Nie może być zgody na przymuszanie do patriarchatu

(fot. unsplash.com)

Widzę cztery główne powody, które zaskutkowały wybuchem oburzenia na to, że niektóre kobiety wierzące śmiały podważyć tradycyjne postulaty ich miejsca i roli w małżeństwie.

Po pierwsze to nierozpoznawanie bądź nieuznawanie działania Ducha Świętego w historii, a konkretnie w słusznym dążeniu kobiet w świecie do uznania ich pełnej podmiotowości i godności, do porzucenia społeczno-kulturowych schematów, które głosi się w Kościele i społeczeństwie niemal jak prawdy objawione. Kościół w oficjalnym nauczaniu rozpoznał i uznał ten znak czasu. Niestety, w praktyce wielu wiernych i duchownych jeszcze nie.

W XV wieku papież Pius II pisał „Kiedy widzisz kobietę, pamiętaj, to diabeł! Ona jest swoistym piekłem!”. Jeśli ktoś uważa, że to spojrzenie na kobiety ot tak wyparowało ze zbiorowej świadomości w Kościele, to jest jeszcze bardzo naiwny. Nawet pomimo słów św. Jan XXIII, który pisał w „Pacem in terris”: „Kobiety są z każdym dniem bardziej świadome swej godności ludzkiej, nie zgadzają się na traktowanie ich jako istot bezdusznych czy też jakichś narzędzi, lecz domagają się praw i obowiązków godnych ich ludzkiej osoby, tak w życiu domowym jak i publicznym". Niestety dzisiaj niektórzy uważają, że z tego powodu, iż to Ewa zerwała owoc, żony teraz mają być niejako poddane mężowi - odpokutować za swój grzech.

Z tym wiąże się drugi, głębszy problem, mianowicie, antynaukowości w Kościele, a jeszcze konkretniej, przeciwstawianie wiary i nauki. Jeśli ktoś z gruntu odrzuca zdobycze nauki tylko dlatego, że reprezentują je ludzie niewierzący, sprzeciwia się Stwórcy. Bóg działa także w świecie, nie tylko w Kościele. Dobre rzeczy dzieją się też w świecie i nauce. Dzieją się, bo Stwórca rozdziela swoje dary komu chce. Jeżeli więc ktoś odrzuca w imię literalnej interpretacji Pisma świętego np. słuszną emancypację kobiet, obraża Stwórcę. Antynaukowość w Kościele, która łączy się z przekonaniem, że wiara zawiera wszystko, jest po prostu ślepą uliczką. Stwórca raczej domaga się, abyśmy rozeznawali, przesiewali, przyjmowali to, co dobre ze zdobyczy nauki i społecznych przemian, a odrzucali to, co złe.

DEON.PL POLECA

Po trzecie w Kościele w Polsce nie znamy wciąż nauczania Soboru Watykańskiego II, a także ostatnich papieży odnośnie do roli kobiety i rozumienia małżeństwa. Wciąż wiele osób pozostaje tutaj mentalnie w XIX wieku albo i wcześniej, na poziomie Starego Testamentu. Pisanie kolejnych oświadczeń, wzajemne oskarżenia, jakieś argumenty powołujące się rzekomo na aktualne nauczanie Kościoła, często niewiele ma z nim wspólnego. Broni się pewnego modelu rozumienia kobiety, obecnego nie tylko w Kościele, ale także w wielu społeczeństwach, który nie ma już przyszłości.

Niebagatelną rolę odgrywa też czwarty powód, czyli udręczona wizja małżeństwa i ludzkiej seksualności, gdzie głównym pytaniem wierzącego jest to, co wolno, a czego nie wolno we współżyciu. I to jeszcze z określeniem wszystkich detali. Oczywiście, dotyczy to głównie seksu, bo inne sfery już nie są takie ważne. Obsesja na tej sferze jest w Kościele ciągle dominująca.

Model małżeństwa, który głosili papieże do początku Soboru Watykańskiego II, bronił nadrzędnej roli męża w małżeństwie, chociaż pojawiały się już próby łagodzenia jego władzy. Leon XIII w encyklice „Arcanum divinae sapientiae” (1880) pisał na przykład: „Mąż jest panem rodziny i głową niewiasty, która, ponieważ jest ciałem z ciała jego i kością z kości jego, ma być posłuszną mężowi, nie na sposób jednak służebnicy, lecz towarzyszki”. Najszerzej temat podejmowało Pius XI w encyklice „Casti conubii” (1930). Ten papież wszystkie zagrożenia wrzucił do jednego worka: twierdzenie, że małżeństwo to wymysł ludzki, aborcję rozwody, związki partnerskie, równouprawnienie i ruchy emancypacyjne.

Papieże bali się, że gdyby Kościół bardziej wsłuchał się w głosy emancypacyjne, to wywróciłoby to tradycyjny model rodziny i zburzyło odwieczny porządek. Najbardziej widać to we wspomnianej encyklice Piusa XI, bo poświęcał emancypacji sporo miejsca. W społeczności domowej, wzmocnionej węzłem miłości, powinien kwitnąć jeden jeszcze czynnik, nazwany przez św. Augustyna porządkiem miłości. Porządek ten obejmuje tak pierwszeństwo męża przed żoną i dziećmi, jak i podporządkowanie się skore, chętne i posłuszne żony. (…) Tego domaga się dobro rodziny oraz konieczna jedność i stałość oraz ład społeczności rodzinnej – pisze papież.

Tymczasem Sobór Watykański II komentując słynny fragment św. Pawła z Listu do Efezjan o poddaniu żony mężowi, precyzuje: „Aby tak jak Chrystus umiłował Kościół i wydał zań Samego siebie, również małżonkowie przez obopólne oddanie się sobie (mutua deditio) miłowali się wzajemnie w trwałej wierności".

W punktach 47-52 konstytucji „Gaudium et spes” padają szczególnie ciekawe określenia, które nam lepiej pokazują, jak rozumieć poddanie w małżeństwie. Czytamy, np. że małżonkowie wzajemnie się sobie oddają i przyjmują. Małżeństwo to głębokie zjednoczenie będące wzajemnym oddaniem się sobie dwóch osób. Nie ma mowy o żadnym jednostronnym podporządkowaniu się, że żona musi się bardziej starać, upraszać męża, aby nie czuł się odrzucony. Twierdzenie, że po ślubie ciała małżonków stają się własnością współmałżonka, jest dzisiaj ryzykowne. Inaczej rozumie się dzisiaj własność niż w Biblii. Kościół przyjął personalizm, godność osoby. Mówienie o własności dzisiaj jest przedmiotowe. Poza tym, wejście w życie małżeńskie czy zakonne nie oznacza utraty wolności. Człowiek o ile wiem wyraża podczas ślubu i święceń, że chce je przyjąć. Nie może być więc rozumiany jako własność z pominięciem jego wolności.

Nauczanie Soboru potwierdza Jan Paweł II w liście apostolskim „Mulieris dignitatem” (1988): „Autor Listu do Efezjan (…) wie bowiem, że ten układ, który głęboko był zakorzeniony w ówczesnym obyczaju i religijnej tradycji, musi być rozumiany i urzeczywistniany w nowy sposób: jako wzajemne poddanie w bojaźni Chrystusowej (por. Ef 5,21) (…) O ile jednak w odniesieniu Chrystus-Kościół poddanie dotyczy tylko Kościoła, to natomiast w odniesieniu mąż-żona poddanie nie jest jednostronne, ale wzajemne!" (24). Tak nie pisał św. Paweł. Dlaczego wzajemne? Bo Kościół dojrzał po tylu wiekach do zrównania w pełni godności kobiety i mężczyzny. Zaczął w teorii (a to już dużo) zrywać z patriarchalizmem. Jan Paweł II dodaje: Równocześnie świadomość, że w małżeństwie istnieje wzajemne poddanie małżonków w bojaźni Chrystusowej, a nie samo poddanie żony mężowi, musi stopniowo przecierać sobie szlaki w sercach, w sumieniach, w postępowaniu, w obyczajach (MD, 24). Zadziwia mnie to, że w czterdzieści lat po tych słowach nawet młodzi ludzie w Polsce nadal bronią wizji małżeństwa sprzed Soboru Watykańskiego II.

Jeśli małżonkowie oboje godzą się na to, aby żyć ze sobą według modelu patriarchalnego, mają do tego pełne prawo. Ważne, aby oboje byli szczęśliwi. Jeśli kobiecie odpowiada podporządkowanie siebie mężowi, to przecież nikt tego nie zabrania. Problem pojawia się wtedy, gdy próbuje się innych przekonać lub zmusić, że tylko tak może i powinno wyglądać chrześcijańskie małżeństwo. I do tego podpiera się Pismem Świętym. Na to dzisiaj nie może być zgody.

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie może być zgody na przymuszanie do patriarchatu
Komentarze (99)
TA
~Tomasz A.
22 grudnia 2020, 10:23
To wszystko przez to, że kobietom pozwolono chodzić do szkoły. Później chciały praw wyborczych i mamy, to co mamy. Teraz kobiety chcą robić karierę, a naszym babciom czy prababciom do głowy by to nawet nie przyszło. Dla nich najważniejsze były dzieci i służba rodzinie. Teraz kobieta wydaje na świat jedno dziecko i to jeszcze po trzydziestce i zaraz oddaje to dziecko do żłobka, takie mamy teraz kobiety. Kiedyś kobieta wiernie czekała na męża w domu, zajmowała się dziećmi, a teraz mąż wraca z pracy, ani posprzątane, ani ugotowane i musi czekać, aż żona wróci z pracy. Do tego doprowadziło to całe lewactwo, rodzina przestała mieć wartość, przez to mężczyźni stali się zniewieściali i oni ponoszą wszystkie konsekwencje tej całej wyuzdaności współczesnych kobiet.
no_name (PiotreN)
19 grudnia 2020, 07:24
Ksiądz Piórkowski już dotychczas wyraźnie podważał biblijne zapisy nt. homoseksualizmu. Twierdził (podobnie tutaj), że współczesna nauka "wyleczyła" homoseksualistów z potrzeby nawracania się z tego (jak wskazuje Biblia) szczególnego grzechu. W mojej ocenie ks. Piórkowski przestał służyć Panu Bogu, zamiast tego zaczął służyć ludziom, biblijnymi zapisami, jak widać w jego wydaniu, można dowolnie manipulować. Stąd patriarchat stał się "be" , a homoseksualizm zaczął być cool. Vox populi, vox Dei.
JL
~Jerzy Liwski
18 grudnia 2020, 19:45
Szkoda czasu na czytanie dalej. Ks. Piórkowski kontynuuje metodę zastosowaną wobec J. Pulikowskiego teraz wobec Piusa II w jeszcze bardziej skrajnej i manipulacyjnej formie. Ks. Piórkowski pisze, co powiedział Pius II. Piętnaście minut zajęło mi ustalenie, że te słowa znalazły się w liście Eneasza Piccolomini (późniejszego papieża Piusa II) do jego przyjaciela, który zostawił swoją kochankę i jakoś nie do końca mógł się z tym pogodzić. List ten napisany został w 1446 roku, zanim jeszcze Piccolomini został księdzem (1447), a na dwanaście lat przed tym jak został papieżem. Ponadto ks. Piórkowski, patrząc na dwa dostępne tłumaczenia angielskie tego listu, posługuje się nie dosłownym, lecz zmanipulowanym tłumaczeniem. Czy ks. Piórkowski świadomie manipuluje, czy tylko wziął skądś cytat nie sprawdzając jego pochodzenia, tłumaczenia etc? Jedynie ks. Piórkowski może na to odpowiedzieć. A powinien odpowiedzieć, bo to co stwierdził uderzyło wprost w papieża i nauczanie Kościoła.
MI
~Mama i Żona
18 grudnia 2020, 17:05
Brawo! Świetny artykuł. P.S. Kocham męża i jest dla mnie ważny
JL
Jerzy Liwski
18 grudnia 2020, 08:31
Dowód na swoisty klerykalizm Deonu. Ks. Piorkowski napisał artykuł, posłużył się w nim nieprawdziwym cytatem, przypisując go nauczaniu papieskiemu, błąd został jasno wskazany i NIC. Artykuł jest nadal taki jaki był, bez zmiany, bez poprawy. Dlaczego? Bo napisał go KS. Piorkowski, bo jest na stronie deon.pl. Bo wśród redakcji albo panuje przekonanie że nigdy się nie mylą albo co gorsza, wyznają zasadę, że lepiej przeczekać, aż przycichnie, aż artykuł zejdzie z pierwszej strony, aż wszyscy o nim zapomną. Typowe, dawne, kościelne podejście do problemów i afer. Jesteśmy nieomylni, a jeżeli się mylimy to ani słowa o tym...
NN
~Nn Nn
18 grudnia 2020, 01:07
A ja uważam wręcz odwrotnie, za co pewnie zostane mocno zaatakowany że to mężczyźni są zdominowani i nie umieją walczyć o swoje prawa. W kwestiach prawnych dostają w większości cięższe kary za te same przestępstwa, znacznie rzadziej dostają prawo do sprawowania opieki. Znaczna większość samobójców to mężczyźni. W Polsce nie ma żadnych domów samotnego ojca, nie ma wielu organizacji zajmującymi się problemami meżczyzn. Nie mają oni żadnego prawa w kwestii aborcji dziecka. Statystyki pokazują że różnica płac między meżczyznami a kobietami za tą samą pracę jest minimalna, a w dodatku nikt nie bierze pod uwagę że mężczyźni pracują średnio dłużej. Do tego dochodzi wiek emerytalny, a także przeznaczane przez państwo fundusze na walkę z typowo męskimi chorobami które są o wiele mniejsze w porównaniu z tymi przeznaczanymi dla kobiet. Wymieniać można dalej ale lepiej ślepo mówić że jest patriarchat.
BT
~Babcia Tesia
18 grudnia 2020, 10:36
Proszę nie odebrać mojej odpowiedzi jako atak :) Chyba nic nie stoi na przeszkodzie byście się panowie zorganizowali i walczyli o prawo do samotnego ojcostwa i aborcji ;) Statystyk karnych nie znam, proszę się podzielić jakimś opracowaniem. Niższy wiek emerytalny akurat wcale nie jest korzystny dla kobiet. A co do kwestii zdrowia, to może szkopuł tkwi w tym, że w przypadku kobiet nie są to zmarnowane pieniądze, bo kobiety statystycznie bardziej dbają o zdrowie i chętniej się badają? Poza tym wystarczy sobie uprzytomnić jak przedmiotowo wciąż bywają traktowane są kobiety w okresie okołoporodowym, by zadać kłam złudzeniom o uprzywilejowaniu kobiet przez system ochrony zdrowia.
LL
~Leon Leonidas
18 grudnia 2020, 12:51
Przecież większość problemów, o których Pan pisze, wywodzi się właśnie z patriarchatu i stereotypowego postrzegania płci. Sądy przyznają dzieci matkom, bo to tradycyjna rola kobiet. Mężczyźni się wieszają, bo w kulturze patriarchalnej nie ma miejsca na wyrażanie przez nich emocji i przyznawanie się do słabości. Ten system nie służy ani kobietom ani mężczyznom.
NN
~Nn Nn
18 grudnia 2020, 16:36
Na podstawie tekstu wnioskuję że autor rozumie patriarchat jako uprzywilejowaną rolę meżczyzny w społeczeństwie(m.in w małżeństwie). Nie widze tu żadnych postulatów odnośnie równego traktowania meżczyzn tak jak i nie widze u grup walczących z patriarchatem. Nigdy nie widziałem żadnej feministki która stanęła po stronie dyskryminowanego meżczyzny. Wprost przeciwnie pod hasłem walki z patriarchatem prowadzi się wojne przeciw tradycji, autorytetom, Kościołowi( hasła na koşciołach po ostatnich marszach niszcz patriarchat) państwom narodowym, konserwatyzmowi. Patriarchat pełni podobną rolę do słowa faszyzm czyli stworzono pewnego chohoła który jest zbiorem pewnych wartości i nadaję mu się jak najgorszych cech i przypisuje odpowiedzialność za zło tego świata. Niestety walka z patriarchatem to walka przeciwko komuś a nie o coś w tym przypadku o równe podejście. To hasło stało się narzędziem innych celów.
AZ
~Andrzej Z Doliny
17 grudnia 2020, 23:36
Jaki ksiądz jest już nudny z tą rewolucyjną czujnoscia. Z tym lewackim biciem w tradycję. W tropieniu "ucisnionych" mniejszości. Panie księdzu apeluje: wystarczy już.
Oriana Bianka
17 grudnia 2020, 21:32
Bardzo mnie cieszy artykuł o. Piórkowskiego. Większość małżeństw, które znam, to małżeństwa partnerskie. Takie małżeństwa bardzo dobrze funkcjonują, nikt nie jest w takiej rodzinie podporządkowany nikomu. Ważny jest wzajemny szacunek, wzajemne dbanie o dobro żony i męża, wspieranie się (również w aspiracjach zawodowych) i zaufanie. Małżonków trzeba edukować, że o związek trzeba dbać. Ludzie, którzy to rozumieją tworzą szczęśliwe rodziny, w których się wychowują szczęśliwe dzieci. Jeżeli wszystkim jest w takim związku i takiej rodzinie dobrze, to nie myślą w kategoriach poświęcania się, wyrzeczeń i utraty wolności. Przecież to jest ich wolny wybór, że chcą być razem. Szczęśliwe i dobrze prosperujące społeczeństwa, to te w których wszyscy mają równe prawa i szanse. Marnowanie potencjału intelektualnego kobiet to głupota.
no_name (PiotreN)
19 grudnia 2020, 06:41
Partnerstwo między kobietą i mężczyzną sprawdzić się może jedynie w grze mieszanej (mikście) na korcie. Pięknie (jak zwykle) napisałaś swój komentarz, jednak ten Twój powyższy tekst pochodzi z jakiejś równoległej rzeczywistości sielankowo-utopijnej. Z Twojego wpisu wynika, że małżeństwa oparte na zasadach partnerskich są szczęśliwe i trwałe, a całą masę tych, co się rozpadły (na dziś to sporo ponad 1/3 zawieranych) obarcza za ten rozpad patriarchat. Nic bardziej mylnego - jest dokładnie odwrotnie. Wojujący, wyzwolony feminizm to odejście od Prawa Bożego, a kulturowa zamiana ról kończyła się tam, gdy trzeba było wnieść lodówkę na 4 piętro, albo urodzić dziecko. Swoją drogą bardzo ciekawi mnie jak w tych Twoich szczęśliwych rodzinach podejmujecie decyzje w ważnych sprawach. Przy odmiennych poglądach mąż- żona stosujecie metodę typu rzut monetą, czy "ciągniecie zapałki"? :-)
AM
~Alicja M.M.
19 grudnia 2020, 21:22
Naprawdę przy rozbieżności poglądów widzi Pan tylko te dwie możliwości - albo ktoś (domyślam się, że mąż) z zasady ma głos decydujący, albo pozostaje rzut monetą? Na szczęście wielu ludzi (t a k ż e w małżeństwach) dysponuje także rozmaitymi innymi sposobami radzenia sobie w takich sytuacjach.
Oriana Bianka
22 grudnia 2020, 18:24
Mamy chyba zupełnie inne doświadczenia życiowe. Napisałam o rodzinach partnerskich, bo takie znam. Nie wiem, jak funkcjonuje rodzina patriarchalna od środka, bo nie znam dobrze takich rodzin. Właściwie nawet moi dziadkowie nie byli rodziną patriarchalną, rodzice to już absolutnie - nie. Zastanowiłam się nad czterema pokoleniami w mojej rodzinie i doszłam do wniosku, że najmłodsze pokolenie, to czwarte, czyli młodsze ode mnie tworzy małżeństwa najbardziej partnerskie, oparte na przyjaźni i zrozumieniu potrzeb obu stron i taka forma związku obu stronom bardzo odpowiada. Dla młodych mężczyzn z mojej rodziny małżeństwo partnerskie jest zupełnie naturalną rzeczą. Zauważ, że nie porównywałam trwałości różnych typów małżeństw, co mi przypisałeś. Uważam, że jeśli chcielibyśmy porównać, jakie małżeństwa są najbardziej trwałe: partnerskie, patriarchalne czy matriarchalne, to trzeba by dokonać takiego porównania biorąc pod uwagę ten sam przedział czasu.
IW
~Izabela Wiśniewska
11 stycznia 2022, 03:13
Nie ma to jak atak antyfeministycznej histerii :) Żaden mężczyzna nie wnosi sam lodówki na żadne piętro, ani pierwsze, ani czwarte. Podczas przeprowadzki wraz z mężem wnosiliśmy mityczną dla patriarchalistów lodówkę. I mój feminizm ma się dobrze. "Wojujące feministki" wielokrotnie zwracały uwagę na szkodliwość patriarchatu dla mężczyzn. Moje małżeństwo (już 24 lata) jest partnerskie. To nie firma i nie wojsko, nie potrzebuje szefa ani kapitana. To unia osób, które współpracują, a nie rozkazują, i razem walczą z przeciwnościami. Nie rzucamy monetą i nie ciągniemy zapałek - rozmawiamy i zastanawiamy się nad rozwiązaniem. Patriarchat to uprzywilejowana pozycja mężczyzny wobec kobiety (układ sił, gdzie męskie ma dominować i przeciwstawiać się "słabej kobiecości"), wymaga ona tak wielu kosztów, że czas dojść do jednego wniosku: patriarchat ogranicza rozwój kobiet i szkodzi zdrowiu fizycznemu i psychicznemu mężczyzn. Jeśli Szanowny Pan tego nie rozumie, to żal mi Szanownego Pana. Z Bogiem.
LZ
~Leon Ząb
17 grudnia 2020, 20:16
Patriarchat wynika z prawa naturalnego, wszystkie ludzkie cywilizacje były w mniejszym lub większym stopniu patriarchalne. Jest on również typowy dla szympansów, naszych najbliższych zwierzęcych "krewnych".
BT
~Babcia Tesia
18 grudnia 2020, 10:02
Idąc tym tropem to prawo silniejszego również wynika z prawa naturalnego. Zlikwidujmy kodeks karny :)
BT
~Babcia Tesia
17 grudnia 2020, 17:42
Ponieważ jest to nawiązanie do wcześniejszych dyskusji na Deonie, to nie odmówię sobie jeszcze kilku słów komentarza. Po pierwsze, wybuch oburzenia nie był na to, że "niektóre kobiety wierzące śmiały podważyć tradycyjne postulaty ich miejsca i roli w małżeństwie", tylko na to, że Pulikowskiego i innych oskarżono o wspieranie kultury gwałtu. Po drugie, kto i gdzie twierdził, że podporządkowanie ma być jednostronne a żona musi się bardziej starać? Proszę, trzymajmy się faktów, a nie własnych insynuacji. Zgadzam się z dużą częścią tego artykułu, tylko cały czas mam takie poczucie, że obie strony tego sporu robią z igły widły i szukają sobie na siłę wroga, tam gdzie go nie ma...
ŁM
~Łukasz Morawski
18 grudnia 2020, 07:31
Typowe dla ruchów feministycznych, wytykają rasizm seksizm dyskryminację tam gdzie jest jej najmniej, gdzie nie ma lepiej na świecie. A propos patriarchatu to można się tym zająć, znam mnóstwo małżeństw gdzie facet nie ma nic do powiedzenia może jakoś im pomóc?
BT
~Babcia Tesia
17 grudnia 2020, 17:30
Oczywistym jest, że jesteśmy potomkami kultury patriarchalnej i to dziedzictwo gdzieś tam w nas tkwi. Ale jak zrobiłam bilans znanych mi par, to wygląda na to, że - poza jednym wyjątkiem, swoją drogą niewierzący - żyją w "równowadze" (większość) a kilka w "matriarchacie" (w znaczeniu kobieta rządzi - decyduje o większości spraw). Nie wiem jak sobie radzą w sprawach łóżkowych, bo tam nikomu nie wchodzę, oceniam po tym, co widzę z zewnątrz. Myślę, że większy problem z tą patriarchalną spuścizną jest w instytucjach świeckich i kościelnych, a nie w rodzinach.
MN
~Maria N.
17 grudnia 2020, 17:18
Jeśli kapłan katolicki pisze o kobietach i ani razu nie wspomina w swoim artykule o Matce Bożej, to jest tu coś nie tak. Karol Wojtyła jako ksiądz był tak zapatrzony w Maryję, że wpisał sobie później w herb biskupi hasło "Totus Tuus". Dlatego miał bardzo zdrowe podejście do kobiet. Wiedział, że jak Matka Boża mogą one uczestniczyć w zbawczym dziele Chrystusa. Maryja nie realizowała siebie, nie szła za fałszywie pojętą "wolnością" i "nowoczesnością", tylko szukała woli Bożej i odpowiedziała Bogu: Fiat. Pan Bóg Jej pomógł dając św. Józefa za opiekuna. Co by kilkunastoletnia Maryja zrobiła bez tego starszego od siebie i silniejszego cieśli z Nazaretu? Nie na darmo św. Józef jest nazywany patronem rodzin i małżeństw. Ale autor artykułu powyżej nie chce pisać o tych fenomenalnych i pięknych relacjach między Matką Najświętszą i jej ziemskim oblubieńcem, bo to już byłby patriarchalizm. Woli powoływać się na "zdobycze nauki i społeczne przemiany". Bardzo to przykre...
KO
~Kt Oś
18 grudnia 2020, 14:43
@Maria N. Czy na tej samej zasadzie uważa Pani, że jeśli kapłan katolicki pisze o mężczyznach i ani razu nie wspomina o św. Józefie, to też jest coś nie tak? Św. Józef też nie realizował siebie, ale wychowywał nie swoje dziecko. Jak się Pani na to zapatruje?
MN
~Maria N.
19 grudnia 2020, 12:45
@~Kt Oś. Św. Józef to bardzo piękna postać, właśnie dlatego, że się Maryją opiekował. Gdy zobaczył, że jest brzemienna, chciał ja oddalić, jak wiemy z kart Ewangelii, ale Anioł mu wytłumaczył, kim będzie to Dziecko. Św. Józef był Bogu bardzo posłuszny, ponieważ rzeczywiście nie realizował siebie. Kapłani powinni pisać o św. Józefie. Niestety dziś o nim mówią za mało. Również na Deonie jest go jak na lekarstwo. I to też jest przykre...
AB
~Anna Bobak
19 grudnia 2020, 13:12
Pani Mario, ale te przemiany i zdobycze to nie jest kwestia gdybania tylko zaistniały fakt. Nie ujmując Matce Bożej i sw. Józefowi, których trzeba stawiać za wzór, jak mamy naśladować dzisiaj ich styl bycia? Mówię tu o kwestii pracy, obowiązków, opieki nad dziećmi. Ja wiem, dla mnie też fajniej byłoby żyć w małej wiosce i mieć osła, uprawiać ziemię i nie myśleć o jakichś tam terminach które gonią. Taki mamy świat. A niestety, jak kobieta cały czas siedzi w domu, zamknięta tylko w tych "garach" przysłowiowych, to jak ma normalnie żyć? Jak ma w tych czasach być atrakcyjna dla męża, coś znaczyć? Mąż może się rozwijać, uczyć, a ona? On może mieć "odskocznie", a ona? Jakiś karnet do kosmetyczki pod choinkę? Myślę, że miłość, pokora i wiara są niezależne od zmian świata dla tych, którzy szukają Boga.
17 grudnia 2020, 16:50
Dziękuję
TO
~Tomasz Ostański
17 grudnia 2020, 12:49
Błędy technik perswazji -Nieprofesjonalny profesjonalizm. Błąd ten występuje w szczególności wtedy, gdy promotor nie potrafi dobrać do prezentowanej wiedzy stosownej metody przekazu. Treści programowe wojującego feminizmu, zyskują poklask wyłącznie zainteresowanych wojujących feministek. Przekazane w „rewolucyjno - wojennej narracji” przynoszą jak obserwuję skutek odwrotny do zamierzonego. Nie zyskują zwolenników, nie przekonują sceptyków. Zaspokajają jedynie bujne ego nieprofesjonalnych liderów i promotorek zagadnienia. Dodatkowo wywołują frustrację obu stron dyskusji. Zarzuty wobec patriarchalizmu nie są równie lub bardziej atrakcyjne od spokojnej propozycji jak najdalej idącego partnerstwa i równouprawnienia. A wojenne okrzyki i pohukiwania w stylu „ nie damy się”, wykrzykiwane zazwyczaj przez nie damy, świadczą raczej o słabości niż sile. Silny nie wrzeszczy, mówi cicho i spokojnie. Silny mówi … i ma. Niektórzy jednak nie potrafią szukać siły, posłuchu inaczej niż wrzaskiem :)
JK
~Jacek Kola
17 grudnia 2020, 12:09
nie może być zgody na przymuszanie do androfobii
PS
~Przemysław Semeniuk
17 grudnia 2020, 11:37
Szanowny księże! Staram się prosto oceniać rzeczywistość. Po przeczytaniu tego artykułu widzę kolejne sianie zamętu i atakowanie osoby Jacka Pulikowskiego, który zapewne ma więcej zasług u Pana w budowania relacji małżeńskich niż wszyscy atakujący go razem wzięci. Ode mnie niech będzie tylko to: "Nie da się płynąć statkiem, który ma dwóch kapitanów. Kolizja z przeszkodą jest nieunikniona. Widać to w statystykach rozwodów czy, które lawinowo wzrosło wraz z "równouprawnieniem" płci. Samo natomiast "równouprawnienie" jest niczym innym jak ideologią marksistowską wtłaczaną na siłę również przez ludzi kościoła." Pozdrawiam P.S.
AW
~Adam Wroński
16 grudnia 2020, 22:54
Oburzenie powstało z infantylnego, niesprawiedliwego osądu wpisującego nauczanie p. Pulikowskiego w kulturę gwałtu. Już na samym początku artykułu znajduje się fundamentalny błąd w ocenie sytuacji. Jak tu zaufać nauczaniu Księdza, jeśli nie dostrzega sedna problemu?
KW
~ka we
16 grudnia 2020, 22:10
Ja tam bardziej w tekstach p. Pulikowskiego bardziej widzę model z prostym chłopczykiem, o którego kobieta musi się zatroszczyć bo sam się pogubi i jak dziecku wytłumaczyć... Bardziej mnie kiedyś zraziły suchary z 'czarnego humoru' w kościele, gdy jakiś ksiądz z Pragi tłumaczył, że facet to musi mieć odskocznie i od czasu do czasu gdzieś pójść na jakieś hobby, a kobieta z natury pełna poświęceń dla dzieci to już nie. Więc może jak chcecie się kogoś czepić to bardziej tam proponuje.
JL
Jerzy Liwski
16 grudnia 2020, 20:50
Szkoda czasu na czytanie dalej. Ks. Piórkowski kontynuuje metodę zastosowaną wobec J. Pulikowskiego teraz wobec Piusa II w jeszcze bardziej skrajnej i manipulacyjnej formie. Ks. Piórkowski pisze, co powiedział Pius II. Piętnaście minut zajęło mi ustalenie, że te słowa znalazły się w liście Eneasza Piccolomini (późniejszego papieża Piusa II) do jego przyjaciela, który zostawił swoją kochankę i jakoś nie do końca mógł się z tym pogodzić. List ten napisany został w 1446 roku, zanim jeszcze Piccolomini został księdzem (1447), a na dwanaście lat przed tym jak został papieżem. Ponadto ks. Piórkowski, patrząc na dwa dostępne tłumaczenia angielskie tego listu, posługuje się nie dosłownym, lecz zmanipulowanym tłumaczeniem. Czy ks. Piórkowski świadomie manipuluje, czy tylko wziął skądś cytat nie sprawdzając jego pochodzenia, tłumaczenia etc? Jedynie ks. Piórkowski może na to odpowiedzieć. A powinien odpowiedzieć, bo to co stwierdził uderzyło wprost w papieża i nauczanie Kościoła.
JW
~Jarosław W
16 grudnia 2020, 21:40
sprawdziłem tak samo. a cytat o. Piórkowski wziął z jednej z "czarnych list niecnych postępków Kościoła" krążących wśród nowoateistów
AB
~A B
16 grudnia 2020, 22:58
Panie Antoni, probuje Pan podważyć sedno tekstu, nie da się....... Za dużo tych cytatów, a to jeszcze nie wszystko. "Uderzyło w papieża i wprost w nauczanie KK", czy wedlug Pana to czego nauczał Kościół przez 2000 lat jest nieomylne? Czy w żadnego papieża od Piotra do dzisiaj " uderzyć", a inaczej mówiąc niezgodzić się z jego opiniami nie można? Jakie znaczenie dla sensu tego co napisał Autor ma to kiedy te slowa powiedział Pius ll. Zaprzecza Pan pozostalym przywołanym cytatom? Nie, one coś pokazują, i na marksizm i feminizm się tego zwalić nie da. Teraz probuje się tłumaczyć, że przeciez chrzescijanstwo jest tak dobre dla kobiet na podstawie tego co jest w Ewangelii, tak to prawda, tylko dlaczego musiał się pojawić feminizm i inne - izmy, żeby to "odkryć"? Niestety tego sie nie da obronić i wiedział to juz JPII bo za coś kobiety przeprosił.
AB
~A B
16 grudnia 2020, 22:59
Przepraszam, oczywiscie Panie Jerzy, czy to zmienia sens wypowiedzi?
JL
Jerzy Liwski
17 grudnia 2020, 12:05
@ AB. Pana spojrzenie jest zgodne z tezą, że nie ma znaczenia, czy piszę prawdę, czy powołuję się na prawdziwe wydarzenia, cytaty o ile zgadzają się z moim tokiem rozumowania. Ks. Piórkowski napisał, że Pius II coś powiedział, do tego wyciąga wniosek jakoby było to częścią ówczesnej Nauki Kościoła. Tymczasem Pius II tego nie powiedział. List do przyjaciela, w czasach gdy nie był księdzem, dwa lata po napisaniu jednej z popularniejszych w tamtych czasach mocno erotycznych opowieści. Może też ks. Piórkowski napisze o tym, że Pius II wyznawał bogów rzymskich, skoro w tym samym liście dwa akapity dalej używa sformułowania "Na Herkulesa!" do tego w oryginale w ogóle nie ma sformułowania "Ona jest swoistym piekłem!”, a jedynie sformułowanie do przyjaciela, by jeśli zobaczy kobietę pomyślał/wierzył, że widzi diabła. I to była wskazówka do przyjaciela, który nie potrafi zapomnieć o kochance, którą oddalił. I tyle. Dla ks. Piórkowskiego ten list jest wyrazem nauczania Kościoła w XV wieku.
JL
Jerzy Liwski
17 grudnia 2020, 12:23
@ AB Proszę odnosić się do tego, co napisałem, a nie tworzyć własne konstrukcje (mi je przypisywać) i polemizować z nimi. "uderzyło w papieża i wprost w nauczanie KK" - oczywiście, ponieważ przypisano papieżowi i KK nauczanie, którego on nie głosi posługując się zmanipulowanym "cytatem". I proszę nie stosować manipulacyjno retorycznych chwytów:" "uderzyć" a inaczej mówiąc niezgodzić się" - nie proszę Pana, tylko dla Pana "uderzyć" to inaczej "nie zgodzić się". Tylko dla Pana. Żeby się nie zgadzać z kimś, to trzeba najpierw wiedzieć, co ten ktoś mówi, twierdzi. Ja nie zajmuję się w swoim wpisie pozostałymi cytatami - zająłem się pierwszym. I widząc brak rzetelności autora, formułowanie nieprawdy, opieranie się na niej, powoduje, że nie wiedzę powodów, by zajmować się resztą tekstu, dopóki autor błędów nie skoryguje.
JL
Jerzy Liwski
17 grudnia 2020, 12:28
@ AB "próbuje Pan podważyć sedno tekstu". Nie proszę Pana, ja się tym nie zajmuję. Ja tylko wskazuję na nierzetelność autora. Nie zajmuję się tezami autorów, którzy posługują się fałszywymi cytatami.
JL
Jerzy Liwski
17 grudnia 2020, 12:36
@ AB i jeszcze to piękne zagranie z Antonim, a potem przeproszenie, za zmianę imienia i pytanie "czy to zmienia sens wypowiedzi?", że niby to nie ma znaczenia. Tyle że Pan zauważył błąd, przeprosił - czekam aż ks. Piórkowski zrobi to samo. Przeprosi za błąd, skoryguje swój tekst - wtedy możemy rozmawiać o reszcie jego treści. Ale ksiądz Piórkowski tego nie zrobi. Proszę sobie zadać pytanie, dlaczego? Myślę, że postawienie tego pytania i uczciwe odpowiedzenie na nie, mogłoby wiele w Panu zmienić.
RS
~Renata S
17 grudnia 2020, 12:50
Nie ma znaczenie, czy cytat pochodzi z prywatnego listu do kumpla, czy z encykliki! Poszedł w świat i wzmocnił tzw. "autorytetem" podły stosunek do kobiet.
JL
Jerzy Liwski
17 grudnia 2020, 13:37
@ Rentata S. Rozumiem, że dla Pani jeżeli jakiś człowiek napisze w liście do znajomego, że lubi dłubać w nosie i nie widzi w tym nic zdrożnego i potem ten człowiek zostanie księdzem i papieżem, to Pani zdaniem będziemy mogli mówić, iż Kościół w swoim nauczaniu popiera dłubanie w nosie i uważa je za dobre. Po drugie Szanowna Pani, Eneasz Piccolomini nie powiedział tego, co ksiądz Piórkowski twierdzi, że powiedział Pius II, tylko powiedział coś innego, w innym kontekście.
AB
~A B
17 grudnia 2020, 13:51
Panie Jerzy, Pan ocenia Autora, ja natomiast odnoszę sie do tekstu, poniewaz większość cytatów znam i jeszcze dodatkowo inne popierajace jednak tezę o niezbyt "godnym" (eufemizm) traktowaniu kobiet przez znaczace postaci KK, a przeprosiny JPII pamietam z racji wieku, pozwoli Pan, ze pozostanę przy swoim zdaniu o źródłach patriarchatu i roli kobiet w spoleczenstwie lansowanej przez wieki przez KK.
AB
~A B
17 grudnia 2020, 14:10
Panie Jerzy, " o kochance, której nie potrafi zapomnieć" powiedzial do przyciela, żeby zobaczył w niej "diabła", to też pokazuje sposob myślenia :). Nie podejmij decyzję, wybierz, "zobacz w niej diabła", czyli....... :). Zwal na nią, znienawidź, odbierz jej czlowieczenstwo.
JL
Jerzy Liwski
17 grudnia 2020, 15:07
@AB Proszę Pana (a może proszę księdza), a zmanipulowany "cytat" to jest w tekście tego Autora, czy nie. Jeżeli Pan odnosi się do tekstu, to proszę mi powiedzieć, co Pan sądzi o "cytacie" słów "Piusa II". Poza tym znów robi Pan to samo, tworzy Pan własne konstrukcje i mi je przypisuje. "Pozwoli Pan, że pozostanę przy swoim zdaniu o źródłach..." Nigdy tego Panu nie zabroniłem, w ogóle się do tego nie odnosiłem i z Panem na ten temat nie polemizowałem. Czy może Pan zatem zaprezentować te "inne" cytaty? Oczywiście sprawdzone, z odniesieniem do źródeł etc. Choćby kilka. Skoro je Pan zna to nie będzie problemem. Tylko takie, które świadczą o niezbyt "godnym" (eufemizm) traktowaniu kobiet przez znaczące postacie KK.
TO
~Tomasz Ostański
17 grudnia 2020, 15:40
Nie panie/pani A B, nie . Pan Jerzy ocenia krytycznie właśnie tekst z powodu jego merytorycznych ważnych błędów. Posługiwanie się nierzetelnymi informacjami dla zbudowania lub podparcia jakiejś wygodnej sobie tezy podważa samoistnie wiarygodność i rzetelność zarówno samego tekstu jak i jego autora. Zwłaszcza wobec braku sprostowania błędu ( na co bym nie liczył). Jeżeli pan/pani A B tego prostego faktu nie dostrzega lub nie rozumie to Pan Jerzy powinien dostrzec i zrozumieć, że dalsza dyskusja na tym poziomie jest zbędna, ponieważ po za obustronną frustracją nie przynosi żadnych owoców :)
AA
~Adam aD
17 grudnia 2020, 19:35
Oczywiście, że ma znaczenie. Każdy tekst trzeba oceniać według całości, a nie tylko według wyrwanego z kontekstu zdania. Ważny jest również kontekst sytuacyjny - w jakim celu tekst został napisany tzn. do jakiej sytuacji życiowej autora oraz w przypadku listu adresata się odnosi. Jerzy Liwski wyraźnie i w bardzo przekonujący sposób te kwestie przedstawił. Dodać tylko można, ze o. Piórkowski posłużył się pełnym przekłamań i manipulacji spamem, który ok. 2000 r. kolportowały antychrześcijańskie środowiska związane z Faktami i Mitami czy Karlheinzem Deschnerem. Ten stek manipulacji dosłownie ,,wdeptał w ziemię". o. Jacek Salij OP i przez lata był spokój. Żenada, że bez dogłębnej analizy dzisiaj za kolportaż takiego chłamu odpowiedzialność spada bezmyślnego na jezuitę.
AB
~A B
17 grudnia 2020, 22:35
Do wszystkich Panów mówiąc do przyjaciela takie słowa jakie powiedzial pokazał jeszcze dokladniej swoj stosunek do kobiety i szczerze mówiąc przyaciela potraktował jak idiotę, a tą kobietę.... Jeszcze gorzej, nie wiem dlaczego przypomina mi sie sędzia Frolo...
JL
Jerzy Liwski
18 grudnia 2020, 08:24
@AB. Czytał Pan ten list? Jeżeli nie to proszę najpierw go przeczytać, zobaczyć kontekst. Wypowiada się Pan o czymś, o czym Pan wie na podstawie wzmianek. Rozumiem, że grzmi Pan po to by odwrócić uwagę - gdzie są te cytaty, o których Pan wspominał? Z braku argumentów zawsze można pokrzyczeć, zwłaszcza z odezwami "do wszystkich Panów". Proszę być poważnym...
AA
~Adam aD
19 grudnia 2020, 18:54
Dobrze, że zaczyna Pan wreszcie rozumieć intencję. Że autor listu, późniejszy papież Pius II mówiąc o szatanie nie miał na myśli wszystkich kobiet, ale tę konkretną. Przy czym i to był skrót myślowy odnoszący się do relacji jego przyjaciela z tą kobietą, które to relacja była grzeszna. Zaś przyczyną grzechu jest szatan. A dzisiaj mamy jezuitę, który zamiast bronić Kościoła i jego wiary odgrzebuje spam, który 20 lat temu wymyśliły antyklerykalne środowiska w celu szkalowania i zohydzania tego Kościoła.
AA
~Adam aD
16 grudnia 2020, 19:07
A może zamiast tej egzegetycznej akrobatyki zastanowić by się nad złagodzeniem tłumaczenia tekstów św. Pawła ? Nie pisać ,,żony bądźcie posłuszne mężom" ale np ,,żony, miejcie w poważaniu zdanie męża" Brzmienie takiej wersji niewątpliwie byłoby bardziej rozmyte. W polskim języku miałoby to jeszcze te zaletę, że ,,mieć w poważaniu" jest sformułowaniem bardzo wieloznacznym, zwłaszcza w mowie potocznej ;). Dzięki temu polski kościół partykularny za jakieś 20 lat miałby szansę stać się najbardziej postępowym na świecie. Nie wiem, czy byłoby to uczciwsze od tego, co proponują uczeni w Piśmie na przestrzeni ostatnich dekad, ale niewątpliwie nie narażałoby soborowej odmowy Kościoła na zarzut groteskowości i palenia ,,Panu Bogu świeczki, a diabłu ogarka".
TO
~Tomasz Ostański
16 grudnia 2020, 22:46
„ Mieć męża w poważaniu” – jakie to życiowe. W kwestii łagodzenia tekstów w celu dopasowania ich do apetytów wojującego feminizmu, tu niezbędna okazać się może większa rewolucja. Cóż bowiem począć z faktem nieszczęsnego opisu stworzenia kobiety z żebra mężczyzny ( to tylko obrazowa przenośnia, jednak niewygodna), jak zaradzić niezaprzeczalnemu, że na Zbawiciela Ojciec Nasz Niebieski wybrał Syna nie córkę. Gdy tak spojrzeć wstecz to tak nieładnie i nachalnie patriarchalna ta cała historia (nie tylko zbawienia), że na dobrą sprawę, dla feministycznej poprawności należałoby ją całą napisać na nowo. Albo odżegnać się od niej, zapomnieć jako zło przebrzmiałe i zbędne. Ogłosić przy okazji, że Enstein była kobietą, Kopernik była kobietą, i nawet Maria Curie Skłodowska była kobietą. A najlepiej napisać nową, bardziej matriarchalną i feministycznie poprawną. :)
AA
~Adam aD
17 grudnia 2020, 19:25
Nie widzisz, że napisałem to z pewną ironią. Niestety, prawda jest jednak taka, że wszyscy, którzy przyszliśmy na świat pomiędzy powstaniem styczniowym a pandemią Covida mamy system wartości ukształtowany przez idee pozytywistyczne. Dlatego tak trudno nam zaakceptować dziś coś takiego jak patriarchat. A niestety, okazuje się, że ma on legitymację nie tylko biblijną, ale na domiar złego - nowotestamentalną. Gdyby to wynikało z Prawa Mojżeszowego to jakoś byśmy nad tym przeszli do porządku dziennego. Ale, że to św. Paweł nas w to wmanewrował... To dla przeciętnego europejczyka (piszę małą literą, bo mam na myśli nie mieszkańca kontynentu ale przedstawiciela pewnego stanu umysłu) nie do strawienia. I nie trzeba być tu wojującą feministką. No więc cóż zrobić. Albo pozostaje hipokryzja przebijająca przez tekst ks. Piórkowskiego, czyli falandyzacja Słowa Bożego. Albo ... niezbyt ścisłe, mniej rażące przetłumaczenie niewygodnej nauki.
TO
~Tomasz Ostański
16 grudnia 2020, 19:06
Znam bardzo wiele małżeństw sakramentalnych i związków niesakramentalnych funkcjonujących prawidłowo i na zdrowych zasadach partnerskich. Tak wiele rodzin dla których wałkowany tu temat jest obcy, abstrakcyjny, tak marginalny i patologiczny, że dyskusja o nim sprowadza się do spostrzeżenia -to społecznie marginalna patologia. Jest oczywistym że lekarz każdego postrzega jako chorego (tylko jeszcze dobrze nie zdiagnozowanego), strażak często jest przeczulony na punkcie zagrożenia pożarowego, a policjant widzi wokół mnogość podejrzanych. W jakiej sytuacji są dziennikarze podnoszący problem „zagrożenia epidemią patriarchalizmu”? Być może ksiądz, wysłuchujący w konfesjonale o ludzkich problemach wyolbrzymia skalę problemu? A może ja żyję w świecie w którym pozytywne zjawiska i przykłady mają większą silę oddziaływania i przebijania się do powszechnej opinii niż przykłady i zjawiska negatywne?
AB
~A B
16 grudnia 2020, 23:09
Skoro jest tak super to dlaczego tematy związane bardziej, czy luzniej z patriarchatem, rolą kobiet w KK, oraz wszelkimi innymi zwiazanymi luźno lub bardziej z VI przykazaniem, antykoncepcją, lgbt (czy slusznie zwiazanymi to inna sprawa) są jak ktoś zauważył najczesciej omawianymi w KK, a ostatnio na ulicach :). Ale racja pod innymi omawianymi na portalu tematami cisza, patrz zmiana klimatu, udajemy, ze jest ok. Tak u moich znajomych jest tak samo, tylko czy to wynika z nauczania KK, czy z dojrzalosci i swiadomych wyborów tych ludzi? Nie daję gotowych odpowiedzi.
TO
~Tomasz Ostański
16 grudnia 2020, 18:46
Model Patriarchalny. Bardzo prosiłbym o opisowe rozwinięcie o jaki dokładnie model chodzi. I czy rzeczywiście chodzi o krytykę jakiegoś modelu patriarchalnego czy jest to wyłącznie termin mający argumentować brak naturalnego zróżnicowania płci? Co naukowa psychologia mówi o naturze płci? Czy model patriarchalny to ten model kulturowy w którym kobietę wyręcza się w cięższych pracach ( za jej zgodą, i nawet nie będąc o to proszonym)? Czy naprawdę chodzi o jakikolwiek (według mnie urojony lub patologicznie pojmowany) model patriarchalny? Czy o model relacji w związku dwojga ludzi. Model relacji w której w miejsce obcesowego, władczego i tchnącego egoizmem „nie bo nie” lub „tak, bo tak mi się podoba” ktoś proponuje dialog, wyjaśnienie swojego stanu, nastroju, motywację lub jakiekolwiek inne wyjaśnienie swojego stanowiska ? Zapytajmy co i jak powinien odpowiedzieć mąż nie mający ochoty na seks, żonie, która właśnie ma na ten seks chętkę? Odpowiedź może być w modelu matriarchalnym.
AW
Aleksandra Wysocka
16 grudnia 2020, 17:40
Przez patriarchat polsko-katolicki nie ma w Kościele miejsca dla kobiet spełnionych, świadomych i mających realny wpływ na rzeczywistość. Są za to często kobiety bierne, pełne wstydu do swojego ciała i wypierające swoją seksualność. Bez silnych kobiet nie ma silnych Instytucji , które mogą realnie odmieniać życie ludzi i robić świat lepszym.
AA
~Adam aD
19 grudnia 2020, 19:08
Bzdura, bzdura i jeszcze raz bzdura, nie wiem jak ta wypowiedź mogła otrzymać 31 łapek w górę. Studiowałem na pewnym studium katechetycznym i aż roiło się od kobiet wykładowców z miejscowego wydziału teologicznego I wcale nie sprawiały one wrażenia ,,biernych i pełnych wstydu do swego ciała". Podobnie znajome amimatorki wspólnot kościelnych czy przewodniczące rad parafialnych. Swoją drogą - co to w ogóle jest ten polsko-katolicki patriarchat ? W sumie czegoś takiego nawet nie ma, to tylko pobożne życzenia św. Pawła. Wiele razy spędzałem urlopy w Polsce Wschodniej, zarówno w kurortach jak Zakopane czy Bukowina, ale nawet zwykłym wioskach i miasteczkach Podkarpacia i Lubelszczyzny. Większość właścicieli pensjonatów to były kobiety, a i te spotykane na ulicach wcale nie różniły się o tych z innych miejsc Polski czy nawet Europy. A czy płeć ma coś wspólnego z siłą instytucji...na męski kościół wszyscy narzekają...ale wymiar sprawiedliwości jest mega sfeminizowany i też z nim kiepsko...
KP
~K P
16 grudnia 2020, 17:24
Bardzo potrzebny mądry tekst, podsumowujący. Taka kropka nad i. Szczególnie ważne podkreślenie problemów Kościoła w przyjęciu nauki i połączeniu nauki z wiarą . Naprawdę dobrze podsumowane, naprawdę zadziwiające przywiązanie młodych ludzi do patriarchatu. Zacietrzewienie w komentarzach pokazuje, że kształtowanie wiedzy o małżeństwie w świetle Chrystusa należy w Kościele po prostu zacząć, nawet nie od nowa, po prostu zacząć.
AW
~Agata Wilczyńska
16 grudnia 2020, 16:24
Bardzo dziękuję za ten artykuł. Myślę, że patriarchalny układ moze dobrze funkcjonować, jeśli obojgu małżonkom odpowiada, niech trwa i współtworzy szczęśliwą rodzinę, według tradycyjnych wzorców. Jednak są sytuację, kiedy taki układ nie odpowiada jednemu lub obojgu małżonków, kiedy nie ma możliwości jego realizacji. Lub zyjac w związku z mężczyzną niedojrzałym, który unika podjęcia odpowiedzialności, układ patriarchalny będzie szkodliwy dla rodziny. Kiedyś kobieta nie miała wyboru, musiała cierpieć, żyjac w takim związku. Obecnie moze realizować siebie, rozwijać się i wzrastać niezależnie od partnera, który nie chce rozpocząć procesu pracy nad sobą. Co więcej moze to robić w związku, bez poczucia winy i krzywdy. To jest wielka szansa dla kobiet w dzisiejszych czasach
JP
~Justyna Przybysz
16 grudnia 2020, 15:40
W końcu jakiś sensowny i merytoryczny artykuł odnośnie protestującyh kobiet i postawy kościoła,a nie nieudolna obrona patriarchatu już trzeszczącego w posadach
AS
~Aneta S.
16 grudnia 2020, 15:31
Ostatnio zwraca się uwagę na klerykalizm w Kościele. Ksiądz z racji przyjęcia sakramentu kapłaństwa jest spostrzegany jako dobry, zarówno przez wiernych jak i biskupów. Niezdolny do przestępstwa z definicji, z racji przyjęcia tego sakramentu. Klerykalne rozumienie sakramentu małżeństwa również może być niewłaściwe i prowadzić do wypaczonych relacji. Stanie się żoną i mężem nie oznacza ludzi niezdolnych do popełniania grzechu. W teorii powinni to być wzajemne oddanie się sobie dwóch osób, problem pojawia się, gdy jedna z tych osób tego nie rozumie i oczekuje podporządkowania się tej drugiej osoby, uniżenia i ustąpienia, bo gdzieś tak usłyszała na rekolekcjach. I tak zaczyna się zatracanie swojej tożsamości, godności w imię świętego, nierozerwalnego małżeństwa, bóle głowy itp. Umiejętność stawiania granic drugiej osobie, bez posądzania o złe intencje. Brakuje mi nauki Kościele na ten temat. Oby więcej takich artykułów jak księdza.
JW
~Jarosław W
16 grudnia 2020, 15:20
W XV wieku papież Pius II pisał „Kiedy widzisz kobietę, pamiętaj, to diabeł! Ona jest swoistym piekłem!” - poproszę źródło tego cytatu.
AS
~Aneta S.
16 grudnia 2020, 15:05
Jak rozwiązać spór, gdy jedna osoba chce, a druga nie chce? Potrzebuję rozładować napięcie, jesteś moją żoną, jesteśmy jednością, ciężko pracuję, nie stwarzaj konfliktów. Nie mam dziś ochoty, boli mnie głowa, jestem zmęczona. Kto ma ustąpić, porzucić swój komfort fizyczny i psychiczny w imię dobra nierozerwalnosci małżeństwa. Gdzie są granice mojego przyzwolenia wbrew sobie? Jestem ciekawa, bo nie jestem żoną, czy te przysłowiowe bóle głowy żony, to nie są skutki zmuszania się do stosunku, wbrew sobie? Bo taka kobieta kiedyś usłyszała, że poświęcanie się dla bliźniego jest dobre? Miłość wyrzeka się siebie. Seks dla męża jest ważny, więc nie powinnaś odmawiać, jak nie masz ochoty, bo pójdzie do innej i to będzie Twoja wina. W dużym uproszczeniu piszę.
EA
~Ewa Adam
16 grudnia 2020, 22:26
W takim razie również w dużym uproszczeniu. Nie ma czegoś takiego, jak "poświęcanie się". Jeśli decydujemy się coś poświęcić, to zawsze poświęcamy jedno dobro, dla osiągnięcia innego. Warto się zastanowić, dlaczego robimy coś pozornie "wbrew sobie"? Robimy to sami z własnej woli, nikt nie zmusza. Samodzielnie podejmujemy decyzję (na "tak", lub na "nie"). Dlaczego? Co chcemy w ten sposób osiągnąć, albo co myślimy, że osiągniemy? Miłość nie wyrzeka się siebie, bo "bliźniego, jak siebie samego". Dobrze jest pomyśleć, co nam daje owo przysłowiowe "poświęcanie się"? Bo przecież po coś to robimy, coś sobie tym zapewniamy, coś nam to "załatwia", inaczej byśmy tego nie robili.
KP
Key Pi
16 grudnia 2020, 22:49
Nie - nie będzie to Twoja wina. Bez uproszczenia. Jak facet idzie do "innej" to jest to wina faceta. Po prostu.
KP
~K P
17 grudnia 2020, 01:39
Jak się jest żoną to ważne żeby czuć się bezpiecznie w tej relacji. Żonom czasem dokucza przysłowiowy ból głowy nie tylko dlatego że jest zmęczona. Straszenie żony grzechem nie dotyczy tylko współżycia. Żony zdrowe i mpądre też znają swoje potrzeby, ale one dźwigają często wszystko na swoich barkach, także kwestię potomstwa, którego oczywiście pragną, ale którego wydanie na świat i wychowanie i opieka też jest trudem i to ona to dźwiga, keestia stawiania kobiet, które boją się ciąży jako egoistyczne, grzeszne, to jest to, co też zamyka kobiety na współżycie. Dlaczego lęk matki wykońcxonej ciążą, porodem, nieprzespanymi nocami jest określany jako zamykanie się na życie i wrzucany do worka feminizmu. Stosując zalecenia Kościoła że tylko naturalne metody często jeszcze naleganie męża w dni niepewne niepłodności, budzenie poczucia winy w kobiecie to jest realny problem Może rozboleć głowa...
AK
~Anna Kasprowicz
17 grudnia 2020, 13:22
Anetko, każdy związek jest inny bo tworzą go dwie indywidualne osoby.Mają różne charaktery i osobowości. Bardzo ważne, żeby się poznać przed ślubem. Podam kilka przykładów: 1. Gdy mężczyzna/kobieta jest w towarzystwie swojego chłopaka/dziewczyny a mimo to jemu/jej nie przeszkadza filtrować z obcą kobietą/mężczyzną to już mały sygnał, że ta osoba Cię nie szanuje. 2.Kiedy nie ma czasu oddzwonić tego samego dnia na Twój sms lub telefon, to też już mały sygnał, że Cię nie szanuje. Chodzi o to, żeby wziąść ślub z osobą, która Cie szanuje i która ty szanujesz.Rozmawiacie z sobą, wspieracie i wspólnie dążycie do tego co przedyskutowaliście.Jeżeli tego nie ma, nie bierz ślubu, bo to nie jest odpowiednia osoba dla Ciebie. Niestety ślub czesto jest w takim przypadku i już na starcie jest brak równowagi w związku, a potem są dylematy czy on/ona zrozumie, że ja nie chcę z nią/nim seksu.
AK
~Anna Kasprowicz
17 grudnia 2020, 13:33
Jeżeli nie macie przedyskutowanych tematów granic w związku i nie umiecie jasno komunikować swoich potrzeb to nie polecam zaczynania współżycia. Bo wtedy będą takie problemy jak opisujesz. Niestety dzisiejsza kultura promuje seks na pierwszej randce, więc nie dziwię , że są takie problemy, skoro ludzie zaczynają od poznania ciała a nie psychiki i ducha. Lepiej zapobiegać niż leczyć. Jeżeli jesteście pod względem psychicznym, duchowym i cielesnym to jest temat prosty, bo jak druga strona Cię szanuje to zaczeka. Podobnie jest kiedy kobieta jest w ciąży 9 miesięcy. Ale gdy tego nie ma trzeba natychmiast nadrabiać zaległości z komunikacji, zrozumienia, szacunku i zrozumienia. Ale czy to się uda to zależy od tego czy obie strony są na to gotowe. Życzę męża, który będzie Cię szanował i którego Ty będziesz szanować.
TJ
~Tylko Ja
18 grudnia 2020, 01:53
Ale przecież ciąża nie wyklucza współżycia!
AB
~Anna Bobak
16 grudnia 2020, 13:48
Zawsze mnie "zachwyca" to uderzanie do Ewy. Z jednej strony, kapłani mówią że księgę Genesis traktować należy niedosłownie, z drugiej cały czas dosłownie wrzucają winę na konto Ewy. Że słaba, że naiwna... lecz komu uległa? Powstaje pytanie, kto jest słabszy w tym wypadku, Ewa ktora posłuchała księcia kłamstwa czy też Adam, który posłuchał jej samej. Już (o ile się nie mylę) Sobór Trydencki prowadził na ten temat rozważania. To mimo wszytko nie jest żaden argument dla uznawania jakiejś gorszości kobiety lub wręcz umniejszania jej rozumowi.
RW
~Renata Witecka
17 grudnia 2020, 12:46
Serdecznie dziękuję za ten komentarz. I ja tak sądzę.
PS
~Piotr S.
16 grudnia 2020, 13:37
Redakcja Deon.pl nadal nie chce opublikować przeprosin o. Piórkowskiego, które umieścił na swoim koncie facebook. O. Piórkowski pisze tam: "Chciałem przeprosić pana Jacka Pulikowskiego, że być może opacznie zrozumiałem jego intencje i skomentowałem fragment jego wypowiedzi wycięty z szerszego kontekstu..."
MK
~Maciej Kucharski
16 grudnia 2020, 12:51
Zamiast przeciwstawiać Kościół nauce (jak to było już nie raz w historii) lepiej po prostu napisać o jaką naukę Księdzu chodzi. Konkretnie o jakie tezy, jakie badania, jakie wyniki itp. Wtedy można prowadzić polemikę. Bo nie wszystko co określane jest przez ludzi nauką jest nią w rzeczywistości (np. naukowy marksizm-leninizm). W rozważaniach o nauce nie powinno się również pomijać takiego naukowego narzędzia jakim jest statystyka. Nie wszędzie jesteśmy w stanie dociec mechanizmów działania w naszej psychice czy fizjologii, ale na podstawie badań statystycznych możemy zauważyć niektóre zależności. I warto o tym rozmawiać.
AB
~Anna Bobak
16 grudnia 2020, 17:50
Proszę o przytoczenie zależności i statystyk, o które panu chodzi. Warto rozmawiać, warto mieć do czego się odnieść...
MW
~M. W.
16 grudnia 2020, 12:42
Amen! Bardzo dziękuję za ten mądry artykuł!
VR
Valdi Roch
16 grudnia 2020, 11:50
Myślę, że istoty problemu tzw kultury gwałtu, zamiast w uwarunkowaniach religijnych należałoby raczej poszukać głębiej, czyli w samym podejściu do wartości życia od poczęcia do naturalnej śmierci, gdyż występująca w mentalności proaborcyjnej zgoda na zabicie nienarodzonego bezbronnego i niewinnego dziecka doprowadza do o wiele większego gwałtu jakim jest uśmiercenie człowieka. Warto ergo tu przytoczyć słowa świętej Matki Teresy z Kalkuty: „Wiele razy powtarzałam - i jestem tego pewna – że największym niebezpieczeństwem zagrażającym pokojowi jest dzisiaj aborcja. Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie byśmy się nawzajem nie pozabijali?”.
AB
~A B
16 grudnia 2020, 13:41
Bardzo dobry przyklad z Matką Teresą, wogóle miała ciekawe pomysły dotyczące bólu cierpiących na przykład. Warto poczytać, w stosunku do siebie chyba miała inne. Kultura gwałtu a feminizm? Jeszcze raz jeszcze niedawno kobieta/dziewczyna zgwałcona, miała dwie możliwości albo "hanba" do konca życia, albo świętość w przypadku, gdyby wolała sie zabić lub dać zabić ( wartość jej zycia była....... jej zycie widać nie miało wartości) . Dziś na szczęście ona jest ofiarą, skrzywdzoną a gwalciciel idzie siedzieć i to osiągnięcie emancypacji kobiet, ale owszem zdarza sie, że to ona jest "winna" bo spódnica, bo pewnie chciała...... I jak zwykle jak brak argumentów to aborcją w łeb.
VR
Valdi Roch
17 grudnia 2020, 00:00
~A B, to nie jest odpowiedź na pytanie zadane przez świętą...
AB
~A B
17 grudnia 2020, 12:04
Ok. To juz udzielam odpowiedzi, wedlug Pana z powodu jakich grzechów sie zabijamy? Bo wedlug mnie powodem w większości przypadków to władza i pieniądze, to dlatego ludzie się zabijają i cierpią. Mnie powstrzymuje nie tyle strach przed Bogiem, ale zadanie bólu drugiemu czlowiekowi, wszystko jedno czy nożem, czy słowem, oszustwem, odebraniem mu czlowieczenstwa, odarciem z godnosci, czyli potraktowaniem jak przedmiot. Tekst jest o patriarchacie, nie o aborcji. Inna sprawa, ze uwazam, ze nie we wszystkim co powiedzieli święci są wiarygodni i nie, nie są nieomylni.
RS
~Renata S
17 grudnia 2020, 12:53
Jak rozumiem, A B nie odpowiadała świętej, tylko Panu
ŁD
~Łukasz Dec
16 grudnia 2020, 11:20
Do czego lub kogo ten artykuł? Gdzie i kiedy ostatnio widział autor nauczanie nawołujące do poddania kobiety mężczyźnie? Warto spojrzeć szerzej na życie i małżeństwo niż tylko z perspektywy narzucanej nam przez feministki które nie są i nie zamierzają być w małżeństwie nie mówiąc o posiadaniu dzieci np.
ZQ
~zxcc q
16 grudnia 2020, 12:25
Jak tego nie widzisz to chyba jesteś ślepy :)
AB
~A B
16 grudnia 2020, 13:45
Jezelu o pierwsze pytanie to w tekscie jest wystarczajaco duzo źródeł skąd patrialchalizm sie wziął. Co do drugiego pytania Pańska informacja o feministkach jest błędna, mozna sie o tym przekonać nawet na podsstawie tylko informacji medialnych.
LL
~Leon Leonidas
16 grudnia 2020, 14:15
Jak to, do kogo? Zwolennicy patriarchatu w małżeństwie to m.in : Pulikowski, ks.Pawlukiewicz( już się nie odniesie), ks. Sławomir Kostrzewa, Piotr Wołochowicz, Jan Cyraniak, Mieczysław Guzewicz, państwo Powideł , a także liderzy tzw. męskich grup w Kościele.
KM
~Krystyna M.
16 grudnia 2020, 11:00
Przypuszczam, że wiele komentarzy pod tekstami związanymi z p. Frydrych i p. Pulikowskim pisał pod rożnymi nickami sam. ks. Piórkowski. Jednym z nicków, którego mógł użyć był „Leon Leonidas”, który też wspominał o Castii Canubii, o „literalnej” interpretacji Pisma Św. i wypominał p. Pulikowskiemu rzekomy patriarchalizm. Wydawało się, że już jesteśmy wszyscy tym tematem zmęczeni, ale ks. Piórkowski chce koniecznie postawić kropkę nad „i”. Jest bowiem sfrustrowany, że ok. 90 % komentujących stanęło po stronie dr. Pulikowskiego.
KS
Konrad Schneider
16 grudnia 2020, 13:11
~Krystyna M.: Wytoczyla Pani ciezkie dziala tym przypuszczeniem... A tych 90% komentujacych to jeszcze zaden argument. Sama Pani wie z naszej polityki, ze istnieja farmy trolli internetowych...
LL
~Leon Leonidas
16 grudnia 2020, 13:49
Droga Pani, zaczynam podejrzewać, że to Pani ma liczne nicki, bo podobno mierzymy innych swoją miarą. Proszę przyjąć do wiadomości, ze patriarchalna wizja razi w Kościele nie tylko ks. Piórkowskiego.Łatwiej atakować innych ad personam niż odnieść się do rozbieżności w nauczaniu Pulikowskiego i papieża?
MB
Marta B
17 grudnia 2020, 07:08
Ja nie jestem żadnym trollem tylko czytelnikiem i nie podoba mi się to co napisali o pulikowskim
EA
~Eugeniusz Azim
16 grudnia 2020, 10:36
Obraża Stwórcę ten, kto postuluje emancypację kobiet
AB
~Anna Bobak
16 grudnia 2020, 13:51
Może pan się rozwinąć? Gdzie obraża i w jaki sposób obraża? Bardzo ciekawe, co pan tu wypisuje...
KL
~Katarzyna Lipok-Tarka
16 grudnia 2020, 19:15
Słabi mężczyźni panicznie boją się równości kobiet. A przecież Bóg stworzył nas od początku jako wspierający się wzajemnie układ (w wielu miejscach w biblii można to dostrzec), w małrzeństwach chrześcijańskich w których jest miłość i wzajemny szacunek widać to bardzo wyraźnie. I widać, że to się sprawdza.
MM
~Monika Monika
16 grudnia 2020, 10:06
obsesja na sferze seksu jest w marszach kobiet, feminizmie i postępowych "katolikach"
AB
~A B
16 grudnia 2020, 16:49
Natomiast hipokryzję pokazuje ksiażka Guy de Mopassanta pt. Baryłeczka. Nie warto generalizować, nie wiemy tak naprawdę jakiego wyboru dokonaliby poszczegolni ludzie zarowno z prawej i lewej strony, cytując noblistkę : tyle o sobie wiemy ile nas sprawdzono.
KP
~K P
16 grudnia 2020, 21:09
Nie, obsesja na temat seksu jest w nauczaniu kościoła. W życiu nie słyszałam tylu kazań jak zła jest kradzież, lenistwo, pycha, obżarstwo co na temat lgbt, seksu pozamałzenskiego, singli, mieszkaniu przed ślubem, antykoncepcji. Etc
MM
~Monika Monika
17 grudnia 2020, 12:17
@A B: cytowana noblistka rzeczywiście mogła niejedno powiedzieć o sobie, bo doskonale się sprawdziła jako piewca Stalina, komunizmu i PZPR.
MM
~Monika Monika
17 grudnia 2020, 12:20
@K P: to normalny mechanizm - zwracałaś w kazaniach uwagę tylko na to, co dotyczyło twojego życia: "lgbt, seksu pozamałzenskiego, singli, mieszkaniu przed ślubem, antykoncepcji". zaburzone życie seksualne nie jest jednak powodem do żądania, żeby cały Kościół zmienił dla ciebie swoją etykę.
AB
~A B
17 grudnia 2020, 14:24
Monika, i to wszystko co potrafisz o niej i jej twórczości, powiedzieć. Nie o noblistkę zresztą chodzi, a o faktyczne zachowanie w godzinie próby, a nie o przekonanie o swojej "prawości".
KP
~K P
17 grudnia 2020, 15:49
Kościół jest ufiksowany na sprawach seksu. Bardzo. Zdecydowanie za bardzo, każdy, kto ma zdrową i uporządkowaną tą sferę dawno już przestał do niej wpuszczać kościelnychteorrtyków,dużo chętniej słucha homilii, czyli kilku słów na temat czytań z danego dnia. Natomiast ten komentarz Moniko jest bardzo agresywny i pokazuje tylko poziom dyskusji. Rozumiem emocje ale chyba trochę się tu jednak rozbujały. Życzę uważnego słuchania wystąpień naszych biskupów na kazaniach, takich jak Jędraszewsku, Michalik. Jak nie ma co powiedzieć to zawsze można o seksie, kazanie gotowe.
ME
~Margo Em
16 grudnia 2020, 10:05
No. Zgadzam się,jak rzadko kiedy:)
FT
~Fan TegoJezuity
16 grudnia 2020, 08:58
Przepięknie ojciec polemizuje z tezami przez nikogo nie stawianymi! To wspaniała sztuka!