Kościół "świętej kiełbasy"

Piotr Żyłka

W Wielką Sobotę możemy zaobserwować przedziwne zjawisko. Oto Kościół powszechny przemienia się w Kościół - nazwijmy go roboczo - świętej kiełbasy i błogosławionego jajka. Jak to jest możliwe? I jakie płyną dla nas z tego wnioski?

O rzeczach najważniejszych, które dziś się rozgrywają, napisałem kilka lat temu. Zainteresowanych odsyłam do tekstu "Nie zagłuszaj tej ciszy". Tym razem chciałbym zwrócić uwagę na sprawę, którą można by uznać za zabawną i spuścić na nią zasłonę milczenia, ale mam wrażenie, że warto spojrzeć na "problem święconek" w szerszym kontekście. Spróbujmy zastanowić się, co się dzieje z wieloma katolikami w Wielką Sobotę.

Co roku ten sam obrazek. Tłumy ludzi przychodzą do kościołów poświęcić pokarmy. Piękna tradycja. Koszyczki wypełnione po brzegi jedzeniem, które postawimy w niedzielny poranek na naszych stołach. Zaczyna się obrzęd błogosławienia. Ksiądz wypowiada kolejne słowa i na naszych oczach dzieją się "cuda". Błogosławi kiełbaski - ludzie się żegnają. Błogosławi jajeczka - to samo. Stoję, patrzę i milczę. Czasem się tylko zaśmieję cicho pod nosem. Ludzie-wędliny i ludzie-jajeczka. Taki nasz polsko-katolicki folklor. Wszystkim, którzy czują się na święconce zagubieni, polecam instrukcję przygotowaną przez Mateusza Ochmana. Powinno pomóc.

Ale po co o tym piszę? Nie jest moim celem wyśmiewanie się z osób, które nie wiedzą, kiedy zrobić znak krzyża. Taka złośliwość nie miałaby sensu. Wydaje mi się jednak, że ten przykład jest tylko przejawem problemu znacznie poważniejszego - naszego częstego bezrefleksyjnego uczestnictwa w liturgii i innych wydarzeniach dziejących się w kościelnych murach. Taka taśma. Przychodzimy, robimy swoje, za bardzo nas to nie rusza i wychodzimy. Koniec. Żyjemy dalej, nic się nie zmienia.

Czy da się to jakoś zmienić? Dobrze jest posłuchać czasem tradycjonalistów. Często z nimi dyskutuję, w wielu sprawach się nie zgadzamy, ale trzeba przyznać, że jedna ich intuicja jest trafna - Msza święta i w ogóle kontakt z Bogiem jest niesamowitą tajemnicą. I żeby pozwolić Mu wejść do naszego życia, musimy podchodzić do tego, co się dzieje w Kościele bardzo uważnie. Tajemnicy nie da się zrozumieć, jeśli nie będziemy starać się jej zgłębiać.

Mocno zapadły mi w pamięć słowa o. Wojtka Dudzika OP, które wypowiedział kilka lat temu na kazaniu w trakcie jednej z porannych Mszy akademickich u dominikanów w Krakowie. Była siódma rano, więc większość z nas jeszcze się do końca nie obudziła. Ojciec zadał wtedy takie pytania: Czy to, co się dzieje w trakcie Eucharystii nas jeszcze zadziwia i zaskakuje? Czy w ogóle rusza nas fakt, że za chwilę Wszechmogący Bóg przyjmie na naszych oczach postać kruchego opłatka? Czy zdajemy sobie sprawę z cudu, jakiego jesteśmy świadkami? Te słowa wciąż do mnie wracają.

To jest właśnie coś, czego nam wszystkim potrzeba. Uważność i zadziwienie. W kalendarzu liturgicznym wszystko się powtarza. Co roku te same święta. Na każdej Mszy te same słowa. Taka logika i rytm życia w Kościele mogą sprzyjać spowszednieniu tego, co niezwykłe i zwyczajnej nudzie. Ale czy tak się stanie, zależy tylko od nas.

Wiara rodzi się ze słuchania. Żeby Boga usłyszeć, trzeba uważnie słuchać. Tylko wtedy dajemy Mu przestrzeń do działania. On nie zrobi nic wbrew nam, dlatego czeka na naszą współpracę. Być, słuchać Jego Słowa i - jak mówi papież Franciszek - pozwolić Mu się zaskoczyć. Tego sobie i Wam wszystkim życzę w ten przedziwny sobotni dzień. Bóg może dokonywać cudów. Dzisiejsza noc będzie tego najpotężniejszym dowodem.

Zmartwychwstanie jest łaską, na którą nie musimy zasłużyć. Ona jest nam dana za darmo. Ale jeśli nie chcemy, żeby znowu prawdziwym było powiedzenie "święta, święta i po świętach", jeżeli chcemy, żeby ta błogosławiona noc coś w nas zmieniła, to zacznijmy uważnie słuchać tego, co On do nas mówi.

"Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus".

Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg i papieskiego profilu Franciszek. Jego projekty można znaleźć na blogu autorskim

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kościół "świętej kiełbasy"
Komentarze (75)
MZ
Maćko z Bogdańca
29 kwietnia 2014, 16:30
Brawo dla Pana Żyłki :) Chyba 1. raz się z nim zgodzę :) widzę, że coś się zmienia w jego pogl,ądach i nawet bierze pod uwagę tzw. tradycjonalistów (btw. jako katolicy wszyscy jesteśmy tradycjonalistami , takie podziały są bez sensu)
V
Velasquez
29 kwietnia 2014, 17:49
"Do światyni przyszli: Wędlina i Redaktor. Wędlina nie bywał tu często. Raczej sporadycznie - jak już zupełnie nie wiedział, co dalej... albo, tak jak dzisiaj, z okazji wielkiego święta. Czuł się niepewnie i trochę głupio, że tak rzadko tu bywa. Choć uwarzał się za wierzącego, nie do końca umiał się zachować: kiedy przyklęknąć, kiedy się przyżegnać, co odpowiedzieć kapłanowi. Na koniec wymamrotał Ojcze nasz i wrócił do domu z jakimś dziwnym wyrzutem, że te sprawy w swoim życiu kompletnie zaniedbał. Redaktor zaś czuł się jak u siebie w domu, w końcu spędzał tu dużo czasu. Nie miał żadnych rozterek, w końcu przestudiował tomy dokumentów kościelnych, a kiedyś nawet poważnie rozważał zostanie księdzem. Wszystko robił jak trzeba i poczuł, że Bóg go lubi. Podziękował Panu, że nie jest taki jak ten Wędlina i wrócił do domu. Nic nie zmąciło jego świątecznego nastroju." Mogło tak być? Pewnie, że mogło. Może nawet było. Ciekawe, który odszedł usprawiedliwiony.
A
AP
23 kwietnia 2014, 21:44
Święconka to nie tylko religijna tradycja, ale także kulturowa i społeczna. W związku z tym w kościołach pojawiają się nie tylko wierzący lub/i religijni katolicy, ale także ci z najdalszych obrzeży Kościoła. Zamiast wyśmiewać się z ich nieporadności i dopytywać o cholesterol i poziom cukru w chrześcijańskiej krwi warto wykorzystać tę okazję do przyciągnięcia ich do Kościoła na dłużej. No tak, ale Pan nie robi takiego rozróżnienia. Wszyscy podpadają pod jedną kategorię. Do tego, jeżeli w jakimś kościele nagminnie powtarzane są jakieś błędy przez wszystkich to zamiast z tego rechotać powinno się przez jakiś czas (tu: kilka lat pod rząd) informować jak należy się zachować, żeby bywalcy danej świątyni nauczyli się właściwych zachowań.
G
Grażyna
23 kwietnia 2014, 19:57
oi, zebrało się Panu Piotrowi. MOże mała riposta od Autora? Bo opinie słabiutkie, słabiutkie...
N
nn
22 kwietnia 2014, 15:46
nooo, jakby tak p.Zylka do cerkwi poszedl to swira by dostal od tej czestotliwosci znakow krzyza a na marginesie: jezeli produkcje p.Zylki i jemu podobnych to jest ewangelizacja wg jezuitow to moze slusznie ich niegdys rozwiazano i szkoda, ze odnowiono, moze sie kiedys opamietaja
22 kwietnia 2014, 09:43
To co autor opisuje to wiara bez wiedzy religijnej i znajomosci znaczenia gestów. Niestety mieszanka tradycjii domów rodzinnych plus brak uważania na lekcjach religii plus wlasne wyobrażenia dają takie efekty. Przy czym czynienie znaków krżyza podczas błogosławieństwa pokarmów nie jest czymś aż tak dziwnym w stosuku do innych, czynionych bezsensownie gestów religijnych. Warto może napisac poradnik opisujacy podstawowe gesty katolika czynione np podczas Mszy św. Bo tu jest dopiero swoista mieszanka bezsensowności zachowań.  
MZ
Maćko z Bogdańca
29 kwietnia 2014, 16:27
Racja! Sam dopiero niedawno dowiedziałem się, że w czasie "Baranku Boży" i "Panie nie jestem godzien..." nie czyn isię gestu uderzania się w pierś dlaczego żaden ksiądz o tym nie informuje? przecież błędne użycie tego gestu jest powszzechne! jest on tylko zarezerwowany dla wyznania win na początku Mszy Św.
V
Velasquez
22 kwietnia 2014, 09:39
A ja tam lubię te wszystkie święconki, choinki, żłóbki, kwiatki przy kapliczkach, chlebki św. Agaty, brzózki na Boże Ciało, "święte Krzysztofy" w samochodach i basta. Nie bulwersuje mnie głębia lub jej brak u tych, którzy taką symbolikę pielęgnują. Bardziej godnym politowania jest fakt, że jest to wykpiwane na, podobno, katolickich publikatorach. Nadmiar fakultetów? Jestem pewny, że katolicy w Polsce są dużo lepsi niż się im wmawia.
B
Badimba
23 kwietnia 2014, 21:04
Brzózki na boże ciało to zabobon i nie ma tu czego bronić.
V
Velasquez
23 kwietnia 2014, 21:57
A jeżeli ktoś wierzy, że ozdoba ołtarza wzniesionego ku czci Najświętrzego Sakramentu wniesie pod jego dach choć odrobinę sacrum, to jest to zabobon? Kiedyś pewna kobieta wierzyła, ze dotknięcie frędzli płaszcza może ją uzdrowić. I się nie myliła. Bo wierzyła.
G
Grażyna
22 kwietnia 2014, 09:16
Ale Pan Mądraliński, Panie Piotrze! Naprawdę: świetnie wyedukowany. "Ale po co o tym piszę? Nie jest moim celem wyśmiewanie się z" Pana edukacji. O nie! Otóż: zanim się napisze kilka zgrabnych zdań, trzeba pogłębonej refleksji a nie pisać pod wpływem impulsu. Takie teksty pomimo może dobrego zamysłu nie mają wartości, a wręcz, jak wyczytałam w komentarzach, budzą oburzenie takim świetnym wyedukowaniem. Ja byłam na święceniu pokarmów, gdzie akolita prowadzący liturgię tłumaczył ludowi gesty i pouczał, kiedy zrobić znak Krzyża. Czy to taki wysiłek? Dlaczego tak jest z ludźmi, że żegnają sie nie wtedy gdy potrzeba? bo im nikt nie mówi trzymając ich w swoistej niewiedzy. 
U
Udana
22 kwietnia 2014, 08:49
Byłam ostatnio na Mszy z chorą z Alzhaimera i ona znak krzyża wykonywała w ciągu Mszy chyba z 20 razy, za każdym razem kiedy siadała, wstawała, klękała, bo to tylko pamiętała… Czy źle się modliła??? Ci co  tylko z koszyczkami przychodzą na święta może tylko już ten znak pamiętają i w sumie to jest powód do radości, że pamiętają! Niektórym ten znak  przecież uratował życie! Ja bardziej widzę, że ten  wielkosobotni  tłum to  wezwanie do ewangelizacji, bo jeszcze się w nich coś tli, jeszcze może czegoś szukają…
21 kwietnia 2014, 21:51
Szkoda, że autora tej instrukcji wymieniono z imienia i nazwiska. Nieładnie jest wyśmiewać czyjąś ignorancję, a szczególnie gdy ten ktoś próbuje pouczać innych . Dla kogo jest ta instrukcja? No to chyba,  jest instrukcja zachowania dla koszyczków ze świeconką... :-) I zadanie dla Pana Piotra, jeśli jednak nie dla koszyszków to: skoro znak krzyża uczynić będzie można dopiero po "zostaniu pokropionym wodą święconą", ile czasu minie do tego momentu? Ile razy osoba stosująca się do takiej  instrukcji pominie znak kryża, podczas Liturgii? ;-)
T
tomtom
21 kwietnia 2014, 23:20
:-) Mały napis pod "instrukcją" brzmi: "Bóg Honor & Rock'n'Roll"... to dość znamienne... Przeor w "moim Kościele" na szczęście nie czytał tej "instrukcji" bo przy okazji koszyczków z pokarmami "chluśnie" zawsze i na ludzi ;-)
G
Grażyna
22 kwietnia 2014, 09:40
Kurczę, rzeczywiście tam pod instrukcja tak jest napisane drobnym droczkiem. Ale jaja i to nie wielkanocne. POd poważna instrukcją taki dopisek? Co jest grane?
22 kwietnia 2014, 09:50
Pan M.O. zapragnął rozprawić się z niewiedzą innych katolików w sprawie obrzędów... wykazał, że, co do rytu święcenia pokarów, jego niewiedza zaczyna się o krok dalej niż tych, których pouczał... Dopisek... to parafraza hasła, które kiedyś wskazywało na hierarchę wartości... dla Pana M.O. to tylko zakładki na stronie.
T
tomtom
22 kwietnia 2014, 10:37
Ta parafraza niestety również określa pewną hierarchię... Wszak w pewnych kręgach "religijność" pozbawiona "fajności" byłaby za mało atrakcyjna aby się nią zainteresować co raczej stawia Rock'n'Roll przed Bogiem i Honorem... A jako się rzekło o Honorze to w mojej ocenie jego oznaką u Pana Żyłki (a także uczciwości) byłoby przejście na protestantyzm aniżeli zaczyny protestanckie w zdrowej nauce Kościoła zaszczepiać...
T
tomtom
21 kwietnia 2014, 21:29
Zdecydowanie bliżej mi do /jak to Pan redaktor Żyłka raczył określić/ Kościoła "świętej kiełbaski" niż do Kościoła "świętej pychy i pogardy"... i rzeczywiście jest we mnie zdecydowanie więcej empatii w stosunku do nieznajomości zasad formalnych i nie mnie oceniać intencje takiej religijności bo nie uważam abym miał prawo do oceny czyjejś pobożności poprzez mój subiektywny odbiór czyjejś powierzchowności- co autorowi jak obserwuję przychodzi dość łatwo... Czasem nawet w "dewocyjnej religijności" jest więcej pokory niż w postawie zaprezentowanej powyżej... Warto także odróżnić formalizm od tradycjonalizmu bo autor zdaje się stawiać pomiędzy nimi znak równości przez co obnaża swoje marne dość pojęcie o istocie Tradycji Kościoła Katolickiego i wartości jaką jest sama w sobie... "Tradycja" nigdy nie gardziła "pobożnością ludową" w której (szczególnie na wsiach w środowiskach niewykształconych) otwartość na tarscendencję okazywana była w prostych (bo przez prostych ludzi) ale pięknych gestach jak choćby czynienia znaku Krzyża na bochenku chleba przed ukrojeniem kromki... Panie Żyłka- Tekst mógłby być całkiem przyzwoity gdyby nie przebijała się w nim delikatna złośliwość, pogarda i poczucie wyższości... Pisze Pan: "Tajemnicy nie da się zrozumieć, jeśli nie będziemy starać się jej zgłębiać" Pełna zgoda- tylę że Pan zamiast tę tajemicę zgłębiać pisze o marginalnym szczególe a słowo "Chrystus" padło w Pańskim tekście tylko raz i to na końcu... Jeśli sednem tej Tajemnicy w przeddzień Zmartwychwstania Pańskiego było wg Pana podzielić się publicznie swoimi "obserwacjami" ze święcenia pokarmów to zaryzykuję stwierdzeniem że to Pan był za bardzo skupiony nie na tym co istotne... Niech Zmartwychwstały Chrystus będzie dla Pana chojny i błogosławi wszelkimi łaskami aby dostrzegł Pan sacrum i Tajemnicę jaka tkwi niezmiennie w Tradycji Kościoła... Pozdrawiam serdecznie
JT
jak to jest
21 kwietnia 2014, 13:08
znak krzyża uczyń dopiero kiedy zostaniesz pokropiony wodą święconą  często przy kropieniu jajek i na człowieka coś poleci, a woda święcona więc...
21 kwietnia 2014, 08:39
Czytając ten tekst i dyskusje pod nim cos innego przyszło mi na myśl. Jak wielu katolików czyni znak krzyża w przestrzeni publicznej, choćby przechodzc okok kościołów? Łatwo jest krytykowac bezreflesyjne zachowania w kościele, o wiele trudniej jest obecnie dać proste swiadectwo swej wiary w przestrzeni publicznej.
S
StaryJakSwiat
21 kwietnia 2014, 20:37
To jest według Ciebie dawanie świadectwa ??? Przeżegnać się przechodząc obok kościoła, rybkę na samochodzie przykleić czy różaniec za lusterko wsteczne w aucie wetknąć ? TAK BY TO CHRYSTUS ROBIŁ JAKBY ŻYŁ DZIŚ MIĘDZY NAMI? Papierek z cukierka podnieś na chodniku, niekoniecznie koło kościoła, lepsze dasz świadectwo. Uśmiechnij się do tego co się przed ciebie wciska w kolejce, niekoniecznie do konfesjonału - lepsze dasz świadectwo. CZYŃ a nie REKLAMUJ SIĘ. Dobry 'produkt' nie potrzebuje reklamy.
21 kwietnia 2014, 23:36
"CZYŃ a nie REKLAMUJ SIĘ"- dobrze powiedziane. Według mnie znak krzyża to świadectwo, które wymaga czasem dużego wysłiku, więc to nie tylko reklama.
22 kwietnia 2014, 08:44
Znak krzyża - jeden z najstarszych znaków wiary chrześcijańskiej, czyniony powszechnie w róznych systuacjach jest ostatnio w zaniku. Mało kto taki znak czyni w przestrzeni publicznej choćby przechodząc koło kościoła. Pomijając oczywiste, ważniejsze aspekty jest takze publicznym wyznaniem wiary. Czytelnym świadectwem. Sprzątanie, bycie usmiechniętym, czy dobrym oznacza bycie dobrym człowiekiem, ale dla katolika nic nie znaczy o ile nie wypływa z wiary. Wiary komunikowanej środowisku gestami wiary - znakiem krzyzam, chrześcijańskim powitaniem. Tym co setki pokoleń katolików wypracowały. Niekoniecznie sztucznymi, zaimportowanymi, modnymi symbolami jak rybki na akwarium.
H
hana
20 kwietnia 2014, 23:54
Nie jestem katoliczką, ale jestem osobą wierzącą. Czy ktoś mogłby mi sensownie wytłumaczyć co daje święenie pokarmów, jaki jest tego cel i dlaczego akurat w Wielką Sobotę? Z góry dziękuję za wyjaśnienia :)
M
Mark
21 kwietnia 2014, 08:56
Swiecenie pokarmow odbywa sie w Wielka Sobote poniewaz dzien pozniej chrzescijanie zasiadaja do wielkanocnego sniedania. Pokarmy w koszyczku - dawniej - nie wolno bylo spozywac w trakcie Wielkiego Postu, stad wracaly na stoly dopiero na Swieta. Swiecenie pokarmow znane jest w Kosciele Wschodnim i Zachodnim od VIII w.  a w Polsce na stale od wieku XIV. Pozdrawiam wielkanocnie
H
hana
21 kwietnia 2014, 21:23
Dziękuję za pozdrowienia :) ale ta informacja niewiele mi wyjaśniła :( Kiedyś byłam katoliczką i też chodziłam do kościoła z tzw. 'święconką' w Wielką Sobotę i też gdyby mnie wtedy ktoś zapytał "po co?" rownież nie wiedziałbym co odpowiedzieć. Po prostu, taka tradycja, wszyscy idą to i ja (bezmyślnie). Ale teraz zastanawiam się co to daje takie święcenie? Jak również wiele innych 'rytuałów' w kościele katolickim. Nikt nie wie czego dotyczą, dlaczego się je wykonuje (mechanicznie) i jaka jest ich wymowa. Tradycja. A jeśli podstawy tradycji nie są biblijne - to mały problem w przypadku, gdy tradycja nie jest w sprzeczności z Biblią. A jeśli jest? To co wtedy??? Nadal chciałabym wiedzieć co daje święcenie pokarmów (i innych rzeczy). I nie chodzi mi o rys historyczny tradycji (bo na wytłumaczenie istnienia samego Wielkiego Postu też znajdzie się historyczne wytłumaczenie, np. bieda na przednówku; Bilia mówi nam o poście - ale nie koniecznie Wielkim). Więc jestem zainteresowana logiką i skutecznością tych czynności, ich związkiem z Biblią a przede wszystkim jakie jest ich odniesienie do Zmartwychwstałego Pana naszego, Jezusa Chrystusa ?
MF
Michał Faflik
21 kwietnia 2014, 22:12
Odpowiem Ci jeśli odpowiesz na te pytania: Co Panu Jezusowi dał chrzest w Jordanie? Jaki był sens 40 dni postu Pana Jezusa? Jaka jest logika, w tym że Bóg pozwolił się zabić ludziom po to by pokonać szatana? Dlaczego Jezus napluł w oczy niewidomego, żeby ten odzyskał wzrok? Co stało się z chlebem i winem, które Jezus błogosławił (święcił) w czasie Ostatniej Wieczerzy i rozdawał uczniom, czy miało to jakieś odniesienie do jego Zbawczego Dzieła? Czy ty znasz Pismo Święte? :(
21 kwietnia 2014, 22:30
Sądzę, że nikt nie może Ci wytłumaczyć... bo nie chesz zrozumieć :-) Jeśli chcesz szeroki wykład. Bardzo proszę: [url]http://mateusz.pl/czytelnia/mp-s.htm[/url] A krótko? Bo modlitwa ma sens :-)
21 kwietnia 2014, 23:42
"Kiedyś byłam katoliczką i też chodziłam do kościoła z tzw. 'święconką' w Wielką Sobotę i też gdyby mnie wtedy ktoś zapytał "po co?" rownież nie wiedziałbym co odpowiedzieć." To zdanie nie ma dla mnie sensu, w jaki sposób byłaś katolikiem nie wiedząc co robisz ?
L
lola
20 kwietnia 2014, 20:56
wiele zależy od księdza czy potrafi  przekazać Słowo Boże i jego wartości czy odbębnia msze a wierni z nim:(
Z
zradomski@onet.pl
20 kwietnia 2014, 19:31
Cały tekst zawiera wiele słów, ale są one tylko  osłoną prawdziwej treści artykułu . A mówi on nam wiele o samym autorze , który woła : patrzcie wszyscy jaki ja jestem oświecony , wiem kiedy zrobić znak krzyża , wiem że nie jestem kiełbską wiem że nie jestem jajeczkiem!!! Czyli ; "Boże dziękuję dziękuję Ci ,że nie jestem jak inni ludzie, ... " Ludzie robią różne bezsensowne rzeczy: "wzięłą funt szlachetnego i drogocennego olejku i namaściła nogi Jezusowi(...) "czemu nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim". Powiedział zaś to nie dlatego jakoby dbał obiednych ...                                                                               DEDYKACJA;     zaznaczyl pan tłustym drukiem ważną rzecz - że aby usłyszeć , trzeba uważnie słuchać.                                                                               "Zbudz się o śpiący , i powstań z martwych , a zajśnieje Ci Chrystus"
CP
chyba przestanę tu zaglądać
21 kwietnia 2014, 13:03
Kościół "świętej kiełbasy" i "pismaków deonowskich" 
A
Aga
20 kwietnia 2014, 19:07
A ja tam mam problem z bezrefleksyjnością w Kościele i święcenie pokarmów jest dla mnie wyjątkowo symboliczne. Dziękuję za tekst.
jazmig jazmig
20 kwietnia 2014, 14:42
To, że ludzie przychodzą do kościoła jest samo w sobie wartością, ale jak widać, są malkontenci tacy jak autor, któym to nie w smak, bo ludzie mają PRZEŻYWAĆ liturgię w kościele. Zacznijmy od tego, że od kiedy sprotestantyzowano mszę św. i umożliwiono robienie różnych szopek z tej liturgii, oczekiwanie, iż ludzie będą przeżywali tę liturgię jest nieuzasadnione. Jest ono nieuzasadnione tym bardziej, że obecny papież najmniej nie przejmuje się liturgią w ogóle, a litirgią mszy św. w szczególności, upraszczając ją do minimum, albo odprawiając te jej części, o których sobie w danym momemncie przypomni. Ważne jest jednak, że wierni jeszcze, pomimo głupot wprowadzanych do liturgii, przychodzą do kościołów i ja bym nie wybrzydzał. Natomiast księża podczas homilii mogliby wyjaśnić wiernym jaka symbolika kryje się za poszczególnymi modlitwami i gestami celebransa, może to ludziom pomoże w zrozumieniu tego, w czym uczestniczą.
R
rafi
20 kwietnia 2014, 18:47
Masz rację, Jazmig, jest wielką wartością kiedy ktoś z własnej woli pojawia się w kościele. Być może niektórzy pojawiają się tam raz w roku, i jest to wielka okazja by okazać im miłość. Bezinteresowną, i bez wybrzydzania na ich zachowanie.
Ł
Łukasz
20 kwietnia 2014, 13:33
A tutaj sami ludzie-hejterzy.  Może niech szanowny redaktor zagląda do swojego koszyka i martwi się o swoją wiarę, a wykazuje się typową dla "pewnej" grupy społecznej dewocją oceniając wiarę i zaangażowanie innych. Osoby wierzące na prawdę potrafią się zachować w kościele, a zwracanie uwagi, że ktoś się przeżegnał? Typowa "polakowatość" - wpychać nos w nie swoje sprawy. Uważam, że wiara, jako wiara w Boga jest prywatną relacją każdego z osobna i nikt nie ma prawa w to ingerować. To jest jedna z wielu przyczyn dlaczego ludzie od kościoła odchodzą... ale to inny temat. W każdym razie pisząc "Nie jest moim celem wyśmiewanie się z osób" sam się ośmiesza, jest totalnym hipokrytą bo wcześniej pisze: "Czasem się tylko zaśmieję cicho pod nosem. Ludzie-wędliny i ludzie-jajeczka." "ten przykład jest tylko przejawem problemu znacznie poważniejszego - naszego częstego bezrefleksyjnego uczestnictwa w liturgii i innych wydarzeniach dziejących się w kościelnych murach." Ameryki nie odkrył. Musicie pojąć, że m.in. przez takich ludzi kościół upada. Wesołych Świąt.
MX
mr. X
20 kwietnia 2014, 22:01
To niech upada. Adios. 
Z
zs
20 kwietnia 2014, 10:19
Przy okazji halloween padły mądre (choć nierozwinięte) słowa, by wykorzystać zainteresowanie tym obyczajem. Przy okazji "święconki" spotykamy przecież ludzi, którzy z katolicyzmem, Bogiem mają naprawdę mało do czynienia. Czemu zamiast biadolić na "polski katolicyzm" (ile w tym stwierdzeniu pogardy i rasizmu) nie sięgnąć po rozum do głowy i spróbować wykorzystać faktu przyjścia de facto pogan do Chrystusa? 
H
hans
20 kwietnia 2014, 23:06
W tym sęk, że oni wcale ni przychodzą do Chrystusa tylko do "świętych" na obrazach, przychodzą czcić bałwany. Święcić koszyczki zamiast uświęcać swoje życie. Oglądać żłóbek, zamiast zabiegać o to, aby Jezus narodził się w ich sercach. No ale to akurat nic dziwnego - przecież są poganami.. I zostaną nimi dopóki się nie nawrócą, i nie narodzą na nowo. Ewangelia Jana 3.1-12 (rozmowa Jezusa z Nikodemem). Ludzie, czytajcie Słowo Boże a poznacie Prawdę. A Prawda - jak obiecał Jezus- was wyzwoli.
M
Marianna
20 kwietnia 2014, 09:13
A ja nawróciłam się niedawno. Codziennie czytam, dowiaduję się nowych rzeczy o Bogu, o Kościele, o świętych, o liturgii... a tego nie wiedziałam. Podał Pan to nieco złośliwie :(, ale i tak dziękuję :).
M
Marcudi
20 kwietnia 2014, 01:02
Doskonała obserwacja, tylko trzeba ją rozszerzyć nie tylko na zachowania sobotnio-wielkanocne, ale na wszelkie przejawy uczestnictwa w kościelnych uroczystościach znacznej, przeważającej części tzw. "wierzących katolików". Kluczem do zrozumienia istoty uczestnictwa tych ww. "wiernych" w ich kościele jest to słowo, które autor wymienił: "taśma". KK taśmowo produkuje swoich wiarnych polewając ich wodą - tzw. "chrzest". Potem się im taśmowo udziela I komunii, taśmowo edukuje religijnie. Po drodze powstaje trochę odpadów - nie wszystkie produkty są na tyle trwałe, że dotrwają do bierzmowania. Ale te co dotrwają się taśmowo wybierzmuje. Potem taśmowo udziela im się ślubu. Potem, Ci co są odporniejsi uczestniczą taśmowo w religijnych cotygodniowych obrzędach. Na końcu taśmowy pogrzeb.
R
rafi
19 kwietnia 2014, 22:26
Myślałem że napisze pan o tym że sobotnia tradycja święcenia pokarmów odwraca uwagę od tego co najważniejsze... W tzw. "oazie" zajmują się takimi rzeczami jak liczba świec na ołtarzu podczas liturgii (mogą być dwie, cztery, sześć, siedem ale nie może być 3), jak się zachowywać przy podniesieniu i przy rozdawaniu komumii, w którym momencie skłaniać się przy credo, i jeszcze wiele innych rzeczy. Można mieć to wszystko w małym palcu i przestrzegać bardzo skrupulatnie, a minąć się z sensem...?
T
tede
21 kwietnia 2014, 08:17
Ale jeśli znasz sens, to również wiesz skąd to wszystko wynikach i zachowujesz...
B
basia
19 kwietnia 2014, 20:25
Beznadziejny tytuł. Żyłka reformator. Jak nie uczy jak pisać kredą na drzwiach to broblem z święconką. Oj ludzie, to są tylko szczegóły.
Z
zk
19 kwietnia 2014, 20:17
Jeśli coś jest tajemnicą, to raczej tego nie zrozumiemy. Nastawianie ucha na głos Boga ma sens, ale jest duże prawdopodobieństwo, że usłyszymy raczej swoją podświadomość. Można też skończyć jak ks. Natanek. Kościół święcący jaja i kiełbasę ma swoje zalety, jakkolwiek może zdać się śmieszny. Nota bene, argument, że nie czynimy znaku krzyża bo nie jesteśmy jajkami czy wędlinami, nie jest przekonywujący, jak je zjemy, to staną się one budulcem naszego ciała, podobnie jak chleb zjadany podczas mszy.
A
am
19 kwietnia 2014, 19:53
Jak słyszę: ...pobłogosław te jajka.... i widzę chłopów robiących znak krzyża to jeszcze można byłoby się zgodzić, hihihi, ale kobiety?
AC
Anna Cepeniuk
19 kwietnia 2014, 20:26
przynajmniej jest śmiesznie....
ZN
ziemianka nieanielska
20 kwietnia 2014, 12:40
Jest dokładnie na odwrót ! Żeńska komórka rozrocza to jajo (to kobiety mają jajeczkowanie czyli uwalnianie się komórki jajowej zwanej  też jajeczkiem z jajniika do jajowodu). W momencie urodzenia mamy ich ok. 300 tys. Natomiast w sposób zupełnie nieuprawniony przypisuje się potocznie (i niezbyt elegancko) nazwę żeńskich gamet męskim gonadom. Z przymrużeniem oka można powiedzieć, że wszyscy mają prawo w tym momencie się przeżegnać a zwłaszcza osoby starające się o potomstwo. 
AC
Anna Cepeniuk
19 kwietnia 2014, 18:50
W niedzielę Palmową... oczywiście Ludzie - palemki..... A w dniu św. Krzysztofa: Ludzie - samochodziki..... Szkoda.... ale pewnie tak zostanie.... Skoro duszpasterze nie kwapią się z wyjaśnieniem...
N
nieróbmykabaretuzliturgii
19 kwietnia 2014, 19:58
Ale co oni mogą wyjaśniać, jak dzisiaj po wigilii paschalnej usłyszałem:  teraz zaśpiewamy trzecią część gorzkich żali.  No sory.
AC
Anna Cepeniuk
19 kwietnia 2014, 20:23
Jak widać.... a raczej słychać, zatrzymali się na ukrzyżowaniu i ani rusz dalej... Widać sami nie wierzą w Zmartwychwstanie i jesli nie uwierzą, to tak im zostanie... Współczuję tym, którzy takich duszpasterzy mają....
B
Bebeka
19 kwietnia 2014, 23:02
19:58 byłeś już po Wigilii Paschalnej i nawet doszedłeś do domu i zasiadłeś do komputera????  To o której zaczęła się ta pseudo-wigilia?
N
nieróbmykabaretuzliturgii
20 kwietnia 2014, 14:09
o 18 :) jak było jasno, skończyła się też jak było jasno :) Cyrk liturgiczny, ksiądz przy ognisku musiał na bieżąco zmieniać teksty, bo był dzień a w tekście było o nocy :) Jaja wielkanocne
P
piotrek
19 kwietnia 2014, 18:30
pięknie napisane; "Taka taśma. Przychodzimy, robimy swoje, za bardzo nas to nie rusza i wychodzimy. Koniec. Żyjemy dalej, nic się nie zmienia." I tak wygląda współczesny katolik. Tzn dziadki emeryty gorliwie wszystko "przeżywają" nawet poza kościołem, ale kościół katolicki sam jest sobie winien, że ludzie tak podchodzą do tematu. 10-15 lat i padnie. Aby dziadki wymrą.
K
Kaja
19 kwietnia 2014, 18:48
Uff, całe szczęście, że nie masz racji.  Może Kościół katolicki stanie się mniejszy jeśli chodzi o ilość "katolików". Bo skoro "dziadki  wymrą" po cóż dalej udawać? A może dalej wszyscy owi katolicy będą "przynajmniej raz w roku spowiadać się..." itd i dzięki temu będa bliżej Nieba? Jedno jest pewne: "Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą" Łk 21,33  Są ludzie, którzy wierzą naprawdę i ta wiarą żyją. Trzeba nam się modlić, żebysmy byli dla innych i siebie nawzajem zwiastunami Życia w Prawdzie. :) +
K
Karol
19 kwietnia 2014, 17:59
To już poprawniej czynić znak krzyża, kied błogosławi "kiełbaski i jajeczka". Byłby to wyraz swojej łączności z błogosławieństwem kapłana, choć oczywiście niepoprawny. Ale czynienie go, kiedy ksiądz pokarmy kropi wodą święconą, co poleca obrazek, to już chyba żadnego sensu nie ma. Znak krzyża czynimy jedynie w czasie aspersi, czyli kiedy kapłan kropi lud w akcie pokuty. Czyli: żegnamy się kiedy kropi się nas, nie żegnamy się, kiedy kropi się rzeczy, jedzenie itd. 
M
mata
19 kwietnia 2014, 17:39
Byłam bardzo ciekawa, czy u mnie w kościele ludzie również będą się żegnać na każdym wezwaniu.. ale nie... bo ksiądz im wytłumaczył w czym rzecz. :)
P
~Przystań
19 kwietnia 2014, 17:28
A ja pamiętam słowa ojca dominikanina, który tłumaczył, że przy błogosławieństwie Pan wszystko i wszystkim błogosławi. Że Jego łaska rozlewa się nie tylko na to o co prosimy, a wszędzie gdzie potrzeba a więc i na nas.
N
nn
19 kwietnia 2014, 17:11
p.Zylka nawet przy swietach manifestuje swoja pogarde wobec wszystkich poza soba samym i jemu podobnym, nie wytrzymał, text spłodził a drugi na ten sam temat przypomniał - w obu to samo, zabrakło chłopu polotu
AC
Anna Cepeniuk
19 kwietnia 2014, 18:52
i wzajemnie...
J
Józef
19 kwietnia 2014, 16:39
c.d. Wszak i Pan zapewne śpiewa w Boże Narodzenie kolędę wykształconego poety: "Podnieś rękę, Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą (...) dom nasz i majętność całą, i wszystkie wioski z miastami(...)", ale nie miał Pan szczęścia zaobserwowania, czemu - prócz kunsztu poetyckiego - zawdzięcza ona swoją popularność. Pan zna pewne reguły i piętnuje odstępstwo od nich sądząc, że to dobrze, że tak trzeba. Takie same dylematy ptrzeżywali zapewne faryzeusze gorsząc się na postępowanie gminu, owych celników i nierządnic, nie znającego dostatecznie przepisów i rytuałów gwarantujących poprawność religijną. Warto jednak zauważyć, że to owi pogardzani, motłoch, stali się zaczynem Kościoła Chrystusowego. Proszę więc mi wybaczyć, ale wśród wiernych czyniących znak krzyża przy wymienianiu pokarmów ja też go uczynię. Boga tym z pewnością nie obrażę. I nie potrafię się połapać w zawiłościach Pańskiej antropologii przewidującej kwalifikowanie współwiernych, współobdarowanych przez Chrystusa łaską odkupienia, jako ludzi - jaj czy ludzi - kiełbas.
W
wzn
19 kwietnia 2014, 16:39
"Znak krzyża uczyń dopiero, gdy zostaniesz pokropiony wodą święconą" Nie. Znak krzyża uczyń dopiero podczas błogosławieństwa. Chyba, że ksiądz oprócz pokarmów pokropi również wiernych na znak pokuty co raczej jest bardzo rzadkie.
H
hans
20 kwietnia 2014, 23:24
Zawsze na kropidle zostaje trochę wody, więc trzeba coś z nią zrobić. No przecież jest "święcona" ;)
J
Józef
19 kwietnia 2014, 16:38
"(...) Kościół powszechny przemienia się w Kościół - nazwijmy go roboczo - świętej kiełbasy i błogosławionego jajka."(...)"Stoję, patrzę i milczę. Czasem się tylko zaśmieję cicho pod nosem. Ludzie-wędliny i ludzie-jajeczka. Taki nasz polsko-katolicki folklor."  Panie Piotrze, nadziwić się nie mogę, ile złośliwości, poczucia wyższości i pogardy dla współwyznawców jest w Pana artykule. Może po prostu zbyt rzadko bywam między ludźmi oświeconymi, aby zaprobować ten rodzaj ironii, jaki Pan łaskaw jest reprezentować. Wszelakoż pochodzę z gminu, więc może uda mi się przekonać Pana do tych katolików, którzy - o zgrozo - wykonują znak krzyża w momencie nieprzewidzianym w instrukcji rozdawanej w kościele oo. dominikanów, a może oo. jezuitów. Widziałem więc na codzień ludzi niewykształconych, prostych, którzy wykonywali znak krzyża także w innych, niestosownych zapewne momentach: przy rozpoczynaniu prac polowych, w obliczu narodzin i śmierci, w chwilach kiedy czuli się mali wobec sił przyrody, a także towarzysząc przy błogosławieństwie nie dla nich przeznaczonym. Błogosławieństwo dokonujące się w ich obecności niosło dla nich tak duży ładunek sacrum, że za niestosowne wydawało im się pozostawanie obojętnymi wobec gestu łączności ze Stworzycielem, w Którego ręku pozostawali i oni, i ich dobytek, i ich pokarmy. 
S
sasa
19 kwietnia 2014, 15:27
Ukłon w stronę pogaństwa ? Czyż Kościół nie zabraniał jajek do XII wieku ? Ostatnio przeczytałem też taką wypowiedź: Idę poświęcić pokarmy, ale nie idę tam dla księdza. Jak widać dzięki tym wszystkim dodatkom to nawet niewierzący mają swoje sacrum.
M
mona
19 kwietnia 2014, 16:33
@sasa rowiń proszę kwestię zabraniania święcenia jajek do XII wieku, pozdrawiam
K
K.
19 kwietnia 2014, 14:23
U mnie w parafii przed święceniem pokarmów z ust kapłana padły słowa "...znak krzyża uczyńmy dopiero na koniec, przy błogosławieństwie." Nawet taka instrukcja nie pomogła...
O
Ola
19 kwietnia 2014, 16:41
No właśnie u mnie podobnie :)
F
fia
19 kwietnia 2014, 14:17
ja sie nie czepiam, dla niektorych z tych ludzi te znaki krzyża uczynione to niestety jedyne w ciagu roku... niech ten gest chociaz jedna osobe do refleksji zmusi....
Piotr Żyłka
19 kwietnia 2014, 14:24
Oczywiście, że nie chodzi o wyśmiewanie kogokolwiek. Księża powinni tłumaczyć, zresztą nie tylko to. Ale też bez przesady - nie demonizujmy śmiechu w śmiesznych sytuacjach :)
19 kwietnia 2014, 19:23
Niestety zbyt wielu ludziom ten wielkosobotni obrzęd w takim wydaniu (rozumieniu powszechnym) uspokaja sumienie, że wystarczy, iż raz w roku "poświęcą" pokarmy, a następnie spożyją te "poświęcone" pokarmy i to już wystarczy, żeby być chrześcijaninem...
M
Monika
19 kwietnia 2014, 14:14
U mnie w parafii dziś rano przed święceniami ksiądz tłumaczył na czym polega błogosławieństwo pokarmów i że nie nalezy czynić znaku krzyża, bo błogosławieństwo dotyczy pokarmów, a nie nas ludzi. Pewnie, że to podstawowa wiedza i każdy wierzący powienien ją mieć, ale wiemy jak jest więc zamiast wyśmiewać nalezy tłumaczyć. Skąd ludzie mają to wiedzieć jeśli nigdy w zyciu żaden ksiądz im o tym nie wspomniał?
M
Monika
19 kwietnia 2014, 14:36
Czy ktoś kto mnie zminusował mógłby wyjasnić dlaczego?
GD
głowa do góry
19 kwietnia 2014, 15:40
hejterzy, hejterzy everywhere...
M
Małgosia
19 kwietnia 2014, 13:44
Dzisiaj rano byłam w kościele. Święcenie pokarmów od 9. Przedtem modlitwa brewiarzowa, Jutrznia. Wydawałoby się, że ludzie bardziej "kumaci" w sprawach kościelnych. Ale nie, wszyscy, tak jak napisano wyżej, żegnają się przy każdym poświęceniu. Błogosławionych Świąt, niech Chrystus w nas zmartwychwstanie.