Kościół uboższy dla uboższych

Papież Franciszek (fot. Grzegorz Gałązka)

Papież Franciszek u początku swego pontyfikatu powiedział, że chce Kościoła ubogiego dla ubogich. Czy właśnie, z przyczyn zupełnie od Kościoła niezależnych, zaczyna się wypełniać jego pragnienie?

Uwaga mediów interesujących się Kościołem w Niemczech skupiona jest przede wszystkim na kwestii Drogi Synodalnej. Być może dlatego mało kto zwrócił uwagę na dotyczącą tamtejszej wspólnoty katolików wiadomość, która pojawiła się w zeszłym tygodniu. Wydaje się ona istotna, choć w zupełnie innej sferze. Otóż, jak podała Katolicka Agencja Informacyjna, powołując się na komunikat Konferencji Biskupów Niemieckich, 22 września br. w Norymberdze miało miejsce „nadzwyczajne spotkanie kryzysowe czołowych przedstawicieli Kościoła katolickiego w niemieckiej Bawarii”. We wspomnianym komunikacie mowa była o „niełatwej sytuacji finansowej” siedmiu diecezji regionu. Wspomniano też o wspólnych zadaniach tamtejszych Kościołów lokalnych, które są realizowane przez tzw. Fundusz Ponaddiecezjalny (ÜDF). Nie podano jednak żadnych szczegółów, zapowiadając ich ujawnienie na początku listopada.

Dlaczego warto na tę informację zwrócić uwagę? Ponieważ mówi o poważnych problemach finansowych Kościoła, który dość powszechnie (nie tylko w Polsce) uważany jest za bogaty. Nie chodzi tylko o jego własne potrzeby. Dzięki wsparciu Kościoła katolickiego w Niemczech od lat funkcjonuje wiele inicjatyw ewangelizacyjnych i charytatywnych na całym świecie. Jeśli więc sytuacja jest tak groźna, że trzeba zwoływać nadzwyczajne zebrania kryzysowe, to z niepokojem w przyszłość zapewne spoglądają nie tylko katolicy w Niemczech.

Z czego wynikają materialne kłopoty Kościoła katolickiego za naszą zachodnią granicą? We wspomnianym komunikacie wyjaśniono, że na znaczne zmniejszenie dochodów diecezji wpłynęła pandemia koronawirusa oraz utrzymująca się wysoka liczba wystąpień z Kościoła. Dodano, że bardzo napięta jest też aktualnie sytuacja budżetów domowych. Co prawda inflacja w Niemczech nie jest tak wysoka, jak w Polsce, ale i tak osiąga rekordowe wyniki. Według dostępnych informacji, w sierpniu br. przyspieszyła.

O tym, że problemy w pieniędzmi nie są w Kościele w Niemczech kwestią ostatnich tygodni może świadczyć fakt, że już w ubiegłym roku biskupi bawarscy obniżyli o pięć procent dotacje dla większości beneficjentów Funduszu Ponaddiecezjalnego.

W minionym tygodniu media w Polsce nie pozostawiły wątpliwości, również w naszym kraju Kościół katolicki mierzy się z problemami finansowymi. Zdarzały się alarmistyczne tytuły w rodzaju „Kryzys dotarł także do Kościoła. Będzie nowy podatek dla parafii”.

Chodziło o decyzję metropolity krakowskiego abp Marka Jędraszewskiego z 12 września br., zgodnie z którą przede wszystkim parafie (a także inne podległe mu publiczne osoby prawne) powinny przekazywać archidiecezji dziesięć procent przychodów osiąganych z prowadzenia działalności gospodarczej lub niegospodarczej, na przykład opłat pobieranych za użytkowanie gruntów lub budynków.

Jak wyjaśnił abp Jędraszewski, celem podatku jest pokrycie potrzeb diecezjalnych, m.in. „wynikających z zasad sprawiedliwości oraz solidarności potrzeby wspierania wspólnot parafialnych znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej w ich misji sprawowania kultu, działalności charytatywno-opiekuńczej, konserwacji zabytków czy prowadzenia inwestycji sakralnych i remontów”.

Pomijając toczone w mediach dyskusje na temat sposobu wprowadzenia nowej daniny i ewentualnych możliwych innych rozwiązań, trzeba stwierdzić, że decyzja krakowskiego metropolity jest wyraźnym sygnałem dla wszystkich polskich katolików. Choć mogło się wydawać, że wraz ze zniesieniem pandemicznych restrykcji, dotychczasowe mechanizmy finansowania Kościoła katolickiego w naszym kraju pozwalają spokojnie patrzeć w przyszłość, to jednak sytuacja wcale nie jest łatwa. Być może trzeba będzie dokonać zmiany priorytetów w diecezjach, parafiach i kościelnych instytucjach. Na przykład, znów trzeba będzie wstrzymać odmrażane stopniowo po pandemii inwestycje, więcej uwagi poświęcić małym wspólnotom, które nie są w stanie utrzymać świątyń i kościelnych obiektów itp.

W obecnej sytuacji wydaje się czymś oczywistym opieranie się nie tylko na ofiarności wiernych, lecz szukanie także różnych dodatkowych źródeł finansowania działalności Kościoła. Jednak warto pamiętać, że z taką logiką łączą się pewne niebezpieczeństwa. Przypomniał o nich Papież podczas spotkania z przedstawicielami zakonu norbertanów (premonstratensów) z okazji dziewięćsetlecia ich pierwszego opactwa w Prémontré we Francji. Odbyło się ono tego samego dnia, co kryzysowe spotkanie bawarskich diecezji w Norymberdze.

Franciszek zauważył, że choć w wielu wypadkach wspólnoty norbertanów muszą się troszczyć o zachowanie bogatego dziedzictwa kulturowego i architektonicznego, to jednak działalność ekonomiczna zakonu nigdy nie może być samoistnym celem, lecz musi być podporządkowana misji. „Kiedy w jakimś zakonie, ale też diecezji, górę bierze działalność gospodarcza i wszystko się rozwija, to szybko zapomina się o ludziach i zapomina się o tym, co powiedział Jezus, że nie można dwóm panom służyć” - powiedział Papież.

Trzy dni po wyborze na Stolicę Piotrową, podczas pierwszego spotkania z dziennikarzami, Franciszek wygłosił emocjonalne słowa „Och, jakże bardzo chciałbym Kościoła ubogiego i dla ubogich!”. Zostały one uznane przez wielu za motto całego pontyfikatu. Rozglądając się dokoła można zauważyć, że obecne wspólnota katolicka w wielu miejscach na świecie staje się Kościołem uboższym dla uboższych. I to już wiele zmienia w jego funkcjonowaniu.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kościół uboższy dla uboższych
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.