Nie chcą mieć dzieci czy może nie mogą? Chciałabym, żeby o tym więcej mówił mój Kościół

Fot. Depositphotos.com

Czytam sobie tę nietypową wymianę zdań, która rozegrała się po ostatnim liście pasterskim krakowskiego arcybiskupa. I myślę, że poza uwagami sformułowanymi przez matkę-katoliczkę jest jeszcze coś, na co w kościelnym głoszeniu o małżeństwach i posiadaniu dzieci rzadko zwracamy uwagę. To trzy stereotypy, którym ulegają ludzie Kościoła, najczęściej – i z przyczyn zrozumiałych – duchowni.

Ale od początku. Fragment listu arcybiskupa, który zainspirował Katarzynę Zarosę, to interpretacja Ewangelii, a konkretnie sceny drugiego kuszenia Jezusa i słów „nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego” w kontekście (nie)przyjmowania potomstwa. Czym wystawiamy Pana Boga na próbę? – pyta krakowski metropolita i zaraz odpowiada: naszymi grzechami i zaniedbaniami, z których jedne są dla Boga „bardziej bolesne”, bo godzą „w podstawowy zamysł wobec człowieka”, a tym podstawowym zamysłem jest: „bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną”.

DEON.PL POLECA


O czym w swoim liście napisał arcybiskup?

Logika tego krótkiego wywodu jest taka: wystawiamy Pana Boga na próbę przez nasze zaniedbania i grzech, jakim jest nieprzyjmowanie potomstwa wbrew bożemu zamysłowi. „Macierzyństwo i ojcostwo stały się więc bożym błogosławieństwem, jak i szczególnym obowiązkiem” – pisze abp Jędraszewski. Później zwraca uwagę, że mamy w Polsce zapaść demograficzną, jako jej główne przyczyny podając „sposób, w jaki we współczesnej kulturze, zwłaszcza w mediach, przedstawia się wielodzietną rodzinę, częstokroć ośmieszając ją i piętnując”, a także „przekaz o konieczności „realizacji siebie”, głównie poprzez bardzo wymierne osiągnięcia zawodowe i materialne” oraz „obraz człowieka, który żyje jedynie teraźniejszością i który ciągle się bawi, nie bacząc w ogóle na to, co może przynieść mu przyszłość”.

Nie neguję tego, że w całym społeczeństwie są tendencje do coraz ostrożniejszego podchodzenia do kwestii zakładania i powiększania rodziny. Natomiast trudno mówić o tym, że są to główne przyczyny, dla których dzieci nie mają wierzący katolicy, którzy najczęściej są odbiorcami kazań i listów. Niestety takie przekonanie jest naukach pasterzy Kościoła dość powszechne: gdy małżeństwo nie ma dzieci, to w większości przypadków znaczy, że z egoistycznych przyczyn ich nie chce, a przez to odmawia realizacji swojego małżeńskiego powołania. Według diagnozy arcybiskupa główne powody są trzy: albo para wstydzi się zaliczenia w grono rodzin wielodzietnych, bo media mówią, że to patologia, albo też oboje chcą się realizować zawodowo i nie chcą mieć dzieci, które by w tym przeszkadzały (a wbrew wszystkim twierdzeniom z gatunku „możesz wszystko” dokładnie tak jest: dzieci utrudniają karierę zawodową), albo dążą do bogactwa, które przy dzieciach nie jest łatwo osiągnąć w polskich realiach, gdyż są egoistami myślącymi wyłącznie o tym, żeby się świetnie bawić, żyjąc tu i teraz. .

Na litość! Być może nasi duchowni oglądają wyłącznie Avengersów i z nich czerpią wiedzę o wzorcach kulturowych, ale spieszę od razu z wyjaśnieniem, że przebywając od kilkunastu lat w bardzo różnych środowiskach ludzi będących w tzw. wieku produkcyjnym, zarówno "kościelnych", jak i "niekościelnych", mogłabym policzyć na palcach obu rąk jednostki przez ten czas poznane i egoistyczne, które poświęcają życie zabawie i karierze kosztem potencjalnych dzieci.

Jakie są więc trzy stereotypy dotyczące rodzin i dzietności, którym niestety i wciąż ulegają duchowni w Polsce?

Stereotyp pierwszy: bezdzietni karierowicze

Czy to ci, co porzucili powołanie do rodzicielstwa dla pieniędzy i rozwoju zawodowego? W większości – nie, ale trzeba najpierw być z człowiekiem trochę bliżej, żeby o tym wiedzieć. Bo prawda jest taka, że rzucające się w wir pracy małżeństwa bez dzieci, a już z dłuższym małżeńskim stażem to są często ludzie niosący w sobie ogromny ból niepłodności. Tyle lat się starają. Tyle lat się modlą. I nie ma dziecka, którego tak bardzo pragną. Czy to są pary, które wystawiają Boga na próbę swoim zaniedbaniem? Problem niepłodności dotyczy nawet 20 procent par w wieku rozrodczym w Polsce. Jedna piąta! Jedna piąta par nie może mieć dzieci. Co piąty związek cierpi z powodu niemożliwego do zrealizowania pragnienia rodzicielstwa. Sporo z nich na kazaniach i homiliach słucha co chwilę o tym, jakim wielkim darem jest posiadanie dzieci. Nikt boleśniej o tym nie wie od tych właśnie par.

Drodzy duchowni. Czasem nie jest tak, że człowiek nie chce mieć dziecka. Czasem po prostu nie może. I to bardzo bolesna sytuacja, w której człowiek wierzący czuje się coraz bardziej pozbawiony Bożego błogosławieństwa. Czy nie należałoby mówić także o tym? Czy nie należałoby próbować mierzyć się w głoszeniu Słowa także z tą rzeczywistością, tajemniczą i trudną do zaakceptowania? Jak to ewangelicznie wyjaśnić, że po ośmiu latach starań małżeństwo wciąż nie doczekało się potomstwa, skoro taki jest przecież Boży plan wobec każdej pary? O tym chętnie bym posłuchała w kolejnych kazaniach i listach pasterskich.

I jeszcze jedno: około 15 procent ciąż kończy się samoistnym poronieniem. 40 tysięcy kobiet w Polsce rocznie traci dziecko. Patrząc w dane za 2022 rok - to jest jedna dziesiąta oczekiwanych dzieciaków. To prawdziwe walki o życie, które toczą się czasem w zupełnym milczeniu, bo trudno się taką wiadomością radośnie dzielić ze światem. Jak się słucha interpretacji Ewangelii, z której wynika, że brak potomstwa jest zaniedbaniem, a jego posiadanie bożym błogosławieństwem, gdy się straciło drugie, trzecie, czwarte dziecko? To pytanie retoryczne, ale na nie odpowiem: z bardzo, bardzo ciężkim sercem.

Dlatego, drodzy księża i biskupi: gdy widzicie w Kościele lub poza nim bezdzietną parę, która robi karierę, kocha podróże, ma dwa psy i nie narzeka na finanse – proszę, pomyślcie o tym, że przyczyny ich bezdzietności mogą potrzebować opatrunku Słowa na złamane serce i także od Was i Waszych kazań i listów pasterskich zależy, czy będą go szukać w Kościele, w Słowie Bożym.

Stereotyp drugi: każde małżeństwo jest dobre i trwałe

Jedna trzecia małżeństw kończy się w Polsce rozwodem, a w tej liczbie coraz większy procent stanowią małżeństwa z krótkim stażem – czyli takie, które jeszcze nie miały się kiedy dobrze postarać o dziecko. Jeśli od początku związek jest niestabilny, nie wnikając teraz w tego przyczyny, czy nie jest zrozumiałe, że ludzie chcą najpierw postarać się o stabilność związku i poczucie bezpieczeństwa, zamiast pchać się w wielką i trudną niewiadomą, którą jest wizja samodzielnego rodzicielstwa?

Jeśli widzę gdzieś wielkie zadanie Kościoła, to właśnie tu: we wspieraniu powstawania trwałych, mocnych, dobrych związków na całe życie. Mamy w Kościele bardzo skuteczne narzędzia do tego, by nowe pary uczyć szczęśliwego, dobrego, satysfakcjonującego życia razem. I mamy żywe dowody na to, że te narzędzia działają. Dlaczego o tych narzędziach nie mówić, także w homiliach czy listach pasterskich? To jest prawdziwa wartość, którą możemy jako Kościół dawać teraz potrzebującemu światu.

Stereotyp trzeci: liczy się tylko rodzina wielodzietna

Nie pomylę się za bardzo, jeśli powiem, że najbardziej niedocenianą grupą w Kościele są rodzice jedynaków. Model rodziny wielodzietnej i jej przykładnego otwierania się na dar potomstwa, trochę w opozycji do spadku dzietności, staje się miarą, według której zbyt często oceniamy wszystkich. Czy rodzina wielodzietna jest lepsza od jednodzietnej? O rodzinach z jednym dzieckiem w listach i kazaniach nie słychać, nie ma też narzekania na to, w jaki się rodzinę z jednym dzieckiem w mediach i kulturze przedstawia. To jedno z przekonań, które często towarzyszy ludziom z przestrzeni katolickich: rodzina z jednym dzieckiem jest taka jakby nie do końca pełna. I w środowiskach katolickich często jest tak, że wszyscy czekają: a kiedy będzie kolejne? Jeśli nie ma – czemu tylko jedno?

A może jest czworo, tylko troje w niebie? A może małżonkowie bardzo chcą, ale ciągle się nie udaje? Nie będą sobie tego przecież umieszczali jak hasła na koszulkach…

Dlatego naprawdę świetną rzeczą byłoby usłyszeć kiedyś w homilii albo liście pasterskim, że rodzicielstwo jest łaską, a to znaczy, że zależy od Stwórcy. Wtedy, gdy pojawia się w rodzinie wiele dzieci i wtedy, gdy z przyczyn, na które para nie ma wpływu, nie pojawia się żadne.

Jest tyle historii biblijnych, które jasno o tym mówią: że dziecko przychodzi na świat wtedy, gdy nadchodzi jego czas. Bywa, że po ludzku za wcześnie albo za późno, w złych okolicznościach albo w wymarzonych. To jest tajemnica i łaska. I to jest współpraca ze Stwórcą: przyjmowanie łaski, nawet, gdy przejawia się w postaci braku dziecka, i pokorne przyjmowanie tajemnicy, która za tym stoi.

Chciałabym, żeby to też dostrzegał i żeby o tym też mówił mój Kościół. I by przestał wreszcie stawiać bezdzietnym lub jednodzietnym małżeństwom za wzór te wielodzietne, bo takie porównywanie i presja, jaką ono wywiera, może poskutkować przekonaniem, że dla innych rodzin niż wielodzietne w Kościele nie ma miejsca. A to w żadnej mierze nie jest Ewangelia. I cieszyłabym się, gdyby ktoś mi w listach pasterskich przypominał o tym, że nasz Bóg uważa za cenne, ważne i wartościowe każde małżeństwo, niezależnie od tego, ile ma lub ilu nie ma dzieci.

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie chcą mieć dzieci czy może nie mogą? Chciałabym, żeby o tym więcej mówił mój Kościół
Komentarze (21)
JK
~Jan Kalski
11 marca 2023, 21:10
sądzę, że list ten jest niedopracowany. Gdyby była jakaś konsultacja i pogłębienie znajomości problemu (a nie zatrzymanie się na danych statystycznych!), to taki dobrze napisany list mógłby trafić do sumień jakieś części par, które rzeczywiście przekładają wygody nad obowiązki. Z pewnością większe wrażenie zrobiłby protest list od osoby lub pary, które borykają się z przyczynami medycznymi braku potomstwa. Współczuję tym, którzy są w takiej sytuacji i wysłuchiwali tych napomnień na Mszy św. Pół biedy, jeśli w mieście, ale u siebie we wsi....
AS
A. S.
6 marca 2023, 21:15
Pani Marto, dziękuję za ten mądry, pełen empatii tekst. Zastanawiam się, czy taki biskup pisząc swój list choć przez moment zastanowił się, że będą słuchali go także ludzie, którzy od lat bezskutecznie starają się o dziecko, albo matki, które straciły jedno lub więcej dzieci w wyniku poronienia. Czy choć przez myśl mi przeszło, jak się poczują tacy ludzie, słuchając czegoś takiego...
ŁR
~Łukasz Ruda
6 marca 2023, 12:13
Piszącem (np. listy pasterskie o demografii), który stara się przez nawiązanie do Słowa (wystawianie an próbę) rozświetlić jakiś problem, zaleca się zrobić kwerendę - tzn. sprawdzić co na ten temat piszą inni, zwłaszcza autorytety do których powinien się swoich wypowiedziach odnosić. Poniżej przykładowy cytat z którym wartało się zapoznać: „To nie znaczy, że chrześcijanie muszą robić dzieci seriami. Zrugałem kobietę kilka miesięcy temu w parafii, która była w ciąży ósmy raz i miała siedem cesarek. – Czy chcesz zostawić siedem sierot? To wystawianie Boga na próbę!”
KK
~karola Karola
5 marca 2023, 18:06
Bardzo dziękuję za ten artykuł!
JN
~Jan Nowak
5 marca 2023, 08:56
Jak mlodzi i wieku najlepszym do posiadania dziecka, to używanie świata i egoizm, a potem problemy aby dziecko mogło się narodzić, szczególnie wiek odgrywa rolę u kobiet
JS
~Justyna Sen
5 marca 2023, 22:00
Wydaje mi się, że ignoruje pan problem na niepłodności mężczyzn, którego skala jest zaskakująco duża, w porównaniu z mylnym pojęciem, że dotyka to głównie kobiet. Poza tym, nie każdy ma szczęście poznać współmałżonka na studiach. I nie zapominajmy o tym, że gotowość biologiczna do posiadania potomstwa nie jest tożsama z odpowiedzialnością do przyjęcia nowego życia.
DW
~Daria W.
5 marca 2023, 07:34
Od wielodzietnych rodzin (3 dzieci, 6 dzieci i 7 dzieci) skądinąd wszyscy wykształceni i dość majętni słyszę takie opinie, że Ci którzy nie mają dzieci, a chcą....bo nie mogą to są sami sobie winni, bo stosowali antykoncepcję hormonalną, nie dbają o zdrowie. To teraz mają za swoje. To taka mniej więcej narracja. Ileż rozmów było na ten temat, że jest przecież milion powodów. Oni utrzymują, że jakikolwiek by był w 99% sami zgotowali sobie taki los. Bezduszność jaka w tych 3 rodzinach spotkałam jest ogromna.
KS
~Kamila Socha
4 marca 2023, 17:55
Dziękuję za ten artykuł. Jesteśmy wierzącym małżeństwem. Od 12stu lat staramy się z mężem o dziecko... To bardzo boli - ten brak ale i oficjalne nauczanie Kościoła o Bożym błogosławieństwie poprzez dzieci... Moim zdaniem, czas na reformę...
JB
Joanna Berenika
4 marca 2023, 17:29
Interesujące, że niektórych tak wzburza, że pasterz wypomina swoim owieczkom ich grzechy. Zdaje się, że już nie wolno. Nic już nie wolno powiedzieć, bo ktoś poczuje się dotknięty. Niedługo stosowanie tabliczki mnożenia zostanie uznane za obrazę dla tych z dyskalkulią.
KK
~Karola K.
5 marca 2023, 18:05
Co to za bzdury...
WT
~Wojtek T.
4 marca 2023, 17:28
warto być szczerym, przynajmniej przed samym sobą. Samotność w pewnym wieku zaczyna doskwierać. Ale kiedyś było z tym bardzo wygodnie, brak obowiązków, można sobie posłuchać Koncertów Brandenburskich Bacha o 2 w nocy, nikt nie przeszkadza, nie marudzi i nie płacze. Ale w życiu w pewnym momencie przychodzi za wszystko zapłacić rachunek. Za egoizm też - warto sobie to uzmysłowić i nie owijać byle jakiej rzeczywistości w kolorowe opakowanko samousprawiedliwienia.
MK
~Mirosława Kel
5 marca 2023, 07:30
Tylko faktem jest, że odpowiedzialność, jaką ten ktoś będzie ponosił będzie jego odpowiedzialnością i on będzie ją ponosił. Tak, jakbym ciągle siedziała i gderała, że jak nie będzie Pan nosił czapki to się Pan przeziębi.... tak, jakby Pan był za przeproszeniem głupcem i tego nie wiedział... Raz powiedziane wystarczy. Resztę zostawiamy. Moja siostra, a nawet 3 siostry nie chcą mieć dzieci i są konsekwentne, bo są w okolicach 40tki i nadal nie chcą. I co? Mam siedzieć i gderać, że źle skończą z taką postawą. Nie podoba mi się gderanie. Jest upokarzające. Nie podoba mi się traktowanie innych jak głupców i bawienie się w wizjonera. Bo niby skąd wiem, że będzie im źle? Znam bezdzietnych z wyboru w wieku 50+ i na razie jest ok. Może przyjdzie załamanie jakieś. Może nie przyjdzie. Gderanie i tak nic nie zmieni.
WT
~Wojtek T.
5 marca 2023, 21:36
tak, ale mnie nie chodziło o gderanie, tylko o przyznanie samemu przed sobą, że ponoszę konsekwencje takich a nie innych swoich wyborów. Nie tylko jak jest się w okolicy 40tki i jest 'super', tylko jak się dobiega 70-80tki i bywa trochę gorzej. To zresztą dłuższy temat, ale na tym zakończę.
FD
~F. D.
6 marca 2023, 19:16
Biskup nie "gderał" tylko przytoczył dane statystyczne. Gdyby Deon zacytował cały akapit z listu Biskupa tak jak przytoczył cały (o wiele dłuższy) list Pani architekt, to by było jasne, że nie o gderanie chodzi. I rzetelniej by było.
JN
~Jola Nowacka
11 marca 2023, 21:00
a ktoś tak napisał? Przeczytaj na spokojnie jeszcze raz i zacznij od komentowanej opinii, a potem komentarze, do których zdaje się odniosłeś swoją wypowiedź
MK
~Mirosława Kel
12 marca 2023, 12:07
Wojtku T. a Pan chodzi i opowiada wszystkim o tym, że pamięta, że sam poniesie konsekwencje swoich własnych wyborów? Po co mają chodzić i opowiadać oczywistości? Nikt tego nie robi, bo to oczywistość. Dla mnie jest oczywiste, że ja posiadając dzieci poniosę odpowiedzialność za to, a moje siostry z to, że owych dzieci nie chcą. To przecież jest oczywiste!
DK
~Daria Keller
12 marca 2023, 12:13
Wojtek T. osobiście znam pana, który jest ojcem 12 dzieci i żadne nie chce go znać takim tyranem dla nich był. Moi rodzice mają 4 dzieci. Znęcali się nad nimi. Też jakoś nie garniemy się do troski o nich na starość. Konserwacje samotności, opuszczenia, poczucie bycia wzgardzonym dosięgną bez względu na to czy masz dzieci czy ich nie masz.
EB
~Edyta B
25 marca 2023, 08:23
No to może by tak mieć dzieci i być dobrym rodzicem?
AK
~Adam Kowal
4 marca 2023, 15:37
Bardzo trafne podsumowanie.
AM
~Alicja M.M.
4 marca 2023, 12:12
Nieprzyjazne, operujące oskarżeniem stereotypy udzielają się też świeckim. Albo w wersji wprost (wielodzietni nieprzychylnie wyrażający się o małodzietnych i odwrotnie), albo w postaci ukrytej, jako obawa przed osądem, brakiem akceptacji ze strony tych „z przeciwnego krańca”. A przecież tak być nie musi. Możemy się wzajemnie wspierać w swoich powołaniach, także wtedy, gdy zewnętrznie wydają się one mocno odmienne.
AM
~Anna Majkowska
4 marca 2023, 08:18
Brawo Pani Marto