Nanga Parbat. Ile jest warte ludzkie życie?

(fot. youtube.com/robertwróbel/updatenews/)

"Odważni" krytykanci zostali anonimowi w swoich oskarżeniach. Jakby wstydzili się tego, co wychodzi z ich serc. Ci, którzy naprawdę chcieli coś zrobić, nie bali się robić tego jawnie. A największymi bohaterami są dla mnie ludzie, którzy z daleka od zgiełku mediów i Facebooka trzymali po cichu kciuki za uratowanie Elisabeth i Tomka.

Wielu z nas, jeśli nie wszyscy, obserwowało w ostatnich dniach dramatyczną akcję ratunkową na zboczach Nanga Parbat. Media prześcigały się w informowaniu na bieżąco o tej tragedii. Pojawiało się wiele fałszywych informacji, niesprawdzonych doniesień. Prywatne tablice facebookowe zmieniały się w małe agencje prasowe, a posty aktualizowały się niczym paski informacyjne. Niestety przy tej okazji mogliśmy przekonać się też o tym, że spora część polskiego społeczeństwa cierpi na bardzo niebezpieczną przypadłość zwaną znieczulicą. Poza tym lubimy także być specjalistami od wszystkiego. Z takiej mieszanki nie może być nic dobrego.

Himalaiści to nie są samobójcy i ludzie bez wyobraźni. Każdą ich wyprawę poprzedza ogrom pracy, przygotowań i zabezpieczeń. Dlaczego to robią? Podoba mi się zdanie, że ludzie dzielą się na tych, którzy kochają ekstremalną wspinaczkę i tych, którym nigdy tej pasji nie wytłumaczysz. Ja należę do tej drugiej grupy. To zawsze będzie trudno wytłumaczyć. Każdy z nich ma swoje powody, tak samo jak ja i ty, którzy realizujemy własne niezrozumiałe dla innych pasje. I podejmujmy indywidualne ryzyko. Jednak w przypadku zagrożenia życia trzeba zawiesić spory i oceny słuszności ich decyzji. Jeszcze zdążymy być najmądrzejsi na świecie.

Szczyty ignorancji

DEON.PL POLECA

Gdy polski rząd postanowił udzielić finansowych gwarancji w poniesieniu kosztów akcji ratunkowej, w sieci trwała ostra dyskusja o sensie ratowania ludzi, którzy przecież "sami są sobie winni". Ten argument był jednym z lżejszych, odważniejsi wyliczali, na co można byłoby wydać publiczne pieniądze, zamiast "bezsensownie ładować je w akcję". Pojawiały się również motywy ksenofobiczne, żeby ratować tylko Polaka. Wszyscy stali się nie tylko znawcami, ale wręcz biegłymi ws. himalaizmu. Jeszcze później odbył się sąd nad samą akcją ratunkową. Nie znając realiów góry ani aktualnej sytuacji pogodowej bardzo łatwo oceniać z poziomu fotela przed telewizorem. Nie będę dalej cytował tego, co wylewali hejterzy na przeróżnych portalach. Jestem pewien, że żaden z nich nie zadał sobie wtedy pytania o wartość życia ludzkiego. Zrównanie go do poziomu "bezsensownego wydatku" z pieniędzy publicznych świadczy przede wszystkim o niedojrzałości samych komentujących. Dlatego z ich argumentami dyskutować nie warto, bo co im odpowiedzieć? Mogę zrobić setki wyliczeń, pokazując, że każdy z nas w tym 38-milionowym kraju dorzucił zaledwie grosz do ceny za sprowadzenie Tomasza Mackiewicza i Elisabeth Revol, ale nie chcę być kasjerem wyceniającym ich życie tylko po to, by udowodnić coś garstce szaleńców.

Jeden znany duszpasterz stwierdził kiedyś, że najgorszą chorobą społeczeństwa dzisiaj jest "jajstwo" - ciągle ja, ja, moje i mi. Taki przykry obraz wyłonił się kolejny raz w momencie, gdy mogliśmy być razem i pokazać siłę płynącą z Ewangelii w kraju, który nazywa sam siebie przecież katolickim. Skąd w nas tyle zawiści i zazdrości? W takich chwilach żałuję, że Internet w ogóle istnieje i zastanawiam się, dlaczego musimy mieć zdanie na każdy temat? Dostęp do informacji i możliwość publikowania dały nam przekonanie o własnej nieomylności. Media na tej tragedii również zbiły swój kapitał. To, co dawało poczucie wspólnoty i uczestnictwa w akcji ratunkowej, było też czynnikiem ośmielającym do negatywnych komentarzy. Ilość fake-newsów przy okazji tej tragedii była oszałamiająca. Wpadek nie uniknęły nawet duże portale, jak Onet.pl, który cytował fałszywe lub niesprawdzone twitterowe konta. Donosił o tym Mateusz Nowak z portalu Spider’sWeb, opisując ich tzw. "relację na żywo". A po drugiej stronie ekranu była przecież rodzina i przyjaciele himalaistów, czekający na jakiekolwiek wieści. Oni ponosili największy koszt tego, co się działo wśród nas.

Jednak działo się też dużo dobra. W odpowiedzi na krytykę zwykli ludzie zamiast wdawać się w bezowocne dyskusje, ruszyli do zbiórki pieniędzy. W cztery godziny udało się zebrać kwotę potrzebną na akcję ratunkową. W tym samym momencie inni spontanicznie skrzyknęli się do wspólnej modlitwy, która trwa nawet teraz. Na stronie goufundme.com wciąż aktywna jest zbiórka na wznowienie poszukiwań Tomka, w tej chwili to już 130 tys. euro. Ludzie wciąż mają nadzieję. Jeśli zagrożone jest ludzkie życie, nie ma pytań o to, jakiego jesteś wyznania, jaki masz kolor skóry, poglądy lub skąd pochodzisz. Przed Bogiem każde życie jest tak samo wartościowe. Nie zliczę, ile SMS-ów i prywatnych wiadomości otrzymałem od znajomych naprawdę poruszonych tym, co się działo. Wierzę głęboko, że serdeczne myśli wielu Polaków i ludzi na całym świecie ogrzewały Tomka uwięzionego gdzieś w lodowej szczelinie. To może brzmieć infantylnie, ale myśl o tym, że masz do kogo wracać, była dla wielu odnalezionych głównym czynnikiem trzymającym ich przy życiu.

Nie jestem fanem himalaizmu i niewiele wiem o tym sporcie, a na osiągnięcia polskich zdobywców patrzę tak samo z uznaniem, jak i z dystansem oraz niezrozumieniem. Ale też nie jest mi źle z tym, że mogę w życiu czegoś nie wiedzieć, o czymś nie mieć pojęcia. Wychowanie, jakie wyniosłem z domu, podpowiada mi też, że nie muszę wypowiadać się na każdy temat. Czasami lepiej milczeć i niech to będzie naszą najpotężniejszą modlitwą w trudnych sytuacjach, bo modlić się można również własną postawą. Wielu z odważnych krytykantów pozostało anonimowych w swoich oskarżeniach. Jakby wstydzili się tego, co wychodzi z ich serc. Ci, którzy naprawdę chcieli coś zrobić, nie bali się robić tego jawnie. A największymi bohaterami są dla mnie ludzie, którzy z daleka od zgiełku mediów i Facebooka trzymali po cichu kciuki za uratowanie Elisabeth i Tomka.

Czy warto było?

O tym, że zawsze warto bronić ludzkiego życia, przypominają mi szczególnie dwa fragmenty z Pisma Świętego. Pierwszy, gdy Abraham targuje się z Bogiem ws. zniszczenia Sodomy i Gomory. Wystarczyło zaledwie 10 sprawiedliwych, aby ocalić miasto skazane na zagładę. Drugi fragment to moment, gdy Jezus zapłakał po śmierci Łazarza. On, Pan wszystkiego, płacze z powodu śmierci jednego człowieka i przywraca go do życia. Te dwie sceny prowadzą do najważniejszego pytania. Czy warto poświęcić życie jednego sprawiedliwego, by ocalić setki winnych? Jezus dał na krzyżu odpowiedź, że warto.

Jaką najważniejszą lekcję otrzymujemy z tej historii? Miarą, jaką mierzymy innych, sami zostaniemy zmierzeni. Jeśli jesteśmy małostkowi i zawistni, to takiego Boga będziemy oczekiwali po naszej śmierci. I bardzo się wtedy zdziwimy, bo On taki nie jest, ale nasz osobisty wstyd wynikający z tego faktu może sprawić, że odrzucimy Jego wyciągniętą z miłością dłoń. To nie Bóg nas skaże, ale my siebie.

Cieszę się, że udało się uratować życie Elisabeth Revol. Wciąż czekamy na wieści o Tomaszu Mackiewiczu, choć Adam Bielecki i Denis Urubko musieli zawrócić z powodu pogarszających się warunków. Dokonali jednak czegoś niemożliwego, o ich szaleńczym tempie mówi cały świat. Szanse na ocalenie Tomka są znikome, ale nadzieja gaśnie ostatnia. Myślę, że każdemu z nas przyda się dziś szczególnie fragment modlitwy św. Tomasza z Akwinu:

Panie, (…) zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania,
że muszę coś powiedzieć na każdy temat
i przy każdej okazji.

Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek.

Szymon Żyśko - dziennikarz i redaktor DEON.pl, publicysta, prowadzi autorskiego bloga www.nothingbox.pl

Dziennikarz, reporter, autor książek. Specjalista ds. social mediów i PR. Interesuje się tematami społecznymi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nanga Parbat. Ile jest warte ludzkie życie?
Komentarze (14)
31 stycznia 2018, 15:02
Nieodpowiedzialność pozostanie nieodpowiedzialnością i nic jej nie wybieli, Tomasz Mackiewicz zostawił żonę z dzięćmi i to jest najsmutniejsze. Sześć razy Bóg mu dawał szansę odnośnie tej góry, za siódmym razem ją zdobył i tam pozostał. Często jesteśmy głusi na Boga prośby i wołanie.
Mariusz Rozbujnik
1 lutego 2018, 00:01
No ale co my wiemy o nim czy o jego wyborach, całej tej sytuacji, otoczce, niuansach i tysiącach innych kwestii które wp,znały na taka czy inna decyzję Tomka. Gdzie zaczyna się odpowiedzialność A gdzie kończy. Na litość boską, zrozumcie ludzie że nie macie prawa oceniać jego decyzji bo nic o tym człowieku ani jego sytuacji nie wiecie. Tylko jakieś zręby informacji, które nie upoważnienie do oceny ani krytyki! Z Bogiem!
MR
Maciej Roszkowski
31 stycznia 2018, 08:42
Żaden ubezpieczyciel nie zgodzi sie ubezpieczyć tych wypraw, ale Związek Himalaizmu może utworzyć fundusz rezerwowy na takie akcje.
Andrzej Ak
30 stycznia 2018, 18:42
A ja myślę, że z tego tragicznego wydarzenia i wielkiego szumu wokół niego mogą zrodzić się jeszcze dobre owoce. Mam nadzieję, że inni Himalaiści dwa razy dłużej pomyślą w tych samych okolicznościach z jakimi zmierzył się ś.p. Tomek M.  Tam wysoko posiadając doświadczenie można w jakimś stopniu ocenić ryzyko i szanse wejścia na szczyt oraz zejścia z tego szczytu. Jest taka granica, po przekroczeniu której jest już zapóźno na myślenie. To co się tam stało zapewne było wypadkiem i teraz inni Himalaiści  badając okoliczności wyciągną właściwe wnioski, aby zminimalizować w przyszłości prawdopodobieństwo powstania podobnego wypadku. Natomiast drugą płaszczyzną są zagrożenia duchowe, które sprzyjają przeszacowaniu własnych możliwości w sytuacjach kryzysowych. I tą płaszczyzną ochrony powinni zająć się aktywnie kapłani. Ponieważ potrzeby wielokrotnie wykraczają poza realne zapotrzebowanie, to ja poczuwam się o tym napominać. I nie mówił bym tego, gdyby obecny stan nie rzutował tak strasznie na dramatyczną przyszłość tak wielu ludzi w wymiarze duszy.   Przyznam, iż miałem nadzieję na pozytywne zakończenie historii uwięzionych himalaistów. Szkoda, że udało się uratować jedynie Elisabeth. Teraz pozostaje nam jedynie modlitwa za ś.p. Tomka i pomoc jego rodzinie.
30 stycznia 2018, 23:05
Będę sarkastyczny, bo eee tam, wystarczy posłać w te góry paru charyzmatyków, bo nie dość, że "wytrzymają ekstremalne warunki" (przecież mają Ducha Świętego), to jeszcze wskrzeszą tego, który umarł, albo nawet więcej, bo czasem ludzie tam prawie potykają się o trupy. No tak, bardzo dużo osób tam ginie a przecie "charzymatycy większe uczynią rzeczy od Jezusa" i powiedzą - "przesuń się góro", albo "nie dokuczaj nam a my tych nieboszczyków powskrzeszamy". No co, jak można "dziwy i cuda czynić", to nie można powskrzeszać tamtych ? :-). Uśmiecham się, no pewnie, że można ale trzeba mieć prawdziwe dary charyzmatyczne a nie udawane ;-), ano właśnie.........
Andrzej Ak
31 stycznia 2018, 19:58
Charyzmatyk to tylko pośrednik Woli Boga. Żaden człowiek nie może niczego uczynić własną mocą, a jeśli czyni to pośredniczy Woli Bożej lub pośredniczy woli upadłych. Charyzmaty nie polegają na "wodotryskach" lecz na wypełnianiu Woli Boga w swoim życiu. Każdy człowiek może otrzymać jakiś Dar od Boga i będzie to Dar na miarę danego człowieka, a nie dar jaki człowiek by chciał. Bóg się nie targuje.
31 stycznia 2018, 23:25
Może i się zgodzę, ale jak słyszałem o takich sytuacjach - cyt. "położyliśm ręce na trumnę i modliliśmy się o wskrzeszenie", no to zaczynam myśleć, ale też śmiać mi się chce, do czego może doprowadzić chora wyobraznia ? Ano właśnie - chora wyobraznia, auważam, że większość tych współczesnych charyzmatyków ma ją chorą, ale najgorsze, iż niektórzy ową traktują, jako rzeczywistość. Nieumiejętność odróżniania wyobrazni od rzeczywistości to zaburzenie i to poważne a może prowadzić do złudzeń lub nawet omamów albo do swoistej paranoi lub hipochondrii. Uważam, że to poważny problem i dlatego nie cierpię tych tzw. "charyzmatyków" a nawet z niektórymi walczę ( jeżeli zauważę, że ich charyzmania to psychopatia a niestety tego też nie brakuje) i to się nie patyczkuję :-), lecz powtarzam takim - "Jezus mówił, milcz i wyjdz zniego".
31 stycznia 2018, 23:28
p.s. aby nie być gołosłownym zacytuję - będziecie uzdrawiać chorych i wskrzeszać umarłych. Za jakiś czas, pewien pan, który takowemu uwierzył - pytał - cyt. - mam wykopać dziadka z grobu ? - tylko nie wykopuj dziadka !!! To jest właśnie chora wyobraznia, podobna do powyższego - "położyliśmy ręce na trumnę.........."
Andrzej Ak
3 lutego 2018, 21:48
Dlatego tak ważne jest dogłębne rozeznanie każdego daru, jak i samego obdarowanego. Zło nie śpi i może się podłożyć pod Boga, stąd tyle ludzi błądzi w obecnych czasach. Warto z takimi ludźmi rozmawiać i rozważać ich słowa. Warto również dowiedzieć się czegoś więcej o duchownych którzy przewodzą wspólnocie w której dany człowiek został obdarowany Darem Bożym. Ja nie tak dawno zdegustowałem się apelem biskupa, który na podstwie kilku osób rozpoczął "walkę" z bratem Danielem ze wspólnoty mimj.pl. Poszło jak się domyślam o zyski i konkurencję, bo ludzie jak widzą cuda w swoim życiu to zaczynają wierzyć. Podobnie jak w początkach Kościoła Chrześcijańskiego grupy wierzących bardzo dynamicznie się rozrastały.   To naprawdę daje do myślenia, gdzie się znaleźliśmy po tych 2 tys lat. A co do samych obdarowanych to bardzo różne są reakcje. Jedni przeżywają duchowe wow i na tym poprzestają, innych porywa wyobraźnia, a jeszcze inni zaczynają Boga traktować bardzo poważnie. Na 100 charyzmatyków w danym momencie zapewne tylko część będzie w stanie bliskiej komunikacji z Bogiem.
30 stycznia 2018, 14:55
Niestety ale od pieniędzy, lub ich braku zależy niejedno życie. Proszę pozwolić, że zacytuję pewną informację z ostatnich dni: "Ministerstwo zdrowia odmawia refundacji leku dla wcześniaków, który mógłby ratować ich życie. Argumentuje to względami ekonomicznymi. "To zbyt obciąży budżet"". Ciekawe czy i jakie akcje podejmą tzw. "obrońcy życia" w związku z tą sytuacją.
30 stycznia 2018, 15:22
Ano właśnie. To też jest pole dla działaczy pro life. A jakoś nie widziałam demonstracji i projektów ustawy do podpisania :( 
30 stycznia 2018, 15:59
jan.wygnanie Bazyli | 2017-11-16 12:18:11 A tak dokładnie, to chodzi Tobie o to, aby zabijać w świetle prawa?, czy nie ( oczywiście chodzi o dziecko w łonie matki) Oceń 2 1 odpowiedz Bazyli jan.wygnanie | 2017-11-16 13:04:03 A tak dokładnie chodzi o możliwość wyboru. Jeśłi kobieta nosi chory płód który np. nie ma głowy albo płuc to powinna móc usunąć taki płód. Zmuszanie jej do donoszenia ciąży aby po urodzeniu dziecko zamrło jest niehumanitarne zarówna dla dziecka jak i dla kobiety. Powinieneś także wiedzieć, że płód nie odczuwa bólu do ok. 7 miesiąca rozwoju... potem cierpi. Oceń 1 odpowiedz I Ty Bazyli piszesz o refundacji leku!!! Hipokryzja (od gr. ὑπόκρισις hypokrisis, udawanie) – fałszywość, dwulicowość, obłuda. Zachowanie lub sposób myślenia i działania charakteryzujący się niespójnością stosowanych zasad moralnych. Udawanie serdeczności, szlachetności, religijności, zazwyczaj po to, by wprowadzić kogoś w błąd co do swych .........
30 stycznia 2018, 23:36
A dlaczego nie o refundacji leku? Kobieta zdecydowała się na urodzenie dziecka i trzeba jej pomóc, jeśli tak się stało, że urodziła wcześniaka. (Bóg pewnie chciał aby urodził się wcześniak ... bo tak lubi).  Ale gdyby nie chciała nosić ciąży, powinna mieć prawo usunąć ciążę. Gdzie dostrzegasz sprzeczność? Gdzie dostrzegasz niespójne zasady? Postaraj się pomyśleć zamiast się gorączkować. Kobieta chciał urodzić więc trzeba pomóc dziecku gdy jest wcześniakiem .... ale przecież wiemyu, że ruchy pro-life mają takie przypadki w d.... ich interesuje jedynie to by urodzić ... potem może umrzeć. I to jest właśnie hipokryzja.  A Ty protestowałaś albo zaprotestujesz przeciwko braku dostepu do leków? Czy wystrczy Ci żeby dziecko się urodziło a potem może sobie umierać? 
30 stycznia 2018, 13:43
Nikt o zdrowych zmysłach nie życzył tym ludziom śmierci. Pytanie o sensowność tej śmierci. Denis Urubko jeden z ratowników, stwierdził,że  śmierć w górach w odróżnieniu od tej dla rodziny i Ojczyzny jest bezsensowna ,ale sam jednocześnie tam chodzi i sam próbuje spojrzeć jej w twarz. To twardziele, ale gdzieś zabrakło pokory,może świadomości priorytetów w życiu, w rezultacie zwyczajnie przeszarżowali. "Nie ma chopa",pozostała pustka i żal. Teraz potrzeba,Wieczny odpoczynek za Jego duszę i Zdrowaś Maryjo za Jego rodzinę.