Kościół potrzebuje księży Halíków

Ks. Artur Stopka

Laureat tegorocznej Nagrody Templetona, wybitny czeski teolog i filozof religii, ks. Tomáš Halík, podczas prezentacji swej aubiografii w Berlinie zauważył, że Kościół musi wzmocnić dialog z nauką i sztuką. Wiele wskazuje na to, że tu i ówdzie owo wzmacnianie powinna poprzedzić intensywna reanimacja, a także przemyślenie na nowo stosunku wspólnoty katolików do intelektualistów. Zwłaszcza we własnym gronie.

Przy okazji kanonizacji dwóch papieży w niektórych środowiskach Kościoła katolickiego w Polsce pojawiły się głosy jednostronnie dowartościowujące wiarę prostego ludu i przeciwstawiające ją wydumanym problemom "katolickich intelektualistów". Uważam, że są to głosy nie tylko smutne, ale również niosące w sobie niebezpieczne, zatrute ziarno.

Gdyby spoglądać na "katolickich intelektualistów" jedynie przez pryzmat okołokościelnej publicystyki, istotnie można by popaść w pewne zniecierpliwienie, wywołane wrażeniem, że unika ona poważnych problemów, w którymi musi się aktualnie mierzyć Kościół w Polsce zarówno jako wspólnota, jak i jako instytucja. Poziom zaangażowania zajmujących się "od wewnątrz" tematyką Kościoła publicystów w pyskówki (bo trudno to nazwać dyskusjami) na temat włoskiej zakonnicy występującej w telewizyjnym talent show czy księdza, który przez końcowym błogosławieństwem podczas ceremonii zaślubin wykonał cover Cohena może budzić zażenowanie. Może też niektórych skłaniać do wniosków, że intelektualiści są Kościołowi potrzebni jak kwiatek kożuchowi, bo zamiast wychodzić z Dobrą Nowiną na peryferie wolą miesiącami wałęsać się po manowcach i ściągać tam inne owce ze stada, ze szkodą dla całości. Nie ma więc sensu marnować na nich czasu i energii, bo przecież wystarczy "wiara prostego ludu", bo Kościołowi bardziej potrzebne są różańce, litanie i koronki odmawiane na kolanach niż intelektualne rojenia o dialogu ze współczesnością i krytyczne spojrzenia na ciężką codzienność zwykłego katolika w dzisiejszym laicyzującym się na potęgę świecie, a szczególnie w Polsce.

DEON.PL POLECA

Biskup Rzymu Franciszek w adhortacji apostolskiej "Ewangelii gaudium" dobitnie przypomniał o "sensu fidei". Dzieje polskiej wersji słynnego już dziś 31 punktu papieskiego dokumentu i dyskusje (zwłaszcza kuluarowe) nad jego właściwym brzmieniem oraz interpretacją pokazują, że w świadomości licznych krajowych katolików duchownych i świeckich ów "własny węch owczarni", który pozwala jej "rozpoznać nowe drogi" wcale nie jest taką oczywistością, jaką być powinien. Póki ogranicza się do tłumnego wypełniania świątyń, modlitewnego klęczenia godzinami na nabożeństwach, pielgrzymowania itp. jest mile widziany. Ale jeśli tylko "wiara prostego ludu" ośmieli się wychynąć (a już broń Boże wykroczyć) poza te ściśle wyznaczone sfery, natychmiast pojawiają się tacy, którzy biją na alarm i głośno krzyczą o zagrożeniach dla Kościoła.

Ktoś skomentował wzniośle, że przez kanonizację Jana XXIII i Jana Pawła II "kanonizowany" został Sobór Watykański II. W soborowej Konstytucji dogmatycznej o Kościele "Lumen gentium" czytamy: "Ogół wiernych, mających namaszczenie od Świętego, nie może zbłądzić w wierze i tę szczególną swoją właściwość ujawnia przez nadprzyrodzony zmysł wiary całego ludu, gdy "poczynając od biskupów aż po ostatniego z wiernych świeckich" ujawnia on swą powszechną zgodność w sprawach wiary i obyczajów. Albowiem dzięki owemu zmysłowi wiary, wzbudzaniu i podtrzymywanemu przez Ducha prawdy, Lud Boży pod przewodem świętego urzędu nauczycielskiego - za którym idąc, już nie ludzkie, lecz prawdziwie Boże przyjmuje słowo - niezachwianie trwa "przy wierze raz podanej świętym", wnika w nią głębiej z pomocą słusznego osądu i w sposób pełniejszy stosuje ją w życiu".

Ks. Tomáš Halík stwierdził w Berlinie również, że "krytyczne wypowiedzi pod adresem Kościoła mogą być impulsem dla chrześcijan, ich wiary, aby nie być tylko folklorem, lecz iść w głąb". "Sensu fidei" to coś więcej niż "wiara prostego ludu". To wiara "ogółu wiernych", a więc także tych, których niejednokrotnie z lekceważącym machnięciem dłonią określa się jako "katolickich intelektualistów". Kościół, aby niezachwianie trwać przy wierze raz podanej świętym potrzebuje także księży Halíków. Nie mówiąc już o zajmujących się tematyką Kościelną "od środka" publicystach.

CIERPLIWOŚĆ WOBEC BOGA - KUP KSIĄŻKĘ

Opis książki:

Tomáš Halik, kontynuator tradycji Chestertona, Lewisa, Nouwena i Mertona, nazywany czeskim Tischnerem pisze o tym, co dotyczy każdego z nas. Każdy na drodze swojej wiary spotyka się z niewiarą: różnymi wątpliwościami, pytaniami, poczuciem Bożego milczenia.

Z tajemnicą nieobecności Boga człowiek jednak nie może się po prostu uporać, musi wobec niej zachować tytułową cierpliwością i przyzwolić, by wątpliwości prowadziły go ku dojrzałości. To droga rzeczywiście długa i często prowadzi także przez pustynię i ciemność. Zdarza się, że człowiek na niej błądzi i by odnaleźć właściwy kierunek, musi niejednokrotnie zejść bardzo głęboko w przepaść, w ciemną dolinę. Gdyby jednak droga ta nie wiodła tamtędy, nie byłaby drogą do Boga.

Najlepsza książka teologiczna w Europie - Nagroda Europejskiego Stowarzyszenia Teologii Katolickiej 2011.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kościół potrzebuje księży Halíków
Komentarze (93)
X
xxx
5 maja 2014, 13:31
ale bardziej np.: "Kościół potrzebuje ofiary chorych i ich osobistego oddania się Bogu, by uzyskać obfite łaski dla całej ludzkości." św. Jan Paweł II, 11.02.1997 — Orędzie na V Światowy Dzień Chorego
3 maja 2014, 17:31
DEON: proszę wprowadzić procedury odchamiające forum.
M
Maria
3 maja 2014, 10:39
We wszystkim konieczna jest dla nas czujność i modlitwa, nieustanne nasłuchiwanie co "Duch święty mówi do Kościoła", abyśmy nie popadali ze skrajności w skrajność. Maria
WD
Wujek Dobra Rada, Mistrz Ciętej
2 maja 2014, 17:46
"pyskówki (bo trudno to nazwać dyskusjami) na temat (...) księdza, który przez końcowym błogosławieństwem podczas ceremonii zaślubin wykonał cover Cohena może budzić zażenowanie." Zbyt wiele tu pesymizmu. Tamta pyskówka dowiodła, że nie jesteśmy klerykałami czego bardzo nie lubi papież Franciszek. Od zniesmaczonych oberwał ksiądz, który śpiewał, a od zachwyconych oberwali wszyscy inni księża, którzy nie są tacy jak on. Do tego ludzie żywo debatowali na temat samej Mszy Św. Moim zdaniem jest tu więcej zysków niż strat, a zażenowanie, bez urazy, jest świętoszkowate.
R
Rigiel
3 maja 2014, 09:29
ty prymitywny sztachecie w płocie, tępa łysa pało  o mentalności...........................
3 maja 2014, 17:33
Sztacheta jest rodzaju żeńskiego, a nie męskiego. Najpierw nauka ze zrozumieniem, później zabieranie głosu, a nie odwrotnie.
R
Rigiel
4 maja 2014, 09:14
procedury odchamiające forum?????????????????????????????
WM
WDR, Mistrz Ciętej
4 maja 2014, 20:11
Ale dlaczego łysa? W mojej rodzinie wszyscy mają mocne włosy.
WD
Wujek Dobra Rada, MC
4 maja 2014, 20:14
Panie Piotrze spójrzmy na to bardziej poetycko. Sztacheta jest żeńska, bo jest lekka, powabna i piękna, a sztachet to pierwotny, twardy, nieokrzesany i czasem chropowaty facet.
5 maja 2014, 00:18
To Pan tu wie najlepiej jakiego chce być rodzaju
Paweł Tatrocki
2 maja 2014, 17:24
Jeszcze będzie tak, że nauka naturalna klęknie przed teologią. Wtedy dopiero ludzie poznają jaka siła tkwi w wierze.
Paweł Tatrocki
2 maja 2014, 17:29
Ludzie nie będą musieli uciekać się do czarów, magii, wróżb, zabobonów, spirytyzmu i innych praktyk wikłających człowieka w podporządkowywanie się piekłu. Pozostanie wtedy duchowa walka z piekłem.
J
Johny
2 maja 2014, 18:59
Widzisz, Jezus mówił, że Jego Królestwo i metody są nie-z-tego-świata, a ludzie dalej chcą materialnej supremacji Kościoła, ciągle czekają na "rozgromienie ateistów, masonów, leżaków, naukowców..." Jak w amoku obnoszą ukoronowanie, tanie, obrazy Jezusa Króla w ramach malowanych srebrzanką. Czy 1500 lat historii świata i Kościoła pokazało, że nie tędy droga. W efekcie mieliśmy stosy, dyskryminację, wojny religijne (choć większość tych stosów, prześladowań i wojen miało miejsce wcale nie z religijnych pobudek). Nie z tego świata! Jezus powtarzał dziesiątki razy! I co? Po 2000 lat, my dalej swoje, królestwa, panowania, złota i srebra, nasza racja, nasza doktryna, tylko nasze zbawienie... Nasze miłosierdzie, bo jak nie to do piekła... Tyleśmy się od Jezusa nauczyli.
Paweł Tatrocki
2 maja 2014, 21:51
Jak można sądzić na podstawie Apokalipsy nadejdą czasy tysiącletniego Królestwa, w którym znikną rzeczy, o których piszesz. Ponadto jak wiesz z Izajasza, że ,,przekują miecze na lemiesze i nie będą się więcej zaprawiać do wojny". Ciekawe czy w tysiącletnim królestwie (tym z Apokalipsy św. Jana) zniknie grzech. Tak by wynikało z opisu.
J
Johny
2 maja 2014, 23:59
Czytałem tyle różnych interpretacji, a każda wykluczała pozostałe, że wolę potraktować "tysiącletnie" królestwo w sposób symboliczny. Upadł  Egipt, Rzym, Babilon... widać może musi upaść cała nasza Zachodnia Cywilizacja, albo cała znana nam obecnie cywilizacja. Wiesz skąd wzięło się świętowanie Nowego Roku? Między innymi od tego, że w okolicach 1000 roku ludzie zaczęli posiłkować się Twoją interpretacją. Każdy następny rok był wielką łaską, a to właśnie z tego powodu, że miało przyjść fatum końca świata... Nie namawiam nikogo do bagatelizowania Pisma Świętego, ale tak jak nie można dosłownie (literalnie -> słowo w słowo) traktować w wielu fragmentów Starego Testamentu, dziejów stworzenia, historii Noego, tak samo jak 153 ryb wyłowionych z jeziora przez uczniów po zmartwychwstaniu (liczba wszystkich znanych wtedy narodów), tak samo i Apokalipsa - skrywająca bogactwo symboli - czytana dosłownie, sprowadzi nas na manowce. Zastrzegam, to w niczym nie zmienia mądrościowego charakteru tych ksiąg oraz tego jakie zasadnicze i niepodważalne konsekwencje to ma dla naszej wiary.
Paweł Tatrocki
3 maja 2014, 00:22
Czytałem w najnowszym komentarzu do Apokalipsy, że teologowie są zgodni co do tego, że będzie to niesłychanie długi okres panowania Chrystusa na ziemi. Ale oczywiście co to znaczy, że Chrystus będzie panował i jak to będzie w praktyce wyglądać to zdania są podzielone. Więc dopiero czas pokaże co Bóg miał na myśli objawiając to nam.
A
Ame
3 maja 2014, 09:39
Jak już wspominasz o teologii, to powinieneś o niej mieć podstawową wiedzę. To o czym piszesz, to doktryna tzw. milenaryzmu, którą KK określa jako całkowicie błędną. Podobnie, tu nie chodzi o jakąś "supremację" teologii, ale o właściwe miejsce i podejście do niej.
Paweł Tatrocki
3 maja 2014, 11:11
Nie jest to doktryna millenaryzmu, tylko nieco bardziej współczesne rozważania teologów. Nigdzie nie piszę, że będzie to tysiąc lat rzeczywistego Królestwa na ziemi, ale, że będzie to bardzo długi okres królowania Chrystusa pod względem moralnym i duchowym. Tak przynjamniej wynika to z obecnych rozważań. A supremacja teologii. Cóż przeczytaj dobrze Księgę Mądrości, zwłaszcza ostatni 19-sty rozdział, gdzie opisywane są cuda Boga przy wyprowadzaniu ludu wybranego z Egiptu. Piszę o tym, że kiedyś cuda staną się powszechne i, że nauka przed tym będzie musiała zgiąć kolana i pochylić twardy, butny kark.
Paweł Tatrocki
3 maja 2014, 13:29
Ame masz rację. Koncepcja tysiącletniego Królowania z Chrystusem jest odmienna. Wycofuję się z tego co napisałem. Może to być Królestwo w Niebie równoległe do czasów obecnych. Czyli jest ono realizowane aktualnie. Cóż w takim razie zapowiedzi końca świata z Dzienniczka siostry Faustyny mogłyby być dotyczyć czasów już nam bliskich (Dz. 82 gdzie jest napisane, że zgaśnie wszelkie światło na niebie i będzie wielka ciemność po całej ziemi. Wtenczas ukaże się znak Krzyża na niebie, a z otworów gdzie były ręce i nogi przebite Zbawiciele, będą wychodziły wielkie światła, które przez jakiś czas będą oświecać ziemię. Będzie to na krótki czas przed dniem ostatecznym).
HM
HDR, MH
5 maja 2014, 12:54
Szykują się wyprawy krzyżowe? Znowu stosy inkwizycyjne? Gdzie zdobyłeś te informację?
A
Ats
2 maja 2014, 14:07
Ja bym to ujął tak: Kościół potrzebuje każdego i każdej z nas, więc i ks. Halika.
Olinka
2 maja 2014, 18:56
Dlatego tak ważny jest również każdy "Zacheusz": szukający, zaciekawiony, pociągnięty przez wieści o Jezusie z Nazaretu i ...pokorny. Dorastanie do osobistej (ukrytej czasami) świętości to proces.
5 maja 2014, 01:15
Pani jest w stanie wyjaśnić w czym Nergale są podobni do Zacheuszy?
R
rafi
2 maja 2014, 08:00
Ludzie sami sobie dobierają autorytety. Tak to jest, i niektórzy ubolewają nad tym i chcieliy zaklinać rzeczywistość, ale tego nic nie zmieni. Ja w dobieraniu autorytetów patrzę raczej na czyny. Dla mnie autorytetem może być osoba prosta, nawet bardzo, ale jeśli tylko kocha Jezusa... Katolik czy protestant, nie patrzę na to. Jezus powiedział takie słowa: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.". I właśnie, w wierze chrześcijańskiej najważniejsze rzeczy dzieją się na poziomie serca, nie umysłu. Ksiądz Tischner powiedział kiedyś takie słowa, że Ewangelia jest trudna, bo jest prosta, a my jesteśmy skomplikowani...
2 maja 2014, 09:39
>w wierze chrześcijańskiej najważniejsze rzeczy dzieją się na poziomie serca, nie umysłu To nieprawda. W wierze chrześcijańskiej najważniejsze rzeczy dzieją się na poziomie woli.
R
rafi
2 maja 2014, 10:27
A ciekaw jestem, jak rozumiesz słowa Jezusa: "Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa."
A
Ats
2 maja 2014, 14:05
No cóż, w "biblijne serce" to własnie siedliskow woli, a nie uczuć. Ten brak wiedzy biblijnej warto uzupełnić. A słowa Jezusa są przecież oczywiste. Tu chodzi o sumienie i wolę, nie uczucia.
2 maja 2014, 14:15
A jak się nazywa to coś, co nad przytoczonymi przez Pana pokusami w człowieku panuje (lub też daje im przyzwolenie na zapanowanie nad sobą, co w nomenklaturze chrześcijańskiej nosi miano grzechu)?
R
rafi
2 maja 2014, 18:53
Serce to siedlisko pragnień. Może być zasiedlone też przez pożądliwości.
R
rafi
2 maja 2014, 19:06
Walka z pokusami nie jest treścią mojego życia. To, co zajmuje mój umysł, serce, to pragnienie nieba. Pragnienie bycia blisko Jezusa.
2 maja 2014, 22:14
Ale jest Pan świadomy istnienia czegoś takiego w życiu człowieka jak pokusy i o co w nich chodzi?
3 maja 2014, 00:05
Eeeee - to gdzie jest miejsce na pokusy w przedstawianej przez Pana konstrukcji?
R
rafi
3 maja 2014, 07:12
Poza tym serce to miejsce gdzie nosimy swoje przekonania, które kształtują nasze postawy w życiu. Umysł jest niejako miejscem poznania pewnych prawd, ale to, że poznajemy jakieś prawdy nie oznacza że uznajemy je za prawdziwe «w sercu».
R
rafi
3 maja 2014, 07:34
Owszem, "Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi. To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci. Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć." (Jk 1, 13-15) Ciągle mam jakieś pokusy, ale to nie znaczy że mam je podejmować. Ze mam dawać im miejsce w moim sercu. Że mają zaprzątać mój umysł. Od mojej woli zależy, jakie pragnienia zostawiam w sercu, i jak je realizuję.
3 maja 2014, 09:20
Czyli przyznaje Pan, że używa woli do panowania nad emocjami, a nie odwrotnie.
R
rafi
3 maja 2014, 11:43
Dla mnie pragnienia nie są tożsame z emocjami. Są związane z nimi, pragnienia wywołują różne emocje. Na przykład, zapragnąłem mieć nowy tablet. Jestem podekscytowany gdy czytam o jego możliwościach, albo gdy trzymam go w ręku. Ekscytacja to jest emocja. Może budzić mój niepokój jego cena (niepokój to też emocja). Może mnie zezłościć że ktoś właśnie kupił ostatnią sztukę (złość to też emocja). Mogę się ucieszyć gdy dostanę go w prezencie (radość to też emocja). Emocje to coś, nad czym raczej ciężko panować. Można panować nad zachowaniami czynionymi pod wpływem emocji. Mogę na przykład skakać z radości albo przyznać że takie zachowanie mi nie wypada... Mogę tez stwierdzić na samym początku, że mimo wszystko nie chcę zajmować się kupowaniem tego tabletu - zamiast tego mogę zająć się czymś zupełnie innym - i oszczędzić sobie tych wszystkich emocji... Chrześcijaństwo nie sprowadza się wcale do tego by panować nad emocjami. Chrześcijaństwo przede wszystkim odpowiada na fundamentalne pytania dotyczące świata, dotyczące życia człowieka, sensu istnienia. I jest to wiedza, która, gdy przeniknie człowieka do głębi, przemienia go od środka. Daje nowe pragnienia. Jak to jest napisane, zabiera serce kamienne, a daje serce z ciała...
M
Marcudi
3 maja 2014, 12:57
jaki z Ciebie porąbany debil
3 maja 2014, 17:30
Z emocjalmi jest problem taki, że to mało precyzyjne pojęcie. Czy np. przyjemność jest emocją, czy tylko atrybutem emocji? A chęć? Proponuję nieco inną nomenklaturę. Co jest w naszym umyśle? Moim zdaniem 3 kategorie zjawisk: myśli, odbierane bodźce oraz odczucia/wrażenia. Myśli - raczej wiadomo. Bodźce: percepcja dźwięków, obrazów, wrażenie ciepła/zimna (wrażenia odbierane od zmysłów) Odczucia/wrażenia: zawierają w sobie emocje, ale również coś jeszcze. Np. chęć, poczucie bezpieczeństwa, przyjemność. Nie każde wrażenie/odczuwanie które nie jest percepcją bodźca zmysłowego jest automatycznie emocją (w kolokwialnym rozumieniu, bo oczywiście dokładnie tak sobie emocje możemy zdefiniować). Pedofil nie jest winny temu, że odczuwa pociąg akurat do dzieci, a nie do dorosłych osobników płci przeciwnej. To wola i świadomość są instancjami które nadają wrażeniom wymiar grzechu, co znajduje odzwierciedlenie w samej definicji grzechu. Kontrolowanie emocji wolą to nie tylko zmaganie się z już odczuwanymi emocjami, ale także unikanie okazji do ich odczuwania, podobnie jak alkoholik może unikać okazji do picia. Oczywiście - podobnie do ćwiczeń fizycznych - można ćwiczyć emocje do pewnego stopnia i zamieniać serce pożądliwe w kochające, odwołując się od Pańskiej terminologii, ale do owych ćwiczeń potrzebna jest wola, konsekwencja, determinacja, a nie tylko zapał i chęć.
A
AP
2 maja 2014, 03:26
"Przy okazji kanonizacji dwóch papieży w niektórych środowiskach Kościoła katolickiego w Polsce pojawiły się głosy jednostronnie dowartościowujące wiarę prostego ludu i przeciwstawiające ją wydumanym problemom "katolickich intelektualistów". Naprawdę? Gdzie? Bardzo chciałbym posłuchać tych głosów, bo ja z kolei z okazji kanonizacji nasłuchałem się tylko o niesłuchających papieża Polakach, żrących kremówki i budujących kamienne pomniki.
R
Rigel
1 maja 2014, 22:54
Kto to jest "katolicki intelektualista"? Czy w ogóle istnieje taka kategoria katolików? Albo taka kategoria intelektualistów?
1 maja 2014, 20:27
Potrzebuje i to bardzo,dziękuję księdzu za ten artykuł :)
1 maja 2014, 21:08
A bez artykułu by Pan nie wiedział jak bardzo Pan potrzebuje?
Olinka
2 maja 2014, 19:04
Ten artykuł jest także dlatego istotnyny, że czasem potrzebujemy, aby ktoś powiedział głośno, to o czym i my myśleliśmy, w co wierzyliśmy, że jest prawdą.   Wiara dzieje się i buduje we wspólnocie: Kościoła, rodziny, przyjaciół, czasem również wrogów, pokazujących, że trzeba o pewne sprawy zawalczyć.
3 maja 2014, 21:30
Ugłaskiwanie to nie 'zawalczanie'.
E
esse
1 maja 2014, 17:58
Jedno jest pewne. Ks. Stopka pisze tak aby się podobało deonowycm jezuitom. I tylko tyle. A jacy sa ci jezuici założyciele deonu to widać - wystarczy poczytac co pisali na deonie i jakich najęli dziennikarzy 
Olinka
2 maja 2014, 19:05
Ale nie wypędzili stąd esse, prawda? Okropni są, ech ;-)
P
pytanie
1 maja 2014, 11:03
Niemiecki kardynał Kasper to "katolicki intelektualista'', czy pasterz idący ''za węchem owczarni''? On ma na pewno namaszczenie od Świętego, czyli nie powinien zbłądzić w wierze.
O
owieczka_
1 maja 2014, 11:08
Ogół wiernych nie może zbłądzić w wierze, a więc Kościół jako całość. Pojedyńczy wierzący czy to biskup czy to świecki niestety może.
1 maja 2014, 09:33
> W soborowej Konstytucji dogmatycznej o Kościele Przecież SVII był soborem pastoralnym, a nie dogmatycznym. Zapraszam na kolację, ale tak właściwie to będzie borowanie zęba.
1 maja 2014, 16:19
Proszę Pana, niech Pan przestanie szabelkować słowami, tylko sięgnie do źródeł, a przynajmniej, w ramach zwykłej uczciwości, nie wykrzykiwa faktów. Dokument o którym mowa "Lumen gentium est constitutio dogmatica de Ecclesia cui Concilium Vaticanum Secundum die 16 Novembris 1964 assensus est et postea a papa Paulo VI die 21 Novembris 1964 promulgata est"... O sam sobór sierał się nie będę bo nie mam w tym temacie wystarczają cej wiedzy by go oceniać.
Paweł Tatrocki
1 maja 2014, 16:33
Konstytucja dogmatyczna to nie zbiór dogmatów drogi panie. Te są w inny sposób ogłaszane. Choć z drugiej strony waga doktrynalna tego dokumnetu jest bardzo duża.
J
johny
1 maja 2014, 16:56
Może się nie znam, ale nikt nie wspominał, że ktoś ogłosił jakiś domat na soborze. Tak samo jak przydawka "Pastoralny" nie oznacza, że mowa była tylko o księżach "pasterzach"... miejcie litość.
1 maja 2014, 18:45
> W soborowej Konstytucji dogmatycznej o Kościele "Lumen gentium" czytamy To słowa ks. Stopki, a ja je tylko cytuję, więc czemu mnie, a nie Jego Pan łaja?
1 maja 2014, 21:49
A słyszał Pan kiedyś o ogłaszaniu dokumentów o panującej modzie?
J
Jan
1 maja 2014, 09:09
Najlepsze książki teologiczne w świecie to ostatnimi czasy napisał wg. znających się na rzeczy wybitnych teologów, kardynał J. Ratzinger, papież Benedykt XVI
P
Paweł
1 maja 2014, 10:57
Nie są jedyne i nie są najlepsze.
Paweł Tatrocki
1 maja 2014, 16:37
A które są lepsze? Może parę tytułów i autorów.
J
johny
1 maja 2014, 16:53
Hans Urs von Balthasar, Nikołaj Bierdiajew, Jacques Maritain, Jean Daniélou, Romano Guardini, Jean Guiton, Henri de Lubac, Karl Rahner… by pozostać przy klasykach.
Paweł Tatrocki
1 maja 2014, 23:20
Jeszcze tytuły. Chyba, że wszystko dobre... .
E
esse
1 maja 2014, 09:07
KK potrzebuje księzy świetych a nie Halików - chyba najlepszy wzór to świety Jan Paweł II.
A
Arkadiusz
1 maja 2014, 09:24
Warto przeczytać jego książki i wypowiedzi zanim będzie się wypowiadać w ten wykluczający sposób. Ciekawy jestem czy dla Ciebie świętość wiąże się z zamknięciem na drugiego człowieka (jego wykluczenie z powodu odmienności) i ślepą wiarą, lub skupionymi na sobie praktykami religijnymi. Myślę (i mam nadzieję) że nie. Przeczytaj proszę, a sądzę, że zobaczysz w jego słowach - Słowa Ewangelii, a może nawet świętość.
O
owieczka_
1 maja 2014, 09:41
Nie wiem czy świadomie, czy nie, ale ks. Stopka zasugerował podział katolików, na tych z prostego ludu i tych intelektualistów czyli w innej nomenklaturze na mohery i tych otwartych. Taki podział doprowadza mnie do białej gorączki, bo linia graniczna przechodzi przez serce każdego człowieka, a nie pomiędzy ludźmi. Inspiratorem podziałów między ludźmi jest diabeł, a nam powinno chodzić o jedność w Duchu i prawdzie. Można być głupim mądralą, zresztą nieraz bardzo inteligentnym, ale nam chodzi o to, żeby stać się Bożym prostaczkiem, który prosi i przyjmuje dar mądrości i rozumu, dzięki któremu nasz intelekt wykorzystany jest tak jak powinien, zgodnie z wolą Bożą. 
O
owieczka_
1 maja 2014, 06:18
 Albowiem dzięki owemu zmysłowi wiary, wzbudzaniu i podtrzymywanemu przez Ducha prawdy, Lud Boży pod przewodem świętego urzędu nauczycielskiego - za którym idąc, już nie ludzkie, lecz prawdziwie Boże przyjmuje słowo - niezachwianie trwa "przy wierze raz podanej świętym", wnika w nią głębiej z pomocą słusznego osądu i w sposób pełniejszy stosuje ją w życiu". Przecież tutaj nie chodzi ani o folklor, ani o intelektualną głębię tylko o korzystanie z darów Ducha Świętego czyli przede wszystkim z darów mądrości Bożej i rozumu (o którym bodajże wczoraj mówił papież Franciszek na audiencji). Jeden z tych księży intelektualistów nazwał Nergala mądrym. Człowieka, który szydzi z Boga nazwać mądrym, toż to żadnego związku z nadprzyrodzonym zmysłem wiary nie ma, bo prawdy biblijnej w tym nie ma. Może dobrze by było, żeby mniej mądrości ludzkiej, a więcej Bożej do swojego wrodzonego intelektu zaprzęgać.
A
Arkadiusz
1 maja 2014, 09:32
Bardzo jestem ciekawy który ksiądz intelektualista nazwał go mądrym. Proszę o źródło. Może tylko coś gdzieś usłyszałeś (przesłyszałeś) i na tej bazie budujesz społeczną niechęć. Trzeba pamiętać, żeby budować kościół powszechny tj Katolicki w duchu jedności, miłości, szacunku i pokoju.
O
owieczka_
1 maja 2014, 09:56
niezalezna.pl - strefa wolnego słowa   Ks. Boniecki o Nergalu: "to miły, spokojny, mądry człowiek. Zostawcie go w spokoju" Dodano: 02.08.2013 [15:50] - Nergal to miły, spokojny, mądry człowiek. Diabeł wchodzi zupełnie innymi drzwiami, a nie przez zespół Behemoth. Zostawcie w spokoju Nergala, niech funkcjonuje w całym bogactwie, jakie mamy w społeczeństwie - mówił ks. Adam Boniecki na Przystanku Woodstock do zgromadzonej młodzieży. Swój występ duchowny zakończył następująco: - Nic nie przyjechałem oferować. Oferuję siebie, swoje doświadczenie. Róbta co chceta!
1 maja 2014, 10:04
Żeby to był pierwszy raz, w którym d*pa roi sobie, że jeśli sie tylko dostatecznie życzliwie uśmiechnie do bata, to on porzuci swoją batowską funkcję.
Olinka
1 maja 2014, 10:08
A moim zdaniem w Kościele powinno chodzić i o folklor, i intelektualizm.  To właśnie Duch Święty jest tym, który obejmuje całą różnorodność, pozwala się dobrze różnić. A co do Nergala i jemu podobnych, nie warto powtarzać plotek albo przeinaczać cudzych wypowiedzi.
1 maja 2014, 12:19
Myślenie życzeniowe to intelektualizm, ale niepoważny.
V
Vega
1 maja 2014, 13:00
Bodajże wczoraj mówił pp Franciszek... mniej... więcej... etc. toż to nawet nie intelektualizm, ani nie wymądrzanie się. Mixowanie urojeń bodajże z reguły eksploduje nonsensem. Postanowiłam wyrażać się kulturalnie, więc nie napiszę konkretnie co o tym myślę.
O
owieczka_
1 maja 2014, 13:21
Jeszcze lepiej kulturalnie i po polsku. A poza tym lepiej słuchaj co ma do powiedzenia papież o mądrości, to będziesz eksplodować (ni mniej ni więcej) tylko miłością. Diagnostykę psychiatryczną pozostaw specjalistom.
V
Vega
1 maja 2014, 14:09
Przestań pisać pod róznymi nickami, włazić za mną wszedzie i mnie prześladować. Jesli bliskie sa ci zagadnienia z dziedziny psychiatrii i widzisz je wszędzie - to trzymaj się swojego środowiska. Poza tym najzwyczajniej się ciebie boję - i myślę tu zarówno o orientacji seksualnej, jak i o manii prześladowczej i sadyźmie, na które cierpisz. Cóż z ul Ślicznej we Wrocławiu do kliniki chyba nie masz daleko? I ODWAL SIĘ WRESZCIE. Napisałam Ci to w smsach, na blogu i prosiłam o interwencję znajomych a Ty dalej włazisz za mną wszędzie jak śmiedzący rzep. CZY TO JEST NORMALNE??? NIE CHCĘ CIE znać przeklęty natręcie ROZUMIESZ TO? Więc skieruj się tam, gdzie Twoje miejsce.
O
owieczka_
1 maja 2014, 14:15
Nie musisz się obawiać, nie piszę pod innymi nickami, ani nie jestem z Wrocławia, ani Ciebie nie znam.
V
Vega
1 maja 2014, 14:25
Zapomniałaś dodać: mam księzy w rodzinie na poważnych stanowiskach i wszystko mi wolno, bo w razie czego 4 litery mi wyczyszczą.
O
owieczka_
1 maja 2014, 14:57
Nie mam księży w rodzinie, a Ty jeśli czujesz się prześladowana to zgłoś to policji.
V
Vega
1 maja 2014, 15:52
Jednym słowem jesteś "czysta" dlatego kontynujesz dyskusję w tym tonie. A komu co mam zgłosić wiem dobrze. Siostrą na Policji tez się zasłaniałaś maniaczko. Jak równiez innymi kłamstwami. Byleby była okazja do zaczepek i znęcania się. I masz jedyną odpowiedź na swoje świństwa: " z tym człowiekiem jest coś nie tak". I nie zamierzam dyskutować. Z chorym człowiekiem nie jest to mozliwe.
30 kwietnia 2014, 23:26
Dlaczego ćwierćwykształciuch słysząc słowa "Ogół wiernych, mających namaszczenie od Świętego, nie może zbłądzić w wierze i tę szczególną swoją właściwość ujawnia przez nadprzyrodzony zmysł wiary całego ludu, gdy "poczynając od biskupów aż po ostatniego z wiernych świeckich" ujawnia on swą powszechną zgodność w sprawach wiary i obyczajów. Albowiem dzięki owemu zmysłowi wiary, wzbudzaniu i podtrzymywanemu przez Ducha prawdy, Lud Boży pod przewodem świętego urzędu nauczycielskiego - za którym idąc, już nie ludzkie, lecz prawdziwie Boże przyjmuje słowo - niezachwianie trwa "przy wierze raz podanej świętym"" nie ma ich zredukować do "Ogół wiernych nie może zbłądzić w wierze" i wydedukować z tego "skoro jestem elementem ogółu, zatem nie mogę zbłądzić w wierze" zaś z tego "zatem po co mi klechy potrzebne?"
1 maja 2014, 02:42
Dlatego, że „kto mało precyzuje, mało wie, a jeszcze mniej uczy innych” - Ignacy Loyola. A teologia, filozofia, życie… są pełne niuansów. Czasami postawienie jednego rozróżnienia zmienia system. W zacytowanym fragmencie nie ma się czego uczepić. A dzielenie włosa na czworo może świadczyć o braku dobrej woli komentującego. W ten sposób można zaatakować każdego imputując „że po co pisze, głupi to przekręci i wyjdzie mu na szkodę” – problem głupiego, a mądrzy skorzystają. A Pan zdaje się ma wątpliwości do Konstytucji Soborowej (sic!). Ponadto, martwi się, mam wrażenie, o losy całego Kościoła. Jakaż to straszna odpowiedzialność! Ja z takową bym mnie mógł spokojnie spać. Zapewniam Pana, że półwyształciuchy (jaki piękny neologizm, neo-dorn-izm :) ) nie czytają do poduszki Konstytucji Dogmatycznej o Kościele by, o zgrozo, dość do wniosku, że księża im nie potrzebni. - Do tych akurat wniosków dochodzą dzięki „kapłańskiemu” świadectwu życia – czystą empirią.
1 maja 2014, 09:25
Pan przedstawia mądrość i jej brak jako przyrodzone atrybuty, niczym kolor włosów, albo wzrost, z którymi nic nie można zrobić. Nie podzielam takiego punktu widzenia. Najwyraźniej za głęboko umieściłem przesłanie. Oczywiście, że wykształciuch nie studiuje zawiłych dokumentów Soborowych, by dojść do wniosku, że klechy nie są mu potrzebne. Problemem jest rozpowszechnienie w samym Kościele podejścia przedstawionego na wstępie. Chciałem zilustrować czym takie podejście skutkuje. Odwołując się do analogii klas ekonomicznych: w Kościele zieje głęboka wyrwa nieobecności intelektualnej klasy średniej, która - podobnie jak w ekonomii - stanowi podstawę zdrowego systemu. Podejście przedstawione w samym artykule to atomizacja - znajdowanie sobie jakichś cichych zakątków przez jajogłowych i przez prostodusznych i nie wchodzenie sobie wzajemnie w drogę. Ewentualnie elementem wspólnym tych odległych prowincji ma być modus operandi Deonu, czyli słodki emocjonalizm.
Olinka
1 maja 2014, 10:11
Świetne. Podpisuję się pod ta wypowiedzią.
30 kwietnia 2014, 18:16
Uderz w stół... Tak jak na "portalu poświęconym" tak i tutaj w komentarzach doczekaliśmy się dyżurnych eklezjologów. A może to ci sami?
30 kwietnia 2014, 23:16
A co to ma wspólnego z meritum?
1 maja 2014, 02:25
Tyle samo co Pana krytyka ks. Halika z jego myślą przedstawioną w jego książkach, wykładach i publikacjach naukowych.
1 maja 2014, 09:35
W artykule osoba ks. Halika pełni rolę pretekstu, a nie tematu.
Olinka
1 maja 2014, 10:12
Ci sami w pewnej częsci. A tutaj - mam wrażenie - pewne osoby występują pod kilkoma nickami.
Olinka
1 maja 2014, 10:14
Dodam, że książkach raczej nieprzeczytanych.!
1 maja 2014, 12:12
Pani telepatycznie grzebie w mojej biblioteczce.
jazmig jazmig
30 kwietnia 2014, 14:12
Chroń nas Panie przed Halikami. KK nie potrzeba protestantów, bo jest już ich dostatecznie dużo na świecie, a także wewnątrz Kościoła, łącznie z ks. Halikiem. Potrzeba nam powrotu do podstaw wiary. Jak wykazała ankieta papieża Franciszka, ogromna liczba katolików nie zna podstaw wiary. Trzeba zatem ewangelizować owczarnię od nowa. Kościoły Renu poszły za węchem owczarni i już ich nie ma. Są tam jeszcze atrapy i to wszystko. Nie należy naśladować nieudaczników, lecz kroczyć drogą, którą kroczyły te Kościoły, które istnieją do dzisiaj. Pogląd, że Ogół wiernych, mających namaszczenie od Świętego, nie może zbłądzić w wierze i tę szczególną swoją właściwość ujawnia przez nadprzyrodzony zmysł wiary całego ludu, gdy "poczynając od biskupów aż po ostatniego z wiernych świeckich" ujawnia on swą powszechną zgodność w sprawach wiary i obyczajów. okazał się fałszywy. SVII mylił się w tej sprawie i nie tylko w tej. Ogół wiernych jak najbardziej może się mylić, a po to są pasterze, żeby prowadzić owczarnię we właściwym kierunku, a nie po to, żeby podążać za nią do przepaści. Ks. Halik mówi nonsensy gdy głosi, że Kościół musi wzmocnić dialog z nauką i sztuką. Ten dialog jest prowadzony od dawna i nie ma tu czego wzmacniać. Kościołowi potrzeba obecnie pracy u podstaw i to jest jego największe bieżące zadanie. Nie tracić owieczek i zawracać zbłąkane - to jest zadanie Kościoła na dzisiaj i na najbliższą przyszłość.
30 kwietnia 2014, 16:37
Najwyraźniej dla niektórych ideałem jest elitarne chrześcijaństwo kawiarniane.
AC
Anna Cepeniuk
30 kwietnia 2014, 19:57
Może pisz w swoim imieniu.... Ja nie oczekuję tekiej ochrony.... I zgadzam się z autorem tesktu... i czekam na takich jak ks. Halik
Olinka
30 kwietnia 2014, 20:48
Polecam tę ksiązkę ks. Halika, jak i wszystkie inne jego autorstwa. To mądry, światły ksiądz. Jego ksiązki wielu ludziom wątpiącym, poszukującym pomogły powrócic do Kościoła. Szkoda, że nie wszyscy potrafią go zrozumieć...
J
Jacol
30 kwietnia 2014, 22:24
Nigdy w historii nie było sytuacji w których jakieś "podstawy wiary" były rzeczywiście znaczące dla większości. Można jedynie  marzyć sobie do powrotu do sytuacji w której Kościół podpierał się w nauczaniu siłą władzy świeckiej - wtedy oczywiście wyniki nauczania miała lepsz - ale oczywiście tylko na papierze.
30 kwietnia 2014, 23:13
> Jego ksiązki wielu ludziom wątpiącym, poszukującym pomogły powrócic do Kościoła. Skąd ta informacja?
$
$$$$$
4 maja 2014, 12:09
Ja nie polecam