Nie ma żadnych prześladowań

Nie ma żadnych prześladowań
Konrad Sawicki

Gdy najnowszy numer lewicowej "Polityki" pyta czy jesteśmy państwem wyznaniowym i gdy w tym samym czasie na prawicy gdzieniegdzie słychać biadolenie na prześladowania polskich katolików, to należy z tego wysnuć prosty wniosek. Mianowicie taki, że Bogu dzięki cieszymy się normalną wolnością religijną a stosunki państwo-Kościół nadal opierają się  na zasadzie przyjaznego rozdziału i autonomii.

Możemy modlić się kiedy chcemy i gdzie chcemy, możemy chodzić na Msze do tysięcy świątyń, których nikt nie zamyka, możemy chodzić po mieście z Biblią pod pachą i czytać ją na głos na ulicach i w parkach, mamy wolny dostęp do wszystkich sakramentów, nasi księża mogą swobodnie paradować w sutannach a zakonnicy i zakonnice w habitach, nasze dzieci mogą uczęszczać na katechezę w szkołach lub należeć do grup parafialnych, możemy dowolnie zrzeszać się i powoływać ruchy oraz stowarzyszenia, możemy swobodnie manifestować naszą wiarę w procesjach z Najświętszym Sakramentem, możemy głosować na katolickich polityków, czytać, słuchać i oglądać katolickie media itp. Itd.

Można by tak wymieniać jeszcze długo. A przecież do tego, by nasza wiara żyła i do tego, byśmy mogli owocować jako dojrzali chrześcijanie, przybliżając się tym samym do Boga, wystarczyłoby zaledwie klika pierwszych punktów z tej wyliczanki. Skąd więc narzekanie na spychanie katolików na margines społeczeństwa?

Już słyszę głosy: że Telewizja Trwam, że związki partnerskie, że łamanie sumień, że matura z religii itp. Itd. To teraz spójrzmy na niektóre prawdziwe przejawy prześladowań z czasów dawnych oraz te współczesne: zakaz zgromadzeń dla gmin chrześcijańskich, co spycha wiernych do katakumb, krzyżowanie i ścinanie głów za wiarę w Chrystusa, więzienie za posiadanie Biblii, zakaz noszenia krzyżyka na szyi, kara chłosty za próbę nawracania na chrześcijaństwo, zakaz budowania kościołów…

Oczywiście, że w niektórych sytuacjach faktycznie poszczególni katolicy są dyskryminowani albo w życiu społecznym i medialnym rzuca nam się kłody pod nogi. To prawda. Ale nazywajmy rzeczy po imieniu:  to zwykłe trudności a nie żadne prześladowania. Piszę "zwykłe", bo od samego początku mówił o nich Jezus, uprzedzał uczniów, że nie będzie łatwo.

Wyobraźcie sobie taką oto scenkę: Nauczyciel wysyła apostołów by nauczali po okolicy. Wracają i zamiast opowiadać o swoich dziełach, rozpoczynają litanię: Mistrzu, w Kafarnaum nie wpuścili nas do synagogi! Mistrzu, w Betlejem twierdzą, że Twoją matką wcale nie jest Maryja! Mistrzu, w Kanie Galilejskiej uważają Cię za czarodzieja! Mistrzu, w całej Galilei piekarze na nas pomstują, bo Twoje rozmnożenia chleba zachwiały lokalnym rynkiem pieczywa!

Nie, taka scena byłaby niemożliwa. Jezus przecież nauczał: "Błogosławieni jesteście, gdy was znieważają i prześladują" i "Módlcie się za tych, którzy was prześladują". A po męce, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa pamiętacie, co mówili uczniowie, gdy wpadali w tarapaty? Cieszyli się, że mogli to wycierpieć w imię Jezusa. Święty Paweł napisał wręcz: "Błogosławcie tych, którzy was prześladują" (Rz 12,14).

Korzystajmy więc pełną parą z wolności religijnej, a trudności, z którymi się spotykamy, przyjmujmy z pokorą jako coś, co Mistrz nam zapowiedział, że musi przyjść. My zaś róbmy swoje, bądźmy świadkami w miejscach, do których Bóg nas posłał, nie zniechęcając się i nie schodząc z posterunku. A za naszą służbę nie żądajmy oklasków. Mówmy raczej: Słudzy nieużyteczni jesteśmy. Zrobiliśmy to, co do nas należało.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie ma żadnych prześladowań
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.