecznie z pychy rezygnacja albo podważanie tego jest zarazem rezygnacją albo podważaniem samej Miłości Bożej i wystawia człowieka na niebezpieczeństwa relatywizowania, subiektywizowania i w konsekwencji manipulacji znaczeniem (definiowaniem) słowami miłość i miłosierdzie bez odnoszenia ich do prawdy. Stając się jednocześnie czymś wręcz szatańskim w jakimkolwiek usiłowaniu zdjęcia odpowiedzialności z decyzji i wyborów (uczynków) człowieka przed Bogiem i ludźmi.Dlatego upadek cywilizacji jest tak ściśle związany z kryzysem w KK. Rezygnacja z miary obiektywnej prawdy (dobra i zła), ucieczka od odpowiedzialności za czyny w miłosierdzie Boga który za nas wszystko pozałatwia, bo przecież jako nieskończenie miłujący nie może inaczej. A wszystko to bez wysiłku, przyjemnie, bez ograniczeń z nadzieją "pustego piekła"- tworzymy piekło na ziemi... Człowiekowi nie potrzebna jest prawda. Szuka tylko wymówek i usprawiedliwienia w obowiązku bożego miłosierdzia. Cóż za niebywała pycha godna swego mistrza !Prawdę rzekłeś orto. Tylko wymówki i rżnięcie głupa - jak poniżej
NN
nikomu nikogo
16 października 2012, 23:49
 strasznie madre te komentarze ponizej, niewiele z tego kumam, widac moj doktorat za krotki tylko jak tak to czytam to mi sie nasuwa dosc popularny fragment na mysl o tym ze nawet mowa aniolow bez milosci to jakims cymbalem grzmiacym traci.....
NN
nikomu nikogo
16 października 2012, 23:49
 strasznie madre te komentarze ponizej, niewiele z tego kumam, widac moj doktorat za krotki tylko jak tak to czytam to mi sie nasuwa dosc popularny fragment na mysl o tym ze nawet mowa aniolow bez milosci to jakims cymbalem grzmiacym traci.....
NN
nikomu nikogo
16 października 2012, 23:49
 strasznie madre te komentarze ponizej, niewiele z tego kumam, widac moj doktorat za krotki tylko jak tak to czytam to mi sie nasuwa dosc popularny fragment na mysl o tym ze nawet mowa aniolow bez milosci to jakims cymbalem grzmiacym traci.....
O
orto
16 października 2012, 23:25
Jeżeli ktoś mówi, że Prawa Boże są czymś innym niż wypełnieniem Bożej Miłości skierowanej do człowieka, to nie wie czym jest Boża Miłość i nie wie czym są Prawa Boże. A tworzenie sztucznych podziałów i antagonizmów na tym tle jest szczególnie bardzo zastanawiające w przypadku, gdy czyni to ksiądz !!! Boże Prawa są zupełnie fundamentalnym przejawem Bożej Miłości, których wypełnianie przenosi i zakorzenia harmonię Miłości Bożej wśród ludzi. Mało, czyni w ogóle możliwym powszechne (przeciwieństwo elitarności) zrozumienie i przyjęcie na siebie (w prostocie przekazu: np. nie zabijaj, nie kradnij...) odpowiedzialności za tworzenie Bożej Cywilizacji (Bożego Królestwa) na ziemi. I czyni w ogóle możliwym powszechne zrozumienie i przyjęcie na siebie nakazu miłości bliźniego (bo wiem, że nie należy zabijać albo kraść - obiektywne stwierdzenie faktu). Wynikająca ostatecznie z pychy rezygnacja albo podważanie tego jest zarazem rezygnacją albo podważaniem samej Miłości Bożej i wystawia człowieka na niebezpieczeństwa relatywizowania, subiektywizowania i w konsekwencji manipulacji znaczeniem (definiowaniem) słowami miłość i miłosierdzie bez odnoszenia ich do prawdy. Stając się jednocześnie czymś wręcz szatańskim w jakimkolwiek usiłowaniu zdjęcia odpowiedzialności z decyzji i wyborów (uczynków) człowieka przed Bogiem i ludźmi.Dlatego upadek cywilizacji jest tak ściśle związany z kryzysem w KK. Rezygnacja z miary obiektywnej prawdy (dobra i zła), ucieczka od odpowiedzialności za czyny w miłosierdzie Boga który za nas wszystko pozałatwia, bo przecież jako nieskończenie miłujący nie może inaczej. A wszystko to bez wysiłku, przyjemnie, bez ograniczeń z nadzieją "pustego piekła"- tworzymy piekło na ziemi... Człowiekowi nie potrzebna jest prawda. Szuka tylko wymówek i usprawiedliwienia w obowiązku bożego miłosierdzia. Cóż za niebywała pycha godna swego mistrza !
N
Nika
16 października 2012, 23:02
 Kluczem jest milosc do czlowieka. Potepiac mozna uczynki ale nigdy czlowieka, absolutnie nikogo. Jesli prawdziwie kochasz wiesz o czym mowa. Z milosci bedziemy sadzeni a zbawieni jestesmy laska a nie swoja nedzna zasluga. Bog nie handluje niebem.
BR
Bloody River
16 października 2012, 22:56
"Idea szacunku dla wszystkich bez żadnych zasług wypływa z tego samego źródełka co idea nieba dla wszystkich bez żadnych zasług. Czyli ze wspólczesnego indyferentyzmu moralnego. Dawniej szacunkiem darzono ludzi, którzy postepowali według cenionych w społeczności reguł. Nędza moralna mogła liczyć najwyżej na wspólczucie. Ale dziś lansuje się poszanowanie i uznanie wszystkich. Czyli także dla występku. A co zostanie dla cnoty? A! Już wiem! Zarzut faryzeizmu. " Hmm, cenna uwaga, osobiście uważam że katolik chcący żyć w zgodzie z ewangelią powinien szanować wszystkich ludzi przez wzgląd na Boga i wypływające z Niego prawo miłości. Jednak często zapomina się również że w imię miłości Boga oraz bliźniego trzeba jawnogrzeszników karcić i upominać a zło nazywać po imieniu. Akceptacja gorszących zachowań lub idei jest moim zdaniem niedopuszczalna. W osądzie innej osoby niech nigdy nie umyka nam fakt że człowiek jest ze swej natury złą, niegodziwą istotą pełną wszelkiej nieprawości oraz niesprawiedliwości i tylko w Jezusie Chrystusie nasze życie nabiera jakiejkolwiek wartości.
KL
kumpel lupma
16 października 2012, 22:54
@TomaszL Każdemu człowiekowi tylko i wyłącznie z powodu bycia człowiekiem, równym Tobie człowiekiem, należy się szacunek rozumiany jako poszanowanie i uznanie. Jaka szkoda, że oprawcy hitlerowscy już powymierali i nie możesz im wyrazić swojego poszanowania i uznania. Ale jeszcze możesz to zrobić w stosunku do prezesa Amber Gold.
16 października 2012, 22:45
 Takie teksty jak ojca podtrzymują na duchu i dają nadzieję że świat może być lepszy, dziękuję za to spojrzenie.Szczęść Boże
P
P.
16 października 2012, 22:37
 "Harują bowiem w pocie czoła, żeby zarobić na niebo, bo przecież Bóg za darmo niczego nie daje." To ciekawe, że taka postawa została skrytykowana, skoro sam Kościół Katolicki uznaje zbawienie poprzez uczynki (sakramenty - spowiedz, eucharystiam, uczęszczanie na msze itp). Choć Biblia faktycznie mówi, że zbawienie jest z wiary, 'nie z was, Boży to dar'. To skąd te wszystkie ceremonie i obrzędy?
V
veritas
16 października 2012, 22:00
@TomaszL  Każdemu człowiekowi tylko i wyłącznie z powodu bycia człowiekiem, równym Tobie człowiekiem, należy się szacunek rozumiany jako poszanowanie i uznanie. Idea szacunku dla wszystkich bez żadnych zasług wypływa z tego samego źródełka co idea nieba dla wszystkich bez żadnych zasług. Czyli ze wspólczesnego indyferentyzmu moralnego. Dawniej szacunkiem darzono ludzi, którzy postepowali według cenionych w społeczności reguł. Nędza moralna mogła liczyć najwyżej na wspólczucie. Ale dziś lansuje się poszanowanie i uznanie wszystkich. Czyli także dla występku. A co zostanie dla cnoty? A! Już wiem! Zarzut faryzeizmu.
16 października 2012, 21:34
@TomszL Zapewne jeszcze te zasługi musza byc w stosunku do Ciebie, abyś uznał danego człowieka za godnego bycia człowiekiem. Czy mówimy o tym samym? Zdawało mi się, że chodziło o uznanie kogoś za godnego szacunku. A ty nagle zarzucasz mi, że odmawiam komuś bycia człowiekiem. Każdy jest człowiekiem, niezależnie od moich uznań. Ale nie każdy zasługuje na szacunek Tak, mówimy o tym samym. Każdemu człowiekowi tylko i wyłącznie z powodu bycia człowiekiem, równym Tobie człowiekiem, należy się szacunek rozumiany jako poszanowanie i uznanie. I bardzo bym uważał z tą ocennością zasług, bo nie znasz ani dnia ,ani godziny, gdy upadniesz i inni ludzi stosując głoszone przez Ciebie zasady przestana cię szanować.
V
veritas
16 października 2012, 20:59
@TomszL Zapewne jeszcze te zasługi musza byc w stosunku do Ciebie, abyś uznał danego człowieka za godnego bycia człowiekiem. Czy mówimy o tym samym? Zdawało mi się, że chodziło o uznanie kogoś za godnego szacunku. A ty nagle zarzucasz mi, że odmawiam komuś bycia człowiekiem. Każdy jest człowiekiem, niezależnie od moich uznań. Ale nie każdy zasługuje na szacunek
16 października 2012, 20:49
Nie kolego. Sam fakt bycia człowiekiem nie jest jeszcze powodem domagania się szacunku. Na to trzeba być człowiekiem o odpowiednich cechach. I nie pomogą tu żadne wytrychy w stylu "człwiekiem równym innym ludziom", bo ludzie nie są równi. Wielka Nierządnica nie jest równa Niewieście Obleczonej w Słońce. Każdy jest osobą szacowną potencjalnie, ale póki nie będzie odpowiednich "zasług", musi się obejść smakiem. Zapewne jeszcze te zasługi musza byc  w stosunku do Ciebie, abyś uznał danego człowieka za godnego bycia człowiekiem. To co piszesz ma się nijak do nauki Kościoła. Ale i tak jestes człowiekiem, mym bliźnim.
S
san
16 października 2012, 20:32
Jeżeli ktoś mówi, że Prawa Boże są czymś innym niż wypełnieniem Bożej Miłości skierowanej do człowieka, to nie wie czym jest Boża Miłość i nie wie czym są Prawa Boże. A tworzenie sztucznych podziałów i antagonizmów na tym tle jest szczególnie bardzo zastanawiające w przypadku, gdy czyni to ksiądz !!! Boże Prawa są zupełnie fundamentalnym przejawem Bożej Miłości, których wypełnianie przenosi i zakorzenia harmonię Miłości Bożej wśród ludzi. Mało, czyni w ogóle możliwym powszechne (przeciwieństwo elitarności) zrozumienie i przyjęcie na siebie (w prostocie przekazu: np. nie zabijaj, nie kradnij...) odpowiedzialności za tworzenie Bożej Cywilizacji (Bożego Królestwa) na ziemi. I czyni w ogóle możliwym powszechne zrozumienie i przyjęcie na siebie nakazu miłości bliźniego (bo wiem, że nie należy zabijać albo kraść - obiektywne stwierdzenie faktu). Wynikająca ostatecznie z pychy rezygnacja albo podważanie tego jest zarazem rezygnacją albo podważaniem samej Miłości Bożej i wystawia człowieka na niebezpieczeństwa relatywizowania, subiektywizowania i w konsekwencji manipulacji znaczeniem (definiowaniem) słowami miłość i miłosierdzie bez odnoszenia ich do prawdy. Stając się jednocześnie czymś wręcz szatańskim w jakimkolwiek usiłowaniu zdjęcia odpowiedzialności z decyzji i wyborów (uczynków) człowieka przed Bogiem i ludźmi.Dlatego upadek cywilizacji jest tak ściśle związany z kryzysem w KK. Rezygnacja z miary obiektywnej prawdy (dobra i zła), ucieczka od odpowiedzialności za czyny w miłosierdzie Boga który za nas wszystko pozałatwia, bo przecież jako nieskończenie miłujący nie może inaczej. A wszystko to bez wysiłku, przyjemnie, bez ograniczeń z nadzieją "pustego piekła"- tworzymy piekło na ziemi...
V
veritas
16 października 2012, 20:28
@TomaszL Bez wątpienia patrząc po ludzku to schizofrenia, ale szacunek dla każdego człowieka bez wyjątku wynika nie z jego zasług, ale z samego faktu bycia człowiekiem. Człowiekm równym innym ludziom. Nie kolego. Sam fakt bycia człowiekiem nie jest jeszcze powodem domagania się szacunku. Na to trzeba być człowiekiem o odpowiednich cechach. I nie pomogą tu żadne wytrychy w stylu "człwiekiem równym innym ludziom", bo ludzie nie są równi. Wielka Nierządnica nie jest równa Niewieście Obleczonej w Słońce. Każdy jest osobą szacowną potencjalnie, ale póki nie będzie odpowiednich "zasług", musi się obejść smakiem.
16 października 2012, 20:17
Myślę, że to dziecięcy bój i zazdrość o miłość Taty. Dzieciom się wydaje, że Tato kocha tylko młodszego, bo urządził ucztę z powodu jego powrotu. Wydaje im się też, że starszego Tato tylko strofuje. Jak trochę podrosną, to może sami poczują, że miłość Taty dla 11-latka jest inna, niż dla 4-latka... :-) Albo jak będą mieli własne dzieci... :-) Też odnoszę wrażenie, ze dopiero bycie ojcem dla własnych dzieci pozwala na dokładne zrozumienie tej miłości  :)
16 października 2012, 20:09
Wielu świętych mówiło o sobie, że są wielkimi grzesznikami. Wielu modliło się, żeby już nigdy nie popełnili grzechu, bo poznali obrzdliwość grzechu. Czy oni też taplali się w grzeszności? Czy gdy piszesz o miłości i kochaniu Boga to paplasz o miłości? Zapewnie nie. Dlaczego więc z łatwością posądzasz o to innych? Jest duża różnica pomiędzy nienawiścią do grzechu, walką z własnym grzechem i modlitwą o oddalenie pokus, aby nie grzeszyć, a taplaniem się w grzechu. Jakaś fascynacja grzesznością obowiązuje współcześnie, ale nie zauważyłem, aby modne były tematy np. wzywające do nienawiści własnej grzeszności. Trend jest skierowany na podbijanie i podkreślanie miłosierdzia, a nie wewnętrznej, jakże ciężkiej (ale wygranej) walki z pokusami i pożądliwościami. A już powiedzenie  o odpowiedzialności człowieka za swoje czyny powoduje paniczny atak zwolenników miłosierdzia wraz z oskarżeniami o faryzeizm, postawę starszego brata itd. Paplanie o miłości - tak ciągle i na każdym kroku podkreślanie własnej ludzkiej miłości do bliźniego i do Boga, ale czemu nie widać owoców tej miłości ? Czemu ktoś, kto faktycznie kocha Boga ma problem z Dekalogiem  ? Czemu, ktoś kto deklaruje bezinteresowna miłość do drugiego człowieka boi się równocześnie tego drugiego człowieka i jego ocen. Nawet, jak te oceny są niesprawiedliwe. Czy jak ktoś faktycznie, a nie deklaratywnie, kocha bliźniego  będzie odrzucał tych, co mają inne zdanie ?
BM
brat młodszy
16 października 2012, 20:03
Poszły spać.
S
Słaba
16 października 2012, 19:41
@Slaba - Ojciec kocha tych swoich synów tak samo. I tak samo chce dla nich wszystkiego co najlepsze. I pochyla się z taka samą czułością nad tym umarłym i nad tym sprawiedliwym. Nie potępia żadnego z nich. Więc skąd bierze się tak eksponowane w artykule i komentarzach przekonania, iż ten starszy jest tym złym. I ciągłe usilne odżegnywanie się, aby przypadkiem nie stać się tym starszym bratem. Młodszy brat aż tak pociąga swoim przykładem ? @Tomaszt. Myślę, że to dziecięcy bój i zazdrość o miłość Taty. Dzieciom się wydaje, że Tato kocha tylko młodszego, bo urządził ucztę z powodu jego powrotu. Wydaje im się też, że starszego Tato tylko strofuje. Jak trochę podrosną, to może sami poczują, że miłość Taty dla 11-latka jest inna, niż dla 4-latka... :-) Albo jak będą mieli własne dzieci... :-)
M
marco
16 października 2012, 19:39
Jeżeli ktoś mówi, że Prawa Boże są czymś innym niż wypełnieniem Bożej Miłości skierowanej do człowieka, to nie wie czym jest Boża Miłość i nie wie czym są Prawa Boże. A tworzenie sztucznych podziałów i antagonizmów na tym tle jest szczególnie bardzo zastanawiające w przypadku, gdy czyni to ksiądz !!!  Boże Prawa są zupełnie fundamentalnym przejawem Bożej Miłości, których wypełnianie przenosi i zakorzenia harmonię Miłości Bożej wśród ludzi. Mało, czyni w ogóle możliwym powszechne (przeciwieństwo elitarności) zrozumienie i przyjęcie na siebie (w prostocie przekazu: np. nie zabijaj, nie kradnij...) odpowiedzialności za tworzenie Bożej Cywilizacji (Bożego Królestwa) na ziemi. I czyni w ogóle możliwym powszechne zrozumienie i przyjęcie na siebie nakazu miłości bliźniego (bo wiem, że nie należy zabijać albo kraść - obiektywne stwierdzenie faktu). Wynikająca ostatecznie z pychy rezygnacja albo podważanie tego jest zarazem rezygnacją albo podważaniem samej Miłości Bożej i wystawia człowieka na niebezpieczeństwa relatywizowania, subiektywizowania i w konsekwencji manipulacji znaczeniem (definiowaniem) słowami miłość i miłosierdzie bez odnoszenia ich do prawdy. Stając się jednocześnie czymś wręcz szatańskim w jakimkolwiek usiłowaniu zdjęcia odpowiedzialności z decyzji i wyborów (uczynków) człowieka przed Bogiem i ludźmi.
M
monika
16 października 2012, 19:33
Tylko że święty nie oznacza "nie mający grzechu". Zaproszenie do świętości skierowane do każdego człowieka spotyka się teraz z taką odpowiedzią. Co masz na myśli pisząc "teraz"? Bo świętość to jest dążenie do ideału czyli bezgrzeszności. Ale to jest dążenie poprzez bezgraniczne zaufanie i miłość do Boga. I im więcej się kocha, tym mniejszym problem są grzechy, a większym faktyczna walka z pokusami. Walka skazana na wygraną, ale aby wygrać trzeba wiary. Natomiast wraz z nowa modą na taplanie się w grzeszności, rośnie tez moda na ciągłe paplanie o miłości. Jakże poetyckie są te westchnienia i uniesienia. Ale jakie owoce daje ta „miłość” to widać np. po wymianie zdań po moim poście. No dokładnie tak. Wielu świętych mówiło o sobie, że są wielkimi grzesznikami. Wielu modliło się, żeby już nigdy nie popełnili grzechu, bo poznali obrzdliwość grzechu. Czy oni też taplali się w grzeszności? Czy gdy piszesz o miłości i kochaniu Boga to paplasz o miłości? Zapewnie nie. Dlaczego więc z łatwością posądzasz o to innych?
M
monika
16 października 2012, 19:19
Więc upierasz się, że Wielka Nierządnica ma prawo do takiego samego szacunku jak Niewiasta Obleczona w Słońce? Bo jest osobą? Nie widzisz w tym schizofrenicznego nonsensu? Widzę po Twoich wypowiedziach, że wielu rzeczy nie widzisz. Z Bogiem!
16 października 2012, 18:50
Więc upierasz się, że Wielka Nierządnica ma prawo do takiego samego szacunku jak Niewiasta Obleczona w Słońce? Bo jest osobą? Nie widzisz w tym schizofrenicznego nonsensu? Bez wątpienia patrząc po ludzku to schizofrenia, ale szacunek dla każdego człowieka bez wyjątku wynika nie z jego zasług, ale z samego faktu bycia człowiekiem. Człowiekm równym innym ludziom.
16 października 2012, 18:48
Tylko że święty nie oznacza "nie mający grzechu". Zaproszenie do świętości skierowane do każdego człowieka spotyka się teraz z taką odpowiedzią. Sądzę że jest jakiś feler w edukacji religijnej, bo już dzieci na poziomie II klasy szkoły podstawowej powinno się nauczyć pewnej obiektywnej prawdy – każdy człowiek jest grzeszny. Taki fundament wiedzy, jakim dla matematyki jest np. że 2+2=4. Bo inaczej jest, tak, że ciągle wraca ten grzech. Nawet w prostym stwierdzeniu o braku wiary w świętość człowieka na ziemi od razu pojawia się problem, czy święty był/ jest grzesznikiem. Jest i co z tego. Bo świętość to jest dążenie do ideału  czyli bezgrzeszności. Ale to jest dążenie poprzez bezgraniczne zaufanie i miłość do Boga. I  im więcej się kocha, tym mniejszym problem są grzechy, a większym faktyczna walka z pokusami. Walka skazana na wygraną, ale aby wygrać trzeba wiary. Natomiast wraz z nowa modą na taplanie się w grzeszności, rośnie tez moda na ciągłe paplanie o miłości. Jakże poetyckie są te westchnienia i uniesienia. Ale jakie owoce daje ta „miłość” to widać np. po wymianie zdań po moim poście.
V
veritas
16 października 2012, 16:11
Oto kolejny kwiatek z ogródka "nowej teologii". Monika tupie nogą, że należy jej się szacunek z samej racji bycia osobą:). A ja mam w zwyczaju obrarzać szacunkiem wyłącznie osoby szacowne i czcigodne. Dla reszty jest cała gama innych odczuć Uważaj, bo właśnie wszedłeś na szeroką drogę... Napominam Cię po bratersku. Więc upierasz się, że Wielka Nierządnica ma prawo do takiego samego szacunku jak Niewiasta Obleczona w Słońce? Bo jest osobą? Nie widzisz w tym schizofrenicznego nonsensu?
V
veritas
16 października 2012, 16:06
@moher Oto doskonały przykład, że ks. Piórkowski ma rację. Udowadnianie innym, kto jest, a kto nie jest prawdziwym katolikiem tak jakby veritas był samym Bogiem. Tak pełna buty nieomylność i wszechwiedza. Moherek nie za ciasny? Nie uwiera za bardzo? To możliwe u kogoś, kto ma tak fałszywy osąd. Nie widziasz, że nie ma we mnie żadnej butnej nieomylności, tylko pokorne oparcie swojej wiary na Ewangelii i nieomylności Kościoła? Czego niestety nie można powiedzieć o "nowych teologach":(
M
monika
16 października 2012, 15:59
Oto kolejny kwiatek z ogródka "nowej teologii". Monika tupie nogą, że należy jej się szacunek z samej racji bycia osobą:). A ja mam w zwyczaju obrarzać szacunkiem wyłącznie osoby szacowne i czcigodne. Dla reszty jest cała gama innych odczuć Uważaj, bo właśnie wszedłeś na szeroką drogę... Napominam Cię po bratersku.
M
moher
16 października 2012, 15:57
@monika Pohamuj swoje chamstwo! Jestem osobą - masz mnie szanować, nawet bez odpowiedniego cytatu biblijnego. Oto kolejny kwiatek z ogródka "nowej teologii". Monika tupie nogą, że należy jej się szacunek z samej racji bycia osobą:). A ja mam w zwyczaju obrarzać szacunkiem wyłącznie osoby szacowne i czcigodne. Dla reszty jest cała gama innych odczuć. Oto doskonały przykład, że ks. Piórkowski ma rację. Udowadnianie innym, kto jest, a kto nie jest prawdziwym katolikiem tak jakby veritas był samym Bogiem. Tak pełna buty nieomylność i wszechwiedza.
V
veritas
16 października 2012, 15:54
@monika Pohamuj swoje chamstwo! Jestem osobą - masz mnie szanować, nawet bez odpowiedniego cytatu biblijnego. Oto kolejny kwiatek z ogródka "nowej teologii". Monika tupie nogą, że należy jej się szacunek z samej racji bycia osobą:). A ja mam w zwyczaju obrarzać szacunkiem wyłącznie osoby szacowne i czcigodne. Dla reszty jest cała gama innych odczuć.
M
monika
16 października 2012, 15:44
Tak - monika jest typowym produktem "nowej teologii", która z miłości zrobiła karykaturę i odmienia ją przez wszystkie przypadki w najzabawniejszych kontekstach. Ale grzechu już rzadko przebąkuje, a o katechizmowych grzechach cudzych nigdy nie słyszała. Pohamuj swoje chamstwo! Jestem osobą - masz mnie szanować, nawet bez odpowiedniego cytatu biblijnego. Nie pisz kłamstw! Zerknij do całej mojej wypowiedzi, albo odszukaj inne: znajdziesz sporo o grzechu i grzeszności. Mówienie o grzechu cudzym w kontekście przypowieści o synu marnotrawnym jest nietrafione. Co najwyżej w sensie negatywnym, czyli tym, że starszy syn być może zgrzeszył, bo nie starał się młodszego brata zatrzymać czy od grzechu odwieść. Nawet po fakcie, gdy ten już wrócił, nie zwraca się do niego, tylko do Ojca, z wyrzutem, że go przyjął, i z pogardą wobec młodszego brata.
M
monika
16 października 2012, 15:43
@monika To smutne, gdy rolę Ojca przejmuje starszy syn. Wychodzi wtedy karykatura miłości. Tak - monika jest typowym produktem "nowej teologii", która z miłości zrobiła karykaturę i odmienia ją przez wszystkie przypadki w najzabawniejszych kontekstach. Ale grzechu już rzadko przebąkuje, a o katechizmowych grzechach cudzych nigdy nie słyszała. Pohamuj swoje chamstwo! Jestem osobą - masz mnie szanować, nawet bez odpowiedniego cytatu biblijnego. Nie pisz kłamstw! Zerknij do całej mojej wypowiedzi, albo odszukaj inne: znajdziesz sporo o grzechu i grzeszności. Mówienie o grzechu cudzym w kontekście przypowieści o synu marnotrawnym jest nietrafione. Co najwyżej w sensie negatywnym, czyli tym, że starszy syn być może zgrzeszył, bo nie starał się młodszego brata zatrzymać czy od grzechu odwieść. Nawet po fakcie, gdy ten już wrócił, nie zwraca się do niego, tylko do Ojca, z wyrzutem, że go przyjął, i z pogardą wobec młodszego brata.
V
veritas
16 października 2012, 15:36
Spisu nie ma. Ale wiadomo, że "szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą". I to nie jest moja opinia. Ani moja, że Bóg "jest dobry dla niewdzięcznych i złych". Pozdrawiam! Do czasu. Bo nie pozostawia złudzeń mówiąc, że "każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone"
M
monika
16 października 2012, 15:32
Spisu nie ma. Ale wiadomo, że "szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą". I to nie jest moja opinia. Ani moja, że Bóg "jest dobry dla niewdzięcznych i złych". Pozdrawiam!
V
veritas
16 października 2012, 15:30
@monika To smutne, gdy rolę Ojca przejmuje starszy syn. Wychodzi wtedy karykatura miłości. Tak - monika jest typowym produktem "nowej teologii", która z miłości zrobiła karykaturę i odmienia ją przez wszystkie przypadki w najzabawniejszych kontekstach. Ale grzechu już rzadko przebąkuje, a o katechizmowych grzechach cudzych nigdy nie słyszała.
V
veritas
16 października 2012, 15:20
@monika Spytaj Pana Jezusa. Opinia Twoja czy też tych katolików, których starasz się powtarzanym epitetem obrażać, nie ma nic do tego. Póki co spisu potępionych nie ma. Spisu nie ma. Ale wiadomo, że "szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą". I to nie jest moja opinia.
M
monika
16 października 2012, 14:16
To smutne, gdy rolę Ojca przejmuje starszy syn. Wychodzi wtedy karykatura miłości. A co na to Pismo Św. ? Np. to: Odpowiedział mu Jezus: Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną!
M
monika
16 października 2012, 14:12
@monika A nawet jeśli, ktoś tak sądzi, to jest pewne, że Bóg naprostuje jego myślenie, bo Bóg nie zostawia swoich dzieci, ale je wychowuje. Jest pewne? To kto w takim razie trafia do piekła? Aaaa... Rozumiem. "Rozwarci" już dość dawno orzekli, ze nikt. Spytaj Pana Jezusa. Opinia Twoja czy też tych katolików, których starasz się powtarzanym epitetem obrażać, nie ma nic do tego. Póki co spisu potępionych nie ma.
16 października 2012, 13:58
To smutne, gdy rolę Ojca przejmuje starszy syn. Wychodzi wtedy karykatura miłości. A co na to Pismo Św. ? Jeśki starszy brat nie upomnio młodszego - jaka spotka go kara? Jak Ojciec niebieski przemawia do dzieci na Ziemi? Czy matka, która kocha dziecko nie krzyczy na nie gdy wkłada ręka do ognia, a sama stoi za daleko by je odciągnąć - tylk oczeka, az Bóg je wychowa?
H
ha
16 października 2012, 13:54
Ta "nowa moda" wprost zniechęca katolików do dążenia do świętości; lepiej być przeciętniakiem, bo zawsze można sobie powiedzieć :'Jezus przyszedł do grzeszników(czyli do mnie!), a nie do tych doskonałych "świętoszków". Trochę podobnie zachowują się dzieci w szkole - nikt nie chce być uważany za "kujona", czy prymusa, bo zaraz jest wyśmiewany przez średniaków, więc woli się  nie wychylac ponad przeciętność.
V
veritas
16 października 2012, 13:54
@monika A nawet jeśli, ktoś tak sądzi, to jest pewne, że Bóg naprostuje jego myślenie, bo Bóg nie zostawia swoich dzieci, ale je wychowuje. Jest pewne? To kto w takim razie trafia do piekła? Aaaa... Rozumiem. "Rozwarci" już dość dawno orzekli, ze nikt.
M
monika
16 października 2012, 13:45
Brakuje wiary, ze człowiek może być święty teraz i tutaj. Tylko że święty nie oznacza "nie mający grzechu". Wszyscy "mają grzechy". Tylko że święci myślą o nich z żalem i wstydem. I bardzo pragną ich więcej nie mieć. A tzw."katolicy rozwarci" bagatelizują grzech, twierdząc, że taka jest natura człowieka i już. Nie ma się czym przejmować , bo Bóg i tak nas kocha takimi jacy jesteśmy. Wszelkie napomknienia o Bożych przykazaniach to dla "rozwartych" oczywiście wredny faryzeizm. I haniebna interesowność, bo "moraliści" chcą sobie na niebo zasłużyć, nie bacząc na fakt, że światli "teologowie" ostatnio orzekli, że jest za darmo. Czy chciałeś coś konkretnego powiedzieć, czy tylko się ponaigrywać? Każdy, kto ma doświadczenie swojej winy i Bożego przebaczenia, wie, że grzech to nie jest błahostka, że to nie jest byle co - bo ceną za grzech była przelana krew Jezusa Chrystusa. A nawet jeśli, ktoś tak sądzi, to jest pewne, że Bóg naprostuje jego myślenie, bo Bóg nie zostawia swoich dzieci, ale je wychowuje. To smutne, gdy rolę Ojca przejmuje starszy syn. Wychodzi wtedy karykatura miłości.
M
monika
16 października 2012, 13:36
Brakuje wiary, ze człowiek może być święty teraz i tutaj. Tylko że święty nie oznacza "nie mający grzechu". A kto twierdzi że Święci nie mieli/mają grzechu ? Chdzi o to, że tu i teraz trzeba sie starać kochać Boga ponad siebie :-) Z akcentem na kochać.
V
veritas
16 października 2012, 13:30
Brakuje wiary, ze człowiek może być święty teraz i tutaj. Tylko że święty nie oznacza "nie mający grzechu". Wszyscy "mają grzechy". Tylko że święci myślą o nich z żalem i wstydem. I bardzo pragną ich więcej nie mieć. A tzw."katolicy rozwarci" bagatelizują grzech, twierdząc, że taka jest natura człowieka i już. Nie ma się czym przejmować , bo Bóg i tak nas kocha takimi jacy jesteśmy.  Wszelkie napomknienia o Bożych przykazaniach to dla "rozwartych" oczywiście wredny faryzeizm. I haniebna interesowność, bo "moraliści" chcą sobie na niebo zasłużyć, nie bacząc na fakt, że światli "teologowie" ostatnio orzekli, że jest za darmo.
16 października 2012, 13:00
Brakuje wiary, ze człowiek może być święty teraz i tutaj. Tylko że święty nie oznacza "nie mający grzechu". A kto twierdzi że Święci nie mieli/mają grzechu ? Chdzi o to, że tu i teraz trzeba sie starać kochać Boga ponad siebie :-)
M
monika
16 października 2012, 12:47
Brakuje wiary, ze człowiek może być święty teraz i tutaj. Tylko że święty nie oznacza "nie mający grzechu".
16 października 2012, 11:46
Zapanowała nowa moda na robienie bohatera z młodszego brata, a piętnowanie starszego. W dawnych podręcznikach do religii młodszy brat był pokazywany jako przykład wejścia w grzech i nawrócenia, a starszym nie zajmowano się właściwie wcale. Teraz inaczej odczytuje się tekst Ewangelii: grzesznik jest na piedestale, ten kto kradnie, zdradza, morduje, trwoni pieniądze, itp. Takich ludzi trzeba afirmować i "cieszyć się, że są". Ha, ha Teraz jest taka moda na podkreślanie miłości i miłosierdzia. Ale widzianego poprzez pryzmat ludzkiego umysłu. Kształtowanie siebie, walka duchowa, dążenie do ideału są zmieniane poprzez ciągłe wskazywanie grzesznej natury człowieka, ciągłego upadku. Brakuje wiary, ze człowiek może być święty teraz i tutaj. Jest tylko mały haczyk, otóż widać tęsknotę do tej świętości, tylko że jej się wymaga od funkcjonariuszy Kościoła czyli od księży. Zwrócenie uwagi ludziom że źle postępują, że publicznie głoszą hasła sprzeczne z nauką Kościoła, jest zawsze kwitowane albo jako faryzeizm, albo jako postawa starszego brata
16 października 2012, 11:03
@Ksiądz Generalnie myśl jest słuszna: Bóg Cię kocha.  Ale niestety wykluczające się aspekty sprawiają, że artykuł jest... jedynie kontekstową wypowiedzią w sprawie sporu obarczoną ładunkiem emocji powdującym, że konkretni katolicy zostają przedstawieni karykaturalnie?
HH
ha ha
16 października 2012, 10:58
Zapanowała nowa moda na robienie bohatera z młodszego brata, a piętnowanie starszego. W dawnych podręcznikach do religii młodszy brat był pokazywany jako przykład wejścia w grzech i nawrócenia, a starszym nie zajmowano się właściwie wcale. Teraz inaczej odczytuje się tekst Ewangelii: grzesznik jest na piedestale, ten kto kradnie, zdradza, morduje, trwoni pieniądze, itp. Takich ludzi trzeba afirmować i "cieszyć się, że są". Ha, ha
K
Ksiądz
16 października 2012, 10:53
@T7HRR pyta: "A czy my czytamy ten sam artykuł..." Tak, czytamy ten sam artykuł. Wydaje się, że zrozumienie tekstu nie polega na dosłownym przytoczeniu szczegółów, ale na uchwyceniu głównej myśli i wyrażeniu jej swoimi słowami. Główną zaś myśl tego artykułu, jak sądzę, można wyrazić w zdaniu, że religia jest czymś więcej niż moralność. Oczywiście, kontekstem są tu różne spory konkretnych katolików. Dalsza część mojej wypowiedzi jest komentarzem obejmującym artykuł i dyskusję, tak by dać pewne światło pozwalające widzieć całość, a nie wykluczające się aspekty.
16 października 2012, 10:18
@ Ksiądz   A czy my czytamy ten sam artykuł: Dla polskich starszych braci najważniejsza w chrześcijaństwie jest moralność, a zwłaszcza jej słowna obrona przed innymi. Cechuje ich przy tym wysokie poczucie własnej sprawiedliwości i ortodoksyjności. Czasem niektórzy prześcigają się w gorliwości nawet z Papieżem. Harują bowiem w pocie czoła, żeby zarobić na niebo, bo przecież Bóg za darmo niczego nie daje. W ślad za tym poświęceniem idą oczywiście spore oczekiwania i roszczenia. Nie może być tak, że ten łotr, celnik, nierządnica, cudzołożnik, otrzyma to samo. Nawet jeśli jest ze mną w tym samym Kościele. Co to, to nie. Najpierw Ojciec Dariusz wskazuję błędy starszych braci - i wypunktowuje je słysznie. Wszystko to sa błędy. Nie wiem na ile występują one masowo i razem... Problem polega na tym, że większość ze starszych braci modli się o to by wspólnie być w niebie z młodszymi - a spory dotyczą zycia na ziemi. 
K
Ksiądz
16 października 2012, 09:59
Ojciec Dariusz w swoim artykule słusznie wskazuje, że religia to coś więcej niż moralność. Religia bowiem jest najpierw tym, co Bóg w Trójcy Świętej Jedyny z miłości uczynił i czyni dla nas, tak w dziele stworzenia, jak i w dziele zbawienia i uświęcenia. To wszystko jest nam darmo dane przez Boga – i to jest Dobra Nowina dla wszystkich (dla młodszego i starszego brata). Nie znaczy to, że moralność nie ma znaczenia. Przeciwnie, znaczy to, że moralność, jako nasze świadome i dobrowolne czyny, jest naszą świadomą i dobrowolną odpowiedzią na ten Dar Boga. To zaś oznacza, że jesteśmy odpowiedzialni za siebie i za innych, by tego Daru przyjętego z wiarą nie utracić, ale z miłością, która ma na uwadze prawdziwe dobro, wzajemnie się wspomagać w naszym wspólnym (jako Wspólnocie Kościoła) ziemskim pielgrzymowaniu do Boga i w dawaniu świadectwa innym o naszym Panu i Zbawicielu Jezusie Chrystusie.
16 października 2012, 09:49
Ja tam wolę pójść drogą wskazaną przez o. Piórkowskiego, a nie ks. Dziewieckiego. Łatwiej jest być młodszym bratem, niewierzącym, nieprawomyślnym i niemoralnym, a nawrócić się dopiero przed śmiercią, jak Dobry łotr. Najpierw idź drogą czytania ze zrozumieniem, a to jest trudna droga, jak widać. @Kinga - któą drogę wybeirasz - starszego czy mlodszego brata ? Jest oczywiścei trzecia droga - taka letniość, troche ze starszego, troche z młodszego.
16 października 2012, 09:47
"Wyjaśniam moim rozmówcom, że najstraszniejszy sen, jaki może przyśnić się ludziom cynicznym, to sen o tym, że któregoś ranka obudzą się i zobaczą wokół siebie samych szczęśliwych ludzi. Cynicy zrobią wszystko, by do tego nie dopuścić, gdyż w ich interesie leży to, by większość społeczeństwa stanowili ludzie poranieni i bezradni. Cynicy doskonale bowiem zdają sobie sprawę z tego, że najłatwiej jest rządzić i manipulować ludźmi naiwnymi, uzależnionymi i nieszczęśliwymi." Ci, którzy wmawiają ludziom, że żyjemy w kondominium i że jest gorzej niż w PRL to cynicy. Tak. W tym gronie jest też miejsce dla wyznawców "Świetych Kompromisów" oraz niezliczonej ilości krzewiceili fałszywie pojętego szcześcia ludzi.
Jadwiga Krywult
16 października 2012, 09:43
Ja tam wolę pójść drogą wskazaną przez o. Piórkowskiego, a nie ks. Dziewieckiego. Łatwiej jest być młodszym bratem, niewierzącym, nieprawomyślnym i niemoralnym, a nawrócić się dopiero przed śmiercią, jak Dobry łotr. Najpierw idź drogą czytania ze zrozumieniem, a to jest trudna droga, jak widać.
ŁD
łatwiejsza droga
16 października 2012, 09:02
Ja tam wolę pójść drogą wskazaną przez o. Piórkowskiego, a nie ks. Dziewieckiego. Łatwiej jest być młodszym bratem, niewierzącym, nieprawomyślnym i niemoralnym, a nawrócić się dopiero przed śmiercią, jak Dobry łotr. Po co harować w pocie czoła by zasłużyć na niebo, skoro i tak każdy za darmo je dostanie?
K
katolik
16 października 2012, 08:47
Kto wierzy Bogu, że stworzył świat 6013 lat tmu jak objawił?
A
a
16 października 2012, 01:08
Rewelacja! Ten artykul ks.Marka,  powinien kazdy z nas przeczytac i dobrze zapamietac szczegoly, zeby wlasciwie rozpoznawac manipulatorow i rozmydlaczy, wilki w owczej skorze.
15 października 2012, 23:35
Po całym, ciężkim dniu pracy dobra lektura na dobranoc <a href="http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAP/md_cynicyf.html">http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAP/md_cynicyf.html</a> z Bogiem! :-) Faktycznie ciekawy tekst
15 października 2012, 23:34
Wyraziłem się niejasno. Oczywiście młodszy syn to miłosierdzie ojca, ale do domu rodzinnego nie przygnało go wyrachowanie tylko doświadczenie nędzy. Czy tylko materialnej?. Może miał sumienie? Bazując na polskim przekładzie tej przypowieści trudno zauważyć skruchę czy sumienie u młodszego brata. To głód i zimna kalkulacja (najemnicy u ojca mają co jeść) wpłynęła na powrót. Raczej trudno tez szukać żalu, raczej widać pomysł, jak się najeść. I szok - miłosierdzie Ojca. Zastanawiałem się jakbym ja przyjął takiego syna i co powiedział jego braciom. Ale po co aż takiego syna. Jak ktoś ma więcej dzieci niż jedno to często ma tego typu dylematy - miłosierdzie czy sprawiedliwość. Jak miłosierdzie, to co z pozostałymi dziećmi. A jak życie zmusza do różnego traktowania dzieci (jakieś problemy ze zdrowiem, czy zupełni różne talenty u dzieci) to jest dopiero zagwozdka, jak traktować dzieci różnie, ale tak samo.
ZZ
ziomal z plebanii
15 października 2012, 23:06
Ks. Piórkowskiemu proponuję takie hasło na Nową Ewangelizację. Czy się stoi, czy się leży Niebo nam wszystkim się należy
15 października 2012, 22:43
@Slaba - Ojciec kocha tych swoich synów tak samo. I tak samo chce dla nich wszystkiego co najlepsze. I pochyla się z taka samą czułością nad tym umarłym i nad tym sprawiedliwym. Nie potępia żadnego z nich. Więc skąd bierze się tak eksponowane w artykule i komentarzach przekonania, iż ten starszy jest tym złym. I ciągłe usilne odżegnywanie się, aby przypadkiem nie stać się tym starszym bratem. Młodszy brat aż tak pociąga swoim przykładem ?
S
Słaba
15 października 2012, 22:31
c.d.: Ojciec mówi do starszego brata piękne i czułe słowa: "Moje dziecko" "ty zawsze jeteś przy mnie" "wszystko moje do ciebie należy" Jak sobie pomyślę, że Bóg do mnie tak może mówić- to aż mnie ciarki przechodzą... A potem Ojciec tłumaczy starszemu synowi tajemnicę miłosierdzia, żeby mu umożliwić przejście z drogi sprawiedliwości na drogę doskonałości: "ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się" "trzeba się weselić i cieszyć z tego"
S
Słaba
15 października 2012, 22:31
c.d.: Ojciec mówi do starszego brata piękne i czułe słowa: "Moje dziecko" "ty zawsze jeteś przy mnie" "wszystko moje do ciebie należy" Jak sobie pomyślę, że Bóg do mnie tak może mówić- to aż mnie ciarki przechodzą... A potem Ojciec tłumaczy starszemu synowi tajemnicę miłosierdzia, żeby mu umożliwić przejście z drogi sprawiedliwości na drogę doskonałości: "ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się" "trzeba się weselić i cieszyć z tego"
S
Słaba
15 października 2012, 21:44
@ Dariusz Piórkowwki SJ Drogi Starszy Bracie Starszych Braci. Miłujący Ojciec wyszedł też do starszego brata (nie tylko do młodszego)... :-)))
B
Bogna
15 października 2012, 20:50
A mnie się wydaje, że liczba taich katolików maleje, że taki Kosciół odchodzi do lamusa. Nie wiem, o kim ojciec pisze i po co taki tekst? bardzo enigmatczny,dziwny. Też mi się tak wydawało, że odchodzi do lamusa... dopóki nie zaczęłam czytać komentarzy na deon.pl. Monika oczko do ciebie ode mnie ;)
B
Bogna
15 października 2012, 20:48
Do o. Piórkowskiego: skąd Ojciec wie, że "grupa katolików, którzy wręcz do bólu pielęgnują w sobie postawę starszego brata z przypowieści o synu marnotrawnym" w polskim kościele akurat ROŚNIE, a nie pozostaje na stałym poziomie czy maleje? wlaśnie,ja też jestem bardzo ciekawa skąd ojciec to wie....ipo co o tym pisze...
Janusz Brodowski
15 października 2012, 20:34
"Dobrze, że w chwili powrotu marnotrawnego syna starszy był akurat na polu." Trochę przewrotne ale trafne spostrzeżenie. A przecież będzie to sąd nieubłagany dla tych co nie stosują miłosierdzia.
I
impatientia
15 października 2012, 20:20
A co chcial powiedzieć w przypowieści o chwaście? Zwłaszcza w słowach:„Pozwólcie obojgu rosnąć do żniwa” No właśnie. Kolejny świetny przykład. Dlaczego kazał im rosnąć do żniwa? Dlaczego każe poczekać z wycinaniem? Czy tylko po to, by ochronić pszenicę? Dokładnie tak to wyjaśnia: "byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy". I co dalej? Też dokładnie wyjasnia: "w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza". 
Dariusz Piórkowski SJ
15 października 2012, 20:03
@Dariuszx PiórkowskiSJ Proszę więc, napisać, jak Pan rozumie słowa, że Bóg zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych? Co Pana zdaniem Jezus chciał powiedzieć? A co chcial powiedzieć w przypowieści o chwaście? Zwłaszcza w słowach:„Pozwólcie obojgu rosnąć do żniwa” No właśnie. Kolejny świetny przykład. Dlaczego kazał im rosnąć do żniwa? Dlaczego każe poczekać z wycinaniem? Czy tylko po to, by ochronić pszenicę?
I
impatientia
15 października 2012, 19:51
@Dariuszx PiórkowskiSJ Proszę więc, napisać, jak Pan rozumie słowa, że Bóg zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych? Co Pana zdaniem Jezus chciał powiedzieć? A co chcial powiedzieć w przypowieści o chwaście? Zwłaszcza w słowach:„Pozwólcie obojgu rosnąć do żniwa”
Dariusz Piórkowski SJ
15 października 2012, 19:41
Czyli należy wszystkich akceptować: i grzeszników i sprawiedliwych, i celiników i faryzeuszy. Tolerować, akceptować i broń Boże nie krytykować ani nie wymagać moralnego zachowania. Czyli jest to nowa wersja "róbta co chceta" , bo Bóg i tak kocha grzeszników i do niech przyszedł, a nie do sprawiedliwych. Właśnie tak zaczyna się dziać w Kościele, w imię źle rozumianego miłosierdzia i zwalczania faryzeizmu. Nie wiem, czy właściwie mnie Pan zrozumiał. Można, jak widać, różnie rozumieć akceptację. Nie napisałem, aby nie krytykować postaw i zachowań, ale przyjmować to, że człowiek ma prawo nawet do błądzenia, do niewiary. Owszem, jest to bolesne dla wierzącego. Proszę więc, napisać, jak Pan rozumie słowa, że Bóg zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych? Co Pana zdaniem Jezus chciał powiedzieć? Jak rozumieć zachowanie faryzeuszy, którzy się oburzali, że Jezus idzie do grzesznych celników i nie mówił im: "Jeśli się nie zmienicie, to nawet nie myślcie sobie, ze do was przyjdę". Przeciwnie, to właśnie pośród nich opowiada im przypowieści o zagubionej owcy i synu. Mówi o zagubieniu, o śmierci duchowej do nich, ale najpierw idzie do nich w gościnę. Faryzeusze stronili od nich na odległość, bo uważali ich za nieczystych. 
RC
róbta co chceta
15 października 2012, 18:51
Czyli należy wszystkich akceptować: i grzeszników i sprawiedliwych, i celiników i faryzeuszy.  Tolerować, akceptować i broń Boże nie krytykować ani nie wymagać moralnego zachowania. Czyli  jest to nowa wersja  "róbta co chceta" , bo Bóg i tak kocha grzeszników i do niech przyszedł, a nie do sprawiedliwych. Właśnie tak zaczyna się dziać w Kościele, w imię źle rozumianego miłosierdzia i zwalczania faryzeizmu.
MR
Maciej Roszkowski
15 października 2012, 18:49
 Wyraziłem się niejasno. Oczywiście młodszy syn to miłosierdzie ojca, ale do domu rodzinnego nie przygnało go wyrachowanie tylko doświadczenie nędzy. Czy tylko materialnej?.  Może miał sumienie? Zastanawiałem się jakbym ja przyjął takiego syna i co powiedział jego  braciom.  
M
moris
15 października 2012, 18:47
Z przypowieści o synu marnotrawnym wynika, że wrócił on UZNAWSZY tak pogardzone przez ks. Dariusza Piórkowskiego Prawa Boże (przyznanie się do grzechu w pokornym oczekiwaniu na wybaczenie). Wydaje się oczywiste, że jest to radykalnie czymś innym niż uparte trwanie w nieprzestrzeganiu tych praw i to niezależnie czy dotyczy to łotra, celnika, nierządnicy, cudzołożnika, mnie albo ks. Dariusza Piórkowskiego ! Natomiast, czy będzie to zalatywać faryzeizmem, czy też faryzejska będzie powściągliwość w ocenie takich postaw (!) zależy od DOBRZE uformowanego sumienia, w czym właśnie Prawa Boże (pokorne podporządkowanie się woli Boga) mają tak istotne i niczym nie zastąpione w swej konkretności znaczenie - w przeciwieństwie do wysublimowanych intelektualnie i ostatecznie często niejasnych znaczeń (czasem z pychy albo nawet w złej woli) np. słowa miłość albo miłosierdzie, gdy próbuje się je definiować bez odniesienia do prawdy i tym samym woli Boga. I nie ważne, co go do tego skłoniło. Na niektórych trzeba głodu albo innego dotkliwego cierpienia, aby się opamiętać ! Jest to dla nich ostatnia zbawcza "deska ratunku" aby UZNAĆ SWE WINY I POKORNIE PROSIĆ O WYBACZENIE.  Jest czymś zatrważającym z jaką nonszalancką, a wręcz złośliwą łatwością katolicki ksiądz - pasterz szczególnie odpowiedzialny przed Bogiem za skuteczne kształtowanie sumień wiernych odnosi się do Boskich Praw ! Ponad to wprowadzając zamęt i dezinformując, gdy sugeruje jakoby z samego faktu istnienia człowieka (sic) wynika już jego zbawienie ! Na nic Nowa Ewangelizacja gdy takich ma jej krzewicieli !Niedouczenie to, czy zła wola. Jakich mamy pasterzy, taki też stan KK To co propaguje ks. Dariusz Piórkowski już nie jest nauką Chrystusa i katolicyzmem. Katolicyzm bez Praw Bożych NIE ISTNIEJE ! Jest natomiast wprowadzaniem zamętu wśród wiernych KK.
KL
kumpel lumpa
15 października 2012, 18:41
Istnieje coś takiego jak akceptacja człowieka na poziomie głębszym niż myślenie, zachowanie i postawy. To w czym problem? Akceptujemy "starszych braci Kościoła" i nie ma o czym gadać. A jak ktoś nie potrafi, to jest faryzeuszem.  Dobrze gadam, ojcze Dariuszu?
PF
potomek faryzeusza
15 października 2012, 18:25
Wiele poniższych komentarzy i reakcji tylko potwierdza, że ks. Piórkowski utrafił w samo sedno. Bo chyba naiwnością byłoby sądzić, żeby "starsi bracia katoliccy" przyznali mu słuszność. Faryzeusze też Jezusowie nie przyznali słuszności. Na tym polega korzeń faryzeizmu
KL
kumpel lumpa
15 października 2012, 17:50
@CIIVX Jeśli "prawdziwy katolik" ma się za posiadacza jedynie słusznej prawdy i chce być nauczycielem w miejsce Chrystusa, przestaje być chrześcijaninem. Taki drobny paradoks. To ty ziomek juz prawie jesteś chrześcijaninem! Rozumiem, że nie nie jesteś wyznawcą żadnej jedynie słusznej prawdy -  a to już połowa sukcesu. Jeszcze tylko przestań nauczać kmiotków na portalu - i wtedy już będziesz chrześcijaninem pełną gębą!
15 października 2012, 17:38
@CIIVX  - tak w ogóle wiesz kim byli faryzeusze i czemu porównanie kogoś do faryzeusza wbrew pozorom jest pewnym zaszczytem. Bo Twoje cytaty dotykają tylko pewnego wycinka prawdy o faryzeuszach.
K
kmiotek
15 października 2012, 17:27
Jeśli "prawdziwy katolik" ma się za posiadacza jedynie słusznej prawdy i chce być nauczycielem w miejsce Chrystusa, przestaje być chrześcijaninem. Taki drobny paradoks. Oj, panocku, to wszyćkie święte kaznodzieje nie byli chrześcijanami? Bo wierzyli, że Ewangelia jest jedynie słuszną prawdą. I jeszcze chcieli być nauczycielami, skoro Jezus powiedział "idźcie i nauczajcie". Olaboga!
C
CIIVX
15 października 2012, 17:18
Nie panocku, kazał się wystrzegac fałszywych proroków, co przychodzą w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Jak faryzeusze "Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik" "Uważajcie i strzeżcie się kwasu faryzeuszów i saduceuszów" "Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. [....] Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony." Jeśli "prawdziwy katolik" ma się za posiadacza jedynie słusznej prawdy i chce być nauczycielem w miejsce Chrystusa, przestaje być chrześcijaninem. Taki drobny paradoks. Pogarda, wyrażona słowem "panocku", również nie przystoi wyznawcy Chrystusa. Ale rób, jak chcesz, wolna wola przede wszystkim. Pozostań z Bogiem.
K
kmiotek
15 października 2012, 17:03
A ja to bym się jeszcze zapytał czemu mamy przyjmować każdego, skoro Pan Jezus każe się niektórych wystrzegać? Tak, przede wszystkim takich, którzy wystrzegają się i sądzą innych. Nie panocku, kazał się wystrzegac fałszywych proroków, co przychodzą w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami.
I
IBD4D
15 października 2012, 16:53
A ja to bym się jeszcze zapytał czemu mamy przyjmować każdego, skoro Pan Jezus każe się niektórych wystrzegać? Tak, przede wszystkim takich, którzy wystrzegają się i sądzą innych.
K
kmiotek
15 października 2012, 16:46
Istnieje coś takiego jak akceptacja człowieka na poziomie głębszym niż myślenie, zachowanie i postawy. (...). Właśnie dzięki ewangelicznemu, czyli Bożemu spojrzeniu na każdego człowieka, można bowiem przyjąć każdego, nawet jeśli nie zgadzam się z jego opiniami, realizowanymi wartościami, wyborami i żywionymi do niego uczuciami. To czemu Pan Bóg nie przyjmuje do nieba każdego? Tylko uzależnia wstęp od realizowanych wartości i wyborów? A ja to bym się jeszcze zapytał czemu mamy przyjmować każdego, skoro Pan Jezus każe się niektórych wystrzegać?
P
Piotr
15 października 2012, 16:46
Do Piotra, mam tylko jedno pytanie. Gdzie w tekście ks. Piórkowskiego jest powiedziane, iż z samego faktu istnienia człowieka wynika już jego zbawienie?  "Istnieje coś takiego jak akceptacja człowieka na poziomie głębszym niż myślenie, zachowanie i postawy. Właśnie dzięki ewangelicznemu, czyli Bożemu spojrzeniu na każdego człowieka, można bowiem przyjąć każdego, nawet jeśli nie zgadzam się z jego opiniami, realizowanymi wartościami, wyborami i żywionymi do niego uczuciami. O jaką postawę i rodzaj akceptacji tutaj chodzi? O przyjęcie człowieka na poziomie osobowym, albo inaczej na poziomie istnienia. Bóg zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Dlaczego? Bo afirmuje istnienie człowieka, którego sam chciał. Ponieważ przyjmuje swego syna na poziomie bycia. Cieszy się, że syn jest". Napisałem "sugeruje", iż z samego faktu istnienia człowieka wynika już jego zbawienie. Jeśli bowiem nie respektowanie Praw Boga - to co zatem ? Jak to już napisał "aldo": "Dla człowieka poziom osobowy, to nie jest poziom tylko istnienia. Człowiek nie jest jakimś czystym istnieniem (tylko Bóg !), lecz jest danym mu przez Boga istnieniem z KONIECZNĄ treścią do wypełnienia (potencjalnością) jako zadaniem. I dopiero to - łącznie: istnienie i treść - stanowi ludzką osobę ! W sposób egzystencjalnie konieczny człowiek jest istnieniem budującym się z treści swoich wyborów. Na poziomie samego istnienia nawet szatan jest afirmowany przez Boga, dlatego w wolności - treścią swych decyzji i uczynków - mógł się odwrócić od swego Stwórcy. Ale czy to ma znaczyć, że Bóg afirmuje bunt szatana" ?
N
niekumata
15 października 2012, 16:39
Do niekumatej? Tak, a gdzie to Pani wyczytała? Św. Paweł pisze, "łaską jesteście zbawieni", a nie uczynkami. I skąd Pani wie, że Bóg nie przyjmuje do nieba każdego? Ma Pani jakąś specjalny dostęp do tego, co się dzieje w niebie? To z pana taki teolog, który czytał listy św.Pawła, a Ewangelii juz nie? Bo w nich są słowa Jezusa, który mówi, że tak będzie przy końcu świata:" Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości,  i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.  Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego." To  teologowie już nie wierzą Jezusowi? A może nie wierzą Ewangelistom?
M
Magdalena
15 października 2012, 16:31
Ojciec Dariusz powołuje się na zasadę praesupponendum. Warto przytoczyć ją do końca: „(...) wobec jakiejkolwiek wypowiedzi, którą można różnie rozumieć, zawsze powinienem być bardziej gotowy, by ją obronić niż potępić. Gdy nie będę w stanie jej obronić, zapytam go (jej autora), jak ją rozumie. W końcu gdyby źle ją pojmował i przy tym się upierał, po stosownych pytaniach postaram się go poprawić; i gdyby poprawienie nie było możliwe, użyję wszelkich szlachetnych i możliwych środków dla ratowania tej duszy i dla oddalenia od niej błędnego rozumienia”.
T
teolog
15 października 2012, 16:30
Do niekumatej? Tak, a gdzie to Pani wyczytała? Św. Paweł pisze, "łaską jesteście zbawieni", a nie uczynkami. I skąd Pani wie, że Bóg nie przyjmuje do nieba każdego? Ma Pani jakąś specjalny dostęp do tego, co się dzieje w niebie?
N
niekumata
15 października 2012, 16:21
Istnieje coś takiego jak akceptacja człowieka na poziomie głębszym niż myślenie, zachowanie i postawy. (...). Właśnie dzięki ewangelicznemu, czyli Bożemu spojrzeniu na każdego człowieka, można bowiem przyjąć każdego, nawet jeśli nie zgadzam się z jego opiniami, realizowanymi wartościami, wyborami i żywionymi do niego uczuciami. To czemu Pan Bóg nie przyjmuje do nieba każdego? Tylko uzależnia wstęp od realizowanych wartości i wyborów?
P
przyjaciel
15 października 2012, 15:47
Jest czymś zatrważającym z jaką nonszalancką, a wręcz złośliwą łatwością katolicki ksiądz - pasterz szczególnie odpowiedzialny przed Bogiem za skuteczne kształtowanie sumień wiernych odnosi się do Boskich Praw ! Ponad to wprowadzając zamęt i dezinformując, gdy sugeruje jakoby z samego faktu istnienia człowieka (sic) wynika już jego zbawienie ! Na nic Nowa Ewangelizacja gdy takich ma jej krzewicieli ! Do Piotra, mam tylko jedno pytanie. Gdzie w tekście ks. Piórkowskiego jest powiedziane, iż z samego faktu istnienia człowieka wynika już jego zbawienie? Czytałem dwukrotnie i nigdzie tego nie znajduję. Najwidoczniej, każdy wyczytuje to, co chce wyczytać, albo projektuje swoje opinie na kogoś, kto ich nie wyraża. A więc taka reakcja tylko potwierdza, że ks. Piórkowski dobrze opisał syndrom starszego syna.
P
Piotr
15 października 2012, 15:42
Z przypowieści o synu marnotrawnym wynika, że wrócił on UZNAWSZY tak pogardzone przez ks. Dariusza Piórkowskiego Prawa Boże (przyznanie się do grzechu w pokornym oczekiwaniu na wybaczenie). Wydaje się oczywiste, że jest to radykalnie czymś innym niż uparte trwanie w nieprzestrzeganiu tych praw i to niezależnie czy dotyczy to łotra, celnika, nierządnicy, cudzołożnika, mnie albo ks. Dariusza Piórkowskiego ! Natomiast, czy będzie to zalatywać faryzeizmem, czy też faryzejska będzie powściągliwość w ocenie takich postaw (!) zależy od DOBRZE uformowanego sumienia, w czym właśnie Prawa Boże (pokorne podporządkowanie się woli Boga) mają tak istotne i niczym nie zastąpione w swej konkretności znaczenie - w przeciwieństwie do wysublimowanych intelektualnie i ostatecznie często niejasnych znaczeń (czasem z pychy albo nawet w złej woli) np. słowa miłość albo miłosierdzie, gdy próbuje się je definiować bez odniesienia do prawdy i tym samym woli Boga. "Z przypowieści o synu marnotrawnym wynika, że wrócił on UZNAWSZY tak pogardzone przez ks. Dariusza Piórkowskiego Prawa Boże (przyznanie się do grzechu w pokornym oczekiwaniu na wybaczenie)". I nie ważne, co go do tego skłoniło. Na niektórych trzeba głodu albo innego dotkliwego cierpienia, aby się opamiętać ! Jest to dla nich ostatnia zbawcza "deska ratunku" aby UZNAĆ SWE WINY I POKORNIE PROSIĆ O WYBACZENIE. Jest czymś zatrważającym z jaką nonszalancką, a wręcz złośliwą łatwością katolicki ksiądz - pasterz szczególnie odpowiedzialny przed Bogiem za skuteczne kształtowanie sumień wiernych odnosi się do Boskich Praw ! Ponad to wprowadzając zamęt i dezinformując, gdy sugeruje jakoby z samego faktu istnienia człowieka (sic) wynika już jego zbawienie ! Na nic Nowa Ewangelizacja gdy takich ma jej krzewicieli !
T
teolog
15 października 2012, 14:22
Najchętniej chcieliby się pozbyć ze swojego otoczenia(...) wszystkich, którzy wydają się być zgorszeniem i zakałą Kościoła. Chcieliby im wręcz odebrać prawo do istnienia. A co z prawem do istnienia jeśli ktoś nie wydaje się być, tylko JEST zgorszeniem? Jezus powiedział, że temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Czy to znaczy, że Jezus też miał brzydkie cechy starszego brata i faryzeuszy? Czy sądzisz, że tymi słowami Pan Jezus zachęca do pozbywania się gorszycieli? Tak rozumiał te słowa sam Kościół, paląc heretyków i czarownice na stosie. Chyba dzisiaj jednak tego żałuje. To jest ostra przestroga Jezusa, żeby wstrząsnąć gorszycielem i przestrzec innych przed gorszeniem maluczkich. Właśnie faryzeusze chcieli kamienować gorszącą nierządnicę. Jezus ją uratował i równocześnie powiedział, żeby nie grzeszyła więcej. Nie poklepał jej po ramieniu, ani nie potępił. My po prostu jeszcze wiele nie rozumiemy z Ewangelii, operujemy schematami i oklepanymi frazesami, bo tak wygodniej.
15 października 2012, 13:34
Przy okazji tego artykułu rodzi się pytanie na ile powinno sie interesowac losem drugiego czlowieka ? I na ile jesteśmy współodpowiedzialni za grzechy innych ludzi ? Czy pasywna postawa wobec złego postępowania drugiego czlowieka jest tą jedyną i najwłaściwszą ?
15 października 2012, 13:21
Myślę, że wielu katolików, którzy przyjmuja postawy moralizatorskie nie umie się znaleźć w tej bardzo trudnej rzeczywistości, w jakią weszło i coraz barzdiej wchodzi nasze polskie społeczeństwo Nie zamykajmy problemów Kościoła oraz stosunku katolików do siebie wyłącznie do tzw. "polskiego katolicyzmu". Bo takie pojęcie choć świetne medialnie, nic nie oznacza.
N
niekumata
15 października 2012, 12:56
 Najchętniej chcieliby się pozbyć ze swojego otoczenia(...) wszystkich, którzy wydają się być zgorszeniem i zakałą Kościoła. Chcieliby im wręcz odebrać prawo do istnienia. A co z prawem do istnienia jeśli ktoś nie wydaje się być, tylko JEST zgorszeniem? Jezus powiedział, że temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Czy to znaczy, że Jezus też miał brzydkie cechy starszego brata i faryzeuszy?
Dariusz Piórkowski SJ
15 października 2012, 12:49
Myślę , że powinien Ojciec nie tylko cytować i analizować słowa Ignacego Loyoli , ale również w walce z własną porywczością starać się do nich stosować. "Trzeba z góry założyć, że każdy dobry chrześcijanin jest bardziej skory przyjąć wypowiedź bliźniego, niż ją odrzucić" Dziękuję za radę. Robię, co mogę.
A
alius
15 października 2012, 12:21
W walce z własną porywczością proszę o usunięcie mojego poprzedniego komentarza
A
alius
15 października 2012, 12:04
Myślę , że powinien Ojciec nie tylko cytować i analizować słowa Ignacego Loyoli , ale również w walce z własną porywczością starać się do nich stosować. "Trzeba z góry założyć, że każdy dobry chrześcijanin jest bardziej skory przyjąć wypowiedź bliźniego, niż ją odrzucić"
E
ewa
15 października 2012, 12:01
Czy konsekwencją milości do Jezusa nie jest zachowywanie Przykazań? Przeciez sam Jezus o tym mówi..... Czy zatem sprawiedliwość należy przeciwstawiać miłosierdziu i odwrotnie?.... Jezus w rozmowie z faryzeuszami nie walczył z nimi, ale walczył o nich.... Starał się im pokazać, że akcent przesunęli w niewlasciwym kierunku.... Myślę, że wielu katolików, którzy przyjmuja postawy moralizatorskie nie umie się znaleźć w tej bardzo trudnej rzeczywistości, w jakią weszło i coraz barzdiej wchodzi nasze polskie społeczeństwo . Ta rzeczywistość polega  między innymi  na " wirtualnej religijności" , czyli religijności bez żadnych konsekwencji. Wyraża się ona na przykład w tym, że młodzi ludzie ( albo i nie bardzo młodzi) żyją bez ślubu ( choć nie maja przeszkód) , przystępują bez żenady do Komunii św. , nie pozwalaja na rozmowy przy sobie - nawet w najbardziej przyjacielski sposób- na ten temat , bo to jest ich prywatna sprawa. A przeciez wszyscy wiemy że nie jest, bo istnieje coś takiego, jak zgorszenie maluczkich. ... Nie wiem oczywiście , czy liczba katolików, którzy tak dzialaja , jak Ksiądz pisze rośnie czy maleje ( i nie wiem też, skad Ksiądz to wie) , wiem jednak, że takie postawy rodzą się często z lęku. Może trzeba się o tych ludzi bardziej zatroszczyć i  wydobywać z nich to co dobre....?
E
ewa
15 października 2012, 11:59
Czy konsekwencją milości do Jezusa nie jest zachowywanie Przykazań? Przeciez sam Jezus o tym mówi..... Czy zatem sprawiedliwość należy przeciwstawiać miłosierdziu i odwrotnie?.... Jezus w rozmowie z faryzeuszami nie walczył z nimi, ale walczył o nich.... Starał się im pokazać, że akcent przesunęli w niewlasciwym kierunku.... Myślę, że wielu katolików, którzy przyjmuja postawy moralizatorskie nie umie się znaleźć w tej bardzo trudnej rzeczywistości, w jakią weszło i coraz barzdiej wchodzi nasze polskie społeczeństwo . Ta rzeczywistość polega  między innymi  na " wirtualnej religijności" , czyli religijności bez żadnych konsekwencji. Wyraża się ona na przykład w tym, że młodzi ludzie ( albo i nie bardzo młodzi) żyją bez ślubu ( choć nie maja przeszkód) , przystępują bez żenady do Komunii św. , nie pozwalaja na rozmowy przy sobie - nawet w najbardziej przyjacielski sposób- na ten temat , bo to jest ich prywatna sprawa. A przeciez wszyscy wiemy że nie jest, bo istnieje coś takiego, jak zgorszenie maluczkich. ... Nie wiem oczywiście , czy liczba katolików, którzy tak dzialaja , jak Ksiądz pisze rośnie czy maleje ( i nie wiem też, skad Ksiądz to wie) , wiem jednak, że takie postawy rodzą się często z lęku. Może trzeba się o tych ludzi bardziej zatroszczyć i  wydobywać z nich to co dobre....?
AC
Anna Cepeniuk
15 października 2012, 11:20
Ciekawe komentarze...... Po ich przecztaniu....... szczególnie tych, w których komentatorzy mówią o innych i to wypowiadają się w liczbie mnogiej...... Chyba, że by mocy swojej wypowiedzi dodać...... Tym szczególnie, ale również tym, którzy mają ochotę, by sobie się przyglądać polecam świetną książkę: "Poznaj siebie, spotkasz Boga" O. J. Prusaka
M
monika
15 października 2012, 11:16
A mnie się wydaje, że liczba taich katolików maleje, że taki Kosciół odchodzi do lamusa. Nie wiem, o kim ojciec pisze i po co taki tekst? bardzo enigmatczny,dziwny. Też mi się tak wydawało, że odchodzi do lamusa... dopóki nie zaczęłam czytać komentarzy na deon.pl.
15 października 2012, 10:49
Starszy syn to sprawiedliwość, młodszy to milosierdzie. Co ważniejsze? W jakiej proporcji je praktykować? Strasznie trudno to po ludzku przyznać, ale tak jak w Ewangelii. Młodszy syn to miłosierdzie ? Ojciec to miłosierdzie. Młodszy syn to zatwardziały grzesznik, w dodatku zamiast skruchy i żalu kalkulujący co mu sie bardziej opłaca. I właśnie dlatego to jest wielki, osobisty dramat dla starszego syna.
V
viclav
15 października 2012, 10:45
Do o. Piórkowskiego: skąd Ojciec wie, że "grupa katolików, którzy wręcz do bólu pielęgnują w sobie postawę starszego brata z przypowieści o synu marnotrawnym" w polskim kościele akurat ROŚNIE, a nie pozostaje na stałym poziomie czy maleje? a poza tym, parafrazując C.S.Lewisa (chyba): "świetny artykuł - wszystko, co Ojciec napisał, dotyczyło tego lub innego z moich znajomych" ;) Pozdrawiam!
MR
Maciej Roszkowski
15 października 2012, 10:34
Starszy syn to sprawiedliwość, młodszy to milosierdzie. Co ważniejsze? W jakiej proporcji  je praktykować? Strasznie trudno to po ludzku przyznać, ale tak jak w Ewangelii.
15 października 2012, 09:54
Strasznie naciągane połączenie „starszego syna” z obrazem pouczającego i wymądrzającego się katolika (polskiego). U Łukasza nie wzmianki, aby straszy syn pouczał, czy strofował młodszego. Nie, starszy syn mówiąc językiem współczesności był oburzony i obrażony, ale na ojca. I oczywiście ten dramat powtarza się i teraz. Jak wielu katolików, tych wielce pobożnych i zasłużonych dla Nieba, wyraża oburzenie,  jest obrażonych i zgorszonych, gdy np. wielki „publiczny” grzesznik nagle przystępuje do Komunii Sw. Co najciekawsze jednak w tej i wielu innych wypowiedziach jest od razu potępianie starszego syna. Jak on tak mógł ? Wręcz z wielu przeczytanych przeze mnie artykułów i komentarzy bije przekonanie, że straszy syn jest tym złym w tej przypowieści. Współczesne wypaczone pojęcie miłosierdzia tak chętnie jest wprowadzane w życie, ze nie wypada  nawet współczuć starszemu synowi. Widać, ze nagle, w jednej chili wali się mu logiczne wydawało się podejście do życia – trzeba być porządnym człowiekiem, wypełniać wolę ojca. I co gorsza dziś jeszcze służy za negatywnego, źle osądzanego bohatera przypowieści. Nie ma chętnych, aby się na nim wzorować. Czyli lepszy, pozytywny bohater dla współcześnie czytających przypowieść to młodszy syn. Najpierw pragnie śmierci ojca, później trwoni majątek a na końcu z czystej kalkulacji wraca do domu rodzinnego. Czyli ci, co tak ochoczo potępiają starszego syna pragną życia jak ten młodszy. Na pewno ? I czy naprawdę uważacie, ze na tym ma polegać Wasz stosunek do wiary i Boga ?
F
filozof
15 października 2012, 08:41
Stosunek ambiwalentny to bardzo dobra reakcja. Zaczyna się myślenie.
MF
Miriam F
15 października 2012, 08:19
Mam ambiwalentny stosunek do tekstu ks. D. Piórkowskiego. Z jednej strony słusznie pisze, że siedzi w nas coś z postawy starszego brata, który był wierny ojcu, przestrzegał prawa, a ciężko mu było zdobyć się na radość z powrotu brata. Zabrakło mu w jakimś sensie miłości, miłosierdzia, przyjącia z otwartymi ramionami tego, któru umarł, a teraz powrócił do życia, towarzyszyła mu zazdrość, poczucie niesprawiedliwości. Z drugiej zaś strony, próbuję spojrzeć na starszego brata z perspektywy kogoś, kto również jest w jakimś sensie potrzebującym miłości uzdrawiającej, w którym toczy się jakiś proces rozwoju do dojrzałości. Nie wiemy, jak dalej potoczyły się losy braci, być może po smutku, gniewie, niezrozumieniu, poczuciu odrzucenia,niesprawiedliwości, nastąpiła radość z powrotu brata i wspólne świętowanie... Dlatego też warto, wymagać od siebie nawzajem, uczyć się miłości, ale przy jednoczesnym nie gubieniu tego, co się już wcześniej dostało. To, co nas wcześniej ukształtowało, co dawało siłę, oparcie jest tym, czym powinniśmy się dzielić, wypełniając miłością. Samo przyjącie drugiego człowieka, kochanie go jest ważnym elementem, można by rzec najważniejszym, jednak, aby móc kochać, trzeba tę miłość skądś czerpać, uczyć się, przestrzegać ją i chronić...gdyż z pustego to Salomon nawet nie naleje.
K
Krys
15 października 2012, 08:03
Zachecam ksiedza do dalszych poszukiwań w obszarze: niewierzących praktykujacych, wierzacych inaczej etc.
Jadwiga Krywult
15 października 2012, 07:39
Z przypowieści o synu marnotrawnym wynika, że wrócił on UZNAWSZY tak pogardzone przez ks. Dariusza Piórkowskiego Prawa Boże (przyznanie się do grzechu w pokornym oczekiwaniu na wybaczenie). Nie przesadzaj. Syn marnotrawny wrócił , bo nie miał co jeść, wrócił z wyrachowania.  Natomiast, czy będzie to zalatywać faryzeizmem, czy też faryzejska będzie powściągliwość w ocenie takich postaw (!) zależy od DOBRZE uformowanego sumienia, w czym właśnie Prawa Boże (pokorne podporządkowanie się woli Boga). W tym jest cały problem: co jest wolą Boga, a co wolą tylko ludzi.
K
katolik
15 października 2012, 07:30
Nie udało mi się spotkać wierzącego człowieka. Gdzie takiego szukać?
M
mateusz
15 października 2012, 04:21
Z przypowieści o synu marnotrawnym wynika, że wrócił on UZNAWSZY tak pogardzone przez ks. Dariusza Piórkowskiego Prawa Boże (przyznanie się do grzechu w pokornym oczekiwaniu na wybaczenie). Wydaje się oczywiste, że jest to radykalnie czymś innym niż uparte trwanie w nieprzestrzeganiu tych praw i to niezależnie czy dotyczy to łotra, celnika, nierządnicy, cudzołożnika, mnie albo ks. Dariusza Piórkowskiego ! Natomiast, czy będzie to zalatywać faryzeizmem, czy też faryzejska będzie powściągliwość w ocenie takich postaw (!) zależy od DOBRZE uformowanego sumienia, w czym właśnie Prawa Boże (pokorne podporządkowanie się woli Boga) mają tak istotne i niczym nie zastąpione w swej konkretności znaczenie - w przeciwieństwie do wysublimowanych intelektualnie i ostatecznie często niejasnych znaczeń (czasem z pychy albo nawet w złej woli) np. słowa miłość albo miłosierdzie, gdy próbuje się je definiować bez odniesienia do prawdy i tym samym woli Boga. 
AP
Adrian Podsiadło
15 października 2012, 02:48
Do ks.Dariusza Piórkowskiego: czy ten wpis i nadanie etykietki starszego brata z przypowieści o synu marnotrawnym powstało po "wysłuchaniu, zrozumieniu i przyjęciu wypowiedzi" owej grupy katolików czy też może jest ksiądz w trakcie tego procesu?
A
aldo
15 października 2012, 01:09
Chodzi "o przyjęcie człowieka na poziomie osobowym, albo inaczej na poziomie istnienia. Bez względu na to, co myślimy i jak postępujemy, w istnieniu jesteśmy wszyscy równi, czy nam się to podoba, czy nie". Dla człowieka poziom osobowy, to nie jest poziom tylko istnienia. Człowiek nie jest jakimś czystym istnieniem (tylko Bóg !), lecz jest danym mu przez Boga istnieniem z KONIECZNĄ treścią do wypełnienia (potencjalnością) jako zadaniem. I dopiero to - łącznie: istnienie i treść - stanowi ludzką osobę ! W sposób egzystencjalnie konieczny człowiek jest istnieniem budującym się z treści swoich wyborów. Na poziomie samego istnienia nawet szatan jest afirmowany przez Boga, dlatego w wolności - treścią swych decyzji i uczynków - mógł się odwrócić od swego Stwórcy. Ale czy to ma znaczyć, że Bóg afirmuje bunt szatana ?
AZ
Anka z Krakowa
14 października 2012, 23:39
 Świetny tekst. Odnalazłam kilka dróg fałszywego myślenia w sobie... Będę do tego artykułu wracać. Dziękuję.
lucy
14 października 2012, 23:03
Bardzo dobry, mądry tekst, zmusza do refleksji i zastanowienia, szczególnie zatrzymałam się nad tymi słowami:  "jeśli natrafia się na przeszkody w rozumieniu drugiego, jeśli, powiedzmy sobie, czyjaś opinia mnie oburza, to nie powinienem zrównać takiego człowieka z ziemią albo odbierać go jako wroga, który podważa moje utarte wyobrażenia i opinie. Ignacy każe mi robić wszystko, co w mojej mocy, aby drugiego człowieka wysłuchać, zrozumieć i przyjąć jego wypowiedź. Owszem, czasem trudno kogoś zrozumieć, ale jeśli nie będziemy najpierw dla siebie ludźmi, nie będziemy próbowali się wysłuchać do końca, to prawienie kazań o byciu dobrymi chrześcijanami można wyrzucić do kosza." Dziekuję i pozdrawiam
F
fan
14 października 2012, 22:04
@Dariusz Piórkowski SJ . Ale chyba wolę więcej mieć z celnika niż z faryzeusza, wtedy przynajmniej jest szansa, że będę bił się w piersi, a nie wynosił nad innych. A to pocieszająca perspektywa. Nie mogę się doczekać. Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Czekaj, czekaj, człowiek to istota czekająca.
14 października 2012, 21:59
Pytanie powinnno brzmieć: - Jak możeszbyc takim wierzącym? Nie chodzisz do Kościoła, odrzucasz prawdy wiary, nie modlisz się... To jak wygląda Twoja wiara? Najpopularniejsza jest w polskim Kościel postawa łacząca faryzeusza i celnika: jak dobrze, że nie jestem jak Ci "prawdziwi" równocześnie: - wywyższac się że jest sie lepszym  i -nie przestrzegac Prawa...
I
impatientia
14 października 2012, 21:57
@Dariusz Piórkowski SJ . Ale chyba wolę więcej mieć z celnika niż z faryzeusza, wtedy przynajmniej jest szansa, że będę bił się w piersi, a nie wynosił nad innych. A to pocieszająca perspektywa. Nie mogę się doczekać.
Dariusz Piórkowski SJ
14 października 2012, 21:31
Ojciec ma zapewne na myśli tych postępowych katolików, którzy innych nazywają ekstremą lub talibami i przyznaję ojcu rację. Ja uważam, że w dyskusji należy unikać argumentów ad personam, w zamian uzasadniając swoją opinię lub wskazując błędy adwersarzy. Wtedy dyskusja jest dyskusją. Mam na myśli tych, o których piszę w tekście. Bardziej chodzi o pewną postawę. Nie wiem, czy da się ją jeszcze jaśniej opisać. Po prostu, każdy z nas ma w sobie coś z faryzeusza. Jeden mniej, drugi więcej. Ja też bardzo dobrze odnajduje się wśród nich, co jest mi nie w smak. Ale chyba wolę więcej mieć z celnika niż z faryzeusza, wtedy przynajmniej jest szansa, że będę bił się w piersi, a nie wynosił nad innych.
K
Kajka
14 października 2012, 21:22
Jazmig, tekst to zachęta do zastanowienia się nad sobą. Chociaż raz Ewangelię przyłóż do siebie i tego, co często mówisz na forum. Belka w oku też jest z Ewangelii.
jazmig jazmig
14 października 2012, 21:00
 Ojciec ma zapewne na myśli tych postępowych katolików, którzy innych nazywają ekstremą lub talibami i przyznaję ojcu rację. Ja uważam, że w dyskusji należy unikać argumentów ad personam, w zamian uzasadniając swoją opinię lub wskazując błędy adwersarzy. Wtedy dyskusja jest dyskusją.
7
7CZT5
14 października 2012, 20:58
No cóż, tym bardziej chcą podkreślić swoją praworządność im bardziej się czują niepewnie. Pytają w każdym drobiazgu: czy katolik może...? a jednocześnie rozpętywaliby wojny i paliliby na stosach. Przecedzają komara a połykają wielbłąda. Zastanawiające, że ta starotestamentowa mentalność jest ciągle żywa mimo, iż Chrystus przyszedł na ziemię 2000 lat temu.
AC
Anna Cepeniuk
14 października 2012, 20:28
Świetny tekst..... i na myśl przyszedł mi jeszcze jeden fargment z Ewangelii... Większa radość z 1 nawróconego niż z 99 sprawiedliwych......... Boże pomysły i logika nijak się ma do naszych, więc warto sobie odpuścić....... by skupić się na tym, że Bóg kocha każdego z nas taką samą miłością....... I nie jest to wcale łatwe....... ale dobrze, że wreszcie można o tym mówić...... by pobożne kazania odłożyć...... Szkoda na nie czasu, jeśli nie będziemy mieli czasu by wysłuchać....... tego właśnie co się może i pogubił..... Ostatnio przeczytałam świetną książkę Anselam Gruna " o duchowości inaczej" i wiele mi wyjasniła..... pozdrawiam
M
marco
14 października 2012, 19:36
Starszy brat to pewna postawa, podobnie zresztą jak i faryzeusze. Dokładnie coś takiego ma miejsce w Kościele. A Ewangelia do kogo jest napisana, jeśli nie do tych, co są w Kościele? To samo z robotnikami, co się oburzaja, ze dostali za cały dzień tyle samo, co ci ostatni.
MF
Miriam F
14 października 2012, 19:27
Zastanawiam się, co mnie niepokoi w tym tekście i myślę, że jakos zobaczyłam się w roli starszego brata, będąc wcześniej tym martotrawnym. W opowieści o "miłosiernym Ojcu", najczęściej ludzie kierują wzrok, całą uwagę na martotrawnym synu, czasem na wybaczającym ojcu, starszy brat jest dość negatywnie oceniany. Myślę, że to troszkę niesprawiedliwie. Czy musimy żądać od brata, który pozostał przy ojcu tak wielkiej dojrzałości, czy on ma prawo uczyć się także miłości dojrzałej, tak samo jak ten, który szuka? Dobrze znaleźć symetrie.
B
Bogna
14 października 2012, 19:19
A mnie się wydaje, że liczba taich katolików maleje, że taki Kosciół odchodzi do lamusa. Nie wiem, o kim ojciec pisze i po co taki tekst? bardzo enigmatczny,dziwny.
WD
Wojtek Duda
14 października 2012, 19:01
dobry tekst - też przyłączam się do podziękowań.
F
frodo
14 października 2012, 18:38
wszystkie religie to bajk,i ciemnota i zabobony
14 października 2012, 17:58
Dzięki za ten tekst 
MB
Małgorzata Bilska
14 października 2012, 17:54
:-) Sięgnęłam niedawno ponownie po "Wprowadzenie w chrześcijaństwo" Josepha Ratzingera, dziś Benedykta XVI. Polecam wszystkim, znakomita lektura. Pisze tam m in o zrównaniu wiary i miłości. Cytat: "Wiara, która nie jest miłością, nie jest naprawdę wiarą chrześcijańską, tylko za taką uchodzi.  Jest to stan rzeczy, który sprzeciwia się zarówno doktrynalnemu rozumieniu pojęcia katolickiej wiary, jak i sekularyzacji miłości [...]". (bold w oryginale)    Papież pisze też o społecznym charakterze wiary, o poznawaniu Boga za pośrednictwem innych, we wspólnocie głoszenia i słuchania (wzajemnego) - czyli w dialogu. Ludzie są wezwani "do dia-logu, który, jakkolwiek utrudniony i zakłócany, przecież odzwierciedla Logos, właściwe Słowo, od którego pochodzą wszystkie słowa usiłujące wypowiedzieć je w nieustannym wysiłku."      Dialogowaliśmy kiedyś o tej książce na seminarium w KIK-u. Super sprawa. Pozdrawiam  
B
bilbo
14 października 2012, 17:39
W końcu ktoś tu nazwał rzeczy po imieniu.
C
cm
14 października 2012, 16:53
 Wspaniały teskt! Bóg zapłać!
MR
Maciej Roszkowski
14 października 2012, 16:39
 Wiara bez rozumu to zabobon