Jak rozmawiać z bliźnim w święta. Trzyminutowy poradnik ostatniej szansy

fot. Deposit Photos

Im bliżej świąt, tym częściej zdarza się nam obawiać świątecznych, rodzinnych napięć. Czasem rozminowuje się je bezboleśnie, czasem… nie udaje się ich rozminować wcale. Poniższy tekst da wam, miejmy nadzieję, narzędzia do rozminowania świątecznych bitew, szczególnie tych słownych.

„Agresja rodzi się za sprawą ego. To ono w sytuacji konfliktowej kieruje nas w stronę «ja», «moje», «dla mnie». Stawiamy sobie za przykład świętych ofiarnie służących Bogu, ale między hołubionymi przez nas wartościami a tym, jak postępujemy, rozciąga się przepaść”.

Marshall B. Rosenberg, „Porozumienie bez przemocy” (Wydawnictwo Czarna Owca, 2019, wyd. trzecie, rozszerzone)

Im bliżej świąt, tym częściej zdarza się nam obawiać świątecznych, rodzinnych napięć. Czasem rozminowuje się je bezboleśnie, czasem… nie udaje się ich rozminować wcale. Poniższy tekst da wam, miejmy nadzieję, narzędzia do rozminowania świątecznych bitew, szczególnie tych słownych. A ponieważ to już ostatnia szansa, prezentuję, w dużym uproszczeniu, teorię Marshalla Rosenberga dotyczącą komunikacji.

DEON.PL POLECA

„Zasób słów, którymi umiemy człowieka zwymyślać, często bywa rozleglejszy niż słownictwo, za pomocą którego możemy precyzyjnie opisać własne stany emocjonalne” – pisze w swojej książce M. Rosenberg. Opracował on coś, co nazwał Nonviolent Communication, czyli komunikacja bez przemocy. Jak każda metoda, jest nieco usztywniona, więc skrojony przez Rosenberga mundurek może uwierać, ale warto się w niego wcisnąć, choćby na próbę, na święta. I dopasować do własnych potrzeb.

Po pierwsze: NIE OCENIAJ

Osądy moralne, porównania, wyparcie się odpowiedzialności to tylko kilka sposobów na rozpętanie wojny przy stole. Jedną z najbardziej wyrafinowanych form wyrażania ocen i porównań są życzenia świąteczne:

„Życzę ci, żebyś wreszcie znalazł odpowiednią żonę”.

„Życzę ci, żebyś częściej się uśmiechała, żebyś się przestała tak przejmować i może zaczęła chodzić do kościoła, bo to pomaga, wierz mi. No i fitness, naprawdę świetna sprawa”.

„Życzę wam, żebyście się cieszyli sobą, spędzali więcej czasu z dziećmi”.

To niezwykle subtelne formy przemocy. Znamy je. Wiemy, że czasem potrafią zaboleć. Dlaczego? Bo pod płaszczykiem dobrych intencji zawierają ocenę naszych postaw, nas samych. Najprostsza to droga do pominięcia potrzeb drugiej osoby, bo my wiemy lepiej, czego innym potrzeba. A zatem i ty NIE OCENIAJ. Ciebie i tak ocenią.

Po drugie: WCIŚNIJ PAUZĘ

Nie jesteśmy w stanie przedstawić bliźniemu teorii Rosenberga podczas kolacji wigilijnej, nie uda się nam tego zrobić również podczas rozpakowywania prezentów. Trzeba nam zatem zmienić siebie i swoje reakcje. Dlatego wciśnijmy pauzę, odwieśmy swoje ego na choinkę obok innych bombek i weźmy głęboki oddech. Odwiązanie się od własnego „;ja” to przecież postawa chrześcijańska, a my, jak sądzę, przypisalibyśmy się do zbioru chrześcijan.

A zatem, kiedy słyszysz ciocię, która między karpiem a kapustą pyta, kiedy dostaniesz awans albo dlaczego nie chodziłeś codziennie na roraty, wciśnij pauzę, powiedz w myślach: „Jezu Chryste, Synu Boga Żywego, zmiłuj się nade mną grzesznikiem” i przeczekaj. Nie musisz żywić do cioci ciepłych uczuć. Wystarczy, że nie odpłacisz jej pięknym za nadobne.

Oczywiście my się na tę wytykającą nam domniemane braki ciocię w Wigilię gniewamy. To normalne. Ważne, co zrobimy z naszym świątecznym gniewem. Według Rosenberga istnieją cztery etapy wyrażania gniewu. 1. Zrób pauzę. 2. Sprawdź, jakie konstruujesz w danej chwili oskarżenia wobec cioci. 3. Nawiąż kontakt z własnymi potrzebami (tu mam ochotę Rosenberga zapytać, jak się nawiązuje „kontakt z własnymi potrzebami”, kiedy moją potrzebą jest powiedzieć cioci, co o tym wszystkim myślę). 4. Daj wyraz swoim uczuciom (obiekcje jak wyżej).

Pan Rosenberg ma oczywiście całą listę formułek, które należy zastosować w punkcie czwartym, ja jednak preferuję jedną prostą, krótką i co więcej formułę przypominającą mi o Jezusie. W mojej wersji punkty trzeci i czwarty zawierają akt strzelisty lub formułę z Modlitwy Jezusowej.

Po trzecie: SŁUCHAJ

Najbardziej może zaskakującym punktem u Rosenberga (choć jest ich całkiem sporo) jest to właśnie zalecenie. Słuchaj. Podczas słownych utarczek lub bitew skupiamy się na bitwie. Nie zastanawiamy się specjalnie nad tym, czy my naszego interlokutora naprawdę słuchamy.

Czy my w ogóle dopuszczamy możliwość, że rozmówca ma rację albo że ma emocje, bo coś się z nim w życiu dzieje. My najczęściej idziemy na całość. Nie starcza nam cierpliwości. Skupiamy się na sobie, na tym, że nas skrzywdzono, osądzono, że nie ma po co słuchać, bo przecież i tak grochem o ścianę.

A gdyby jednak autentycznie posłuchać? Po tym wciśnięciu pauzy wziąć oddech i zmusić się do słuchania? Nie do przeczekiwania, aż ciocia zrobi choćby ćwierćsekundową przerwę, żebyśmy mogli wrzucić swoje cztery lub dziesięć groszy. A co by było, gdybyśmy zmusili się do słuchania? To może być naprawdę niezwykłe doświadczenie. Wcisnęliśmy pauzę, wydobyliśmy z siebie akt strzelisty, a teraz mamy szansę usłyszeć bliźniego. Nawet jeśli nam nawrzuca. Osobiście najbardziej szczęśliwa jestem, jeśli uda mi się dobrnąć do tego momentu. Jeśli nie wyłożę się przy punkcie pierwszym ani drugim i zacznę słuchać. Bywa, że rozmówca zaczyna mówić coś, czego prawdopodobnie nie miał zamiaru mówić. Zaczyna mówić o sobie.

To już nie ja jestem tematem. Prawdopodobnie nie byłam nim od samego początku. Przecież my najczęściej skupiamy się na sobie. Jeśli zrozumiemy, że to nie o nas chodzi, że świat bliźniego nie kręci się jednak wokół nas, to może dobrniemy i dowiemy się czegoś o cioci. Może nawet ciocia poczuje się wysłuchana. Jeśli Bóg da.

Może. Jest szansa. Nie korzystajmy więc ze sposobności, żeby bliźniemu odpłacić, udowodnić mu jego winę, jego błędy, jego brak miłosierdzia. Chyba, że to konieczność i reakcja na prawdziwe zło. Jeśli jednak to przemoc w słowach, możemy się postarać wykorzystać kilka rad pana Rosenberga. W dużym uproszczeniu:

Po pierwsze: NIE OCENIAJ.

Po drugie: WCIŚNIJ PAUZĘ.

Po trzecie: SŁUCHAJ.

Poniżej modlitwa do odmówienia przed rozpoczęciem świętowania Bożego Narodzenia:

Panie i Władco żywota mego!

Nie dawaj mi ducha próżniactwa,

zniechęcenia, chciwości,

panowania i gadatliwości,

Za to obdarz mnie, Twego sługę,

duchem wstydliwości,

skromności, cierpliwości i miłości,

O, Panie i Królu!

Spraw, abym widział

moje przewinienia

I nie potępiał brata mego.

Albowiem Tyś błogosławiony jest

na wieki wieków. Amen.

Modlitwa św. Efrema Syryjczyka

Tłumacz, trener (warsztaty z komunikacji, warsztaty dla kobiet), autorka tekstów. Twórczyni internetowego magazynu poświęconego duchowości monastycznej (Magazyn Dobrych Treści). Pracowała jako wydawca programów radiowych (RMF FM), reporter (Polskie Radio Katowice, Tauron Life Festival Oświęcim), wykładowca (Collegium Civitas). Jest autorką projektów muzycznych z gatunku ars acustica

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak rozmawiać z bliźnim w święta. Trzyminutowy poradnik ostatniej szansy
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.