Kocham "ten" Kościół! - czyli o prawdziwej reformie

fot. Annie Theby / Unsplash

Wszelkie skuteczne działania, prowadzące do rzeczywistych zmian w Kościele muszą być oparte o osobiste nawrócenie. Tylko doświadczenie spotkania z Bogiem, doświadczenie Jego miłosierdzia, uzdolni nas do powiedzenia: nie jestem ślepy, nie oszukuję siebie, ale kocham "ten" Kościół.

W miarę pojawiania się coraz to nowych doniesień o bulwersujących, czy wręcz skandalizujących sytuacjach wśród ludzi Kościoła, biskupów i księży, wielu wiernych czuje się rozczarowanych i faktycznie zgorszonych. Jedni z oburzeniem chcą zerwać wszelkie więzi z "tą instytucją", inni mówią, że "nienawidzą takiego Kościoła" - w domyśle grzesznego i zepsutego. Jeszcze inni, nie mając poczucia, że mogliby wpłynąć na zmianę tej sytuacji, zajmują się swoimi sprawami.

Jak reagować na takie sytuacje kryzysowe? Czego nas one mogą nauczyć? Jaki wpływ na zmiany i na propozycje reformy może mieć "zwykły" wierny Kościoła?

Parę lat temu, zdarzyło się, że znalazłem się w sądzie w Chicago, żeby świadczyć w pewnej trudnej sprawie rodzinnej ludzi, którzy przychodzili do naszego kościoła. Byłem w koloratce, rozpoznawalny jako ksiądz. Policjantka, która pracowała w ochronie sądu, rozpoznając kim jestem, spytała czy nadal chcę być księdzem w Kościele, widząc, co się dzieje? A był to czas, kiedy doniesienia o skandalach były codziennością. Odpowiedziałem, że łatwo jest być we wspólnocie, kiedy wszystko dobrze idzie, ale dzisiaj jest to wezwanie do dania świadectwa, że jestem w Kościele nie ze względu na jakąkolwiek korzyść, na bezgrzeszność swoją czy innych, ale ze względu na Boga. Nie byłem naiwny ani ślepy. Widziałem grzech i nieporadność, ale to była ciągle moja wspólnota, mój Kościół.

Św. Ignacy Loyola, założyciel jezuitów, w swoich ćwiczeniach duchowych zostawił nam tzw. Reguły o trzymaniu z Kościołem. Zachęcał, by mieć "umysł gotowy i skory do okazania posłuszeństwa prawdziwej oblubienicy Chrystusa". Mówił coś, co nas dzisiaj może szokować, a mianowicie, że trzeba "bardziej ufać decyzjom Kościoła niż swojemu własnemu osądowi". Ignacy nie był naiwny. Znał życie. Widział grzeszność ludzi Kościoła. Zdawał sobie sprawę, że papież Paweł III, do którego się udał, był człowiekiem uwikłanym w różnego rodzaju zależności. Miał czworo nieślubnych dzieci, był ostatnim papieżem Renesansu, faworyzował rodzinę, był nepotą, swoich wnuków mianował kardynałami, gdy mieli po kilkanaście lat. A mimo to, Ignacy, który przed nim stanął wraz ze swoimi współbraćmi, właśnie jemu ślubował całkowite posłuszeństwo w sprawie misji. Nie dlatego, że przymykał oko na grzechy, nie dlatego, że wypierał je ze świadomości i chciałby ukrywać, ale dlatego, że doświadczył nawrócenia i pragnął całkowicie oddać się na służbę Chrystusowi. A to bycie w misji Jezusa mogło być zrealizowane tylko w Kościele przez Niego założonym. Św. Ignacy był i chciał trwać w Kościele przede wszystkim dlatego, że doświadczył spotkania z Panem. Posłuszeństwo i miłość do tegoż Kościoła nie było oznaką kalkulacji i spodziewanych korzyści, ale wynikało wprost z doświadczenia miłości do Chrystusa i z głębokiego przekonania, że wszystkim - także tym, co trudne - rządzi ostatecznie Duch Święty.

Dla wielu taka perspektywa może być niełatwa do przyjęcia. Wydaje się, że to za mało. Jesteśmy o wiele bardziej radykalni. Chcemy bardziej jednoznacznych znaków reformy i dużo wyraźniejszej zmiany codziennej praktyki. Ale czy nasze metody dzisiaj są skuteczniejsze?

Św. Ignacy żył w czasach Reformacji. Był to okres niesłychanego zamętu we wspólnocie wierzących. Dochodziło do gorszących zachowań i działań. Cały ówczesny porządek, cały świat kościelny legł wtedy w gruzach. Wielu, na różne sposoby, próbowało coś zrobić, zaradzić złu. Ale skutkiem ich działań są do dzisiaj trwające podziały.

Wnioski, jakie możemy wyciągnąć z tych doświadczeń przypominają o podstawowych prawdach, że wszelkie skuteczne działania, prowadzące do rzeczywistych zmian w Kościele muszą być oparte o osobiste nawrócenie. Tylko doświadczenie spotkania z Bogiem, doświadczenie Jego miłosierdzia, uzdolni nas do powiedzenia: nie jestem ślepy, nie oszukuję siebie, ale kocham "ten" Kościół, bo jego fundamentem jest Chrystus.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kocham "ten" Kościół! - czyli o prawdziwej reformie
Komentarze (20)
BM
~Barbara Marzec
17 lutego 2021, 19:03
Kochać Kościół to przede wszystkim nie zgadzać się na dziejące się w nim zło. Na to zło, na które zgadzają się biskupi. Bo to zło zabija Kościół, niszczy jego wiarygodność i wymiata wiernych. Czy na Biskupów wybierani są jedynie Ci, którzy osiągnęli wystarczająco wysoki stopień zdeprawowania? Chyba tak, skoro w kontekście ostatnich wydarzeń wszyscy milczą. Żaden biskup nie wyraził oburzenia postępowaniem swoich kolesi ze szczecińskiej diecezji. Trwanie przy takich biskupach, uznawanie ich za pasterzy jest ze strony wiernych przyzwoleniem na niszczenie Kościoła, a to jest jednoznaczne z brakiem miłości do niego.
KW
~Kamil Wilk
14 lutego 2021, 23:34
Czyli w skrócie: Kościół do nieustannej odnowy potrzebuje przede wszystkim świętych, a nie wszelkiej maści krzykliwych, medialnych "reformatorów".
WG
W Gedymin
15 lutego 2021, 09:19
także, jak pokazują ostatnie czasy, "świętych" ateistów, lewaków i innego "drugiego sortu" aby Kościół "musiał" dostrzec zło, które też w nim jest.
KW
~Kamil Wilk
15 lutego 2021, 13:28
Bardziej chodzi o takich jak św. Franciszek z Asyżu. Przybył on do Rzymu i powiedział papieżowi Innocentemu III, że chce założyć zakon. Ten mu odpowiedział widząc go brudnego i w łachmanach, że lepiej będzie jak pójdzie bawić się ze świniami. Jak zareagował Franciszek? Nie obraził się, nie zaczął narzekać na zdeprawowaną hierarchię. Nazajutrz ku konsternacji papieża doniesiono mu, że Franciszek bawi się ze świniami. Urok Franciszka sprawił, że wkrótce rzesze innych chciały iść jego drogą do Chrystusa.
no_name (PiotreN)
14 lutego 2021, 18:03
Rozjechały się Księdzu pojęcia i myli wiele rzeczy, a przytoczone wyżej zdanie z Reguł św. I Loyoli "bardziej ufać decyzjom Kościoła niż swojemu własnemu osądowi" to czysta herezja. Wiem, że Wy-Jeziuci chcecie/musicie ufać św.Ignacemu bardziej nawet aniżeli Bogu. Ale to jest błąd. Do Reformacji (w konsekwencji rozbicia Kościoła) doszło nie dlatego, że akurat w tamtym czasie urodziło się kilku "rozłamowców" jak Luter, Hus, czy Kalwin. Przyczyną było to, że w okresie XV i XVI w Kościół Chrystusa stawał się coraz bardziej kościołem antychrysta i oni to widzieli. Posłuszeństwo nie jest wartością podstawową, kardynalną! Zakres jego stosowania kończy się tam, gdzie zaczyna się grzech, a z nim często ludzka krzywda. Tam gdzie grzech winniśmy reagować, inaczej jesteśmy współodpowiedzialni, dodatkowo "przymykając oko" siejemy zgorszenie. Nie stawiajmy nauczania Chrystusa na głowie. :-)
TU
Testowy Uzytkownik
17 lutego 2021, 04:30
Posłuszeństwo urzędowi nauczycielskiemu Kościoła cechuje katolika. Katolik ma za zadanie ufać i wprowadzac w zycie w decyzjom świętemu magisterium Kościoła w zakresie wiary i moralności aniżeli swojemu własnemu osądowi. Indywidualne czyny poszczególnych biskupów, również biskupa Rzymu, nie mają znaczenia.
no_name (PiotreN)
17 lutego 2021, 22:34
Szanowny Testowy Użytkowniku. Przytoczony cytat ze św. Ignacego Loyoli mówił o "...decyzjach Kościoła", a nie o urzędzie nauczycielskim Kościoła- to po pierwsze. Po drugie, sam Chrystus przestrzegał nas tymi słowami z Mt( 23, 1-12). Decyzje Kościoła nigdy nie były nieomylne, wyrządzały również wiele zła. I temu złu katolik ma obowiązek powiedzieć : nie! Jego wewnętrzny osąd pochodzi od samego Boga, a nie od takiego, czy innego biskupa a nawet papieża. To, co Ksiądz wyżej napisał jest wewnętrznie sprzeczne. Indywidualne czyny biskupów/ papieży nie mają znaczenia i powinniśmy im być posłuszni? Bzdura. Bezwzględne posłuszeństwo winniśmy tylko Panu Bogu! :-)
TU
Testowy Uzytkownik
19 lutego 2021, 01:16
Jezeli dobrze zrozumialem "decyzje Kościoła" w Twojej interpretacji slow sw Ignacego (prosze podaj zrodlo jezeli to nie jest Twoja osobiste rozumienie) to jest zupelnie co innego niż nauka przekazywana przez urzad nauczycielski Kościoła dotyczacy wiary i moralnosci. Nie bede odpowiadal na ten argument, dopóki tego nie rozstrzygniemy, nie chce rozmawiac o dwoch roznych rzeczach. Co Twojego odniesienia sie do pism Ewangelii. Katolik nie powinien jedynie sam, używając tylko swojego rozumu, interpretowac slow pisma. Do tego zadania jest wlasnie powolany Urzad Nauczycielski Kosciola, ktory za KKK 85 interpretuje i wyjasnia wiernym to slowo jako jedyny autorytet.
TU
Testowy Uzytkownik
19 lutego 2021, 01:16
... Wewnetrzny osad katolika nie ma tu zadnego znaczenia. Katolik moze sobie roznie i mylnie interpretowac slowa Pisma Sw, na przyklad uzytkownik no_name mogl mylnie zintepretowac slowa Mt( 23, 1-12). Powtarzam ponownie, wg reguł i zasad nauki katolickiej, wierni katoliccy powinni za KKK87 "z uległością przyjmują nauczanie i wskazania, które są im przekazywane w różnych formach przez ich pasterzy." Nie ma w nauce Kosciola mowy, ze ma to zwiazek z subiektywna ocena moralna zachowania tychze pasterzy przez wiernych.
KR
~Kazimierz Robertowski
14 lutego 2021, 17:18
Trwanie we wspólnocie Kościoła jest dziś tą ciasną i niewygodną bramą o której mówił Pan Jezus. Wielu ludzi powie dziś, że wolą jednak szeroką i łatwą drogę uprawiania chrześcijaństwa poza Kościołem.
KA
~Kapitan Arianator
16 lutego 2021, 12:30
Czy przymykanie oka na zło w Kościele też jest tą bramą prowadzącą do Chrystusa? Tak się pytam, bo nie wiem.
TU
Testowy Uzytkownik
19 lutego 2021, 01:21
Dlaczego zinterpretowales to w ten sposob slowa Pisma Sw? Rownie dobrze moglbym zinterpetowac to w ten sposob. Trwanie w opozycji do niegodziwych dzialan Kosciola jest dziś tą ciasną i niewygodną bramą o której mówił Pan Jezus. Wielu ludzi powie dziś, że wolą jednak szeroką i łatwą drogę uprawiania chrześcijaństwa bez krytykowania Kosciola. Jak dla mnie te interpretacje sa tak samo wazne. Obie subiektywne i obie jednakowo sluszne.
KR
~Kazimierz Robertowski
19 lutego 2021, 21:24
Niestety, prawda nie jest subiektywna.
AE
~Anna Elżbieta
14 lutego 2021, 15:09
Dokładnie tak jest. Dziękuję za Księdza świadectwo i głębokie przekonanie. Ja osobom zgorszonym podobnie mówię, co nie znaczy, że zgadzają się ze mną. Być w Kościele, szukać mądrych rozwiązań w przezwyciężeniu kryzysu, po prostu kochać Kościół. Tak jak kocha go Jezus. Iluż rodziców kocha swoje dzieci nawet gdy źle postępują. Nie odcinają się od nich. Nadal kochają, choć ta miłość często boli i modlą się, prosząc Boga o pomoc.
KA
~Kapitan Arianator
14 lutego 2021, 14:32
Jeżeli mąż nadużywa alkoholu, stosuje przemoc wobec żony i jej dzieci, to raczej wyrazem jej miłości do niego bynajmniej nie jest akceptacja jego postawy. To, że kocham "ten" Kościół tym bardziej powinno mnie skłaniać do tego, by się sprzeciwiać temu co w nim jest złe, a niestety jest dużo zła. Z tym posłuszeństwem też nie można przesadzać. Czasem gdy coś jest nie tak i chcą byś czynił nie tak, to masz nawet obowiązek powiedzieć "nie". Osobiste nawrócenie też nie wydaje mi się konieczne, by dostrzec zło, które dzieje się w Kościele. Trochę to tak zabrzmiało jakby wolno byłoby Ci krytykować tylko wtedy, gdy będziesz nie wiadomo jakim świętym. Z resztą czym jest owo nawrócenie. Wielu ludziom wydaje się, że spotkało Jezusa Chrystusa w swoim życiu.
WG
W Gedymin
14 lutego 2021, 09:32
Co znaczy "kocham "ten" Kościół"? Co znaczy "nienawidzą takiego Kościoła"? Dla większości polskich biskupów, księży i znacznej części wiernych to "kocham" to jest dbanie ponad wszystko o "dobre imię instytucji" (takiego określenia użył jeden z kardynałów). I dlatego w polskim Kościele swobodnie wzrasta pycha i jej owoce zakłamanie, głupota i wiele innych. W wypowiedzi ojca widzę tezę, z którą się już wiele razy spotkałem, że drogą odnowy Kościoła jest nawrócenie i wstąpienie na drogę świętości ludu bożego, a wtedy duszpasterzom nie pozostanie nic innego jak podążyć za swoim ludem.
KS
Konrad Schneider
14 lutego 2021, 09:21
Bardzo przekonywujacy jest ten artykul. Ale odnosze wrazenie, ze Ojciec chcial przeszkoczyc jakas przeszkode i zatrzymal sie w skoku... Jak sie powiedzialo A, trzeba powiedziec B: Osobiste nawrocenie i milosc do Kosciola to podstawa i poczatek reformy. W punkt! Nikt tego nie podwaza! Ale co zrobic teraz z setkami biskupow czy przelozonych zakonnych , ktorzy nie tylko 25 lat (jak w Szczecinie) ale i dluzej ukrywaja zboczencow wsrod swoich ksiezy? Czekam na ciag dalszy Ojca wynurzen...
no_name (PiotreN)
14 lutego 2021, 18:17
Przekonywujący jest i to bardzo, ale przekonujący niekoniecznie. ;-)
SS
~szczesliwy stary juz Slazak poza Polska
15 lutego 2021, 09:19
Dobrze ze tylko 28 lat rzadzili Polacy w Watykanie, gdyby rzadzili dluzej, Watykan wygladalby jak wyglada obecnie Slask. Kosciol pod rzadami Polakow wszedl z deszczu pod rynne.Nikt tego nie zmiemi. Prosze zauwazyc ze pisze w liczbie mnogiej. Korfanty juz po osmiu latach pisal Odezwe do Ludu Slaskiego, byl za pobozny i za uczciwy, potem bylo juz tylko wygnanie i wiezienie. Bronmy JPII, to nie jego wina, wierzyl klakierom, malo tego, ufal im.
KS
Konrad Schneider
15 lutego 2021, 10:12
no_name (Piotr ex londynczyk19): I like it! :-)