Komunikacja w Kościele w Polsce leży na łopatkach

(foto episkopat.pl)

Za komunikację Stolicy Apostolskiej już od dawna odpowiada zespół świeckich, po reformie watykańskich mediów powstała wręcz specjalna dykasteria – a na jej czele próżno wypatrywać jakiegoś purpurata. Może zatem warto wziąć przykład?

Przełom roku to zazwyczaj czas podsumowań, ale też i pewnego wybiegnięcia w przyszłość. Próbując jakoś ocenić działanie Kościoła w Polsce w roku 2019 skupię się wyłącznie na kwestii komunikacji. Na początku muszę jednak zrobić pewne zastrzeżenie: mówiąc Kościół mam na myśli głównie jego hierarchię skupioną w Konferencji Episkopatu Polski. A tu komunikacja z wiernymi, z mediami - delikatnie rzecz ujmując od dłuższego już czasu leży na łopatkach. Na tzw. poziomie centralnym właściwie nie istnieje. Widać to szczególnie w sytuacjach podbramkowych, gdy przedstawiciele hierarchii miast mówić i wyjaśniać wolą chować się w zaciszu gabinetów i czekać aż burza przejdzie.

Teoretycznie KEP ma swoje biuro prasowe. Ma. Rzecznik episkopatu niby jest, ale jego aktywność od czasu, gdy wiosną 2019 zaliczał wpadkę za wpadką, sprowadza się właściwie do masowej produkcji komunikatów na temat piątkowego postu. Poza stricte katolickimi rozgłośniami radiowymi w mediach przestał właściwie funkcjonować. Jedyne co dziś dziennikarz może usłyszeć od rzecznika KEP, to informacja, że ta lub tamta sprawa nie mieści się w jego kompetencjach i najlepiej pytać rzecznika w diecezji. A tam – w dużej części - istny dramat. Porażka goni porażkę. Mgliste komunikaty, które zamiast pomagać zrozumieć tylko zaciemniają obraz. W konsekwencji powodują zaś jeszcze większe zamieszanie.

Nieobecny w mediach jest także sekretarz generalny KEP. Od czasu do czasu wywiadów udzielają przewodniczący oraz wiceprzewodniczący. Obaj słabo wypadają jednak w rozmowach na żywo. Język ich wypowiedzi nie ma szans trafić do przeciętnego słuchacza, bo jest zwyczajnie za trudny. Poza tym wydaje się, że wchodzą do telewizyjnego studia na żywioł, bez wcześniejszego przygotowania się z nadzieją, że jakoś to będzie. Zazwyczaj wychodzi źle.

DEON.PL POLECA

Biuro prasowe KEP często organizuje różne konferencje prasowe. I najczęściej wieje na nich nudą. Prelegenci – choć mądre i kompetentne głowy – mówią właściwie co chcą, bo nikt z nimi wcześniej tematu nie przedyskutował, nie przepracował. Dziennikarzy na konferencjach coraz mniej. Przychodzą właściwie tylko ci, którzy po prostu muszą. Informacja dociera zatem wyłącznie do niewielkiego grona odbiorców.

Brak właściwego przygotowania mocno widoczny był na pamiętnej konferencji prasowej, na której prezentowano wyniki kwerendy w diecezjach, która miała pokazać skalę pedofilii w Kościele w Polsce. Sami biskupi (poza jej uczestnikami) mówili o tym wydarzeniu „żenada”, więc nie wracajmy do tematu. Po serii spektakularnych wpadek oddzielono rzecznika KEP od wypowiadania się w kwestiach dotyczących molestowania seksualnego nieletnich. Dziś na ten temat wypowiada się właściwie tylko ks. Piotr Studnicki, dyrektor biura delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży lub sam delegat, którym jest abp Wojciech Polak. W innych tematach w telewizjach i rozgłośniach rzecznika – chcąc nie chcąc (bardziej chyba chcąc) – przejęli inni księża.

Ten pobieżny – niepełny i oczywiście subiektywny opis – daje pewien obraz komunikacyjnej nędzy, którą Kościół powinien bardzo szybko zmienić. Jak? Budując prawdziwe biuro prasowe ze znającym specyfikę funkcjonowania mediów i nie bojącym się ich rzecznikiem prasowym na czele. Ktoś może powiedzieć, że piszę tak, bo nie lubię obecnego rzecznika, bo zalazł mi za skórę, itp. Nic z tych rzeczy. Jest ksiądz rzecznik bardzo miłym, uprzejmym i uczynnym człowiekiem, ale kompletnie nie nadaje się do roli, w której go obsadzono. Uczciwie trzeba powiedzieć, że biskupi wybierając go na to stanowisko zrobili mu krzywdę. Moim zdaniem, bardziej zrealizowałby się w pracy naukowej, do której jak się wydaje jest stworzony. Wsadzony w środowisko całkowicie mu obce w sytuacji kryzysowej nie poradził sobie. Trudno go za to do końca winić, choć nie zrozumiałe jest czemu uparcie tkwi na swoim stanowisku. Może po prostu nie chce robić zamieszania przed końcem kadencji?

Ów koniec przypada na czerwiec. Wtedy biskupi muszą zdecydować kto będzie ich reprezentował w mediach przez kolejne pięć lat. Oczywiście mogą zdecydować o kontynuacji i wyborze obecnego rzecznika na drugą kadencję. Mogą wybrać innego księdza. Mogą też – i osobiście bardzo bym to rozwiązanie doradzał – postawić na kompetentnych i sprawdzonych świeckich. Za komunikację Stolicy Apostolskiej już od dawna odpowiada zespół świeckich, po reformie watykańskich mediów powstała wręcz specjalna dykasteria – a na jej czele próżno wypatrywać jakiegoś purpurata. Ten ruch pokazuje, że ta sprawa jest dla Kościoła bardzo istotną. Może zatem warto wziąć przykład? Świecki rzecznik prasowy nie byłby wcale na gruncie polskim jakimś ewenementem. W diecezji płockiej od dawna biurem prasowym kieruje kobieta, w diecezji warszawsko-praskiej zespół komunikacji tworzą ludzie świeccy. Czas, by na taki ruch zdecydowała się KEP jest dobry. To jedno z wyzwań na rok 2020. Pytanie tylko czy biskupom starczy odwagi, by je podjąć.

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Komunikacja w Kościele w Polsce leży na łopatkach
Komentarze (2)
TH
T7 HRR
9 stycznia 2020, 13:55
O poziomie dyskusji najlepiej świadczy konkluzja... najlepiej świecki, kobieta.... dorzucę jeszcze otwarta na zwiększenie udziału LGBT... ------------------------------------- A o komunikacji na DEONie najlepiej świadczy ilość wpisów... tych zablokowanych :-) Życzę dobrego samopoczucia Redakcji
WG
W Gedymin
9 stycznia 2020, 12:29
1. Tak naprawdę polski Kościół słucha dwóch: spowiedzi i pochlebstw. 2. W wielu instytucjach kościelnych rzecznik to instytucja "diabelska", specjalista od tego aby w przypadku trudnych pytań nie mówić "tak - tak, nie - nie". Rzecznik mijając się z prawdą nie grzeszy bo nie czyni tego z własnej woli. Przełożony rzecznika nie musi się mijać z prawdą. Nie musi też grzeszyć nakazując rzecznikowi "mijanie się z prawdą", rzecznik bez słów wie czego oczekuje od niego przełożony. Tak to bywa w świeckich instytucjach, tak też bywa w kościelnych. Bardzo przykro.