Święci codziennie, święci w sąsiedztwie. Franciszek zrobił ostatnio coś dziwnego
Wydawałoby się, że w kwestii świętości trudno o nową perspektywę. Mamy w Kościele nawet specjalną uroczystość, w której oddajemy cześć wszystkim świętym, także tym, których nie ogłoszono w drodze kanonizacji czy beatyfikacji. A jednak okazuje się, że można spojrzeć na sprawę z jeszcze jednej strony.
Papież Franciszek zrobił ostatnio coś dziwnego. Mówi o tym list, podpisany przez niego 9 listopada, a ogłoszony tydzień później, w minioną sobotę, 16 listopada br. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że po prostu ustanowił nowe wspomnienie w kalendarzu liturgicznym. Ale, jak sam wyjaśnił we wspomnianym dokumencie, nie o to w jego decyzji chodzi. O co więc chodzi? O świętość. Świętość w pewnym konkretnym wymiarze.
To, co właśnie zrobił Franciszek, wywołuje skojarzenie z działaniami Jana Pawła II. Papież Polak pobił wszelkie rekordy w liczbie ogłaszanych nowych świętych i błogosławionych. Ktoś policzył, że podczas trwającego ponad dwadzieścia sześć lat pontyfikatu nasz rodak na Stolicy Piotrowej beatyfikował 1318 osób, a 478 błogosławionych ogłosił świętymi. Dlaczego to zrobił? Po co te imponujące cyfry? Aby pokazać, że świętość nie jest czymś wyjątkowym, będącym w zasięgu zaledwie niewielkiej grupki do niej predestynowanych. Aby przypomnieć prawdę, która części katolików gdzieś umykała i wciąż umyka. Prawdę o powszechnym powołaniu do świętości.
W opublikowanym 6 stycznia 2001 r. liście na zakończenie Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, zaczynającym się od słów "Novo millennio ineunte", św. Jan Paweł II wskazał kilka priorytetów działalności Kościoła w trzecim tysiącleciu. "Od razu na początku trzeba stwierdzić, że perspektywą, w którą winna być wpisana cała działalność duszpasterska, jest perspektywa świętości" - napisał. Dodał, że trzeba ponownie odkryć całe bogactwo treści programowych piątego rozdziału Konstytucji dogmatycznej o Kościele "Lumen gentium", poświęconego "powszechnemu powołaniu do świętości".
Zwrócił też uwagę, że skoro chrzest jest prawdziwym włączeniem w świętość Boga poprzez wszczepienie w Chrystusa i napełnienie Duchem Świętym, to sprzeczna z tym byłaby postawa człowieka pogodzonego z własną małością, zadowalającego się minimalistyczną etyką i powierzchowną religijnością. "Zadać katechumenowi pytanie: «Czy chcesz przyjąć chrzest?» znaczy zapytać go zarazem: «Czy chcesz zostać świętym?»" - dowodził papież przełomu drugiego i trzeciego tysiąclecia.
Powołując się na Sobór Watykański II zauważył, że nie należy mylnie pojmować świętości, tego ideału doskonałości, jako swego rodzaju wizji życia nadzwyczajnego, dostępnego jedynie wybranym "geniuszom" świętości. Drogi świętości są wielorakie i dostosowane do każdego powołania. "Składam dzięki Bogu za to, że pozwolił mi beatyfikować i kanonizować w minionych latach tak wielu chrześcijan, a wśród nich licznych wiernych świeckich, którzy uświęcili się w najzwyklejszych okolicznościach życia" - wyznał, potwierdzając tezę, że dokonywane przez niego "masowe" beatyfikacje i kanonizacje miały głęboki cel i mocne uzasadnienie.
Nie ma wątpliwości, że Franciszek patrzy na świętość pod tym samym kątem, co papież z Wadowic. Ponad sześć lat temu w adhortacji apostolskiej "Gaudete et exsultate" o powołaniu do świętości w świecie współczesnym od razu na początku podkreślił, że nie napisał "traktatu o świętości, z wieloma definicjami i rozróżnieniami, które mogłyby ubogacić ten ważny temat, lub z analizami, które można by przeprowadzić odnośnie do dróg uświęcenia". Jego "skromnym celem", było przedstawienie kolejny raz powołania do świętości, próba ujęcia go w aktualnym kontekście, z jego zagrożeniami, wyzwaniami i możliwościami. "Ponieważ Pan każdego z nas wybrał, «abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem»" (Ef 1, 4) - uzasadnił papież.
W cytowanej adhortacji Franciszek użył sformułowania "święci z sąsiedztwa". "Lubię dostrzegać świętość w cierpliwym ludzie Bożym: w rodzicach, którzy z wielką miłością pomagają dorastać swoim dzieciom, w mężczyznach i kobietach pracujących, by zarobić na chleb, w osobach chorych, w starszych zakonnicach, które nadal się uśmiechają. W tej wytrwałości, aby iść naprzód, dzień po dniu, widzę świętość Kościoła walczącego" - wyznał. Zdaniem obecnego Następcy św. Piotra, właśnie to jest często "świętością z sąsiedztwa", świętością osób, które żyją blisko nas i są odblaskiem obecności Boga. Franciszek odwołał się też do innego wyrażenia, wziętego od francuskiego pisarza katolickiego zmarłego w roku 1940, Josepha Malègue (porównywanego pod względem kunsztu z Marcelem Proustem). Takich ludzi nazwał "klasą średnią świętości".
W upublicznionym 16 listopada br. liście papież już w pierwszych zdaniach przywołał swoją adhortację i kwestię powszechnego powołania do świętości. Przypomniał, że świętość nie jest owocem ludzkiego wysiłku, lecz zrobieniem miejsca dla działania Boga. Podał też jeszcze więcej niż w adhortacji konkretnych przykładów "codziennej świętości z sąsiedztwa".
Przez cały rok liturgiczny Kościół oddaje cześć poszczególnym świętym i błogosławionym. Papież Pius XII w encyklice "Mediator Dei" mówił wręcz o "cyklu świętych" w liturgii. Nie podważając w żaden sposób tej praktyki, Franciszek postanowił wprowadzić coś nowego w spojrzeniu na świętość. Chodzi o lokalną perspektywę. Według papieża jest ważne, aby wszystkie Kościoły partykularne w jednym dniu wspominały świętych i błogosławionych ze swoich terytoriów. Ale nie tylko ich. Od przyszłego roku 9 listopada wspominani mają być także ci, których proces beatyfikacyjny jest w toku i ci, względem których zatwierdzono dekret o heroiczności cnót.
Franciszek podkreślił, że nie chodzi o ustanowienie nowego wspomnienia liturgicznego. Nie zniósł obchodzonego 9 listopada święta rocznicy poświęcenia Bazyliki Laterańskiej. Zdecydował, że właśnie w to święto inicjatywami poza liturgią lub na przykład w homiliach mają być promowane osoby, które charakteryzowały lokalną drogę chrześcijańską i duchowość.
Nowa inicjatywa papieża to kolejny sposób przypominania, z jednej strony, że świętość jest czymś bliskim, w zasięgu ręki, tak bardzo, że mamy świętych teraz, dziś, w swoim najbliższym otoczeniu, z drugiej, że sami możemy być "świętymi z sąsiedztwa".
Skomentuj artykuł