Życie jest pełne niespodzianek – tego nas uczy Boże Narodzenie
Zwykle nie lubimy być zaskakiwani. To jeden z częstszych ‘strachów’, jakich wolelibyśmy unikać. A jednocześnie jest to jedno z podstawowych doświadczeń człowieka. Dotyka nas ono osobiście. Kto nie poczuł zdziwienia własnymi obawami o różne rzeczy, od relacji z najbliższymi po te sprawy, które dotyczą rzeczy ostatecznych. Boimy się chorób, wypadków, przykrości, niepowodzeń, zaskakujących ‘obrotów zdarzeń’, a najbardziej chyba tego, że to wszystko jest poza naszą kontrolą. Niespodzianki to nader często występujący motyw w naszym życiu.
Myślenie o tym bardzo dobrze wkomponowuje się w przeżywanie Adwentu i Bożego Narodzenia. Pozwala lepiej zrozumieć to, co jest doświadczeniem każdego człowieka. Historie bowiem, które słyszymy, opowiadają nam o ludziach, w życiu których praktycznie nic nie poszło tak, jak sobie mogli planować i marzyć. Paradoks polega na tym, że akceptacja tej sytuacji pozwoliła im odegrać w historii świata i ludzkości wyjątkową, wręcz kluczową rolę.
Od razu uspokoję wszystkich tych, którzy będą narzekali, że to niepotrzebne ‘uduchowianie’ rzeczywistości czy wręcz ‘kościółkowa’ homiletyczna nowomowa. Daleki jestem od tego. Wydaje mi się, jednak, że jest w tych historiach wokół Bożego Narodzenia nie tylko aura baśniowa, ale też bardzo ludzkie, codzienne doświadczenie każdego z nas.
Dzisiejszy człowiek, pełen swoich marzeń i planów, skoncentrowany na tym, by jak najwięcej ‘wycisnąć’ z tego życia, by nim zarządzać i nad nim panować, może patrzeć na bohaterów Bożego Narodzenia, jak na ‘looserów’ skrzywdzonych przez los i pogardzanych przez świat. No bo, czy takimi nie są młodziutka, kilkunastoletnia Maryja albo Józef, który jest skonfrontowany z nie swoim dzieckiem tuż po zaręczynach. Nie inaczej jest ze starymi i bezdzietnymi Elżbietą i Zachariaszem, rodzicami Jana Chrzciciela czy także on sam. Podobnie historia ponad osiemdziesięcioletniej prorokini Anny czy starca Symeona, żeby wspomnieć tylko niektórych.
Historie bohaterów Bożego Narodzenia są dalekie od współczesnego oczekiwania na ułożone, zaplanowane życie, które miałoby dostarczać wielkich wrażeń, wzruszeń i emocji. Nikt z bohaterów tamtych wydarzeń nie panował nad ich sekwencją, nie był w stanie ich przewidzieć, co więcej, były one nie lada wyzwaniem dla każdego z nich.
Czy inaczej jest w naszym życiu? Wydaje się, że niekoniecznie. Dzisiejszy człowiek jest przyzwyczajony do ‘planowania’ i ‘zarządzania’ swoim życiem, ale bardzo szybko przekonujemy się, że mamy mały wpływ na to, co nam się wydarzy. Rzeczy dzieją się często nie tak, jak je prognozujemy, a wręcz przeciwnie, wydaje się, że stają się wyzwaniem, jakbyśmy uczestniczyli w jakiejś innej ‘historii’. To powoduje u wielu niepokój i lęk, co jest naturalną reakcją.
️Informacje Radia Watykańskiego
— Vatican News PL (@VaticanNewsPL) December 11, 2024
→ https://t.co/yOum6wNri4
???????? #PapieżFranciszek zakończył katechezy o Duchu Świętym.
???????????????? Polaków zachęcił do kultywowania tradycji adwentowych.
???????????????? #OjciecŚwięty ma nadzieję na pokojowe rozwiązanie sytuacji w Syrii.@EpiskopatNews pic.twitter.com/ai2LadX7D7
Doświadczamy słabości i często czujemy bezradność. To niekoniecznie musi być złe. Choć czasami czujemy wewnętrzny bunt, musimy zgodzić się na to, że jesteśmy częścią większego planu i że to nie my ustalamy ostatecznie reguły gry. Zdaję sobie sprawę, że w uszach człowieka niereligijnego czy mało religijnego brzmi to, jak szalona kościelna nowomowa, ale trudno. Najwięcej zła w historii ludzkości wyrządzili ludzie skoncentrowani na sobie i przekonani o własnym ‘wybraniu i predestynacji’ do wprowadzenia swoich wizji w życie społeczeństw na całym świecie. Nigdy nie brakowało w historii Herodów.
Trudno jest zrezygnować ze swoich przekonań. Trudno się zgodzić na to, że może być tak, iż wiele rzeczy nie zależy ode mnie. Ile razy łapaliśmy się na tym, że upieramy się przy jakichś swoich przekonaniach, by potem odkryć, że zaprowadziło nas to donikąd? I co wtedy? Historie Bożego Narodzenia uczą nas, że nie warto walczyć z przeznaczeniem. Upór przy swoich wizjach nie uczyni nas ‘kowalami własnego losu’, ale zamknie nas na nasze powołanie i misję.
Ktoś się żachnie, że nie jest Elżbietą, Zachariaszem czy Janem Chrzcicielem albo też Maryją lub Józefem. To prawda, oni mieli swoje wezwanie i swoją drogę. Ale to jest właśnie jedna z ‘niespodzianek’ Bożego Narodzenia. Każdy ma swoją drogę, ale musi ostatecznie ją wybrać. ‘Przeznaczenie’, powołanie i rola, jaką mamy do spełnienia w życiu nie dokonuje inwazji na nie. Oczekuje na moją zgodę, na ‘fiat – niech mi się stanie’. Boże Narodzenie uświadamia nam, że życie jest jedną wielką niespodzianką. Buntowanie się przeciw temu nic nie da. Podejmując wyzwanie, zgadzając się na nie, dokonam rzeczy wielkich i potrzebnych nie tylko sobie, ale i wszystkim dookoła. Warto skorzystać z lekcji, jakiej udziela nam Boże Narodzenie – życie jest pełne niespodzianek dla naszego dobra.
Skomentuj artykuł