Miłosierdzie to ryzyko

(fot. YouTube.com)

Świerzb norweski. Ja taki miałam, złapałam na Białorusi, nie, nie w Norwegii. Odlot! No i co się tak dziwicie, hę? Miłosierdzie to ryzyko. Świerzbu i wszy także, nie mówiąc o życiu.

Akcja wymiany opon trwa już kilka dni. Nie tak łatwo złapać samochód stojący bezczynnie i zgrać to ze złapaniem pana od opon. Generalnie "u nas na wsi" brakuje rzemieślników czyli panów od remontu, dachu, samochodu, pieca CO i no i wszystkiego. Po zakończeniu akcji w niektórych naszych samochodach opony będą jedynym elementem w dobrym stanie. Ostatnio nasz senior - Volkswagen (lat ponad 20) rozchorował się pod Rzeszowem. Tomek ledwo dojechał z chłopakami od remontu, co usiłują dom w Medyni zakończyć przed zimą. Dojechał na mojej modlitwie, bo trzęsłam się, żeby nic się nikomu nie stało, a wiadomo, że o panu Bogu najlepiej się pamięta, jak problem jaki. Pewnie dlatego mamy ich bez liku, że Najwyższy nie chce, żebyśmy o Nim zapomnieli. Jak kiedyś wszystkie samochody będą sprawne, to znaczy, że ja jestem już w niebie.

W jednym z naszych domów panika wybuchła. Niedoświadczony życiem z ubogimi personel prawie zszedł, kiedy się okazało, że jedna z nowo przybyłych osób ma świerzb. Dzielni i niepokonani Cezary z pielęgniarzem Tomaszem z Potrzebnej popędzili na ratunek, bardziej personelu niż zaświerzbionych. Dla nas to normalka, posmarować, wyprać lub wyrzucić ubrania i pościel i po krzyku. I szczęście, że nie był to świerzb norweski. Ja taki miałam, złapałam na Białorusi, nie, nie w Norwegii. Odlot! No i co się tak dziwicie? Miłosierdzie to ryzyko. Świerzbu i wszy także, nie mówiąc o życiu.

DEON.PL POLECA

Cóż, świerzb i wszy wielogatunkowe towarzyszą często biedzie, choć nie zawsze i nie tylko biedzie. Pamiętam, że kiedyś przyjęliśmy panią prosto z kliniki dużego miasta z rozpoznaniem: alergia i wyleczone zapalenie płuc. Następnego dnia świerzb (nie alergię) miało pół domu, a pani, niestety, zmarła wkrótce z powodu raka płuc. Wyobrażałam sobie, że cały oddział, w którym pani leżała się drapie, boć to zakaźne jest mocno, choć łatwe do wyleczenia.

W schronisku dla chorych imprezka była, niespodziewanie.

Cezary pisze z Potrzebnej: "Wczoraj w godzinach popołudniowych odwiedzili nas Piotr Cyrwus aktor Teatru Polskiego w Warszawie i jego żona Maja Barełkowska aktorka Teatru Ludowego w Nowej Hucie, prezentując wieczór poetycki, wiersze Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Oprawę muzyczną zapewniły gitarzystka i harfistka, absolwentki Konserwatorium Muzycznego w Warszawie." Co dziwniejsze, prawie wszyscy mieszkańcy ściągnęli do jadalni, choć czasem jak jest imprezka to trzeba ich podstępem lub przekupstwem z łóżek wyciągać! I zasłuchani byli godzinę całą. Mistrz Ildefons trafił do serc. Piękno jest dla biedaków! Dziękujemy, że Wam się, Artyści, chciało chcieć! To właśnie łączenie światów w praktyce.

Po długiej nieobecności wróciła Agnieszka: podpora Zochcina, biur, załatwiania spraw i generalnie od wszystkiego. Uff! Narosły góry papierów i spraw, które od dawna są pilne, a zrobiły się okropnie pilne. No i trzeba posprawdzać, czy wszyscy nasi znajomi mają węgiel i ciepłe ubrania.

A nasz ksiądz Jacek bryluje w Krakowie. Z jego wyprawy do kościoła Jezuitów O. Grzegorz Kramer taką relację na facebooku rzucił:

Co jakiś czas słyszę, że nie doczekaliśmy się księdza na miarę Jerzego. Jestem generalnie przeciwny takim porównaniom, bo każdy ma swoją niepowtarzalną drogę. Naśladować zaś mamy Jezusa.

Jednak są ludzie do siebie podobni w myśleniu i działaniu. Ja dziś spotkałem kogoś, kto do Jerzego jest bardzo podobny (w działaniu). Ks. Jacek Krzemień - kapelan Wspólnoty Chleb Życia. Mówił dziś u nas kazanie. Wszystko można by streścić do jednego zdania: "bez Miłosierdzia oszalejemy".

Fenomen Jerzego nie polegał na polityce, on polegał na silnej miłości do Boga, która bardzo realizowała się w miłości do człowieka.

Ks. Jacek dziś mówił, że skoro walczę z drugim, nienawidzę drugiego, wyciągam jego brudy na zewnątrz to, to samo robię wobec Boga. Nie da się tego oddzielić. Ludzie dziś mówią: ja mam przepis na to, co zrobić by było lepiej. I nikomu to nie wychodzi - coraz bardziej jesteśmy podzieleni i skłóceni. Jedyne co nas może uratować to Miłosierdzie Boga, który najpierw każdego z nas afirmuje, a to uzdalnia nas, jak to mówił ks. Jacek do "posunięcia się na ławce życia, by zrobić miejsce drugiemu".

Ks. Jacek to nie jest jeszcze jeden "modny kaznodzieja", youtuber, krzyczący o błędach innych, ale mówiący: musimy się podzielić dobrem, bo dobro może zmienić człowieka tak bardzo, że to będzie ostatnie jego szansa na niebo. Ks. Jacek to niski człowiek, który zapewne wypalił milion fajek, schorowany, ale dzielący swój pokój w zimie z bezdomnymi i z swoich osobistych pieniędzy utrzymuje dwoje dzieci. Oczywiście nie swoje, tylko pewnego alkoholika.

* * *

Chcesz wesprzeć działalność siostry Małgorzaty Chmielewskiej i Wspólnoty Chleb Życia? Wszystkie potrzebne informacje znajdziesz na stronie: chlebzycia.org

Tekst pierwotnie ukazał się na blogu: siostramalgorzata.chlebzycia.org

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Miłosierdzie to ryzyko
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.