Migranci. Temat nie do uniknięcia
Grudniowa pielgrzymka papieża Franciszka pokazała, że w rozmowie o chrześcijańskich źródłach i korzeniach Europy nie da się pominąć kwestii migrantów. To temat dotykający fundamentów europejskiej cywilizacji.
Słuchając zapowiedzi można było wyrobić w sobie przekonanie, że oto szykuje się wręcz symboliczna z punktu widzenia Europy podróż papieża Franciszka. Sam Papież pod koniec listopada nazwał ją „pielgrzymką do źródeł”. Wybierając się na Cypr i do Grecji miał przecież wyruszyć po śladach pierwszych głosicieli Ewangelii na tych ziemiach - św. Barnaby i św. Pawła.
W wideoprzesłaniu opublikowanym przed jego wizytą apostolską w tych dwóch krajach mówił, że chce zaczerpnąć ze źródeł braterstwa w szczególnym momencie rozpoczęcia procesu synodalnego w Kościele powszechnym. „Pragnę spotkać się ze wszystkimi, nie tylko z katolikami, ze wszystkimi. Nad wszystkimi wzywam błogosławieństwa Najwyższego i zanoszę przed Niego was wszystkich i wasze oczekiwania, wasze niepokoje i nadzieje” - wyjaśniał motywy swojej wyprawy, wskazując na jej wymiar ekumeniczny. Wspominał też, że będzie miał okazję zanurzyć się w starożytnych źródłach Europy. Przypominał, że Cypr to skrawek Ziemi Świętej w Europie, a Grecja jest ojczyzną kultury antycznej.
W podobnym tonie wypowiadał się o planowanej papieskiej podróży watykański sekretarz stanu kard. Pietro Parolin. 1 grudnia br. w Radiu Watykańskim mówił, że jego zdaniem Franciszek powraca do początków Kościoła, aby odnaleźć radość Ewangelii. „Powiedziałbym, że Papież chce przemówić przede wszystkim do Europy, zachęcając ją do ponownego odkrycia swoich korzeni i odnalezienia jedności ponad różnymi wizjami, które mogą współistnieć” - interpretował intencje Franciszka.
Jednak kto uważnie i wnikliwie przyjrzał się poprzedzającym papieską podróż wypowiedziom, a także poznał szczegóły jej programu, mógł dostrzec, że w tle jest jeszcze jeden temat. Temat, który najwyraźniej w ostatecznym rozrachunku zdominował pielgrzymkę Franciszka. Okazała się nim - przynajmniej dla części obserwatorów - sprawa migrantów i uchodźców. Choć wydawałoby się, że w tej kwestii z jego strony zostało już wszystko lub prawie wszystko powiedziane.
Nie tylko w Polsce problem migrantów budzi z jednej strony wciąż ogromne, choć czasami sztucznie podsycane, emocje. Z drugiej strony, wiele osób jest już zmęczonych ciągle powtarzanymi informacjami, argumentami, zachętami i ostrzeżeniami. A przede wszystkim budowanymi wokół tej sprawy oraz na jej kanwie podziałami i konfliktami, które daleko wykroczyły poza sferę poglądów politycznych.
Ile można toczyć namiętnych dyskusji? Ile można słuchać wciąż tych samych argumentów, odwołań, do tych samych ideologicznych aksjomatów? A na poziomie religijnym, ile razy można powtarzać te same cytaty, wyjęte z Pisma świętego lub dzieł wielkich teologów? W czasach pandemicznego kryzysu, gdy podważane są sprawdzone - wydawałoby się - reguły konstytuujące nieustanny rozwój i postęp Starego Kontynentu, bardzo sensownie brzmią wezwania do rozmowy o źródłach i korzeniach europejskiej cywilizacji. Przecież to ona raz po raz prezentowana była jako najlepszy eksportowy towar, który możemy zaoferować innym częściom ziemskiego globu. Tegoroczna grudniowa pielgrzymka Franciszka może stanowić mocny impuls do podjęcia i kontynuowania poważnej rozmowy na jej temat.
Okazało się jednak, że kwestia migrantów jest dzisiaj, pod koniec 2021 r., nieuniknionym kontekstem takiej rozmowy. Przebieg papieskiej podróży wskazuje, że nie da się w tej chwili mówić, a nawet myśleć o cywilizacyjnych fundamentach Europy w oderwaniu od rzesz dotychczasowych mieszkańców innych kontynentów, usiłujących różnymi drogami dostać się właśnie tutaj, gdzie my mieszkamy. Choć na pozór mają oni różne motywacje, to przecież w istocie pragną tego samego - lepszego, bezpieczniejszego w każdym wymiarze, życia dla siebie i dla swoich dzieci. To naturalne i zrozumiałe od tysiącleci ludzkie dążenie. W ciągu dziejów niejednokrotnie skłaniało ogromne grupy ludzi do dalekich i niebezpiecznych wędrówek.
W przemówieniu wygłoszonym w niedzielę w Ośrodku Przyjęcia i Identyfikacji w Mitylenie na Lesbos Papież wygłosił dramatyczny apel „Bracia i siostry, proszę was, powstrzymajmy to pogrążanie się cywilizacji!”. Mówił tak w nawiązaniu do Morza Śródziemnego, które nazwał wcześniej kolebką wielu cywilizacji. Dziś stało się ono dla wielu migrantów zimnym cmentarzem bez nagrobków.
Podróżując do źródeł europejskiej cywilizacji Franciszek powiedział wprost, że dzisiaj to nie migranci ją pogrążają, lecz sposób, w jaki przez wielu są traktowani. To słowa bardzo trudne do przyjęcia i niejednemu, szczerze zatroskanemu o europejską cywilizację, z jej niewątpliwie chrześcijańskimi źródłami i korzeniami, mogą się wydawać niesprawiedliwe, a nawet krzywdzące. Jeśli jednak umieści się je w świetle przedstawionego przez Jezusa opisu sądu na końcu czasów, nabierają bardzo niepokojącej wymowy.
Skomentuj artykuł