Kościół potrzebuje księży Halíków
Laureat tegorocznej Nagrody Templetona, wybitny czeski teolog i filozof religii, ks. Tomáš Halík, podczas prezentacji swej aubiografii w Berlinie zauważył, że Kościół musi wzmocnić dialog z nauką i sztuką. Wiele wskazuje na to, że tu i ówdzie owo wzmacnianie powinna poprzedzić intensywna reanimacja, a także przemyślenie na nowo stosunku wspólnoty katolików do intelektualistów. Zwłaszcza we własnym gronie.
Przy okazji kanonizacji dwóch papieży w niektórych środowiskach Kościoła katolickiego w Polsce pojawiły się głosy jednostronnie dowartościowujące wiarę prostego ludu i przeciwstawiające ją wydumanym problemom "katolickich intelektualistów". Uważam, że są to głosy nie tylko smutne, ale również niosące w sobie niebezpieczne, zatrute ziarno.
Gdyby spoglądać na "katolickich intelektualistów" jedynie przez pryzmat okołokościelnej publicystyki, istotnie można by popaść w pewne zniecierpliwienie, wywołane wrażeniem, że unika ona poważnych problemów, w którymi musi się aktualnie mierzyć Kościół w Polsce zarówno jako wspólnota, jak i jako instytucja. Poziom zaangażowania zajmujących się "od wewnątrz" tematyką Kościoła publicystów w pyskówki (bo trudno to nazwać dyskusjami) na temat włoskiej zakonnicy występującej w telewizyjnym talent show czy księdza, który przez końcowym błogosławieństwem podczas ceremonii zaślubin wykonał cover Cohena może budzić zażenowanie. Może też niektórych skłaniać do wniosków, że intelektualiści są Kościołowi potrzebni jak kwiatek kożuchowi, bo zamiast wychodzić z Dobrą Nowiną na peryferie wolą miesiącami wałęsać się po manowcach i ściągać tam inne owce ze stada, ze szkodą dla całości. Nie ma więc sensu marnować na nich czasu i energii, bo przecież wystarczy "wiara prostego ludu", bo Kościołowi bardziej potrzebne są różańce, litanie i koronki odmawiane na kolanach niż intelektualne rojenia o dialogu ze współczesnością i krytyczne spojrzenia na ciężką codzienność zwykłego katolika w dzisiejszym laicyzującym się na potęgę świecie, a szczególnie w Polsce.
Biskup Rzymu Franciszek w adhortacji apostolskiej "Ewangelii gaudium" dobitnie przypomniał o "sensu fidei". Dzieje polskiej wersji słynnego już dziś 31 punktu papieskiego dokumentu i dyskusje (zwłaszcza kuluarowe) nad jego właściwym brzmieniem oraz interpretacją pokazują, że w świadomości licznych krajowych katolików duchownych i świeckich ów "własny węch owczarni", który pozwala jej "rozpoznać nowe drogi" wcale nie jest taką oczywistością, jaką być powinien. Póki ogranicza się do tłumnego wypełniania świątyń, modlitewnego klęczenia godzinami na nabożeństwach, pielgrzymowania itp. jest mile widziany. Ale jeśli tylko "wiara prostego ludu" ośmieli się wychynąć (a już broń Boże wykroczyć) poza te ściśle wyznaczone sfery, natychmiast pojawiają się tacy, którzy biją na alarm i głośno krzyczą o zagrożeniach dla Kościoła.
Ktoś skomentował wzniośle, że przez kanonizację Jana XXIII i Jana Pawła II "kanonizowany" został Sobór Watykański II. W soborowej Konstytucji dogmatycznej o Kościele "Lumen gentium" czytamy: "Ogół wiernych, mających namaszczenie od Świętego, nie może zbłądzić w wierze i tę szczególną swoją właściwość ujawnia przez nadprzyrodzony zmysł wiary całego ludu, gdy "poczynając od biskupów aż po ostatniego z wiernych świeckich" ujawnia on swą powszechną zgodność w sprawach wiary i obyczajów. Albowiem dzięki owemu zmysłowi wiary, wzbudzaniu i podtrzymywanemu przez Ducha prawdy, Lud Boży pod przewodem świętego urzędu nauczycielskiego - za którym idąc, już nie ludzkie, lecz prawdziwie Boże przyjmuje słowo - niezachwianie trwa "przy wierze raz podanej świętym", wnika w nią głębiej z pomocą słusznego osądu i w sposób pełniejszy stosuje ją w życiu".
Ks. Tomáš Halík stwierdził w Berlinie również, że "krytyczne wypowiedzi pod adresem Kościoła mogą być impulsem dla chrześcijan, ich wiary, aby nie być tylko folklorem, lecz iść w głąb". "Sensu fidei" to coś więcej niż "wiara prostego ludu". To wiara "ogółu wiernych", a więc także tych, których niejednokrotnie z lekceważącym machnięciem dłonią określa się jako "katolickich intelektualistów". Kościół, aby niezachwianie trwać przy wierze raz podanej świętym potrzebuje także księży Halíków. Nie mówiąc już o zajmujących się tematyką Kościelną "od środka" publicystach.
CIERPLIWOŚĆ WOBEC BOGA - KUP KSIĄŻKĘ
Opis książki:
Tomáš Halik, kontynuator tradycji Chestertona, Lewisa, Nouwena i Mertona, nazywany czeskim Tischnerem pisze o tym, co dotyczy każdego z nas. Każdy na drodze swojej wiary spotyka się z niewiarą: różnymi wątpliwościami, pytaniami, poczuciem Bożego milczenia.
Z tajemnicą nieobecności Boga człowiek jednak nie może się po prostu uporać, musi wobec niej zachować tytułową cierpliwością i przyzwolić, by wątpliwości prowadziły go ku dojrzałości. To droga rzeczywiście długa i często prowadzi także przez pustynię i ciemność. Zdarza się, że człowiek na niej błądzi i by odnaleźć właściwy kierunek, musi niejednokrotnie zejść bardzo głęboko w przepaść, w ciemną dolinę. Gdyby jednak droga ta nie wiodła tamtędy, nie byłaby drogą do Boga.
Najlepsza książka teologiczna w Europie - Nagroda Europejskiego Stowarzyszenia Teologii Katolickiej 2011.
Skomentuj artykuł