Katolik niejedno ma imię

Konrad Sawicki

Lektura artykułu Wiktora Świetlika zatytułowanego znacząco "Koniec świata liberalnych katolików" ("Rzeczpospolita" 6 sierpnia 2012) skłania do refleksji nad ewolucją znaczenia słowa "katolik". Pojęcie to w Polsce coraz częściej odrywa się od wymiaru konfesyjnego, a coraz bardziej nabiera barw ideologicznych.

Sprawa wydawałaby się prosta. Katolik, czyli człowiek poczuwający się do wspólnoty z Kościołem katolickim. Kropka. Wystarczy tyle? Sytuacja zaczyna się komplikować, gdy zaczniemy pytać, gdzie jest granica katolickości, czyli kto katolikiem faktycznie jest, a kto nie. Odpowiedź na to pytanie nie jest już taka prosta. Z pewnością możemy powiedzieć, że jest nim osoba wierząca, regularnie praktykująca i akceptująca nauczanie Kościoła. A jeśli ktoś nie spełnia przynajmniej jednego z tych warunków?

Wierzę w Boga, akceptuję naukę Kościoła, ale na Msze chodzę sporadycznie i nie modlę się. Chodzę do kościoła, ale Kościoła nie słucham. Wierzę i praktykuję, ale jednocześnie jestem za in vitro dla tych, którzy tego potrzebują. Moja wiara nie przeszkadza mi być przeciw klauzuli sumienia dla farmaceutów. Mój katolicyzm wyraża się bardziej w patriotyzmie i przywiązaniu do tradycji niż w porannej modlitwie. Moja wiara to służba ubogim i wykluczonym, którą mogę pełnić bez Kościoła i jego personelu.

Tych i podobnych im postaw można by wyliczyć bez liku. Większość z osób wypowiadających te hipotetyczne zdania bez oporu nazwie siebie katolikami. I zapewne znaleźliby się tacy, którzy z łatwością tego miana niektórym z nich by odmówili.

Inny problem zaczyna pojawiać się wtedy, gdy do kryterium katolickości zaczynamy dodawać kolejne elementy. Z tekstu Świetlika, który jest przykładem szerszego zjawiska, wynika na przykład, że istotnymi pojęciami niezwykle bliskimi katolickości są: patriotyzm, przywiązanie do tradycji narodowej i państwowej oraz wspólnotowość. Można z tego wyciągnąć wniosek, że ci, którzy tych wartości nie wyznają w odpowiednim natężeniu, stają się od razu katolikami liberalnymi, co w tym kontekście oznacza często tyle co pseudokatolikami.

Co im się zarzuca? Że nie chodzą do kościoła? Że nie modlą się? Że podważają naukę Kościoła? Nie. Ich winą jest to, że czytają "Tygodnik Powszechny" i "Gazetę Wyborczą", że publikują w "Newsweeku", mają wątpliwości czy Powstanie Warszawskie miało sens albo nie poczuwają się do tradycji Romana Dmowskiego.

W tej wizji katolickość miesza się z prawicowością i konserwatyzmem. A w konsekwencji lewicowość i liberalizm stają się zaprzeczeniem katolickości. Nawet jeżeli w polskiej rzeczywistości często tak bywa, to poziom konfesyjny jest tu zawłaszczany przez ideologię, a pojęcie "katolik" wpychane w aktualny spór polityczny.

Tymczasem katolickość to na pierwszym miejscu wiara w osobowego Boga i osobista relacja z Jezusem Chrystusem. Relacja, która karmi się rozmową (modlitwa) i spotkaniami (liturgia). Z tej właśnie relacji katolik wyprowadza zasady postępowania, a nauczanie Kościoła pomaga mu zastosować je w codziennej praktyce.

Katolickość zakłada więc swego rodzaju ponadpartyjność i ponadideowość. Oczywiście nie chodzi o to, by nie przynależeć do partii, nie głosować na żadną z nich lub nie wyznawać jakiegoś światopoglądu. Rzecz w tym, by mój katolicyzm stał ponad tamtymi podziałami.

Gdy walczę przeciwko wykluczeniom i domagam się równości, staję się katolikiem - lewicowcem, gdy sprzeciwiam się zdejmowaniu krzyża z sali sejmowej jestem katolikiem - konserwatystą, a gdy popieram likwidację ustawy kominowej katolikiem - liberałem.

Dlatego jeden katolik 1 sierpnia 1944 roku staje do walki o wolność Warszawy, a drugi zostaje w domu, by opiekować się rodziną przez te walki narażoną na niebezpieczeństwo. Ich katolickiej tożsamości nie opisuje fakt walki lub jej zaniechania, ale to, że te dwie osoby podejmują swoje decyzje na podstawie tej samej chrześcijańskiej wiary i wynikających z niej wartości: umiłowania wolności lub miłości bliźniego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Katolik niejedno ma imię
Komentarze (43)
T
tak
12 sierpnia 2012, 21:28
Cm, we wpisie z 2012-08-11 21:49:00 napisałeś „To co wypisują na forach pseudo-katolicy, to aż strach”. Wyzywanie kogoś od pseudo-katolika jest właśnie ocenianiem jego katolicyzmu.
D
darek
12 sierpnia 2012, 15:16
IGNORANCJA CZY MANIPULACJA ? Konrad Sawicki pisze: "Tymczasem katolickość to na pierwszym miejscu wiara w osobowego Boga i osobista relacja z Jezusem Chrystusem. Relacja, która karmi się rozmową (modlitwa) i spotkaniami (liturgia). Z tej właśnie relacji katolik wyprowadza zasady postępowania..." . To jest katolickość ? NIE ! To jakaś najszerzej rozumiana "chrześcijańskość". Z wszystkimi jego odłamami, łącznie z sekciarstwem ! TO JEST STRASZLIWE KŁAMSTWO ! Jeśli bowiem tylko z "chrześcijańskości" człowiek wyprowadza swoją "katolickość", to właśnie w tym momencie przestaje istnieć jego "katolickość". i dalej: "... a nauczanie Kościoła pomaga mu zastosować je w codziennej praktyce". Czy nauczanie KK, cała Jego XX wiekowa Tradycja ogranicza się tylko do wskazania jakiś "PRAKTYCZNYCH" wskazówek ? Czyli co - całe dziedzictwo duchowe i kulturowe, teoria, treść, cała formacja duchowa człowieka bierze się z jego "chrześcijańskości", a KK ma spełniać jedynie rolę dobrotliwej cioci z praktycznymi uwagami na coniedzielnych spotkaniach rodzinnych ? Ten jakiś skrajny redukcjonizm KK spychający jego rolę na odległy plan samych tylko praktycznych wskazówek jest zatrważający w artykule człowieka uważającego się za katolika ! Ten artykuł, to przykład typowej posoborowej mentalności zmierzającej w stronę jakiejś super (post) religii w stylu new age A jego owocem są np. jacyś neokatolicy - ideologiczni manipulatorzy, jak w poniższym wpisie "cm".
C
cm
12 sierpnia 2012, 13:42
Dlaczego na Deonie i innych prawicowych portalach pominieto wypowiedz Arcybiskupa Michalika do politykow w sprawie katastrofy Smolenskiej? Co z tego ze jego slowa byly niewygodne dla wielu ,rzetelna informacja chyba sie nam nalezy.ten nasz katolicyzm to troche zaklamany jest jednak. Prawda cie wyzwoli. Na DEON-ie jest taka informacja: "Kiedy myślę: Rosja ...". DEON jest obiektywny. Bogu niech będą dzięki. Natomiast na niektórych prawicowych portalach zaczęło się plucie i wyzywanie Abp Michalika, szczególnie na forach. Oczywiście te portale nie reagują. To tylko świadczy o zarządzających portalami, którzy nie raz pisali jak to przywiązani są do Kościoła i religii. Nie bójmy się wrogów, bójmy się obłudników. . 
N
Niusek
12 sierpnia 2012, 12:53
Dlaczego na Deonie i innych prawicowych portalach pominieto wypowiedz Arcybiskupa Michalika do politykow w sprawie katastrofy Smolenskiej? Co z tego ze jego slowa byly niewygodne dla wielu ,rzetelna informacja chyba sie nam nalezy.ten nasz katolicyzm to troche zaklamany jest jednak. Prawda cie wyzwoli.
12 sierpnia 2012, 12:13
@tak - zauważ, iż wiara i sakramenty to nie jest zabawa. Każdy sakrament ma swoje wyjątkowe znaczenie i nie został ustanowiony dla dobrego samopoczucia czy też w celu podtrzymania tradycji rodzinnej. Jak wielka jest odpowiedzialność rodziców za wychowanie dziecka w wierze w momencie, kiedy uznali, iż dziecko będzie katolikiem i wyrazili chęć jego ochrzczenia. Co do grzeszników, cóż każdy katolik jest grzesznikiem. Różnimy się pewnie tylko grzechami  oraz stosunkiem do własnej grzeszności. Jedni żałują za grzechy i pragną miłosierdzia, inni nie. Stąd nie warto oceniać innych, ale jeżeli wierzymy, to naprawdę warto się modlić za tych wszystkich zatwardziałych, aby zdążyli żałować za swoje grzechy przed śmiercią.
T
tak
12 sierpnia 2012, 10:47
TomaszL, zatem katolikiem jest się bez względu na to czy się wierzy, czy nie, czy się zachowuje przykazania czy nie, czy się jest mordercą czy gwałcicielem i nawet do końca życia nie żałuje swoich grzesznych czynów. Wystarcza chrzest o który sie nie prosiło, nieswiadomie przyjęty. Zatem rzeczywiście można twierdzić, że katolicy , przynajmniej w części, to łajdacy, złodzieje, kryminaliści. Szczególnie w Polsce, bo u nas chrzci się niemal wszystkie dzieci. Przykre to, że taka opinia jest uzasadniona, ale co zrobić. Jeżeli Pan Bóg tak rozumie pojęcie chrzścijanin, co miałoby wynikać z Objawienia to oczywiscie z pokorą ten fakt przyjmuję. Proszę kogoś kompetentnego o zabranie głosu w tej sprawie.
12 sierpnia 2012, 09:29
Natomiast ktos kto nie zgadza sie z np nauczaniem odnosnie etyki seksualnej, In Vitro, aborcja etc to ktos, kto ma wlasny system wartosci i przez przypadek niektore z jego wartosci pokrywaja sie z nauczaniem Kosciola Katolickiego. Nie jest wie Katolikiem, ale wybiera sobie z roznych zrodel to, co mu pasuje. Zamiast odrzucać, pomóż takiemu głeboko błądzącemu katolikowi zrozumieć, jak co głosi nauka Kościoła.
12 sierpnia 2012, 09:25
Takich "liberalnych" katolików jest wielu i niestety ale tendecja jest wzrostowa. Nic tego nie powstrzyma dopóki księża będą się dostosowywać do "ducha czasów" i rozmiękczać niewzruszalne zasady, czyli przykazania. Przykładem jest coraz większa akceptacja "małżeństw niesakramentalnych" Naukę Kościoła rozmiękczaja ludzie żądajacy dostosowania sie Kościoła do obecnych trendów tzw psychologii i teorii szczęścia człowieka jako wartosci nadrzednej. Naukę Kościoła rozmiękczaja ludzie żądajacy dostosowania sie Kościoła do współczesnego systemu oceny człowieka jakimi są produktywność i inne cechy zwiazane z pracą. Naukę Kościoła rozmiękczaja ludzie żądajacy dostosowania sie Kościoła do ludzkiego chciejsta, pożądliwosci itd. A nauka powinna być jasna, klarowna i niezmienna. Oparta na wielowiekowej Tradycji.
12 sierpnia 2012, 09:08
Protestuję przeciw bzdurnemu generalizowaniu, równie dobrze mogę napisać i ekran to cierpliwie przyjmie: Większość tzw. konserwatywnych czy zamkniętych katolików przystosowuje sobie wiarę do własnych potrzeb, tworząc de facto coś na kształt własnej religii. W konsekwencji prowadzi to do życia w grzechu. Trudno.. itd. @Kinch ktoś, kto głosi rzeczy sprzeczne choćby z 1 z 10 przykazań tworzy już własną religię.
12 sierpnia 2012, 08:35
TomaszL, Kompletnie nie rozumiem Twojej logiki. Twierdzisz, że gdy otwarty katolik tworzy własna religię to dalej zostaje katolikiem. .... Czy ktoś kto tworzy sobie własną religię nie zaprzecza nauce Kościoła? Jeżeli to jest to ta sama religia którą głosi Kościół to nie jest to nowa, własna religia lecz religia Kościoła. Jeżeli natomiast ta własna religia jest inna niż Kościoła to jakim cudem ten ktoś jest dalej katolikiem? Katolikiem staje się przez chrzest, który jest niezmywalny:  raz katolik, zawsze katolik”. Natomiast często, coraz częściej, katolikom nie jest potrzebny Kościół jako wspólnota, nie jest potrzebna nauka Kościoła. Bo wiedzą lepiej. Z nauczania Kościoła wyciągają te fragmenty, które im odpowiadają budując własny system wierzeń i praktyk, czyli religię. Są to np. katolicy „wierzący, ale nie praktykujący” albo katolicy „wierzący, chodzący do kościoła” ale np. mający własne zdanie na temat przestrzegania przykazań – np. popierający cudzołóstwo (związki partnerskie,  rozwody). Dalej katolikami są również np korzystający z pomocy wróżek, wierzący w horoskopy. Są ciągle katolikami, tylko grzeszą. Czasami aż do publicznego zgorszenia lub wręcz  głoszenia herezji. Ale zawsze maja prawo do nawrócenia poprzez sakrament pokuty. Czy wspólnota Kościoła może pozostać bierna. Nie, musi nauczać, pokazywać drogę oraz się modlić za wszystkich katolików i za każdego katolika.
jeszcze żywy
12 sierpnia 2012, 07:26
Takich "liberalnych" katolików jest wielu i niestety ale tendecja jest wzrostowa. Nic tego nie powstrzyma dopóki księża będą się dostosowywać do "ducha czasów" i rozmiękczać niewzruszalne zasady, czyli przykazania. Przykładem jest coraz większa akceptacja "małżeństw niesakramentalnych"
S
S&P
12 sierpnia 2012, 01:33
 Katolik to ktos, kto zawierza siebie i swoje zycie Kosciolowi Katolickiemu ze wszystkimi tego konsekwencjami.  Moze nie wszystko rozumie, moze nie wszystko wie, ale z gory zgadza sie z nauczaniem tego Kosciola. Natomiast ktos kto nie zgadza sie z np nauczaniem odnosnie etyki seksualnej, In Vitro, aborcja etc to ktos, kto ma wlasny system wartosci i przez przypadek niektore z jego wartosci pokrywaja sie z nauczaniem Kosciola Katolickiego. Nie jest wie Katolikiem, ale wybiera sobie z roznych zrodel to, co mu pasuje.
A
alexy
12 sierpnia 2012, 01:15
IGNORANCJA CZY MANIPULACJA ? Konrad Sawicki pisze: "Tymczasem katolickość to na pierwszym miejscu wiara w osobowego Boga i osobista relacja z Jezusem Chrystusem. Relacja, która karmi się rozmową (modlitwa) i spotkaniami (liturgia). Z tej właśnie relacji katolik wyprowadza zasady postępowania..." . To jest katolickość ? NIE ! To jakaś najszerzej rozumiana "chrześcijańskość". Z wszystkimi jego odłamami, łącznie z sekciarstwem ! TO JEST STRASZLIWE KŁAMSTWO ! Jeśli bowiem tylko z "chrześcijańskości" człowiek wyprowadza swoją "katolickość", to właśnie w tym momencie przestaje istnieć jego "katolickość". i dalej: "... a nauczanie Kościoła pomaga mu zastosować je w codziennej praktyce". Czy nauczanie KK, cała Jego XX wiekowa Tradycja ogranicza się tylko do wskazania jakiś "PRAKTYCZNYCH" wskazówek ? Czyli co - całe dziedzictwo duchowe i kulturowe, teoria, treść, cała formacja duchowa człowieka bierze się z jego "chrześcijańskości", a KK ma spełniać jedynie rolę dobrotliwej cioci z praktycznymi uwagami na coniedzielnych spotkaniach rodzinnych ? Ten jakiś skrajny redukcjonizm KK spychający jego rolę na odległy plan samych tylko praktycznych wskazówek jest zatrważający w artykule człowieka uważającego się za katolika ! TYTUŁ ARTYKUŁU POWINIEN BRZMIEĆ: CHRZEŚCIJANIN NIE JEDNO MA IMIĘ !Ten artykuł, to przykład typowej posoborowej mentalności zmierzającej w stronę jakiejś super (post) religii w stylu new age 
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
11 sierpnia 2012, 23:09
Jedno z nielicznych wskazań Pana Jezusa na temat sprawowania władzy było takie: Mt 20, 25=28 A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: «Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu». No tak, ale przy takim pojmowaniu władzy traci ona zupełnie swój urok. Nieprawdaż? Sami widzicie, że mieszanie religii z polityką to czysta manipulacja. Chyba, że potraficie wskazać chętnych do sprawowania władzy według powyższego wzoru.
T
tak
11 sierpnia 2012, 22:55
TomaszL, Kompletnie nie rozumiem Twojej logiki. Twierdzisz, że gdy otwarty katolik tworzy własna religię to dalej zostaje katolikiem. Cytuje Twoje wypowiedzi: „Większość tzw. liberalnych czy otwartych katolików przystosowuje sobie wiarę do własnych potrzeb, tworząc de facto coś na kształt własnej religii.” Oraz „nawet najbardziej liberalny z katolików dalej nim pozostanie”. Dalej piszesz: „Natomiast zupełnie inna sprawą jest zaprzeczanie nauce Kościoła, które w skrajnych wypadkach prowadzi nawet do samowykluczenia z Kościoła”. Czy ktoś kto tworzy sobie własną religię nie zaprzecza nauce Kościoła? Jeżeli to jest to ta sama religia którą głosi Kościół to nie jest to nowa, własna religia lecz religia Kościoła. Jeżeli natomiast ta własna religia jest inna niż Kościoła to jakim cudem ten ktoś jest dalej katolikiem?
K
Kinch
11 sierpnia 2012, 21:32
Protestuję przeciw bzdurnemu generalizowaniu, równie dobrze mogę napisać i ekran to cierpliwie przyjmie: Większość tzw. konserwatywnych czy zamkniętych katolików przystosowuje sobie wiarę do własnych potrzeb, tworząc de facto coś na kształt własnej religii. W konsekwencji prowadzi to do życia w grzechu. Trudno.. itd.
11 sierpnia 2012, 20:42
Ale popatrzcie i na drugą stronę. Czy nie ma tzw.” liberalnych katolików”, którzy też nadużywają Imię Boga i jego przykazania. Ale daliście się zmanipulować. Nawet Wam to do głowy nie przyszło, a przecież przykłady tego mamy na każdym kroku. @tak: nawet najbardziej liberalny z katolików dalej nim pozostanie Natomiast zupełnie inna sprawą jest zaprzeczanie nauce Kościoła, które w skrajnych wypadkach prowadzi nawet do samowykluczenia z Kościoła (np. poprzez głoszenie herezji). Większość tzw. liberalnych czy otwartych katolików przystosowuje sobie wiarę do własnych potrzeb, tworząc de facto coś na kształt własnej religii. W konsekwencji prowadzi to do życia w grzechu. Trudno. Pozostaje braterskie upomnienie i modlitwa oraz nadzieja, ze się kiedyś opamiętają i nawrócą.
T
tak
11 sierpnia 2012, 17:29
Ale wielu z Was dało się wpuścić w maliny. Dla Was jedynym odstępstwem od katolicyzmu jest patriotyzm. Jakie to głupie! Oczywiście , że nic nie może stać ponad Bogiem i wykorzystywanie Boga do celów innych niż wiara i zasady moralne jest grzeszne. Ale popatrzcie i na drugą stronę. Czy nie ma tzw.” liberalnych katolików”, którzy też nadużywają Imię Boga i jego przykazania. Ale daliście się zmanipulować. Nawet Wam to do głowy nie przyszło, a przecież przykłady tego mamy na każdym kroku.
jeszcze żywy
11 sierpnia 2012, 14:45
 "...Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków. ..." Takich "martwych katolików" jest więc wielu, bo należałoby zaliczyć do nich wszystkich żyjących bez sakramentu małżeństwa, po rozwodach w nowych związkach, czyli notorycznie grzeszących przeciw VI przykazaniu. Nie wiadomo czy należy ich jeszcze zaliczać do katolików? Jak ktoś jest "martwy", to go po prostu nie ma. Wtedy trzeba by zweryfikować statystyki kościelne i okazałoby się, że w Polsce jest nie 95% katolików, ale powiedzmy 70% (odliczając te "martwe dusze")
11 sierpnia 2012, 14:09
Łączenia katolika z jakaś opcja polityczną, jakaś konkretną ideologia, gazetą, poglądami politycznymi jest widocznym brakiem zrozumienia pojęcia katolik. Stopniowanie katolicyzmu w zależności od polityki jest żałosne. Przy okazji takich dyskusji warto przypomnieć brzemienne w skutki zdanie z Credo: „Wierzę w jeden, Święty, powszechny i apostolski Kościół.” Bo tu widać, iż Kościół Rzymsko-Katolicki nie jest kościołem polskim i warto o tym pamiętać w trakcie prób pozycjonowania pojęcia katolik w kontekście politycznym, patriotycznym czy też tradycji narodowych. Katolik to jest pojęcie wyłącznie powiązane z wiarą w Boga, dla którego wiara jest drogą ku Bogu. A drogowskazy na tej drodze wskazuje nauka Kościoła.
T
tak
11 sierpnia 2012, 13:11
cd Uważam , że tak ważny temat jak co to znaczy być katolikiem , jakie są podstawowe i nieusuwalne kryteria bycia nim nie nadaje się na felietonową formę. To zbyt poważna, rzekłbym egzystencjalna dla każdego sprawa.
11 sierpnia 2012, 13:10
@Wiko, @TomaszL Katolik z martwą wiarą to żaden katolik. Czy myślicie, że na sądzie będą brane pod uwagę jekieś ziemskie rejestry. Ja myślę, że raczej te boskie. @Agnes - tu nie chodzi o "ziemskie rejestry", a o niezmywalność sakramentu Chrztu Św. A katolikom z "martwą wiarą" trzeba pomagać w powrocie do wiary.
T
tak
11 sierpnia 2012, 13:09
cd. Zastanówmy się wszyscy razem i niech każdy sobie uczciwie, łącznie z księżmi , autorem i mną oczywiście, odpowie na takie pytania: Czy dobrze znam Pismo Święte: Stary i Nowy Testament ? Czy w moim życiu jestem całkowicie wierny Ewangelii i nauczaniu KK, jego tradycji? Czy znam wszystkie, encykliki papieskie? Jeżeli czytanie gazet, książek oglądanie filmów, oglądanie programów tv jest wskaźnikiem zainteresowania daną problematyką to odpowiedzmy sobie ile książek na tematy wiary przeczytałem w życiu? Jaki to stanowi procent wszystkich przeczytanych przez mnie książek? Może ten procent wskazuje jaki jest procent mojej wiary, zainteresowania nią? To samo dotyczy gazet, filmów. Czy jest tak, że gdy pojawia się na ekranie telewizora zapowiedź programu religijnego zmieniam kanał i wolę już oglądać romansidło południowoamerykańskie albo świat według kiepskich? To nam najlepiej odpowie jakimi jesteśmy katolikami. Zastanówmy się czy przy braku wiedzy o naszej religii, albo wiedzy, która zatrzymała się na naukach przed bierzmowaniem, możemy kompetentnie dyskutować? Takie niedouczenie, brak znajom ości swojej wiary skutkuje potem niemądrym wymądrzaniem się, że np. powinien KK dopuszczać rozwody itp. To zaraz zaraz czy katolicyzm to jest realizowanie nauki Chrystusa, który kategorycznie zabrania rozwodów, czy moje , Twoje widzi mi się. Sądząc po sobie mogę stwierdzić , że wielokrotnie, zwłaszcza gdy nie znałem zbyt dobrze Pisma Świętego wydawało mi się, że wiele stwierdzeń zakazów KK było oparte na widzi mi się księży , biskupów, a potem znajdywałem odpowiednie cytaty w Pismie Świętym. To ja się myliłem, nie oni. Pogłębianie wiedzy uczy pokory. Tak jak każda dziedzina tak i religia wymaga najpierw dogłębnej wiedzy, a potem mędrkowania, które wtedy przestaje już być mędrkowaniem.
T
tak
11 sierpnia 2012, 13:07
Sadząc po wpisach zdecydowana większość forumowiczów włączając w to autora nie zna Pisma Świętego , albo powiela niezwykle popularne dziś postawę, że Objawienie, łącznie z zawartymi w Nim zasadami moralnymi, można traktować jak kartę dań w restauracji ( czyli to wybieram a to odrzucam). Dlaczego tak sądzę ? Ponieważ wpis XLeszka wzięty z Ewangelii , w jasny i klarowny sposób wyjaśnia co to znaczy być wyznawcą Chrystusa. Chyba , że zdefiniujemy katolickość nie tylko jako wierność Ewangelii, ale jeszcze jako wierność nauczaniu Kościoła Powszechnego czyli Katolickiego (ta ostatnia informacja dla tych którzy nie wiedzą, że katolicki i powszechny to to samo, ale wątpię aby forumowicze tego portalu o tym nie wiedzieli) . To co uderza niemal z wszystkich wypowiedzi to łatwość krytyki…ale innych nie siebie. Co za bzdury z tym twierdzeniem, że katolicyzm dla Polaków to patriotyzm i partyjniactwo. Owszem pewnie tacy też są, ale bez sensu jest ze zjawisk marginalnych czynić regułę. To , że bp Pieronek nienawidzi PiSu trudno wyciągać wniosek, że wszyscy polscy katolicy mają to samo itd. Czy ktoś kto manipuluje wiarą jest jej wyznawcą? Manipulator to nie prorok.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
11 sierpnia 2012, 11:48
@Wiko, @TomaszL Katolik z martwą wiarą to żaden katolik. Czy myślicie, że na sądzie będą brane pod uwagę jekieś ziemskie rejestry. Ja myślę, że raczej te boskie.
11 sierpnia 2012, 11:23
Jeśli ktoś jest ochrzczony i wierzy w Boga, ale nie przestrzega Jego przykazań to jeszcze katolik czy już nie? ( np. uznaje dopuszczalność aborcji, lub nie widzi nic złego w życiu w konkubinacie) „Semel Catholicus Semper Catholicus (raz katolik, zawsze katolik)”.
W
Wiko
11 sierpnia 2012, 10:31
Jeśli ktoś jest ochrzczony i wierzy w Boga, ale nie przestrzega Jego przykazań to jeszcze katolik czy już nie? ( np. uznaje dopuszczalność aborcji, lub nie widzi nic złego w życiu w konkubinacie) Ostatnio jak ktoś chciał wystąpić oficjalnie z Kościoła, to usłyszał, że nawet jak to zrobi to i tak nadal jest katolikiem, bo ochrzczony a tego nie da się zmazać. Z tego byłby wniosek, że odpowiedź na powyższe pytanie brzmi "tak, nadal katolik".
LS
le sz
11 sierpnia 2012, 09:12
Jeśli ktoś jest ochrzczony i wierzy w Boga, ale nie przestrzega Jego przykazań to jeszcze katolik czy już nie? ( np. uznaje dopuszczalność aborcji, lub nie widzi nic złego w życiu w konkubinacie) Mówi o tym np. jeden z listów św. Pawła. Jk 2,14-26: 14 Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić? 15 Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, 16 a ktoś z was powie im: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta! – a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała – to na co się to przyda? 17 Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. 18 Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. 19 Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz – lecz także i złe duchy wierzą i drżą. 20 Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna? 21 Czy Abraham, ojciec nasz, nie z powodu uczynków został usprawiedliwiony, kiedy złożył syna Izaaka na ołtarzu ofiarnym? 22 Widzisz, że wiara współdziała z jego uczynkami i przez uczynki stała się doskonała. 23 I tak wypełniło się Pismo, które mówi: Uwierzył przeto Abraham Bogu i poczytano mu to za sprawiedliwość, i został nazwany przyjacielem Boga. 24 Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary. 25 Podobnie też nierządnica Rachab, która przyjęła wysłanników i inną drogą odprawiła ich, czy nie dostąpiła usprawiedliwienia za swoje uczynki? 26 Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków.
P
pytek
11 sierpnia 2012, 07:57
Jeśli ktoś jest ochrzczony i  wierzy w Boga, ale nie przestrzega Jego przykazań to jeszcze katolik czy już nie? ( np. uznaje dopuszczalność aborcji, lub nie widzi nic złego w życiu w konkubinacie)
M
maria
10 sierpnia 2012, 20:10
 Bardzo mądre słowa . . zapominamy często o tym, że dla wierzącego w Jedynego Boga człowieka ważna jest chierarchia wartości...Jeśli nie trzeba wybierać...BOGU CO BOSKIE A CESARZOWI CO CESARSKIE...jednak gdy jedno z drugim stoi w sprzeczności...dla wierzącego wybór jest jeden...BÓG.
S
Survival
10 sierpnia 2012, 13:33
W moim odczuciu katolik to ten, który żyje życiem Kościoła, czyta jego dokumenty, zna katechizm, dba i buduje wspólnotę Kościoła Katolickiego w miejscu gdzie żyje. Jeżeli chodzi o relację z Bogiem, to może mieć ją rownież ktoś kto katolikiem nie jest, bo wychował się w innej kulturze i wyznaje Chrystusa Zbawiciela, przestrzega przykazań, ale nie koniecznie żyje według nauczania Kościoła Katolickiego. Łączenie KK z jakąkolwiek ideologią zawsze kończy się źle dla Kościoła, różnie zaś dla ideologii, co znaczy że ugrupowania polityczne mogą się utożsamiać z Kościołem, ale Kościół nie powinien utożsamiać się z nimi. Łatwe to nie jest, jak widzimy;)
.
...
9 sierpnia 2012, 17:54
IGNORANCJA CZY MANIPULACJA ? Konrad Sawicki pisze: "Tymczasem katolickość to na pierwszym miejscu wiara w osobowego Boga i osobista relacja z Jezusem Chrystusem. Relacja, która karmi się rozmową (modlitwa) i spotkaniami (liturgia). Z tej właśnie relacji katolik wyprowadza zasady postępowania..." . To jest katolickość ? NIE ! To jakaś najszerzej rozumiana "chrześcijańskość". Z wszystkimi jego odłamami, łącznie z sekciarstwem ! TO JEST STRASZLIWE KŁAMSTWO ! Jeśli bowiem tylko z "chrześcijańskości" człowiek wyprowadza swoją "katolickość", to właśnie w tym momencie przestaje istnieć jego "katolickość". i dalej: "... a nauczanie Kościoła pomaga mu zastosować je w codziennej praktyce". Czy nauczanie KK, cała Jego XX wiekowa Tradycja ogranicza się tylko do wskazania jakiś "PRAKTYCZNYCH" wskazówek ? Czyli co - całe dziedzictwo duchowe i kulturowe, teoria, treść, cała formacja duchowa człowieka bierze się z jego "chrześcijańskości", a KK ma spełniać jedynie rolę dobrotliwej cioci z praktycznymi uwagami na coniedzielnych spotkaniach rodzinnych ? Ten jakiś skrajny redukcjonizm KK spychający jego rolę na odległy plan samych tylko praktycznych wskazówek jest zatrważający w artykule człowieka uważającego się za katolika ! TYTUŁ ARTYKUŁU POWINIEN BRZMIEĆ: CHRZEŚCIJANIN NIE JEDNO MA IMIĘ !
WD
Wojtek Duda
9 sierpnia 2012, 16:59
 świetny tekst, Panie Konradzie.
SP
serdecznie pozdrawiam
9 sierpnia 2012, 16:16
 A troszkę się dziwię, że nikt n ie odniósł się do tego, że Kościół Katolicki posiada jasną definicję tego, kto jest katolikiem. Jeśli się spełnia te kryteria, to wynikają z nich jasno określone obowiązki. Jest to zamieszczone w Kodeksie Prawa Kanonicznego. To są kryteria obiektywne. I według nich MOŻNA sprawdzić czy ktoś jest katolikiem, a potem, czy wywiązuje się z wynikających z tego obowiązków. Kan. 204 - §1. Wiernymi są ci, którzy przez chrzest wszczepieni w Chrystusa, zostali ukonstytuowani Ludem Bożym i stawszy się z tej racji na swój sposób uczestnikami kapłańskiego, prorockiego i królewskiego posłannictwa Chrystusa, zgodnie z własną każdego pozycją, są powołani do wypełniania misji, jaką Bóg powierzył pełnić Kościołowi w świecie. § 2. Ten Kościół, ukonstytuowany i uporządkowany na tym świecie jako społeczność, trwa w Kościele katolickim, kierowanym przez następcę Piotra i biskupów we wspólnocie z nim. Kan. 205 - W pełnej wspólnocie Kościoła katolickiego pozostają tutaj na ziemi ci ochrzczeni, którzy w jego widzialnym organizmie łączą się z Chrystusem więzami wyznawania wiary, sakramentów i zwierzchnictwa kościelnego.
S
silvio
9 sierpnia 2012, 16:05
IGNORANCJA CZY MANIPULACJA ? Konrad Sawicki pisze: "Tymczasem katolickość to na pierwszym miejscu wiara w osobowego Boga i osobista relacja z Jezusem Chrystusem. Relacja, która karmi się rozmową (modlitwa) i spotkaniami (liturgia). Z tej właśnie relacji katolik wyprowadza zasady postępowania..." . To jest katolickość ? NIE ! To jakaś najszerzej rozumiana "chrześcijańskość". Z wszystkimi jego odłamami, łącznie z sekciarstwem ! TO JEST STRASZLIWE KŁAMSTWO ! Jeśli bowiem tylko z "chrześcijańskości" człowiek wyprowadza swoją "katolickość", to właśnie w tym momencie przestaje istnieć jego "katolickość". i dalej: "... a nauczanie Kościoła pomaga mu zastosować je w codziennej praktyce". Czy nauczanie KK, cała Jego XX wiekowa Tradycja ogranicza się tylko do wskazania jakiś "PRAKTYCZNYCH" wskazówek ? Czyli co - całe dziedzictwo duchowe i kulturowe, teoria, treść, cała formacja duchowa człowieka bierze się z jego "chrześcijańskości", a KK ma spełniać jedynie rolę dobrotliwej cioci z praktycznymi uwagami na coniedzielnych spotkaniach rodzinnych ? Ten jakiś skrajny redukcjonizm KK spychający jego rolę na odległy plan samych tylko praktycznych wskazówek jest zatrważający w artykule człowieka uważającego się za katolika !
I
ikm
9 sierpnia 2012, 15:24
Ja uważam że katolik w ogóle na brało znaczenia takiej ideologii, a kwestię wiary determinuje raczej chrześcijanin. I o ile chrześcijanin kojarzy się spoko, to katolik już mniej. Tak jakby katolik nie był chrześcijaninem. I pomimo tego że oczywiście uważam to za absurdalne, to od całej tej atmosfery też mam podobne odczucia na poziomie emocjonalnym. Poza tym problematycznym dla mnie jest to że Ci którzy mają głos w Kościele czyli wciąż głównie duchowni, stoją jak malowane cielęta i w ogóle nie walczą o ten Kościół(oczywiście nie wszyscy). I tolerujemy wszystkie te osoby dla których wiara to tylko wymiar ideologiczny nie duchowy, udziela się komunii fanatykom Natanka w pelerynkach, na marsze w obronie życia pozwalamy chodzić ludziom którzy obwieszą sie jakimiś inicjałami Radia Maryja, którego to charyzmatycznego wodza biskupi pomijają milczeniem. A co najgorsze to w Kościele nie uczy się modlitwy! Chyba że ktoś należy do wspólnoty albo jeździ na zamknięte rekolekcje itp, a są ludzie którzy są całe w życie w Kościele i nie mieli w rękach P.Ś i nie rozumieją go ani trochę. Więc później niewiadomo kto jest katolikiem bo skąd jak katolicy sami nie wiedzą co to.
K
Ktoś
9 sierpnia 2012, 14:29
Faryzeusze,Sacydeusze i Rzymianie robili swoją politykę na swój sposób,ale kiedy dla nich Jezus stał się wrogiem bo obalał ich porządek zwarli razem swe szyki i posłali na ukrzyżowanie.Tak się teraz też dzieje,tylko że,kościół katolicki niby reprezentuje naukę Jezusa ale w cichości popiera partię która mu odpowiada aby jeszcze istnieć.Szafowanie krzyżem  przez dewotów stało się groteską tego kościoła.Krzyż to nie Bicz Boży a tylko Boże Miłosierdzie i dziwię się jego wykorzystaniu do swoich fanaberii.Wierzę w Boga,chodzę do kościoła,modlę się codziennie,chodzę na procesje,na pielgrzymki,udzielam się w kościele i inne posługi kościoła katolickiego wykonuję ale czy to wystarczy być dobrym chrześcijaninem.Może jeszcze oprócz Modlitwy Pańskiej codziennie odmawianej trzeba przeczytać Hymn Miłości św.Pawła aby jeszcze zadać sobie pytanie:kim ja jestem.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
9 sierpnia 2012, 12:59
 Nie ma partii politycznej wolnej od tyranii, choćby nosiła na sztandarach najszlachetniejsze hasła wolności i równości. Jak pokazuje historia, zawsze będą w nich wolni, dyktujący warunki zniewolonym, czyli równi i „równiejsi”. I ten schemat, po zdobyciu władzy, jest przenoszony na rządzących i rządzonych. Nie ma to nic wspólnego z religią katolicką. Chrystus nie wybierał swoich uczniów według poglądów politycznych, ale według gotowości do przyjęcia i głoszenia Ewangelii. I zawsze była to propozycja szanująca wolność powoływanego. Magnesem był Autorytet Prawdy. Katolik więc może mieć poglądy polityczne, reprezentowane przez różne partie. Nawet niewierzącym trudno jest znaleźć partię, która poglądami i programem odpowiadałaby im w 100-u %, bo takiej po prostu nie ma. Dla duchowo wierzącego katolika na pierwszym miejscu jest Bóg, Jego wola i wymagania, a potem cała reszta, z polityką włącznie. Inny sposób postępowania prowadzi do schizofrenii i wypaczeń, czego jesteśmy świadkami. Określenie prawdziwych czcicieli Boga mamy w dzisiejszym fragmencie Ewangelii: „Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie”.
L
leszek
9 sierpnia 2012, 12:32
Artykuł Świetlika raczej dotyczy trochę specyficznego świata wielkonakładowej prasy czy róznych telewizyjnych celebrytów, do których należy Szymon Hołownia. Gdy popularna piosenkarka Doda-Robaczewska zmieni kolejnego narzeczonego, to media potem miesiącami huczą po co, na co i dlaczego. Gdy Szymon Hołownia z trzaskiem drzwi rzuca dotychczasowego pracodawcę, to nagle pojawiają sie artykuły co ten wiekopomny gest znaczy w naszym codziennym zyciu. Nie bardzo rozumiem z jakich powodów ktoś z Szymona Hołowni nagle zrobił sternika i kapitana okrętu, gdzie trzeba pilnie śledzić jaki kierunek wskazuje. Świat telewizyjnych celebrytów i świat codzienny to trochę różne światy. Natomiast może dla ludzi pracujących w mediach te dwa światy się zlewają i stad taka perspektywa.Ten sam katolik może przeczytać sensacyjny artykuł w Nesweeku i nawet pokiwac głowa, że ci  księża nie są tacy święci na jakich pozuję, ale to wcale nie musi się przekładac na jego przywiązanie do Kościoła.  Natomiast jest faktem, że niektórzy próbują zaprząc katolicyzm w służbę róznych ideologii. Czasami ze zdziwieniem czytam, że "prawdziwy" katolik wierzy w jakieś zamachy będące przyczyna katastrofy lotniczej dwa lata temu, a jeśli nie wierzy, to nie jest katolikiem. Tak samo obowiązkiem katolika jest wnoszenie modłów o awarię prądu w czasie koncertu Madonny w Warszawie. Kiedyś z wielkim zadziwieniem dowiedziałem się, obowiązkiem katolika jest walka z próbą zdejmowania krzyża w Sejmie. Zadałem sobie trud i przekartkowałem uważnie Katechizm jaki mam w domu ale nigdzie nie znalazłem niczego, z czego miałoby wynikać że wyposażenie sali sejmowej jest sprawą wiary i moralności.
9 sierpnia 2012, 11:57
 Bardzo dobry artykuł.Ostatnio próbuje się ,,zawłaszczać" arbitralnie katolicyzm dla jakiś grup na podstawie nie mających wiele wspólnego z nauczaniem Chrystusa kryteriów(w gruncie rzeczy wypaczających nauczanie J.Ch), odbierając jednocześnie to prawo innym.
W
Wiko
9 sierpnia 2012, 11:51
Moim zdaniem Świetlik napisał szczerze o tym, co i tak jest tajemnicą poliszynela. Duża część konserwatywnej prawicy do ludzie tak naprawdę niewierzący, czyli bez żadnej osobistej relacji z Bogiem. Kościół owszem jest ich domem ale takim samym jak państwo czy partia polityczna. Naturalnie to jest uogólnienie, ale sam znam wielu takich prawicowców - ateistów.
Dariusz Piórkowski SJ
9 sierpnia 2012, 11:45
Przeczytałem tekst Świetlika.  Trochę ma tam racji na temat niektórych mediów wykorzystujących tzw. liberalnych katolików. Natomiast uderzyło mnie osobliwe podejście autora (z ktorym się on identyfikuje) do katolicyzmu. Bardziej liczy sie dla niego "katolicka wspólnotowość, tradycja, z której wyrastaja" - a chodzi oczywiście o katolicyzm jako część tożsamości Polaka. Katolicyzm bardziej jest na usługach polskości, zachowania ciągłości narodu. Autora już mnie interesuje pojawienie się w niedzielę w Kościele, zachowuje też "dystans do biskupów". Biedny to wiec katolicyzm, bo gdyby Polska nagle przestała istnieć, to co wtedy? Przestaję być już kompletnie katolikiem? Religia staje sie tutaj środkiem do celu, tylko jakiego? Mniej chodzi o Boga i dążenie do niego, a o podtrzymanie tożsamości narodowej. To jest niezwykle śliskie i niebezpieczne podejście. Dlatego trzeba później dzielić na "katolików liberalnych" i "prawicowych", bo jeśli tak się rozumie katolicyzm, to się w sumie nie dziwię.
MG
Malwina Grabowska
9 sierpnia 2012, 11:25
Bardzo dobry artykuł. Gratuluję autorowi. Polski katolizm jest światopoglądem i ideologią, Boga używa się instrumentalnie. Dzieli się patriotów na prawdziwych i innych, a katolików na prawdziwych oraz zakłamanych postępowców. Oskarża o współpracę z liberalizmem. Oskarżam katolików opisanych przez pana redaktora Rzeczpospolitej o szkodliwą dla wiary kolaborację z konserwatyzmem i polityczną prawicą.