Maryja w ekstazie? Teologia w meandrach estetyki

(fot. youtube.com / Zjazd Gnieźnieński)

Artykuł pt. "Maryja to kobieta. Jaka była naprawdę?" Michaela S. Neubacka opublikowany na portalu Deon.pl wzbudził wiele krytyki, a nawet słów protestu, a niewiele dyskusji. A szkoda, bo jest o czym dyskutować. I nie chodzi tylko o obraz Muncha pt. "Madonna". Ale to właśnie ten obraz - dość przewrotnie - jest najbardziej inspirujący.

Z chłopakami o poczęciu

Ale zacznijmy od początku, od genezy tekstu. Autor to nauczyciel literatury angielskiej w amerykańskim, jezuickim liceum dla chłopców. I to jest bardzo ważny kontekst dla zrozumienia artykułu. "Rozmowa na temat Niepokalanego Poczęcia w męskiej klasie wiąże się z pewnymi wyzwaniami" - zauważa autor, i ja jego zastrzeżenia w pełni podzielam. Mówienie o niezwykłej kobiecie, która została poczęta bez grzechu i - co więcej - mimo narodzenia dziecka pozostała dziewicą, łatwe nie jest. Nie jest ono łatwe samo w sobie. Już sama terminologia - a odwołuję się tutaj do języka polskiego - nie jest prosta do przyswojenia. Przymiotnik "niepokalany" dzisiaj jest archaiczny i chyba pojawia się tylko w odniesieniu do Matki Bożej. Takie słowa jak "kalać" - a od tego przecież pochodzi słowo "niepokalana" - czy "zmaza grzechu" domaga się przetłumaczenia na język katechetyczny, adekwatny do mentalności odbiorcy.

DEON.PL POLECA

Miał rację Czesław Miłosz, który w "Piesku przydrożnym" pisał, że teologia "od wielu stuleci zaokrągla odpowiedzi w gładkie kule, łatwe do toczenia, ale jakby nieprzenikalne". Autor artykułu chciał ów język - i kryjącą się za nim tajemnicę Niepokalanego Poczęcia - przeniknąć, i to w kontakcie z młodzieżą męską, co akurat komplikuje stopień trudności, wszak trzeba "przebić się do wrażliwości, którą nastoletni chłopcy zazwyczaj ujawniają z dużym trudem".

Kobiecość - co oczywiste - nie jest doświadczeniem danym im bezpośrednio. Etap rozwoju, na którym się znajdują, czyni kobiecość tak tajemniczą, jak i nieznaną, a postrzeganą przede wszystkim przez perspektywę kształtującej się świadomości seksualnej. To w tym kontekście pojawiają się pojęcia: dziewica, niepokalanie, poczęcie. I nie da się o nich mówić wprost, by nie wywołać niezgrabnego zażenowania, które najczęściej maskuje się śmiechem. Autor wybrał metodę mówienia za pomocą obrazów. Problem w tym, że z tych obrazów zaczęła się wyłaniać Maryja "bardziej ludzka", co akurat niewiele mówi o jej teologicznej "odmienności" wynikającej z Niepokalanego Poczęcia.

Ciało Maryi

I tutaj pojawia się drugi problem, już bardziej teologiczny. A jest nim relacja między jej ludzką, człowieczą kondycją kobiety a jej teologicznym statusem niepokalanie poczętej. W wielu komentarzach pojawiały się niejakie upomnienia się o Maryjną człowieczość. I ja te upomnienia rozumiem. Sam już gdzieś pisałem, że ikoniczny, ale także teologiczny obraz Maryi to dla większości jedynie jej "wersja teologiczna" - Matka Boża, i to w dodatku ikonicznie wyobrażana na postawie prywatnych objawień.

Mam wrażenie, jakby ich było dwie: ta z Biblii i ta druga - od obrazu biblijnego oderwana "teologiczna" Maryja z objawień (wiem, że to, co piszę, jest bardzo nieostre…). Maryja jednak jest człowiekiem i kobietą przed Bożym macierzyństwem i przed Wniebowzięciem, przed jej "steologizowaniem". Jest, ale - i tu trzeba włączyć dogmat o Niepokalanym Poczęciu - jest jednak owym człowiekiem i kobietą inaczej niż wszyscy. Temu - jeśli się wierzy w dogmat - zaprzeczyć się nie da. Jej człowieczeństwo i jej kobiecość naznaczone są owym stanem "niepokalania": "zachowana jako nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego" - jak głosi dogmatyczne sformułowanie. Jeśli zaś od samego grzechu pierworodnego, to także od jego skutków. I tutaj wkraczam w obszar dogmatyki (mariologii), gdzie specjalistą nie jestem, więc będzie to raczej głośne myślenie niż pozycyjne teologiczne tezy.

Jakie to ma skutki dla jej cielesności i seksualności? Oczywiście, niepokalane poczęcie nie czyni jej ciała aseksualnym, ona wciąż pozostaje prawdziwą kobietą. Pytanie, które trzeba zadać, dotyczy konsekwencji seksualności - jeśli takowe są w stanie niepokalanym? Czy odczuwała pożądanie? Czy o jej ciele można mówić w kategoriach już nie tylko seksualnych, ale także erotycznych? Czy jej ciało podobne było ciału Adama i Ewy sprzed grzechu pierworodnego? I dlatego mogło zostać bezpośrednio wzięte do nieba? Czy była jej udziałem przedgrzeszna "prostota duszy i czystości" - jak to w odniesieniu do raju określił św. Augustyn? Doskonała harmonia duszy i ciała? Jakie to ma konsekwencje dla miłości? I dla wyrażającego miłość ciała?

Benedykt XVI pisze o dwóch jej rodzajach: eros jako określenie miłości «ziemskiej» i agape jako wyrażenie oznaczające miłość opartą na wierze i przez nią kształtowaną. Obydwa pojęcia są często przeciwstawiane jako miłość «wstępująca» i miłość «zstępująca». Są także inne podobne klasyfikacje, jak na przykład rozróżnienie pomiędzy miłością posesywną i miłością ofiarną (amor concupiscentiae — amor benevolentiae), do którego czasami bywa dołączona jeszcze miłość interesowna. W dyskusji filozoficznej i teologicznej te rozróżnienia często były zradykalizowane aż do autentycznego przeciwstawienia: typowo chrześcijańską byłaby miłość zstępująca, ofiarna, właśnie agape; kultura zaś niechrześcijańska, przede wszystkim grecka, charakteryzowałaby się miłością wstępującą, pożądliwą i posesywną, czyli erosem".

Czy obie formy miłości były udziałem Maryi Niepokalanie Poczętej? Nie wiem, nie wiem, nie wiem. Ale oburzenie, które wywołał obraz "Madonna" Muncha byłby potwierdzeniem, że dla bardzo wielu jest to niedopuszczalne przedstawienie - jeśli jest - Maryi. Bo właśnie naznaczone erosem. To nie jest Maria lactans (Matka Boża karmiąca), której nagość byłaby absolutnie naturalna i uzasadniona. To raczej kobieta w erotycznej ekstazie.

Od estetyki do wiary

O Munchu wyczerpujący tekst napisał Karol Kleczka (Dlaczego nagość Maryi nie musi gorszyć). Nie ma potrzeby, by do niego wracać. Ale jest kwestia, którą trzeba raz jeszcze podnieść. To problem związku sztuki (religijnej) z dogmatem i kultem. Mając na względzie "Madonnę" Muncha, Neuback w swoim tekście pisze: "Dla mnie takie przedstawienie jest wartościowe i warte celebrowania". Nie znam tekstu oryginalnego, ale rzeczywiście słowo "celebrowanie" wydaje się tutaj chyba jednak nie na miejscu. I to ono stało się powodem protestu. Jeśli miałoby to być bowiem "celebrowanie" w sensie ścisłym, to nie da się obrazu Muncha uznać za kanoniczny, nadający się do kultu. Pisał o tym Kleczka w nawiązaniu do książki-wywiadu Ewy Kiedio z bp. Michałem Janochą ("A piękno świeci w ciemności").

Nie miejsce tutaj, by przedstawiać skomplikowaną historię wzajemnych relacji między religią a sztuką - zainteresowanych odsyłam do książki - dość powiedzieć, że doświadczenie świętości (sacrum) w sztuce przesunęło się z porządku obiektywnego do porządku subiektywnego. Hans Belting mówi, że dzisiaj istnieją "obrazy o dwojakim obliczu". Kiedyś - w tzw. erze obrazu - obraz miał jedno tylko oblicze: teologiczne i był poddany teologicznej kategorii piękna, co do dzisiaj wyraża się w kanonie ikony. Obraz, który był dotychczas przedmiotem czci, został przemieniony w dzieło sztuki, a teologiczne reguły interpretacyjne zostały zastąpione (uzupełnione) estetycznymi. W odniesieniu do tego samego dzieła może współistnieć przeżycie estetyczne i religijne.

Już w XVI w. pisał Gabriele Paleotti: "Dzielimy naszą materię na obrazy święte i świeckie. […] Rozgraniczenie między obu tymi rodzajami dokonuje się i w samych dziełach, i w osobie obserwatora. Możliwe jest, że obraz […] należy do obrazów świętych, a przecież w umyśle widza przesuwa się do innego porządku. […] W ten sposób jeden i ten sam obraz przedstawia się całkiem inaczej w zależności od wyobrażeń, które wytwarzają sobie o nim widzowie".

Dodać jeszcze należy: możliwe jest, że obraz należy do obrazów świeckich, a w umyśle widza przesuwa się do innego porządku - religijnego, sakralnego. O tym, co jest, a co nie jest sztuką religijną (sakralną?), rozstrzyga dzisiaj indywidualny akt wiary odbiorcy. Ten cały wywód potrzebny jest po to, by móc nie wykluczyć, iż dla kogoś (wielu?) "Madonna" Muncha może stać się - w jego odbiorze! - obrazem religijnym albo przynajmniej religijnie inspirującym, bo stawiającym teologicznie ważne pytania. Może, ale nie musi. Dla wielu pozostanie jednak wyłącznie estetyką, a wprowadzenie w obszar kultu - czymś niedopuszczalnym, by nie powiedzieć - bluźnierczym.

Szantażyści

I tutaj wrócę do mojego postu na FB, gdzie upominałem się o prawo "dewotów" do odrzucenia obrazu Muncha. Subiektywizm w odbiorze obrazów o religijnej tematyce czy inspiracji ma też takie konsekwencje, że zobowiązuje do wzajemnego poszanowania zróżnicowanych wrażliwości odbiorców. Stąd moje zrozumienie dla tych, którzy ten obraz odrzucili. I moje niezrozumienie dla tych, którzy wobec odrzucających Muncha wyrażali się z poczuciem wyższości i pogardą, zaliczając ich do ciemnych "dewotów", co to na sztuce współczesnej się nie znają. Nie każde przeżycie estetyczne staje się doświadczeniem religijnym.

Na koniec zacytuję Marcina Lutra z jego kazania wygłoszonego w Wielki Post 1522 roku: "Zdaje się, iż nie ma w ogóle człowieka lub takich ludzi jest bardzo mało, którzy nie rozumieją, iż krucyfiks, który tam stoi, nie jest Bogiem, albowiem Bóg mój jest w niebie, lecz że jest on tylko znakiem. [...] musimy przyznać, iż są ludzie, którzy nie doszli jeszcze do takiego przekonania i którzy nadal potrzebują obrazów, acz nie jest ich może tak wiele. Mimo to nie możemy potępiać i nie powinniśmy potępiać czegoś, co jakiś człowiek gdzieś może potrzebować".

Miał w sobie Luter dużo pedagogicznej empatii. Bo choć był przekonany do swojej teologicznej tezy, to jednocześnie miał świadomość, że jest wielu takich, co "potrzebują obrazów". I nie pozwalał ich potępiać. Dobrze byłoby się tego od Lutra uczyć: że pewność co do własnego zdania nie odbiera innym prawa do zdania odmiennego. I nie daje prawa do potępiania. Szantażyści zdarzają się po obu stronach.

ks. Andrzej Draguła - ksiądz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Dr hab. teologii, prof. Uniwersytetu Szczecińskiego, kierownik Katedry Teologii Praktycznej na Wydziale Teologicznym US, prof. Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, kierownik Katedry Komunikacji Religijnej PWT, Publicysta, członek Rady Naukowej Laboratorium "Więzi" i redakcji "Więzi".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Maryja w ekstazie? Teologia w meandrach estetyki
Komentarze (35)
MR
Maciej Roszkowski
9 grudnia 2017, 18:06
      Te wątki na Deonie przypominaja mi powszechne dziś w mediach wścibstwo, chęć powiedzenia czegoś "nowego", zajrzenia za każda zasłonę,  obalenia każdego "tabu" (przydało by się obalaczom  zrozumienie czym są tabu).       Woody Allen powiedział, że każdy może być sławny porzez 15 minut. I tyle są warte te rozważania. Wartość Maryi nie leży dla mnie w tym, że miała piersi, długie czy krótkie wlosy, zgrabne, czy krzywe nogi, czy towarzyszyła Jej  akuszerka.       Mam nadzieję, że nie musimy sobie tu wyjaśniać w czym leży Jej wartość i wielkość.   
T
tomasz
6 grudnia 2017, 12:56
Logicznie czegoś tu nie rozumiem, bracia i siostry katolicy: dlaczego ja zadając pytanie dostaje same minusy, a ktoś inny odpowiadając na moje pytanie dostaje same plusy???, Aktualnie studiuję zatem pojęcie księdza Wiosna Stryczek "katolicy-złośnicy", :)
T
tomasz
5 grudnia 2017, 18:27
8 grudnia jest święto Niepokalanego Poczęcia Maryji. Jest to dogmat, który oznacza całkowity brak winy wynikłej ze grzechu pierworodnego i osobistego Maryji. Równocześnie nie oznacza to wolności od kar doczesnych np. cierpienia. Aczkolwiek oznacza to wolnośc od cierpień agonii i rozkładu ciała w grobie. Dogmat mówi, że Maryja nie umierała w bólach (Zaśnięcie i W-niebo-wzięcie). W ST mamy, że po grzechu pierworodnym ludzie będą umierac w cierpieniach i kobiety będą rodzic w bólach. Natomiast wypowiedzi Magisterium Kościoła w sprawie bóli porodowych Najświetszej Maryji Panny nie znam. Czy były te bóle i w jakim nasileniu? Trudno jest mi to samemu okreslic. I na przykład czy była jakaś akuszerka wtedy do pomocy? Nie słyszałem, żeby w kościele jej dziękowano za tę pomoc albo pomodlono się za tą osobę. Tej ewentualnej akuszerki. Nie wiem też czy czasem Augustyn z Hippony teraz mi kibicuje czy się trochę gniewa na mnie?
5 grudnia 2017, 23:18
 "Zanim odczuła skurcze porodu, powiła dziecię, zanim nadeszły jej bóle, urodziła chłopca. Kto słyszał coś podobnego?" (Iz 66,7) "Potrzeba było, by Ta, która widziała Syna swego na krzyżu i doznała w serce ciosu miecza boleści, uniknąwszy go przy rodzeniu, oglądała tegoż Syna zasiadającego wraz z Ojcem."(św.Jan Damasceński,doktor Kościoła "Tego, który był w moim łonie, nosiłam bez bólu, bez uciążliwości ni jakiejkolwiek niedogodności. Korzyłam się pod każdym względem wiedząc, że Ten, którego noszę, jest Wszechmogącym." (Św. Brygida, Objawienia, Księga I, rozdz. X, tłum. z fr. M. K.) "(…) Błogosławieństwo to polega na tym, że poród Jej wolny był od pradawnych utrapień, nie łączył się bowiem z żadną pożądliwością, z żadnym obciążeniem, z żadnym bólem, nie niszczył niczego i nie było w nim żadnej słabości. Był w nim natomiast ogrom świętości, która płynęła z łaski, i wiele lekkości, a to dzięki naturze, która nie utraciła dziewictwa. Obecność Boża owocowała w nim słodyczą i radością. Urodzenie Tego, który jest Bogiem, uświęciło dziewiczą integralność, zaś wydanie na świat samej „Bożej Mądrości i Mocy”(1 Kor 1,24) napełniło Ją niezmierną żywotnością."( św.Albert Wielki) "Wtenczas Syn Boga przedwiecznego, wyszedł z łona Matki, bez najmniejszego Jej cierpienia lub zranienia...("Żywot Pana Naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty" św.Bonawentura biskup i doktor Kościoła) 
5 grudnia 2017, 12:20
Przestańcie odzywać sie do przedstawicieli diabła. Zobacz jak grombrel celowo wyciągnął ten temat ( jego pierwszy wpis) aby kontynuować dalej znieważanie Maryji Matki ziemskiej Pana Jezusa Chrystusa. Zobacz jak ta szatańska trójca w typach ''grombrel'', ''trubadur1'' i ''Manuel Vetró'' nagle się pojawiła. Jeśli chcecie aby nagle odeszła to przestańcie do nich się odzywać. Zobacz jak sprytnie ze sobą współpracują : ''Manuel Vetró 18:35:50 | 2017-12-04 Przyznam, że dzisiejsza dyskusja bardzo mi się podoba. Trafiają też do mnie Wasze argumenty. Tuszę , że potrafimy jednak rozmawiać, mimo różnic jakie nas dzielą. Dziekuję.'' Bylebyście podtrzymywali ich wypowiedzi szkalujące nie tylko Maryję. Przestańcie z nimi rozmawiać bo im właśnie o to chodzi aby święte rzeczy w błoto obracać.
T
tomasz
5 grudnia 2017, 11:21
Otóż jeśli Niepokalane Poczęcie miało ochronic Maryję przed cierpieniami agonii (Zaśnięcie) to czy ochroniło też przed bólami porodowymi? Czy takie pytanie to atak na cześc Osoby Maryji? Oczywiście NIE.
5 grudnia 2017, 12:30
APAGE SATANAS!!!
5 grudnia 2017, 14:06
Ja zaś radzę Ci,kolego abyś wrócił do swej biologii i psychologii, nie zaś plątał się po omacku po rejonach , do których wyraźnie nie pasujesz. P.S. No chyba,że działasz w poczuciu realizacji misji zleconej i celowo pchasz się na stos...
Manuel Vetró
5 grudnia 2017, 20:57
Idź z Bogiem :) 
T
tomasz
5 grudnia 2017, 22:04
Myślę, że papież by mnie tak nie oceniał jak tutaj większośc bywalców i to jest dla mnie najważniejsze, pozdrawiam bracie Manuelu, mamy odwagę szukac Boga (Sacrum),
Manuel Vetró
5 grudnia 2017, 22:16
Także pozdrawiam, bracie Gombrelu, pociesz się tym, że gdyby papież tutaj przyszedł, toby został zaminusowany na śmierć.  Także, jesteśmy w dobrym towarzystwie. Najbardziej obrywa tu papież, potem abp Ryś, potem Ojciec Grzegorz Kramer, potem redakcja deon, potem być może jeszcze pare osób, a  na szarym końcu mu. Ale kolejka, trzeba przyznać, zaszczytna, można by powiedzieć, droga do świętości. (zaraz wybuchną ;) )
T
tomasz
5 grudnia 2017, 23:42
zgadzam się, mamy niezły czyściec tutaj, :)
no_name (PiotreN)
5 grudnia 2017, 23:54
Czytałem kilka Twoich wypowiedzi wyłączając z tego bieżacy temat obrazu Muncha. Zawsze piszesz w podobny sposób, albo o seksie, bądź o fizjologii z nim związanej. Jest taka postać, biorąc pod uwagę religijny (chrześcijański) kontekst, która ma podobne zainteresowania. Wiesz jak ona się nazywa?
P
Patricius
4 grudnia 2017, 23:13
Już sobie wyobrażam ten ‘religijnie inspirujący’ obraz Muncha na ścianie u mojej babci, zaraz obok obrazów Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi, które wiszą u niej w pokoju. Wyglądałoby to co najmniej niesymetrycznie. Deon.pl błagam was - przestańcie w ten sposób pisać i obrażać moją ukochaną Matkę!
DS
Dariusz Siodłak
5 grudnia 2017, 09:31
Słuszna uwaga.A jakby ten święty wizerunek umieścić w jakimś sanktuarium to jezuici mogliby zacząć organizować tam pielgrzymki. Taka Częstochowa 2.0
no_name (PiotreN)
4 grudnia 2017, 22:18
"Ten cały wywód potrzebny jest po to, by móc nie wykluczyć, iż dla kogoś (wielu?) "Madonna" Muncha może stać się - w jego odbiorze! - obrazem religijnym albo przynajmniej religijnie inspirującym, bo stawiającym teologicznie ważne pytania." Nie jest istotne, że się mówi, ale wyłązcnie co się ma do powiedzenia. Ks. prof. raczej nie miał za wiele, w mojej opinii cały ten wywód to jakaś pseudointelektualna papka. Matka Boża nie jest Bogiem, jednak powoływanie się i zachwalanie jakichkolwiek obrazów takich jak "Madonna" Muncha wyłącznie uwłacza Maryi. Tu nie ma i nie może być żadnych dywagacji odnośnie przeznaczenia samego obrazu. Zupełnie nie jest istotne kto go malował (katolik/protestant), oraz czy może/powienien być użyty do kultu, czy też nie. Najlepiej będzie, jeśli weźmiemy przykład z islamu. Prorok Mahomet także nie był Bogiem, ale niechby ktokolwiek próbował dopuszczać się znieważania jego imienia, czy postaci. "Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść." (1Kor 6:12) pisał św. Paweł i miał rację. Jaki jest cel rozpowszechniania tego typu obrazów, dyskutowania o nich w kółko i ponownego nagłaśniania? Ktoś wie?
DS
Dariusz Siodłak
4 grudnia 2017, 19:23
Według katolickiego kapłana, księdza Andrzeja Graguły należy zrozumieć, że ci biedni chłopcy uczniowie jezuickiej szkoły, prawdopodobnie katolicy, nie byli w stanie pojąć, że Maryja była niepokalanie poczęta, nie byli w stanie uwierzyć, że dziewica urodziła Boga. To ciekawe jak ja mam- według tegoż katolickiego kapłana - uwierzyć, że Bóg jest przedwieczny i stworzył świat z niczego ? Jak mam uwierzyć, że Jezus był Przedwiecznym Synem Bożym ? Jak mam uwierzyć, że człowiek był Bogiem a Bóg człowiekiem ? Skoro ze zrozumieniem podchodzimy do problemów biednych chłopców , którzy nie mogą pojąć, że dziewica urodziła Syna to jak,  proszę katolickiego księdza mam uwierzyć, że Jezus trzeciego dnia zmartwychwstał ??? Czy ksiądz rozumie co znaczy słowo WIARA ?  Dziewica nie mogła urodzić a Jezus mógł wyjść z grobu ? A najlepsze jest powoływanie się na bandytę Lutra.
Manuel Vetró
4 grudnia 2017, 19:30
Tutaj wyczytałem ciekawy całkiem artykuł, choć nie wiem, czy nie nazbyt radykalną kreślony kreską [url]http://www.m.pch24.pl/portal-pch24-pl,10999,i.html[/url] ale nawet tam Lutra nazywali rewolucjonistą, a nie bandytą. Chyba Pana Szanownego wena za daleko poniosła.
DS
Dariusz Siodłak
4 grudnia 2017, 19:46
Luter był pospolitym bandziorem.Nic mnie nie poniosło. Poczytaj sobie kilka cytatów z tego degenerata: [url]https://www.pch24.pl/500-lat-protestantyzmu--35-absurdalnych-cytatow-z-marcina-lutra,55707,i.html[/url]
Manuel Vetró
4 grudnia 2017, 19:58
1. raz, ze wyrwane z kontekstu 2. Dwa, biblijny język, pełen gwałtu, starotestamentowy 3. Brak mi więcej argumentów, jest kupa strasznych głupot faktycznie  zwracam honor
Manuel Vetró
4 grudnia 2017, 18:35
Przyznam, że dzisiejsza dyskusja bardzo mi się podoba. Trafiają też do mnie Wasze argumenty. Tuszę , że potrafimy jednak rozmawiać, mimo różnic jakie nas dzielą. Dziekuję.
5 grudnia 2017, 12:28
APAGE SATANAS!!!
Manuel Vetró
5 grudnia 2017, 20:36
Za co klątwa, mógłbym wiedzieć?
Oriana Bianka
4 grudnia 2017, 17:37
Wielu artystów wyznawało zasadę: „nieważne jak mówią, byle mówili”, do takich artystów należał również Munch. Zatytuowanie obrazu: "Madonna" było dobrym chwytem marketingowym. Było być może prowokacją, ale czy ten obraz przysparza chwały Maryi? Nie, nie można Matki Bożej przedstawiać w ten sposób. Nie można malować lub fotografować aktów żadnej kobiety bez jej zgody. A Maryja była Matką Boga, czczoną przez chrześcijan i nie tylko. Była również zwykłą kobietą, ale czy obraz Muncha przybliża nam Maryję jako zwykłą kobietę, jak sugerują autorzy artykułów? Nie, przecież to jest tylko wizja artysty, który namalował erotyczny obraz kobiety. Nigdy zresztą nie powiedział, że malował Matkę Boską, w dodatku wiemy, że był niewierzący. Dla mnie obraz Muncha nie przedstawia Maryi, podobnie uważa wielu historyków sztuki. A przede wszystkim wizja artysty jest tylko jego wizją, dlaczego mamy się nią zajmować, jeśli jej nie podzielamy, a nawet się z nią nie zgadzamy?
Zbigniew Ściubak
4 grudnia 2017, 16:27
Pisze ksiądz: "Ale zacznijmy od początku, od genezy tekstu. Autor to nauczyciel literatury angielskiej w amerykańskim, jezuickim liceum dla chłopców." To być może dobra rada, zacznijmy zatem od genezy i autora. Michael Naubeck nie jest łatwy do odnalezienia w internecie. Na portalu facebook znajduje się profil osoby o wyglądzie zgodnym ze zdjęciem autora omawianego artykułu, z tym samym imieniem i nazwiskiem. Każdy użytkownik facebooka ma możliwość zamieszczenia tzw. zdjęcia w tle, które jest niejako zwiastunem i graficznym znakiem profilu. Polecam lekturę tego zdjęcia. ""Rozmowa na temat Niepokalanego Poczęcia w męskiej klasie wiąże się z pewnymi wyzwaniami" - zauważa autor, i ja jego zastrzeżenia w pełni podzielam." Drogi księże - nauczyciel angielskiego ma mówić na temat "Niepokalanego Poczęcia"? Przedmioty się komuś nie pomyliły? Dalej ksiądz pisze o tym, co Autor chciał. Otóż tego nie wiemy. Nie mamy wglądu w to, co Autor chciał. Pisze ksiądz, że "Autor wybrał metodę mówienia za pomocą obrazów." Oczywiście, tylko, że obrazami "nie na temat". Jest oczywiste, że Autor (Neubeck) chce o czymś opowiadać i używa do tego obrazów, ale co z tego? Cała konstrukcja wypowiedzi księdza łącząca w sobie najbardziej krytykowany (przy bezpodstawym uzurpowaniu religijnego kontekstu) obraz oraz zamiar Neubecka, który niby tym też obrazem chce dotrzeć do młodzieży amerykańskiej i "przebić się" przez "problemy" archaiczności języka jest błędna. Neubeck pisze bowiem wyraźnie, że tego właśnie obrazu, to on młodzieży NIE POKAZYWAŁ. Mógłbym tak długo, punkt po punkcie, ale szkoda czasu. Smutne to wszystko.
Zbigniew Ściubak
4 grudnia 2017, 16:09
3. W tymże samym roku portal deon.pl publikuje w Polsce trzy następujące po sobie artykuły dotyczące tekstu Neubecka. Pierwszy artykuł to przytoczenie lub tłumaczenie teksu nauczyciela angielskiego z USA. Drugi to tekst redaktora portalu deon.pl, w którym broni on zasadności publikacji w Polsce tego tekstu i obrazu Muncha jako obrazu Matki Bożej. Trzeci tekst to niniejszy, komentowany, w którym ksiądz profesor wyraża pogląd, iż "jest o czym dyskutować" oraz, że obraz Muncha w kontekście obrazowania Matki Boże jest dla księdza profesora "najbardziej inspirujący". Oto link do obrazu inspirującego księdza w temacie Matki Bożej. Otóż wydaje mi się, że jest dokładnie odwrotnie, niż ksiądz sądzi. Otóż NIE MA O CZYM DYSKUTOWAĆ. Neurotyczny artysta namalował niezły, przesycony erotyzmem obraz nagiej kobiety. Może się podobać, może nie. Pornografia to, to nie jest. Po prostu erotyka, dość dobrze oddana. Cała reszta to absurd, kompletne zmyślenie. Trzeba całkowitego braku rozsądku, albo jakiegoś zamiaru, żeby iść w zapartę i opowiadać, że to obraz Matki Bożej i co niby z tego wynika. Nonsens. Dalsze rozważania o tym, kto co, czy ma ciało, co jest ludzkie, co należy pokazywać, to biedne skutki tych wcześniejszych aberracji. Okej, na pewno święty Józef się załatwiał. Teraz będziemy analizować zapach stolca czy może kwestie stosunków seksualnych jakie niewątpliwie miał? Tylko już bądźmy uczciwi i wpłątujmy w to jakich obrazów erotycznych, które oprócz nachalnie i bezpodstawnie wymyślanych kontekstów, nie mają ze sprawą NIC WSPÓLNEGO.
Z
zbyszeks
4 grudnia 2017, 16:06
Drogi księże profesorze Andrzeju. Serdecznie dziękuję za tekst, którym ksiądz zechciał się podzielić z wiernymi kościoła katolickiego, czytelnikami portalu deon. Jednak pewnych elementów księdza publicznej wypowiedzi nie do końca rozumiem, więc zapytam. I. Na początek kolejność zdarzeń. 1. W 1894 roku <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Edvard_Munch">Edvard Munch</a>, malarz, Norweg mający poważne problemy z psychiką, posiadający obsesje erotyczne i lękowe, leczący się później w szpitalu psychiatrycznym, niewierzący, eksperymentujacy artysta maluje maluje obraz (pół) nagiej kobiety, jeden z wielu takich w jego twórczości. Podobno Munk używał dwóch określeń w stosunku do tego obrazu: "Kochająca kobieta" oraz "Madonna". Z racji odrzucania przez niego chrześcijaństwa, słow "Madonna" wskazywałoby na archetyp podobny do amerykańskiej artystki Madonna znanej ze szlagieru<a href="https://www.youtube.com/watch?v=VgkOCJ9PGkk"> "Like a virgin"</a>. Tezy, że Munk malował nagą matkę Jezusa Chrystusa są dokładnie w niczym nie oparte, co więcej, kontekst wskazuje, iż są błędnie formułowane. 2. W 2017 roku Michael Neubeck nauczyciel języka angielskiego w szkole prowadzonej przez Jezuitów w USA, publikuje artykuł, w którym w sposób przesądzający przedstawia ów obraz Munka jako obraz Matki Bożej i rozpoczyna rozważania na temat jej erotycznej ekstazy i sublimacji.
T
tomasz
4 grudnia 2017, 14:55
Jeśli chodzi o Stację: Pan Jezus z szat obnażony to tam była wola UPOKORZENIA i KARY dla osoby (dla Rzymian człowieka tylko). Czy osoba z obrazu Muncha (nie ważne kto, chciala byc przez autora UPOKORZONA). ABSOLUTNIE NIE. Jeśli osoba na obrazie to Maryja to jest tam przedstawiona wizja całkowitego uświęcenia fizjologii kobiety Maryji co symbolizuje czerwona aureola. Swoją drogą, gdzie w tak maryjnej Polsce są mariolodzy teraz??? Czyżby "najciemniej było pod latarnią"?
Oriana Bianka
4 grudnia 2017, 13:25
Widziałam obraz w oryginale w muzeum w Oslo i dla mnie to nie był obraz Maryi, lecz obraz pięknej, młodej kobiety. Pierwotna nazwa tego obrazu nadana przez Muncha brzmiała "Kochająca Kobieta". Munch przedstawił w tym akcie cykl życia kobiety od poczęcia do śmierci (w innych wersjach tego obrazu namalował plemniki, płód, na kolejnym czaszkę). Druga nazwa obrazu: "Madonna" nie powinna być kojarzona, że obraz przedstawia Maryję, Matkę Jezusa. Munch odrzucił chrześcijaństwo, wiara w Boga osobowego była dla niego nie do zaakceptowania.  To że obraz Muncha "Madonna" przedstawia Maryję jest tylko interpretacją autora wspomnianego artykułu, Michaela S. Neubecka. 
Paweł Jurzyk
4 grudnia 2017, 12:49
Maria to nie bogini tylko kobieta. Pytanie wobec obrazu Muncha brzmi: czy kobieta jako taka, którą na nim widzimy, jest przedstawiona w sposób piękny, interesujący i czysty, czy widzimy na nim wyuzdanie i grzech. Ocena, czy jest tam grzech, czy go nie ma w zależności, czy przedstawia Marię, czy jakąś inną postać to zwyczajne uprzedmiotowienie kobiety i jej ciała. Rozwijam ten temat na moim blogu: paweljurzyk.blogdeon.pl we wpisie Madonna.Kobieta z krwi i kości.Zapraszam serdecznie
4 grudnia 2017, 13:22
Poza wszystkim innym rola Maryji polega na wskazywaniu nam Chrystusa. Ukierunkowanie na jej płciowość ,fizjologię itp.odwraca naszą uwagę od tego co najistotniejsze czyli de facto służy złemu.
4 grudnia 2017, 12:09
X Draguła odwołuje się do heretyka Lutra. Warto więc wiedziec, jak jest stosunek luteran do Najświętszej Maryi Panny. Otóż uznają ją za Matkę Bożą,Świetą,czysta,zawsze Dziewicę,najchwalebniejszą i najgodniejszą czci ze wszystkich kobiet kiedykolwiek żyjących. Równocześnie nie uznają Wniębowzięcia,Niepokalanego Poczęcia,Współodkupicielstwa Maryi. Jeśli więc wśród heretyków obowiązuje taki stosunek do Maryi do skąd wziął się wałkowany od paru dni problem. Odpowiedź niestety narzuca się sama (wspominałem już o tym). Fizjologiczno-artystyczno-nowatorskie podejście do Maryi mogą promować niestety jedynie ci,którzy są jej wrogami, a więc przyjaciółmi diabła.  
T
tomasz
4 grudnia 2017, 11:37
Twarz księdza profesora, jego spojrzenie jest racjonalne i spokojne. Takoważ jest jego wypowiedź pisemna. Ja najczęściej komentowałem ten temat. W pewnej mierze jako "adwokat" munchowej wizji. Nigdy nie nazwałem moich oponentów dewotami. Nigdy nikogo nie oceniałem negatywnie czerwonym trójkącikiem. Skojarzyłem moich oponentów z herezją manichejską. Nie pozostaje nic innego jak wciagnąc do dyskusji jakiegoś specjalistę od mariologii, którego ksiądz profesor zapewne zna. ps. Jak pierwszy raz zobaczyłem ten obraz to mnie odrzuciło. Pozdrawiam wszystkich tzn. ortodoksów i heretyków. Wszelkiej maści schizmatyków i apostatów. Dewotów oraz liberałów. Tradycjonalistów i  nowoczesnych. Ten temat mnie interesuje, bo jestem psychologiem i biologiem.
5 grudnia 2017, 12:43
APAGE SATANAS!!!
Manuel Vetró
5 grudnia 2017, 20:54
:)  Jesli Bóg z nami, któż przeciwko nam?