Nie dziwię się, że ludzie odchodzą z Kościoła

(fot. shutterstock.com)
Julia Płaneta

Pamiętam jedną z ostatnich rozmów, w której znowu pojawiło się wiele niezrozumienia i pretensji do Kościoła, wtedy usłyszałam: "w geście miłosierdzia Kościół przyjmuję jako upośledzone dziecko".

Ostatnio coraz częściej słyszymy o pedofilii w Kościele, księżom wytykane są ich mniejsze i większe przewinienia. Jednym z ostatnich przykładów jest skandal seksualny w USA. Wielu katolików przestaje widzieć w coniedzielnych mszach jakikolwiek sens, często pozostaje nam tylko przyzwyczajenie. Coraz więcej ludzi odchodzi z Kościoła, a ja wcale się temu nie dziwię.

Przyjmuję Kościół jako upośledzone dziecko

DEON.PL POLECA

Pamiętam jedną z ostatnich rozmów, w której znowu pojawiło się wiele niezrozumienia i pretensji do Kościoła, wtedy usłyszałam: "w geście miłosierdzia Kościół przyjmuję jako upośledzone dziecko". Pomyślałam, że to tak bliska mi w ostatnim czasie intuicja.

To tak jakby bliska mi osoba była chora - czy choroba sprawi, że ją odrzucę? Najprawdopodobniej nie. Będzie mi trudno, będą momenty, kiedy będę potrzebowała oddechu i spojrzenia z dystansu. Będą też takie chwile, w których pomyślę: "biorę na to poprawkę, przecież on jest chory, nie mogę traktować tego poważnie".

Tkwimy w formułach. To musi się zmienić

Kolejna rozmowa dotyczyła Mszy i modlitwy, na twarzy zobaczyłam zniechęcenie i znudzenie. Bardzo szybko usłyszałam o kryzysie. A potem: "tkwimy w formułach, to musi się zmienić".

Sama znam dwa rodzaje ludzi, jedni chodzą na msze, bo naprawdę odnajdują w nich Źródło życia, inni chodzą z przyzwyczajenia. Kolejne modlitwy powtarzają razem z innymi, dzięki temu godzina mija dosyć szybko, acz monotonnie. Sama nieraz należę do tych drugich i pokuszę się o stwierdzenie, że świadczy to tak samo o mnie, jak i o Kościele.

>> Nie potrzebuję wytycznych dot. zachowania podczas Mszy świętej

Kiedyś usłyszałam, że kryzys to szansa i zagrożenie. Zagrożenie, dlatego, że może doprowadzić do zupełnego upadku. Może być tak, że kryzys w Kościele sprawi, że stracimy wiarę i odejdziemy. Szansa dlatego, że może doprowadzić do całkowitej zmiany. Być może po kryzysie będziemy potrafili spojrzeć na Kościół z większą miłością, spokojem, ale też większym dystansem?

Bez nich nie spotkałabym Żywego Boga

Nie dziwię się, że ludzie odchodzą z Kościoła. Skoro spotykają w nim tylko reguły, zakazy i nakazy, to czego mieliby tam szukać? Rozumiem, że nudzi im się na Mszach. Widzę, jak wiele gestów robią z przyzwyczajenia, tylko dlatego, że wszyscy inni też je robią. Jestem przekonana o tym, że gdybym była w podobnej sytuacji, też długo bym się nie zastanawiała. Co sprawiło, że jest inaczej? Przypominają mi się trzy historie.

Pamiętam jak trafiłam pierwszy raz na kurs alfa. Byłam trochę pogubiona, nie wiedziałam do końca, dlaczego tam jestem. Ciągnęły się za mną różne osobiste problemy, między innymi nie pracowałam i bardzo martwiłam się o pieniądze. Jeden z braci kapucynów poprosił mnie o przysługę, chodziło o korektę pracy naukowej. Kiedy mu ją odesłałam, spotkaliśmy się na kursie. W rękach trzymał czekoladę i kopertę, powiedział: "tam masz bon na książki, wiem, że lubisz czytać, więc chciałbym, żebyś kupiła sobie coś, co cię zainteresuje". Kopertę otworzyłam dopiero w domu, w środku było kilka banknotów, tak bardzo mi wtedy potrzebnych.

Jednego adwentu postanowiłam zmienić swoje podejście do postanowień. Pomyślałam, że nie będę sobie niczego ograniczać, ale spróbuję znaleźć czas dla Pana Boga. Jak to zrobię? Dzień w dzień będę chodzić na Mszę, jestem w stanie znaleźć czterdzieści minut w ciągu dnia, nawet jeżeli mam wiele spraw na głowie. To sprawiło, że każdy dzień budowałam wokół Mszy, ona była w centrum, a wszystko inne było dostosowane do niej. Wtedy w sercu pozmieniały mi się priorytety.

Ostatnia historia to jedna z opowieści autostopowych. Kierujemy się na Mazury, ale niestety tego dnia nie udaje nam się dojechać tam, gdzie planowałyśmy. Powoli zachodzi słońce, powoli padają nam baterie w telefonach. Nie mamy zarezerwowanego noclegu, jesteśmy w obcym małym mieście. Wpadam na pomysł: zapukamy do Ochotniczej Straży Pożarnej! Akurat była niedaleko nas, więc po chwili dzwoniłam nie wiedząc zupełnie, co powiem, jeśli jednak drzwi się otworzą.

Po krótkim wytłumaczeniu, usłyszałyśmy "zapraszam!". "Macie do wyboru salę na dole, salę na górze z telewizją albo tutaj taki mniejszy pokoik, tutaj jest kuchnia, macie coś do jedzenia? Tutaj jest herbata, cukier, talerze..." Po chwili miałyśmy uporządkowany jeden pokój i usłyszałyśmy "Dobranoc". Następnego dnia, kiedy wyjeżdżałyśmy, dostałyśmy pocztówki, smycze do kluczy i czekolady. Potem wymienialiśmy się już tylko mailowo życzeniami na święta.

To zaledwie kilka historii z wielu innych. Można powiedzieć, przecież tam nie ma Boga ani Kościoła, tylko sami ludzie, jasne. Mi jednak trudno uwierzyć w takie przypadki, widzę w nich Żywego Boga, choć nie zawsze spotykam Go w Kościele. Rozumiem, że ludzie odchodzą od Kościoła, czasami sama mam na to ochotę, ale kiedy myślę o tym, że jest w Nim nadal Bóg, to przyjmuję Go, jak "upośledzone, ale kochane dziecko".

Julia Płaneta - dziennikarka i redaktorka portalu DEON.pl, prowadzi bloga wybieramymilosc.pl.

* * *

W ostatnim czasie pojawiło się sporo złych wiadomości o katolikach i Kościele. Media tak mają, że skupiają się na złu i sensacji. Chcemy jednak dawać prawdziwy obraz, pokazać dobro, które płynie z Kościoła. Czy znasz jakieś dobre historie? Znasz fajnego księdza lub robicie coś fajnego przy parafii lub ze wspólnotą? A może przeżyłeś coś takiego, co zmieniło twoje życie? Napisz do nas (kliknij tutaj lub w baner) >>

Dziennikarka i redaktorka, często ogarniacz wielu rzeczy naraz od terminów po dobrą atmosferę. Na co dzień pisze autorskie teksty oraz zajmuje się działem "Inteligentne życie" i blogosferą blog.deon.pl. Prowadzi także bloga wybieramymilosc.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie dziwię się, że ludzie odchodzą z Kościoła
Komentarze (29)
JN
Jan Nowak
5 stycznia 2021, 12:54
Kościół przetrwał wieki, kończyły się wojny upadały imperia. Szkoda mi tych ludzi nie wiedzą co czynią
MJ
Malgorzata Janusevic
11 sierpnia 2019, 20:51
Odchodza bo nigdy nie wierzyli w Boga,nigdy Go osobisice nie spotkali,nie mieli relacji z Jezusem. Wiara na poziomie tradycji,przyzwyczajenia,widzenie tylko zakazy i nakazy,dlatego padaja jak muchy,bo nie maja na czym sie oprzec a gdy sie opieraja na ludziach ktorzy sa grzeszni(duchowni) to zgorszeni uciekaja. Dziwi mnie gdy nazywaja siebie katolikami choc nimi nie sa,to tylko tradycja latania raz do roku (najwyzej co niedziele) do kosciolka bo babcia czy mama kaze,by miec slub,choc nie wierza w zywego Boga ani w obecnosc Chrystusa w Eucharystii. Ludzie dzisiaj zyja szybko,latwo i przyjemnie dlatego Bog im nie potrzebny. Cywilizacja upada,mamy dzis postchrzescijanstwo,zachod zgnil totalnie,mimo ze w POLSCE jakos sie jeszcze trzyma,chociaz malo ale cos jeszcze jest. Religie sie uwaza za ciemnogrod,zabobony(mimo ze sami ci "wyksztalceni" lataja do wrozek i jasnowidzow i sie chwala jacy sa madrzy po dyplomach. To zostalo zapowiedziane w Pismie i to sie wypelnia na naszych oczach. Oczyszczenie totalne i ci co wiary nigdy nie mieli padaja pierwsi,ci "letni" o ktorych Bog mowi ze ich wypluje jesli sie nie nawroca na bycie "goracymi".
6 września 2018, 00:06
Takikwitek - Trafiła Pani w sedno! W komentarzach króluje nienawisć podszyta domniemaną światobliwością - to jest ciężkostrawne
31 sierpnia 2018, 16:04
Kościół jest od lat niszczony od środka. Przez takich ludzi jak Julia Płaneta.
J
Jagoda
31 sierpnia 2018, 15:46
Boga się nie boją!
30 sierpnia 2018, 22:08
nikogo nie obrazam  i apeluje koscioll powinien byc nowoczesny
30 sierpnia 2018, 22:07
witam wszystkie religie klamia i wiary czlowiek rodzi sie i nie ma wyboru dopiero pozniej Bog jet wieczny i zycie jest wieczne po smierci jeszcze dalej zycie  trwa rozne sa religie i nauczja  prosze was dosc swietych swietych obrazow i figur 
30 sierpnia 2018, 22:01
witam bez przerwy wyswiecaja beafikuja Bog wszystko widzi czsami zastanawiam sie kiey ludziom otworza sie oczy
TK
Taki Kwiatek
30 sierpnia 2018, 21:11
mój komonterz dotyczy nie tekstu lecz użytkowników, przychodzę tu zgłębiać wiarę, wychodzę przerażona, Waszą nienawiścią do ludzi
DS
Daniel Socha
29 sierpnia 2018, 23:56
Hmmm to jest sposób Pani redaktor na ten problem: iść do wspólnot protestanckich lub do ruchów zielonoświątkowych. Tam jest dużo pozytywnych i odjazdowych emocji. Jak tak nudno to proszę bardzo. Ja tego nie zrobię, bo wiem, że Chrystus chce abym przyszedł do tego starego zimnego kościółka na wsi lub w mieście, gdzie siedzą trzy babcie z różańcem i stary ksiądz odprawiający nudną mszę, bo wiem, że tutaj jest Jezus. Czy Pani nie dostrzega największego cudu jakim jest Eucharystia?? ten biały opłatek, którym jest Jezus Chrystus??. Jeśli chcecie jakiegoś odjechanego nowego Kościoła to proszę bardzo. Ja na pewno nie mam zamiaru do niego wstępować bo z pewnoscią on nie będzie czymś Chrystusowym.
PS
Piotrek Szymek
30 sierpnia 2018, 09:10
Jest jeszcze inna Droga - piszę przez "D" bo jest Nią Jezus Chrystus. Ten Prawdziwy, który jest także Życiem i Prawdą. Prowadzi On do Swojego Kościoła - Chrystusowego, którego członkami są wszyscy wierni święci. Nie jest to ani kościół rzymsko-katolicki, ani prawosławny, ani żadna denominacja protestancka. Jest to Kościół wiernych uczniów Chrystusa. Nie ma w nim "odjazdowych emocji", nie ma w nim "nudnych mszy", nie ma w nim "cudów eucharystycznych" dlatego że jest w Nim Jezus Chrysus mieszkajacy w każdym z wiernych mu uczniów. Do tego Kościoła się nie "wstępuje" jak do jakiejś partyjnej organizacji. Tym Kościołem sie jest.
TK
Taki Kwiatek
30 sierpnia 2018, 21:03
człowieku co ty wygadujesz? wróć do rzeczywistości i nie kreuj nieprawdziwych obrazów. gdzie ty mieszkasz że  widzisz tylko zimne kościoły jedynie z 3 babciami i starym księdzem? byłeś kiedyś w Polsce w niedzielę na Mszy Św.?
P
Piotr
28 sierpnia 2018, 19:27
Jan Paweł II w swojej encyklice "Evangelium Vitae" napisał m.in. o "strukturach zła", które stworzył szatan. Są nimi struktury finansowe, organizacyjne, edukacyjne, medialne i wiele innych. Zły duch jest kreatywny. Dlaczego są one niebezpieczne? Wykrzywiają sumienia ludzi w taki sposób, że dobro uważają za zło, a zło za dobro. Następuje zamieszanie w umysłach i sumieniach ludzi, którzy coraz bardziej relatywizują swoje życie. A przez to gubią się w życiu. To jest moi państwo główna przyczyna kryzysu w Kościele Katolickim i we współczesnej świecie zachodnim. Struktury zła odciągnęły wielu ludzi od Chrystusa i Jego Kościoła zastępując Jezusa fałszywymi bożkami; struktury zła zabiły w wielu sumieniach przykazania "nie zabijaj", "nie cudzołóż" i "nie porządaj cudzej żony"; struktury zła przekonały wielu ludzi, że homosekualizm jest OK; itd., itp.
DN
Danuta Nowak
27 sierpnia 2018, 13:27
Bardzo płytki ten tekst i nie sięgajacy nawet pod jedną warstwę. Kościół jest Święty, bo oparty na Jezusie Chrystusie. Dlatego powinno autorkę dziwić odejście od życia, źródła radości i od prawdy! Natomiast ludzie kościoła (my!!), są grzesznikami i robią różne złe rzeczy. Robili, robią i będą robić ale nie gorsz się innym bratem, tylko dlatego, że grzeszy inaczej niż Ty. Jednak to w żadnym stopniu nie obniża wartości i świętości Kościoła. Pan Jezus utworzył kosciół z grzeszników, celników, zabójców, zdrajców i biedaków. Bo tym byli Apostołowie. To, że ludzie odchodzą od kościoła, to nie wina księży (jest przecież dużo więcej świętych, prawych, mądrych i dobrych kapłanów), tylko faktu, że utracili relacje z Bogiem. A dlaczego utracili? Bo uwierzyli, w katechezę demona, że mogą być bogami, że  drugi człowiek to piekło, że nie są kochani i muszą walczyć w tym życiu o wszystko, bo nic nie ma za darmo. Zapomnieli o swoim Stworzycielu i dawcy życia. Jeśli czujesz się kochany, chciany, akceptowany i wierz, że Twoje życie nie zależy od Ciebie tylko Boga, to żaden człowiek nie może Ci tego zabrać. Ani życie, ani śmierć, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani co wysokie, ani co głebokie, ani żadne inne stworzenie nie może nas odłączyc od miłosci Boga objawionej w Jezusie Chrystusie.
27 sierpnia 2018, 19:39
Chyba głosisz tezę, że wystarczy uwierzyć raz a porządnie i problem z głowy. Wniosek: widocznie Ci co odchodzą z Kościoła wierzą za mało.  Sami są sobie winni. Za mało czują się kochani, chciani akceptowani. To też ich wina, przecież powinni czuć inaczej. Czy to jest głęboka myśl? Jak dla mnie niezbyt głęboka i dotego poprostu nieprawdziwa. Z osób które odeszły od koscioła a które znam w pierwszej kolejności zraziły do niego własne złe doświadczenia w relacjach z kapłanami, na pewno wielu osobom "pomogły" w decyzji afery pedofilskie które co i rusz wybuchają na świecie. Antyświadectwo i zgorszenie, którego doświadczyli - to przyczyny które znam od znajomych. Gdyby czuli się akceptowani, kochani, chciani, nie zamienili by tego na nic innego.
TB
Tru Badur
27 sierpnia 2018, 22:49
Ależ oni (pani znajomi) są akceptowani, kochani i chciani ale przez Boga a nie przez księży. Odeszli, bo tego nie zrozumieli. Bo szukali bezwzględnej miłości i akceptacji u innych ludzi, czyli nie tam, gdzie trzeba. Zraziły ich, jak Pani pisze "złe doświadczenia w relacji z kapłanami". A jakie mieli doświadczenia w relacji z Bogiem? Mieli w ogóle takie relacje? 
K
Karolina
28 sierpnia 2018, 02:37
Gdyby mialy mozg afery nie bylyby im potrzebne by nie wierzyc oszustom w dowolne bozie i inne wianki.
28 sierpnia 2018, 11:25
I tak sobie tłumaczmy, to ich wina bo (jak wspomina karola.) nie mają "mózgów" i jak twierdzi trubadur "szukali tam gdzie nie trzeba", od ludzi nic nie zależy, to nie ważne czy żyją zgodnie z tym co głoszą czy nie, czy mówią co innego a robią co innego, to nie istotne, każdy kto ma mózg przecież dostrzeże gdzieś w tym całym zamęcie Boga. Tak sobie tłumaczmy, zaraz zostanie nas katolików mała garsteczka
TB
Tru Badur
28 sierpnia 2018, 13:25
Ależ wiele zależy od ludzi (nie wszystko). Od tego, czy żyją zgodnie z tym, co głoszą, czy mówią co innego a co innego robią. Tak! Oni sami, a nie inni, ci drudzy, ci gorsi. Zostanie nas "mała garsteczka", cóż... Pan Jezus mówi "nie lękaj się trzódko mała". :-)
TK
Taki Kwiatek
30 sierpnia 2018, 20:55
widzę że próbuje się Pani popisać "świętością" bo z komentowanym tekstem niewiele ma ta wypowiedź wspólnego
TK
Taki Kwiatek
30 sierpnia 2018, 21:08
nie grzesz pychą
DW
~Dominika Wiśniewska
13 listopada 2021, 13:39
Tru Badur: "...Ależ oni (pani znajomi) są akceptowani, kochani i chciani ale przez Boga a nie księży..." - skoro tak jest, skoro księża nie zachowują się jak Bóg w tej kwestii (a przynajmniej nie starają się bardzo o to) to znaczy, że nie są reprezentantami Boga... Bóg w nich nie mieszka, a ludzie przychodzą do Boga, również pod postacią księdza. Skoro jednak Boga w nim nie znajdują, to odchodzą...
SK
Sofia Kowalik
27 sierpnia 2018, 11:19
A jaki jest ten prawdziwy obraz polskiego KK? Każdy kto chodzi na niedzielną Mszę jest w stanie wyrobić sobie zdanie. Króluje często opcja toruńska, romansowanie z władzą, stawianie się ponad innych, opowiadanie jak to ci inni są źli, do tego pogoń za kasą i wygodne życie etc. >Znasz fajnego księdza lub robicie coś fajnego przy parafii lub ze wspólnotą? A może przeżyłeś coś takiego, co zmieniło twoje życie? nie znam, za to bez trudnu spotkałam niemiłych, opryskliwych i znudzonych życiem
TB
Tru Badur
27 sierpnia 2018, 23:05
I jak Pani zareagowała? Zapytała Pani, skąd to znudzenie życiem? Dlaczego opryskliwość i bycie niemiłym? Może coś boli? Może ciężka choroba w rodzinie? Może niskie ciśnienie? Może zwykłe, ludzkie zniechęcenie do życia i świata. Łatwo oceniać, trudniej zrozumieć i podjąć dialog. Bo może się okazać, że trzeba będzie pomóc. Choćby zwyczajnie po ludzku podnieść na duchu. Lepiej rzucić oskarżenie i iść dalej. Tylko po co chodzić na "mszę niedzielną", skoro pod jej wpływem nic się nie zmienia w nastawieniu do bliźniego, choćby on był tylko "niemiłym, opryskliwym" księdzem. 
WW
Walenty Walentynowicz
28 sierpnia 2018, 11:20
a proszę coś napisać o swoim zaangazowaniu w parafię, o swojej pomocy kapłanom, o swojej działalności charytatywnej, oraz prosze napisać czy udało się kiedys pani cos pozytywnego powiedziec o Kościele i o księdzu czekamy
Andrzej Ak
26 sierpnia 2018, 17:23
A ja zastanawiam się czasem jak skuteczniej należy przybliżać ludzi do Kościoła Świętego i Świętych, którego kamieniem węgielnym jest Chrystus, a cegłówkami nieskalane dusze wiernych. Myślę, iż najprościej jest ich polecać opiece Ducha Świętego oraz Miłosiernemu Sercu Pana Jezusa, a także Mądrości i Opatrzności Boga Ojca. To, że ludzie odchodzą od Kościołów Instytucjonalnych nie byłoby takie złe jeśli by za tym szła jakaś odnowa życia duchowego przybliżająca serce człowieka do samego Boga. Rozmawiając czasem z ludźmi, którzy odeszli od któregoś z Kościołów odnoszę wrażenie, iż ich kontakt z Bogiem utracił jakiekolwiek bliższe relacje z Nim. Owszem od świąt tacy ludzie czują jakiś głód, ale z biegiem lat uczą się go zagłuszać przeróżnymi zabiegami. I tak z jednej strony mamy Kościoły jakie mamy, a z drugiej życie pośród pustyń upadków. Ja też miałem w swoim życiu dylemat, w co zamienić niedoskonały KK. Ostatecznie po wielu rozważaniach i testach z Woli i Mądrości Pana Jezusa pozostałem w KK. To co mi w nim nie pasuje polecam modlitwom i skargom Panu Jezusowi, Duchowi Świętemu, a czasem i Bogu Ojcu. Dostrzegam również zmiany, które są następstwem ingerencji Boga. Czasami są to zmiany serc konkretnych ludzi, a czasem te zmiany są o wiele szersze. Dlatego wierzę, iż zawsze warto modlić się do Boga, polecać ludzi Jego opiece, polecać dusze potrzebujące drogowskazów lub innej pomocy. To, że my ludzie tak wielu rzeczy z wymiaru Ducha nie widzimy naszymi oczami, wcale nie oznacza, że tam nie następują zmiany, które będą rzutować na nasze przyszłe życie oraz życie naszych braci i sióstr w Chrystusie Panu naszym. Nie popełniajmy grzechów zaniechania, nieupominania, niepolecania i bądźmy odpowiedzialni za siebie samych, a czasem również za wspólnoty, do których nas Pan posłał. Rozmawiajmy, tłumaczmy i  polecajmy Bogu ufając Jego Mądrości. I nie szukajmy naszej ziemskiej sprawiedliwości, bo Bóg ma doskonalsze „narzędzia” zarządzania swoją owczarnią.
a a
26 sierpnia 2018, 11:39
"A kto wytrwa do końca, będzie zbawiony". Jak ktoś nie przyjmuje Kościoła z jego trudnościami, wadami i problemami, to droga wolno. Jest mnóstwo wspólnot protestanckich, które przyjmę z otwartymi ramionami i nie będzie tak tych sztywnych regułek, zakazów, nakazów ani nudnych mszy. Tylko to już nie będzie Kościół, który założył Chrystus.
Zbigniew Ściubak
26 sierpnia 2018, 10:37
Reasumując. 1. Nauczanie KK jest do kitu. Same zakazy i nakazy. 2. Msze są nudne i trwają poniżej 40 minut. 3. Autorka niczemu się nie dziwi. 4. Kurs Alfa. Zapamiętaj! Kurs Alfa! Kurs Alfa. A teraz coś do zapamiętania: Kurs ALFA! Co konkretnie w ZAMIAN? Za skostniałe nauczanie i nudne msze? Kurs Alfa!
MP
Marek Pawłowski
26 sierpnia 2018, 12:25
Panie Zbyszku. Faktycznie mozę się wydawać, że Kosciół to same nakazy i zakazy. Osobiscie w tym roku miałem killka kryzysów wiary, nie mniej zaczynam dostrzegać Kosciół nie jako "upośledzone dziecko", ale jako wspólnotę i pewien skarbiec, z którego można czerpać bardzo przydatne rzeczy. Dla mnie atrakcyjne jest to, że ludzie którzy zostali świętymi też mieli kryzysy, zwątpienia, pod górę, jednak Bóg był zawsze przy nich. Osobiście boleję, jeśli ktoś postrzega Kosciół jako coś "upośledzonego". Pozdrawiam.