Lajk dla Kościoła

(fot. barnyz / flickr.com / CC BY-NC-ND 2.0)

Gdy jedenaście lat temu, 4 lutego 2004 roku, na Uniwersytecie Harvarda Mark Zuckerberg z kolegami odpalał serwis, uważany dzisiaj na najpopularniejszy w kategorii społecznościowych, nie było w nim usługi "lajkowania". Przycisk, znany polskim użytkownikom serwisu jako "Lubię to", został zaprezentowany w kwietniu 2010 roku podczas konferencji deweloperskiej F8. Niewielu przypuszczało, że okaże się ogromnym sukcesem, będzie zwiększał ruch w sieci, internauci używać go będą miliardy razy dziennie i w ogóle stanie się nie tylko nierozłączną częścią serwisu, ale również zakorzeni się w świadomości milionów ludzi jako pewien sposób reagowania na rzeczywistość.

Należę do grona (trudno powiedzieć, na ile licznego) ludzi, którzy unikają "polubiania" jak jadowitego węża. Nie lubię "lajkować". Tym bardziej nie lubię rozmaitych form wyłudzania ode mnie czy wręcz wymuszania "polubień". Najbardziej irytują mnie prośby o polubienie uzasadniane argumentem "To cię przecież nic nie kosztuje i do niczego nie zobowiązuje". Niekoniecznie. Okazuje się, że korzystanie z przycisku "Lubię to" może dostarczyć sporo informacji o użytkowniku serwisu. Przy zastosowaniu odpowiednich metod analizy podobno można określić najważniejsze cechy danej osoby. Nie tylko płeć i rasę, ale również da się ustalić, czy ktoś miał problemy z narkotykami albo jego rodzice się rozeszli czy nie.

Z drugiej strony są specjaliści dowodzący, że trendy pojawiające się na największym na świecie portalu społecznościowym nie mogą odzwierciedlać rzeczywistych poglądów użytkowników. Być może jest więc tak, że "lajki" pozwalają zdobyć wiele informacji o człowieku (w tym również tzw. danych wrażliwych), nie są jednak wystarczającym narzędziem do odkrycia, co naprawdę myśli. Tu zapewne większe pole do popisu znajdują ci, którzy pochylają się nad treścią postów i komentarzy zamieszczanych przez użytkowników serwisu. Już kilka razy przekonałem się, że może to być bogata w surowiec kopalnia wiedzy o stanowisku konkretnego człowieka w najrozmaitszych sprawach.

Na sam koniec tegorocznego karnawału pojawiły się w mediach w Polsce informacje, już w tytułach zawiadamiające, że 62 proc. Polaków pozytywnie ocenia działalność Kościoła. Jeden z serwisów internetowych zakomunikował nawet swoim czytelnikom "Rośnie popularność Kościoła! Według CBOS, prawie dwie trzecie Polaków pozytywnie ocenia działalność kleru".

Z opublikowanych w "Ostatki" danych wynika, że stosunek Polaków do działalności Kościoła jest "raczej stabilny", a w ostatnich miesiącach korzystny wizerunek Kościoła jeszcze się umocnił, ponieważ w porównaniu z sondażem z października ubiegłego roku pozytywnie o aktywności Kościoła wypowiedziało się o 4 proc. ankietowanych więcej. Dezaprobatę dla tego, co Kościół robi, wyraziło tym razem 28 proc. respondentów, o jeden procent więcej niż jesienią zeszłego roku.

Problem w tym, że poza krzykliwymi tytułami, mogącymi komuś poprawiać nastrój, tego rodzaju publikacje niewiele wnoszą do wiedzy o Kościele i o tym, jak naprawdę jest postrzegany. Cytowane dane pochodzą w badania zatytułowanego "Oceny instytucji publicznych". Kościół został w tym sondażu zestawiony z parlamentem, Prezydentem RP, władzami samorządowymi i związkami zawodowymi. W porównaniu z głową państwa albo wybranymi niedawno nowymi samorządowymi wypada gorzej. Tylko co z tego wynika? Moim zdaniem - niewiele.

Dane pochodzące z tego rodzaju sondaży przypominają mi "lajki" z serwisu społecznościowego. Być może, przy zastosowaniu odpowiedni narzędzi, mówią coś o użytkownikach (na przykład, że negatywne opinie o działalności Kościoła najczęściej wyrażają respondenci mający od 25 do 44 lat, najlepiej wykształceni, mieszkańcy największych aglomeracji, osoby uzyskujące najwyższe dochody per capita, badani nieuczestniczący w praktykach religijnych lub biorący w nich udział sporadycznie - kilka razy w roku - oraz deklarujący lewicowe poglądy polityczne). Jednak co naprawdę mieszkańcy Polski myślą o Kościele, jak postrzegają go jako wspólnotę i jako instytucję, jak widzą swoją w nim obecność i aktywność, co ich, jako członków Kościoła raduje, a co boli, trudno na podstawie tego rodzaju sondaży ustalić. A takiej właśnie wiedzy o sobie Kościół naprawdę potrzebuje.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Lajk dla Kościoła
Komentarze (67)
WG
Wojciech Gil
22 lutego 2015, 13:18
O jak ja kocham ten Kościół!
A
alek
22 lutego 2015, 17:33
prawdziwi uczniowie deonu tak fajnie piszą ? A to się ks. Stopka cieszy
JW
Józef Wesołowski
22 lutego 2015, 13:05
I ja go kocham.
JP
Juliusz Paetz
22 lutego 2015, 13:04
Kocham ten Kościół!
O
opodal
21 lutego 2015, 15:10
Prawdziwy pasterz nie pyta obcych co owieczki sądzą o pasterzu, on je zna , sondaże mu niepotrzebne .  Ktoś kto jest odizolowany od życia kościoła , nie jest pasterzem , choćby miał takową pieczątkę . Istnieja jakieś miary obiektywne , sprawdzone , policzalne , np. prasa katolicka , wielkość nakładów , ilość zwrotów posrednio bo pośrednio ale to świadczy o tym na ile poważnie głos instytucji jest traktowany przez wiernych ...  myślę [ to moje zdanie ] że... symetrycznie ,każde lekceważenie wyobcowanie , ucieczka od kościoła w swoje najbliższe otoczenie rodzi reakcje zgodne z trzecim prawem dynamiki.Wierni zachowuja sie identycznie.    eh ! komuno wróć .  
W
wicent
21 lutego 2015, 07:56
Nic się księdzu nie chce robić? Tylko ta deonowa pisanina ? A gdzie post, modlitwa i jałmużna (w izdebce a nie na portalu)? Biskup miał rację - czy to ksiądz bawiący się w dziennikarza ? - a jakiej marki to widzimy na deonie? Gość Niedzielny już nie chciał ? TO KS. STOPKA JESZCZE PISZE - PO WPADCE W GOŚCIU MOŻNA BYŁO PRZYPUSZCZAĆ ŻE SOBIE JUZ ODPUŚCI. ANI UCZONY ANI DUSZPASTERZ, POZUJĄCY NA DZIENNIKARZA - JEDYNIE POPRAWNY I LIBERALNY
C
coral
20 lutego 2015, 19:43
Idę do kościoła na mszę św;kazania nie bardzo chce mi sie słuchać.Są denne o niczym,albo o tym o czym juz wiemy wszystko.Mam wrażenie ,że księża ,sami nie wiedza co już głosić.Są znudzeni,zgorzkniali ,brak jakiegokolwiek porywu serc.Wystarczy dla mnie msza św.bez kazań.
S
stary
20 lutego 2015, 10:32
Nasz drogi brat arcybiskup Wesołowski chodzi wolno po Watykanie i śmieje się z tych którzyby go na ławie oskarżoonych widzieć chcieli. To tochę niesprawiedliwe, zważywszy, że jego kumpel ksiądz Gil jednak siedzi i toczy się jego proces. Pewne znaczenie ma tu fakt, że Wesołowski został wyświęcony na księdza przez Karola Wojtyłę a na biskupa przez Jana Pawła II. Jak tu nie lubić takiego Kościoła!
S
Smutny
20 lutego 2015, 00:10
Kto dziś słucha Kosciola? Słowacja niby jak Polska 90% katolików a ostatnie referendum wykazało, ze tak naprawdę ludzie tam maja Kosciol gdzieś. Szkoda gadać.
K
kuba
20 lutego 2015, 00:19
Kiedyś Kosciol walczył z rozwodami i walkę te sromotnie przegrał. Teraz walczy z homoseksualnym małżeństwem i wiadomo, ze tu tez poniesie całkowita klęske. A przy okazji zniechęci do siebie ludzi. I po co to komu potrzebne?
P
Psor
21 lutego 2015, 12:07
Kubusiu kochany napij się moze "kubusia" i nie pleć głupot. Jak zaspokoisz już pragnienie, to weź sie za lekcje. Może kieeeeedyś będziesz mógł tu napisać bez ośmieszania się. A teraz do lekcji, co tam Pani zadała?
R
rafi
19 lutego 2015, 23:34
Najważniejsze - co Bóg myśli o swoim Kościele ;) A Bóg jest zawsze pełen dobrych myśli, pełen miłości i miłosierdzia.
S
Słaba
19 lutego 2015, 21:29
Jednak co naprawdę mieszkańcy Polski myślą o Kościele, jak postrzegają go jako wspólnotę i jako instytucję, jak widzą swoją w nim obecność i aktywność, co ich, jako członków Kościoła raduje, a co boli, trudno na podstawie tego rodzaju sondaży ustalić. A takiej właśnie wiedzy o sobie Kościół naprawdę potrzebuje. Jakiej wiedzy i kto potrzebuje - to jest pytanie... Właśnie zakończyła się praca na poziomie parafii (w każdym razie w diecezji warszawskiej), nad pytaniami do Relatio Synodi. Kto z was o tym wiedział? Kto wziął w tym udział?
P2
Piotr 2000
19 lutego 2015, 21:37
Prawie nikt o tym nie wie.
19 lutego 2015, 22:17
U nas było na ogłoszeniach parafialnych zaproszenie do udziału w spotkaniu gdzi przygotowywano odpowiedź parafii...
B
B.
20 lutego 2015, 07:53
a kto zadał mi pytanie? ja wiedziałam z internetu, chodze co niedzielę do kościoła, ale w mojej parafii nikt nie ogłaszał, że coś takiego w ogóle jest, tak jak wcześniej nikt nie mówił o "ankiecie franciszka" jak sie spytałam znajomego księdza gdzie mogę się wypowiedzieć o tym, żeby to miało znaczenie - to powiedział, że w moje wspólnocie np. oaza rodzin powinniśmy dyskutować. Super - tylko kto tę dyskusję usłyszy? Kościół rozumiany jako hierarchowie - nie chce nic wiedzieć o opinii na swój temat jaką mają szeregowi wierni, bo jeszcze by sie przypadkiem mógł czetgoś nieprzyjemnego dowiedzieć
MR
Maciej Roszkowski
19 lutego 2015, 18:40
Jaka była metodologia tych badań, jaka próba, jakie hipotezy? Bez tego wiarygodność takich sondaży jest nieznana
V
Vern
19 lutego 2015, 19:00
Myśle, ze Kosciol bardzo sobie pochlebia przytaczając takie statystyki. Wg mnie rzeczywistość jest inna. 
7
725632
19 lutego 2015, 22:11
Po przytoczonych wynikach widać, że było to badanie ilościowe, czyli badanie realizowane za pomocą narzędzia, jakim jest ankieta. W tym rodzaju badania określa się przede wszystkim parametry liczbowe danego zjawiska. Zwykle w ankietach są pytania zamknięte gdzie podaje się kafeterię odpowiedzi. Jest mało pytań otwartych, czyli pytań, w których badana osoba ma szanse szerszego wypowiedzenia się na dany temat. Badania ilościowe przede wszystkim odpowiedzą na pytanie „ile” a nie na pytanie, „dlaczego”, w związku z tym mniejsza szansa na pogłębienie analizy, zgłębienie tematu. Aby lepiej zrozumieć pewne zjawiska korzysta się z badań jakościowych. Metody badań jakościowych realizuje się na zdecydowanie mniejszej próbie, jednak mają one charakter pogłębionych wywiadów indywidualnych lub pogłębionych wywiadów grupowych. Dyskusja jest swobodna, a osoba badana maże swobodnie wypowiedzieć na dany temat (zwykle taki wywiad prowadzą socjologowie lub psychologowie). Wywiad taki ma na celu miedzy innymi odpowiedzenie na pytania:, „dlaczego tak się dzieje”, „dlaczego ludzie tak a nie inaczej myślą”, „co nimi kieruje, jakie są ludzkie motywacje” itd. Aby zgłębić i dokładnie zbadać dany temat najlepiej, zatem zastosować obie metody badawcze. Generalnie czytając dany sondaż, wyniki badań trzeba zwrócić uwagę na kilka ważnych rzeczy: - metoda badania (jakościowa, ilościowa czy obie) - próba (jej wielkość - ilość zrealizowanych wywiadów) oraz (osoby badane - płeć, wiek, wykształcenie itp.) - miejsce realizowanego badania/ lokalizacja (czy próba ogólnopolska, czy miasta tylko (duże, małe, średnie) czy jest wieś itp. cdn.
7
725632
19 lutego 2015, 22:12
- technika badawcza – w przypadku badań ilościowych mamy kilka technik: wywiady telefoniczne (niezbyt dobre do sondaży – tu ważne, kiedy, w jaki dzień i o której godzinie dzwoni ankieter, czy na telefon stacjonarny czy na komórkowy), badania f2f (czyli respondent- ankieter), metody realizowane przez Internet (te nie zawsze się sprawdzają, bo Internetu nie ma wszędzie itp.) -czas realizacji (kiedy dokładnie badanie było realizowane) -zleceniodawca badania – ważne szczególnie w przypadku mediów. Tu istnieje największe ryzyko wystąpienia pytań sugerujących odpowiedź. Ważne, zatem aby sprawdzić czy w ankietach pytania są w odpowiedni sposób sformułowane, czy nie ma w nich pytań tendencyjnych. CBOS zwykle stosuje ilościowe badanie f2f, czyli wywiad ankieter plus osoba badana (respondent). Staram się jednak ostrożnie podchodzić do wyników tego instytutu. Jest tak w głównej mierze, dlatego, że jest to najdłużej działający instytut badawczy z Polsce. W związku z tym może kojarzyć się badanym osobom z okresem PRL. Istnieje, zatem obawa, że ludzie mogą udzielać podczas wywiadu odpowiedzi niezgodnych z ich przekonaniem. Oczywiście w przypadku sondaży może dojść „nakręcania się opinii”, czyli wyniki sondaży mogą wpływać na opinie społeczne. Jest tak przede wszystkim w przypadku osób niezdecydowanych. Jeśli w publikowanych sondażach komuś poparcie rośnie to osoba mało zdecydowana opowie się za głosem większości. Wbrew pozorom osób niezdecydowanych w Polsce jest bardzo dużo. Moim zdaniem również (nie wiem czy słusznie wnioskuję): - niski wynik prawicowego kandydata w sondażach negatywnie wpływa na jego elektorat. Ludzie stają się pesymistami „i tak mój kandydat nie ma szansy wiec nie pójdę na wybory, bo nic to nie da lub zagłosuje na kogoś innego” - niski wynik w sondażach kandydata „liberalnego” motywuje jego „twardy” elektorat (bardzo zdecydowanych) – więcej osób idzie głosować.
MR
Maciej Roszkowski
20 lutego 2015, 10:11
Dziękuję. Wiele lat temu pracownicy Wydziału Filozoficznego , sekcji socjologii, poświęcili sporo czasu, żeby mnie tego nauczyć, stąd moje pytanie pod adresem autora. Zjawisko opowiedzi w badaniach opinii publicznej "pod" opinie oceniane jako pozytywne jest znane, stąd niekiedy niska wiarygodność sondaży. Pozdrawiam
R
reduce
20 lutego 2015, 11:29
A dalej idąc ...wpływ sondaży na wynik wyborów…
C
CZYT
19 lutego 2015, 18:17
~nie 13:05:48 | 2015-02-19 Nic się księdzu nie chce robić? Tylko ta deonowa pisanina ? A gdzie post, modlitwa i jałmużna (w izdebce a nie na portalu)? Biskup miał rację - czy to ksiądz bawiący się w dziennikarza ? - a jakiej marki to widzimy na deonie? Gość Niedzielny już nie chciał ? TO KS. STOPKA JESZCZE PISZE - PO WPADCE W GOŚCIU MOŻNA BYŁO PRZYPUSZCZAĆ ŻE SOBIE JUZ ODPYŚCI
S
Sos
19 lutego 2015, 18:23
Można by pomysleć, ze ty tez odpuścisz sobie ZWYKŁA ZŁOŚLIWOŚĆ. Ale to widać byłoby za duzo myślenia.
O
Oremus
19 lutego 2015, 18:29
Prawdziwie katolskie błogosławieństwo. Skóra cierpnie. Niech Bog strzeże od katolicyzmu i katolskich wyznawców. 
M
Mędrzec
19 lutego 2015, 18:38
Dlatego ludzie uczciwi i prawdziwie miłujący prawde nie maja nic wspólnego z religia.
W
WDR
19 lutego 2015, 17:53
To Facebook jeszcze istnieje? :-) Pytam, bo w Wielkim Poście 2014 zrobiłem sobie przerwę od Facebooka i jakoś tak już zostało do Nowego Roku. Skrzynka e-mali działa więc kto potrzebował znalazł elektroniczną drogę do mnie.
J
John
19 lutego 2015, 18:51
Facebook ciagle istnieje, ma sie dobrze i na potegę ( duże pieniądze) wspiera homoseksualne małżeństwo. Oczekuje sie, ze zostanie ono prawnie zalegalizowane z Ameryce około czerwca. Wiec może znowu rozsądnie byłoby wycofać sie na okres postu.
W
WDR
19 lutego 2015, 20:05
Wycofałem się w okolicach Trzech Króli więc Wielki Post wszedł jakby z automatu więc w sumie już żadna zasługa tylko przyzwyczajenie ;-)
KZ
Katecheta z liceum
19 lutego 2015, 17:02
Nie wiem skąd te optymistyczne liczby o Kosciele w Polsce. Chyba pominięto grupę wiekowa miedzy 15 a 25. Oni do Kosciola przyjdą tylko po to zeby wziąć ślub, bo ładnie. Po bierzmowaniu masowo odchodzą z lekcji religii.
E
Eter
19 lutego 2015, 17:11
Dla wielu młodych Kosciol to " strata czasu".  Zachód ma za duży wpływ na młodzież. W tym problem.
T
tmi
20 lutego 2015, 17:31
A z czego to wynika? Oni nie spotkali realnie Pana Boga, nie bylo światkow Zmartwychstalego (duchownych, swieckich).... Choc wiem ze nie jest to latwe, czasem czlowiek nie chce przyjac Pana Boga i nic na to nie poradzi.
P
Poznań
19 lutego 2015, 16:50
Mieszkam w dużym mieście. Nie wiem czy 30% by tu zalajkowalo Kosciol. Na wsi, myśle, jest odwrotnie.
W
Warszawa
19 lutego 2015, 16:52
Im więcej ośrodków uniwersyteckich tym mniej wiary. Taka jest moja ocena.
B
Bonifacio
19 lutego 2015, 16:54
Im więcej wykształconej, znającej Zachód i mówiącej po angielsku młodzieży tym mniej Kosciola. Tez jestem z dużego ośrodka.
K
Kraków
19 lutego 2015, 17:14
Czy to ośrodki uniwersyteckie. Nie jestem przekonana. Choć niektórych wiedza wbija w pychę. To nie ilość ośrodków ma wpływ, ale co i kto na nich wykłada.
Jack French
19 lutego 2015, 17:20
W jaki sposób ośrodki uniwersyteckie wpływają na relację osobową Bóg-ja jednostki? 
ZG
Z gór
19 lutego 2015, 17:28
Geograficznie biorąc najmniej do czynienia zKosciolem ma Polska Północno-zachodnia. Tam sie ludziom najlepiej powodzi i największy wpływ z Zachodu. Duże ośrodki miejskie to tez nie najlepsza gleba dla Kosciola. Południe jest chyba najbardziej wierne, zwłaszcza Podkarpacie. Stamtąd najwiecej powołań.
M
Mind
19 lutego 2015, 17:36
Wielu profesorów jest ateistami, wielu jest za laickim państwem. Mówią o tym otwarcie, młodzież słucha. Młody umysł jest chłonny. Exodus młodych ludzi z Kosciola odbywa sie po cichu. Efekty bedą widoczne za pare lat, kiedy starsze pokolenie zacznie wymierać. Już teraz duzo młodzieży tylko czeka do bierzmowania a potem " już nie musi chodzić na religie".
ZK
z Krakowa
19 lutego 2015, 17:41
Zgadzam się z Tobą z południa Polski jest najwięcej powołań oraz największy patriotyzm. Im bliżej gór tym bardziej się tą Polskę kocha. A mówi się, że tam mieszka lud pasterski.
A
Activ
19 lutego 2015, 17:45
Proroctwo smutne, ale oczu na to zamykać nie można. Trafiłeś w dziesiątke. Kosciol powinien byc bardziej świadomy takich rzeczy. Nie ma co sie klepać po plecach. Dobrze nie jest, zwłaszcza w dużych miastach. Trzeba młodzież jakoś zachęcić, bo lkoscioly opustoszeją.
MR
Maciej Roszkowski
19 lutego 2015, 18:38
Pewnie w taki sam sposób jak na inne relacje jednostki, czyli marnie. Polskie ośrodki naukowe nie mieszczą się w pierwszych trzech setkach uczelni na śiwecie. Jeśli więc wpływają to negatywnie
19 lutego 2015, 18:41
Wiara w Boga nie oznacza tego samego, co masowe chodzenie do kościoła. Czy Twoja wiara słabnie, gdy jest mniej ludzi na mszy czy może jednak odbywasz wtedy właśnie spokojną modlitwę z Bogiem?
M
Moss
19 lutego 2015, 18:58
Na pewno masz racje. Ludzie poszukujący Boga zawsze bedą go poszukiwać, to sie nigdy nie zmieni. Pytanie tylko czy w Kosciele. Myśle, ze zarówno chrzescijanstwo jak i islam, jako patriarchalne religie za którymi stoi mało chwalebna historia,  maja małe szanse na przetrwanie.
19 lutego 2015, 20:21
Podzielam Twoje zdanie. Przede wszystkim, wzrasta świadomość ludzi, a wykształcone przez wieki systemy oparte na zależnościach, hierarchii i warunkowości okazały się nieskuteczne. Pozdrawiam Cię :)
Jack French
19 lutego 2015, 20:25
A więc wystarczy aby student dostał się na wykłady ateistycznego wykładowcy i jego wiara umiera?  Dla mnie to patrzenie na problem w ułomny sposób, ze złej perspektywy. Jeśli wiara jest, i jeśli jest żywa i wartościowa, dobrze kierowana, to żaden profesor ateista nie wywrze piętna większego niż irytacja. Problem tkwi w tym, co ma ten człowiek w środku, a za to już odpowiedzialni są w pierwszej kolejności jego rodzice, wspólnota z której pochodzi (a może jej brak), później znajomi, szkoła, środowisko itd.  Stwierdzanie, że winę za utratę wiary ponosi uniwersytet, to tak jakby powiedzieć, że winnym śmierci w wypadku drogowym jest projektant auta, którego uderzenie w pieszego było powodem zgonu.  Nie lubię takiego uproszczenia i niekonsekwencji.
Jack French
19 lutego 2015, 20:27
Nie rozumiem tej wypowiedzi. Odniosę się tylko do tego, że bardzo wielu studentów z innych krajów studiuje na naszych uczelniach. Konkretnie medycyna jest mocno oblegana przez kraje takie jak: Kanada, Norwegia, USA. A rankingi z tego co się kiedyś zaznajamiałem, są z reguł tak układane (narzędzie wyboru), aby móc układać uczelnie wg własnego zamysłu opiniotwórcy. Ale to w ogóle nie temat, który tutaj poruszano.
P2
Piotr 2000
19 lutego 2015, 20:46
Jezus powołał do składu apostolskiego ubogich i prostych rybaków a nie uczonych w piśmie i faryzeuszy. Nie neguje słuszności formacji w Seminarium ale poddaje w wątpliwość uzależnianie jej od egzaminu państwowego jakim jest matura.
P2
Piotr 2000
19 lutego 2015, 20:48
Sorry, komentarz jest skierowany do Jack French 
MR
Maciej Roszkowski
20 lutego 2015, 10:19
Jednostkowe przypadki dobrych wykładowców, laureatów konkursów i świetne wyniki niektórych badaczy nie zmieniają ogólnego obrazu. Dwoje moich dzieci pracuje na wyższych uczelniach isą bliscy rezygnacji - "to Bizancjum". A głowny temat jest taki,że uczelnia, podobnie jak rodzina i grupa rówieśnicza wpływa na wiarę człowieka i może ja wzmocnic lub osłabić.
Jack French
20 lutego 2015, 19:17
Jaki wpływ realny ma uczelnia, a jaki rodzina? Uczelnia jest jednym z ostatnich czynników. I sednem jest to, że żadna uczelnia nie zrobi niczego więcej, niż wzbudzenie irytacji i rezygnacji, a nie odejście od wiary.  Teza, jakoby uczelnia była odpowiedzialna za utratę wiary przez wierzącego, jest na podobnym poziomie, co teza jakoby wierzący utracił wiarę ze względu na treści oglądane w filmach.
MR
Maciej Roszkowski
22 lutego 2015, 12:15
Polemizuje Pan sam ze sobą. Nie twierdziłem, że uczelnia odpowiada za utratę wiary, tylko że na wiarę ma wpływ szereg czynników, w tym wzory wyniesione z uczelni. To nie było trudne do zrozumienia.
Jack French
22 lutego 2015, 13:33
Nie polemizuję sam ze sobą, tylko staram się Panu przekazać, coś, czego pan sam widać nie rozumie. Stawiam jasno tezę, że uczelnia ma niemal znikomy wpływ na wiarę człowieka. Nie można w żaden sposób stawiać uczelni obok rodziny. Temat, który tutaj był to rzekoma teza jakoby ośrodki uniwersyteckie były odpowiedzialne za zjawisko utraty wiary na szeroką skalę.
19 lutego 2015, 15:09
Też mnie zastanawiało to szaleństwo lajkowania. Nawet obserwacje tylko na Deonie – jakie wypowiedzi ile zyskują plusów, ile minusów. Rzut oka na pewną prawidłowość – łatwe do przewidzenia są już te oceny. Po napisanym poście mniej więcej wiem, że będzie mało ocen, albo proporcje będą mniej więcej takie a takie. Po prostu jest grupa ludzi, którzy nie przyjmują do wiadomości odrębnego zdania innych – umieszczam post i myślę sobie: no pod tym wpisem to dostanę z jakieś pińćset tysięcy minusów:) Jeśli nie było na to odpowiedniej reakcji sensownych słów, które wykazałyby moje ewentualne pobłądzenie, zagubienie, choćby tylko brak racji, to mam gdzieś mnogość minusów:) Jeśli mają mieć sens nasze słowa, to niech będą pisane z najszczerszymi intencjami dobra innych, podzieleniem się jakimś własnym spostrzeżeniem, przeżyciem, może żeby dało choć jednej osobie do myślenia. A jeśli komuś uda napisać się coś prawdziwie dobrego (od Boga – co do tego nie można mieć pewności), to niech się nie przejmuje minusami, czy brakiem lajków – te dobre słowa wykonają swoją pracę w sercach ludzi, a dowiemy się o tym w pełni po tamtej stronie:) My w większości o tym na ziemi nie będziemy wiedzieć i dobrze – ratunek przed naszą pychą, szukaniem poklasku, zamiast szczerej służby w Królestwie Chrystusa. Zadziałają u tych, u których potrzeba, bowiem nie każde słowa są dla każdego i w każdym czasie jego życia. Ktoś ich nie zrozumie, jednego od razu zastanowią, tamtego po przespaniu się, innego za miesiąc, a ktoś sobie je przypomni za rok, nie pamiętając kompletnie, gdzie je przeczytał i kto je napisał, ale one mu już spokoju nie dadzą, jeśli taki był ich cel... Reasumując - zrezygnowałbym z możliwości stawiania ocen, przynajmniej na Deonie:-)
W
WDR
19 lutego 2015, 17:39
W innych wypowiedziach miałeś pińćset tysięcy plusów. Bywalcy deonu są stali w poglądach i postępują po chrześcijańsku oceniając nie osobę tylko to co zostało napisane.
P2
Piotr 2000
19 lutego 2015, 14:06
Dlaczego we współczesnym świecie Pan Jezus nie powołuje na swoich bliskich uczniów ludzi prostych takich jak Piotr, Andrzej, Jan ? Dlaczego ? Czy dziś Jezus kieruje sie innymi kryteriami w doborze swoich uczniów niż dwa tysiące lat temu ?[dziś trzeba mieć mature i studia magisterskie aby być uczniem]
M
ministrant
19 lutego 2015, 16:33
Ciekawe pytanie. Zawsze mnie dręczy to pytanie. Nie znam na nie odpowiedzi. Powołanie to wielka tajemnica. Czy Bóg powołuje do kapłaństwa tylko ludzi z maturą ? Nie wiem.
D
Dominik
19 lutego 2015, 17:46
Św. Jan Bosko był przekonany, że co trzeci chłopiec ma powołanie kapłańskie, nie jest ono jednak zrealizowane z powodu rozmaitych przyczyn zewnętrznych i wewnętrznych. Jednym z takich powodów jest matura ale nie tylko. 
Jack French
19 lutego 2015, 20:31
Z tego co mi wiadomo, istnieją zakony, które przyjmują osoy bez matury, czy jakiegokolwiek wykształcenia.  Ksiądz to osoba o wysokiej odpowiedzialności. Jest najbliżej świeckich, więc wobec kandydatów muszą być wymagania. Wg mnie te wymagania nawet obecnie są zbyt małe. Potem mamy kapłanów z syndromem "babcia go posłała itp". Oczywiście nie generalizuję, oraz mam pełny szacunek do każdego, kto te 6 lat wypełnił w pokorze. Znam po prostu żywe przykłady o czym mówię. Ale to zjawisko marginalne. Ale jednak występujące. Moim zdaniem księży powinno być mniej, a część ich obowiązków mogą przejąć świeccy. Lepsze 100 wojowników, niż 1000 chłopów na polu 'walki'.
P2
Piotr 2000
19 lutego 2015, 20:50
Jezus powołał do składu apostolskiego ubogich i prostych rybaków a nie uczonych w piśmie i faryzeuszy. Nie neguje słuszności formacji w Seminarium ale poddaje w wątpliwość uzależnianie jej od egzaminu państwowego jakim jest matura.
Jack French
19 lutego 2015, 21:14
Dlatego powtórzę, że istnieją zakony przyjmujące bez jakiegokolwiek wykształcenia. Jezus powoływał, owszem, ale to był Jezus. On widział serce, potencjał, widział skutki jakie te osoby przyniosą. Seminarium tego nie widzi, musi to zweryfikować ludzkimi metodami. Głupotą byłaby teza, że każdy nadaje się na księdza. Ksiądz to niesamowita odpowiedzialność. Trzeba być do tego przygotowanym i odpowiednim. Matura to pierwszy krok, jako obowiązek pewnego stopnia wykształcenia.  Ma to również związek z ustawodawstwem państwowym. Ksiądz bez matury, nie mógłby spełniać katechetury w szkołach, nie mógłby brać odpowiedzialności za wiele obowiązków, ze względów prawnych. Ponownie stwierdzam, że wycofanie matury jako obowiązku seminaryjnego jest tezą głupią i nieodpowiedzialną.
P2
Piotr 2000
19 lutego 2015, 21:26
Dzięki za odpowiedź. Ja tylko pytam z ciekawości. Osobiście nie wybieram się do Seminarium.
D
Dominik
19 lutego 2015, 22:17
Ksiądz ma być specjalistą w duchowaości a nie być urzędnikiem państwowym. Króluj nam Chryste !
Jack French
19 lutego 2015, 22:24
Pańska wypowiedź insynuuje, że postawiłem rzekomą tezę, jakoby ksiądz miał być urzędnikiem państwowym. Przykra jest taka kłamliwa próba niewiadomo czego.
N
nie
19 lutego 2015, 13:05
Nic się księdzu nie chce robić? Tylko ta deonowa pisanina ? A gdzie post, modlitwa i jałmużna (w izdebce a nie na portalu)? Biskup miał rację - czy to ksiądz bawiący się w dziennikarza ? - a jakiej marki to widzimy na deonie? Gość Niedzielny już nie chciał ?
AL
Andrzej L
19 lutego 2015, 12:27
 ... I jeszcze coś !  Świat oszalał na punkcie różnorakich rankingów, sond społecznych i badań, które moim zdaniem służą często do manipulacji społeczeństwem. Wielu ludzi tak boi się wykluczenia,  przegranej lub "łatki" zacofanego, że od razu woli stawać po stronie potencjalnych zwycięzców (wskazanych przez sondaż), a szkoda, bo przez to zbyt łatwo rezygnują ze świata swoich wartości.  Dla tych, którzy w słabych sondażach widzą klęskę Kościoła odpowiem, że Kościół ma stać na straży wartości, a nie podlizywać się światu,... co nie oznacza, że nie chciałbym, aby Kościół wierny Ewangelii, wsłuchany w głos Boga i pełen Ducha świętego "rzucił się" z zapałem do głoszenia Dobrej Nowiny. 
19 lutego 2015, 12:10
Laik dla Kościoła = modlitwa za Kościół. Jak długa modlitwa to wychodzi lajk ;-)