Nie bój się wyobraźni

(fot. Cayusa / flickr.com)

W święta nie oglądałem "Kevina samego w domu", ale za to uciąłem sobie długą pogawędkę z przyjaciółmi na temat "Władcy pierścieni" J. R.R. Tolkiena. Jest to zresztą moja ulubiona baśń, zarówno w wersji książkowej jak i filmowej. W trakcie naszej rozmowy przypomniałem sobie mało znany esej tego brytyjskiego pisarza o roli baśni w życiu ludzkim, który kiedyś przeczytałem.

Właśnie tam autor "Hobbita" zauważa, że wbrew pozorom baśnie nie są przeznaczone jedynie dla dzieci, ale także, a może głównie, dla dorosłych. Aby baśń zdała w nas swój egzamin, należy przyjąć ją jako alternatywny świat, który w swoich ramach i regułach jest prawdziwy. Jeśli podejdziemy do baśni wyłącznie z naukowego punktu widzenia, nie będziemy w stanie wejść w jej atmosferę i przesłanie, bo wszytko wyda nam się nierzeczywiste i nienaturalne.

Zwłaszcza frywolność i dowolność fantazji postrzegana jest w opozycji do rozumu. Jeśli przyjmiemy taką opcję, wówczas niewiele będzie nas już dzielić od zajęcia stanowiska, że zawracanie sobie głowy takimi głupotami to dziecinada. Bo jedynie dzieci można nabrać na istnienie troli, wróżek, krasnoludków i chochlików. Dorośli zajmują się przecież "poważniejszymi" sprawami. Czy rzeczywiście?

Tolkien przekonuje, że najważniejszym celem baśni jest odnowa i profilaktyka umysłu, a konkretnie odzyskanie jasnego oglądu rzeczy, które w swej istocie nigdy nie stają się naszą własnością. "Musimy wyczyścić nasze okna, aby rzeczy były widziane wyraźnie, uwolnione od szarej szablonowości i swojskości - od zaborczości".

To wplątanie się w sidła posiadania sprawia, że z uśmieszkiem podchodzimy do figlów wyobraźni. Rzeczy stają się dla nas sztampowe, wyświechtane i oczywiste w chwili, gdy zawłaszczamy je mentalnie. W naszych oczach tracą wtedy swoją oryginalność i dziwność. Nic nas w nich nie porusza. Na początku, kiedy były nowe, dostrzegaliśmy ich blask, kolor, kształt. Być może zachwycaliśmy się nimi, ale potem nam spowszedniały. Za bardzo zżyliśmy się z nimi. To, że dzieci wierzą w różne stwory, czują się tym podekscytowane i mają bujną wyobraźnię, nie jest, zdaniem Tolkiena, przejawem ich niedojrzałości i naiwności. Raczej jest to znak, że ich umysł nie został jeszcze całkowicie skażony manią posiadania i utylitarystycznym podejściem do życia. Rzeczy na zawsze pozostają znakami. Nie są tylko do naszych usług. Dlatego w baśni drzewo może mówić i ruszać się. Dom otwiera oczy. Dzięki czytaniu baśni odzyskujemy świeżość wizji, wyostrzamy nasze spojrzenie tak, jak byśmy patrzyli na rzeczy pierwszy raz w życiu. Znowu stajemy się bardziej wolni i dzięcięcy.

Kolejną funkcją baśni jest ucieczka. Tolkien ma na myśli jej pozytywne znaczenie, rodzaj schronienia, wewnętrznego kontaktu z niewidzialnym, ale istniejącym światem. Na przykład, człowiek, który siedzi w celi więziennej stara się myślami wydostać z więzienia i w wyobraźni powraca do domu, do swoich bliskich, chociaż ich nie widzi. Taka ucieczka nie jest dezercją, lecz wzmocnieniem w chwili próby, ogniem nadziei, siłą, która pozwala przetrwać trudne chwile. Świat zewnętrzny, o którym myśli więzień, nie stał się dzięki jego marzeniom mniej realny. Nadal jest taki, jakim był.

Tolkien i Peter Jackson kolejna odsłona. "Hobbit" jest jedną z najbardziej oczekiwanych premier kinowych 2012 roku.

Niektórzy wysuwają zarzut, że baśnie wyobcowują nas z "rzeczywistego życia". My dorośli stąpamy przecież twardo po ziemi. Ale czy nie jest wskazane, aby od czasu do czasu opuścić na chwilę nasze "rzeczywiste życie"? Czy wszyscy jakoś za tym nie tęsknimy? Co więcej, ile osób i tak ucieka od siebie, od świata i innych, tyle że w niewłaściwy "dorosły" sposób. Wydaje się na pastwę używek, uzależnień, rozmarzenia, ideologii i fanatyzmu. A skąd w naszych czasach bierze się taka popularność gier komputerowych i tworzenia wirtualnych światów? Nawet jeśli nasze ucieczki nie są dobre, to jednak w samym pragnieniu ucieczki kryje się pewna tęsknota za innym, lepszym, nieznanym, wyzwalającym z monotonii. Chcemy przekroczyć nasze granice. Czy marzenie o lataniu jak ptak i rozmawianiu z innymi stworzeniami (jak chociażby w Wigilię) jest czymś niepoprawnym? Czy jest z tego jakiś pożytek dla ludzkiego życia? - pyta Tolkien.

Gdyby człowiek nie marzył o lataniu, nie stworzyłby samolotu. Problem nie tkwi w samych marzeniach, ale w sposobie, w jaki pragniemy je zrealizować. Balon, samolot, lotnia jest dla nas niczym innym niż wypełnieniem pragnienia unoszenia się nad ziemią jak ptak. W ten sposób pokonaliśmy granice przestrzeni, ale w sposób, który nas nie niszczy.

Taka forma baśniowej ucieczki wiąże się nierozerwalnie z pocieszeniem. Zwykle szukamy dobrego zakończenia. W baśni happy end jest nagłą i cudowną łaską, nieoczekiwanym zwrotem. Aby odczuć radość wybawienia trzeba najpierw odczuć smutek i porażkę. Baśń odrzuca uniwersalną i ostateczną porażkę i dlatego jest również ewangelią - dobrą nowiną. To podnosi na duchu, serca uderza mocniej, co uzewnętrznia się we łzach i wzruszeniu. Czy tego instyntkownie nie poszukujemy? Wiele filmów hollywodzkich to współczesne baśnie fabularne dla dorosłych, w których wprawdzie nie spotykamy elfów, ogrów i karłów, ale schemat jest bardzo podobny.

"Ewangelie z Pisma Świętego zawierają baśń lub opowieść wyższego rzędu, która wyraża w sobie istotę wszelkich baśni" - pisze Tolkien. Życie Jezusa zaczyna się i kończy na radości. Chrystus wkroczył w historię i nasz świat. Cała historia Jezusa jest sztuką przenikniętą tonem pierwotnej Sztuki, czyli Stworzenia. Radość i dobre zakończenie odwołują się do tego momentu pierwotnego stwarzania, do pierwotnej prawdy, która nie zniknęła z a tego świata.

W ostatecznym rozrachunku pisanie i czytanie baśni jest uczestnictwem w stwarzaniu: oczyszczaniem, odnawianiem, powrotem do tego, co pierwotne, przeżywaniem radości, do której należy ostatnie słowo, przypominaniem tego, co pierwsze i podstawowe, uskrzydlaniem, nawet jeśli to wszystko pozostaje w sferze ideałów, pragnień, a rzeczywistość wydaje sie temu przeczyć. W tym szerokim znaczeniu także świętowanie Narodzin Jezusa jest jedną wielką baśnią.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie bój się wyobraźni
Komentarze (25)
C
czytacz
27 grudnia 2012, 22:17
"Ewangelie z Pisma Świętego zawierają baśń lub opowieść wyższego rzędu, która wyraża w sobie istotę wszelkich baśni" - pisze Tolkien A dalsze dywagacje czyni autor czyli ksiądz.  Chyba jednak znacznie wiarygodniej by było sięgnąć po np. "Jezusa z Nazaretu" J. Ratzingera Benedykta XVI i tam poczytać najwybitniejszego teologa naszych czasów a zarazem papieża na temat Ewangelii a przede wszystkim prawdziwego i historycznego Jezusa z Nazaretu. ... Kobieto, ty chyba potrzebujesz leczenia. Czy moderator strony nie kasuje troli?
A
Anna
27 grudnia 2012, 20:12
Tak najlepiej. Znawcą Ewangelii Tolkien a znawcą od kardynałów i od zwoływania Soboru Watykańskiego III redaktor Józef Majewski.
A
Anna
27 grudnia 2012, 20:01
"Ewangelie z Pisma Świętego zawierają baśń lub opowieść wyższego rzędu, która wyraża w sobie istotę wszelkich baśni" - pisze Tolkien A dalsze dywagacje czyni autor czyli ksiądz.  Chyba jednak znacznie wiarygodniej by było sięgnąć po np. "Jezusa z Nazaretu" J. Ratzingera Benedykta XVI i tam poczytać najwybitniejszego teologa naszych czasów a zarazem papieża na temat Ewangelii a przede wszystkim prawdziwego i historycznego Jezusa z Nazaretu.
S
Słaba
31 grudnia 2011, 18:08
#wanda Gdzie Tolkien propaguje reinkarnację? Bo szczerze mówiąc nie zauważyłam.
W
wanda
31 grudnia 2011, 16:07
Cała baśnowa twórczość Tolkiena,opierająca  się na pogańskich mitach  i wplecionych w nie " ziarnach chrześcijaństwa",pokazuje istnienie osób wtajemniczonych i  niewtajemniczonych.Jurand  z "Krzyżaków"H.Sienkiewicza,z wyłupionymi oczyma,puszczający wolno swego  prześladowcę.Oto esencja chrześcijaństwa,w polskiej literaturze.
Olinka
30 grudnia 2011, 10:35
Bardzo lubię fantastykę,(rewelacyjny dla mnie jest C. S.Levis) mądrymi baśniami też nie pogardzam(np te Andersena) Tolkien, też może być(choć aż tak bardzo mnie nie zachwycił)  Och, Levis w baśniach i nie tylko w nich :-)) – Czy ty... czy tam jesteś również, panie? – zapytał Edmund. – Jestem – rzekł Aslan. – Ale tam noszę inne imię. Musicie mnie rozpoznać pod tym imieniem.
O
o
30 grudnia 2011, 10:12
Bardzo lubię fantastykę,(rewelacyjny dla mnie jest C. S.Levis) mądrymi baśniami też nie pogardzam(np te Andersena) Tolkien, też może być(choć aż tak bardzo mnie nie zachwycił)
30 grudnia 2011, 10:00
"Tolkien przekonuje, że najważniejszym celem baśni jest odnowa i profilaktyka umysłu, a konkretnie odzyskanie jasnego oglądu rzeczy, które w swej istocie nigdy nie stają się naszą własnością." Właśnie tak :-) Ja również przepadam za twórczością Tolkiena, "Władca Pierścieni" to moim zdaniem jedno z arcydzieł literatury światowej. Sądzę też, że człowiek, który wie, w kogo i w co wierzy, nie ma trudności z odróżnieniem fikcji literackiej od rzeczywistości, choćby ta fikcja była nie wiem jak piękna i pociągająca. Stąd próżne są obawy ~wandy i wszystkich tych, którzy baśń traktują z obawą lub pobłażaniem. Jak zresztą wspomniał jeden z przedmówców, czytając np. "Władcę Pierścieni" trzeba by być ślepym, by nie dostrzec wyraźnie zarysowanego systemu wartości, walki dobra ze złem, odniesień do widocznej woli i obecności kogoś, kto jest poza światem widzialnym. Przykładem jest choćby subtelnie wskazany fakt, że Frodo był wybrany, przewidziany do swojej roli.
ND
na dyżurze będąc
30 grudnia 2011, 02:40
... W tym artykule nie chodzi o to. Autor nawiązuje do Tolkienowskiego esseju O baśnii i na jego bazie (i pewnie innej też) pisze o roli baśni (baśni w ogóle), tych dobrych baśni [Natknęłam się na współcześnie pisane tzw. baśnie dla dziecii przez grafomanów dla kasy chyba, wręcz szkodliwe gnioty] i pisze, aby nie bać się wyobraźni... Kim staje się człowiek bez wyobraźni... brr.. Errata:  W tym artykule chodzi o to:  ..( i poniższy tekst)
ND
na dyżurze będąc
30 grudnia 2011, 02:21
Dla mnie twórczość Tolkiena jest demoniczna... Wystarczy zagłębić się w internetowe strony wyznawców Tolkiena,aby zobaczyć z jaką siłą odziaływuje on na swych czytelników... W moim przekonaniu przesadzasz z  określeniem  fanów  w tym tychi zakręconych fanów Tolkiena jego wyznawcami... Choć zgadzam się, że przesadne, zbytnie skoncentrowanie się li tylko na jednym wątku-postaci,  bez dystansu i czasu na coś innego nie jest dobre. Z tym, że  na podst. internetu nie pokusilabym się na wyrokowanie...  W tym artykule nie chodzi o to. Autor nawiązuje do Tolkienowskiego esseju O  baśnii  i na jego bazie (i pewnie innej też)  pisze o roli baśni (baśni w ogóle), tych dobrych baśni [Natknęłam się na współcześnie pisane tzw. baśnie dla dziecii  przez grafomanów dla kasy chyba, wręcz szkodliwe  gnioty]  i  pisze, aby nie bać  się wyobraźni...   Kim  staje się człowiek bez wyobraźni...  brr..
W
wanda
29 grudnia 2011, 23:32
Dla mnie twórczość Tolkiena jest demoniczna.Pomimo zapewnień,że był gorliwym katolikiem.Pomimo krzyku,że filmy propagują chrześcijaństwo.Odwrotnie.Filmy propagują zamęt w chrześcijaństwie.Jeśli mówi się ,że w baśniach Tolkiena są ziarna chrześcijaństwa ,to  logicznym dla czytelnika  jest szukanie w chrześcijaństwie ziaren baśni......Tolkien propaguje reinkarnację......Wystarczy zagłębić się w internetowe strony wyznawców Tolkiena,aby zobaczyć z jaką siłą odziaływuje on na swych czytelników.Np---Tolkien.com.pl
A
Alex
29 grudnia 2011, 14:03
... Uzasadnienie baśni wydaje mi się trochę naciągane. Te same cele można osiągnąć czytając np. czyjąś biografię - życie przynosi niejednokrotnie przedziwne historie. Baśń nie jest biografią, to całkiem coś innego... A to , że można być tym co ktoś w realnym życiu przeżył zadziwić to inna para kaloszy... Dlaczego zawężącć sobie horyzont.. No ale jeśli tak ktoś woli to, jego wybór. Dlaczego probuje jednak przekazać, że tak jest lepiej - sensowniej, że dobra baśń i obserwacja procesu twórczego, który dprowadził do jej powstania to jest niewiele warte - szkoda czasu itp . A może nie o czas chodzi, ale o wysiłek i sciąganie w dół, tych ambitnieszych (?) Drogi Gos.ciu,   napisałem to co  logicznie wynika (dalszą myśl):  piszę, że baśń i biografia to nie to samo,  a dalej, ze to inna para kaloszy ...  a więc z tego wynika jedno:  że nie można biografią  ją skutecznie zastąpić  bez zawężenia horyzontu; inaczej nie da się tak  jak piszesz cyt. takie same cele osiągnąć czytając baść i czytając biografię. Nie piszę, że tak czy siak powiedziałaś/napisałaś, tylko to co  z tego co napisałaś wynika...
B
bez obaw Wando
29 grudnia 2011, 13:38
< Klucz do twórczości Tolkiena Tolkien czerpał z bogactwa symboliki biblijnej. Fakt ten dostrzega wielu czytelników jego książek. Pisarz potwierdza te spostrzeżenia w swoich listach. Po ich wnikliwej lekturze można przyjąć, że autor wzorował się na Biblii. W listach i eseju O baśniach odnalazłem osiem wypowiedzi dotyczących związku Pisma Świętego z jego twórczością. Liczba to wprawdzie niewielka, jednak ich treść jest tak znacząca, że tych kilka fragmentów bez obaw można uznać za fundament stwierdzenia, że Pismo Święte jest kluczem do zrozumienia twórczości Tolkiena. [...] Piotr Pikuła > <a href="http://www.za-kochanie.pl/dobra-strefa/strefa-poezji/item/331-klucz-do-tw%C3%B3rczo%C5%9Bci-tolkien">http://www.za-kochanie.pl/dobra-strefa/strefa-poezji/item/331-klucz-do-tw%C3%B3rczo%C5%9Bci-tolkien</a>
A
Alex
29 grudnia 2011, 12:57
... Uzasadnienie baśni wydaje mi się trochę naciągane. Te same cele można osiągnąć czytając np. czyjąś biografię - życie przynosi niejednokrotnie przedziwne historie. Baśń nie jest biografią, to całkiem coś  innego...   A to , że  można być tym co ktoś w realnym życiu  przeżył zadziwić to inna para kaloszy...   Dlaczego zawężącć sobie horyzont..  No ale jeśli  tak  ktoś woli to,  jego wybór. Dlaczego probuje jednak  przekazać, że tak jest lepiej - sensowniej,  że dobra baśń i obserwacja procesu twórczego, który dprowadził do jej powstania to jest  niewiele warte - szkoda czasu  itp .  A może nie o czas chodzi, ale o wysiłek i sciąganie w dół, tych ambitnieszych (?)
H
Heleo
29 grudnia 2011, 01:55
~Nikodem A ja uważam, że wrogowie baśni są zazwyczaj także wrogami Ewangelii. Nie zaprzecze, cos w tym jest zapewne... Zadanie jakie basniom (w roznych stronach swiata) stawiali ich tworcy byly wielorakie, np. czesc z nich stanowila probe wyjasnienia zjawisk niezrozumialych  dla dawnych mieszkancow...  i takdalej i tak dalej.  Pozdrawiam :-)
N
Nikodem
29 grudnia 2011, 01:47
Niebezpiecznym jest wpisywanie słowa -baśń, przy słowie Ewangelia.O baśniowość wszak chodzi wrogom Ewangelii. A ja uważam, że wrogowie baśni są zazwyczaj także wrogami Ewangelii.
H
Heleo
29 grudnia 2011, 01:46
Duzy rozdzwiek miedzy tekstem a komentarzami... - pisanymi po pobieznym przslizgnieciu sie na tekstem, wylapaniu tzw. punktow zaczepienia, by przedstawic swoj poglad - reszta nie wazna... itd. Tekst artykulu warto przeczytac z uwaga ponownie: odwoluje sie do ciekawego esseju Tolkiena... Uwazne pochylenie sie i spojrzenie nad tekstem z innej strony, pomyslenie z dystansem nie jest zdradzeniem siebie, wyborem zla i nie wiem czego tam jeszcze...  Jak swiat dlugi i szeroki i odkad na nim mieszkaja ludzie, istniały, nadal istnieja i istniec beda basnie...  Tak jak ptaki i kwiaty sa, by czlowiekowi  madrze sluzyly, w każdym wieku bedacemu.   Sprawa woli czlowieka co zrobi w tej i wszystkich innych sprawach... 
H
HK
28 grudnia 2011, 08:35
Nie możemy zapominać, że wspaniała wyobraxnia miała też swój udział w wypędzeniu nas z Raju i pamiętać, że do wspaniałości Zmnartwychwstania prowadzi realny Krzyż. Baśń jest czymś zastępczym - jedynie chorą wyobraźnią ludzi wątpiących... choć tęskniących - czyli nas wszystkich.
28 grudnia 2011, 00:49
Ludzie, starajcie się myśleć nieszablonowo i bez szufladkowania. Spośród nieskończonej liczby możliwych, nieistniejących (baśniowych) światów jest taki, który istnieje i jest prawdziwy. Ten nasz. Do którego przywykliśmy. Inne wyobrażane przez nas światy stanowią niekiedy dobre odwzorowanie naszego świata. Te wyobrażenia pozwalają dostrzec to, czego nie widzimy na co dzień. Spośród milionów opowiedzianych baśni i mitów jest taki mit, który jest Prawdą. Tą Prawdą, którą wyznajemy. Inne mity stanowią niekiedy echo tej Prawdy. Autorowi mniej więcej o to chodziło. Nie ma się co doszukiwać drugiego dna i tego, czego nikt nie powiedział.
RS
Rafal Sopot
28 grudnia 2011, 00:22
Dear Wanda, odpusc prosze. Wszyscy wierzymy w rzeczywistosc Chrystusa, smierci i zmartwychwstania. Chodzilo li tylko o dobre zakonczenie. Pax vobiscum
M
mędrzec
27 grudnia 2011, 22:55
mówi ksiądz Piórkowski-"Niech mają w zyciu trochę magii."A w między czasie jst hallowen, lanie wosku, nie wspominając o wielości filmów promujących tajemną ,basniową moc róznych cudownych stworków Taki to jest ten nasz polski katolicyzm. Nie odróżnia baśni od magii. Nie wiem, że nawet w Piśmie św. są baśnie, bajki i mity. Ale co się dziwić.
M
Maria
27 grudnia 2011, 22:32
Całkowicie się zgadzam z Wandą i też uważam ,że wiara we wszelkiego rodzaju baśnie, czarodziejki, krasnoludki itp. jedynie zabija w człowiku wrażliwość dostrzegania mocy Bożej w realnym świecie. Strach się bać . W katolickim domu podczas wigilii, dzieci po wysłuchaniu fragmentu ewangelii i zjedzeniu posiłku spokojnie stają w oknie wypatrując na niebie Mikołaja, a kiedy się czegoś boją to wołają na pomoc wróżkę.Na moje protesty słyszę to co mówi ksiądz Piórkowski-"Niech mają w zyciu trochę magii."A w między czasie jst hallowen, lanie wosku, nie wspominając o wielości filmów promujących tajemną ,basniową moc róznych cudownych stworków. Polska rzeczywiście jest krajem misyjnym, tylko misjonarzy głoszących Jezusa z Nazaretu brak.
W
wanda
27 grudnia 2011, 21:14
Dziecko około pięcioletnie,wie już ,że baśń to  coś wymyślonego.Wie,że zdarzenia opisane w baśni nigdy nie odbyły się naprawdę,że to coś cudownego,pięknego,zawsze z dobrym końcem,ale wie,że to bajka.Równanie z tym Ewangelii , to delikatnie mówiąc nieporozumienie.Ze znanych mi bajek,życie traci  np. Śnieżka.Bezboleśnie zasypia.Wskrzeszona pocałunkiem.Wpisywanie Golgoty i śmierci Jezusa ,Jego Zmartwychwstania ,w nawet  najszlachetniejsze postawy postaci baśniowych-boli.
F
Frodo
27 grudnia 2011, 20:29
Wando, czy ty uważnie przeczytałaś tekst? Bo mam wrażenie, że sie skoncentrowałaś tylko na samym słowie "baśń" i jego potocznym rozumieniu. Zdaje się że Tolkienowi i ks. Piórkowskiego chodzi o coś innego. Baśń kończy się dobrze, z radością, pomyślnie. Dobro wygrywa, choć pomiędzy zdarzają sie równiez przykre rzeczy. I to łączy baśń z Ewangelią.
W
wanda
27 grudnia 2011, 20:03
Niebezpiecznym jest  wpisywanie słowa -baśń, przy słowie Ewangelia.O  baśniowość wszak chodzi wrogom Ewangelii.