Najtrudniejsza rozmowa w życiu

Ks. Jan Kaczkowski

Dzisiaj musiałem przeprowadzić bodaj najtrudniejszą rozmowę w moim życiu z małym chłopcem (dziesięcioletnim). Jest to najgorszy wiek do rozmowy o śmierci. Rozmawialiśmy o tym, że jego mama umiera.

Ks. Jan Kaczkowski - doktor teologii moralnej, bioetyk, twórca puckiego hospicjum, człowiek który uczył lekarzy, jak rozmawiać z pacjentami o umieraniu.  Teraz sam walczy ze śmiertelną chorobą - glejakiem mózgu.

Niektórzy wieścili mu, że będzie karykaturą księdza. Niespełna jedenaście lat jego kapłaństwa to m.in. stworzenie domowego hospicjum, potem budowa od podstaw hospicjum stacjonarnego; organizacja Areopagów etycznych - letnich warsztatów dla studentów medycyny; praca katechety w szkole, gdzie ani uczniowie nie oszczędzali jego, ani on ich. 1 czerwca 2012 r. zdiagnozowano u niego nowotwór mózgu.

"Szału nie ma, jest rak" z księdzem Janem Kaczkowskim rozmawia Katarzyna Jabłońska >> zdobądź swój egzemlarz

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Najtrudniejsza rozmowa w życiu
Komentarze (8)
P
PatrzącyDalej
15 sierpnia 2013, 02:41
Mamo misia, Będę się modlił za was. Nigdy nie wolno tracić nadzieji. Jesteście bardzo odważnymi ludźmi! Podziwiam was i wierzę, że Pan Bóg się Wami odpowiednio zaopiekuje! Jestem z Wami duchem i przytulam was mocno! Trzymajcie mi się tam dzielnie :)
S
Słaba
14 sierpnia 2013, 22:23
Mamo misia, ja też przyłączam się do modlitwy w waszej intencji. Jesteś bardzo dzielną osobą!
M
MF
14 sierpnia 2013, 22:02
Osoby po takich doświadczeniach wiedzą najlepiej co to znaczy tęsknić za własną śmiercią, za niebem i jeśli nie stracą wiary zrobią wszystko żeby je osiągnąć. Tam serce gdzie skarb, oby tylko droga do niego wiodła przez kościół.
E
Edyta
14 sierpnia 2013, 21:01
Mamo  Misia:) I ja się dołączam  do modlitwy za  Panią i Pani  Skarb. Sciskam i przytulam mocno:)
M
mama_misia
14 sierpnia 2013, 20:36
Siostro Klaro :) Bardzo dziękuję za modlitwę :) Przyda się. Bardzo. Myślę, że gdyby nie moja wiara (choć ciągle wydaje mi się, że za słaba) nie wiem czy miałabym w sobie tyle siły na walkę z codziennością. Jednak co najważniejsze, przyjmuję to, że moje dziecko powoli odchodzi i stwarzam mu na ziemi świat pełny miłości a nie koncentruję się na uzdrawianiu za wszelką cenę. Jednak to zawsze będzie bolało, że moje dziecko co tydzień jest w szpitalu na kroplówkach gdy inne co tydzień może być np na basenie. Mama_misia
H
halina
14 sierpnia 2013, 20:17
do ks KACZKOWSKIEGO prosze uzywac codziennie lyzeczke miodu z soda oczyszczana nawet kilka x dziennie  10 dni przerwa 3 dni
S
s.Klara
14 sierpnia 2013, 20:00
do Mamy_misia Serdecznie Pani współczuję(nie lituję się).Chociaż nie jestem matką, to wydaje mi się,że świadomość,ze własne dziecko odchodzi,jest trudnijesza niż własna śmierć.Będę modliła się o siłę i odwagę wiary dla Pani. 
M
mama_misia
14 sierpnia 2013, 19:27
"Dzisiaj musiałem przeprowadzić bodaj najtrudniejszą rozmowę w moim życiu z małym chłopcem (dziesięcioletnim). Jest to najgorszy wiek do rozmowy o śmierci. Rozmawialiśmy o tym, że jego mama umiera". Ja natomiast codziennie przeprowadzam ze sobą rozmowę o tym, że umiera moje dziecko. Dzisiaj jeszcze chodzi, lecz wiem, że za kilka lat już będzie leżał, może nie będzie już sam pił, jadł. Dziecko w swojej prostocie przyjmuje trudnej sprawy często lżej niż dorośli. Chciałabym tak, lecz nie potrafię :( Jeszcze nie teraz...