Klucz do zrozumienia sposobu działania Franciszka

(fot. shutterstock.com)

Jest jedno słowo, które bez przerwy pojawia się w nowej adhortacji papieża Franciszka o rodzinie i miłości. Tym słowem jest "rozeznanie". Dla każdego jezuity, tak samo i dla papieża, to słowo nie ma tylko znaczenia ogólnego, ale oznacza coś bardzo konkretnego.

Dlatego zrozumienie, czym jest rozeznanie, jest kluczem do zrozumienia adhortacji Amoris Laetitia i Franciszkowego podejścia do duszpasterskiej troski. Papieskie użycie słowa "rozeznanie" jest ściśle związane z ideą sumienia, co także zostało podkreślone w dokumencie, zwłaszcza w kontekście osób, które zostały postawione przed trudnym wyborem duchowym.

W powszechnym rozumieniu osoba, która "rozeznaje", to ktoś, kto ma dobry gust albo dobre oko do czegoś. Ktoś, kto osądza sprawy w sposób mądry i dobry. Można kogoś określić jako osobę mającą rozeznanie w dziedzinie sztuki, jedzenia czy wina. Rozeznanie w potocznym użyciu to po prostu zdolność do rozważnej oceny i umiejętność wyboru najbardziej odpowiedniej z wielu możliwości.

DEON.PL POLECA

Jednak dla jezuity rozeznanie oznacza o wiele więcej. Jest to sztuka przemodlenia każdej decyzji z pomocą konkretnych praktyk duchowych. Tradycja jezuickiego rozeznania pochodzi z Ćwiczeń duchownych - klasycznego podręcznika modlitwy napisanego przez św. Ignacego Loyolę, założyciela zakonu jezuitów, żyjącego w XVI wieku. Właściwie głównym celem całych Ćwiczeń duchownych Ignacego jest nauczenie człowieka, jak rozeznawać sprawy.

Rozeznanie według św. Ignacego oznacza bycie świadomym tego, że Bóg chce, abyśmy podejmowali dobre decyzje. Bycie świadomym, że Bóg pomoże nam te dobre decyzje podejmować. Ale rozeznanie oznacza także zdawanie sobie sprawy z tego, że często pozwalamy innym siłom wpływać na nasze wybory: siłom, które popychają nas w stronę Boga, i takim, które od Niego oddalają. Każdy, kto kiedykolwiek musiał podjąć jakąś ważną decyzję, zna to doświadczenie. Czasem czujemy, że jesteśmy raz popychani, a raz ciągnięci przez różne wewnętrzne siły: postawa egoistyczna walczy w nas z hojnością, wolność ze zniewoleniem, a zdrowa motywacja siłuje się z niezdrową.

Rozeznanie jest więc zdolnością do jasnego spojrzenia na te siły, zdolnością ich identyfikacji, zważenia, oceny i w końcu zdolnością do podjęcia decyzji najbardziej zgodnej z tym, czego Bóg chce dla nas i dla świata. Rozeznanie bierze pod uwagę bogactwo i złożoność ludzkiego życia i - co najważniejsze - zakłada, że Bóg aktywnie uczestniczy w procesie decyzyjnym. Jak pisał św. Ignacy, "Stwórca działa bezpośrednio ze swoim stworzeniem" (Ćwiczenia duchowne).

Jednak sprawa nie jest taka prosta. Nie chodzi tylko o ślepe podporządkowanie się pewnym zasadom i regulacjom. Rzecz jasna Ewangelia i nauczanie Kościoła są kluczowe dla kształtowania sumienia, ale szczególnie w kwestiach bardzo skomplikowanych należy polegać także na wskazówkach, które daje nam sam Bóg, i słuchać swojego serca.

Jak się rozeznaje? Ćwiczenia duchowne podają wiele sposobów i praktyk. Przytoczę tylko niektóre z nich.

Po pierwsze, spróbuj być "obojętnym". To znaczy spróbuj uwolnić się od wszystkiego, co powstrzymuje cię od podążenia za Bożymi pragnieniami wobec ciebie. Na przykład jeśli próbujesz rozeznać, czy odwiedzić chorego przyjaciela w szpitalu, i martwisz się, że czymś się zarazisz, nie jesteś "wolny", nie jesteś "obojętny". Coś cię wstrzymuje przed zrobieniem dobrej rzeczy. Ta "obojętność" nie oznacza, że cała sytuacja cię nie obchodzi, ale że uwalniasz się od wszystkich innych motywów, żeby móc pójść za Bożymi pragnieniami.

Po drugie, poproś Boga o pomoc. Rozeznania nie dokonuje się samodzielnie. Potrzebujesz Bożej pomocy, żeby wybrać dobrą drogę. Potrzebujesz także rozważania Ewangelii i nauczania Kościoła, które zapewnią ci dobre podstawy (to znaczy że na przykład nigdy nie będziesz rozeznawać, czy kogoś zamordować, czy nie).

Wszystko to odbywa się w kontekście modlitwy. Oczywiście intelekt też jest w pełni zaangażowany. Jak mawiają jezuici: "zaufaj sercu, ale używaj głowy".

Po trzecie, oceń w sobie wszystkie targające tobą siły, żeby przekonać się, która z nich może pochodzić od Boga, a która nie. Święty Ignacy mówił, że tym, którzy robią postępy w życiu duchowym, "dobry duch" przyniesie wsparcie, zachętę i spokój umysłu. Pomyśl o kimś, kto decyduje się przebaczyć drugiej osobie i kto odczuwa pokój i pocieszenie, kiedy o tym myśli. Czymś przeciwnym jest prawda o "złym duchu". Ten duch sprawia, że zjadają cię nerwy, on rzuca ci pod nogi fałszywe przeszkody stworzone po to, by przeszkodzić ci w duchowym wzroście. Najczęściej duch ten objawia się w głosie egoizmu, który słyszymy w sobie. Kiedy ktoś chce przebaczyć drugiemu, głos "złego ducha" będzie mu powtarzał: "jeśli będziesz przebaczać ludziom, zaczną traktować cię jak wycieraczkę!".

Co ciekawe, jak mówi św. Ignacy, dla osoby, która idzie w przeciwnym kierunku (od dobra do zła) wszystko wydaje się być jasne, jakby od razu ustawione. "Dobry duch" jej nie zachęca, ale budzi w nim coś na początek - małe ukłucie sumienia. Z drugiej strony "zły duch" będzie zachęcał ją do złego zachowania: "nic się nie martw. Możesz dalej kraść rzeczy z pracy. Wszyscy tak robią. No dalej!". Osoba doświadczona w rozeznawaniu szybko nauczy się rozpoznawać te subtelne głosy w swoim sercu.

Po czwarte, jeśli wciąż nie ma jasnej odpowiedzi na to, co robić, możesz polegać na innych praktykach polecanych przez Ignacego. Możesz spróbować wyobrazić sobie kogoś w takiej samej sytuacji jak twoja i pomyśleć, jakie rady dałbyś takiej osobie. To może pomóc ci usłyszeć, jaki wpływ na twoje rozeznawanie mają twoje własne egoistyczne pragnienia. Spróbuj także wyobrazić sobie, co chciałbyś powiedzieć Jezusowi na Sądzie Ostatecznym. Ta metoda może nie działa w każdej sytuacji, ale może być szczególnie przydatna w rozjaśnianiu złożonych dylematów etycznych. Możesz też pomyśleć o tym, jak oceniłbyś tę sytuację, gdybyś znajdował się teraz na łożu śmierci. To z kolei może pomóc ci określić priorytety i dojrzeć, co jest najważniejsze w twoim życiu.

Kiedy zakończysz już dobre rozeznawanie, poczujesz to, co Ignacy nazywa "pocieszeniem", czyli pewnego rodzaju poczucie, że wszystko jest na swoim miejscu. Poczujesz, że to, co robisz, jest zgodne z Bożymi pragnieniami względem ciebie, bo TY jesteś w zgodzie z tymi pragnieniami. A to z kolei w sposób zupełnie naturalny przynosi pokój.

Adhortacja papieska jest adresowana nie tylko do rodzin czy pojedynczych osób, ale także do duszpasterzy i osób odpowiedzialnych za pomoc w kształtowaniu ludzkich sumień. Nie każda osoba czy duszpasterz znajdą pożytek w tradycyjnych praktykach rozeznawania. Ale perspektywa, którą przynosi rozeznawanie - świadomość, że Bóg chce nam pomagać w podejmowaniu decyzji i możemy usłyszeć Jego głos, jeśli będziemy uważnie słuchać swojego serca - jest bardzo pomocna w każdym przypadku i dla każdego.

Amoris Laetitia ciągle i od nowa mówi o rozeznawaniu i sumieniu. Przypomina nam, że chociaż zasady są istotne, w warunkach życia duchowego czy pracy duszpasterskiej niezbędne jest coś innego, coś na czym można polegać - łaska Boża działająca w sercach wiernych, która pomaga im podejmować dobre, zdrowe i życiodajne decyzje.

James Martin SJ - redaktor naczelny America Magazine. Autor książki "Jezuicki przewodnik po prawie wszystkim"; Tekst pierwotnie ukazał się pod tytułem "What Some Critics of 'Amoris Laetitia' Are Missing".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Klucz do zrozumienia sposobu działania Franciszka
Komentarze (2)
19 lipca 2016, 17:25
Gorliwością w rozeznawaniu wykazali się niewątpliwie biskupi filipińscy, którzy bezpośrednio po ukazaniu się adhortacji "popełnili" list duszpasterski , którego fragment cytuję: "Papież wzywa nas, byśmy zapewnili ich, że jest dla nich zawsze miejsce przy stole grzeszników, gdzie Wszechmogący Pan ofiarowuje siebie jako pokarm dla nieszczęśliwych. (…) O jak cudowną rzeczą jest dla biednego i pokornego sługi spożywać Pana. To nakaz miłosierdzia, otwartość serca i ducha, które nie potrzebują prawa, nie czekają na wytyczne ani na niecierpliwe podszepty. To może i powinno nastąpić natychmiast." Są episkopaty, jak np nasz rodzimy, które owo rozeznawanie doprowadziło do konkluzji zgoła odmiennych. Powyższe świadczy o tym ,iż w łonie Kościoła w kwestiach natury fundamentalnej brak jest jedności. Rozeznawanie zaś moim zdaniem winno skupić się głównie na autorze owego zamieszania by pomóc mu odpowiedzieć na pytanie: DOKĄD ZMIERZASZ FRANCISZKU?  
QQ
q q
19 lipca 2016, 16:35
Pierwszym, fundamentalnym i nieodzownym warunkiem dla chrześcijańskiego rozeznania jest rozeznanie woli Bożej w życiu człowieka, że Bóg prowadzi nas przez wszystkie wydarzenia, zarówno wielkie jak i małe, i odsianie tego co my chcemy, od tego, czego Bóg pragnie. "Umiłowani, nie wierzcie każdemu duchowi, lecz badajcie duchy, czy pochodzą od Boga''  (1J 4, 1). Rozeznanie nie może być chrześcijańskie i katolickie jeśli w wątpliwość stawia elementarz woli Boga wyrażony w Dekalogu budującym sumienie, będąc jednocześnie fundamentem ewangelicznej miłości. Rozeznanie duchowe jest rozstrzygające, gdyż dobre rozeznanie daje nam właściwą orientację w życiu i prowadzi do Boga, natomiast fałszywe rozeznanie prowadzi do tragedii i od Boga oddala. Jezus o rozeznaniu: "Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach. łudzenie samego siebie Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!" (Mt 7, 15-23)